7 rodzajów klientów, których spotkacie w kafejce internetowej w 2019 roku
Świetny tekst, napisany z jajem, brawo :)
W kafejce byłem ponad 20 lat temu, ale miło poczytać że takie przybytki jeszcze istnieją, mają się dobrze, a i klientela się nie bardzo zmieniła :)
Wcale mnie nie dziwi ze kafejki nadal maja sie dobrze. Mysle ze czesto tu nie chodzi o to ze kogos nie stac na kompa. Po prostu moze miec sytuacje rodzinna w domu ktora nie pozwala mu grac, przeklinac, ogladac pornoli itd. Ale ten brak higieny klientow to jakas masakra. Jesli co drugi nie myje rak po wyjsciu z toalety to na pytanie czy tamto stanowisko jest obs*ane mozna odpowiedziec ze tak samo jak kazde inne. Jakbym mial korzystac regularnie z kafejki to przynosilbym wlasna mysz, klawiature i sluchawki.
Dlatego wolę mieć własny internet w domu.
SirXan, internet możesz sobie mieć ale jak jesteś małoletnim użytkownikiem nad którym rodzice trzymają pieczę co robisz w internecie raczej logicznym rozwiązaniem jest kafejka niż domowa kontrola co chwilę, no chyba że ulegnie presji to wtedy musi się podporządkować (bo jest utrzymywany przez rodziców a wiadomo "mieszkasz tutaj to masz się słuchać"). Są takie rodziny jeszcze.
Problem mycia rąk jest szerszy, nie jest to specyfika grupy i miejsca. Sam mam na tym punkcie delikatne zboczenie (po umyciu rąk w publicznej toalecie aż mnie trzęsie jak mam otworzyć drzwi umyta ręką by wyjść ale nie o tym tu mowa), w kinach galeriach a jeszcze gorzej w pubach i o zgrozo restauracjach mnóstwo osób po skorzystania z toalety po prostu wychodzi (przynajmniej w męskiej bo z tej korzystam).
Metaverse, tu też się zgodzę. Są różne tryby i style życia rodzin. Czasami trzeba szukać innych rozwiązań.
Bardzo przyjemnie się czytało, dziękuję. Chętnie przeczytam i tekst o bindowaniu, o ile nie będzie zawierał zdjęć kotów.
Fajne :)
Ale zaskoczony jestem,że jeszcze to istnieje ;D Wiem że w Japonii, Koreii, i Chinach jest tego sporo.
A z tym syfem...no nie da się czegoś zrobić? Bo trochę mnie to opisy lekko odpychają ;D Byłem w takiej knajpce, gdzie można pograć na konsolach, czy automatach za friko.Znaczy za piwko :) Owszem, było trochę takiego zapachu syfu,ale ogólnie spoko. Łazienki czyste jak nie wiem .
Dzięki za tekst! Pamiętam te miejsca na przełomie wieku, ile tam godzin człowiek spędził grając w q1 q2, diablo 1 lub najwięcej w starcrafta... M
Fajny tekst a co najważniejsze tytuł dobrze opisuje co w nim jest :D Ostatnio tak często zdarzają się na GOLu clickbaity że warto chwalić coś co nim nie jest.
U mnie w mieście jeszcze niedawno na każdej ulicy były kafejki internetowe 24h z nielegalnym hazardem. Teraz chyba są jeszcze jakieś, ale się nieco wykruszyły.
U mnie w mieście jest kafejka https://esca.pl/, co bym nie przeszedł obok niej to zawsze ktoś gra ;)
Nawet logowanie musi być gamingowe o lol/
Bardzo fajny felietonik, uprzyjemnił mi szarą do cna niedzielę. Aż dziw bierze że zebrał tyle minusów, no ale przytoczeni w nim dżentelmeni chyba poczuli się urażeni ;) Myjcie ręce panowie, naprawdę.
P.S
Na drugi raz więcej kotów.
Sugerujesz ze minusujacy to ci sami ktorzy sie nie myja? Bardzo mozliwe ze masz racje bo artykul jest dobry i nie rozumiem za co tu minusowac, no chyba ze ktos ma alergie na koty.
Dobry tekst - rzadko zdarza mi się przeczytać artykuł na tym portalu od deski do deski - zazwyczaj szybko przelecę wzrokiem, bądź przeczytam wybrane fragmenty - ten przeczytałem z przyjemnością.
Ja sam ostatnim razem byłem w kafejce (nie licząc ubiegłorocznej wizyty pt. kserowanie z bindowaniem) z 10-15 lat temu, za czasów szkolnych "wycieczek" grupowych (wagarów) i "pykania" w Tibię, CSa, Diablo czy SoFa - swoją drogą trochę dziwi mnie brak tejże grupy (młodocianych wagarowiczów) w powyższej wyliczance.
Brak higieny u narodu to rzecz z wiekowymi tradycjami i obecna w każdym miejscu - dobrze, że nie zastanawiasz się nad tym kto i jakimi rękoma przygotowywał Twoją pizzę czy innego kebaba ;-) Co zaś tyczy się czystości toalet czy stanowisk komputerowych - to z całym szacunkiem, leży to w gestii kierownictwa i personelu - właściciel nie zbiedniałby gdyby po każdym kliencie przemywano antyseptykiem czy innymi specyfikami myszki, klawiatury i słuchawek.
W Łodzi to nie wiem czy się jakaś uchowała. Jedyna co ostatnio widziałem to na Dworcu Centralnym w Wawie, ale jaka klientele tam chodzi, to nie sprawdzałem :)
Klientów czego ???
Świetny artykuł, bo z dużą przyjemnością go przeczytałem. Najczęściej bywałem w kafejkach internetowych w okresie 4-6 klasy szkoły podstawowej. Mimo że mieliśmy już internet modemowy w domu, ale była to droga impreza i używana sporadycznie. Więc bardziej opłacało nam się z kolegą iść i skorzystać z internetu za parę złociszy i posiedzieć nawet cztery godziny. Pamiętam też jak mieliśmy całe pudełko dyskietek i pobierało się różne obrazki, krótkie filmiki z Dragon Balla. Pobierało się również jakieś łatki, dodatki czy mody do gier. Te większe trzeba było dzielić i zgrywać na kilka dyskietek. Potem byłem taki kozak, że miałem pendrive'a 64mb. Wszyscy mi tego zazdrościli, raz nawet próbowano mnie z niego obrabować. Miałem też takie szczęście posiadać napęd ZIP w domu i nośniki do niego, ale niestety żadna kafejka nie oferowała takiego napędu.
Potem gdy na moim osiedlu montowali już normalny internet bez limitu za stałą kwotę kafejka odchodziła coraz bardziej w niepamięć. Aczkolwiek chodziło się jeszcze czasem pograć w nowsze gry na mocnym sprzęcie. Na moim osiedlu były dwie, jedna z dwoma, potem czterema stanowiskami ale raczej kiepskimi komputerami na stoisku gazetowym z artykułami papierniczymi ulokowana w markecie Biedronka. Druga natomiast to taki pawilonik gdzie było wiele usług i to już był taki większy raj gracza. Chyba ze dwadzieścia stanowisk plus minus, mocne komputery na które chodziło się pograć w bardziej wymagającego gry. Tym bardziej że mieli też trochę hiciorów w które było można pograć w cenie wykupionego czasu. Do tego wygodne fotele, słuchawki i nawet fajne monitory. Ostatni raz byłem w takim miejscu chyba na początku liceum, bo nie posiadałem przez pewien czas ani jednego komputera w domu. Poszedłem kilka razy zgrać sobie trochę informacji z wikipedii, kupić grę na PS2 i coś z allegro. I to chyba było pożegnanie z mojej strony.
Natomiast co do higieny, to niestety na każdym kroku widać jej brak. Ja może mam trochę obsesji, ale myję ręce naprawdę często i dlatego pewnie mam też przesuszoną skórę. Nienawidzę też brudnego sprzętu, a jak widzę kogoś co je coś tłustego brudzącego i jednocześnie dotyka klawiatury, komputera czy laptopa to aż serce mi ściska. Nie wspominając już o toalecie...
To taki mój kawałek historii do powyższego artykułu, można by było napisać więcej ale nie ma sensu dłużej zanudzać.
Założyłem konto na tej stronie tylko po to, żeby napisać, że ten artykuł jest świetny i osoba odpowiedzialna za napisanie go, powinna dostać podwyżkę ??
Chociaż nie, nie mogę zakończyć historii. Przez jeden okres wakacyjny w tej lepszej kafejce przychodził taki mój rówieśnik. Klasyczny nerd z wyglądu, ale posiadający poważny problem. Fakt faktem zostało to dopiero odkryte po kilku dniach, ale gość tak gazował cichaczami że Czarnobyl to mały pikuś przy nim. Po prostu stężenie gazu po godzinie siedzenia było tak intensywne, że po odpaleniu zapalniczki cały ten pawilon razem z innymi sklepami/usługami wyleciałby w powietrze. Nawet sami właściciele i pracownicy nie dawali rady i zaczęli mu odmawiać. Że albo coś z tym zrobi u lekarza, albo założy sobie jakiś filtr na tyłek. Jeśli nie, to nie ma więcej wstępu. Większość klientów się na niego skarżyła i wyczaili, że to on bo po jego przyjściu zawsze zaczynało być aromatycznie.
Co ciekawe nie obraził się, przeprosił i po dwóch tygodniach znowu zaczął przychodzić ale już z pozytywnym skutkiem dla "atmosfery".
Mocny artykuł. Szacunek dla autorki za odwagę ale też niepokój związany z opowieścią o jej rzeczywistości.
Sam byłem w kafejkach tylko kilka razy. Głównie na nocki CS-owe, gdzie bookowało się swój fotel z wyprzedzeniem i męczyło się CS 1.1 (wtedy) w formie Lan Party z innymi. Były to pierwsze moje przygody z CS-em. Na pierwszej albo drugiej takiej nocce z 3-ech czy 4-ech, na których byłem, wybiłem 80% teamu przeciwnika składającego się z kafejkowych wyjadaczy, jako last man standing. Aż mnie zaczęli szukać po sali :D. Potem wyjechałem na studia, na których mieliśmy LAN i szybki internet w akademiku i moje talenty do CSa rozwinęły się znacznie bardziej niż by się można tego było spodziewać po celowości mojego wyjazdu :)
Przez najbliższe 4-5 lat, których początkiem były te wizyty w kafejce, po zamknięciu oczu, czy chciałem czy nie chciałem widziałem celownik, który nie ważne jak bardzo próbowałem, nigdy nie znikał... :). Na wszystko jest czas w życiu, teraz nie mógł bym sobie już pozwolić na szlifowanie umiejętności przez 3-8h dziennie chyba, że była by to moja profesja :)... Nie mniej jednak zabawa była przednia. Kto wie, gdybym się urodził 10 lat później to prawdopodobnie była by to moja profesja :), czy jako Pro czy jako streamer etc. bo grałem na dość magicznym poziomie :)
Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych
Żeby dokończyć jeszcze opowieść, potem bywałem jeszcze w kafejce w Egipcie, gdzie byłem na wakacjach, w czasach gdy hotele jeszcze nie miały dostępu do internetu dla gości, i był to przybytek ciekawy. Dominowało w nim porno i atmosfera była ciężka ale taka specyfika kraju a raczej dominującej w nim wiary, wtedy myślałem, choć teraz po przeczytaniu tego artykułu zaczynam rozumieć, że temat nie jest odosobniony jedynie dla krajów muzułmańskich :)
I wreszcie epizod 3 moich doświadczeń z kafejkami był gdy wyjechałem pod koniec studiów dorobić na wakacjach do Irlandii gdzie kafejki przeżywały prawdziwy bum ze względu na niewiarygodną ilość migrantów zarobkowych, którzy chcieli porozumieć się ze swoimi bliskimi z każdego możliwego zakamarka świata.
Te kafejki były jak biblioteki i czytelnie uczelniane gdzie można było spotkać masę ciekawych ludzi z przedziwnymi historiami :). "Nieco" przybrudzone przez tysiące rąk jakie przez nie przechodziły ale z przeróżną klientelą o przeważnie czystych intencjach :)
Pozdrawiam
Julia Dragović > fixumdyrdum.
Dawno dawno temu prowadziłem kafejkę internetową. Przez około 2 lata. I nigdy by mi do głowy nie przyszło by z taka pogardą kategoryzować swoich klientów. Nie nasłuchiwałem czy spuszcza wodę w kiblu i nie sprawdzałem czy ogląda porno.
Bardzo fajny artykuł, świetnie napisany i przyjemnie się czytało. :)
Ale przykład z seksizmem, to imo przesada. Takich kolesi jest na pęczki i w ten sposób gadają ze wszystkimi, niezależnie od płci. Często jest to po prostu choroba zawodowa, np: nauczyciele. ;)
Prędzej nazwałbym ich jakimiś nadgorliwcami.
To serio, kafejki jeszcze istnieją? W moim mieście to raczej już niema czegoś takiego. Ale kieeedyś chodziłam, oj tak. Najpierw przyczyną był brak komputera. Jak komputer się pojawił, to nadal neta nie było. W końcu jak rodzice załatwili internet, mogłam zaoszczędzić nieco grosza xD Jeszcze wtedy nie grałam w gry, właściwie nie wiem co robiłam wtedy na necie. No ale.. jak to w życiu bywa, jakiś czas później znowu neta nie miałam a niestety, do tego czasu już zaczęłam grać. Oj naszukałam się jakiejkolwiek kafejki. Nic nie znalazłam. Pod wszystkie adresy, które miałam z niewiadomego mi teraz źródła, zachodziłam i nic. Albo dawno temu zamknięta ruina albo sklep spożywczy. Na szczęście miałam wtedy laptopa i udało mi się znaleźć punkt darmowego wifi, jeden z nielicznych wtedy. Oj pamiętam jak dziś, jak czasami zamiast do szkoły, to leciałam z laptopem i czekałam na otwarcie pod drzwiami, żeby powbijać kolejne lvle w Tibii :D
Teraz każdy wszędzie ma internet (przynajmniej miastowi). W domu, w telefonie a punktów wifi jak mrówek. Aż się dziwię, że są jeszcze kafejki. Z wielką chęcią bym się przeszła zaznać tego klimatu jeszcze raz. Chociaż bałabym się logować do gier. No wiecie, tyle ludzi tam przychodzi, ściągają śmieci z podejrzanych stronek a potem hasło Ci nie wchodzi. No ale może chociaż można kogoś poznać z podobnymi zainteresowaniami. Mam tylko jedną grającą koleżankę. Niestety, ciężko by nam było się zmówić na coś z pewnych przyczyn. Ale przynajmniej można pogadać o grach. Z dziewczyną to zawsze inaczej, bo faceci albo narwani.. albo mój zazdrosny będzie xD
No proszę, spodziewałem się kolejnego zapychacza robionego w Generatorze Wyliczanek, a tu taki fajny tekst (a byłby jeszcze lepszy, bez tych kotów). Ściągnijcie tam do redakcji więcej kobiet, to może znowu będzie co czytać na tym portalu.
W mojej mieścinie w kwietniu otwarli "gaming house". Pierwszą od chyba 15 lat kafejkę, nastawioną na granie w tytuły esportowe. Wypasione kompy (zarówno bebechy jak i osprzęt), światłowód, fotele gamingowe - wszystko na bardzo wysokim poziomie. W zeszłym miesiącu zwineli interes :(
Calkiem nowatorski tekst :D Podobał mi sie :) Sam pracowalem kiedys w kafejce internetowej ale to w czasach gdy byly jeszcze sławne (ta wiem czlowiek starej daty) i powiem ci ze w tamtych czasach nie bylo mowy (przynajmniej w moim lokalu) na sprzedawanie alkoholu w takim miejscu ^^ Zadnego Zarcia i picia przy stanowisku albo wylot :D
Hehe na szczęście za moich czasów jak chodziłem na kafejki jakieś 15 lat temu nie było takiej rozbestwionej dzieciarni:). Faaajnie wtedy się łoiło, na mieście były 2 kafejki bo akurat dopiero co zaczynały, chodziło się z rana 1h przed żeby kolejkę zaklepać bo szkolniaków pełno hehe i robiło się rezerwacje 2-3 dni do przodu bo wcześniej pozarezerwowane były, grało się razem w sieciówki typu stary dobry pierwszy CS (pozdro dla kriga i magnuma), undergroundy i inne giery:). Później latanie na nocki w piątki za 10-14zł w 5-8 typa i łojenie ostro razem w jakieś mmo itd. :)