Na co zgadzasz się nie czytając licencji gry?
"Zło konieczne" - trafne określenie :) niestety korpo, wydawcy, producenci itd nigdy nie będą naszymi przyjaciółmi. Zawsze chodzi tylko o kasę, my jesteśmy tylko portfelami na nogach, a że dziś rynek gier jest ogromny, masa ludzi gra w gry, to pozwalają sobie na to i owo w umowie. A gracz i tak się zgodzi, bo po prostu chce zagrać. Płacimy za coś, co i tak nie będzie nasze i może zostać nam np. w każdej chwili odebrane, pełnoprawnie, bo przecież w umowie jest tak zapisane, a my się na to godzimy ale i tak zapłacimy, bo chcemy pograć. Można się oczywiście nie zgodzić i nie grać wcale. Korpo dobrze wiedzą, którą opcję gracz wybierze :)
Zastanawia mnie tylko, dlaczego wydawcy nie ponoszą odpowiedzialności, wprowadzając do obrotu produkt, który ma regulamin używania niezgodny z prawem nadrzędnym (w naszym przypadku prawo UE i Polskie). Skąd się bierze to, że ta branża ma takie ulgi i praktycznie nikomu nic nie grozi za łamanie prawa? Najgorsze co może spotkać wydawcę to to, że zapis niezgodny z prawem nie obowiązuje.
Spróbujcie w jakiejkolwiek innej branży (a zwłaszcza budowlanka lub automotive) wprowadzić do obrotu coś niezgodnego z prawem, lub z błędną/niekompletną dokumentacją to w najlepszym wypadku macie wyrób wycofany ze sprzedaży/użytku a w najgorszym ponosicie odpowiedzialność karną (przy czym kasa będzie najmniejszym zmartwieniem).
Bo wszyscy mają to gdzieś. Póki gracze nie idą do sądu, to te organy nawet do tych licencji nie zaglądają. A jak już pójdą to sądy i tak olewają zapisy, które ich zdaniem nie są ważne, podczas gdy korpo się tłumaczy, że znalazły się tam one na użytek innych krajów gdzie obowiązuje inne prawo.