Witam, pomyślałem że może wywołam małą dyskusje. Jak pewnie wiecie w grze Red Dead Redemption 2 nie można uprawiać seksu... Nie można romansować itp. Jest to o tyle dziwne bo mówimy o grze dla dorosłych gdzie wcielamy sie w "bandyte" na Dzikim Zachodzie. I to nie jest tak że nasz bohater nie lubi dziewczyn czy że ma swoją miłość gdzieś tam daleko której jest wierny. Nie, po prostu wszelkie aktywności tego typu z gry wywalono. Powody pozostają nieznane. O dziwo... Tak jak w tytule o ile nasz bohater seksu uprawiać nie może o tyle mogą go zgwałcić. Gwałt rzecz jasna oznacza bez jego zgody. I jak sie można domyślić... Aktu dokonuje osobnik tej samej płci. Szczerze? Na moje oko to coś takiego jest nie na miejscu. Byłoby na miejscu gdyby Artur mógł ruchac... Gdyby gry nie wypaczono z seksu. W zaistniałej sytuacji jest to po prostu splucie na tą postać i po prostu jakaś kpina. PS. O tym akcie dowiedziałem sie z internetu sam pomimo iż gre już żem kiedyś przeszedł jakoś wcześniej nie trafiłem na tą chate. Zapewne tak jak większość graczy. https://www.youtube.com/watch?v=kvBcG8B2LsY
To jest naprawdę taki problem dla ciebie że w grze sobie nie możesz "poruchać"?
A tak w ogóle to wszystko dobrze?
@AIDIDPI Problem? Tak, to chyba uzasadnione że jeżeli jesteś czegoś fanem to masz wobec tego czegoś wymagania. Tyle tylko że ja tutaj sie nie unosze "dlaczego ta gra nie ma seksu" sedno tematu jest zupełnie inne. Wiec nie rozumiem skad ta szydera. Kolego, seks jest elementem życia, a popkultura odnosi sie tylko i wyłącznie do życia wiec to chyba ty masz problem. Skoro triggerujesz sie tak łatwo bo koleś mowi o seksie... Paranoja. PS. RDR2 to najbardziej żywy wirtualny open world na rynku i jak widać po sednie tematu (czyli. Mowa o gwalcie na głównym bohaterze tej gry) niezwyklie dosadnie dorosły i brak seksu w tej grze po prostu w oczy kole. Ja nie bede marginalizowac problemu bo Ty i ludzie twojego pokroju macie na tym polu kompleksy. Osobiscie wolałbym w grach wiecej ruchac niż zabijac a ruchania w grach nie ma w ogole. PS. Na grafikach gry czy to np na motywie... Jest Clint Eastwood... Koleś ktory bral klientke siłą do stajni i ruchal. Mowie o jego roli w filmie. Co tylko pokazuje jak istotne jest to zagadnienie w kontekście tej gry i Dzikiego Zachodu.
Znaczy się masz problem, że nie widać jak Arthur jest posuwany przez starego zboka tylko obraz jest przyciemniony?
Brak seksu w grze to jest dla ciebie taki powód żeby to tak przeżywać? Napisz maila do R i wyżal się tam, bezpośrednio do nich.
Mamy na forum wszyscy współczuć ci z tego powodu bo nie możesz gwałcić jak to na dzikim zachodzie było? Gwałty były zawsze i wszędzie a mało która gra pokazuje to w jakikolwiek sposób. To samo z seksem...
Albo macie problem z rozumowaniem albo jeden i drugi to troll jak w morde strzelil. Napisze klarownie z tej gry wycieto romanse, seks, a nie wycieto czegoś takiego, mozliwosc że moj bohater może zostac zgwałcony przeszkadza mi zwyczajnie po prostu bo my ruchac nie możemy. I tyle. Arthur Morgan... Jedyny w gangu co nieporuchal a zostal wyruchany. No litosci.
Pewnie mało kogo to obchodzi bo pewnie mało kto dotarł do tego momentu, pewnie większość graczy się znudziła zanim dotarła do tego miejsca :]
Secundo - brak seksu w grze to kombinacja bycia amerykańską grą (a jak wiemy dla nich przemoc jest ok ale seks i nagość jest be) oraz niechęci do powtórki z Hot Coffee, coby nikt się znowu nie czepiał.
To już większe kontrowersje były z Cook-Cookiem z Fallout NV. Jak to bandzior (raider) miał swoje grzeszki ale jak jak doszły do tego gwałty (o których wiemy jedynie z tekstów) to developerzy ochoczo smarowali się wzajemnie błotem by nie brać na siebie winy za to.
A ja bym wolał więcej ruchać (srly?) w realu, a zabijać w grach, a nie na odwrót, jak teraz... :(
Oj. Muszę lecieć. Jakiś hałas w piwnicy. Chyba łańcuch się obluzował.
Przepyszny wątek ;-)
Jednakże jako uzupełnienie - w RDR (Redemption, w Revolwer nie grałem) Johnny M. również nie wyjmował wacka, w towarzystwie kurtyzan, choć takowe w grze były. Sequel (prequel de facto) nie jest więc tu jakimś wyjątkiem. Przyjmuje tu oczywiście tłumaczenie, że to mogą być naciski Sony, ale możliwe że to też świadoma decyzja Rockstar - w GTA V było tego sporo, czasem mocno po bandzie, w growym westernie natomiast, główny bohater latający po burdelach, niekoniecznie dawałby +100 do klimatu, ja myślę, że byłoby wręcz przeciwnie :). Choć w RDR2 jest sporo sprośnych piosenek, podczas obozowych imprez, więc może faktycznie Rockstar okazał się zbyt zachowawczy?
Nie mnie sądzić, niemniej jako miłośnik westernów, to jednak protestuje, kiedy ktoś z seksu robi wyznacznik z gatunku, bo Eastwood "ten teges" w stodole :)
No bez jaj :)
spoiler start
. I wacka :D
spoiler stop
W GTA też nie było golizny. Dragi, tortury, wymuszenia, zastraszanie świadków, korupcja i morderstwa na zlecenie? O tak. Tacy jesteśmy niegrzeczni.
Nasz bohater idzie na lapdance? O nie. Sutek to za dużo. Striptizerki będą nosić biustonosze (GTA IV). Że nie wspomnę o prostytutkach z trójki, które bujały autem na postoju, kiedy w nim siedziały.
Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że strzelaniny w stanach to efekt frustracji seksualnej.
W GTA V jest golizna. Gdzieniegdzie widać gołe cycki, a Trewor pokazuje tyłek i kafluta w jednej ze scen.
Tak. W jednej. W serii z pięcioma głównymi odsłonami i kilkoma spinoffami.
Nieźle zaburzone proporcje, nie sądzisz? Dolary przeciw orzechom, że gangsterzy częściej wciągają koks z pośladków prostytutek niż kogoś mordują.
Sam to robiłem, a do tej pory nie miałem nawet w ręku gnata ;p
W GTA IV w TLAD pan Stubbs czy jakoś tak w łaźni zdejmuje ręcznik i też widać cały zestaw.
No dobra. Wyliczaj pindole w GTA, bo najwyraźniej nie analizowałem tematu tak wnikliwie jak ty. Na każdego i tak wyjdzie pewnie co najmniej kilkanaście trupów. A wacka widzę kilka razy dziennie. Co prawda swojego, ale jednak IMO jest mniej szokujący niż ciało z dziurą po kuli.
Bo w USA szlonga można pokazywać do woli (o ile nie jest w zwodzie) w odróżnieniu od waginy.
@Matysiak G
Mnie (pisze tylko i wyłącznie o sobie) brak seksu, penisów w stanie wzwodu, etc. w RDR2 nie przeszkadza. W innych grach zresztą też.
Natomiast co do hipokryzji wydawców/deweloperów/sklepów/ustawodawców nie musisz szukać we mnie wroga, bo - hej, jestem po tej samej stronie barykady :).
Też mnie ta purytańska Ameryka w branży gier (i tylko w niej, bo przemysł porno w USA ma się przecież dobrze) zadziwia i też widzę tą olbrzymią hipokryzję. Wypruwanie flaków, strzelanie, torturowanie, setki, tysiące zabitych? ESRB 18 i gra ląduje na półeczce :). Seks, stosunek z "pełnym ukazaniem organów płciowych" - ADULTS ONLY, więc "wicie, rozumicie" albo to wycinacie albo zapomnijcie, że znajdzie swoje miejsce na półce w Wallmarcie.
To jak już jesteśmy w temacie to mi brakuje bardziej prawdziwych i dorosłych związków w grze niż porno. Zamiast tego max na co branżę stać to "romanse" bioware przy których bajka o kopciuszku wydaje się bardziej realistyczna.
Nie szukam. To AIDIPI tu próbuje obalać moją ogólną tezę, że GTA jest pruderyjne, (co w przypadku tej serii jest szczególnie głupie) stosując daleko posunięty cherry picking.
DanuelX
Amen.
Wiecie kto jest IMO najseksowniejszą bohaterką gry video w historii?
spoiler start
Delilah z Firewatch
spoiler stop
Tym którzy nie grali powiem, że gracz nie wie, jak wygląda. Ale dialogi z gry sprawiają, że naprawdę chce się z nią umówić.
Właśnie o firewatchu sam myślałem podczas pisania posta. Zresztą z drugiej strony związek głównego bohatera z żoną jest do bólu prawdziwy dla kogoś kto miał za sobą dłuższy związek z "przeszkodami".
Tak. To jedna z niewielu gier naprawdę dla dorosłych.
Choć czasem gdzie indziej zdarzają się niezłe monety. Gram teraz w AC Origins no i związek Bayeka z Ayą jest póki co napisany nieźle. Poza tym, że chyba jest psychopatką.
Jej tekst "Idź, spotkaj się z nim, tylko nie przegraj wszystkiego na wyścigach" był trafniejszy niż cokolwiek, co kiedykolwiek napisze Hideo Kojima. Kto ma żonę, ten wie. W ogóle fakt, że twardy, choć dobroduszny, mendżaj jest lekkim pantoflarzem strasznie mi się podoba.
Jedna małpa z maszyną do pisania (z zepsutą literą A) napisze coś lepszego niż Kojima, to jest akurat żadne osiągniecie.
Ale fakt, Deli z Firewatcha jest napisana perfekcyjnie.
Szczerze? Miałem ogromny problem z brakiem seksu w RDR 2 gdy ta gra miała premiere. Teraz przechodząc ją drugi raz naprawde potrafie sie dobrze bez tego bawić. Nie ma po prostu drugiej tak żywej gry open world na rynku. No nie ma. Przykład ostatnimi czasy notorycznie robiłem rozruby w saloonach w Valentine i nagle jakiś typ mi wygarnia że tylko wszystkich bije, że pobiłem Tomiego, że musi sprawiać mi to chorą przyjemność. No to ja mu mówię że Tomie zasłużył i że on też zaraz dostanie w morde. No i dostał. Tego samego dnia siedze chyba z godzine w knajpie i tam za jakimś typem wyszedłem. Nagle zjawia sie jakiś inny koleś że ma łatwą robote i że łatwa kasa do zgarniecia żeby tam kogoś obrobic. I tak możesz siedzieć w tym Valentine non stop. Przesiadywać. I to sie nie nudzi. Gdybym traktował tą gre jak film... Na pierwszym miejscu byłaby opowieść. Natomiast to jest gra ktora poza opowieścią ma cholernie realistyczny i żywy jak na wirtualną rozrywke świat. I gdyby była ta namiastka seksualności ten świat byblby po prostu bardziej wiarygodny. To gracz powinien decydować czy chce latać po burdelach czy nie. Do mojego typu zabawy to pasuje 1:1... Do wariantu kogoś innego nie musi. Tyle tylko że mi chodziło zakładając ten temat o coś zupełnie innego. Naprawdę nie mam pojecia jaki był zamysł na tą gre ale tejże erotyki jest tutaj pełno. Tyle tylko że nie dla Arthura. Dutch ma kobiete, John ma kobiete, ba taki Dutch ma też pod ręką swoja ex... Ta starsza babke. Ten taki młody irlandczyk dmucha Karen. Swoja droga nawet jest mozliwosc posłuchać jak sie dymaja. I to była pierwsza taka sytuacja gdzie mi sie żal zrobiło Arthura. Kolejno omówienie piosenki w obozie... No litości. Tak sprosnych to jeszcze w zadnej innej grze nie słyszałem a jest ich conajmniej kilkanaście większość jest o seksie. O mlodych naiwnych i bardzo napalonych kobietach. Dalej, choroba Arthura... I ten cały parszywy los jaki czeka tą postać. No jak można nie chcieć dla niego przyjemności w postaci pieknej mlodej blondi? Ciagle musi walczyc, zabijac, uciekac za jego glowe daja zloto, jest wyjety z pod prawa a nie może nawet dmuchnac prostytutki. I ostatecznie, sedno tematu czyli ten gwalt no dla mnie w zaistniałych okolicznościach jest to nie na miejscu.
Matysiak -> Bo gry to niedojrzałe medium, które dopiero dorasta i choć czasem sięgnie po nieco lepsze dzieło z doroślejszą i mądrzejszą treścią (Firewatch, Edith Finch, TLoU), to jednak nadal nie potrafi zrozumieć, że to, co za młodu wydawało się zajebiście poważną i dojrzałą historią (MGS, Final Fantasy, GTA, RDR) z perspektywy czasu wygląda jak film ze Stevenem Seagalem.
Lateret -> Właśnie wyłożyłeś cały problem, jaki mam z RDR2 i o którym wspominam 6 raz - scenariuszowa schizofrenia. Brak aspektu seksualnego to tylko drobny duperelek w wielkim morzu możliwości, ale jak się wszystkie tego typu duperelki i dziury mechaniczno-narracyjne pozbiera do kupy, cała ta rzekoma powaga i żyjący świat RDR2 walą się w posadach i wychodzi z niego stugodzinna wydmuszka, która powinna być wymieniana jako najlepszy przykład dysonansu ludonarracyjnego.
@Joghurt Wiesz bede z toba szczery gdy wychodziła ta gra to czepialem sie braku seksu, błędów czy tego że bronie sie za szybko brudza. Narzekałem że akcja gry dzieje sie za późno. Że za dużo w tym swiecie ludzi że system kar nie działa jak powinien. Teraz przechodząc ją po raz drugi człowiek ma już dystans i skupia sie na szczegółach, detalach na tym co go bawi. Dostrzega glebie, wielo wymiarowosc projektu ktory na chwile obecna jest number one pod względem budżetu na rynku. Żadnej innej gry nikt tyle nie robił z taką armia deweloperów. Natomiast no prawda... W tej tonie detali jest też sporo tych co niedziałają jak powinny. PS. Bierz też pod uwage że jak ktoś w cudzyslowie w tej grze utonie to nie będzie pamiętał tam szczegółów każdej misji. Mi ogólnie sie wydaje że ten tytuł ucierpiał na dwie sposobnosci, pierwsza powstawal zbyt dlugo, a druga że po prostu twórcy nie wypracowali dostatecznie spojnej wizji na ta gre a powinni. Bo jest to projekt pod katem WIELKOŚCI przelomowy. A już tak btw, większości osob którym sie ta gra nie podoba, to jest tak dlatego że po prostu zle w tą gre grają. W ta gre nie gra sie tak jak w typowego sandboksa, większość frajdy jest gdzies pod powierzchnia, gdzies ukryta, a co do scenariusza. Jak dobrze pamietam to przy pierwszym podejsciu problem mialem taki, że po drugim rozdziale brakowało mi pauz, chwil spokoju, za szybko i za dużo akcji przez co nie bylo czasu na aktywności poboczne. A spedzilem wtedy w grze i tak 133godziny.
Yogurth
Jeszcze w RDR2 nie grałem, ale podejrzewam, że to jest ten sam problem, który zauważam w grach od jakiegoś czasu. Im więcej w nich można, im lepiej reagują na poczynania gracza, tym bardziej rzucają się w oczy te momenty, w których to nie działa, lub działa źle. Dlatego ideałem open worldów dla mnie pozostaje Just Cause od dwójki w górę i Saint's Row 4.
Pierwszy, bo daje nam zabawki i mówi - "baw się, zobaczymy co wyjdzie i na pohybel realizmowi"; drugi, bo z ograniczeń medium zrobił swoją zaletę. Nie dość, że robi ostry przelot przez najważniejsze momenty growej historii, nie dość, że wykpiwa fabularne klisze w jakiś niepojęty sposób szyjąc z nich spójny scenariusz (bo symulacja i wolno wszystko) to jeszcze nie zapomina, że gra ma przede wszystkim bawić i za pomocą mechaniki sandboxa przemieszanej z supermocami generuje czysty, arcadowy miód.
Dlatego Rockstara nigdy nie kochałem (niech będzie, że po Vice City trochę tak). Wiem co próbowali osiągnąć wprowadzając w GTA 4 taki, a nie inny model ruchu postaci i jazdy autami, wiem co chcieli osiągnąć, w San Andreas każąc CJ tyć od fast foodów i pomykać na siłkę, a w kolejnej części trując Niko dupę o kręgle i randki. Ale mnie to nie bawiło. Po prostu. Dlatego kiedy czytałem recenzje GTA V, albo RDR 2, które zamieniały się w wyliczanki ficzerów, miałem wrażenie, że oni tam całkiem zapomnieli, po co gra się w gry. Bo przecież nie po to, żeby znaleźć po drugiej stronie ekranu rzeczywistość.
Ej, to ja się tu spodziewałem po Rockstarze nawiązania do wybitnie mocnej sceny z "Deliverance" (SQEAL LIKE A PIIIIIG), a tu jeden łysy szczerbaty typ i czarny ekran. Kompletnie zmarnowany potencjał.
Deliverance nic a nic się nie zestarzało, wyczyszczona cyfrowo wersja na blureju wygląda bardzo dobrze.
I na pewno rysuje obraz zapyziałej (i pięknej wizualnie) Ameryki lepiej niż dowolny scenariusz, jaki napiszą Hauserowie, którzy stracili zarówno swój satyryczny pazur, jak i zapomnieli o balansie realizmu i rozrywki.
Będzie trzeba sobie odświeżyć - jak tylko zobaczyłem kilka skrinóf od razu przypomniał mi się ten film z dna serduszka!