Ja po ponownym ograniu czuję jednak, że jest to mocno przereklamowana gra. Początek jest bardzo nudny, fabuła długo się rozkręca, w sumie poza finałem to same nudy. Gameplayowo gra jest bardzo prosta. Misję są baaaaardzo schematyczne, cały czas robimy to samo. Jedź tam, zabij gości, wróć. Ciężko jest znaleźć jakieś ciekawe postacie poza Marstonem. Aktywności w otwartym świecie są takie sobie, też nie ma za bardzo co robić po ukończeniu wątku głównego.
Na plus muzyka, klimat i voice acting? Nie wiem co jeszcze.
Jakoś hype opadł na RDR2.
BTW; sprzedam GOTY na Xboxa, działa na One.
Kiedy to było, gdzieś w 2011tym grałem na ps3. Gra miała klimat i ładne widoczki, ale nudna jak cholera. Nie skończyłem. Omijam łukiem większość gier R* bo męczą konia.
GTA czy RDR to jedno i to samo. Ziew. L.A. Noire było fajne bo nie robiło go R* tylko wydawało.
Ja za kazdym razem powtarzam, ze rdr i aw to dla mnie dwie wielkie niezrozumiale fenomeny. obu nie ukonczylem. w rdr jezdzenie na koniu zabija jakakolwiek przyjemnosc podrozowania, jedzie sie nascie minut. do danego punktu po to, zeby troche postrzelac. z kolei rozstawianie namiotu jest najdurniejsza forma szybkiej podróży jaka byla w piaskownicach.
npc sa stricte gtaowskie, czyli swiry, ktore musza podobac sie nastolatkom. zresztą to samo jest w gta v
Fabuła, klimat, postacie i dialogi. To tyle, jeżeli chodzi o aspekty, którymi gra mnie wciągnęła. Misje główne, jak i poboczne bardzo nudne i musiałem sie przymuszać, żeby nie usnąć. R* już nie robi trudnych gier, teraz robi je tak aby największy janusz sie nie krzywił. RDR 2 ogram kiedyś przy okazji. Niczego po niej nie oczekuje i tyle mi wystarczy.
Lata temu odbiłem się jakoś na X360 w dość początkowej fazie gry, miałem ograne zaledwie kilka godzin (nie więcej, niż 5).
Aktualnie podszedłem do gry drugi raz, na Xboxie One właśnie. Widać że to gra ze stajni Rockstara, podoba mi się westernowy klimat i cała otoczka z nim związana, poruszanie się Johnem oraz strzelanie itd jest przyjemne, widać tutaj podobieństwo do GTA V. No i jazda na koniu przy nocy pełnej gwiazd z dogrywającą muzyką.. to jest coś efektownego jak dla mnie. Naprawdę czuję się jak w dobrym westernie. Nie twierdzę, że gra jest genialna, ale przynajmniej dobra na pewno :)
Podpisuje się oburącz. Czułem się jakbym grał w westernie, a nie tylko oglądał. Co i rusz wyłapywałem przeróżne smaczki i nawiązania do popkultury oraz przeróżnych westernów - była i "Dzika banda" Peckinpach'a i "Unforgiven" Eastwooda (przejazd przez deszczowe Armadillo). Sekundy nawet się nie nudziłem, a do samej gry wróciłem i "liżąc ściany" skończyłem dwukrotnie.
Na RDR2 już oczywiście złożony preorder, a PS4 kupiłem zaraz po opublikowaniu pierwszego trailera :).
Zdecydowanie jedna z najnudniejszych i najbardziej przereklamowanych gier w jakie grałem. Takie 6/10.
Jedna z najbardziej przereklamowanych gier. Musiałem się zmuszać, żeby ją skończyć, bo rozgrywka była cholernie monotonna i nudna.
Popieram.
W koło macieju jedno i to samo. Plus to latanie koniem po 10 minut żeby móc wykonać kolejną misję "pif paf, zastrzel x gości, możesz biec 10 minut na drugi koniec mapy zrobić to samo". Meh
Plus wersja na PS3 to była jakaś masakra, spadki do kilkunastu FPS, żenada.
Dodam jeszcze, że może gra ma ocenę taką a nie inną ze względu na to, że nie ma drugiej takiej gry. Jest GUN, ale jakość wykonania w porównaniu z RDR pozostawia wiele do życzenia. CoJ nie liczę, bo to co innego.
Gra może i jest schematyczna i może stać sie monotonna po czasie, ale co tam, klimat jest świetny, muzyka jest świetna, widoczki są piękne, Marston też w porządku gość No i to prawda, nie ma drugiej takiej gry, jest na swój sposób wyjątkowa mimo, że garściami bierze od serii GTA to cóż, zawsze lubiłem kowbojskie klimaty, więc na grę nie narzekam
Jest tak dobra, że w oczekiwaniu na RDR2 mam ochotę kupić znowu jakieś używane PS3/X360/XO tylko po to, żeby przejść ją drugi raz.