Cartoon Games - odc. 303 - Na później
Pół biedy kompulsywne zbieractwo (prawie każdy gracz to ma). Gorsze jest to absurdalne chomikowanie wartościowych przedmiotów "na później" (czyli nigdy), bo a nuż kiedyś przyda się bardziej. Zawsze tak miałem w Final Fantasy (litry niewypitych elixirów), a ostatnio w Zeldzie (nietknięte najsilniejsze bronie i najlepsze jedzenie). Na szczęście z tym można (i trzeba!) walczyć :)
W Daggerfall można było kupić wóz na wszystkie „skarby” z wypraw z którym jeździliśmy
Skyrim XD Zdecydowanie. W żadnej innej grze, nie miałem tyle mikstur co w tej. A jak używałem ,to tylko tych słabych,albo jedzenia .
W sumie w Risenach miałem ten sam nawyk ;D
O to to! Najpierw przez "pół" gry latałem co chwilę do łóżek czy beczek z wodą (żeby zregenerować zdrowie po taniości - czytaj: za darmo), bo szkoda mi było marnować "słabe mikstury leczące". Dopiero gdy zacząłem masowo znajdować średnie i mocne medykamenty, postanowiłem zużyć zapas słabych (których uzbierało się z kilkadziesiąt). Wtedy okazało się, że słabe mikstury są... słabe, bo wyleczenie się do pełna wymagało łyknięcia chyba z 10 sztuk i łatwiej było przejść się do najbliższego łóżka, a mikstury po prostu sprzedać...
Odwieczny problem: zużyć teraz, czy trzymać na później (czyli w wielu przypadkach "na nigdy").
Odwieczny problem: zużyć teraz, czy trzymać na później
Czasami lepiej jest nic nie wziąć i zostawić zbędne looty na ziemi. ;)
W końcu nigdy nie wiadomo czy się nie pojawi jakiś mega hiper wypasiony skurczysyn i żeby go pokonać potrzeba będzie wszystkich eliksirów i mikstur ;D
Tak samo magazynuję scroll'e z zaklęciami, na wszelki wypadek na później :D
Pamiętam jak Resident Evil VII: Biohazard potrzebowałem ostatnią sekwencję zagrać jeszcze raz, bo nigdy nie widziałem nawet animacji granatnika o.O
Drugie podejście do finalnego starcia znowu sprowadziło się do kilku magazynków amunicji do karabinu z rzędu, a w plecaku czekały jeszcze inne fajerwerki, które okazały się zbędne :D
Wg ostatnia walka sprowadzająca się do przytrzymania jednego przycisku i wypuszczenia jednej, bogatej serii prosiła się o litość -.O
Czasami lepiej jest nic nie wziąć i zostawić zbędne looty na ziemi. ;)
Przepraszam, ale chyba nie rozumiem.
Raczej nie skorzystam z oferty. No bo jak to tak? Loot zostawiać? W tym tygodniu kupiłem sobie nowe RE2 i bałem się, że będę musiał zostawiać rzeczy jak w "Zero", ale na szczęście nie. Chociaż zanim poszedłem do sierocińca zauważyłem, że ominąłem jeden granat jak mnie Pan T gonił, ale tym razem dałem sobie spokój. Taki tam rodzaj terapii.
To ja w Skyrim. Zbierałem praktycznie wszystko (włącznie z drewnianymi talerzami), mimo, że praktycznie tego nie używałem, nawet do handlu. Pod koniec gry zawartość skrzyni w posesji przekraczała mój udźwig kilkunastokrotnie, jeśli nie więcej.
mam to samo w diablo III i destiny 2 zwłaszcza w destiny z broniami eventowymi i broniami z poprzednich sezonów których już nie da zdobyć, w diablo III bo przydają do przekucia.
Pół biedy kompulsywne zbieractwo (prawie każdy gracz to ma). Gorsze jest to absurdalne chomikowanie wartościowych przedmiotów "na później" (czyli nigdy), bo a nuż kiedyś przyda się bardziej. Zawsze tak miałem w Final Fantasy (litry niewypitych elixirów), a ostatnio w Zeldzie (nietknięte najsilniejsze bronie i najlepsze jedzenie). Na szczęście z tym można (i trzeba!) walczyć :)
Mam tak w każdym RPG. Wszystkie mikstury itp próbuję sobie zostawiać na później, bo a nóż bardziej się przyda. Aż tu nagle gra się kończy, a ja zostaję z hektolitrami różnych magicznych napojów.
Tak bardzo Morrowind, Diablo II oraz Titan Quest.
Ja w pierwszej Mafii na końcu gry miałem w garażu wszystkie najlepsze wozy, a zawsze jeździłem tylko niebieskim Falconerem; ewentualnie czymś jak najstarszym co wystarczyło do wykonania misji.
Wiedźmun 3 :) Tona jedzenia, a jak w drzewku dodało się smakosza, co jedzenia działa przez 20 minut, to żarcie u mnie szło w tysiące w ekwipunku. W jakimś podejściu smakosza nie rozwinąłem i jedzenie ubywało jak należy.
Najlepszy system jaki znam był chyba zaimplementowany w Dungeon Siege. Tam miksturki leczyły konkretną liczbę punktów zdrowia. Powiedzmy, że mieliśmy uszczerbek 20 punktów HP, a mała miksturka leczyła 100HP. Używając jej wypijaliśmy jej tyle, że odzyskaliśmy utracone 20, a pozostałe 80 zostawało w buteleczce, którą mogliśmy wykorzystać później. Wszystko było przypisane pod konkretny klawisz na klawiaturze domyślnie. Tak samo było z buteleczkami z maną. Buteleczka znikła z ekwipunku wtedy kiedy ją w całości wypiliśmy. Jej cena oraz obrazek zmieniał w zależności od tego ile mikstury było w środku. Nie widziałem podobnego systemu w żadnej innej grze.
:D Czuje się jakbym grał znów Dungeon Sige na łatwym gdzie unikałem popijana miksturek regeneracji zdrowia i tylko czekałem aż zdrowie samo się odnowi.
Widzę, że nie tylko ja mam ten problem w grach rpg i nie tylko :) zbierasz, zbierasz i trzymasz na wszelki wypadek, który nigdy nie nadchodzi.. jak na ten moment próbuje się tego oduczyć, ale nie zawsze wychodzi :D
Zamiast eliksirów ja zbieram pancerze i kłujaki. Który zestaw się przyda w danej sytuacji? Ten komplet ma +HP, ten +skill. Jak punkty zdrowia podupadną, to zawsze sie znajdzie jakieś zielsko czy łóżko do regeneracji.
Ja w skyrimie wszystkie książki zbierałem i potem na półkach w domach rozkładałem.
Powinny być specjalne studia dla psychologów żeby wyzbywali to u graczy, bo się ciągle na takich przyzwyczajeniach łapię ;P.
Mi jakimś magicznym cudem udało się z tego wyleczyć. W większości grach na początku tylko trochę zbieram, aby dorobić do sakiewki. Potem natomiast większość znalezionych rzeczy zostawiam i wybieram tylko perły (choć je też często porzucam jak mam już dużo złota i mi się ta "perła" nie podoba). Choć kiedyś miałem identycznie jak w komiksie, mikstur od metra i pełno innego złomu.
Choć dla ciekawostki kiedyś miałem tak zabawną historię że chciałem uszczuplić się z tych mikstur i wypijałem je dość regularnie nie oszczędzając. Wyruszyłem na łowy i znalazłem się w tak fatalnym położeniu, mikstury szybko się skończyły i było granie na zasadzie zapisz/wczytaj aby dotrzeć do bezpiecznego miejsca.