O ja pierdziu! Klimat wali człowieka w pysk z siłą parowego, choć niezwykle i stylowo wysublimowanego młota. Każdy kadr to mała uczta, choć ciężko ją przełknąć gdy nam szczęka co chwile ląduje na podłodze. I jeszcze na dodatek całość to prawdziwy popis aktorskich możliwości jak zwykle genialnego Pattinsona, który brawurowo dotrzymuje kroku Willemowi Dafoe w zaciętej potyczce na "WOT?!"
Kinowy styl Siergieja Eisensteina ze szczyptą "Bazy ludzi umarłych". Uff, jestem kupiony.
Trzeba liczyć, że nie spartolą ale latarnia morska to zawsze był wdzięczny temat.
Jako że wynik rozmowy ze znajomymi mnie nieco zaskoczył pozwolę sobie zapytać szersze grono kinomanów. Pattisona zacząłem traktować jako aktora a nie modela po obejrzeniu "Remeber me", ale prawdziwe objawienie jego ogromnych możliwości i błyskawiczny awans na liście najbardziej obiecujących następców De Niro, Pacino czy Day-Lewisa przyszedł po obejrzeniu Good Times czy The Rover. Macie wobec niego podobne odczucia, czy też dla Was to dalej jest tylko "ten koleś ze Zmierzchu".
Aż mi w sumie żal się zdecydował na rolę Batmana, bo to następna aktorska koleina, w której sukces i zdobycie popularności wśród bazowej grupy fanów w gimnazjach okupione jest utratą szacunku u większości pozostałych odbiorców.
Już kiedyś wspominałem, że Zmierzch wyrządził Bobo straszną krzywdę i nawet jego otwarta krytyka materiału źródłowego nie pomogła mu się wyrwać z tej szufladki. Teraz siedzi głównie w kinie niezależnym, pewnie w ramach detoksu i nawet kiepskie filmy (jak Remember me) umie wyciągnąć poziom wyżej. To trochę taki Di Caprio, który też przez lata był chłopcem z Titanica (mimo wielu lepszych ról przed i po).
Pattison będzie miał najprawdopodobniej historię podobną do tego co miał DiCaprio. Dzisiaj DiCaprio kojarzony ze świetnymi rolami w bardzo dobrych filmach, lecz na początku też miał łatkę "ten koleś z Titanica" :) Chyba pierwszą rola jaka odlepiła tę łatkę była zagrana rola w "Złap mnie, jeśli potrafisz", czyli 5 lat po premierze Titanica. Pattison po raz ostatni zagrał w Zmierzchu w 2012, więc za 2-3 lata nikt już nie będzie go tak kojarzył, zobaczysz :) Oczywiście o ile będzie potwierdzał swój kunszt aktorski w kolejnych rolach.
U mnie zyskał dopiero po "High Life". Wcześniej był przebłysk w "The Lost City of Z". Będą z niego ludzie.
Pattisona zacząłem doceniać jako aktora od seansu z Rover.
Jak to mówił Lazarus z Trophic Thunder - "you never go full retard".
Uwielbiam ten film. Klimat australijskich bezdroży przykleja się do człowieka niczym lepka od potu koszulka po 3 godzinnym sparingu z nakoksowanym kangurem i no jest jeszcze Gorodon, a nie sposób nie kochać Gordona. Co prawda nie wypowiada w filmie ani jednej kwestii, ale już sam fakt, że przeżył, zrobiło z niego swoistą klamrę spajającą całość, - choć to raczej że nie było planowane przez twórców. :)
Trailero dobrze pocięty ale trzeba poczekać na całość. VVicz dawał radę jako jeden z najlepszych horrorów ostatnich lat, więc pewnie obejrzę.
Pattisona porównywałbym bardziej z przypadkiem Matthew McConaughey, bo akurat DiCaprio na dzień dobry zyskał status aktorskiego child prodigy i na długo przed nakręceniem Titanic miał szansę zabłysnąć w Chłopięcym Świecie, Co gryzie Gilberta, czy rolą w tym filmie o młodym narkomanie w Nowym Jorku (tytuł wyleciał mi akurat z głowy, ale na pewno wiecie o co chodzi.) A Matthew przez 15 lat kariery był właściwie nikim, tym gościem od romantycznych komedii i ról amantów, a tu pstryk, trafił do serialu i nagle w oczach zarówno widzów, jak i branży nabrał jakiejś szlachetnie dramatycznej głębi, niczym długo leżakowana whisky. Liczę, że Pattison i jego wielka głowa zaliczą podobny twist.
W myśl zasady, chcesz zrobić artystyczną fotografię, weź staruszkę, rozbierz do naga i zrób jej czarno białe zdjęcie. Będzie się Dafoe obnażał w czerni i bieli, czy przyćmi ten zabieg orgia gry aktorskiej ? Sam nie wiem....
https://www.filmweb.pl/video/Zwiastun/nr+1-50820