Fatal Draws - odc. 130 - Nieporozumienie
Jedne dzieci wychodzą, inne nie.
Tak zawsze było.
Kiedyś nie było infrastruktury to dzieciaki siedziały na placach, nad rzekami.
Dziś chodzą na karate, balet czy cokolwiek co jest dziś dostępne dla każdego, a kiedyś to nawet w dużych miastach ciężko było znaleźć np lekcje sztuk walki.
Kiedyś dzieci było więcej - demografia.
Ja mam siedmioro rodzeństwa. Kolega dwoje. Natomiast w obecnym pokoleniu z 7orga tylko brat ma córkę, u kolegi siostra tylko syna.
Kiedyś nie było co robić w domu to się wychodziło na zewnątrz. Dziś jest co robić. Grać, ale i tworzyć grafikę, muzykę, modele, klocki, origami choćby - dziś można kupić w miarę tanio specjalny zestaw i podręcznik. I jest internet. A kiedyś? Człowiek się dowiedział co to origami po paru latach i jedyne co umiał to statek z papieru i samolot.
Kiedyś wcale nie było lepiej, a dziś wcale nie jest źle.
Zamiast narzekać zadbajcie o własne dzieci. Macie? Spędzacie z nimi czas? Czy może siedzą teraz z tabletem grając, bo rodzice mają karierę i nie mają czasu zająć się dzieckiem?
Wieczni malkontenci sami siedzący przed monitorem by to napisać ;)
Tak się zastanawiam, ile takich komentarzy (w sensie ogólnym nie, że konkretnie pod tym komiksem) o tym, jak to teraz dzieci nie wychodzą na dwór tylko cały czas w domu siedzą przed kompami bierze się stąd, że komentujący sami obecnie siedzą cały czas w domach przed kompami, nie wychodzą na dwór i nie widzą dzieci, które tam są.
Nie to żebym ja często chodził na spacery, ale akurat mieszkam na osiedlu gdzie mieszka sporo młodych ludzi z dziećmi i jak jest ciepło słyszę te dzieciaki całymi dniami jak ganiają na dworze.
"Kiedyś trzeba było zaklepywać godzinę na boisko bo bardzo dużo chętnych było a teraz jedyne dzieciaki jakie chodzą u mnie na boisko to z klubów"
W okolicy gdzie mieszkam są dwa boiska, jedno do koszykówki, drugi Orlik, prawie zawsze są zajęte. Fakt, czasem przez dorosłych, ale o wiele częściej przez młodzież.
PS. Sorry. Oczywiście miało być w innym wątku :)
Tak się zastanawiam, ile takich komentarzy (w sensie ogólnym nie, że konkretnie pod tym komiksem) o tym, jak to teraz dzieci nie wychodzą na dwór tylko cały czas w domu siedzą przed kompami bierze się stąd, że komentujący sami obecnie siedzą cały czas w domach przed kompami, nie wychodzą na dwór i nie widzą dzieci, które tam są.
Nie to żebym ja często chodził na spacery, ale akurat mieszkam na osiedlu gdzie mieszka sporo młodych ludzi z dziećmi i jak jest ciepło słyszę te dzieciaki całymi dniami jak ganiają na dworze.
Też tego nie rozumiem. Jak tak sobie przechodzę przez osiedle to regularnie widzę młodych, są tam mniej więcej tyle czasu co ja byłem jak miałem 10 lat. Że grają w gry na telefonie? Jakby była taka technologia za mojego dzieciństwa to pewnie też bym grał.
xD no nie gadajcie głupot że tyle samo dzieciaköw wychodzi teraz na dwór wystarczuy sprawdzič statystyki ile teraz dzieci grają na komputerze a ile kiedyś. Kiedyś trzeba było zaklepywać godzinę na boisko bo bardzo dużo chętnych było a teraz jedyne dzieciaki jakie chodzą u mnie na boisko to z klubów. To jest nieuniknione, kiedyś grali piłkę nożną ze znajomymi teraz grają w fortnita ze znajomymi czy to źle ? Przydałoby im się trochę ruchu ale poza tym
pasza12, niestety ale zbieranie statystyk ile kiedyś dzieci grały może być problemem. Myślę, że w moim przypadku jedyną szansą jest ocenienie zużycia mojej Amigi, bo takich statystyk Steam jeszcze wtedy nie prowadził ;)
No i ja nie twierdzę, że na pewno tyle samo dzieci bawi się na dworze co kiedyś.
Chociaż pojecię "kiedyś" może być mylące. Ja wiem jak wyglądało moje dzieciństwo, które nie koniecznie było w tym samym czasie co Twoje.
Myślę że mnóstwo. Obok mojego mieszkania jest całkiem wypasiony park zabaw i jak tylko pogoda nie jest jakaś okrutna to szpilki tam nie włożysz tyle dzieciaków.
No ale internetowi "znafcy" wszechrzeczy muszą sobie na coś ponarzekać.
"Myślę że mnóstwo. Obok mojego mieszkania jest całkiem wypasiony park zabaw i jak tylko pogoda nie jest jakaś okrutna to szpilki tam nie włożysz tyle dzieciaków.
No ale internetowi "znafcy" wszechrzeczy muszą sobie na coś ponarzekać." To przejdź się na ten plac zabaw przy patrz ile tych dzieciaków ma telefony w łapie a ile faktycznie korzysta z tego placu znaczy ze sprzetów które tam są.
A tam gdzie mieszkałem, wtedy o czymś takim jak zapisy na boisko nikt nie pomyślał. Po prostu szedłem z kilkoma kolegami na boisko i graliśmy i innymi którzy też akurat przyszli. Jak było nas za dużo to albo część szła na inne boisko albo dzieliliśmy się na więcej drużyn i robiliśmy mały turniej.
Jedne dzieci wychodzą, inne nie.
Tak zawsze było.
Kiedyś nie było infrastruktury to dzieciaki siedziały na placach, nad rzekami.
Dziś chodzą na karate, balet czy cokolwiek co jest dziś dostępne dla każdego, a kiedyś to nawet w dużych miastach ciężko było znaleźć np lekcje sztuk walki.
Kiedyś dzieci było więcej - demografia.
Ja mam siedmioro rodzeństwa. Kolega dwoje. Natomiast w obecnym pokoleniu z 7orga tylko brat ma córkę, u kolegi siostra tylko syna.
Kiedyś nie było co robić w domu to się wychodziło na zewnątrz. Dziś jest co robić. Grać, ale i tworzyć grafikę, muzykę, modele, klocki, origami choćby - dziś można kupić w miarę tanio specjalny zestaw i podręcznik. I jest internet. A kiedyś? Człowiek się dowiedział co to origami po paru latach i jedyne co umiał to statek z papieru i samolot.
Kiedyś wcale nie było lepiej, a dziś wcale nie jest źle.
Zamiast narzekać zadbajcie o własne dzieci. Macie? Spędzacie z nimi czas? Czy może siedzą teraz z tabletem grając, bo rodzice mają karierę i nie mają czasu zająć się dzieckiem?
Wieczni malkontenci sami siedzący przed monitorem by to napisać ;)
Miałem kiedyś duży podręcznik do origami. Sporo przykładów było do zrobienia. Jedynie udało się mi zrobić jakiegoś łabędzia albo żabkę.
Ja mnóstwo czasu spędzałem na zewnątrz i często rodzicie się wkurzali o to, że mnie wiecznie nie ma. Z drugiej strony jak mi wpadła do ręki gruba i ciekawa książka (to był PRL więc wcale tak łatwo o to nie było) to mogłem przez wiele dni prawie nie wychodzić. Wtedy znowuż "staruszkowie" truli że "w domu siedzi".
Tak to już jest, że starzy zawsze narzekają na młodych a potem umierają a młodzi sami stają się starzy. A powód do narzekania zawsze się znajdzie :) Jak nie kijem go to pałką :)
to też zuwarzyłem że oni mają lakersów na tabletach ten z bulsami jeszcze w p%$$l złapie że nie tym rejonie jest co trzeba i go odstrzelą.
Za każdym razem śmieszy mnie jak czytam komentarze w stylu: Dzisiejsze czasy nie są złe, tylko malkontentom się wydaje że kiedyś było lepiej.
Możecie udowadniać, że dzisiejsze dzieciaki wychodzą na dwór i że nie tylko po to żeby grać na telefonie. Tyle, że nawet jeśli już się bawią, to ani nie ma ich tyle co kiedyś, no i zabawa trwa w porywach może z dwie-trzy godziny i wracają do domu. Mają przecież zajęcia, chcą pograć że znajomymi z sieci itp.
Ja jak wracałem ze szkoły, to starałem się szybko odrobić lekcje, a potem jazda na podwórko. Wychodziło się na plac zabaw, grało się w piłkę. Nie przeszkadzał fakt że plac zabaw wyglądał jak po przejściu huraganu i że mało co działało. Wystarczyło, że była fajna grupa i zabawa się kręciła
Nie było dorosłych pilnujących by dzieci się nie biły i nie kłóciły. Sami załatwialiśmy swoje "problemy", a nie jak dziś, gdzie tylko dwójka dzieciaków pokłóci się o zabawkę, a rodzic już wkracza do akcji by ich pogodzić. Po co?
Zabawa nie trwała dwóch godzin, tylko po po powrocie że szkoły szło się na dwór i wracało się jak następował zmierzch. Nie ważna była pora roku, najwyżej człowiek ubierał się cieplej i tyle. W dni wolne to w ogóle nie było się w domu (nie licząc posiłków), od rana do zmierzchu ganialo się na dworze i tyle.
Nie jest to opis dziecěństwa na wsi sprzed 50 lat, tylko z miasta około 16 lat temu. Nie na zamakněętym osiedlu, tylko w kamienicy w centrum.
Czy więc dziejsze dzieciaki, coś tracą? Na pewno chodząc na tonę zajęć dodatkowych nabiorą przydatnych w życiu umiejętności, ale za to nie będą mogły później wspominać fajnych czasów dzieciństwa. Bo dla nich nie będzie się ono wiele różniło od dorosłego życia.
To mam lepszy pantent u mnie w miejście jest biblioteka wojewódzka i tam media tekę i kompami i konsolą tej generacji i teraz tak o ile samej bibliotece dzieciaków jest dużo to w media tece są już ich metryczne tony do tego stopnia 10 kompów są kolejki po 2 osoby na stanowisko zwłaszcza w soboty a w lecie to jest już tam sajgon do tego stopnia pani która się tam opiekuje wprowadza limity na godziny jak kafejkach.