Toż to stary news...i nie granie będzie chorobą, ale uzależnienie od gier uniemożliwiające normalne życie :v
Ja se gram 8 godzin dziennie w gry erotyczne i nikt mi nie wmówi że to choroba.
To koniec z e-sportem! Może niech się wezmą za choroby takie jak selfioza (uzależnienie od selfie) !!!
Kolejny żałosny onetowski clickbaitowy tytuł.
Nie granie będzie chorobą tylko uzależnienie od grania.
Tak samo jak picie alkoholu nie jest chorobą ale uzależnienie od pici itp.
Bo jak nie nazwać np. zachowanie gdzie ktoś gra od 8 do 24 w gry i jedyna przerwa to spanie i odebranie żarcia od kuriera i tak 7 dni w tygodniu jak nie chorobą?
Esportowcy raczej nie będą zachwyceni, gdy ich zawód stanie się równoznaczny z chorobą
Czyli piłkarz też jest chory bo gra w piłkę
No to w przyszłym roku idę na dożywotnią rentę, aby pogłębiać się w swojej "chorobie". Kto to w ogóle wymyśla? Co ci ludzie ćpają...
Idąc za tym, to tak naprawdę za domniemaną chorobę psychiczną może być uznana każda pasja i hobby. Zaburzenie czytania, zaburzenie oglądania, zaburzenie czegokolwiek innego. Jesteś cukiernikiem i przez większość dnia zajmujesz się robieniem ciast? Zaburzenie wypiekania! Może hodujesz gołębie i poświęcasz im sporo czasu, a w wolnych chwilach czytasz poradniki i artykuły dla hodowców gołębi? Zaburzenie!
jprdl... do czego ten świat zmierza.. wszędzie próbują Ci wcisnąć, że jesteś chory żeby wydoić z Ciebie pieniądze, gdy boli Cię lewy duży palec u prawej stopy i szukasz w google co może Ci być, nagle dowiadujesz się, że masz schizofrenię paranoidalną i raka trzustki, teraz jak ciężko im wciskać taki kit to wymyślają nowe choroby :d niedługo będą gadać, że osoby leworęczne to psychopatyczni mordercy z pociągiem do dendrofilii i małych kotków
Bez gier to idzie wytrzymać, bez internetu żyć się nie da! No dobra, da się, tylko po co? :).
Ja idę na odwyk - sprzedaję PC.
Ale co w tym dziwnego, przepraszam? Gry to jest choroba. Jeśli dojdzie do etapu uzależnienia to jest to taki sam problem jak inne nałogi.
Artykuł jest sprzeczny. Z jednej strony gry sobą traktowana jako choroba same w sobie, a z drugiej to widoczne objawy uzależnienia są traktowane jako złe. I jeszcze ten clickbait'owy tytuł.
Jeżeli przyjemność/rozgrywka zyskuje większy priorytet niż potrzeby fizjologiczne lub obowiązki to wiec, że coś się dzieje.
Niestety ludzie zamiast pomyśleć od razu, zaczną ganić WHO, bo określanie, że ich ulubiona rozgrywka może powodować złe rzeczy? Jak tak można!? Niestety tu też winna artykułu, który jak wspomniałem powyżej nie precyzuje o.c.b. WHO i co dokładnie nazywane jest chorobą.
Zgadzam się z pkt 1. i 3.(2.nie zrozumiałem). I jeśli nowe zaburzenie zostanie wprowadzone zgodnie z nimi to jestem na TAK.
Obawiam się, że jeśli to wejdzie w życiu, to rodzice zaczną patrzeć na swoje dzieci, które spędziły grając dłużej niż 2h, jak na chorych i od razu będą dzwonić na pogotowie. Dobrze było by poczekać z tym, aż zdecydowana większość rodziców będzie naprawdę wiedziała czym są gry wideo, a nie powtarzała bzdury z TV. Lekarze tym bardziej muszą być zaznajomieni z grami, aby nie spoglądali na nie jak na głw. źródło dolegliwości.
Zawsze mnie to zastanawiało, a jest może taka choroba jak muł książkowy? :D Bo znam kogoś, kogo nigdy nie widziałem bez jakiejś książki, na ogół fantastyka, kryminały czy przygodowe. Może wreszcie będę mógł powiedzieć, idź się leczyć :D
Jakie są kryteria żeby można stwierdzić granie jako chorobę? Niektórzy uczynili z grania swoją pracę(tj. streamowanie gier) i siedzą przed kompem 8-9 godzin dziennie czy to kwalifikuje ich jako chorych?
Jak miałeś 13 lat to nie musiałeś pracować i spełniać obowiązkóqw małżeńskich.Teoria że wydoroślałeś jest nie taka oczywista więc.
Oczywiście wszystko może być uzależnieniem, ale ciekawe jest to że WHO tak usilnie dąży żeby zaklasyfikować oficjalnie uzależnienie od gier ale jak ludzie zmyślają sobie 10000 różnych płci i identyfikują się jako kartofle to nic złego w tym nie widzą....
To niech rzad szykuje sie na zasilki, bo ludzie z ciezkimi chorobami wkoncu je dostaja, w postaci rent
W dzisiejszym społeczeństwie jest tyle patologii, że nawet grając po 20 godzin dziennie z 4 godzinną przerwą na sen nie rzucisz się nikomu w oczy.
Nie widzę różnicy między przeciętnym dzieciakiem grającym 8 godzin na komputerze, a oburzonym tym faktem januszem, który 10 godzin oglądał dzisiaj TVN, może jedynie to, że taki dzieciak więcej myśli podczas grania, o ile gra w jakiegoś ciekawego RPG czy coś w tym stylu.
WOW dla tych co są ciekawi akie gry są na zdjęciach (odgadne wszystkie)
1.ZULA (F2P)
Są dwie wersje Europejska i Turecka :)
2.Star Wars: Battlefront II
Sławna z mikropłatności ;P
3.Fornite (F2P)
Jedna z najbardziej chorych gier
Dziękuję za uwagę , mówił do was Fangotten
kappa
Jak dla mnie opis schorzenia " 1) nadawanie grom wyższego priorytetu aż do etapu, w którym gry stają się ważniejsze od innych życiowych i codziennych aktywności; 2) osłabiona kontrola nad graniem; 3) kontynuacja lub eskalacja grania mimo spostrzeżenia negatywnych skutków." wyczerpuje temat. Jeżeli ktoś gra 10h, ale nie zapomina o pracy, śnie, jedzeniu, to automatycznie nie kwalifikuje się jako osoba chora.
Czyli nadmierne czytanie książek, oglądanie telewizji czy np uprawianie sportu codziennie to też choroba. A przynajmniej tak powinno to być sklasyfikowane skoro granie od tej pory nie będzie już hobby a chorobą.
Ja mam 36 lat i glównie zajmuje sie graniem. Granie uwazam za styl zycia a Ci mi tu beda wmawiac, ze jestem chory.. chore to jest WHO i spoleczenstwo pieniadza.
Biedne te dzieci co się narodzą, dobrze, że 18 lat już skończyłem i nikt mi nie powie co mam robić w wolnym czasie
To niedługo założą szpital-więzienia dla gracze...
Czy jesli uwielbiam moja prace i bardzo chetnie do niej podchodze, to znaczy ze jestem chory?
Ale fajnie, to w takim razie się uzależnię. Dostanę rentę, przywileje i pewnie wyższą pensję. Jeszcze niech wprowadzają, że słuchanie muzyki, oglądanie filmów i czytanie książek to choroba. No jeszcze niech dorzucą jazda na rowerze, ale będę bogaty. Będą mi fundować co roku wakacje na Hawajach w ramach rehabilitacji.
PS wiem że chodzi tutaj o uzależnienie, a nie że się gra w wolnej chwili w grę. Choć kto ich tam w sumie wie co im w głowach siedzi.
Długo im to zajęło, ale w końcu to, co oczywiste przebiło się. Nałogowe granie to takie same zaburzenie behawioralne jak hazard, przy czym w niektorych grach hazard w postaci lootboksow jest gratis. Największy syf, który polecam kazdemu rozumnemu człowiekowi omijać to gry: f2p, z mikrotransakcjami, lootboksy. Syf, na którym się tego nauczyłem to: World of Tanks (mam nadzieję że Wargaming splajtuje, jakże tym chciwych skur... tego życzę) i Hearthstone (dobra gra, ale ustawiona na kradzież pieniędzy). Poza tym kocham gry, należy grać mądrze, jako dodatek do życia, a nigdy cel główny.
Wydaje mi się że to krok w dobrą stronę, ale wymaga doprecyzowania. Musi to zostać uznane za chorobę dopiero w przypadkach kiedy osoba zaczyna agresywnie reagować na obowiązki wynikające z życia w społeczeństwie. ewentualnie wtedy kiedy zagraża to równowadze psychicznej (ale tej długoterminowej, nie tak że przegra się grę i jest się zdenerwowanym przez jakiś czas) lub zdrowotnej.
W przeciwnym razie dochodzi do sytuacji gdzie osoba spędzająca znaczną ilość czasu przed komputerem może zostać potraktowana jako osoba chora, mimo że nie wpływa to na jej zdrowie.
Synu posprzątaj łazienkę powiedziała mama. Syn był jak zwykle posłuszny i wysłał swojego Sima, aby przywrócił ład i porządek w swojej wirtualnej łazience. Po skończonej czynności dumnie zakomunikował mamie smsem, że już posprzątane.
A nałogowe przeglądanie internetu, mimo, że nic nowego od 5 minut się w nim nie pojawiło (zależy dla kogo oczywiście, choć taki "uzależniony" znalazłby wymówkę) i jest to przekładane ponad normalne funkcjonowanie zostało już wpisane na listę chorób, czy nie? Nie? To proszę od grania się odczepić.
Już widzę tę kolejkę przed ZUS aby dostać całkowitą niezdolność do pracy. Oficjalne stwierdzenie choroby "całkowita niezdolność do pracy ze względu na coroczną premierę 50 gier - groholik" ;) dodatkowo przyznana dożywotnia renta lub comiesięczne talony na steama ;)
Zastanawiające jest to, jak wielu komentujących ten news trafił w czuły punkt.
Osobiście to jestem aż za blisko uzależnienia, ale wciąż się trzymam. Najbardziej jednak w punkt jest to zdanie Co najgorsze, bieżący zapis można w praktyce uznać za zdefiniowane samego granie jako choroby.
Źródło: https://www.gry-online.pl/newsroom/gry-jako-schorzenie-w-przyszlym-roku-wedlug-miedzynarodowej-organ/z91ad21 Jeśli to naprawdę wyjdzie w formie dającej coś takiego do zrozumienia, to my wszyscy jako gracze powinniśmy się martwić. Aż zastanawia mnie, czy nie wpływają naciski z innych branż, zazdrosnych o wyniki finansowe jakie ma cyfrowa rozrywka.
Te wasze clickbaity są coraz gorsze.
"Dobra" droga GOL.
To może mops będzie dawał na gry jak to będzie choroba.
Tak jak alkoholikom wpada do mopsu i kasa na alkohol jest.
Może i ja dołączę do elektoratu PiS.
ok troche sie z tym zgodzę np jeżeli taki nastolatek zarywa szkołe by pograc w cs to jest problem (mowa tu o zwyklym graniu a nie o graniu lany itp gdy gra stala sie zrodlem utrzymania ) ale nikt mi nie bedzie mowil ile ja moge grac wolne czy po pracy czy szkole bo ja moge grac nawet 12 godzin po szkole i nie widze nic w tym zlego gdyz gra nie wplywa na moja prace czy szkole
Jako uzależnienie, ale uzależnienie/nałóg to też choroba, ale związana z mózgiem.
Szykuje się zacny powód do L-4 :D
[quote]Międzynarodowa Organizacja Zdrowia dodała "zaburzenie grania" do projektu Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób.[/quote]
Hmm, teraz się zastanawiam czy ktoś już dodał do powyższego indeksu nagminne **********?
Klikbajtowy tytuł bo chodzi o uzależnienie od grania, a nie o samo granie.
Nie widzę nic kontrowersyjnego czy uwłaczającego we wpisaniu tego uzależnienia do rejestru chorób, ba to wręcz dowodzi jak wciągająca potrafi być nasza rozrywka ;)
Od klasyfikacji choroby się zaczyna. Później pójdą krok dalej, i zaczną ograniczać czas w grze. Godzinka dziennie i taki Steam lub Uplay zablokuje grę na 24h i więcej w danym dniu gry nie uruchomisz. W ramach terapii leczniczej, żeby choroba nie wymknęła się całkowicie spod kontroli.
Clickbaity jak w fakcie - no nie powiem, że do poziomu tego portalu też się zbliżacie jeśli chodzi o jakość artykułów.
Czekam na zaburzenie gadania, wychodzenia z domu, jazdy na rowerze, pracy i życia.
Produkcja gier to olbrzymi biznes więc nie ma się co oburzać i drzeć szat. Co najwyżej na pudełkach z grami pojawią się ostrzeżenia o szkodliwości gier, podobnie jak na papierosach o szkodliwości palenia.
Szczerze gram od 4 do 6 godzin dziennie, reszte dnia spędzam albo w pracy lub weekendami hobby, typu bieganie, siłownia (ciało samo się nie zrobi), do tego rower pływanie i dbanie o siebie. Jestem chory? Zapisuję się już w kolejke do psychiatry, bo czuje, że wpadłem w granioholizm i nie mam życia ani znajomych :(
W takim razie czekam na adekwatne "schorzenia" dotyczące: czytania książek, oglądania serialów, przeglądania neta, a nawet programowania.
Dziwny tytuł. To nie granie jest chorobą, ale uzależnienie od grania. Tylko kto to będzie diagnozował? Czy lekarz, do którego matka przyprowadzi roztrzęsionego syna, który po zabrania pecetowej wersji GTA V zdemolował pokój, a monitor wyrzucił przez okno i powiedział, że nie pójdzie do szkoły?
Super, jestem "psychicznie chorym 30-latkiem" :D zacieram rączki bo w końcu zus będzie mi płacił rentę a nie mi ciągle będą kraść z wypłaty
Skoro granie to choroba to może i należało by za chorobe stwierdzić korzystanie z portali społecznościowych, to jak długo spędzają niektóre osoby w nich na swoich profilach oraz negatywny wpływ tych portali na rozumowanie tych ludzi na przestrzeni lat. Kolejną chorobą niejako wynikającą z poprzedniej przypadłości jest nagminne robienie sobie selfi nieraz z narażeniem życia i zamieszczanie ich następnie na tych portalach.
Moim zdaniem problem jest w tym gdy gra się dużo . Optymalnie jak dla mnie to 7-10 h tygodniowo i to jest ok . Problem się zaczyna gdy ktoś gra po 5-6 h dziennie - spotkałem się z takimi patologiami .
Wiecie, dobrze wam mowic gdy rozumiecie roznice miedzy gra a rzeczywistoscia ale taki szesciolatek juz nie bardzo. W UK dostaje maile ze szkoły o złym wpływie Fortnite na dzieci. Wysyłaja to masowo rodzicom i może cos w tym jest. Taka rada, gdy problem nie dotyczy Ciebie, to nie znaczy, ze nie istnieje, mam racje????
Wszystko pięknie ładnie, tylko że w tym newsie jest napisane o ponad 2 miliardach ludzi, co w moich oczach pokazuje że sprawa jest prosta, chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze. Gry zostały uznane jako choroba bo dzięki temu będą mogli sprzedawać leki na gry video z których jest więcej szkód niż porzytku. Tłumacząc jaśniej, ci z WHO są świadomi że rodzice nie wiedzą czym są grym i sie słuchają tego co zostanie im wmówione w telewizji, wiedzą że przez to gdy dziecko poprosi takiego tate o Battlefielda V a nie zabawkowy samochodzik to to dziecko zostanie uznane za chore. Wiedzą o tym, i to wykorzystają by sprzedawać leki na gry video które nie będą pomagać a co gorsza będą szkodzić dzieciom. Jeśli ci wszyscy antyszczepionkowcy wtedy sie rzucą na te WHO i ich leki na gry mówiąc że powodują autyzm to pierwszy raz bede z nich dumny, a wam życzę dobranoc.
Wszystko zależy od punktu widzenia. Jeżeli przez gry zamieniasz się w bohatera Sali Samobójców to jest to choroba. Tak samo jak z alkoholizmem, niby jedno piwo co wieczór to mało. Ale jak nie możesz sobie go odmówić to już jest alkoholizm. Zgadzam się z p 1) i 3), tylko zastanawiam się jakie są objawy i poważne symptomy. Przecież gry to nie heroina żeby od razu wyglądać jak ćpun ;)
Pamietajcie, ze 90% mlodych kryminalistow to efekt zlego wychowania lub jego braku. Gdy ma sie rodzicow kretynow ktorzy nie maja czasu dla dziecka to gdzie gdziecko ma szukac wartosci? Macie racje, na ulicy..lub grach
1) nadawanie wymyślaniu debilnych chorób wyższego priorytetu aż do etapu, w którym staje się ważniejsze od innych życiowych i codziennych aktywności; 2) osłabiona kontrola nad wymyślaniem debilnych chorób; 3) kontynuacja lub eskalacja wymyślania debilnych choró mimo spostrzeżenia negatywnych skutków.
I wymyśliłem chorobę, na którą niestety po zdiagnozowaniu cierpią panie i panowie z WHO. :(
Tak jak wyżej napisał wyżej Aurelius. Nadmierne granie rówież jest "chorobą" cywizlizacyjną XXI w. Gracze są wyalienowani, nie potrafia się odnalezc w środowisku, a pozniej dramaty, bo całe życie żył w grze. Poczytajcie sobie badania znawcy tematu nt zidiocenia obecnej młodzieży, gdzie zegary na egzaminach zostały z tradycyjnych zastapione przez cyfrowe, bo młodzież miała problem z odczytaniem godziny. Podobnie z ręcznym pisaniem przy pomocy długopisu, nie wspomnę o logicznym myśleniu i znalezieniu czegoś poza internetem. Chowamy sobie pokolenia ludzi, którymi poprzez media bedzie łatwo sterować.
WHO napisało prawdę. Można się uzależnić od grania w gry i wtedy to jest choroba - jak każde inne uzależnienie. Ale pewnie, lepiej wierzyć clickbaitom i siać gównoburzę w komentarzach. Żeby nie być gołosłownym, cytuję artykuł (ciekawe czy ktoś go w ogóle przeczytał):
W dokumencie opracowywanym od kilku lat i mającym wejść w życie w przyszłym roku znalazła się definicja tego „schorzenia”, opierająca się na trzech objawach: 1) nadawanie grom wyższego priorytetu aż do etapu, w którym gry stają się ważniejsze od innych życiowych i codziennych aktywności; 2) osłabiona kontrola nad graniem; 3) kontynuacja lub eskalacja grania mimo spostrzeżenia negatywnych skutków
Czyli nic odkrywczego tak naprawdę. To co, przyznajemy, że trochę się pospieszyliśmy z osądem czy dalej udajemy głupich?
Hahahaha! A to dobre. Gry jako choroba. A niby jak gry wpływają bezpośrednio na działanie organizmu. Rozumiem że mogą być uzależniające ale chorobą??? Ciekawe co jeszcze ludzie wymyślą. Piłkarze też są chorzy na piłkę nożną bo muszą grać nią przez wiele miesięcy na wyjazdach bez rodziny. Kontuzje, problemy psychiczne i brak kontaktu z rodziną. Gdzie renta do cholery?
Dosłownie każde hobby może być traktowane tak samo. Czy to łowienie ryb, czy nawet zbieranie znaczków. Jeśli człowiekowi za bardzo wejdzie to w nawyk może mieć negatywne konsekwencje. Głównie uzależnienie zależy od gustu i preferencji człowieka.
A ja mam 27 lat i gram mniej niż gdy miałem 13 lat. Pomimo tego, że teraz mam znacznie więcej gier. Można by rzecz, że wyzdrowiałem ;] Albo po prostu wydoroślałem.
Czego prawaczki nie rozumiecie?
1) Nadmierny seks może być chorobą: to seksoholizm.
2) Nadmierna praca może być chorobą: to pracoholizm.
3) Nadmierne granie w pokera może być chorobą: to hazard.
4) Nadmierne picie wódki może być chorobą: to alkoholizm.
5) I tak dalej i dalej.
Wszystkie te zjawiska rodzą określone negatywne skutki (dla tych ludzi, ich rodzin i społeczeństwa) i nadano odpowiadające im nazwy i sklasyfikowano jako odpowiednie choroby, więc o co niby chodzi? Mamy teraz dla prawaczkowego zadowolenia pousuwać tamte definicje, czy już nigdy przenigdy nie dodawać nowych i pozostać w XIX lub XX wieku?
godne politowania jest zrownywanie bibliofilii, gymratow czy ludzi "uzaleznionych od ogladania filmow" z ludzmi uzaleznionymi od gier - jaka wartosc dodana plynie z grania w gry?
przedewszystkim, nigdy nie slyszalem o osobie, ktora by byla uzalezniona w negatywny sposob od tych wymienionych aktywnosci. moze jeszcze na silowni by sie ktos znalazl (jakis steryd z depresja), ale jakby na to nie spojrzec to i tak robi sobie krzywde mniejsza niz gracz. nawet steryd na silowni 1) przebywa z innymi ludzmi 2) uprawia sport. pozytywnych aspektow grania w gry to naprawde ze swieca szukac, a do ich okreslania uzywac bezwartosciowych ogolnikow pokroju "pomagaja w relaksacji" albo "wartosc edukacyjna".
to ostatnie mnie najbardziej smieszy, bo jedyny aspekt edukacyjny o ktorym slyszalem w praktyce to dzieciaczki grajace w minecrafta na informatyce. zaraz moga mnie zaatakowac fani gier strategicznych czy tez logicznych - uprzedze, macie racje. nalezy tutaj jednak przypomniec, ze gry z tych gatunkow to jest absurdalnie mala nisza, ktora nie ma na rynku jakiegokolwiek znaczacego przebicia.
bronienie gier sprowadza sie tez do podawania przykladow gier fabularnych(zrownywanie lub wywyzszanie na piedestal wzgledem ksiazek lub filmow), ktore zrobily wrazenie na pseudointelektualistach vide chociazby jakis spec ops the line. owszem, gry maja wiekszy potencjal o tych dwoch. niestety, raczej srednio wychodzi korzystanie z niego kiedy najwiekszy rozglosc dostaja bezwartosciowe zlodzieje czasu (vide popularne od lat openworldy na kilkadziesiat godzin) czy ckliwe historie o glebokosci teen dramy.