Zwiastun Narcos: Mexico zdradza datę premiery serialu
Cholera, trzeba w końcu wziąć się za serial bo jestem tak do tyłu że ja pierniczę .
Takie seriale powoduja ze wymagania widza rosna. Ciezko pozniej znalezc serial ktory dorowna poziomem. Perełka.
Sopranos, Prawo ulicy, Breaking Bad > Fargo, Gomorra, Narcos > Zakazane imperium, Peaky Blinders
Tylko ze to nic nowego.
Wygląda na to, że serial będzie zbudowany nie jak sezon 3 (który miał w sobie dużo więcej fikcji), a raczej jak sezony 1 i 2 Narcos, czyli od początku będzie wiadomo, jak to wszystko się skończy. Wtedy każdy w miarę zainteresowany tematem widz wiedział jak potoczą się losy Pablo, teraz na tej samej zasadzie powinien wiedzieć, jak skończy protagonista Narcos Mexico (w tym wypadku wystarczyło nawet obejrzeć 1 sezon Narcos, bo tam zostało wyjaśnione kim był Kiki i w jaki sposób jego służba wpłynęła na DEA i wojnę USA z narkotykami).
W przeniesieniu miejsca akcji do Meksyku widzę spory potencjał. Twórcy wracają do "korzeni", chcąc ukazać początki meksykańskich karteli narkotykowych, więc po cichu liczę na to, że serial na przestrzeni kilku sezonów prześledzi ich losy aż do czasów współczesnych. To by było coś.
Czekam!
Końcówka sezonu 3 sugerowała, że dalej Javier Pena będzie głównym bohaterem. Szkoda.
No wlasnie.
A mnie dla mnie od razu było jasne, że to koniec jego historii. Słodko-gorzkie zakończenie sezonu sugerowało, że Pena stracił wiarę w to co robi i nie ma zamiaru dłużej uganiać się za bossami narkotykowymi, nie widząc w tym żadnego sensu.
Trochę szkoda, bo Pedro Pascal to sympatyczny facet i niezły aktor, ale to zrozumiała decyzja zważywszy na fakt, że Narcos Mexico ma się rozgrywać przed wydarzeniami z oryginalnego Narcos (Pena zaczął służbę w Bogocie w 1984 roku, Camarenę zamordowano w 1985, więc w pierwszym sezonie Pascala prawie na pewno nie zobaczymy, może w kolejnych).
Wręcz odwrotnie - to było wręcz klasyczne zamknięcie jego historii. Jego bohater...
spoiler start
widząc na żywe oczy przemytników kilkaset metrów od domu swojego ojca
spoiler stop
zdaje sobie sprawę, że jakakolwiek walka z kartelami traci sens ponieważ w miejsce "dużych" pojawia się mnóstwo "małych" graczy. Do złudzenia przypomniała mi się końcówka The Wire od HBO, gdzie McNulty w identyczny sposób odnosi się do stoczonej przez siebie walki z narkotykowym światkiem Baltimore - tutaj nigdy nie będzie dobrze i nie pomogą w tym i tak zamieszani w afery politycy, niedofinansowana Policja oraz sposób działania gangów wychowujących w krótkim czasie swoich następców.
Co do sezonu 4 - jaram się okrutnie, ponieważ w Meksyku odchodzą najbardziej hardkorowe akcje w kartelach. W porównaniu z nimi historia Escobara i kartelu w Cali to bajka dla dzieci.
Jeden z niewielu filmów do obejrzenia w Natflix.