Wiele gier udostępnia nam otwarty świat pełen różnych aktywności. Niestety odnoszę wrażenie, że lepiej czuje się w tytułach z zamkniętym światem, w którym mogę się w pełni zatopić, przeczytać każdy dialog bez konieczności przechodzenia gry na tysiąc sposobów i zwiedzić każdy zakątek mapy za jednym podejściem. Przykładem takiej gry był między innymi mój ukochany Mass Effect czy Dragon Age, gdzie rozgrywka nie miała tak otwartego i rozbudowanego świata jak w produkcjach Bethesdy i wielu innych rpg'ach. Poszukuję gier rpg z rozbudowanym uniwersum i liniową, ale nie klaustrofobiczną konstrukcją map. Zależy mi na fabule, jak i wątkach pobocznych, Mass Effect w tej dziedzinie był mistrzem - wszędzie przemycił ciekawe smaczki o uniwersum, przechadzając po cytadeli miało się wrażenie, że żyje własnym życiem. Mimo wszystko każdego mass effecta ukończyłem kilka razy, dragon age origins również. Mogą to być tak, jak mass effect - tps'y, czy też fps'y, mogą to być klasyczne światy fantasy, czy jakieś inne wariacje. Nie chcę deus exa i żadnych horrorów.
pillarsy i numenere mam za sobą, tyranny sprawdzę.
The Technomancer
The Dark Eye: Demonicon
Balrum
ARX Fatalis
Drakensang: The River of Time
Technomancera może obczaję, choć nie jestem przekonany. Pamiętam też, że zacząłem grać w Marsa, ale coś mi nie podeszło. Drakensang mam za sobą. :)
Moim zdaniem najlepsza jest Hong Kong, ale polecałbym od początku: Returns, Dragonfall, Hong Kong.
Jeżeli Returns wyda Ci się toporna pod względem interfejsu, przejdź od razu do Hong Kong.
Przypomina jakoś pierwsze części fallouta pod względem mechaniki? Póki co jeden z dwóch wyborów, zarówno shadowruna jak i tyranny sprawdzę. Gra jest dostępna w polskiej wersji językowej lub jest na tyle spokojna, by osoba z podstawową znajomością języka mogła powoli sobie to przetłumaczyć i wykorzystać do nauki języka?
Przypomina jakoś pierwsze części fallouta pod względem mechaniki?
Niezbyt. Walka jest raczej X-Como podobna. W grach nie ma też otwartego świata tylko "hub", z ktorego wyrusza się na misje.
Z językiem to może być różnie, w Dragonfallu i Hong-Kongu jest od groma ścian tekstu, do tego sporo shadowranowego slangu.
Dragonfall to jak dla mnie najlepsze RPG dekady. Fabuła, postacie, klimat - perfekcja. Hong-Kong też jest bardzo dobry, ale za mało zmian względem DF i azjatycki klimat mniej przypadł mi do gustu.
Returns jest bez porównania uboższe pod każdym względem od dwóch kolejnych części, ale całkiem przyjemne i imo warto zagrać jako w taką przystawkę przed daniem głównym. Tym bardziej, że gra jest bardzo krótka jak na RPG i do bólu liniowa (ledwie 10-12h gry).
Sama gra mi się masakrycznie podoba - ma coś urokliwego, styl graficzny, ten interfejs w zasadzie też, klimat, ale kurcze ten angielski, gdzie rozumiem połowe, może 3/4 dialogów, jeśli nie jest używany ten 'shadowrunowy slang'. Masz jakieś alternatywy? :)
Oba KOTORy zdecydowanie.
Nienawidzę azjatyckiej kultury, anime, rpgów z dalekiego wschodu. KOTOR wiele osób mi polecało, próbowałem się zmusić, ale to jednak gwiezdne wojny, za którymi nie przepadam.
Możesz spróbować Tower of Time. Chociaż to bardziej Dungeon Crawler niż "standardowy" liniowy RPG. Chociaż ma masę lore i zadań pobocznych.
Wolę starsze gry, ogranicza mnie brak lepszego sprzętu. Jak znajdę pracę i trochę odczekam, to nie będę narzekał na problemy ze znalezieniem tytułów. :)
Vampire Mascarade Bloodnes ma male miasta.
Jakby Ci to powiedzieć, przeszedłem tydzień temu. :D Kuszą malkavianie jeszcze, ale mimo wszystko to za jakiś czas. Oczywiście produkcja wybitna, te teksty niektóre były niesamowite. Już od początku gry wymiatała.
Dziwie się, że jeszcze o planescape nikt nie wspomniał, ale jakiś czas temu miałem fazę na crpg i wystawiałem temat. Nie przeszedłem co prawda obu baldurów w całości, ale odłożę je na kiedy indziej. Coś bardziej zbliżonego do Mass Effecta? Z tego gatunku mam już propozycje tyranny, które chętnie sprawdzę, lecz poszukałbym czegoś innego.
A ja na wstęp do Bloodlineów polecam Vampire the Masquerade: Redemption. Kilka lat starsza i liniowa do bólu. Dla mnie coś cudnego. Nie dlatego, że liniowa (marzę, żeby ktoś wydał tą grę na silniku "współczesnym"), ale za postacie, dialogi (staroangielski m.in., bo część duża fabuły rozgrywa się w Średniowieczu), klimat. Stara jestem i wiele gier za mną, ale ta zawsze będzie jedną z "naj" :)
Słyszałem, że to pod romansidło podchodzi. Jeśli tak to odpada, nie lubię takich wątków w wampirzym świecie. :( Poza tym w vtmr Los Angeles i czasy współczesne robiły połowę roboty dla mnie.
Na chwilę obecną spróbuję shadowrun. Pogralbym w coś podobnego, przypomina mi fallouta, ale mam problem - bariera językowa. Jeden dialog czytam trzy razy dłużej niż w polskiej wersji by zrozumieć. Coś sugerujecie? Najlepiej w podobnym stylu graficznym.
No trochę pod romansidło tak, ale nie bezpośrednio. Cel taki jest głównego bohatera, żeby odnaleźć ukochaną, ale sporo pomiędzy :)
A Ty czegoś naprawdę szukasz, czy dyskutujemy po prostu ? Już Ci takie skarby ludzie podsunęli i nadal nic ?:) Teraz liniowej gry "rpg" nie znajdziesz raczej, w starociach trzeba szukać :) Powodzenia.
[edit] nie kliknęłam "odpowiedz" pod postem, sorry.
Neverwinter Nights 1 i 2 z dodatkami też zapewne już obadane? :) Jest jeszcze seria Divinity. Polecam zwłaszcza Divine Divinity oraz Divinity Original Sin 1 i 2. Zapoznałbym się też z Serpent in the Staglands, ale gra jest wymagająca i potrzeba na nią dużej ilości czasu. Poza tym nie każdemu może przypaść do gustu oldschoolowa grafika. Jeszcze inna ciekawa propozycja to Arx Fatalis. Ma swoje lata, ale nadal warta uwagi. A może coś z dawniejszej klasyki? Stonekeep? Tyle, że tutaj ponownie nie wiem, jak zapatrujesz się na taką grafikę.
Oczywiście, że szukam. Zostanę przy Shadowrunach póki co i podszlifuje język - tłumacz w dłoń i pojedyńcze zdania będzie trzeba tłumaczyć sobie samemu. Z tych skarbów po prostu wiele tytułów znam. Nie możliwe by rynek był tak mały i nie było perełki, która mnie zachwyci. Neverwinter Nights tak, dwójka już nie. Na divinity poczekam, bo może mi nie pójść - obczaje ten starszy tytuł, Divine Divinity. Nadal oczywiście zbieram tytuły :)
Tez polecam Divine Divinity, i jak mowa o starociach to jeszcze Evil Islands.
Edyta: Fable i Bards Tale(ale tu malo rpg)
Brzmi bardzo fajnie, ale póki nie będzie miało polskiej wersji językowej, to nie zagram.
Dam też kolejną szansę KOTOR'owi - mam opory przed tym GUI, przed tym uniwersum. Nie pamiętam z gwiezdnych wojen nic, ale każdy tak tą fabułe zachwala, że spróbuję - tym bardziej, że to gra od bioware.
Nie wiem jak u ciebie angielski:
Age of Decadence
Serpent in the Staglands
Po polsku:
Evil island
Dungeon Rats
Lords of Xulima
Arcanum
Świątynia Pierwotnego Zła
Mimo wszystko radziłbym też sprawdzić Might and Magic od części VI do X.
Zwracam należyty honor KOTOR'owi. Może nie jest to Mass Effect i nie moje uniwersum, ale widzę w tym ME pełną parą. Dobrze, że bioware tworząc ME wzorowało się na tej grze. Pora nadrobić zaległości z KOTOR'ami.
Odświeżę jeszcze na chwilę temat, żeby nie zakładać nowego. Ile godzin fabuły zostało mi mniej więcej od akcji na mostku leviathana z Malakiem, Bastilą i Carthem? Zniknął mi cały ekwipunek z mojej postaci, zostało tylko główne wyposażenie Cartha i Bastili - jakieś porady? Kredytów raczej też mało, bo na bieżąco wydawałem na leczenie i kupiłem sobie dosyć drogi pancerz, którego teraz nie mam.