Hej,
Wraz z żoną zastanawiamy się nad zakupem nowego auta z salonu.Dlaczgo salon bo używki zawsze się psują a jednak nowe to nowe jest gwarancją.Bylby to 3 nasz samochód wcześniej mieliśmy Matiza z 97' teraz mamy Skodę fabie z 2002r która sprzedamy spokojnie za 7 tys.
Myślimy nad nową Skoda Fabia wersja
Abition 1.0 TSI. Wychodzi w obecnej promocji nawet z 57 tys za jakieś 49tys.Myslimy też nad jakiś Seatem Leonem lub Ibiza pytanie w co lepiej iść skoda czy Seatem?
Auto do jazdy po mieście do sklepu dłuższe trasy to max 30km.
Seat trochę mniej obciachowy od fabiedy.
Obciachowy? A co to kategoria funkcjonalności jest ;) .Samochód ma służyć.Ma jeździć i taka jego funkcja?
wata , może pomyśl nad Dacia Logan, lub Dacia Logan MCV( kombi) W obu spokojnie juz z dobrym wyposażeniem zmieścisz się w 50 tys.
Logan to jest dopiero padaka. Trzeszczy, skrzypi, wygląda jak kupa gówna a w środku odrażający plastik.
Jak kupa gówna?Nowe Logany? Bardzo ładne są .I co mi zrobisz kreatorze piękna ??? ;)
Szwagier kumpla kupił Dacię Sandero. Strach tym jeździć. Cały czas odnosiłem wrażenie, jakby auto miało się rozlecieć.
I do tego oczy bolą jak rano podchodzisz, żeby wsiąść do środka.
Fabia to już stary model obecnie, niedługo czeka go lifting/nowa generacja. Jak już to brać Ibizę - dopiero co odświeżone, bardzo dobre auto. Za 50.000 z małym hakiem masz wersję Full LED.
W tej kwocie teoretycznie zmieścisz się też Fiatem Tipo. Ale ja bym pewnie wziął lepiej wyposażona Ibizę niż bieda-wersję Tipo.
Stałem przed identycznym wyborem z podobnym budżetem. Ostatecznie kupiłem 4-letnie Mondeo w najbogatszej możliwej wersji. I dziękuję, że nie dałem sobie wcisnąć nowego dziadostwa.
Mechanikiem nie jestem, ale uważam, że te silniczki pokroju 0.9 czy 1.0 to jakiś żart. Miałem okazję jeździć 0.9 TCe, całkiem to zwinne, ale balbym się o żywotność tych wynalazków.
Wiem, że niektórzy lubią nowe auta i maja takie prawo, mnie na nowe nie stać niestety. Trochę aut juz miałem, zdarzyło mi się rowniez naciąć na używane (nie kupujcie od znajomych..), ale mimo wszystko wole zaryzykować niż stracić 30% ceny w pierwszym roku.
Rozważalem Fiata Tipo, Seata właśnie i w ostateczności Renault Clio. Clio skreslilem jako pierwsze. Później mimo wszystko Seata również. Został Fiat i w zasadzie niewiele brakowało, a wziąłbym nowego. Chciałem to zrobić teraz, na początku roku, jednoczesnie oglądając używane. Znalazłem idealna opcje, pojechałem obejrzeć i juz nim wróciłem.
Polecam taka opcje, w tym budżecie możecie mieć piękne auto, wybierać z najwyzszej półki sprzed kilku lat. Jeżeli kupując nowe auto zakładacie jeździć nim przez 15 lat, to takie z lepszym silnikiem kilku letnie wytrzyma więcej. A radość i jakość jazdy bez porównania.
Tylko nie Dacia, znajomy kupił, skrzypiący plastik wszędzie.
Samochodem jezdze mulutko bo nie lubie i..... sie boje.Nie moja bajka.Jak muszę to jadę. Moja Pani jeździ i mi to pasuje.Jednak miałem okazję służbowo jeździć Dacią Logan i Dusterem , nic nie skrzypi.Inna sprawa,ze nie jestem wymagający w kwestii komfortu i być może tego nie słyszę :)
Ależ stać cię na nowe, tylko nie takie jak chcesz. Panuje u nas jakieś dziwne przekonanie, że kupować należy tylko klasę średnią wzwyż i potem jeżdżą tysiące szrotów składanych z dwóch egzemplarzy i przystanka autobusowego w który walnęły.
Wybierając między dobrze wyposażoną Ibizą z gwarancją na kilka lat, a starym Mondeo który może się okazać finansową miną, zwłaszcza na naszym, januszowym rynku używek wynik jest dla mnie oczywisty i bynajmniej nie jest to Mondeo.
A trzycylindrowe 1.0 to dla takiego auta jak Ibiza w zupełności wystarczający silnik i to bardzo chwalony, również za kulturę pracy.
używki zawsze się psują a jednak nowe to nowe jest gwarancją
Zabawne stwierdzenie. A nowe to się nie psują? Gwarancja też wcale nie jest jakaś duża zaletą, bo za wymianę części eksploatacyjnych i tak płacisz jak zaprowadzisz do ASO. I to zwykle 3 razy więcej niż w niezależnym warsztacie. Pamiętaj, że taki mały silnik będzie sporo palił. Testy dostępne w sieci mówią, że przy dynamicznej jeździe wciąga nawet 10 litrów benzyny. A nie można też zapomnieć o sporym braniu oleju, co w silnikach tej marki jest normą i z trwałością też może być różnie. Poza tym to 3 cylindry, więc kultura pracy pozostawia wiele do życzenia. Przy takim budżecie możesz mieć prawie nowy Hyundai I30 z 2017 roku z niewielkim przebiegiem, który będzie o niebo lepszy od Skody.
Gwarancja jest ogromną zaletą - masz kilka lat spokoju i nie musisz się martwić czy używka, którą kupiłeś okaże się finansową studnią bez dna, czy nie.
Tak, tak, 1.0 TSI wciąga 10 litrów. Na autostradzie przy 140, może. Proponowałbym nie powielać kłamstw i mitów tylko dokształcić się przed zabraniem głosu. Trzycylindrowe silniki VW czy Forda są niezwykle kulturalnymi jednostkami, praktycznie nie do odróżnienia od czterocylindrowych w codziennej eksploatacji.
Najlepsze jest nowe auto w leasingu. Same plusy: koszty a nie wydatki, jeździsz 3 lata i płacisz tylko za utratę wartości, nie musisz się bujać potem ze sprzedażą, pakiet ubezpieczenia, gwarancja.
No świetnie, jeździsz 3 lata nie swoim samochodem i jeszcze za to płacisz. Same plusy.
Oczywiście. Jak jeździsz swoim nowym, to po 3 latach dostajesz w dupę powiedzmy 50% wartości więc co za zysk według ciebie? A ten ubytek wartości rozliczasz w kosztach prowadzenia działalności.
Dokładnie, tak jak kolega wyżej mówi - jak brać to w leasing. A może po tych 2-3 latach to auto nie będzie Ci pasowało, to po prostu go nie wykupisz i bierzesz inne. Tylko wtedy pamiętaj żeby sobie cenę wykupu zostawić jak największą ;)
Co do spalania, to jak ktos jezdzij ak normalny czlowiek a nie pan kropelka to autko z malym silniczkiem spali zdecydowanie wiecej niz to producent deklaruje.
Mam w miare nowego E klase i Yariske, oba auta spalaja mi generalnie tyle samo.
Co do jakosci auta: sa ludzie ktorzy jezdza zadowoleni rozrzutnikiem do gnoju, sa tacy dla ktorych estetyka i jakosc ma ogromne znaczenie. Osobiscie wolalbym kupic sobie rower niz Dacie.
Sporo aut ma obecnie 4-5 letnia gwarancje. Za taka kase wyrwiesz ciekawe polizingowe auto 2-2.5 letnie, na kotrym nadal bedziesz mial sporo gwarancji a ktore juz zaliczylo najwiekszy spadek swojej wartosci. Pojezdzisz rok czy dwai sobie wymienisz na kolejne.
Dracula, a nie wiesz może czy można wziąć w leasing samochód poleasingowe? Jeśli tak to mniej więcej jak to wygląda? Bo są marki gdzie dealerzy mają dostępne w sprzedaży auta używane , a głównie poleasingowe i czy da się je wziąć w leasing na tych samych zasadach co nowy
Nie da się, bo się nie opłaca. Leasingodawca zarabia na tym, że a) kupuje auto taniej u dealera b) leasingbiorca płaci mu utratę wartości auta + jeszcze trochę. Auto trzyletnie nie ma już takiej utraty wartości przez kolejne lata, więc nie ma interesu, żeby je dawać w leasing. Ale są firmy, gdzie możesz dostać kredyt na takie auto.
Jak autor watku ma 50k gotowki to nie musi sie bawic w leasingi.
W UK istnieje forma leasingu dla osoby prywatnej, zarowno na nowe auta jak i na uzywane. Nazywa sie to Personal Contract Hire lub Personal Contract Purchase. Glowna roznica to brak odliczen VATu. Wszystko inne tak samo jak normalnym leasingu.
Tak swoja droga wlasnie w w UK dzieki PCP mozna wyrwac super auta klasy premium nawet z 20% znizka (na uzywanych znizka sa duuuuzo nizsze), przez co oprocentowanie kredytu/leasingu jest rekmopensowane z nawiazka.
U nas też przecież jest takie finansowanie w praktycznie każdej marce. Niewielka wpłata własna i raty, a na koniec albo wykup, albo oddajesz i technicznie płacisz tylko za utratę wartości. Jedyna różnica to brak odliczenia VAT. A często w raty jest wliczone i ubezpieczenie i bieżące części eksploatacyjne (opony, etc.)
Mnie na takie auto z salonu na raty stac, ale nie chce szalec. Moj brat ma Corolle E12 do sprzedania i to jest dobry samochód. Jednak domyślam się że dla mnie jako vatowca nie opłaca kupno tego auta za 8k i wrzucenie w koszty, bo przy sprzedazy musze odkiczyc płacić vat, prawda? A z salonu nie dosc że wrzucam leasing w koszty to sobie odliczam vat, jeśli źle myślę to oświećcie mnie
Zależy jaki leasing, finansowy czy operacyjny. Jak finansowy to odliczasz sobie całą ratę leasingową i cały VAT albo 50% zależy, jak rozliczasz. Jak leasing operacyjny to rozliczasz ratę odsetkową a samochód amortyzujesz u siebie, po zakończeniu leasingu masz wykup za ostatnią ratę. Ubezpieczenie w całości wrzucasz w koszt.
Jak kupisz auto za 8K to możesz je całe wrzucić w koszty. VAT płacisz, jeśli kupiłeś z VAT, od osoby prywatnej nie kupujesz z VAT-em.
Rozwalają mnie te motory 1.0 T czy 1.2 T i ta ich rzekoma oszczędność.
Spalanie zawsze trochę mniejsze jest (przy jednocześnie większej mocy), a serwis? Pierwszy właściciel który zrobi 100 000 - 150 000km nie musi się przejmować, gorzej ma ten co odkupi ;D
O jakiej większej mocy mówisz ? Dołem jeździsz pojemnością 1.0 :D czyli masz pod butem może z 60 koni w aucie do niej nieadekwatnym wagowo.
Chcesz coś podgonić - ciągniesz auto wyżej bo lepszy moment jest w granicach 3500-4000 tys. obrotów. Co się wtedy dzieje? Z deklarowanego średniego spalania producenta robi się sporo wyższe a auto jak nie jechało tak nie jedzie...
Lepiej Passeratti od Niemca, nie? Przecież Skoda to dobre auto, podzespoły to w znacznej części VW, dobrze wyposażona jak na swoją cenę, sylwetka oklepana lecz przyjemna dla oka, auto raczej niezawodne, tanie w utrzymaniu i serwisie. Prestiż marki zerowy ale serio, kupujesz auto dla siebie czy po to by somsiad zazdrościł?
Ja mając budżet pozwalający na zakup jakiegokolwiek nowego auta z wyposażeniem wyższym niż golas - zawsze wybrałbym nowe.
Skoda może być, ale Suberb albo Kodiak czy jak tam ten ich SUV się nazywa. Fabieda to pierdzikółko. Tyle tylko, że dawać 180 tys. za Skodę Suberb to trochę bez sensu.
Nie pojmuję miłości do yarisów. Obecnie jest to przestarzała konstrukcja, fatalnie wykończona i wyposażona i zbyt droga jak na to co oferuje. Fiesta, Ibiza, Golf czy nawet Clio poszły do przodu, a Toyota tkwi w motoryzacji sprzed dekady.
Mam Yariske Icon 5 VVT 1.33 w automacie dla zonki zakupiona. Zadna wersja fabiedy czy to pod wzgledem jakosci wykonania czy tez wyposazenia sie nie umywa, poza tym pierdzacym RS oczywiscie).
Jedyna wada Yariski (biorac pod uwage ograniczenia wynikajace z klasy auta) dla mne to dosc duza chwiejnosc w czasie mocnych bocznych wiatrow.
Yarisem jezdza ludzie co po ukonczeniu kursu na prawko nauczylo sie tylko tym jednym i w nic innego nie wsiądą
Ja pojmuje, male, ladne i najmniej awaryjne. Jeździ się tym tak samo jak Clio czy Polo, czyli wiadomo ze to proste auta z mala masa wiec szalu nie ma.
Golfa to mozesz sobie porownywac do Corolli, bo to ta sama klasa.
Btw Mialem Yarisa, przesiadlem sie na Corolle i roznica jest OGROMNA, ta klasa jest dla mnie chyba najlepsza, bo sedanem juz mi sie jezdzi srednio
W ogóle to nie wiem czy ktoś zauważył ale autor raczej chce samochód z automatem. Bo Fabia Ambition 1.0 TSI za 57k pln to właśnie wersja z 7-biegowym automatem.
Skoda, Dacia itp jezus czym wy jeździcie.
Chłopie kup sobie jakiegos niemca, uzywane moze byc bo mimo wszystki mit, ze jezdza tylko do kosciola sie czesto sprawdza jak kupujesz prywatnie. ;)
Lexus GS 430
Honda CR-V III 2.0
Nissan 350Z
Subaru Legacy 2.5i
Audi TT II 2.0 TFSI
Mazda MX-5 III (NC) 2.0
BMW serii 3 E90
A nie doczytałem, że z salonu. Ja tam wolę kupić od jakiegoś niemca, który co dwa lata wóz zmienia.
Jak z salonu to może:
Kia Stonic
Peugeot 301
Nissan Micra
Renault Clio Grandtour
Suzuki Baleno
Taaa, bo ten Niemiec to nie ma co z kasą robić, tylko co dwa lata kupować nowe auto, a stare oddawać Polaczkom za pół darmo, żeby się też cieszyli.
A tym TT to tylko do kościółka 40 km/h, ani trochę nie jest zajeżdżone. Ani trochę.
Kwestia jak kupujesz. Znajomy się tym zajmuje, przegląd robi osobiście. 3 auta już mi pomagał kupować i z żadnym problemów nie było. Jeśli ktoś kupuje pierwszy lepszy wynik wyszukiwania w google, bez wcześniejszego sprawdzenia, to nie dziwię się, że są narzekania ;)
Cyniczny - patrzysz na to przez pryzmat polskiej mentalnosci. W zeszlym roku kupilem 10 miesieczna E klase w pelnym wyposazeniu za 60% ceny nowego auta i to od dealera. Ludzie na zachodzie biora auta w leasingi i zwracaja czesto duzo wczesniej niz umowa przewiduje.
Sportowe auta tez czesto sa kupowane przez statycznych i spokojnych ludzi. Kupujac jakas fajna M3 nie znaczy ze to egzemplarz ktorym sie frogus afiszowal ;)
Zacznijmy od tego, ze kto wgl kupuje auta z salonu
@Hellmaker - To ciekawe dlaczego jako główny powód jaki podają gdy mówią dlaczego nie kupują używanych jest "bo na pewno się będzie psuł i więcej wydam na naprawy" xP Cena nie ma tu znaczenia - gdy ktoś ma 50 tys na auto to tyle wyda - niezależnie czy w salonie czy gdzie indziej - po prostu kupi inną klasę auta za tą samą cenę.
Ja bym celowal w mazde 2, tylko moze byc ciezko z tym budzetem trafic na samochod z polskim pochodzeniem.
Nie rozumiem dlaczego koniecznie musi byc nowe.
Gdybym mial 50k (w sumie to mialem wiecej jakis czas temu ale byly inne wydatki), to nigdy w zyciu bym nie kupił żadnej Skody, Dacii czy innego badziewnego Fiata.
Za 50k to mozna miec fajne, eleganckie 3 letnie auto, a nie jakis szmelc z silnikiem prawie jak w maluchu
Tez nie rozumiem kupowania nowego gowienka, ale kazdy ma inne potrzeby.
W tej sytuacji szukalbym pewnie czegos normalnego, uzywanego w okolicach 30k, a 20k trzymal na poczet napraw.
Smutno się patrzy na to nasze polskie podwórko, bo wszystko jest drożyzną. Brat zarabia ok. 3 000$ netto, w Polsce robiąc to samo może zarobiłby ok 4 000 zł. Kupił samochód za 24 000$ - nowiutką Hondę Accord 2018. Wyobrażacie sobie, żeby za porównywalną do zarobków kwotę w Polsce kupić tej klasy auto? Dlatego jeździmy dziadostwem sprzed 10-20 lat, bo większość ludzi nie stać na nowy samochód. W USA bardziej opłaca się kupić nowy samochód niż naprawić po kolizji, to niestety też prawda. Sama wymiana oleju to koszt od 200$ w górę, bardzo ciężko jest znaleźć taniej (stan Floryda).
http://allegro.pl/saab-9-3-1-8t-2-0-turbo-150km-xenon-pol-skora-i7108603121.html#thumb/1
Polecam, ale jeśli ma być nowy, to poszukaj konkretnego modelu z tej firmy.
Nowego Saaba to raczej nie znajdziesz.
Głównie chodzi o bezawaryjność kupię nowe to mniejsza szansa ,że coś padnie.To teraz pytanie czy w salonie mam negocjować oni schodzą z cen?tzn załóżmy model z 2017 roku z 58tys przeceniony na 49tys.I czy z tych 49 tys da radę jeszcze coś zejść lub dają jakiś bajer gratis jak ponegocjuje.Jak kupowałem nowe mieszkanie od dewelopera utargowałem 15 tys.
Pójdziemy zobaczyć Ibizę zobaczymy jak na żywo.O paliwo się nie martwię w obecnej skodzie 1.4MPI wydajemy max 200zl na paliwo.
Tez nie rozumiem kupowania nowego gowienka, ale kazdy ma inne potrzeby.
W tej sytuacji szukalbym pewnie czegos normalnego, uzywanego w okolicach 30k, a 20k trzymal na poczet napraw.
Nie wiem jakim idiotą trzeba być, by za 30k kupować używane auto i jeszcze trzymać 20k na naprawy.
Kto w ogóle kupuje używane samochody? Przecież to jest totalnie nieopłacalne. Samochód to jest narzędzie, wsiadasz, odpalasz, jedziesz. Nowe auto to 100-200 tys. km bez jakichkolwiek problemów. Miałem już 5 nowych samochodów i poza przeglądami w ASO absolutnie nic się nie psuło.
Nowy samochód to koszt 10-20 tys. zł/rocznie, a w praktyce 0 zł, bo jak masz działalność i bierzesz w leasing, to podatnicy za niego płacą, a dokładniej zamiast płacić 1-3 tys. zł podatku co miesiąc spłacasz ratę leasingu i masz nowy samochód co 3-5 lat.
Pierwszy właściciel, polska dystrybucja, serwisowany w ASO itd. dostajesz cenę o 30-50% wyższą niż taki sam rocznik od Niemca. Nawet nie męczysz się ze sprzedażą, oddajesz u dealera tj. przyjeżdżasz starym, wyjeżdżasz nowym, a za to, że bierzesz od nich nowy samochód dają lepszą cenę za stary, bo nie muszą na nim tyle zarobić.
Jak bierzesz w leasing, to nawet nie rejestrujesz samochodu. Podpisujesz umowy, dostajesz dokumenty i wyjeżdżasz wprost z salonu.
Jak chcesz lepsze auto za 200-300 tys. zł to ustawiasz wysoką cenę wykupu i po prostu nie wykupujesz auta na koniec umowy. Przy drogich samochodach jest to bardziej opłacalne. A tak co 3-5 lat masz nowiutki samochód z wyższej półki.
Kto w ogóle kupuje używane samochody?
Miliony ludzi w Polsce tak robi.Urodziłeś się ''dzisiaj'' że tego nie pojmujesz ?
to w ogóle kupuje używane samochody? Przecież to jest totalnie nieopłacalne
no niezla bzdura.
Nie kazdy kupuje ( a raczej wypozycza) auto w leasingu na firme. Zobacz sobie wykresy spadku wartosci dla poszczegolnych aut i powiedz jeszcze raz ze kupowanie auta uzywanego sie nie oplaca. Jesli ktos kupuje auto prywatnie to wlasnie auto 2 letnie ma najwiekszy wspolczynnik wartosci do ceny. auto takie jest nadal na gwarancji a wielu delearow oferuje rozszerzona gwarancje wiec argumenty ze nowe auto ma gwarancje i nie trzeba o nic sie martwic jest raczej mialki w tym przypadku.
Ten kupuje, któremu się opłaca. Moim zdaniem nie opłaca się kupować kilkunastoletnich zgniłków z Reichu, a ktoś jednak kupuje.
Na firmę opłaca się nowe, bo mają gwarancję i są kosztem uzyskania przychodu.
Leasing też się opłaca, na prostym przykładzie:
Kupuję nowe auto za 300 000 zł. Przez 3 lata płacę w formie leasingu powiedzmy 60% wartości auta w ratach leasingowych, odliczam częściowo VAT a rata leasingowa jest kosztem. Powiedzmy, że taka rata kształtuje się na poziomie około 2500 netto miesięcznie. A to, że ten samochód nie jest mój, nie ma żadnego znaczenia. Jakbym kupił za gotówkę to po trzech latach auto też straci na wartości, może będzie to mniej niż suma rat leasingowych, ale nie będzie kosztem tylko wydatkiem więc zostanę z 3 letnim autem wartym powiedzmy 120 tys. To samo, co kupiłbym od razu trzyletnie za 120 tys. więc lepiej jest mi jeździć nowym i po trzech latach wymienić na nowy model.
Wszystko fajnie tylko, przeciętny polak nie ma firmy, więc z leasingu nie skorzysta, a leasing konsumencki nie posiada żadnych fajnych korzyści, więc niespecjalnie wiem po co w ogóle zaczynać ten temat w tym wątku.
I nie zakładaj, że każde stare auto to od razu rupieć.
Dlatego należy dążyć do tego, żeby nie być jak przeciętny Polak.
To oni do mnie mogą dołączyć. Ty nie możesz, za cienki w uszach jesteś.
Przecież takie nowe gowienko będzie się częściej psulo od 3 letniego porządnego auta.
Przynajmniej w teorii, bo w praktyce tez zależy kto jak dba o auto
mam w rodzinie dwie fabie, jedna 2011, jedna 2015, oprocz turbiny, ktora wymienili na gwarancji w starszym modelu nic nie trzeba bylo robic (oprocz jakichs zwyczajnych rzeczy).
co do uzywanego, to zalezy jak trafisz. wczesniej kupilem 10 letnia vectre (teraz 16 lat) i wiem, ze jezdzi dalej bez jakis wielkich napraw. kumpel kupil 6 letniego qashqaia wszystko spoko, inny wzial antare za 30 tysiecy i wlozyl z 20. samochod samochodowi nierowny, ale nowy zadbany zawsze spoko :)
A z autem w leasignu na firme nie ma ograniczen co do osoby kierujacej? Co na to leasingodawca? Zeby nie bylo tak, ze zona skasuje samochod i po ptokach z oszczednosci:P Moze ktos obeznany sie wypowie...
Zależy, co masz w umowie. Generalnie nie ma z tym problemu, żeby udostępniać innym osobom. Poza tym to nie zależy od leasingodawcy tylko od umowy ubezpieczenia.
Samochód to jest narzędzie, wsiadasz, odpalasz, jedziesz.
Mi auto w dużej części służy do frajdy więc na szczęście jestem w tych 5 z 95% użytkowników, którzy mają jeszcze z tego fun:)