Która część GTA była Waszą ulubioną? Widzę, że nie każdemu podobają się najnowsze gry z tej serii od Rockstara.
San Andreas
1.Vice City
2. V
3. IV
4. Vice City Stories
5. San Andreas
A z tych bardziej pobocznych części jak właśnie, np. VCS co byście wybrali?
Wszystkie na swoje czasy były fenomenalne. V niszczy system. Ciagle jest niesamowicie grywalna i potrafi zaskoczyc.
IV była nudna. Dodatek o Geju Tonym spoko. System strzelnia bardzo satysfakcjonujacy. Gra miala sporo plusow, ale tych misji nie chcialo sie robic. Zabawa w miescie zdecydowanie sprawiala najmniej radochy z wszystkich odslon.
VC, SA, IV. V nawet nie przeszedłem, ale to już bardziej chyba dlatego, że po tylu latach grania nie robi na mnie wrażenia.
1. San Andreas
2. III
3. LCS, VCS
4. VC
5. V
6. IV
Chinatown Wars jest spoko, ale nie wrzucam do rankingu bo tak samo jak 1 i 2 sa zbyt inne od pozostalych gier.
Kiedyś powiedziałbym, że Vice City bo jednak to do niej najczęściej wracam. W żadnej innej grze tak dobrze nie uchwycono klimatu i stylu lat 80. Wątek fabularny przywodzący na myśl klasyczne dzieła Briana De Palmy, niesamowicie wręcz dobra i legendarna już ścieżka dźwiękowa, która w pewien sposób zrewolucjonizowała pojęcie użycia licencjonowanej muzyki w grach komputerowych... Poezja. Szkoda tylko, że mapa gry jest naprawdę malutka, a sama gra nie oferuje dużo po przejściu wątku fabularnego.
Teraz jednak powiedziałbym, że San Andreas. Fabuła poprowadzona jeszcze lepiej, muzyka równie genialna (uchwycenie tej magii początku lat 90 poprzez dodanie chociażby Depeche Mode, Alice in Chains czy całej masy świetnego rapu zachodniego wybrzeża), ale jednak najważniejsze... czyli świat i swoboda. San Andreas wyszło w 2004 roku i do dzisiaj uważam, że żadna kolejna część GTA czy nawet inne podobne sandboxy nie zaoferowały tego co właśnie SA. Ogromny i różnorodny świat, który wydaje się nawet większy niż ten w piątce i do tego obsiany całą masą różnorakich aktywności. Pod tym względem aktywności około-fabularnych to chyba tylko seria Yakua oferuje więcej.
Zaraz ktoś pewnie powie - ok, a co z Just Cause 2? Just Cause? Nie bądźmy śmieszni - bieda sandbox, który oferował jedynie całkiem duży i ładny świat, w którym i tak nie było co robić.
Później pewnie 5 (które uwielbiam i w ogóle, ale po przejściu 3 razy... nie mam już ochoty wracać), VCS (które miejscami nawet przebijało oryginał, ale jednak mimo wielu fajnych mechanik było po prostu większą ilością tego samego), IV (świetna, dojrzała fabuła, najbardziej zaawansowany silnik fizyczyny, genialne, pełne detali miasto... szkoda tylko, że praktycznie nie było co tam robić między misjami).
To prawda, po dziś dzień czuję ten zachwyt gdy odpaliłem to na swoim PS2. Mimo że GTA 3 zrobiło na mnie ogromne wrażenie, tak samo jak czwarta odsłona to jednak San Andreas jest tym czymś najbardziej przełomowym. I to po dziś dzień, a które GTA bym wybrał? Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić, łatwiej mi wskazać chyba te, które mniej lubię.
Muzyka i klimat Vice City, technologicznie (jak na swoje czasy) IV.
https://www.youtube.com/watch?v=F12hsjCkT7M
Najlepszą odsłoną było/jest dla mnie krytykowane GTA IV. Dobra i emocjonująca fabuła, genialny główny bohater i niepowtarzalny ciężki klimat Liberty City. San Andreas jakoś mnie nigdy nie przekonał. 2 razu próbowałem go ukończyć i zawsze kończyłem na 3 mieście. Z tych starszych jeszcze tylko Vice City ograłem i było naprawdę spoko. GTA V mimo iż grało się naprawdę fajnie to już nie to samo co w "IV". Fabuła zbyt rozmyta przez trójkę bohaterów, a i sama w sobie jakaś odkrywcza nie była.
1. GTA IV
2. GTA VC
3. GTA V
4. GTA SA
No i bardzo polecam też dodatek do GTA IV jak już ktoś wyżej wspomniał. Naprawdę genialny.
Co jest genialnego w Niko?
Pytanie oczywiscie do autora posta [10]
@Darth Father Nie Niko tylko dodatek, ale Niko też całkiem spoko.
Aha, OK, bo ja też napisałem genialny i bez nicku trochę to tak wyglądało.
Co jest genialnego? Gość ma charyzmę i osobowość jak mało kto. Ma swoją tragiczną historię, który wspomina. Przyjechał w poszukiwaniu lepszego życia, a okazało się, że musi robić to samo co w wojsku, aby osiągnąć cel co koniec końców się udaje z tragiczną końcówką.
Co do dodatków to oczywiście ograne :) Ballada o geju Tonym bardzo mi się podobała, a gang motocyklistów wcale nie gorszy. Po za tym dla tego miodnego systemu strzelania mógłbym ograć jeszcze 10 takich dodatków ;)
Najwięcej godzin spędziłem chyba w GTA Online i SAMPie, w trybie single to chyba GTA IV lub San Andreas. Najchętniej do nich wracałem. Vice City miażdży klimatem, III pierwsza część w 3D, w 2 i 1 z dodatkami również się zagrywałem, ale dla mnie to miniona generacja, dlatego ich pod uwagę nie biorę.
V jak dla mnie najbardziej zaawansowana, ale też najnowsza, więc.. ciężko mi wybrać tą jedną pozycję. San Andreas po premierze jarałem się mocno, teraz mi jakoś zbrzydło, ale z chęcią kupię jak będzie w promocji na Xbox One, żeby jeszcze raz pobiegać CJem po Groove Street :)
Tak więc ciężko, czołówka dla mnie VC, San Andreas, IV, V - kolejność przypadkowa.
1. Grand Theft Auto V
2. IV
3.San Andreas
4.Vice City
5. III
Guntor Czyli z postępem?
A nawet nie zwróciłem na to uwagi. Wszystkie 5 są najlepszymi grami w danych latach.
Właśnie, wspomniano tutaj GTA Online. Jak myślicie - czy tryb multiplayer jest wystarczająco dobry i w której części podobał Wam się bardziej?
Dużego wyboru nie ma, tylko IV i V mają tryb online z GTA, no i jest jeszcze San Andreas ale to jest mod, więc sam nie wiem.
Każda kolejna część była lepsza i najlepsza w danym czasie. Świetny klimat w VC niestety sam się już nie wybroni przy lepszym SA, pomimo że CJ to najgorszy bohater w serii a IV wkroczyła na kolejny poziom pomimo ogólnej pustki pobocznych 'pierdółek'. Najnowsza jest the best i tyle ale każda ma w sobie coś wyjątkowego.
Ciężko jest stwierdzić która najlepsza, skoro lubię wszystkie. No ale mniej więcej tak by to było według powrotów.
1. IV/VC
2. V
3. SA/III
Piątka ma świetny gameplay, IV i VC jak dla mnie miażdżą klimatem a do SA i III to jedynie sentyment.
1. SanAndomierz
2. na równi GTA i GTA2
Ojciec Mateusz byłby dumny.
1. Vice City bezapelacyjnie
2. GTA V
3. GTA 3
4. San nandeas
IV podobała mi się najmniej, no i optymalizacja na premierę skutecznie zniszczyła mi odbiór gry
1.Vice City
2.Vice City
3.Vice city
4.Vice City
5.Vice city
itd
Gdzieś tam pod końcem san andreas
Z głównych:
1. GTA IV
2. GTA III
3. GTA Vice City
4. GTA V
5. GTA San andreas
Z pobocznych:
1. GTA Liberty City Stories
2. GTA Chinatown Wars
3. GTA Vice City Stories
Bardzo lubię Liberty City za klimat, oraz miejsce do opowiadania świetnych, ciężkich historii jak to było głównie w GTA IV, ale także w III i LSC. Vice City i VCS przede wszystkim urzekły mnie również klimatem, lecz gameplay, oraz luźno poprowadzona opowieść tak sobie do mnie trafiły. San Andres imponowało skalą, lecz pod względem jakościowym wypadało tak sobie i dopiero R* przy GTA V, dysponując znacznie większym budżetem dało rade pogodzić jakość z wielkością. Chinatown Wars było po prostu ciekawą odskocznią na parę godzin.
ideałem, z najlepszym wyważeniem elementów, spójną i nierozwleczoną historią oraz świetnym soundtrackiem i klimatem jest Vice City.
San Andreas to wspaniałe przestrzenie, które do dziś robią na mnie większe wrażenie od mapy w GTA V (które również jest genialne)*.
czwórka to niesamowite, szczegółowe miasto, piękna kolorystyka i równowaga pomiędzy arcade a realizmem. Historia niespecjalna.
piątkę niestety przerwałem w pewnym momencie, nie dlatego, że mi nie podeszła, po prostu nawał obowiązków mnie od niej oderwał. Za jakiś czas na pewno do niej wrócę, bo świat w niej przedstawiony jest najbardziej "żywy".
jedyne, co irytuje mnie w każdym GTA, to uczucie, że świat jest stworzony dla nas - dla wczuwki było by znacznie korzystniejsze, gdybyśmy to my byli małym smarkiem w wielkim świecie, który rządzi się żelaznymi zasadami, a których złamanie sprowadza na nas nieuchronne konsekwencje. Niby to wszystko jest, ale jakoś zbyt lekko podane. Z jednej strony fajnie jest rozrabiać na ulicy i czuć się bezkarnym, ale...
* do dziś pamiętam, jak jedną z dziewczyn zabrałem autem na wycieczkę za miasto - a potem na burgera do przydrożnej knajpy. Po romantycznej kolacji : ) wsiadamy do auta, ruszamy - i na moje nieszczęście natykamy się na inną pannę, z którą aktualnie byłem w zażyłej znajomości. To co wydarzyło się potem przemilczę - wystarczy napisać, że moje auto miało roztrzaskaną maskę i wylądowało w pobliskim wąwozie. : ) a to wszystko było nie podyktowane wcześniej napisanym skryptem, nie stanowiło misji pobocznej - po prostu wydarzyło się jako nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Dla takich fajnych smaczków warto grać. : )
O tym o czym piszesz, to jest właśnie skrypt. Może się pojawić, ale nie musi i jeśli zdołasz dać nogę, to nic się nie stanie :)
^ rozumiem, tak czy inaczej, bardzo fajny smaczek.
GTA 1
No wlasnie, juz motory byly! :D
Każde, w czasie kiedy miało swoją premierę.
Piątka do dzisiaj jest niedoścignionym przez nikogo liderem sandboxów.
EVER.
Jak dla mnie Sam Andreas to miało aż za duży świat, ten z VC gdyby był ciut większy byłby w sam raz.
Właśnie przez to, że świat VC nie był zbyt duży każda miesjcowke znam na pamięć..
Ogólnie to wszystkie czesci są cudowne, ale jednak III i LCS są najslabsze
Pod względem frajdy jakiej doświadczyłem, nie ma to nic wspólnego z obiektywną oceną:
VC,
I,
II,
III
A tak na poważnie, do VC GTA sprawiało mi olbrzymią frajdę, potem doceniałem to co twórcy zrobili, ale jakoś przestały te gry do mnie tak bardzo trafiać. Ot z wiekiem zmieniły mi się pewnie gusta. Stąd nawet nie oceniam późniejszych części, bo żadnej kolejnej już nie skończyłem.
Szczerze? Ciężko to ocenić. Jedynka była przełomowa jak na swoje czasy. Trójka była rewolucją nie tylko w swojej marce, a San Andreas wywindował serię pod niebiosa rozmachem. Osobiście uważam, że każda odsłona posiada to coś. Mowa oczywiście o stacjonarnych wydaniach, nie mobilnych.
Grand Theft Auto - szanuję, choć moja przygoda rozpoczęła się z dwójką. Grałem w jedynkę, ale na dzisiejsze czasy jest mało grywalna. Brak zapisów na rzecz bardzo rzadkich checkpointów. Niewygodna kamera i sterowanie. Gra tylko i wyłącznie dla zatwardziałych oldschoolowców i tych, którzy grali w jedynkę niedługo po jej premierze.
Grand Theft Auto: London 1969 - dodatek dobry, ale reszta jak wyżej
Grand Theft Auto: London 1961 - krótki, lecz darmowy z wywindowanym poziomem trudności.
Grand Theft Auto 2 - bardzo podoba mi się system gangów na zasadzie reputacji. To jedyny powód, dla którego można zainteresować się tym tytułem, bo wszystkie inne kuleje w stosunku do nowszych odsłon.
Grand Theft Auto III - dziś może się wydawać skromna i mało rozbudowana, ale nadal jest grywalna i warto się z nią zaprzyjaźnić.
Grand Theft Auto: Vice City - kolejny hit, ale bardziej rozbudowany. Fabularnie, postaciowo, jak i pod względem misji. Klimat wręcz wylewa się z ekranu. Śmiem twierdzić, że żadne inne GTA nie zdołało zbliżyć się do panującej w Vice City atmosfery.
Grand Theft Auto: San Andreas - całe wakacje spędzałem przy tej grze. Najbardziej rozbudowane GTA w dziejach marki. 3 miasta, dużo terenów zielonych, a to wszystko zapełnione zróżnicowanymi zadaniami i czynnościami. Dzisiejsze sandboksy powinny brać przykład z tego klasyka. Klimat również świetny. W dzisiejszych czasach jedyne co może nieco odstraszać młodsze pokolenia to technologia w niej zawarta. Czasy PS2 już dawno minęły i daje się to niestety odczuć.
Grand Theft Auto: Liberty City Stories - dobra gra, nieco bardziej rozbudowana niż trójka. Poza tym akcja toczy się na 3 lata przed tą znaną z trzeciej odsłony. Warto zagrać chociażby z sentymentu i chęci porównania.
Grand Theft Auto: Vice City Stories - tak jak wyżej. Bardziej rozbudowana względem Vice City (Można np. pływać). Klimat gęsty, ale nie tak jak w przypadku pierwowzoru. Akcja toczy się na 2 lata przed Vice City. Super sprawa z biznesami. Dlaczego zatem nie robi wrażenia? Bo po San Andreas ciężko było zrobić coś lepszego. Poza tym LCS jak i VCS były tworzone z myślą o mobilnych platformach, dopiero później ukazały się porty na konsole stacjonarne PS2.
Grand Theft Auto IV - szanuję tę grę za poważniejszą fabułę, relacje z przyjaciółmi bohatera, ale przede wszystkim za rozbudowaną fizykę, która w serii GTA stoi na najwyższym poziomie. Żadna inna odsłona, nawet piątka nie ma najmniejszego startu, a szkoda. Poza tym było już nieco gorzej, bo gra jest zdecydowanie mniej rozbudowana od poprzednich części. Szczególnie względem San Andreas.
Grand Theft Auto IV: The Lost and Damned - świetny dodatek. Właśnie takie powinny być idealne DLC. Ciężki klimat harleyowców zdecydowanie przypadł mi do gustu. Szczególnie, że uwielbiam rockowo/metalowe klimaty.
Grand Theft Auto: The Ballad of Gay Tony - kolejne świetne DLC. I choć klimat nie do końca był w moim typie, to cała reszta pokazała się z jak najlepszej strony. Dużo nowości, fajne poboczne atrakcje i rozbudowana, długa rozgrywka.
Grand Theft Auto V - gra bardzo dobra i bardzo grywalna, ale... mnie osobiście rozczarowała. Spodziewałem się, że piątka będzie posiadała wszystkie zalety poprzedniczek, a niestety została z nich mocno okrojona. Poza tym jak na mój gust po tylu latach Rockstar zaimplementował tutaj zdecydowanie za mało nowości. Owszem dbałość o szczegóły na wysokim poziomie, ale prawda jest taka że ostatni raz szczęka opadła mi przy San Andreas. Nie mogę też zaakceptować uproszczonej względem czwórki fizyki. I to w tak drastyczny sposób.
Moim zdaniem marka Grand Theft Auto trzyma wysoki poziom, a czasami wyznacza nawet nowe standardy. Jednak czuję w głębi serca, że najlepsze czasy te marki są już daleko za nią. Głównie dlatego, że Rockstar skupia się teraz na grze wieloosobowej, za którą nigdy nie przepadałem. Poza tym odsłony tej serii pojawiają się bardzo rzadko, bo raz na kilka lat...
raziel88ck
Jedynka była przełomowa jak na swoje czasy.
Była tylko kopią kilkunastu podobnych gier z salonów arcade.
Moim zdaniem IV. Najlepszy jak dotąd główny bohater całej serii, czarny humor i bez cukierkowej otoczki, brudny klimat, który dopełnia bardzo dojrzała fabuła bez happy endu. Żadna część się nie równa tej właśnie odsłonie.
Najlepsze GTA dopiero powstanie.Będzie się działo w Polsce.