Chodzi mi o osobę, którą opisuje ten artykuł.
Jeśli ktoś uważa, że by nie chciał być na miejscu opisanego w artykule faceta, niech pierwszy rzuci kamieniem :) Ja osobiście nie będę tak hipokryzował.
Temat powstał, bo musiałem gdzieś wyrzucić żale, że to nie ja, a że akurat na tym forum powstają najdziwniejsze wątki, wybór padł właśnie na gry-online :)
Czy ja wiem, z jednej strony fajnie z drugiej historia pokazuje że często takie wielkie wygrane się źle kończą dla zwycięzców koniec końców.
Ale mając taką szansę (na tak, bjere) przyjąłbyś kasę w ciągu sekundy :P
Jaka historia? To, że część zwycięzców wydawała pieniądze na głupoty w bardzo dużych ilościach i się zadłużyła nie znaczy, że spotykało to większość wygranych.
Też chciał bym wygrać, i podobnie jak on lubię południe Europy. Pewnie kupił bym domki we Włoszech i wynajmował.
a po co byś te domki wynajmował?
mając 170 milionów, nawet zakładając że będziesz żył jeszcze 50 lat mógł byś wydawać prawie 10 000 zł dziennie :)
Tak, opinia że 100 milionów uczyni cię mądrym, zadowolonym z życia, szczęśliwym, zdrowym, ułoży twój związek, pozwoli ci zdobyć przyjaciół i ogólnie uczyni cię wybrańcem Bożym jest dosyć powszechna.
Niestety większość ludzi mających 100 milionów+ nie podziela tej opinii. Nadal pracują bardzo ciężko, często ciężej niż jak byli biedni, dowiadują się prawdy że żadne pieniądze nie zwrócą ci zdrowia ani młodości, że żadnego prawdziwego uczucia ani przyjaźni nie da się kupić za pieniądze.
Jedna z niewielu rzeczy która czyni ich naprawdę szczęśliwymi to możliwość pomagania za te pieniądze innym.
Ale i tak życzę wam wszystkim wielkich wygranych. Choć sugeruję abyście o szczęście zadbali niezależnie od pieniędzy.
Marne prowo.
Prawda to, że pieniądze szczęścia nie dają, bo szczęście to bardziej kwestia nastawienia do świata i siebie niż konsekwencja statusu materialnego.
Ale pieniądze zdejmują z człowieka wiele stresu. Choćby wspominania kwestia zdrowia - mając na koncie taką "poduszkę" w razie problemów ma się zdecydowanie lepszy dostęp do rozmaitych terapii.
Jednym z podstawowych czynników stresogennych jest obawa o swoją przyszłość. Mając tyle lodu i nie robiąc głupot ma się ją zabezpieczoną.
A co do mądrości, przyjaciół i związków...
Typek spotka teraz wielu ludzi, którzy będą bardzo przyjacielscy, będą przytakiwać wszystkiemu co powie, oraz kobiet, które chętnie mu udostępnią swoje walory.
mogło by ci nie starczyć na 51% :) ale to bardziej ambitny projekt :)
Ja też miałem pomysł w tym stylu, za 100 milionów to można całkiem fajna grę zrobić :)
Niejaki Steven Sharif ja znudził się zarabianiem kasy to otworzył własne studio Intrepid Studios, Inc i robi grę Ashes of Creation :)
historia pokazuje że często takie wielkie wygrane się źle kończą dla zwycięzców koniec końców
No, ja bardzo chetnie zweryfikowalbym te teorie osobiscie.
Ja też. Przyjąłbym tę gehennę, o której mowa.
Niestety większość ludzi mających 100 milionów+ nie podziela tej opinii.
Bo większość ludzi mających 100 milionów+ samo na nie zapracowało a nie dostało za frajer, więc potrafią pieniądze szanować. Dlaczego często zwycięzcy różnych loterii kończą w rynsztoku? Bo są głupi, nigdy w życiu nie widzieli więcej jak kilka tysięcy złotych na raz w jednym miejscu i pieniędzy nie szanują. Wydaje im się, że są królem życia i mogą wydawać ile chcą. I wtedy okazuje się, że np. dwa miliony złotych to wcale nie jest tak dużo, jak kupiło się mieszkanie (na które potem nie stać na utrzymanie) i wypasioną furę, która jest fajna do pierwszego przeglądu, który kosztuje parę tysięcy. A jak się na ten milion złotych zapracuje, to już zaczyna inaczej wyglądać.
gladius, ale jak byś wygrał, od razu byś pracę rzucił :)
Nawet jeśli dziedziczą fortunę (a nie są przy tym amebami jak Paris Hilton) to raczej się koło biznesu kręcili, jak dzieci Kulczyka. Zresztą przy tak ogromnych pieniądzach to już nie chodzi o parę milionów mniej czy więcej tylko o zarządzanie tymi wszystkimi firmami. A niektórzy mają potem gdzieś jak Kiciński i jadą medytować, przechodzą na wegetarianizm itp. Ja najbardziej podziwiam takich, którzy zaczynali od zera - Jobs, Gates, Bezos.
Hydro - pewnie bym rzucił chociaż wszyscy mówią, że by się znudziło. Gdybym wygrał 100 000 000 to praca, którą teraz wykonuję nie miałaby sensu bo w życiu tyle na niej nie zarobię, natomiast umiałbym tę kasę pomnożyć w dość szybki sposób. Zajmowałbym się czymś, co daje duży dochód a nie wymaga jakiegoś szczególnego stresu czyli generalnie tym, co robię również teraz tylko na zdecydowanie mniejszą skalę.
Tylko po co miałbyś ją mnożyć, skoro poza postawieniem na grze hazardowej lub oddaniem komuś nie jesteś fizycznie w stanie tego wydać przez ... całe życie ? :D
Do pierwszego kryzysu i spadku wartości złotego/dolara/euro/jena.
Taką kasę trzeba ulokować w dzieła sztuki, grunty, domy.
Nie można zostawić wszystkiego na przejadanie przez 50 lat.
Tzn można, ale ryzyko jest.
Chociaż kiedy ostatnio był taki kryzys. Chyba tylko galopująca inflacja w Polsce :D
Ale jednak był. Także przynajmniej różne waluty.
Majątki wyceniane w akcjach Amazonu też są częściowo chwiejne.
No właśnie, po co? Jak Soulcatcher napisał, że można pomagać innym. Wejdź sobie np. na siepomaga czy stronę Fundacji Gajusz czy nawet jakiegoś schroniska dla zwierząt. Tam można wydać dowolne pieniądze. A pomnażać po to, żeby się nie nudzić. Co miałbym niby robić? Grać na komputerze? To mogę robić i bez paru milionów złotych. Podróżować? Z taką kasą to do full wypas hoteli tylko i założę się, że po czwartym się znudzi. Teraz też mogę podróżować bez milionów. Myślę, że po prostu człowiek musi mieć jakiś cel w życiu. Jeśli masz cele wyłącznie materialne to wbrew pozorom nie są one jakoś szczególnie trudne do osiągnięcia. Przy większej kasie w sumie co bym miał - apartament za 5 000 000 jak Lewandowski zamiast mieszkania, w którym mieszkam. Audi RS7 zamiast Audi S7 i zegarek Audemars Piguet zamiast Rolexa. Czy ja wiem, czy aż taka różnica w jakości życia i czy aż taka różnica w potrzebach? Tak naprawdę to inne rzeczy mają w życiu większe znaczenie i szczerze mówiąc wcale nie trzeba do tego mieć dużych pieniędzy.
Herr Pietrus żeby lokować tak jak napisałeś, to trzeba jednak mieć sporą wiedzę, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieła sztuki. Domy moim zdaniem absolutnie nie są lokatą, to już prędzej mieszkania ale też nie każde. Wcale nie jest tak prosto, jedno co się zdecydowanie nie opłaca to kiszenie pieniędzy w banku na lokacie.
uwierz mi że nie chciałbyś tyle forsy. no dobra, rzucisz swoją robote bo cię wkurza i troche mało... ale po tym zaczniesz zapierdzielać całą dobe, będziesz myslec tylko o pomnażaniu tego i czy jakiś twój menadżer w którejś z firm nie skubie cie. o graniu zapomnij...pewnie skupisz się na drogich autach, domach, jachtach, kolacjach itp.. tego chcesz ?
JW - po co pomnażać tak ekstremalnie duże pieniądze ? Do kolekcji ? Po prostu będę chciał - kupię sobie auto, jutro komputer, po jutrze pójdę do drogiej restauracji, za rok pojadę do Pakistanu. Jest tyle możliwości i miejsc, a przy tym tak duża kasa, że nie jesteś w stanie wszystkiego sprawdzić przez całe życie, jednocześnie wydając całej gotówki.
Ja jako zwykły szarak chyba wolałbym wygrać w ekstra pensji 5tys przez 20 lat co miesiąc.
Ok ale pod warunkiem, że te 5 tys. byłoby waloryzowane co najmniej o wskaźnik inflacji.
Też by mi wystarczyła ekstra pensja, ale wygraną w EJ bym nie pogardził :)
Ja chętnie bym przygarnal. Ja już wedzialbym co zrobić Z nimi. Pewnie w jakiś dochód pasywny bym zainwestował. Albo zwyczajnie wyprowadzil się w bardzo oblegana miejscowość turystyczna i zainwestował w nieruchomosc/i na wynajem dla turystów.
Ja sądzę że jeżeli ktoś żyje na "normalnym poziomie" (ma jakieś tam mieszkanie, jakieś tam hobby, jakiś samochód, i jest w stanie odłożyć z wypłaty sensowne pieniądze na czarną godzinę) to taka wygrana mogłaby w większym stopniu zaszkodzić niż pomóc tak na dobrą sprawę.
Dla większości ludzi jest to kompletne zabicie aspiracji i jakichkolwiek marzeń. Po co walić do roboty skoro miesięczna pensja nie wynosi nawet 0,0001% majątku dla ogromnej grupy Polaków? O czym marzy przeciętny szarak? No fajnie by było dorobić się fajnego domu i jakiejś bryki za pół bańki. No ale co dalej, kiedy dostajesz takie rzeczy pod nos? Kiedy ma się trzy Ferrari, co trzeba kupić żeby znowu poczuć tę radość?
Nic tak nie cieszy jak odnoszenie sukcesów i własny rozwój, patrzenie jak daleko zaszło się względem przeszłości. Gdy za 2-3 lata wymienię samochód będę się cieszył jak dziecko. Gdybym zmieniał samochód co 2-3 miesiące byłoby to po prostu "meh", codzienność.
A z resztą robiono badania wśród hamerykanów, statystycznie najszczęśliwsza grupa to ta która zarabia pułap 100-150k rocznie. Nie multimilionerzy którzy mogą podcierać dupę czekami z sześciocyfrowymi kwotami.
Gdybym mógł dostać taką kasę, to nie zastanawiałbym się ani chwili, wiadomo. Ale każdy kto ma kupę kasy potwierdza że ludzie zdecydowanie nadestymują jak cudowne jest życie multimilionera względem życia zwykłego gościa któremu się w miarę powodzi.
TL;DR https://www.youtube.com/watch?v=0ZFjNlvmqsI
Prawda, ale i tak nikt w nią nie wierzy
Bo liczą się cele ambicje itd.
Np. Dla kogoś kto chcę szczęścia w miłości dziecka i rozwoju w pracy nawet bycie multimiliarderem nie pomoże jeśli nie będzie szło tam gdzie ma iść.
Zależy od człowieka ale większość tych pieniędzy nie potrzebuje potrzebuje czegoś innego.
Większość potrzebuje pieniędzy :)
Tyle że człowiek to taka popsuta istota, która szybko się nudzi i przestaje doceniać to, co ma. Te gadki o ambicji i rozwoju nie są same w sobie niczym złym, ale w momencie, kiedy sprowadzają się do kariery, zarobków i kupowania rzeczy, stają się paliwem mentalnego u jednostek oraz globalnego w ogólności rozpierdzielu. Zmiany klimatyczne, zanieczyszczenie środowiska, rozwarstwienie społeczne, wszechobecnych narcyzm i przesadny indywidualizm, darwinizm społeczny uznawany za rozsądny porządek społeczny... Można by tak długo. Jestem przekonany, że jeśli ktoś nie jest kompletnym kretynem, to wygrywając takie pieniądze pocieszyłby się chwilę taką wygraną, a potem usiadł i zrobił z nią coś sensownego. Mało tego - podejrzewam, że wielu z nas skreślając sześć liczb ma już w głowie gotowy scenariusz. Wiem po sobie, że po trzech dniach nicnierobienia zaczyna mnie nosić. Mając 150 baniek mógłbym zrealizować swoje 3-4 najbardziej odjechane pomysły i zająłbym sobie czas na co najmniej kilka lat.
A pieniądze poprawiają samopoczucie do pewnego progu. Jest taka kwota, dla każdego pewnie trochę inna, powyżej której przestają mieć znaczenie. Tylko, że jest to kwota, której zdecydowana większość nie ma.
Kupiłbym gry-online i zwolnił Soulcatchera.
Zdecydowanie jestem życiem "zwykłego gościa któremu się w miarę powodzi". Stać mnie na wakacje 2 razy do roku plus mniejsze wypady, kilkoro dzieci, wydatki niekonieczne itp.
Jakbym mogła zdecydować, czy chcę wygrać w lotto, to tak z 5-7 baniek, żeby lekko z rentierstwa żyć, trochę bardziej się może obijając :)
Ogromna wygrana, to najpierw zapewne ogromny szok, potem ogromna rzesza "przyjaciół", a jak się info rozejdzie szerzej (bo się rozejdzie), to i nieprzyjaciół może nawet niebezpiecznych, co to będą dybać na tą kasę. Porwą, okradną, co tam jeszcze można - zrobią. Za dużo stresu. Helikoptera nie potrzebuję, cotygodniowych zakupów w Mediolanie też nie.
Jeżeli kiedyś wygrasz, nigdy pod żadnym pozorem nie mów o tym nikomu, nawet żonie, matce i dzieciom, bo twoje życie zamieni się w piekło.
Czy to z doświadczenia opinia ? :)
A żony nie mam, chociaż tęczę bardzo lubię i nawet znam kolory w kolejności :))
Gdyby... [link]
spoiler start
tak zwane pie...nie o Szopenie :)
spoiler stop
To jest 96 698 250 harnasi z promocji w zabce.