Co jest poza wszechświatem?
Moja odpowiedź --> PiS - Pustka i Samotność
Według wielu badań nasz wszechświat jest ogromny ale nie jest nieskończony. Więc co może znajdować się poza jego granicami? Nicość? To znowu można zadać pytanie czym jest ta nicość? Jak duża jest ta nicość i czy istnieje coś poza tą nicością?
---> Jeżeli wszechświat wygląda jak na tym zdjęciu i jest w kształcie jajka to musi być coś poza nim!
Ta nicość musi być o wiele większa od wszechświata ale czy ona ma granice?
Nicość to pewnie jest to takie coś gdzie nie istnieją żadne znane nam prawa fizyki, czas, czasoprzestrzeń itd. Ale jeśli nasz wszechświat się rozszerza w tej nicości to muszą jakieś prawa tam istnieć!
Z kolei wielu innych badaczy mówi że wszechświat jest nieskończenie duży, ale jakoś nie jestem sobie wstanie wyobrazić tego, że coś nie ma granic. Bo wszystko co istnieje przynajmniej tu na ziemi i w znanej nam części wszechświata ma jakąś swoją objętość.
Więc dla mnie logiczna jest pierwsza teoria że wszechświat pomimo że jest dla naszych mózgów niewyobrażalnie wielki powinien mieć gdzieś swoje granice.
I teraz wyobraźmy sobie że lecąc przez wszechświat jakimś statkiem z nierealną prędkością miliardy, biliony szybszą od światła moglibyśmy trafić w końcu na jakąś ścianę ognia pozostałą z wielkiego wybuchu!
I teraz pytanie co by się stało, gdybyśmy naszym super statkiem przez tą ścianę ognia przebilibyśmy się poza jej granicę?
Czas stanąłby w miejscu? Zniklibyśmy w ciągu bilionowej sekundy? A może jednak kontynuowalibyśmy naszą podróż w tej nicości?
Może to są durne pytania ale i nikt nie zna na nie odpowiedzi ale mnie nurtują i chce je zadawać każdemu żyjącemu współczesnemu Einstainowi!
To co ma kształt jajka to wyłącznie projekcja naszych wyobrażeń i naszej aktualnej wiedzy.
Nicość w sensie metafizycznym, czy pustka w sensie fizycznym?
Co do praw fizyki to jedynie zakładamy że w całym wszechświecie obowiązują takie same prawa fizyki.
I dotyczy to wyłącznie naszego wszechświata, albowiem czy są inne i ile ich jest, nie wiemy.
Czy w całym wszechświecie obowiązuje ziemska logika dokładnie nie wiadomo.
Jeżeli poruszasz się z nierealną prędkością to absolutnie wszystko może być nierealne.
Co do czasu to też są wątpliwości.
Więc kto pyta nie błądzi, pytaj zatem a drogę w nieskończoność umoszczą kolejne pytania.
Wszelkich zaś odpowiedzi na wszelkie pytania udziela wiara i literatura fantastyczna.
Oprócz ciemnej energii i ciemnej materii istnieje jeszcze ciemna masa. Tej nie trzeba szukać daleko, wystarczy włączyć telewizję.
mieszkamy w dupie trola
Ja uważam że istnieje nieskończony metawszechświat złożony z wielu wszechświatów, które raz powstają, raz giną i tak w nieskończoność. To czy jest to kontrolowane przez jakiś Absolut to inna bajka.
Albo pusta przestrzeń, albo inny świat. Toż to kiedyś rozkminiałem i doszedłem do wniosku(tak najłatwiej jest mi to sobie wytłumaczyć) że przestrzeń jest nieskończona.
Z czasem materia w danym obszarze się zbija w jeden punkt po czym następuje wielki wybuch. I tak bez przerwy. Wiele wybuchów w rożnych miejscach, w różnym czasie, niemożliwych do zaobserwowania z wnętrza innych wybuchów.
Nic nie ma. Ogólnie cała czasoprzestrzeń powstaje na bieżąco wraz z rozszerzaniem się wszechświata. Wiec jakby nie patrzeć nie ma tam nic. Kompletnie. Oczywiście to tylko teorie i tak naprawdę można dywagować w nieskończoność. Kazdy moze miec racje.
Być może jest tak, że to co określasz "nicością" jest właśnie nieskończonością - być może za "znanym obecnie wszechświatem" zaczyna się następny właśnie? Być może zasada nieoznaczoności mająca znaczenie przy coraz mniejszych jednostkach miar ma także zastosowanie do ogromnych odległości wszechświata o efektach kwantowych jak i ich konsekwencji w postaci fluktuacji nie wspominając.
Z pewnością człowiek kiedyś będzie kontrolować zagięcie czasoprzestrzeń więc istnieje duża szansa, że pozna to co kryje się poza "wszechświatem w dotychczasowym znaczeniu".
Cały świat to iluzja, symulacja stworzona przez Boga w nieznanym nam celu. Jeśli ludzkość uzyska możliwość pokonania granicy wszechświata to prawdopodobnie będzie bardziej inteligenta niż stwórca symulacji, być może po to zostaliśmy stworzeni na podobieństwo stwórcy aby poznać tajemnice wszechświata. Albo to granica która odziela nas od Boga? Gdy będziemy w stanie ją pokonać to dostąpimy zaszczytu i staniemy się jednością z Bogiem.
Wszystko to zwykła gra komputerowa na superwydajnej maszynie, jesteśmy tylko zlepkami tekstur, ścieżek audio i linijek kodu. Ktoś tam wszystkim steruje i wybiera sobie np. takiego hinsona, wciska tyldę i wpisuje kill
---> Dostałem taką starą książkę z 1998 roku i ją sobie przeczytałem i zaczęły mnie nurtować dziwne pytania.
Skoro wszechświat jakoś powstał i niech będzie to wielki wybuch to co było przed nim? Skoro według tej książki się rozszerza to znaczy ma jakieś granice.
Czyli zaczęła mnie interesować ta cała tajemnicza nicość. Bo jeżeli ta nicość istnieje, istniała przed wielkim wybuchem, to być może nie powinno dojść do tego wybuchu bo nic przecież nie istniało. Żadnego elektronu, atomu, ciemnej materii czy czegoś podobnego.
Łódź
btw
z tego co wiem, nie ma czegoś takiego jak ściana ognia wszechświata.
Ta tajemnicza "nicość", która była na początku to własnie wg niektórych "próżnia kwantowa". A my jesteśmy takim bąblem na powierzchni. Zresztą możliwe, że tak postawione pytanie nie ma sensu. Pewnie się tego nie dowiemy.
Co do przyszłości Wszechświata to zdaje się, że w tej chwili obowiązuje teoria, że czeka nas śmierć cieplna. To znaczy wszystko wystygnie, ruch ustanie, finito. Nawet nie trzeba gasić światła.
Polecam poczytać Simon Mitton, Jeremiah P. Ostriker "Jądro ciemności. Ciemna materia, ciemna energia i niewidzialny Wszechświat". Znakomita książka.
A kto powiedzial, ze wogole sa jakies granice?
Czy powierzchnia kuli ziemskiej ma jakąś granice?
Wszechswiat rowniez jej nie ma. To co uwazamy za koniec wszechswiata jednoczesnie jest jego centrum.
Zaintrygował mnie ten rysunek on tu przedstawia białą ścianę wszechświata. W środku są galaktyki, gwiazdy i tak dalej. --->
Skoro autor twierdzi że wszechświat się tak rozszerza to coś musi być za tą białą ścianą.
Taka zapyziała gwiazdka jak Słońce na peryferiach równie byle jakiej galaktyki spiralnej wypromieniowuje w ciągu jednej sekundy ponad 3 miliony ton masy. Będzie sobie tak świeciła bez istotnych zmian jasności około 4,5 miliarda lat.
Człowiek jako Pan Wszelkiego Stworzenia zagnie sobie czasoprzestrzeń, smyrgnie do innej galaktyki i tam zwieńczy dzieło zostawiając zużytą srajtaśmę za kamlotem.
Megalomania naszego gatunku dorównuje jego głupocie.
Zagadnienie wydaje się równie filozoficzne, co fizyczne :)
Z filozoficznego punktu widzenia błędem, jaki możesz popełniać jest orzeczenie ad hoc, że "nic" jest "czymś". Nie piszesz o nicości, tylko o bardzo dużym pudełku z próżnią, w której rośnie nadmuchiwany balonik, nazywany Wszechświatem.
Piszę "możesz popełniać", bo tak naprawdę nie wiadomo nic na pewno. Ale dla mnie popełniasz zasadniczy błąd logiczny, bo dla Ciebie nicość nie jest nicością, tylko pustą przestrzenią, czy próżnią, a to zasadnicza różnica. Próżnia w uproszczonym ujęciu to nie jest nic, tylko jest to czasoprzestrzeń pozbawiona materii i energii, pusty fragment pewnej struktury wymiarowej (nie wnikam już w najnowsze hipotezy dotyczące energii próżni itd., bo to ciekawy temat, ale rozmyje tytułowe pytanie). A nic to nic, to brak nawet próżni, brak wymiarów, brak czasu, brak pojęć, które są nierozerwalnie związane ze strukturą naszego Wszechświata.
Inaczej rzecz ujmując zadam Ci pytanie - co to jest ciemność? Jest brakiem światła, czy bytem, który istnieje niezależnie od światła? Stosując analogię do Twojego poprzedniego pytania - ja uważam, że jest to brak światła, świetlna "absolutna próżnia", czy też nicość świetlna. Ty (to nadal analogia do Twojej wcześniejszej wypowiedzi) uważasz, że jest to byt sam w sobie, że istnieje "coś" zwane ciemnością, że gdy wyłącza się światło, to zostaje zastąpione czymś czarnym, co nazywamy ciemnością i to coś powinno dać się zważyć, poczuć i posmakować.
Podobnie jest z czasem. Standardowe pytanie - co było przed Wielkim Wybuchem jest pytaniem w pewnym sensie pytaniem błędnym. Czas, podobnie jak i przestrzeń to integralna struktura bąbla, nazywanego Wszechświatem. Z tego punktu widzenia nie można pytać co było "przed" Wszechświatem, bo nie istniał czas, czyli wymiar, który umożliwia dynamikę zjawisk. Pytanie co było przed wybuchem to jest tym samym pytanie - co było przed czasem? Ale "przed" jest przecież słowem nierozerwalnie odnoszącym się do czasu. Używając go w pytaniu musisz więc od razu założyć z automatu, że czas istniał przed czasem, bo słowo "przed" wymusza użycie pojęcia czasu. Sam sobie więc odpowiadasz od razu w pytaniu założeniem poczynionym z góry.
Tyle filozofowania :)
Od strony fizycznej natomiast - ja też skłaniam się do teorii, że istnieje coś, jakaś struktura, której jesteśmy tylko częścią, w której istnieją lokalne prawa fizyki, które znamy i w jakiejś części rozumiemy.
Metawszechświat, którego jesteśmy szczególnym wyjątkiem, jakimś fragmentem. Jest sporo sugestii że istnieje coś "ponad" naszym wszechświatem - niewyjaśnona nadal przyczyna inflacji wszechświata, która nieźle broni się stwierdzeniem, że to "chwilowa" i z jakiegoś powodu bardzo duża fluktuacja "metapróżni" (co oznacza, że Wszechświat żyje energetycznie na kredyt i w każdej chwili może się z powrotem zapaść), niewytłumaczalna dotąd przyczyna Wielkiego Wybuchu i ogromnej kondesacji energii w "punkcie startowym", niewyjaśniona nadal natura światła (bo dzisiejsze "definicje" nie są definicjami, tylko fragmentarycznymi opisami pewnego zjawiska, nadal tak naprawdę nie wiemy, czym jest światło, bo widzimy na razie tylko nogę i trąbę, ale samego słonia jeszcze nie), teorie sugerujące, że istnieje więcej, niż klasyczne cztery wymiary, problem nieskończonej być może grawitacji czarnych dziur (choć tę nieskończoność można usunąć, używając, o ile dobrze pamiętam, matematyki wektorowej - gdy się ją zastosuje do obliczeń, nieskończoności znikają w równaniach i pozostają wartości bardzo duże, ale skończone) i tak dalej.
a bakterie walczą ze sobą i duszą nawzajem w walce o dostęp do żarcia, wygód i możliwości rozmnożenia - no nie wiem - jak dla mnie to jest to już upadek cywilizacji :)
bez wyższej matematyki się nie obejdziemy. Bo próba wyobrażenia sobie nieskończoności (zapętlenia?) Wszechświata jest skazana na porażkę.
tyż tak kiedyś się zastanawiałem co może być poza wszechświatem skoro nie jest nieskończony bo wciąż się rozszerza.. doszedłem do wniosku że człowiek nie byłby w stanie pojąć tego logicznym byłoby że skoro wszechświat się rozszerza to ma koniec ale tak jak w przypadku czarnej dziury która może być tunelem czasoprzestrzennym lub tylko wiecznie kręcącym się pierścieniem który nie pozwala ci się zbliżyć do środka bo cie rozerwą siły oddziałujące na ciebie tak wszechświat może być bańką która rośnie aż do maksimum po czym mógłby nastąpić wybuch i zacząłby się wszechświat kurczyć aż znowu byłby wielki wybuch i od nowa wszystko by powstawało to może być też czymś czego człowiek nie jest w stanie ogarnąć tak jak tego co w rzeczywistości jest w czarnej dziurze w której przypadku logicznym mogłoby sie wydawać że skoro jest to zapadnięta gwiazda która ściąga wszystko do siebie w tym czas czy światło to można jej dotknąć bo ma jakaś fizyczną postać ... jednak kiedy w gre wchodzą takie tematy to zdaje się nie mieć sensu porównanie wszechświata do bańki.. bo bańka ma jakieś granice rozszerzalności a póki co nic nie wskazuje aby wszechświat był czymkolwiek ograniczony przy swoim rozszerzaniu się
Poczytaj o teorii strun
teorii na ten temat jest pewnie tyle co wlosow na mojej glowie
Ja najbardziej sklaniam sie ku temu ze mamy niezliczona liczbe wrzechswiatow istniejacych rownoczesnie. I to nie tylko w jednym znanym na wymiarze ale rowniez wielowymiarowych i przenikajacych sie nawzajem.
Ale to jeszcze daleka przyszlosc aby zweryfikowac bo poki co nie jestesmy nawet zgodni co do tego czy nasz wlasny wszechswiat bedzie sie rozciagal w nieskonczonosc, czy kiedys sie zatrzyma a moze zacznie kurczyc aby wrocic do punktu wyjscia.
hinson - jedna z teorii na temat naszego wszechswiata jez tozsama z wrzucenie kamienia do jeziora. Sciana ognia nie, ale juz front energii jak najbardziej.
Dodatkowo mamy cos takiego jak ciemna energia ktora fizycy szacuja na 90 % masy naszego wszechswiata. Niektorzy nawet posuwaja sie do takich teorii, ze wlasnie ta pustka poza naszym wszechswiatem jest wypelniona ciemna energia/masa i stad to szacunkowe 90% w naszej "bance".
Widzacy - neutrino juz zeszly na dalszy plan, teraz modne sa anty-neutrino ;), poczytaj o projekcie Solid. https://www2.physics.ox.ac.uk/research/mars-project/solid
wielu innych badaczy mówi że wszechświat jest nieskończenie duży, ale jakoś nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego, że coś nie ma granic.
Z jednej strony nieskończoność jest niewyobrażalna dla umysłu ludzkiego, z drugiej strony wszechświat, który ma jakieś granice. No bo jeśli ma jakieś granice, to musi być coś poza nimi - myśli człowiek. Twoje rozważania też idą w tę stronę. Czyli jednak próba sięgnięcia nieskończoności, poprzez mnożenie rzeczywistości znajdujących się poza tym wszechświatem z granicami, poza kolejnymi wszechświatami z granicami, aż po nieskończoność.
wielu innych badaczy mówi że wszechświat jest nieskończenie duży, ale jakoś nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego, że coś nie ma granic.
To nie tak. Wszechświat nie jest nieskończenie duży. Z drugiej strony nie ma granic więc jest nieograniczony. W tym nie ma sprzeczności. Tak jak powierzchnia kuli rozpatrywana w dwóch wymiarach. Ma określoną powierzchnię ale nie ma granicy tej powierzchni.
http://www.focus.pl/artykul/nie-ma-granic-ale-jest-skonczony-jaki-ksztalt-ma-wszechswiat
Co jest poza wszechświatem?
Nic. Pustka.
A jeśli istnieje Wieloświat, to w tej pustce będą inne Wszechświaty.
Niebo
Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy niestety tego, mozemy sobie wszystko wyobrażać, a teorii jest mnóstwo, nieraz wzajemnie się wykluczających.
Straszna sytuacja.
Pewnie istnieje jakaś forma bytu, o wiele bardziej zaawansowana od nas i naszego pojmowania rzeczywistości, czego my sobie nie jesteśmy w stanie nawet wyobrazić. The Truth Is Out There.
A skąd teoria, że wszechświat to takie jajco jak w odpowiedzi nr 1?
Już dawno odkryto, że wszechświat ma kształt takiego oto "leja" czy jakby to nazwać.
Tak jak dwuwymiarowy stworek narysowany na kartce nie ogarnie istnienia trzeciego wymiaru, a jego rozważania co jest poza granicami kartki beda dla nas co najmniej smieszne, tak mysle ze nasze ludzkie umysly nie ogarna tego co jest poza krancem naszej trojwymiarowej kartki (wszechswiata), a dla istoty od nas wyzszej, operujacej na nieznanych nam wymiarach bedzie to zupelnie oczywiste.
Mechanicy kwantowi wysuwają hipotezy tj. Multiwszechświat. Chociaż to tylko hipotezy. Nie ma metodologi żeby to sprawdzić(i taka nie powstanie nigdy). Tylko Bóg wie co jest poza wszechświatem
Mnie ciekawi kiedy i czy ludzkość odkryje inną cywilizację.
Nie muszą to być jakieś galaktyczne rasy z mass efect czy star Wars.
Ową cywilizacją może być jakaś bakteria która będzie zalążkiem w wczesnym etapie rozwoju
Minuta w google.
Granica kosmosu (in. granica wszechświata) jest oznaczona żółto-zieloną linią i nie wiadomo jak zainstalowano tę czerwoną kreskę... Jak odkryła załoga Kapitana Bomby, poza granicą kosmosu wszystkie tkanki organiczne zamieniają się w kutasa. Podobnie działa przywieziona spoza tej granicy materia pozakosmiczna. Nie wiadomo jednak, co dzieje się tam z kutasami. Jeżeli jest się za daleko od granicy kosmosu, można zostać wciągniętym przez antygrawitację czarnej dziury.
https://www.youtube.com/watch?v=ajbN3dlDfzE