https://wiadomosci.wp.pl/kupil-swiecaca-szynke-sanepid-to-sie-czesto-zdarza-6223749324732545a
Pełnomocnik ds. jakości w firmie Balcerzak, Dorota Kruk, tak tłumaczy tajemnicze zjawisko: "Włókna mięśniowe w mięśniach są rozmieszczone w sposób uporządkowany. Owe struktury leżą w skali długości fal światła, które w konsekwencji załamuje się na nich. Dlatego mięsień często się mieni i opalizuje. Skrystalizowana sól może ten efekt jeszcze wzmocnić".
Jak niby miałoby iryzować? Żeby to jeszcze galareta na tym była...
A to tłumaczenie włóknistą budową mięśni... Hahaha
Czyli istnieje tania energia. Zamiast żyrandoli ludzie beda wieszac szynki na suficie ;D
Komu wierzyć, osobom z sanepidu, którzy zajmują się tym na codzień i są mega upierdliwi dla firm czy golowym specjalistom od wszystkiego...
Czasem, jak szynka leży jakiś czas, to faktycznie w jej przekroju pojawia się taki opalizujący połysk. Pewnie jest to związane z utlenieniem, czyli nie powinno występować, jeśli ukroi się świeży plaster. Zamiast latać z takimi pierdołami do dziennikarzy (lol), to można chyba szynkę powąchać i stwierdzić, czy jest świeża, czy nie.
Opalizuje ? Iryzuje ? Co to za słowa w roku 2018 :o
To jest skutek zalamywania sie fal swietlnych na strukturze miesa. Koles ma racje. Czesto wystepuje gdy mieso jest krojone 'w poprzek' wlokien a nie wzdluz. Wlasnei tak sie kroi szynki itd... w sklepach.
Wylecialo mi z glowy jak to zjawisko sie nazywa ale cos bardzo podobnego o ile nie to samo wystepuje np na zewnetrznej powierzchni plytach CD.
Pozatym zepsute mieso smierdzi i tyle. Opalizujace czy nie opalizujace.
Chwila tam pisze że owy pan jest wielbicielem mięska, sięga po najlepszy wyroby i kupuje w popularnych dyskontach...?! Przecież to się jedno z drugim wyklucza
Dlaczego? Przeciez znakomita wiekszosc sklepow bierze mieso i wedliny od lokalnych przedsiebiorcow/masarni i na etykietach czesto jest napisane kto jest dostawca.
Przeciez w biedronce czy innych sklepach tez sa szynki za 35 zeta za kilo (bardzo dobra juz jakosc imho) czy parowki Z MIESA a nie z MOM'u.
Ja kupuje w Tesco (duzy sklep) albo w (mniejszy sklep) Lewiatanie i nie narzekam na jakosc i poziom informacji o tym co kupuje. Inna sprawa ze nie kupuje mielonek po 15pln/kg czy pasztetow za 8. :)
Czasem kupuje tez w malutkim sklepie firmowym lokalnej firmy i szczerze to nie widze roznicy. Z tym ze ja jakims strasznym smakoszem nie jestem ale najtanszego mielonego syfu tez nie jadam.
Ta, teraz albo sam hodujesz mięso albo jesz to samo co wszyscy. Delikatesy w kraju umierają.