Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Gnębienie w szkole

16.04.2019 14:00
1
kamilooo
5
Legionista

Gnębienie w szkole

Czy doświadczyliście czegoś takiego? Ma to wpływ na Waszą obecną kondycję psychiczną?
Z mojej strony mogę powiedzieć, że byłem szmacony na każdym etapie, oczywiście za wygląd. Najmniejsze pretensje mam do osób ze szkoły średniej, bo tam często sam się podkładałem i grałem kogoś, kim nie jestem.
Natomiast do dnia dzisiejszego nie pojmuję, jak osoba gryząca całe gimnazjum może mieć wzorowe zachowanie na koniec roku?

16.04.2019 14:10
Kyahn
2
odpowiedz
Kyahn
267
Rossonero

Gryząca? Ktoś cię gryzł w gimnazjum?

post wyedytowany przez Kyahn 2019-04-16 14:10:34
16.04.2019 14:13
Xinjin
😐
3
odpowiedz
Xinjin
176
MYTH DEEP SPACE 9

Tak. Nawet do dzisiaj jak ide do swojego gimnazjum to tamtejsi uczniowie mnie gnębią :/ Plują, gryzą i kopią :/

post wyedytowany przez Xinjin 2019-04-16 14:15:37
16.04.2019 14:23
4
2
odpowiedz
zanonimizowany1244049
19
Konsul

Odrobinę, inni mieli gorzej. Ale ogólnie paskudnie wspominam te szkolne klimaty. Gówniarze potrafią być takimi sk######ami i na całe życie wykrzywić psychę. Jeszcze mamy tych cudownych nauczycieli, którzy przeważnie nic z tym nie robią. Dlatego niespecjalnie wspieram ich strajk zresztą... Większość jakich napotkałem, nie powinna mieć prawa wykonywać tego zawodu.

16.04.2019 14:24
😐
5
2
odpowiedz
zanonimizowany1191507
24
Legend

Cóż moge powiedzieć, jestem typowym bohaterem wykopowych past.

16.04.2019 14:44
6
odpowiedz
6 odpowiedzi
RPS99
41
Pretorianin

Jest recepta na takie rzeczy:

1. Znaleźć koleżków, którzy będą Cię bronić, ewentualnie przyjść z kilka lat starszym koleżką do szkoły i pogadać z prześladowcami.
2. Nauczyć się bić (trening sportów walki) - nie ma tutaj w zasadzie ograniczeń wiekowych.
3. Stać się silny fizycznie (na początek warto zainteresować się kalisteniką, natomiast jak ktoś ma conajmniej 15 lat albo więcej, to może po okiem wykwalifikowanego trenera trenować na siłowni).
4. Po pewnym czasie (minimum pół roku, a najlepiej rok lub więcej ciągłego treningu sportów walki połączonych z kalisteniką/siłownią pod okiem trenera) wyzwać każdego z dręczycieli na solo, pokonać każdego z nich z osobna.

Treningi siłowe (kalistenika lub siłownia) i treningi sportów walki spowodują nabycie dużej siły, sprawności fizycznej, nabycie umiejętności walki wręcz, wzrost pewności siebie, etc.
Jak ktoś jest pewny siebie, to mało kto odważy się go zaczepić.

post wyedytowany przez RPS99 2019-04-16 14:45:41
16.04.2019 15:03
AIDIDPl
6.1
1
AIDIDPl
172
PC-towiec

Samo trenowanie i sport, zmiana wyglądu poprawi samopoczucie, zdrowie, wiarę w siebie. A inni jak zobaczą że trenujesz, a potem zobaczą efekty to samo w sobie ich odstraszy.

Wiem po sobie, teraz mało kto z czasów szkolnych, kto mi dokuczał, popatrzyłby mi w oczy, było ledwo kilka takich osób. Zwykle oni już w czasach szkolnych piją, palą (teraz to biorą co popadnie) i to wszystko teraz (w przyszłości) wychodzi. Jeden niski i chudy, drugi gruby i niski, to są nawyki osób głupich, które zwykle zostają z nimi do końca, efekty również.

post wyedytowany przez AIDIDPl 2019-04-16 15:03:42
16.04.2019 16:02
Herr Pietrus
😂
6.2
1
Herr Pietrus
224
Ficyt

A jak ktoś nie chce być drugim Seagalem to co wtedy mistrzu?

16.04.2019 16:19
AIDIDPl
6.3
AIDIDPl
172
PC-towiec

Nie chodzi o bycie Seagalem.

to co wtedy mistrzu ---> Wtedy zapewne nic się zmieni.

16.04.2019 17:25
6.4
zanonimizowany12249
164
Legend

A jak ktoś nie chce być drugim Seagalem to co wtedy mistrzu?

No wtedy sciaga sie spodnie wypina poslady i daje sie....... do konca zycia z przeciwnosciami w zyciu trzeba walczyc, a do rozpieszczonych bekartow nic nie przemowi tak jak niezly wpier..... :P Pamietam jak mialem rozmowe z dyrektorem i rodzicami jak tlumaczylem dlaczego ich pobilem to rodzice tamtych "nie mozliwe moje dziecko nie moglo itd..."

17.04.2019 21:43
los pollos hermanos
6.5
3
los pollos hermanos
60
evil can die

To rady jak przetrwać w szkole, czy w pierdlu?

18.04.2019 09:31
Fett
6.6
1
Fett
233
Avatar

To rady jak przetrwać w szkole, czy w pierdlu?

Cienka jest granica :D

16.04.2019 16:17
hopkins
7
odpowiedz
hopkins
212
Zaczarowany

Dużo się trzaskalem w szkole i zdarzało się w podstawówce kogoś pognębić. Nie jestem z tego dumny, ale koleś urazu nie chowa. Nie wiem, czy jest jakaś rada. Jestem dość wyszczekany i nigdy nie dawałem sobie wejść na głowę, a często próbowano. Też przez wyglad. W liceum miałem afro :-)

16.04.2019 16:24
8
odpowiedz
zanonimizowany1080091
33
Legend

Na szczęście tego nie doświadczyłem.

16.04.2019 17:07
9
odpowiedz
zanonimizowany12249
164
Legend

Mnie w podstawowce w 6-tej klasie gnebilo dwoch takich idiotow, co nie zaliczyli klasy :P Robili to do momentu jak mi zylka pekla, pogadalem z 4 lata starszym "kolega" z podworka i pokazal mi co i jak, wiec pocwiczylem tydzien i ogien. W efekcie rodzice zostani wezwani do szkoly, a dwoch gnebiacych pojechalo do szpitala jeden typ zlamany mial nos, a drugi luk brwiowy do szycia. Po tym mialem swiety spokoj ofc tez dostalem co nieco, ale w efekcie tamci juz nigdy sie nie odwazyli na cokolwiek.

post wyedytowany przez zanonimizowany12249 2019-04-16 17:08:58
16.04.2019 20:01
10
odpowiedz
zanonimizowany1263582
19
Senator

Znęcanie się w gimnazjum nie miało polotu nad znęcaniem się w wojsku. Chodzi o te czasy kiedy wojsko było obowiązkowe dla każdego.

post wyedytowany przez zanonimizowany1263582 2019-04-16 20:02:06
16.04.2019 20:21
11
odpowiedz
zanonimizowany387644
6
Pretorianin

Ja tam w szkole nie miałem z tym problemu.
Czasem szedłem do dyrektorki na pogadankę z delikwentem i rodzicami, ale przeważnie mówił, że to nieporozumienie i mnie przepraszał, bo wiedział, że będzie miał jeszcze lepsze przygody.
Podstawówka i LO było super!

16.04.2019 20:38
cswthomas93pl
12
odpowiedz
cswthomas93pl
135
Legend

Czasy szkoły średniej wspominam dobrze, niestety w podstawówce i w gimnazjum miało się ten ptasi rozum i gnębiło innych.
Jak patrzę na to z perapektywy czasu, to aż śmiać się chce co człowiek miał w głowie.

16.04.2019 22:07
bushus
😁
13
odpowiedz
bushus
16
Chorąży

Najgorzej było w podstawówce i na początek gimbazjum. Nowa klasa, nowi ludzie itp. Po jakimś czasie to się zmieniło. Z większością tej ekipy która "nękała" do dzisiaj trzymam kontakt i raz na jakiś czas robimy jakieś wypady na piwko. Warto dodać że minęło 7 lat od skończenia gimnazjum. To się nazywa przyjaźń!

16.04.2019 22:57
maciell
14
odpowiedz
maciell
115
Senator

W piatej klasie podstawowki przeprowadzilem sie z innego miasta. Nowa szkola, inne zupelnie dzieciaki i nie bylo lekko. Zostawalo sie po szkole na solowki. Czasami byl wpierdol, a czasami sie wpierdol spuscilo. No, ale przewaznie to pierwsze. Najbardziej bolesne bylo dla mnie jak byl taki asfalt z kamyszkami i gostek od tylu mnie popchnal ze rekami polecialem na ten asfalt i mialem cale rece poranione. No ,ale nigdy sie nie ugialem. Do dzisiaj mi tak zostalo "Nigdy nie na kolanach". Byly zaczepki, przezwiska. W domu nic nie mowilem bo rodzice mieli swoje problemy. Wszyscy ciezko przechodzilismy ta przeprowadzke. Na szczescie po roku mojej meki otwarto nowa szkole kolo miejsca gdzie sie przeprowadzilsmy. Zostalem przeniesiony i wszyscy tam bylismy nowi i tam juz mailem spokoj. No ,ale z perspektywy czasu troche mnie to kosztowalo. Przed przeprowadzka bylem takim naiwnym dzieckiem, wierzylem w dobro ludzi i tu nastapilo takie moje brutalne zderzenie z rzeczywistoscia. Nawet po latach zadnej osobie z tej szkoly nie odpowiadalem "czesc". Ogolnie udawalem, ze nie znam i nie poznaje.

PS. Wspolczuje ludziom, ktorzy latami musza z czyms takim zyc. Chociaz dzisiaj przewaznie to ludzie zglaszaja.

post wyedytowany przez maciell 2019-04-16 23:01:54
16.04.2019 23:00
Aen
15
odpowiedz
2 odpowiedzi
Aen
232
Anesthetize

Nie doświadczyłem. Tylko największe zera dają się szmacić przez inne zera, a takimi zazwyczaj są "bullies".

post wyedytowany przez Aen 2019-04-16 23:02:53
16.04.2019 23:02
maciell
15.1
1
maciell
115
Senator

Fajny jestes...

16.04.2019 23:03
Aen
15.2
Aen
232
Anesthetize
Image

Wiem.

post wyedytowany przez Aen 2019-04-16 23:06:25
16.04.2019 23:22
MiniWm
😈
16
1
odpowiedz
MiniWm
231
PeaceMaker

Coz, w zasadzie mnie nie gnebiono, ale raz probowal jeden chudy dres, w podstawowce.

Pamietam do dzis jak od tylu, z calej sily dostalem w plecy strzala, odwrocilem sie, zobaczylem usmiechnietego dresa,(gdy sie boje, moj organizm produkuje duzo adrenaliny) oddalem z calym impetem w brzuch, po czym wywrocilem, usiadlem i pudzianowe cepy sprzedawalem az prawie zaslablem,.

Strasznie mnie to przerazilo (instynkt) bo jam do rany przyloz.... niemniej uswiadomilo mi to ze w sumie pewnie bym mogl zabic w przyplywie emocji.

Od tamtej pory ani razu sie nie bilem, bardzo ciekawe "zwierzece" przezycie.

16.04.2019 23:39
😃
17
2
odpowiedz
hinson
128
Generał
Wideo

Trzeba bylo zapisac sie na lekcje karate to tak bys zalatwial tych co cie szmacili za mlodu!

https://www.youtube.com/watch?v=ahvtyBm_RLk

A jak bys sie zapisal na Aikodo ti tez twoi przesladowcy mieliby przesrane!

https://www.youtube.com/watch?v=qDDUJnYdGmo

post wyedytowany przez hinson 2019-04-16 23:51:17
16.04.2019 23:40
Yoghurt
18
3
odpowiedz
6 odpowiedzi
Yoghurt
101
Legend

Przez całą swoją karierę w edukacji chodziłem do szkół w stricte robotniczej części Warszawy, ubierałem się jak pajac, nosiłem długie włosy, miałem piwniczne zainteresowania i zawsze byłem chuderlawy. Spora część ludzi od podstawówki po liceum nigdy nie poszła na studia, kończąc głównie w budowlance na czarno albo na zmywaku w Birmingham, też na czarno. W LO nie raz doszło do pobić na korytarzu, a kiedyś tuż przed moim nosem przeleciał jakiś niedomyty pankowiec, który frunął lotem koszącym wzdłuż schodów, zrzucony przez jednego z miejscowych młodocianych kiboli.

A jednak nigdy w życiu nikt mnie nie pobił, z nikim się nie tłukłem, nikt mnie nie prześladował, przenigdy nie ukradli mi ani portfela ani nawet złotówki na obiad w stołówce. Dogadywałem się z miejscowymi skinami, miałem kumpli dresiarzy, paliłem fajki za śmietnikiem z bandą metali, gibałem się jak rezus na skejtparku z bandą rapsów, paliłem zielsko ze śmierdzącymi łudstokowiczami, chodziłem na imprezy ze szkolną patolą, a jednocześnie zadawałem się z erpegowcami i grałem po lekcjach z bandą nerdów w sali informatycznej w kłejka i diablo. Jasne, że trafiały się docinki i niesnaski, ale zwykle ograniczały się do
- Te, brudas!
- Brudas to cię robił.
I tego typu wspaniałych odzywek na poziomie.

Ja wiem, że zjawisko dręczenia w szkołach przybiera na sile ostatnimi czasy. Nie wiem, czy to te zachodnie wzorce i my też doczekaliśmy się jakimś cudem podziałów społecznych na czirliderki i uciskanych nerdów, czy też po prostu młodzież się nieco rozpasała. Moze niektórzy gówniarze faktycznie powinni być leczeni psychiatrycznie i należy ich ustawiać do pionu, nim zrobią komuś krzywde - historia zna takie przypadki.Niektórzy mają mentalność ofiary i z nią walczą, stajac do równego bądź nierównego pojedynku i o dziwo te plemienne metody działają, bo zaskakująco prymitywne solówy do dziś ponoć odznaczają się skutecznością w zadzierzganiu przyjaźni bądź zakopywaniu topora wojennego.

Ale bywa i tak, że niektórzy są beznadziejnymi fajfusami i trzeba by to zmienić. Bo myślą, że to kwestia wyglądu. Bo słuchają jakiejśtam muzyki, która się może nie podobać innym (i pewnie się nie podoba, z tekstów Ryśka Riedla, Piotra Roguckiego, Romana Kostrzewskiego i Closterkeller wyrasta się pod koniec podstawówki). Bo spędzają sylwestra na GOLu, a nie na snołbordzie w Szczyrku. Otóż nic z tych rzeczy. Problem w tym, że często takich ludzi nie da się lubić. Bo nie otwierają japy do nikogo, kto nie podziela ich poglądów i nawet nie podchodzą do osób o innych upodobaniach. Bo przeczytali Tolkiena albo dzieła zebrane Korwina-Mikke i czują wyższość, choć regularnie dostają srogi wpiździec, więc najwyraźniej znajomość pocztu królów elfickich albo wszystkich poziomów mocy Vegety z Dragon Balla nie pomaga im w socjalizacji. Sami podsycają sztuczne podziały od wieków panujące w szkołach. Nie to, ze aż się proszą - nikt normalny poza miłośnikami BDSM nie prosi się o wybicie zębów. Ale nie pomagają sobie, robiąc z siebie ofiary i wymyślając najróżniejsze powody, dla których zasadza się im kopy w dupale. A powinni też czasem przemyśleć samych siebie i zastanowić się, czy aby nie dostają w ryj za to, że mają się za niezłych śmieszków jak JackieR3 albo są wyjątkowo antypatycznymi megalomanami jak Montera i wypadałoby jednak coś ze sobą zrobić.

Chyba, że są grubi jak Loon. Grubym nic nie pomoże, póki nie schudną.

post wyedytowany przez Yoghurt 2019-04-16 23:53:54
16.04.2019 23:56
18.1
1
zanonimizowany12249
164
Legend

Dzieciaki sa teraz zesrane, wiekszosc "obcych" widzi w szkole pozniej siedzi w domu przed kompem i to sa tego skutki. Kiedys czas wolny spedzalo sie z kolegami na podworku teraz rosna internetowe cioty co pytaja sie po forach jak zagadac do dziewczyny :P

Grubym nic nie pomoże, póki nie schudną.
Bullshit to nie ma znaczenia w podstawowce mialem znajomego, rok mlodszy odemnie, byl naprawde bardzo gruby, ale nigdy nie odpuszczal, niewazne czy mial szanse na wygrana. Po pewnym czasie dlatego nikt go nie ruszal, bo wiedzial ze bedzie mial z nim ciezka przeprawe typowy berserk :P

post wyedytowany przez zanonimizowany12249 2019-04-16 23:57:48
17.04.2019 00:01
18.2
zanonimizowany1263582
19
Senator

Miałem dwóch grubych w podstawówce. Jednego przezywali Jogi a drugiego Gruby kręci śruby, ale co do bójek to nikt ich nie tykał. Po prostu byli spoko.
Ja miałem problem z tym, że byłem chudy (za chudy, taki patyk) i dogrzyźniano mi, że jestem na strzała, ale też lubiano mnie i nikt ze mną bójek nie robił.

post wyedytowany przez zanonimizowany1263582 2019-04-17 00:04:06
17.04.2019 00:03
Yoghurt
18.3
2
Yoghurt
101
Legend

Bo grubi dzielą się na dżagernałtów co jak się rozpędzą to robią dziurę w ścianie, potrafią wypić i mają rubaszny śmiech oraz na grube lebiegi jak z amerykańskiej komedii o liceum.

Obie grupy i tak zejdą na cukrzycę po pięćdziesiątce, ale ci pierwsi przynajmniej mają kolegów.

post wyedytowany przez Yoghurt 2019-04-17 00:04:46
17.04.2019 00:06
😜
18.4
1
zanonimizowany1263582
19
Senator

i tak zejdą na cukrzycę po pięćdziesiątce Dziś są żonaci i nie są grubi, więc raczej nie zejdą na cukrzycę po 50.
ale ci pierwsi przynajmniej mają kolegów No tak, bo osoba otyła to margines społeczeństwa? Tylko szczupli się liczą, tak?

post wyedytowany przez zanonimizowany1263582 2019-04-17 00:10:07
17.04.2019 08:47
Yoghurt
18.5
5
Yoghurt
101
Legend

Grubi, którzy nie są już grubi są spoko i ich szanuję. Grubi, którzy są grubi z powodu jakiejś choroby, mają przesrane i mi ich szkoda.

Natomiast grubi, którzy są grubi na własne życzenie zasłużenie są piętnowani. Bycie grubasem to stan umysłu i powód połowy zgonów w cywilizowanym społeczeństwie.

22.08.2019 15:15
TheCerbis
18.6
TheCerbis
70
Vanitas vanitatum

.

post wyedytowany przez TheCerbis 2019-08-22 15:15:56
17.04.2019 15:41
Sir klesk
19
odpowiedz
2 odpowiedzi
Sir klesk
250
...ślady jak sanek płoza

Podstawowka byla jak pole walki, raz bylem dokuczajacym, a innym razem to mnie dokuczano i gnebiono. Bywalo, ze sie z kims tluklem na przerwie, a potem po lekcjach w lasku. Mysle, ze dzieki temu dosyc szybko udalo mi sie dodac dwa do dwoch i skumałem, zeby nie robic drugiemu tego co nam niemile. Mimo tego co opisalem w kolejnym akapicie, uwazam, ze to w tym wieku z dzieciakow wychodza socjopaci.
W gimbazie mialem ciezkie dwa pierwsze lata, bo bylem w nowej szkole (mialem jednego dobrego kumpla z podstawowki). W klasie sportowej mialem najwiekszych miastowych nieletnich cwaniaczkow, ktorzy raz zachowywali sie jak kumple, a innym razem mnie gnebili. Przelom lat 90/00 to byly serio jebniete czasy w malym miasteczku. Moze inni tez miewali takie akcje ale dla mnie do dzisiaj normalnym nie jest, ze srednio dwa razy do roku uczestniczylem w bojkach miedzy szkolami (!) na ktore schodzilo sie na oko (oceniam z pamieci) 50-60 osob i huzia na juzia kazdy na kazdego - i za moment rozbieganie sie po lasach i blokowiskach - jak kibole *sigh*.
Gosciu, ktory mial najwiekszy posluch u mnie w klasie slynal z tego, ze jako 14 latek bil sie na rowni z ludzmi niekiedy duzo starszymi od siebie. Np. pobil kiedys ochroniarza przed supermarketem do takiego stopnia, ze facet lezal w szpitalu. A np. mi na plastyce tak zajebal piescia w nery jak siedzialem przy lawce, ze prawie zwymiotowalem z bolu. For fun oczywiscie. :)

Opisuje te zdarzenia bo rady typu "przypakuj, potrenuj, pobij" to sa dobre chyba wlasnie tylko w podstawowce gdzie mozna wystraszyc przeciwnika samym haslem "znam karate", albo do zemsty po latach. ;) W wieku 12-16 miedzy rowiesnikami bywaja takie roznice w budowie ciala, ze niektorych rzeczy po prostu nie przeskoczysz. Koledzy tez nie zawsze pomoga, bo Ci gnebiacy moga miec np. kolegow w bmw z przyciemnianymi szybami i pałkami itd. :) Moze czasy sie zmienily... moze moje miasteczko bylo pod tym wzgledem jak dziki zachod... ale w gimbazie po prostu musialem sie przemeczyc. Nie ukrywam, ze to bylo strasznie wyczerpujace i mysli mialem conajmniej glupie ale wtedy trafilem na "moich" ludzi, z ktorymi teraz przyjaznie sie juz 15 lat. To mi dodalo skrzydel i wyszedlem ze swojej skorupki - polaczyla nas wtedy pasja czyli deskorolka. Jedyna okazje do zdobycia odrobiny respektu siłą dostalem gdy elita mej klasy zaczela po lekcjach organizowac w lesie sparingi w rekawicach bokserskich. Przyszedlem, posmiali sie ze mnie, wklepalem uczciwie jednemu z najwiekszych przydupasow samca alfa, o ktorym pisalem wczesniej i rzeczywiscie zyskalem troche spokoju... niestety obawiam sie, ze gdyby taka bojka miala miejsce poza sparingami to pozniej po prostu by mnie dojechali w pare osob... Nie zlicze ile razy konczylo sie tylko na pyskowkach.

W LO bylo juz zajebiscie bo sytuacja zaczela wygladac jak ta opisana przez Yoghurta. Mialem sztame praktycznie z kazdym - od cichych myszek przez metali po dresiarzy dilerow. W trzeciej LO nawet mialem okazje wstawic sie za swiezakiem, ktorego gnebil inny uczen. Obylo sie bez rekoczynow, ogolnie w sredniej zrobilo sie nagle jakos bardziej cywilizowanie. ;)

post wyedytowany przez Sir klesk 2019-04-17 15:58:45
17.04.2019 20:53
Yoghurt
19.1
Yoghurt
101
Legend

Gdybyś nie zapuszczał dredów to by cie wszyscy od razu lubili, Kleks.

post wyedytowany przez Yoghurt 2019-04-17 20:55:45
17.04.2019 21:21
Sir klesk
👍
19.2
Sir klesk
250
...ślady jak sanek płoza

Dredy to dopiero LO, ale ze niby taki likable jestem? ;) watpie.
Zreszta wtedy tacy jak Ty mieliby ubozsze zycie w czasach szkolnych - bo z palenia zostaloby Ci walenie wiader w piwnicy z Sebixami.

jeszcze dwie "nudne ciekawostki" ode mnie:
Akurat przez fryzure duuuzo wiecej dobrego niz zlego mnie spotkalo w zyciu. Tylko lipa bo dla policjantow jestes jak chodzacy zapakowany prezent swiateczny z karteczka "sprawdz co mam w srodku!". ;)

I druga - opisywany fighter-samiec alfa wyjechal do Norwegii jeszcze przed koncem szkoly sredniej, potem sluch po nim zaginal i jakos rok temu w jakies swieta spotkalem go w pubie... i albo lata na karku albo pobyt w wiezieniu go ustawily do pionu. :) moze to surowa ocena ale taki final byl do przewidzenia juz w czasach gimbazy.

PS
Czytam teraz sam siebie i widze, ze przedstawilem obraz prawie jak z Battle Royale ale wlasnie tego dotyczyl watek i na tym postanowilem sie skupic. Bylo ciezko ale ogolnie dobrze wspominam bycie nastolatkiem. :))

post wyedytowany przez Sir klesk 2019-04-17 21:23:02
17.04.2019 15:59
Drackula
20
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

w podstawowce bilem sie non-stop. Nigdy wygadany nie bylem, wiec jak ktos mnie "przezywal" lub mial jakis problem to z reguly ruszalem z rekoczynami zamiast w pyskowki sie wdawac. I nie wazne czy to byl ktos 2-3 lata starczy z 7-8 klasy, czy banda gnoi z 6 kiedy juz bylem w 8mej. Generlanie mialo stanac na miom bez wzgledu na konsekwencje.

W Liceum byl juz spokoj, ze dwa razy z kims sie w internacie pocialem, ale mialem znajomych starszakow wiec nawet na poczatku nikt nie fikal. W szkole raz mi watami ktos wyskoczyl to na sali gimnastycznej podczas dlugiej przerwy dostal KO ido konca LO juz nikt sie krzywo nie spojrzal.

Czasy studiow to juz sporadyczne incydenty bez powaznych bojek.

post wyedytowany przez Drackula 2019-04-17 16:00:58
17.04.2019 21:04
Kanon
😁
21
odpowiedz
2 odpowiedzi
Kanon
247
Befsztyk nie istnieje

A ja wstawałem rano o wpół do jedenastej w nocy, pół godziny przed pójściem spać. Zjadałem kęs trucizny pracowałem dwadzieścia dziewięć godzin dziennie we młynie, za ósemkę na całe życie, a gdy wracałem do domu, tata mnie dusił a potem tańczył na moim grobie.

17.04.2019 21:58
Bullzeye_NEO
21.1
Bullzeye_NEO
223
1977

a mieszkales w zwinietej gazecie?

18.04.2019 09:42
Kanon
21.2
Kanon
247
Befsztyk nie istnieje

W zwiniętej gazecie mieszkali najzamożniejsi, my mieszkaliśmy w dziurze w jezdni i to tylko na noc, w dodatku tylko przez dwa dni w roku przestępnym.

post wyedytowany przez Kanon 2019-04-18 09:42:58
17.04.2019 22:19
22
odpowiedz
4 odpowiedzi
zanonimizowany146624
131
Legend

Nie znam nikogo, kto nie był. Dziś ci sami ludzie mają do tych samych ludzi olbrzymi szacunek.

post wyedytowany przez zanonimizowany146624 2019-04-17 22:20:02
17.04.2019 22:25
PanSmok
22.1
PanSmok
247
Legend

No to poznaj. Na mnie nikt sie nawet krzywo nie spojrzal. A spokojny bylem. Tzn raz "kolega" z klasy uprzykrzal mi zycie w okolicach 4 klasy podstawowki. Wytrzymalem jakies pol roku, a jak mi zylka pekla to wyladowal w szpitalu pod tlenem.

18.04.2019 10:02
Kanon
22.2
Kanon
247
Befsztyk nie istnieje

Z ciekawości zapytam, poniosłeś jakieś konsekwencje przewidziane kodeksem karnym ?

18.04.2019 11:02
PanSmok
22.3
PanSmok
247
Legend

Inne czasy - inne zwyczaje. "Skonczylo sie " na rozmowie z wychowawczynia. Zreszta co by nie mowic - tamten chlopak swiety nie byl. Dzis nazwalibysmy takie dziecko patologiczne - ale wtedy nie funkcjonowaly takie okreslenia. Nikomu nawet nie przyszlo do glowy na policje to zglaszac. Dzis na pewno podobna akcja mialaby calkowicie inny przebieg i konsekwencje.

18.04.2019 11:13
Kanon
😊
22.4
Kanon
247
Befsztyk nie istnieje

Nie bardzo rozumiem o jakich czasach mówisz zgaduję, że lata 60 do 80 ubiegłego wieku jeżeli tak to wciąż nie bardzo sobie wyobrażam, że spowodowałeś u innego dziecka uraz/obrażenia skutkujący hospitalizacją i skończyło się na rozmowie z wychowawczynią? Rodzice pracowali w milicji czy o co chodzi ? Pytam bo sam edukowałem się podstawowo w tym okresie i nie ogarniam tej akcji.

post wyedytowany przez Kanon 2019-04-18 11:13:50
18.04.2019 09:46
U.V. Impaler
23
3
odpowiedz
U.V. Impaler
224
Hurt me plenty

Nie czułem się gnębiony w podstawówce, ale generalnie byłem dość niski i chudy (dziś mam 192 cm), więc siłą rzeczy przy starszych koleżkach wyglądałem mizernie, a to prowokowało problemy. Rozwiązałem to w dość prosty sposób. Nauczyłem się bić i trenowałem judo. Wystarczyło.

18.04.2019 10:29
CheshireDog
24
odpowiedz
CheshireDog
123
Desk jockey

W sumie popieram to co pisali inni o trzymaniu sztamy.

W podstawówce najweselej nie było, drobna budowa, dobre oceny raczej spokojny charakter - wręcz desygnowany na ofiarę w klasie. Dużo się wtedy człowiek musiał szarpać i walczyć o swoje. Nie wspominam tego źle, ale po prostu musiałem się wiele namęczyć, żeby nie być zaszczutym.

Gimnazjum - doszły nowe osoby do szkoły i wymieszano stare klasy. Nieświadomie (chyba) dyrekcja całą patologię upchnęła w jednej klasie, nie mojej. Tam to był dziki zachód, ludzie do szkoły z łańcuchami od piły motorowej przychodzili. U mnie w klasie raczej spokój, dla mnie szczególnie po dwóch sytuacjach. Po pierwsze gościowi co kiblował 2 lata pomogłem zdać chemię , potem pomagałem innym i rozeszło się, że spoko ziomek jestem. Druga to odłożenie na motorek i kupienie go. Była to mega przeciętna Yamaha Neos, ale stałem się członkiem ekipy "jeżdżących", a że było tam wielu starszych to szacun na dzielni wzrósł.

Liceum - trafiłem do porządnego liceum, mało kto kogo gnębił fizycznie. Bardziej psychicznie, szczególnie laski siebie nawzajem, najbardziej w klasach gdzie stanowiły większość. Znów dawałem korki z chemii i budowałem na tym część bańki ochronnej. Za to sam trochę gnębiłem innych, wtedy to było zabawne dla mnie, dziś mi wstyd. A jak wyglądało gnębienie np. wybieranie celowo innej osoby do drużyny na wf z głupim komentarzem, rozchodzenie się grupki jak ofiara podeszła do nas, mówienie na głos że robi się spotkanie, grilla imprezę i celowo nie zapraszanie ofiary. Jak mi teraz głupio, autorze wywołałeś u mnie wyrzuty sumienia .....

Czy dziś ma to wpływ na moją psychikę? Nie wiem, na 100% nie mam stanów lękowych czy boję się nowych ludzi itp. Za to bardzo potrzebuję przynależeć do grup np. rodzina, ludzie połączeni przez Hobby itp. gdy rozpada się jakaś grupa to szybko szukam następnej.

post wyedytowany przez CheshireDog 2019-04-18 10:37:14
18.04.2019 10:57
25
odpowiedz
zanonimizowany649466
114
Senator

Najgorszy moj okres to zdecydowanie gimnazjum, mielismy w klasie "poj...a "( 2 lata siedział w jednej klasie, patola straszna) ktňry wszystkich bił, teroryzował, znęcał się, itp, a nauczciele mieli to w dupie, skargi rodzicňw nic nie dawały, na szczeście na koniec ( jak miał wtedy 16 lat ) zrobił jeden dobry uczynek, wyskoczył naćpany z 10 piętra, i się zabił i nikt za nim nie płakał.

18.04.2019 11:16
26
odpowiedz
1 odpowiedź
RPS99
41
Pretorianin

Sir klesk - piszesz:

"Opisuje te zdarzenia bo rady typu "przypakuj, potrenuj, pobij" to sa dobre chyba wlasnie tylko w podstawowce gdzie mozna wystraszyc przeciwnika samym haslem "znam karate", albo do zemsty po latach. ;) W wieku 12-16 miedzy rowiesnikami bywaja takie roznice w budowie ciala, ze niektorych rzeczy po prostu nie przeskoczysz."

Czytałem na jakiejś stronie historię Kevina Levrone'a (który kiedyś był topowym kulturystą) - w wieku między 12, a 14 rokiem życia zaczął on przerzucać żelazo i już po roku był jednym z najsilniejszych uczniów w swojej szkole do tego stopnia, że był silniejszy od większości starszych od niego gości.
Tu nie chodzi o to, aby przypakować tylko o to aby stać się silnym, bo wiadomo, że w wieku 12 - 14 lat nikt nie będzie wyglądał jak kulturysta.
Co do sportów walki - tak się składa, że o ile np. boks najlepiej jest zacząć trenować między 12, a 14 rokiem życia (w takim wieku zaczynali zazwyczaj najwięksi mistrzowie tego sportu), to np. brazylijskie jiu-jitsu czy judo można zacząć trenować już na początku podstawówki, czyli w wieku 7 - 8 lat.
Chodzi o to, że sztuki walki zostały stworzone po to aby mniejszy mógł pokonać większego i aby słabszy mógł pokonać silniejszego.
O ile w uderzanych sportach walki wielkość i siła ma duże chociaż nie decydujące znaczenie, o tyle w chwytanych sportach walki wielkość i siła przeciwnika traci na znaczeniu.
Wierz mi, że mimo pewnych różnić w budowie fizycznej między osobami w wieku od 12 do 16 lat młodszy gość, który jest dobrze wytrenowany w sztukach/sportach walki będzie wygrywał z większością starszych od siebie gości, a co dopiero z rówieśnikami.

Aby dobrze opanować podstawy jakiegoś sportu walki/sztuki walki potrzeba minimum 12 miesięcy (1 roku), a aby dobrze walczyć minimum 2 - 3 lat treningów.

18.04.2019 12:00
Sir klesk
26.1
2
Sir klesk
250
...ślady jak sanek płoza

Oczywiscie zgadzam sie z wiekszoscia tego co piszesz. Mam tendencje do rzucania takimi skrotami jak ten zacytowany przez Ciebie. Wiem jak duzo moga zmienic sztuki walki i tym bardziej wiem, ze muskulatura to nie wszystko. :D

Bardziej chodzilo mi o to, ze niestety nie zawsze mozna liczyc na honorowe zachowanie drugiej strony... i Herkules dupa, gdy ludzi kupa - chyba nie zaprzeczysz? Nie chce podwazac niczyich umiejetnosci ale sam napisales, ze chodzi o dobre przygotowanie, a trening treningowi tez nie rowny... i sorry ale widzialem wlasnie w czasach szkolnych "karatekow" ktorzy w bojkach niestety zderzali sie z brutalna rzeczywistoscia, w ktorej wygrywa czysta sila i masa. Ogolnie wszystko jest super i kolorowo, dopoki ten zaczepiajacy oprocz bycia cepem nie jest tez tym, ktory od 11 roku zycia cwiczy i daleko mu do upierdliwego szczurka zaslaniajacego sie starszym bratem. Zawsze mozna dążyć do pokonania kogos 1v1 ale za moich czasow po prostu byly grupki, ktorych raczej nie mozna bylo ruszyc bo wiazaloby sie to z dalszymi szykanami.

Zreszta - szkola to nie powinno byc miejsce, w ktorym dzieciak musi trzy lata wczesniej zacząć planowac czy przezyje dzieki judo czy krav madze i to powinno byc sednem.

post wyedytowany przez Sir klesk 2019-04-18 12:13:11
18.04.2019 11:42
Drackula
27
1
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

Wierz mi, że mimo pewnych różnić w budowie fizycznej między osobami w wieku od 12 do 16 lat młodszy gość, który jest dobrze wytrenowany w sztukach/sportach walki będzie wygrywał z większością starszych od siebie gości

Nie nie wierze ci, gowniak to ma szanse wtedy ze jak pierwszy da w jape, to ten starszy spietra i tyle z bojki bedzie, co sam praktykowalem choc nie zawsze w zamierzonym efektem. Jak przecietny 16tek pacnie 12latka, to ten sie ino butami nakryje. Sztuka walki w takim przypadku sa dobra aby miec lepsza kondycje i szybciej uciekac.

18.04.2019 12:29
28
1
odpowiedz
zanonimizowany1173954
45
Senator

W dzisiejszych czasach zalecam opcje systemowe na gnebiebie. Zbierać dowody (jakieś potajemne zapisy rozmowa z rodzicami w opcji full wypas detektyw) tak żeby wystarczyły i zgłosić problem z celem - wyrwac chwasta czytaj usunąć ze szkoły. Ja mam mentalność że gnebiacego traktuję jako patologię a patologia jeśli nie wykazuje nadziei na zmiany najlepiej niech zostanie usunięta chyba że problem jest poważny to odizolowana. A do tego najlepiej mieć dowody winy.
Ewentualnie jeśli widać że osobnik/icy wykazuje nadzieje na zmiany i czujemy się silni to można zastosować rozwiązanie siłowe.

22.04.2019 16:09
29
odpowiedz
5 odpowiedzi
RPS99
41
Pretorianin

Drackula - o ile różnice w wadze ciała i budowie fizycznej pomiędzy 12, a 16 latkiem potrafią być znaczne, to różnice w wadze ciała i budowie fizycznej pomiędzy 14 latkiem, a 16 latkiem już tak duże nie są.
Wyobraź sobie, że jakiś czternastolatek od dwóch lat trenuje regularnie sztuki/sporty walki i jednocześnie uzupełnia to jakąś formą treningu siłowego.
Myślisz, że taki 14 latek, który 2 lata trenuje sztuki/sporty walki i dodatkowo nieco przerzuca żelazo nie poradzi sobie z przeciętnym 16 latkiem ?
Weźmy przykład dwóch gości - fightera i ulicznika.
Zazwyczaj jest tak, że jeśli są w tym samym wieku i ważą tyle samo, to fighter zrobi miazgę z przeciętnego ulicznika.

post wyedytowany przez RPS99 2019-04-22 16:10:07
22.04.2019 21:19
PanSmok
29.1
PanSmok
247
Legend

Po dwoch latach trenowania sztuk walki w miare dobrze Ci idzie nie potykanie sie o wlasne nogi.

23.04.2019 09:47
Milka^_^
29.2
Milka^_^
232
Zjem ci chleb

Smok - nie zgodzę się z twoim stwierdzeniem :)

23.04.2019 09:50
hopkins
29.3
hopkins
212
Zaczarowany

Chciałbym zobaczyć takiego kolesia co 2 lata trenuje sztuki walki kontra typek, który nic nie trenuje, ale tłucze się regularnie w szkole i poza nią. Wydaje mi się, że raczej pierwszy będzie leżał po 15 sekundach.

23.04.2019 10:28
Drackula
29.4
Drackula
231
Bloody Rider

za mlodu trenowalem kilka lat Kung-Fu i Teakwondo. Sposob w jaki w Polsce sa prowadzone treningi nie zrobi z ciebie fightera po 2 latach.
Po 2ch latach to cos bedzies potrafil po specjalistycznych treningach jakim poddawane sa specjlne jednostki a nie sztuki walki dla "plebsu".

Rozumiem, ze RPS99 trenuje juz 2 lata i uwaza sie za wielkiego fightera. Chcialbym zobaczyc jego mine kiedy dostaje plombe i naglada sie nogami :). OCzywiscie istnije szansa ze jak bedzie tak kozaczyl to kose pod zeberko zarobi, bo to coraz popularniejsza metoda na bojki.

10.08.2019 19:38
29.5
RPS99
41
Pretorianin

Drackula - w dużej części masz rację, że to czego naucza się w sekcjach tzw. "tradycyjnych sztuk walki" z nikogo wielkiego fightera w 2 - 3 lata nie zrobi.
Fakty są jednak też takie, że wyróżniamy sztuki walki, sporty walki i systemy walki.
Różnica między sztuką walki, np. karate, a sportem walki np. kick-boxingiem/k1 jest m.in. taka, że na treningach:

1. Oprócz uczenia się techniki kopnięć, uderzeń, bloków, etc jest też dużo nauki niepotrzebnych rzeczy jak np. tzw. kata (w karate) lub tzw. formy (w taekwondo) natomiast na treningach sportów walki uczysz się techniki kopnięć, uderzeń, technik defensywnych i nie tracisz czasu na uczenie się kata/form.

2. Na treningach sztuk walki pierwsze sparingi masz dopiero zazwyczaj po roku czasu, a na treningach sportów walki po kilkukrotnie krótszym czasie.

Tak więc 2 - 3 lata treningów w sekcji sztuk walki, a 2 - 3 lata treningów w sekcji sportów walki może robić dużą różnicę w umiejętnościach.
Niemniej jednak 2 - 3 lata, to MINIMUM aby opanować podstawy czegokolwiek natomiast aby osiągnąć mistrzowski poziom należy spędzić ok. 10 000 godzin na treningach.

23.04.2019 15:28
30
odpowiedz
RPS99
41
Pretorianin

Po pierwsze nie uważam się za wielkiego fightera, a po drugie nie życz drugiemu co tobie niemiłe.

post wyedytowany przez RPS99 2019-04-23 15:28:56
24.04.2019 01:47
RavGreend
31
odpowiedz
1 odpowiedź
RavGreend
7
Legionista

Niestety byłem gnębiony w podstawówce/gimnazjum. Gruby, cichy chłopak z biednej rozbitej rodziny (wychowany u dziadków) z dobrymi ocenami w szkole. Właściwie to 9 lat terroru (liceum było o wiele lepiej), teraz kończę studia. Powiem tak, leczenie się z depresji, próba samobójcza w wieku 15 lat, to są problemy które rozwiązałem. Do dziś mam nerwicę, np. gdy słyszę czyjś śmiech za plecami, mimo iż wiem że to nie ze mnie się śmieją to mam problem, oraz wiem, że jak bym spotkał moich prześladowców to bym ich prawdopodobnie zabił. Stała opieka psychiatry ale bez leków. Niestety przez izolację od rówieśników w gimnazjum mam do dziś problemy z nawiązywaniem kontaktów oraz zaufaniem (posiadam jednego przyjaciela na zabój oraz 4 dobrych znajomych). Ale jakoś idzie, da się żyć i jeśli miałbym dzieci to wiem jak je przed takim czymś uchronić lub pomóc.

25.04.2019 10:47
31.1
RPS99
41
Pretorianin

"i jeśli miałbym dzieci to wiem jak je przed takim czymś uchronić lub pomóc."

W takim razie może nieco rozwiniesz temat ?

10.08.2019 22:35
32
odpowiedz
1 odpowiedź
zanonimizowany1173954
45
Senator

Taka patologia teraz w tych szkołach?
Muszę w takim razie uważać jak będę miał swoje dziecko. Wybrać mu odpowiednia szkołę i być przygotowany na zmianę i na pomoc w walce z patologią. Myślę że metoda wyrwać chwasta najskuteczniejsza. A wie więc udowodnić czyny nielegalne (bo gnebiebie jest nielegalne) i interweniować w odpowiednich instytucjach celem wyrwania chwasta. Najważniejsze żeby chciał mówić jak coś się będzie działo i żeby chciał współpracować.

post wyedytowany przez zanonimizowany1173954 2019-08-10 22:40:21
11.08.2019 07:29
lifter
32.1
lifter
19
Osiem gwiazdek!

Archeolog?

10.08.2019 23:06
33
odpowiedz
1 odpowiedź
zanonimizowany1037485
13
Konsul

W podstawówce dręczyło mnie dwóch gości, pewnego razu się tak wkurwiłem że pobiłem jednego z nich i potem omijali mnie szerokim łukiem. Hehe

10.08.2019 23:16
BartekTenMagik
😂
33.1
1
BartekTenMagik
65
World Owner

Ja w 2 klasie „pobiłem” jakiegoś typa około 17-19 lat miał. Pewnie się zastanawiasz jak? A no to było tak; ide se idę na boisko obok szkoły.(na terenie szkoły) Jakieś właśnie ziomki 17-19lat (5 ich było) Nagle jeden zaczyna mnie gonić.( jako ze w 2 klasie to raczej byłem mały i głupi to nie wiedziałem o co chodzi wiec w nogi bo się darł do mnie coś i wściekły szarżował na mnie) Na szkolnym parkingu stał samochód z przyczepką (wysoki jeep chyba coś takiego) nie było tego widać ze miał zapięta przyczepkę i jak uciekałem to skręciłem i ledwo co przeskoczyłem te „łączenie przyczepki” a on nie zdołał bo biegł sprintem ;) (zza zakrętu bo biegłem wzdłuż aut i skręciłem w prawo właśnie przeskakując to) on nie zauważył i się najzwyczajniej „wyglebał” drąc sobie w tym czasie markowe spodnie i bluzę. Ogólnie tez ręce zdarte miał. Reszta jego ziomków (4) zaczęło na mnie biec bo się wkurzyli chyba XD i ogółem mnie za fraki jeden do góry za koszulkę podnosi i każe przeprosić. Ja nie chciałem i mówiłem żeby się odczepił. Ten mi grozi i przychodzi dyrektor mojej szkoly i mnie ratuje z tej sytuacji. Ale nie zapomnę tego jak jego koledzy mieli z niego polew hehehehh ja tez miałem niezły ubaw.
Wydaje mi sie ze jeszcze była jego dziewczyna z nimi ale średnio dokładnie pamietam. Nie wiem czemu mnie zaczął gonić bo dopiero co wyszedłem z lekcji na przerwę i przekroczylem próg drzwi na zewnątrz. Szkoła ta była połączeniem podstawówki (parter) i liceum (piętra 1 i 2 oraz piwnica) wiec najprawdopodobniej licealiści bo byli tez na terenie tej właśnie szkoły. Do tej pory nie wiem czym im zawiniłem. Może mnie pomylili z kimś? Nie wiem...
Pisząc „pobiłem” mam na myśli pobicie go za pomocą samochodu i kostki brukowej bo się trochę chłopak poobijał heh.

post wyedytowany przez BartekTenMagik 2019-08-10 23:21:24
11.08.2019 02:15
😈
34
1
odpowiedz
zanonimizowany1235320
4
Junior

Ja zrobiłem tak że zacząłem ćwiczyć tak dwa tygodnie potem mi sie nie chciało i tak z przerwami pare tyg.Pewnego razu na koloniach kupiłem sobie scyzoryk i pare gier oczywiście jakiś debil na w domku zaczą ruszać mi te gry więc powiedziałem mu żeby się odwalił i wyjąłem scyzoryk a gościu chcąc mi go wyrwać sie nadział był mały problem ale mieliśmy spoko opiekuna I nie skończyło sie większym przypałem tylko uszkodzoną ręką I stratą scyzoryka a potem wszyscy w szkole zostawili mnie w spokoju a przez debila który rozpowiedział że to ja go dźgnąłem ksywa nożownik została mi do końca gimbazy

22.08.2019 10:49
35
odpowiedz
RPS99
41
Pretorianin

Trafiłem na taki ciekawy artykuł:

https://www.menshealth.pl/sprawy/Psychopaci-wybieraja-ofiary-po-sposobie-chodzenia,13670,1

Dlatego to o czym pisałem w swojej pierwszej wypowiedzi w tym temacie czyli trenowanie sztuk/sportów walki + treningi kalisteniki i inne jak najbardziej mają sens.
Nie chodzi tu o samo zdobycie umiejętności walki wręcz, bo to nie jest kwestia kilku miesięcy tylko bardzo często kilku lat - chodzi o to, że osoba, która jest ogólnie wysportowana, silna, etc zazwyczaj ma większą pewność siebie i zupełnie inny sposób poruszania, a także mowę ciała, które ODSTRASZAJĄ większość potencjalnych prześladowców.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to aby nie wyglądać jak ofiara (np. pod względem fryzury, czy pod względem sylwetki, czy też pod względem sposobu poruszania się, czy też siedzenia) ani też aby nie zachowywać się jak ofiara.
Wtedy jest znacznie mniejsza szansa, że staniemy się ofiarą.
Powyższy artykuł do którego podałem link jest na to najlepszym dowodem - wg. tego artykułu psychopaci wybierają swoje ofiary na podstawie sposobu poruszania i mowy ciała.

22.08.2019 14:48
😢
36
odpowiedz
sandrzej
1
Legionista

Ja bylam od podstawowki ... 6 lat gnebienia ,bo nie mialam ciuchow firmowych ,a najbardziej za to ze mialam matke alkoholiczke... raz przyszla do szkoly do konca zycia wszyscy mnie ponizali . Tata robil co mogl z babcia aby mi zapewnic jakies warunki a oni tego nie rozumieli. Teraz gdy mam pieniadze ,prace i ide na studia ludzie z podstawowki sie zaczeli odzywac i pytac co u mnie. Gdy im mowie jaki sukces mam w zyciu to sie dziwia ... jak to? taka mtka i sie jej udalo? Nikt z nich nie wie jakie koszmary mialam w domu i jeszcze dodawali mi koszmarow w szkole. Niestety rodzice w wiekszosci z mojej klasy sie rozwodzili i dzieci mialy co chcialy.

22.08.2019 15:03
KamilB.
😉
37
2
odpowiedz
1 odpowiedź
KamilB.
56
Generał

Mi też kiedyś dokuczało kilku idiotów z klasy a zawsze byłem zamknięty w sobie bo jeszcze przed pójściem do gimnazjum zmarła mi mama.
Niestety byłem w klasie najniższy i nie miałem warunków by dokopać nawet najmniej wyrośniętemu. Ojciec dał mi jednak radę, z której
skorzystałem aczkolwiek swemu synowi bym jej raczej nie dał tylko porozmawiał bym najpierw z rodzicami. Powiedział mi, że gdy będe w sali matematycznej to mam rozejrzeć się za jakąś
"pomocą naukową" i gdy tylko któryś z nich (najlepiej ten najgorszy) będzie bliżej to z zaskoczenia uderzyć go z całej pary w twarz.
Tak też zrobiłem, po dzwonku wszedłem spokojnie do sali matematycznej a na przerwie jeszcze mi oczywiście dokuaczali bo czym opluli plecak
więc poziom mego wkur...sięgał zenitu. Od razu po wejściu do sali złapałem za cyrkiel (bez igły na szczęście) ale masywny i drewniany prawie na kształt dobrego kija basebollowego i czekając za drzwiami z całej pary
przy...oliłem temu najmniejszemu który zawsze prowokował reszte. Pamiętam że zalał się krwią i prawie stracił przytomność.
Reszta odskoczyła i po wejściu nauczycielki od razu wezwano mnie do pedagoga a ojca z pracy do szkoły. Ojciec przyjechał a że
był na to przygotowany od kilku dni, szybko ustawił do pionu zarówno dyrektorkę jak i pedagoga.
Miałem co prawda obniżoną ocenę ze sprawowania ale od tamtej pory absolutnie nikt mnie nie tknął nawet w klasie ale i w szkole
bo wieść się szybko rozeszła że mogę kogoś ukarać w najmniej oczekiwanym momencie. Do końca gimnazjum miałem więc już spokój i
podejrzewam że o tym przykrym incydencie pamięta tylko mój napastnik czyli ofiara cyrkla.

post wyedytowany przez KamilB. 2019-08-22 15:08:18
22.08.2019 15:27
KamilB.
37.1
2
KamilB.
56
Generał

ps: a w liceum wziąłem się już za siebie, udało mi się osiągnąć pełnię wzrostu, niestety 171 cm ale dobre i to :-)
miałem w drzwiach pokoju zawieszony na drążku do podciągania worek brezentowy nabity mąką wymieszaną z piaskiem i zawsze w przerwach na naukę tłukłem tak godzinę dziennie (to
oczywiście też konstrukcja pomysłowego ojca) i na początku nie wierzyłem że może dać to jakieś efekty
Możecie mi wierzyć albo nie, że dało niesamowite, wystarczyła 45-60 minut uderzania dziennie, a przekonałem się o tym
gdy zaczepił mnie na mieście jakiś dresiarz gdy wracałem od dziewczyny
wyrpowadziłem bodajże 3 czy 4 ciosy w mgnieniu oka, z czego pierwszy już prawie powalił go na ziemie
siła uderzenia człowieka, który boksuje i robi to systematycznie jest ogromna i jeden dobrze wyprowadzony pierwszy cios
z nienacka kończył zwykle moje potyczki z zaczepiającymi mnie kozakami
niestety zdarzały się też przykre sytuacje jak żartowaliśmy z kolegami bo wtedy nie miałem kontroli nad siłą ciosu
nawet jak sparingowaliśmy się na żarty to potrafiłem nabić komuś niechcący siniaka
na studiach przestałem oczywiście ćwiczyć, pojawiło się piwo, imprezy i niestety forma spadła, ale już też
i na szczęście testować siły uderzenia nie trzeba było, jedynie co mi zostało do dziś to wytarte kłykcie :-)

post wyedytowany przez KamilB. 2019-08-22 15:28:22
Forum: Gnębienie w szkole