Wolne do ósmego, a powrót będzie dość ostry bo software do produkcji która rusza w kwietniu jest 2 sprinty (z 18) do tyłu względem planowanego harmonogramu, ale nie ubolewam - już i tak wyleniłem się za wszystkie czasy.
Inna sprawa jest taka że strasznie współczuję niektórym jak czytam ten wątek, podejście jakby szli na wojnę, przerażająca perspektywa siedzieć tak ponad tysiąc godzin rocznie robiąc coś czego się nienawidzi.
Ja też tam nie skaczę z radości jak idę do roboty, ale nie mam też o to bólu dupy co poranek. Mogę wracać!
Mam wolne do końca roku trzeba się pobawić a później można pracować. Zresztą ja z tych co minimalizuje czas na pracę żeby mieć więcej czasu na życie. W tym i granie.
Pewnie, że chce się iść!
spoiler start
A tak naprawdę to nie
spoiler stop
Praca / zamiana swojego czasu/życia na pieniądze więc zawsze trzeba ograniczać pracę do minimum. Szkoda życia na głupoty.
Praca wszystko psuje. Czy to dzień wolny, czy to weekend, czy to urlop czy święta. Szybko mija i przychodzi ten moment, że trzeba tam wrócić.
Chce? Ja nigdzie nie wychodziłem, po odejściu od świątecznego stołu, i tak pracuję całe święta, tylko na trochę większym luzie.
Pracuję całe święta.
Wolne miałem 23. I będę mieć jutro wolne.
Kwestia pracy, ja mam od 23.12 do 02.01 wolne
moglem wziac urlop na te 3 dni ale po co?
Teraz i tak mi sie w domu nudzi a te 3 dni sobie moge wziąć w wakacje, przynajmniej bedzie co do roboty
W ch.. mi się nie chce. Chyba wezmę wolne....najlepiej na 50 lat. Rrany, ile mam jeszcze czekać na 6 w lotto (lub 5+2 w Euro Jackpot/5+1 w extra pensję). :/ Ps - to nie trolling, to moje marzenie, a każda praca zmuszajaca mnie do porannego wstawania lub pojscia do pracy po dwugodzinnym bycie (w wolny dzień muszę spać minimum do 11), to dla mnie udręka tego życia. I żadne stanowisko tego nie zmieni. Wiec takie p.....nie jak Medico dell coś tam, jest mega nie na miejscu. Amen
Chce mi się, bo lubię swoją pracę.
Cały grudzień mam urlop i wracam 5 stycznia. Chce mi się, bo lubię swoją pracę.
Nie chce mi się i nie idę. Przed świętami wziąłem wolne i do pracy dopiero 2 stycznia. Każdy zdrowo myślący tak zrobił.
Przeciwnie, tesknie za praca i chce zeby sie swieta juz skonczyly.
Urlop, haha, :) Mam taką charakterystykę klientów w pracy, że przed końcem roku to mogę co najwyżej raz na jakiś czas wrócić z pracy bez nadgodzin.
Z resztą mam w tym roku nie wykorzystałem jeszcze ani jednego dnia urlopowego, teoretycznie w przyszłym roku mogę spędzić na urlopie 50 dni .. ciekawe co na to moje miejsce zatrudnienia.
Aczkolwiek lubię moją pracę, w zasadzie to nawet się cieszę na jutrzejszy poranek,
jakbym jeszcze troszkę więcej zarabiał...
Takie gadanie niektórych, a wygrajcie w lotto i już się Wasze myślenie magicznie odwróci ;)
Nie chce mi się ,ale to powrót tylko na 3 dni :)Potem zaczynam 3 miesięczny urlop a wracam do pracy jakoś w kwietniu.Zycie jest piekne :):):)
ja już sobie dzisiaj popracowałem, bo od ciągłego siedzenia przy stole można zwariować :)
uroki własnej firmy - pracuje kiedy chce, ile chce a hajs i tak się zgadza :)
Niestety jutro do roboty aż do 31 grudnia. Oczywiście, że się nie chce. Zwłaszcza jak się pracuje w korpo, gdzie nic nie płacą a trzeba się wyginać. Zmuszam się, żeby rano wstawać o (5 rano). Ale co zrobić? Kraj miodem płynący.
Też niestety jutro do pracy. Nie odpocząłem w święta tak jakbym chciał. Czekam teraz na Sylwestra :)
Święta nocki i "szesnastki", dzisiaj nocka, jutro nocka, później do soboty wolne, niedziela "szesnastka" a potem 2 tygodnie laby :)
Czy mi się chce? Oczywiście że nie ale kasy za siedzenie w domu nie dają (no chyba że urlop).
Jutro jeszcze wolne, ale ciężko się będzie rozkręcić w pracy po paru dniach wolnych.
Szybko mija i przychodzi ten moment, że trzeba tam wrócić.
Nic nie TRZEBA i nic nie MUSISZ. To jest właśnie wolność wyboru w tym RPGu zwanym życiem!
W perspektywie tego ze przez 4dni od dzisiaj spedze w pracy pelne dwie doby. W dodatku jest poswiateczny zajob polaczony z nowo rocznym zajobem. A jeszcze zeby bylo malo musze byc dzisiaj o godzine wczesniej niz zazwyczaj, za poltora godziny musze wstawac a nie moge zasnac od 5godzin. Skonczyly mi sie fajki. Rozwalilem sobie reke. A w samej pracy panuje taka atmosfera... Takze chce mi sie niesamowicie, wziac urlop na rządanie.
Ja dopiero dotarłem do pracy, a juz chce tak z 666 dni wolnego
Nie chce mi się nic, czekam na 6 w lotto.
Święta i Sylwester/Nowy Rok wypadają w tym roku w moje dni wolne od pracy, więc nie mam nic więcej wolnego od pracy niż co tydzień. A czy mi się chce? Tak, bo uwielbiam pieniądze. :)
Dopiero 2 stycznia a że roboty nienawidzę to będzie ciężko
Bez pracy to jak bez ręki. Wszystko zależy od tego czy w sumie lubisz to co robisz i cię to jakoś rozwija ;) Jak się nie lubi swojej pracy to się potem człowiek męczy.
Ja przykładowo po świętach nie mogłam się doczekać aż wpadnę do swojego biura i się zatopię w morzu roboty.
3 dni między świętami a sylwestrem pracuję z domu, ale jak mam być szczery to wolałbym iść do biura. Mam sporo szczęścia bo praca jest moją pasją i (z reguły) bardzo lubię do niej chodzić.
Nie chce mi się wstawać i chodzić do pracy, ale muszę.. bo za coś trzeba żyć!
Mało wolnego, czasem i po 12h w pracy, ale przynajmniej kasa dobra.
No i dla mnie najważniejsza rzecz w pracy.. Nie umowa, warunki, płaca..Najważniejsza w pracy dla mnie jest atmosfera i w tej pracy którą wykonuje jest świetna i to się liczy najbardziej bo nie ma nic gorszego jak pracować z bucami i mieć pier****iętego szefa.
Pozdrawiam z pracy..
Robota to głupota. Picie to jest życie. :)
spoiler start
Do pracy dopiero 3 stycznia.
spoiler stop
W Galileo facet skrócił w firmie czas pracy i tę samą robotę wykonuje się w 5 godzin. Fajnie byłoby, gdyby w Polsce biznesmeni się do tego przekonali. Ekstra by było :)
Tak, zawsze.