Seks i walka - twórca Disco Elysium mówi o planach na kontynuację
Brak polskiego Jest naprawde duzym minusem, w dzisiejszych czasach jestem przyzwyczajony do przetlumaczonych produkcji, czasy 5ciu podstawywch jezykow z czasow psx to legenda :) (dla tych co maja bol dupy, tak nie umiem angielskiego na tyle dobrze aby zrozumiec zdanie jak w ojczystym jezyku)
Brak polskiego Jest naprawde duzym minusem, w dzisiejszych czasach jestem przyzwyczajony do przetlumaczonych produkcji, czasy 5ciu podstawywch jezykow z czasow psx to legenda :) (dla tych co maja bol dupy, tak nie umiem angielskiego na tyle dobrze aby zrozumiec zdanie jak w ojczystym jezyku)
Mam nadzieję, że da się ukończyć grę bez walki.
Mam nadzieję, że kiedyś dodadzą j.polskiego do gry jak obiecali.
Jest jeden ważny fabularnie moment, w którym walka jest, przynajmniej tak mi się wydaje, konieczna. Przez całą resztę gry można uniknąć jakichkolwiek bijatyk i strzelanin.
Ta gra to naprawdę masa tekstu, dobre przetłumaczenie tego to jest masakrycznie dużo roboty. A studio nie jest chyba zbyt bogate.
Z jednej strony was rozumiem, bo dobrze przygotowana lokalizacja zwiększa zasięgi i może wiele wnieść.
Ale. Nie obraźcie się, ale nieznajomość języka angielskiego we współczesnym świecie jest tożsama z niepełnosprawnością. Angielski jest wałkowany często od przedszkola, na każdym poziomie edukacji. Sam żałuję, że za najmłodszych lat nie przykładałem się bardziej, bo w mowie wciąż nie jest tak, jakbym chciał.
>w mowie wciąż nie jest tak, jakbym chciał
Praca za granicą albo praca w Polsce z wymaganym kontaktem z cudzoziemcami. Masz efekt po kilku miesiącach. Ja ogólnie nie lubię rozmawiać przez telefon, a co dopiero z obcokrajowcami, ale musiałem i był to świadomy wybór. Teraz dziękuję samemu sobie :)
W szkołach nie uczą ładnie mówić czy opowiadać. Uczą odpowiadać na idiotyczne pytania, z których 95% uczniów uczy się ich na pamięć. No i mamy efekt jaki mamy, bo język obcy musisz słyszeć, by się z nim obyć, sama znajomość ortografii i gramatyki to nawet nie połowa sukcesu. Mozesz popełnić i nawet sto błędów w jednym zdaniu mówiąc do kogoś, a ta osoba i tak w gruncie rzeczy zrozumie. Nie piję tutaj konkretnie do Ciebie, a do smutnej większości naszego narodu, która żąda polonizacji, podczas gdy sama nie robi nic w kierunku rozwijania zdolności językowych.
Ps: Już ktoś Ciebie zminusował. Prawda boli :P
Niech minusują. :) Ja nie twierdzę, że Grażyna na kasie w markecie czy Janusz na budowie muszą znać perfekcyjnie angielski, ale nie powinno się narzekać, że wytwory kultury zachodniej nie są tłumaczone. O Disco Elysium jest głośno, ale nie macie pojęcia jaka masa świetnych dzieł wam umyka sprzed nosa.
A co do angielskiego, dostrzegam swoje braki. Żałuję, że na studiach nie pojechałem na wymianę (najchętniej to bym w ogóle został za granicą, co też kiedyś zamierzam uczynić). W pracy w ostatnim projekcie połowa zespołu była spoza Polski, więc bez angielskiego ani rusz. I dałem radę, a projekt dał mi bardzo dużo pod tym względem. :)
Co jest złego w polonizacjach (prócz tego, że czasem jest robiona na odwal się)? Często widzę jak się przywołuje zachód, zwłaszcza Niemcy, do różnych porównań co tam się robi a czego u nas nie. Na zachodzie domaga się lokalizacji. Ba, w Niemczech pamiętam jak jakaś gra nie miała języka niemieckiego i było bardzo duże niezadowolenie, które trochę już podpadało bod bojkot gry. Tutaj zaś w imię jakiejś ideologii czy misji nauczania angielsko (albo po prostu powiększania swojego ego) tworzycie jakiś kult językowy. Tak, angielski jest językiem międzynarodowym, ale to nie zmienia faktu, że lokalizacje nadal powinny być tworzone...
we współczesnym świecie jest tożsama z niepełnosprawnością.
Biedni niepełnosprawni ;(
Zatem w ramach zasiłku, państwo powinno im fundować w grach, polskie tłumaczenie.. Także w ramach ochrony narodowych dóbr kulturalnych i polskiej tożsamości.
Osoby znające prosty angielski, który nie wystarcza na granie w bardziej rozbudowane gry też nazwiesz niepełnosprawnymi? U mnie z angielskim jest tak, że rozumiem mniej więcej większość prostego języka, ale jak pojawiają się już rzadsze słowa, to mam problem. Na gry przekłada się to mniej więcej tak, że bez problemu rozumiem gry z prostym angielskim takie jak np. Uncharted 1 na PS3, Tomb Raider Anniversary, God of War na PS2, Jak & Daxter, Ratchet & Clank, Medal of Honor Allied Assault, czy Call of Duty, ale już w takim Red Dead Redemption mam spore problemy. Tutaj zdarzały mi się nawet wypowiedzi, gdzie praktycznie nic nie rozumiałem, więc na ten moment grę odpuściłem i wrócę do niej jak się pod tym względem poprawię. Do Disco Elysium nawet nie mam co podchodzić.
Generalnie nie unikam angielskiego. Oprócz grania w gry z prostym angielskim oglądam też czasem angielskie filmiki na YT, czy czytam angielską wikipedię, bo polska w sprawach związanych z całą branżą IT jest mocno ograniczona. A no i jak tylko mogę, to gram z angielskim dubbingiem. Wyjątkiem jest tylko parę gier takich jak Wiedźmin, czy Gothic. Jak widzisz robię co mogę, ale nawet to nie wystarcza do opanowania w pełni tego języka.
Przecież napisałem, że nic złego nie ma w polonizacjach. A jeżeli chodzi o angielski. Broń Boże nie miałem na celu kogokolwiek obrażać. Jest to po prostu tak powszechna umiejętność, że jej brak jest porównywalny z brakiem umiejętności czytania.
Osoby znające prosty angielski znają prosty angielski, więc nie mają braku tej umiejętności. Sam sobie odpowiedziałeś.
robię co mogę
Kiedyś czytałem jakąś książkę po angielsku i praktycznie na każdej stronie było nieznane mi słówko. Siedziałem wtedy ze słownikiem obok i w końcu przeczytałem całą.
Przecież napisałem, że nic złego nie ma w polonizacjach. A jeżeli chodzi o angielski. Broń Boże nie miałem na celu kogokolwiek obrażać. Jest to po prostu tak powszechna umiejętność, że jej brak jest porównywalny z brakiem umiejętności czytania.
Napisałeś, że brak znajomości angielskiego jest niepełnosprawnością, a to już można uznać za obrazę. Poza tym sam temat dotyczy gry, która nawet ludziom w miarę dobrze znającym angielski może sprawić problemy, więc takie uczepienie się kogoś, kto nie zagra bez polonizacji jest nie do końca na miejscu.
Kiedyś czytałem jakąś książkę po angielsku i praktycznie na każdej stronie było nieznane mi słówko. Siedziałem wtedy ze słownikiem obok i w końcu przeczytałem całą.
Osobiście niezbyt przepadam za książkami. Wolę czytać artykuły. Jeśli chodzi o ogólne wspieranie się słownikiem np. w grach, to w takim RDR, w którym miałem jak dotąd największe problemy ciężko byłoby to zrobić, bo gra jest zbyt dynamiczna. Najpewniej za jakiś czas spróbuję swoich sił w jakimś filmie lub serialu (tutaj może być ciężko, bo seriali nie lubię) i obejrzę go z angielskimi napisami. Podobno jest to dość skuteczna metoda i ciekaw jestem, czy by u mnie zadziałała.
Można się nie zgadzać z takim punktem widzenia, ale znajomość języka angielskiego jest już niemalże równie powszechna co umiejętność czytania i pisania (podkreślam teraz i to dalej idzie w tym kierunku) . Czy zatem należy wszystkie książki wydawać w formie audiobooków dlatego, że ktoś stwierdzi, że słabo czyta, bo się nie nauczył? Ok, można się obrazić i stwierdzić, że to kult językowy ludzi, którzy potrafią czytać. Cokolwiek, co pomoże w poprawie samooceny.
To też zależy od tego, co kto robi w życiu. Jak ktoś nie ma zamiaru wyjeżdżać z Polski, to takiej osobie w zasadzie się ten język nie przyda. Nie każdy musi go znać, tak samo jak je każdy musi mieć prawo jazdy. Oczywiście dobrze je mieć, ale nie jest niezbędne do życia.
podczas gdy sama nie robi nic w kierunku rozwijania zdolności językowych.
Oj , śmiałe to, śmiałe. Pogonić "niepełnosprawnych", co by się przyłożyli do nauki języka..
Ale. Nie obraźcie się, ale nieznajomość języka angielskiego we współczesnym świecie jest tożsama z niepełnosprawnością.
Cholera, to w takiej Japonii to mają całą masę niepełnosprawnych bo tam z angielskim jest dużo gorzej niż np. u nas. Potem taki japoński sportowiec jedzie do Europy na zawody, wygrywa i potem jest problem z nim wywiad zrobić bo nic nie kuma po angielsku.
Ja znam angielski do takiego stopnia by swobodnie grać w gry z angielskimi głosami i napisami (pamiętam jak grając w grę nie po polsku czegoś nie rozumiałem i sprawdzałem w słowniku ale to było tak jakieś 15 lat temu), ba nawet z graniem z japońskimi głosami i angielskimi napisami nie ma problemu ale i tak preferuję grę po polsku i do takiej gry jak Disco, z takimi ścianami tekstu bez polskich napisów to nawet nie mam zamiaru się zbliżać. Czy to czyni mnie niepełnosprawnym?
z takimi ścianami tekstu bez polskich napisów to nawet nie mam zamiaru się zbliżać. Czy to czyni mnie niepełnosprawnym?
Pewnie. Nie dość że "niepełnosprawny" to jeszcze leniwy..
No, ale halo, panowie (panie?). :) Proszę mi nie importować czegoś czego nie powiedziałem. A powiedziałem:
Ja nie twierdzę, że Grażyna na kasie w markecie czy Janusz na budowie muszą znać perfekcyjnie angielski, ale nie powinno się narzekać, że wytwory kultury zachodniej nie są tłumaczone.
A wy:
To też zależy od tego, co kto robi w życiu. Jak ktoś nie ma zamiaru wyjeżdżać z Polski, to takiej osobie w zasadzie się ten język nie przyda. Nie każdy musi go znać, tak samo jak je każdy musi mieć prawo jazdy.
Trochę odpływacie. Jeżeli ktoś chce korzystać w pełni z kultury zachodniej, niech umie w angielski. I tyczy się to zarówno Japończyków i Polakom. I tyle w tym temacie.
Tomaszki - polski język ma się pojawić :)
Nie wyobrażam sobie sytuacji, że Disco Elysium byłoby jedyną grą z tego uniwersum. Pierwszy raz zdarzyła mi się sytuacja, że z takim ogromnym zainteresowaniem wypytywałem się npców o Lore. Czekam na więcej.
Nie napalałbym się zbytnio na język polski w tej grze.
Gdzieś mi się obiło, że tekst składa się z miliona słów. Powiedzmy, że realnie jest tego połowa, czyli 500 tys. Koszt tłumaczenia z korektą po kosztach przy stawce 0,25 zł/słowo to 125 tys. zł.
Do tego dochodzi przygotowanie grafiki, materiałów promocyjnych, a nagranie głosów pewnie podwoiłoby koszt. Ile kopii gry musiałby potencjalny wydawca sprzedać, by zwróciła mu się taka inwestycja? Tym bardziej, że jest to dosyć niszowa pozycja i przepadł premierowy hype.
Dokładnie to. W grę gra obecnie średnio 2000 osób miesięcznie, ilu dodatkowych graczy (czyli takich, którzy nie kupią wersji po angielsku, ale kupiliby jeśli byłaby wersja polska) by zyskali po wydaniu polonizacji? 200-300?
Słuszne rachunki.. "nie opłaca się kasa" ;) Pozostaje mi zatem westchnąć i kibicować grze i autorom z daleka. Zwłaszcza że gra promuje styl grania "wymierający" i traktowany przez większość graczy (także obcojęzycznych) jako ambitną ciekawostkę
Czemu mieliby nagrywać głosy? Tak jak ogólnie lubię dubbing w grach, tak w Disco Elysium w ogóle bym nie chciał polskiego dubbingu. Kolejna rzecz, że twórcy spolszczenia nie muszą tłumaczyć wszystkich słów 1:1. Dlaczego? Bo w grze sporo postaci wypowiada się czasem w innych językach niż angielski - np. francuski, hiszpański czy też pada parę słów w języku polskim. Jest to wytłumaczone w lore gry. Do tego sporo nazw własnych.
ech..wystarczą mi napisy polskie, z wtrętami napisów w innych językach, żeby było zgodne z "lore" gry.
W dodatku, jak tak patrzyłem na wersję angielską i napisy w określonych sytuacjach, to nawet słabo znając angielski powiedzieć mogę:
Jaka to piękna praca dla polskiego tłumacza, oblatanego w polskim języku potocznym - w grypserze, odmianach regionalnych, slangach młodzieżowych i innych ;)