Disney przyznaje się do błędu - tempo rozwoju Star Wars zbyt duże
Tylko tak można zawalczyć z korporacją - niech pieniążki przestaną płynąć i nagle "o kurczę, przyznaję, popełniłem błąd!"
Tam wszyscy są tak słodko święci 0:)
Gdyby więcej ludzi było świadomych, że nie wspierając swoimi portfelami korporacji, których polityka nam się nie podoba, można zmienić ich politykę i zmusić ich do przyznania się do błędu, świat wyglądałby zupełnie inaczej.
SW odkąd trafiło do Disneya, oraz EA, to jedno wielkie bolesne, niekończące się rozczarowanie.
Filmy to mega nudna, zachowawcza lipa bez duszy.
Z grami jeszcze gorzej, bo są co prawda tak samo nudne i puste ale jest ich dużo mniej, właściwie prawie ich nie ma, więc nie ma szansy na jakąś niespodziankę.
EP 1-3 mają masę problemów, gry które wtedy wychodziły nie są doskonałe, ale kurde- z tego okresu pochodzi kilka najlepszych pozycji growych w danych rocznikach.
Ogromny zawód.
PS- Electronic Arts to rak. Lepiej dla rynku, graczy jak i gatunku FPS jakby te nowe Battlefronty w ogóle nie powstały. Umarły zanim wyszły i przy tym bardzo dużo napsuły.
Sto razy bardziej wolę grę z problemami ale pomysłem, duszą i sercem studia, niż doszlifowaną wydmuszkę, która bardziej przypomina demo technologiczne silnika Frostbite i maszynkę do okradania dzieci z pieniędzy.
Bugi zawsze można upatchować, korporacyjnego wampiryzmu już się nie da.
ed: co do [1]
Dobrze, że się ogarnęli. Nie chcę, żeby Gwiezdne Wojny skończyły jak Call of Duty.
a) nikt się tam nie ogarnął- to zwyczajny PR, uspokojenie fanów, inwestorów itd.
b) Gwiezdne Wojny są już jak Call of Duty, nawet bez wliczania planowanych trylogii, osobnych filmów i seriali.
Bzdury. Mogą trzaskać filmy co rok, ale muszą one być na wysokim poziomie. A jak na razie to w większości są ładnie zapakowane przeciętniaki. Nie mówiąc już o słabiźnie jaką jest Star Wars: The Last Jedi. Poszli w ilość, zapominając o jakości.
Dobrze, że się ogarnęli. Nie chcę, żeby Gwiezdne Wojny skończyły jak Call of Duty.
Tylko tak można zawalczyć z korporacją - niech pieniążki przestaną płynąć i nagle "o kurczę, przyznaję, popełniłem błąd!"
Tam wszyscy są tak słodko święci 0:)
Gdyby więcej ludzi było świadomych, że nie wspierając swoimi portfelami korporacji, których polityka nam się nie podoba, można zmienić ich politykę i zmusić ich do przyznania się do błędu, świat wyglądałby zupełnie inaczej.
Bzdury. Mogą trzaskać filmy co rok, ale muszą one być na wysokim poziomie. A jak na razie to w większości są ładnie zapakowane przeciętniaki. Nie mówiąc już o słabiźnie jaką jest Star Wars: The Last Jedi. Poszli w ilość, zapominając o jakości.
ale Rouge one był całkiem spoko, nic niesamowitego, ale takie 7/10
ale Rouge one był całkiem spoko, nic niesamowitego, ale takie 7/10
tylko zrozum to, że ta krytyka jest od ludzi którzy traktują kino jako trochę coś więcej niż coś przy czym można wyłączyć myślenie
Ludzie chcieliby solidnej rozrywki a dostają jakiś potwarz i gruz na taśmie filmowej. To nie jest ok...
Ja tam widze SW jako Story, gdzie kazdy film przedstawia jakas zamknieta histore, pokazujaca nowe swiatlo czy nowe fakty. Mnie osobiscie tylko Rogue One sie podoba. Jak sie przyknie oko i pomysli ze to filmy dla nowej generacji, tak jak kiedys Ep1-3 to tez sie obejrzy, po prostu inne, nowoczesniejsze SW a nie zatrzymane w mysleniu z lat 80. Ludzie krecili nosem ale 3 zrobili. Kiedys wiecej gier bylo ze SW, dzis to chyba tylko mobilki sa robione...
SW odkąd trafiło do Disneya, oraz EA, to jedno wielkie bolesne, niekończące się rozczarowanie.
Filmy to mega nudna, zachowawcza lipa bez duszy.
Z grami jeszcze gorzej, bo są co prawda tak samo nudne i puste ale jest ich dużo mniej, właściwie prawie ich nie ma, więc nie ma szansy na jakąś niespodziankę.
EP 1-3 mają masę problemów, gry które wtedy wychodziły nie są doskonałe, ale kurde- z tego okresu pochodzi kilka najlepszych pozycji growych w danych rocznikach.
Ogromny zawód.
PS- Electronic Arts to rak. Lepiej dla rynku, graczy jak i gatunku FPS jakby te nowe Battlefronty w ogóle nie powstały. Umarły zanim wyszły i przy tym bardzo dużo napsuły.
Sto razy bardziej wolę grę z problemami ale pomysłem, duszą i sercem studia, niż doszlifowaną wydmuszkę, która bardziej przypomina demo technologiczne silnika Frostbite i maszynkę do okradania dzieci z pieniędzy.
Bugi zawsze można upatchować, korporacyjnego wampiryzmu już się nie da.
ed: co do [1]
Dobrze, że się ogarnęli. Nie chcę, żeby Gwiezdne Wojny skończyły jak Call of Duty.
a) nikt się tam nie ogarnął- to zwyczajny PR, uspokojenie fanów, inwestorów itd.
b) Gwiezdne Wojny są już jak Call of Duty, nawet bez wliczania planowanych trylogii, osobnych filmów i seriali.
Sto razy bardziej wolę grę z problemami ale pomysłem, duszą i sercem studia, niż doszlifowaną wydmuszkę,
piątka
choć w branży panuje swego rodzaju hipokryzja przez co bugi i błędy u gier wielkich wydawców nie są tak wyolbrzymiane jak u mniejszych studiów - wystarczy porównać Fallout NV do tym wydmuszek Bethesdy (oceny i sprzedaż, mimo że NV było fantastyczną grą miażdżącą popłuczyny Beth to sprzedała się gorzej i miała słabsze oceny a bugi i problemy techniczne wytykane z większą mocą).
Moim zdaniem nie jest problemem wydawanie filmów co rok, lecz pomysł na nie. Primo - Jeśli pomysł na film, fabułę, ewentualne powiązania i rozwiązania będzie składny, dobrze przemyślany i będzie trzymał się kupy, to film będzie dobry. Secundo - robienie pierdyliarda spin-offów i historii pobocznych też nie jest IMO dobrym pomysłem. Nie wszystko się do tego nadaje. Tertio - Wypadałoby przemyśleć małą dozę oryginalności. Ciężko o to, ale klepanie w kółko Gwiazd Śmierci, Sithów, złych mistrzów i ich uczniów vs dobrych mistrzów i jego uczniów staje się po prostu nudne. Quarto - bez przesady z nowymi wymysłami. Dużo ludzi zna i wie, na co stać uniwersum. Ważne, by twórcy nie przekraczali marginesu pomysłowości. To właśnie pogrzebało ostatnie filmy o Obcym - przerost wymysłu nad możliwościami. Quinto - trzeba wiedzieć, kiedy spauzować, lub zejść ze sceny, a nie w kółko odcinać kupony :)
A to wszystko przez tragicznego 'Ostatniego Jedi' po którym ludzie po prostu powiedzieli 'DOŚĆ' i nie poszli na Hana Solo.
TFA też było skopane bo ludzie czekali wiele lat na NOWE gwiezdne wojny, a dostali kiepską kopię 4 części.
Zwolnienie Kathleen Kennedy byłoby najlepszą decyzją...
Haha, kpina to mówi prezes wytwórni ktora co roku wciska co najmniej trzy filmy o superbohaterach Marvela i wszystkie bija rekordy w box offisie. Problem leżał w tym ze nowa trylogia to poprostu syf brak wyrazistego antagonisty scenariusz kopiuj wklej z oryginalnej trylogii nowi dziwaczni kosmici calkowicie zeszmacone oryginalne postacie nowe postscie ktore poprostu nie daja rady. To wszystko zlozylo sie na to ze ludzie wolo po prostu w domu raz jeszcze obejrzec starenfilmy niz męczyć sie w kinie na nowych. Rogue one pokazal ze dobry film wntym uniwersum sie sprzeda. Solo tez byl nienajgorszy i napewno nie zasluzyl na taka klape, ale pamietajmy ze wypuszczenie go w maju obok deadpoola i avengersow bylo strzalem w stope. Zwlaszcza ze Disney celowo nie reklamował filmu zeby nie zaszkodzic box officowemu wynikowi Avengersow. Fani
Tylko porazka nie wynika z tego, ze za szybkonwypuscili film, a z samej tematyki, cos co kompletnie nie nadaje sie na pelnometrazowy film...
Dopóki jest tam Kathleen to i tak będą kolejne szmiry powstawać tylko, to, że będą wychodzić rzadziej, nic nie zmieni.
Paradoksalnie film z Solo wypadł dobrze, a na tle popłuczyn TFA i totalnego zamordowania marki w postaci TLJ, był to film nawet bardzo dobry. Zwięzła i wciągająca przygoda jaką powinny być Gwiezdne Wojny i jakimi były te filmy w czasach Starej Trylogii.
Ubisoft przyznaje: wydalismy zbyt dużo części Assassin's Creed, wykonanych na jedno kopyto.
Tempo wydawania było bardzo dobre. 1 film na około 1 rok - mi tam pasuje, chętnie pójdę i obejrzę. Warunek - musi być co.
Problemem jest skretynienie tej serii do poziomu, jaki wydawał się niemożliwy do osiągnięcia.
Przy ostatnich epizodach (wyłączywszy genialny Rogue One), to epizody I-III, kręcone jeszcze przez Lucas-a wydają się być arcydziełem sztuki filmowej.
Komu oni chcą tą bajkę wcisnąć? Myślą że ludzie zapomną o tym jaka kiepska jest nowa trylogia i pomyślą że to serio przez to że tak często te filmy wychodzą? Chcą zwalić winę na jedyne strawne produkcje czyli Rogue i Solo? Właśnie o dziwo to te dwa filmy nadały uniwersum fajne tempo rozwoju, wypełniły trochę luki i nadały głębi bajeczce o grupie naderwańców z bohaterem znikąd pokonujących potężne imperium bo tak. Jak na moje mogliby uznać za niekonaniczną nową trylogię i zacząć od nowa, ale już bez "jeszcze większej gwiazdy śmierci", "jeszcze silniejszych żółtodziobów" tylko serio z pomysłem na jakąś fajną historię rozwoju świata. Mają do dyspozycji cały wszechświat a i tak wolą walnąć jeszcze jedną gwiazdę śmierci... ech szkoda pisać. Jak na moje niech wydają filmy nawet i co pół roku tylko niech to będą "historie" fajnie uzupełniające luki pomiędzy częściami 1-6, wiadomo niektóre lepsze, niektóre gorsze ale przynajmniej w skali ogólnej ciężko byłoby im coś spieprzyć.
Zbyt duże tempo rozwoju xD Rozbawili mnie tym zdaniem, gdzie oni tu widzą rozwój :D
Łotr był świrtny, a podobno mógł być nawet jeszcze lepszy, gdzieś czytałem że Disney nie zgodził się na jeszcze mroczniejsze podejście do uniwersum, Solo też niczego sobie, jednak te nowe epizody... W tym uniwersum aż prosi się o zrobienie czegoś bardziej ambitnego niż bajeczka o dobrych, tłukących złych, boję się jednak że po klapie z Solo pójdą w przeciwnym kierunku i Disney zamiast klepać coś w stylu spinoffów, będzie trzymał się tej papki z nowej trylogii...
Szkoda. Nie wszystkie SW Disneyowi wychodziły (akurat TLJ pozostawił mnie z mocno ambiwalentnymi uczuciami, bo na sceny spektakularnie zle przypadały tam też sekwencje prezentujące się fenomenalnie, ale już Force Awakens to dla mnie największy paździerz w całej historii serii), ale Myszce udało się zrobić także Łotra, zdecydowanie najlepsze Gwiezdne wojny ze wszystkich kinówek. Jeśli raz na kilka lat miałbym dostawać taką perełkę, to spokojnie przebolałbym pojawiające się w międzyczasie niewypały. Teraz zamiast tego postawią pewnie na maksymalnie bezpieczne, jadące w 100% na sentymencie kolejne epizody, w których nie będzie ani grama ikry i będzie musiało minąć ładnych parę lat, zanim znów odważą się na eksperymenty.
Łotr? Na mój gust typowy jump shark, który z całkiem ciekawej historii w drugiej połowie zmienia się w rozbuchaną jak popularny burdel siekę. Mroczne Widmo znacznie lepsze, chociaż będące ewidentną kalką (plusy za: klimat, styl. proporcje, magię). Nawet Solo ciekawszy, bo mniej pretensjnalny intelektualnie.
ciekawe ilu się łapie ze taki był plan od początku... oni doskonale wiedzieli o tym od początku..teraz troszkę przycapną i potem hajsik znowu się będzie zgadzał
Chyba jestem jedynym, który uważa TLJ za najlepszą część na równi z Imperium Kontratakuje, podobają mu się książki, seriale i filmy z nowego kanonu i chcę więcej.
Krytyka SW Disney'a jest skrajnie przesadzona i stanowi doskonały przykład schorzenia pod nazwą psychofan. Ogólnie sprowadza się to do jednego: a źle, ~a tez niedobrze, bo nie czuję już klimatu w ten sposób, jak kiedy miałem 5 lat.
Krytyka SW Disney'a jest skrajnie przesadzona i stanowi doskonały przykład schorzenia pod nazwą psychofan
Piłeś= nie pisz.
Mniej słuchaj smętnej muzyki, jaką masz w sygnaturce, a więcej myśl - potem pisz.
Cóż, nie będzie to popularna opinia, ale dla mnie św od Disneya póki co na plus. Nie są idealne, mają wiele wad (zwłaszcza Last Jedi) ale każdy mi się w jakimś stopniu podobał. Chętnie zobaczę więcej takich produkcji, ale fakt, niech zwolnią tempo.
W kwestii ogólnego odbioru, to niestety rakiem pozostają ci, co przed premierą TFA już założyli, że SW od Disneya to będą gnioty/arcydzieła i trzymają się tego ślepo do dziś.
Fanem SW nigdy nie byłem, dla mnie to filmy jak każde inne. Tylko nawet ja potrafię zauważyć, że fabuła nowej trylogii jest zupełnie oderwana od reszty serii. Zasadniczo sytuacja wygląda tak, że to wszystko, co robili Obi Wan, Han, Luke i Leia w epizodach IV - VI można o kant d... potłuc, bo x lat później Galaktyka jest dokładnie w tym samym stanie.
@Demilisz A w starym kanonie też tak nie było? Z Imperium męczyli się jeszcze sporo czasu, Imperator wracał do życia chyba dwa razy, potem Kilikowie, Yuzhanie, Abeloth, Jacen na ciemnej stronie mocy, problemy na Koreli, a i tak skończyło się to tym, że 100 lat później Sithowie znów władali. Czyli tak czy inaczej wszystko co zrobili Luke, Obi itd. poszło się kochać.
Tu przynajmniej ma to więcej sensu - imperialne niedobitki wycofały się poza zasięg przeciwnika, rozpoczęły się rządy Nowej Republiki, która została prawie całkowicie zdemilitaryzowana (ach ci idealiści i ich kretynizm). Z czasem zaczęło się jednak to, czego w demokracji nie wyplenisz - rząd działał coraz gorzej bo każdy miał inne zdanie, obozy polityczne itd. Aż w końcu część zaczęła głosować za odłączeniem się od słabego rządu (i dołączeniem do Nowego Porządku, ale o tym nikt nie wiedział). I na tak osłabioną Republikę natarł Nowy Porządek, który rozwijał się w nieznanych regionach.
I choć dalej działania Rebelii okazują się marne, to obecna sytuacja polityczna w świecie GW ma obecnie więcej sensu.
Tu przynajmniej ma to więcej sensu - imperialne niedobitki wycofały się poza zasięg przeciwnika, rozpoczęły się rządy Nowej Republiki, która została prawie całkowicie zdemilitaryzowana (ach ci idealiści i ich kretynizm). Z czasem zaczęło się jednak to, czego w demokracji nie wyplenisz - rząd działał coraz gorzej bo każdy miał inne zdanie, obozy polityczne itd. Aż w końcu część zaczęła głosować za odłączeniem się od słabego rządu (i dołączeniem do Nowego Porządku, ale o tym nikt nie wiedział). I na tak osłabioną Republikę natarł Nowy Porządek, który rozwijał się w nieznanych regionach.
Faktycznie miałoby to sens... gdyby TFA raczyło w jakimkolwiek stopniu to zaprezentować. Zamiast tego kompletnie olano zaprezentowanie jakiegokolwiek kontekstu świata przedstawionego, zostawiając gigantyczną lukę do wypełnienia w expanded universe. A bez tego kontekstu to wygląda właśnie tak, że wydarzenia z ep 4-6 były bez znaczenia, bohaterowie kompletnie zaprzepaścili 30 lat pokoju i wielkie zwycięstwo, bo wszystko jest jak było. A nawet gorzej, bo rebelia to jeszcze większy żal, wcale-nie-jesteśmy-imperium jeszcze potężniejsze, a 10 sekundowa migawka z tego jak wygląda Nowa Republika to już w ogóle śmiech na sali.
Dobrze że w końcu to zauważyli, powinni się bardziej skupić na marce a nie.
Tylko szkoda że Solo na siebie nie zarobił, bo imo to najlepszy film z nowych Gwiezdnych Wojen, za nim stoi Rogue One które też mi się bardzo podobało, Przebudzenie mocy jest okej, kopia nowej nadziei, ale było czuć tą magie Gwiezdnych Wojen, a Ostatni Jedi to film przecietny i mógł by figurować jako sequel Gwiezdnych Jaj, a nie wojen.
Podczas oglądania Ostatniego Jedi często łapałem się za głowę widząc tę fabularną głupotę. Już Przebudzenie Mocy skrywało większą wartość fabularną i artystyczną mimo, że z perspektywy czasu był to jedynie cashgrab w głównej mierze oparty na graniu na nostalgii - ale przynajmniej oglądało się to dużo przyjemniej.
Ja osobiście widząc scenę żeglugi Leii w kosmosie odruchowo piz....m się z plaskacza w czoło mówiąc na głos " k....wa co ja tu robię????? tj w kinie. Kumpel obok siedzący miał ze mnie niezłą polewkę . PUSTKA PUSTKA GŁUPOTA GŁUPOTA....
Żal a może za stary jestem???
ALe reakcje widziałem podobne do moich.
Han Soło, to "film" tragicznie słaby, Iger podczas Szabasu powinien był to przemyśleć.
Solo nie oglądałem. Zniechęciły mnie opinie na temat filmu. Natomiast o LJ nie wiem co mam myśleć. Może i jest lepszy od tragicznego Przebudzenia Mocy.
Disnej zachował się jak rodzina pincetplusowców. Dostał w swoje chciwe łapy kurę znoszącą złote jaja i z niecierpliwości nad przyszłymi zyskami uciął jej głowę.
Uczucia mam ambiwlentne, bo nowa trylogia trochę ssie, ale Han Solo jest bardzo dobrym, zaś Łotr 1 to najlepsze co Star Warsy wydały w historii.