Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Gra Shiness The Lightning Kingdom | PC

31.12.2018 03:22
MrocznyWędrowiec
😊
1
MrocznyWędrowiec
88
aka Hegenox

Jestem po kilku godzinach zabawy - gra się świetnie. Mam nadzieję, że taki poziom utrzyma do końca - dam znać jak przejdę ;)

03.01.2019 02:43
MrocznyWędrowiec
👍
2
odpowiedz
MrocznyWędrowiec
88
aka Hegenox

Grę właśnie przeszedłem i mogę spokojnie polecić. Nadaje się zarówno dla starych graczy jak i najmłodszych - choć niektóre walki potrafią być wymagające.

02.10.2020 15:33
I3lackHole
3
odpowiedz
I3lackHole
38
Chorąży
5.5

Tekst jest tożsamy z poradnikiem na Steam, gdyż piszący tez jest tożsamy. :)

Ogólnie o grze
Choć gra nie dostaje ode mnie rekomendacji, to jednak jej bogactwo sprawia że warto o niej wiedzieć coś więcej, mamy bowiem do czynienia z dużą grą. Żali też będzie dużo, bowiem polubić można sam potencjał tej nietuzinkowej gry. Shiness: The Lighting Kingdom to gra walki na arenie na którą jesteśmy przenoszeni gdy natkniemy się na przeciwnika, to gra eksploracji oraz fajnych zagadek do rozwiązywania których używamy specjalne moce naszych bohaterów. Jeśli szukasz świetnej przygody, wyjątkowych postaci i wzruszających paru chwil które potrafią dać gry jrpg to tu tego nie znajdziesz.

Może firma Enigami ma dużo doświadczenia w programowaniu, ale raczej mniej w graniu. Szkoda że zabrakło doświadczonego człowieka podczas tworzenia tej gry, gracza który rozumie jak nie zakatować tych co grę kupią. Nigdy bym tej gry nie przeszedł gdyby nie cheaty, a dokładniej nieograniczona ilość przedmiotów HP, SHI i "tension", bo po prostu szkoda by mi było na to czasu. Cheaty jednak nie raz ożywiły mi grę. Twórcy nie wykorzystali nawet 20% potencjału gry, pewnie jeszcze mniej i stąd pomimo bardzo dobrej oprawy audio-wideo oraz ogromnego rozbudowania tej niepozornej gry prawie nikt jej nie przeszedł na co wskazują osiągnięcia.

Fabuła, dźwięk, grafika, lokacje, animacje.
Dobre animacje, choć nieco cukierkowy to sielankowy wygląd (trochę komiksu, lekko anime)i bardzo dobra muzyka w linii prostej przywodząca na myśl absolutnie legendarne Chrono Trigger z SNES-a i te nutki usłyszymy, tworzą wyśmienity klimat i zachęcają do gry i to bardzo, a nie średnio. Bardziej niż gra jest tego warta. :)
Jeśli gra po odpaleniu sprawia że chce się posłuchać "main theme" to już jest plus. To bardzo rzadkie, miałem tak w Prince of Persia (2008) i Two Worlds I. O ile fabuła nie należy do interesujących - jest słaba - to jednak poprawnie prowadzi akcję gry dając nieco wrażenia udziału w przygodzie, przygodzie którą podkreślają zróżnicowane lokacje, niestety bardziej niż sam gwóźdź gameplayu - walki. Postacie występujące w grze jedynie udają zagmatwane, w żaden emocjonalny sposób nie poczułem się z nimi związany. Cut-scenki w większości opierają się o te same proste animacje dla wszystkich postaci, poza bardziej filmowymi wstawkami, lub komiksowymi, bo te także są, acz moim zdaniem wypadły raczej blado. Realizacja fabuły nie przypadła mi do gustu, pomimo iż spotkałem się już z podobnym miksem w Shuyan Saga, tyle że tam było to ciekawe, no i tam był świetny voice acting, tu go brak, co na bank spłyciło postacie jeszcze bardziej.
Ciekawe lokacje, nieprzesadnie rozbudowana konstrukcja map, ale z odpowiednim stopniem skomplikowania pasującym do gry walki a nie poszukiwacza przygód, pasuje idealnie. Zmiana klimatu graficznego głownie za pomocą oświetlenia (a nie budowy mapy, czy architektury), tu przypomina się gra która też to stosowała - Divinity II. Mnie to razi, choć chciałbym podkreślić, że to sprawa marginalna i pewnie sporo osób nawet tego nie zauważy. Efekty specjalne naszych postaci podczas walk mogą się podobać, jest w nich jakiś "bajkowy realizm", tz. brak tu przesady w stylu anime. Grafika ma swój ciekawy, umowny styl, komiksowo-bajkowy. Jest jednak zrobiona na prawdę dobrze, poruszając się po mapach czujemy się dobrze, można nico odreagować po frustrujących przeżyciach związanych z innymi aspektami gry. Cały klimat gry to taka marchewka, by odreagować po kiju. Bardzo dobra architektura, nawet jeśli dość skąpa to będąc w jednym miejscu absolutnie nie pomylimy go z żadnym innym. To ogromny plus tej gry.
Niektóre gry mają pewną cechę - gdy zaczynają się zbliżać do końca, to gdzieś tam czuję że już niedługo pozostaną tylko wspomnienia co oznacza że z jednej strony pozostawią za sobą coś miłego, z drugiej strony to jednak rozstanie. Tu Shiness się sprawdziło w pełni, pomimo wielu przeszkód fenomenalny klimat gry zostanie ze mną na bardzo długo. To ile razy grając zakląłem pewnie wolałbym zapomnieć, acz nie będzie to zbyt łatwe i będąc szczerym wobec osoby która to czyta wolę uprzedzić. Oj są powody...

Gameplay
Jak w każdym jrpg nasza drużyna powstaje nie tak od razu, w tej grze dość stopniowo i cała piątka będzie już długo po połowie gry. Aktywna postać jest tylko jedna, tzn nie ma AI. Drużyna to max 5, jednak zmieniać w locie można tylko miedzy wybranymi trzema, tak samo i podczas walki. Podróżowanie po świecie daje frajdę, nasza postać porusza się dość szybko dzięki czemu nie ma nudy. Większa mapa również nie jest problemem - są wierzchowce i moim zdaniem bardzo fajnie zrobione, choć ciut za mało zróżnicowane. Na wierzchowcach nie da się jednak walczyć. W pewnym momencie pojawią się teleporty.
Walka czy to zaczęta przez nas czy nie zawsze przenosi gracza na arenę która jest zwykle odzwierciedleniem terenu na którym byliśmy, niemal zawsze. Tu czasem pojawiają się pierwsze problemy z fizyką gry której podlegają nasze postacie i np. po zejściu z kamienia lewitujemy, czasem spadamy na ziemie, czasem spadamy w nieskończoność, czasem zmiana bohatera pomaga...

Walka jest bardzo szybka, nieuczciwa i chaotyczna. Nieuczciwość objawia się możliwością kontr przeciwników, my w praktyce nie mamy na to szans, więc po pierwszym ciosie można się tylko wkurzać całą serią kolejnych, co bardzo źle wpływa na chęć do gry. Przeciwnicy oczywiście nie raz nas skontrują, lub unikną i to w momentach które nawet nie mają jakiegokolwiek sensu, ot gra tak chce i już.
Chaos w walkach zwiększa sterowanie, które hmm jakby to nazwać... "namawia do popełniania błędów". Gra nie została dostosowana do PC, lepiej gra się padem, jednak z myszka z makrami może dać przewagę nad padem. Im dalej w las tym bardziej walki polegają na narzuceniu taktyki, uczeniu się przeciwników. Niby jest to dobre, ale taki Street Fighter przy ogromie możliwości gry wprowadza tylko kolejny chaos. Na czym polega ów ogrom? Czasem walczymy z 1 przeciwnikiem, czasem po kolei z kilkoma. Nigdy nie wiesz gdzie pojawi się kolejny, często na wstępie walki zaczniesz obrywać "bo gra tak chce" i nic nie zrobisz. Z biegiem fabuły normalne się stanie że każda walka to kilku przeciwników i oni sami też często będą różni, ba nie wiesz nawet jaki będzie kolejny. Za mało chaosu? No to teraz przypomnę, że nasza drużyna to 5 istot i każda walczy inaczej. Ruchy te same, ale efekt jest inny, no poza ruchami specjalnymi. Zwykle ciosy, combo, moce. Mało chaosu? No to mocy jest kilka a i my i przeciwnicy mają różne ataki i odporności i nigdy nie wiesz co jest optymalne. Mało chaosu? No to - nasz ekwipunek (który szybko się zmienia!) wpływa na rodzaje mocy i kombo. Mało chaosu? Nasza arena jest ogrodzona i od koloru jej ogrodzenia zależy prędkość odzyskiwania "many" żywiołu. Bezdenna litania możliwości... A teraz powtórzę - walki są szybkie, jak w Street Fighter. Ten absurdalny przerost możliwości nad możliwością ogarnięcia tematu pewnie zmusi niejednego do wybrania jednej głównej postaci którą dobrze poznamy a reszta stanie się piątym kołem u wozu, bo łatwiej się męczyć postacią którą znamy niż próbować wszystko ogarnąć co i tak może potrwać dość krótko - do kolejnej zmiany ewkipunku.
Bardzo, bardzo, bardzo przekombinowano. Beta testerzy chyba nie zauważyli tego, wczuli się w grę pomijając że dla normalnego gracza Shinless to po prostu tylko kolejna gra a nie nowe życie. Zabrakło tu kogoś, kto by walnął twórców kryształem w głowę i powiedział - a teraz pozbierajcie, policzcie i umyjcie te wszystkie małe kawałki nie kalecząc się przy okazji.
Shinless: The Lighting Kingdom przypomina taką robotę głupiego. Nadmiar sensu stworzył bezsens, satysfakcja jest czasowa bo po chwili już żadna a jak wróci to tylko na chwilę. Efekt może być nużący, a nawet jak się wczujemy to po chwili negatywne wrażenia wracają...

Każda postać poza atakiem ręka i noga, blok, unik i odbicie dostaje dużą bazę do rozwoju kolejnych możliwości. Dzielą się one na dwa rodzaje i one same mogą przytłoczyć gracza zniechęcając do gry. Te dwa rodzaje to fizyczne ataki typu combo, oraz moce Shi. W ekwipunku poza tors, ręka, noga głowa są tez da miejsca na kombo i shi. Zdobywamy je walcząc, lub odszukujemy podczas zwiedzania świata, lub jako nagrody. Gdy mamy już nowy przedmiot np. z mocą Shi, możemy go założyć. Poza bonusem do statystyk daje on często możliwość używania nowej mocy Shi, dopóki go nosimy. Jednak ma on swój własny level wskazujący jak dobrze postać (każda z osobna) zna ów moc. Im więcej użyjemy daną moc, tym poziom jest wyższy aż w końcu nie musimy już posiadać ów przedmiotu by nadal używać mocy. Nie wszystkie przedmioty "discipline" mają taką moc, niektóre dają tylko do statystyk bez nowych combo i skilli. Tych przedmiotów jest jednak dużo, w dodatku każda z postaci uczy się ich oddzielnie.

Ponieważ różni przeciwnicy maja różne odporności, to czasem może być nieco kłopotliwie jeśli mamy gdzieś braki w sile rażenia. Grindowanie postaci, a właściwie mocy (bo z levelem się tak nie da) może się okazać bardzo pomocne, choć gra jakoś radykalnie nie karze tego robić. Mam jednak wrażenie że w tym przypadku od przybytku głowa jedna boli, wygrindowanie wszystkich mocy i skilli dla wszystkich postaci nie ma sensu, bo po co nam możliwość używania mało użytecznego skilla bez konieczności noszenia itemka.

W grze są też pomoce (support), które mogą leczyć, dawać odporności np na stun, lub też jakiś żywioł (pod danego przeciwnika). Samo ich użycie jest skomplikowane, najpierw wybieramy postać, potem jaki efekt, potem na kogo ten efekt (postać, wszystkie postaci, przeciwnik), potem w jakim momencie efekt ma zadziałać (podczas oślepnięcia, podczas odzyskiwania Shi, czy też gdy nasze HP spadnie poniżej jakiegos poziomu) ect. No to mamy jedno ustawione "wsparcie" Przed nami jeszcze 3 kolejne i ... dla kolejnych 4 postaci także po cztery "wsparcia". A za chwilę zbierzemy nowe wsparcie, lepiej nam pasujące. """"Dzień *&+_^%$# dobry"""".

System aktywności - genialny, choć już się z nim spotkałem w innych jrpg. Zamiast szukać znajdziek łapiemy różniaste stworki. Część z nich łatwo złapać, inne trzeba odpowiednio podejść a same trofea posłużą nam do craftingu. Niby mała rzecz, a o ile ciekawsza od kolejnych aktywności twórców Assassins Creed.

Zagadki w grze potrafią być dość trudne, choć zwykle takie nie są, ale czasem i za łatwe. Czasem w ogóle trzeba się domyślić że z zagadką mamy do czynienia, czasem wykorzystać dwie postacie by coś rozwiązać, bo i każda postać ma inne umiejętności specjalne stworzone wyłącznie na poczet łamigłówek i ów zdolności zostały przez twórców świetnie wykorzystane dla 3 postaci i zbyt mało dla dwóch pozostałych. To jednak zdecydowanie jasna strona gry, właściwie gdyby postała część druga oparta wyłącznie na rozwiązywaniu łamigłówek to kupiłbym w ciemno. Zwłaszcza umiejętności Poky są miłe dla oka.
Słowa końcowe i podsumowanie
pomysł na grę jest perfekcyjny, jednak poziom trudności i nadmierna a zarazem wątpliwa zawartość daje zły efekt, zwłaszcza że jest ona okraszona nieużytecznym menu.

Plusy:
+ klimat który tworzy muzyka jest moim zdaniem jest fenomenalny, absolutna perełka wśród wszystkich gier
+ bardzo fajne zagadki, choć niektóre trudne
+ świetny pomysł na grę walki (acz średnio wykonany)
+ świetny pomysł na bogactwo ekwipunku (acz słabo wykonany)
+ piękny świat zachęca do zwiedzania

Minusy:
- niesprawiedliwa walka (za szybka, zbyt chaotyczna, losowa, czasem nic nie widać przez skille przeciwników, bo akurat kamera jest w taki miejscu), sporo przeciwników zachowuje się zbyt wymyślnie nie dając szansy na uniknięcie serii ciosów, a czasem nawet kilku takich serii co bardzo frustruje i na pewno obniża oceną gry,
- jeśli się od gry oderwiesz i wrócisz po miesiąc, to bardzo to bardzo trudne. Poziom skomplikowania walk oraz ilości naszych postaci (max 5) oraz mała intuicyjność sterowania sprawia ogromne problemy.
- brak przypisania klawiszy, fatalne domyślnie,
- by łyknąć HP podczas zwiedzania (a nie walk) trzeba wcisnąć dodatkowo klawisz ALT. OMG, co za kretyn to wymyślił...
- rzadko, ale czasem cut-scenki są zespawane z tekstem i niektórym czasu na zrozumienie tekstu będzie zbyt mało.
- więcej użytecznych przedmiotów niż slotów użycia, a nie da się użyć z poziomu ekwipunku.

Bugi:
- lewitacja postaci podczas eksploracji mapy, bo kamień ect.
- lewitacja postaci także podczas walk,
- kilkanaście razy wpadałem pod mapę,
- dwukrotnie nieśmiertelność postaci i walka w nieskończoność z zerowym HP,
- wątpliwa responsywność postaci w walce,
przeszkadzające odgłosy przy próbie użycia mocy zanim to możliwe
- pomimo ukierunkowania na wymianę ciosów brak skuteczności w blokach i unikach, co choć częściowo daje ciekawe wyzwanie, ale i frustruje szczególnie na teoretycznie słabszych przeciwnikach których taktyki już nie pamiętamy,
- źle zrobione przełączanie pomiędzy postaciami, w dodatku działa tylko w jedną stroną, czyli przełączanie w kolejności 1,2,3 a nie można kręcąc kółkiem w drugą stronę 3,2,1.
- podczas walki z postacią powiązaną z fabułą czasem nie mamy podsumowania walki a tuż po niej lub w trakcie następują cut scenki. Niestety w ferworze walki bardzo łatwo kliknąć nawet kilka razy więcej i już scenki nie zobaczymy, więc byłem zmuszony oglądać je na youtube. To błąd programistów którego nie da się go wybaczyć,
- pod koniec gry (pociąg) warto robić nowe save'y, powtarzam nowe a nie nadpisywać. Nie jestem jedyny u którego Poky nie mógł użyć swoich umiejętności a zatem nie mógł rozwiązać "zagadki", to bug i firma Enigami ma Cię gdzieś. Akurat tam postanowiłem poexpić, straciłem 1,5 godziny gry (całe szczęście że nie całą, a tak na prawdę mogło się wydarzyć!!!!!!!1111!), potem już nie expiłem, więc nie wbiłem wszystkimi postaciami 50 lvl, co jest jednym z osiągnięć i w sumie jedynym na którym mi zależało poza ukończeniem gry...

Inne sprawy techniczne:
Nawet słabo chodząca gra powinna być zoptymalizowana pod kartę graficzną, by w przyszłości hulała. Nie ma tu tego, za wiele spoczywa na barkach CPU, wprawdzie gra będzie działać płynnie na średnich sprzętach, jednak nie mamy do czynienia ze szczegółową grafika a ze stylem graficznym który pozostawia sporo wyobraźni. Mam obiekcje czy na lapkach bez dedykowanej karty graficznej będzie się można cieszyć zadowalającą ilością klatek.
Aplikacja sporo doczytuje, bardzo często to widać, spadki są spore, purystom nie wystarczy RAID 0, musi by SSD i mocny procek.

Tu wszystkiego jest "dużo", niestety dużo może mieć przewrotne znaczenie. Dużo serca, dużo niedbalstwa. Dużo klimatu, dużo niesprawiedliwości w walkach. Podobną grą jest Sudeki, jednakże tam w zależności od rozwoju fabuły walczy cały nasz zespół kontra wszyscy przeciwnicy i można po prostu przełączać się pomiędzy postaciami. Fabularnie też tam jest lepiej, jest to jednak rasowy jrpg. Shinless wygląda jakby ktoś chciał zrobić uniwersum, napchać ze wszystkiego ile wlezie i zobaczyć co się przyjmie by stworzyć poprawione część drugą. Szkoda tylko że to moje podsumowanie to nie jest prawda.

Cieszę się że poznałem tę krainę, z drugiej strony cieszę się też że to już za mną. Szkoda że nie ma tu wersji demo, bo samo zapoznanie się że powstało coś takiego jak Shiness: The Lighting Kingdom mogłoby być dla fanów walki i rpg oraz kochających dobrą muzykę świetnym kąskiem.

Gra Shiness The Lightning Kingdom | PC