Hej
Czy to prawda? Zawsze myślałem, że to Ostrowiec Świętokrzyski był bardzo niebezpieczny...
Ha ha odpowiedział Łodzianin :) Radom słynie z tego, że łatwo mogą kogoś skroić. A Wrocław? No bez jaj. Bardziej po Gdańsku czy Szczecinie bym się tego spodziewał, ale nie po Wrocławiu...
Ja ogólnie mieszkam w Lublinie i przyznam, że miasto jest strasznie bezpieczne. Czy to PKS czy to PKP. No wiadomo, że jak w nocy zapuścić się na jakieś osiedle to wpierdol się dostanie od dresów. ;) np. Tatry albo okolice ulicy Turystycznej...
W Łodzi jest spokój ogólnie. Kiedyś było w pewnych rejonach niebezpiecznie, a teraz...Jedyny rejon gdzie bez kija i noża po godzinie 17 boję się zapuszczać to Limanka i okolice.
Jedyny rejon gdzie bez kija i noża po godzinie 17 boję się zapuszczać to Limanka i okolice.
https://www.wykop.pl/wpis/19222867/lodz-heheszki-limanka-%CA%96/
Bywam ostatnio w Łodzi regularnie. Miasto z perspektywy samochodu nie jest takie złe, Manufaktura czy Piotrkowska robia dobre wrazenie. Ale tez nie da sie ukryc, ze ta Piotrkowska o 21.00 chodza hordy pijanych zombie w postaci awanturujacych sie zuli. W Wawie cos takiego jest pacyfikowane od razu.
Po co chodzić gdzieś wieczorem?
Od chodzenia jest silnik samochodu?
I wysiądziesz z niego, bo nagle zgasł silnik i wpierdol panie kolego...
Silniki to wredne bestie, gasna ni z tego ni z owego, srednio szesc razy na dzien.
W Krakowie co chwila kogos morduja, porywaja, myslalem ze tutaj jest gniazdo zla.
Łódź to polskie Detroit. A że ulic nie patroluje oficer Marficki, to wiadomo, że lepiej się tam nie pokazywać.
Żyje w tym mieście od chwili w której się urodziłem czyli od ponad 30 lat. Pamiętam doskonale jak miałem te 14-15 lat. Wtedy bym się z tezą postawioną w tytule zgodził. Rycerze ortalionu panowali niepodzielnie na niemal każdym osiedlu. Ich hasło bitewne czyli "Masz jakiś problem" i dodawana zaraz potem adnotacja w postaci piąchy na twarz to nie było nic nadzwyczajnego. Utrata drobnych od mamy oraz innych wartościowych przedmiotów nie była rzadkością. Mieszkałem na terenie wszystkich większych osiedli w Łodzi i wszędzie było to samo. Od kilku lat zauważam jednak bardzo duży progres. Nawet przez owiane złą sławą Abramowskiego i Wschodnią można spokojnie przejść wieczorem bez klasycznego wciągu do bramy i szybkiej utraty własności w zamian za kilka, kilkanaście siniaków. Jest jeszcze dużo do zrobienia bo patologii jeszcze trochę zostało ale pisanie bądź mówienie, że Łódź to najniebezpieczniejsze miasto w kraju gdzie w Krakowie szlachtują się maczetami nazywając to "Święta Wojna" to spora przesada :)
Bo prawda jest taka że większość tych, którzy kiedyś "rządzili miastem", głównie Abramką czy Wschodnią albo siedzi albo nie żyje albo się jako tako ustatkowali (zdziadziali), część wyjechała za granicę. Pamiętam że w czasach podstawówki i gimnazjum bałem się zapuszczać od Pomorskiej na północ i wschód (dobrze że mam kuzyna na Solnej to było troszke bezpieczniej). Abramki co prawda nigdy się nie bałem, bo mieszkając na Kilińskiego (też nieciekawie) przy Orla znałem stamtąd większość ludzi (z niektórymi chodziłem do klasy), ale innym odradzałem. Obecnie poza Limanką uważałbym ewentualnie na Polesiu (ale to tylko późnymi wieczorami/nocą) i...właśnie na Piotrkowskiej. Bo tam łażą wszyscy, panowie w garniturach, hipsterzy, studenci i menelstwo. Trzeba niestety wiedzieć jakich lokali i bram lepiej unikać.
Nie pamiętam żebym podczas urbexowych wypadów do Łodzi miał jakiś przypał z autochtonami. Więc napiszę o ogólnych wrażeniach wizualnych, a nie o wpierdolu. Trzeba przyznać, że przynajmniej wizualnie Łódź to takie Gotham City. Średnio na jedną odnowioną kamienicę przypada jedna lub dwie sąsiadujące, które są totalnie zaniedbane. To robi piorunujące wrażenie miasta co najmniej na wpół-upadłego. Fotograficznie to jest mega, ale żeby tam mieszkać... Poza tym nawet na Brzeskiej i jej okolicach w W-wie trudno o podobny obrazek --->
Mający złą sławę Radom też spokojny. Jeżeli miałbym przyłożyć miarę z tego co zobaczyłem na rynku głównym do całego miasta, to uznałbym, że to jakaś pieprzona zona, miasto opuszczone ze względu na jakąś katastrofę:-) Kojarzycie ten rynek? Jedynym dobrze wyglądającym budynkiem jest tam kościół. Wszystko inne jest totalnie wypatroszone, popękane i zgruzowane. No dobra, budynki w centrum rynku też stoją, ale tak na słowo honoru. Tuż za nimi są kamienice wyglądające jak po nalocie dywanowym, a rynek jest martwy jakby ktoś tam sarin rozpylił.
https://goo.gl/maps/fb8esSUtv3N2
Żeby nie było, to zapodam coś ze swojego podwórka. Mniej więcej "centrum" W-wy, róg Skierniewickiej i Wolskiej. Jest tam szkoła wyższa "Almamer", która zbankrutowała i "zasłynęła" z niezabezpieczenia danych osobowych swoich studentów. 10-piętrowy budynek stał sobie otwarty przez około dwa lata. Włażę, paczę, a tam jucha od parteru do czwartego piętra. Policja i karetki przyjechały, typ dostał pewnie butelką przez łeb. No i w końcu wejścia zostały zamurowane, ale nikt nie potrafił zrobić tego przez 24 m-ce, ktoś musiał dostać wpiernicz i dopiero wtedy władze zareagowały...
Łódź to jest fenomen pod jednym przynajmniej względem. Na 3 ligę przychodzi tam na mecz więcej kibiców, niż na 3/4 meczów ekstraklasy razem wziętych.
Łódź najniebezpieczniejszym miastem? Za chińskiego Boga bym się z tym nie zgodził. Łódź kojarzy mi się raczej z taką szarością jak na Śląsku bo akurat regularnie jeżdżę po tych rejonach w pracy. To raczej już Kraków wyrasta na miasto naprawdę niebezpieczne gdzie się mordują na maczety.
Każde duże miasto ma swoje gorsze rejony
We Wrocławiu zgłasza się każde przestępstwo, a w Łodzi czy Krakowie nie zwraca się już uwagi na pobicia czy kradzieże, więc i statystyki niższe.
W sezonie letnim najniebezpieczniejszy jest Sopot. Nie dość, że przybywa tam jak co tydzień sporo elementu patologicznego z Kaszub, chcącego się wyżyć w tancbudach, to na urlopy i wakacje przyjeżdża mnóstwo straszliwej hołoty i pseudogangsterów z całej Polski, którzy szukają chlania, ćpania i awantur, a inni z kolei zjeżdżają się, by przez cały sezon żyć z okradania tych, którzy zdążyli odlecieć w stan nieważkości. Tragedia.
A Gliwice?
Kiedyś moją babcię napadli złodzieje i wciągnęli do bramy, a zdarzyło się to jeszcze przed zachodem Słońca (zdarzyło się to latem koło godz. 20:00).
Ale na pewno bardziej niebezpiecznym miastem jest moim zdaniem Kraków, gdzie kibole walczą na białą broń.