Branża gier wkrótce będzie więcej warta niż rynek sportowy
Bo ja wiem czy nie ma dobrych gier? Zawsze była masa słabych ale i wybór dobrych produkcji. Tak jest i dzisiaj. Jedyne co się dla mnie zmieniło to fakt, iż wysoka jakość coraz mniej kojarzy się z dużymi wydawcami a staje się domeną tych mniejszych.
@ to zmień hobby i przestań wypisywać bzdury. Bo jak stwierdzasz to w taki sposób jak stwierdzenie, że nowy AC to syf, a nawet go nie ograłeś, to aż mi Cię szkoda, że się jeszcze grami zajmujesz i tracisz swój czas. " Nie ma dobrych gier " XD
Co do tematu. Rozwija się w strasznie szybkim tempie, więc to było do przewidzenia.
Chyba lepszy stwierdzeniem "że nie ma dobrych gier" jest że to coraz więcej "słabych gier"
Właśnie jest co raz mniej słabych gier. W latach 90 wychodziła masa crapów, bo produkcja trwała do roku i była znacznie tańsza niż obecnie.
"W latach 90 wychodziła masa crapów, bo produkcja trwała do roku i była znacznie tańsza niż obecnie."
Czyli Duke Nukem forever powinien być największym arcydziełem wszechświata?
Owszem, są wpadki, ale zdarza się to bardzo rzadko. Musiałeś cofnąć się aż do 2011 żeby znaleźć jedną słabą grę.
Właśnie jest co raz mniej słabych gier.
Weź synek nie p****l i wejdź na stronę Steama -> nowe tytuły i sprawdź ile tego badziewia zalewa tą wypożyczalnię gier.
Ale ja nie mówię o małych gierkach, które może wydać każdy, tylko o dużych tytułach wydawanych przez duże studia. Zastanów się nad tym co piszesz.
Dobrych gier AAA jest tyle samo co tych słabszych, ale jest to też kwestia indywidualna według mnie. Nie trzeba się cofać daleko, taki Need for Speed: Payback czy Mafia III to dobry przykład. Również niedawny Battlefront nie ma raczej dobrych notowań.
Wiele bym oddał, by dziś wychodziły tylko takie crapy, jak w latach 90tych. Nie potrzebuję gier pokroju Asasyna.
Wydałbyś 200$ na Action 52? To chyba jesteś masochistą.
Dyskusja pokazująca w idealny sposób jak nasz sentyment wpływa na wyrażane opinie, albo nawet na to co rzeczywiście czujemy i myślimy. "Za komuny było lepiej..." - dokładnie ten sam schemat. Z jakiegoś powodu nasze mózgi upiększają wspomnienia. Jestem wręcz przekonany, że za kilkanaście lat gracze będą z łezką w oku opowiadać jakie to wspaniałe gry były w drugim dziesięcioleciu XXI wieku, "nie to co ten chłam teraz"...
I dlatego te biedne korporacje muszo wymyślać nowe sposoby na wydymanie z kasy graczy! Za mało piniundzuf majo!
Bo ja wiem czy nie ma dobrych gier? Zawsze była masa słabych ale i wybór dobrych produkcji. Tak jest i dzisiaj. Jedyne co się dla mnie zmieniło to fakt, iż wysoka jakość coraz mniej kojarzy się z dużymi wydawcami a staje się domeną tych mniejszych.
Trzeba jeszcze wziąć poprawkę, że tutaj jeśli "gra nie jest w moim guście, to jest do bani z automatu ". Co da się wyczytać w większości tematach i newsach o grach.
,,Nie potrzebuję gier pokroju Asasyna.,,
Ale nikogo nie obchodzi to czego ty chcesz, na twoje miejsce jest 10 000 tys. graczy, którzy potrzebują, i co? Kogo mają słuchać developerzy?
Szkoda tylko, że dzisiaj nie ma dobrych gier.
Coś takiego może napisać tylko leniwy osobnik któremu nie chce się szukać samemu i opiera takie durne tezy jedynie na premierach (hajpowanych) wysokobudżetowych produkcjach AAA podawanych w serwisach growych. Bo jak nie ma codziennie newsa o grze takiej czy innej to ta gra nie istnieje.
Segment AA, średni szczebel nie istnieje a rynek gier indie to bajka dla małych dzieci bo nie ma dobrych gier. Pfff...
Choć nie ukrywam - nie tylko trzeba naszukać się tych dobrych gier w oceanie chłamu i klonów ale też i stron (serwisów, for dyskusyjnych, kanałów video etc.) które wyławiają co lepsze perełki. Tu przyznaję, może być problem.
Nawet ignorując ludzi typu „jest tyle starych gier do ogrania" to nadal jest w czym wybierać z nowych gier. Człowiek nawet piracąc nie nadążałby z mieleniem tego wszystkiego (nie wiem czemu ludzie piracą gry od EA czy Ubi, dla mnie szkoda czasu i prądu oraz miejsca na dysku).
Dobrze, poprawię pierwszego kolegę- dziś nie ma dobrych amerykańskich gier*
*oczywiście są, ale są w zdecydowanym stopniu zalewane przez kolejne battlefrony i paybacki, dobra amerykańska/europejska gra pokazuje się może raz na 2-3 miesiące
Dobra gra wciąga i zajmuje kilkanaście/kilkadziesiąt godzin. Jeśli ktoś twierdzi, że kiedyś były lepsze gry to znaczy, że dziś jest osobą dorosłą. Więc raczej ma mniej czasu na granie. Tak więc nawet jeśli gra warta uwagi jest raz na 2,3 miesiące to ile tych gier ukończysz? Statystyki mówią, że większość graczy nie kończy gier. Większość kupuje, uruchamia i po paru misjach w kat. To nie z grami jest problem, ale z tymi ludźmi.
@antena333
Bzdura. Dobrych i bardzo dobrych gier jest więcej niż kiedyś bo i więcej się teraz wydaje. Co więcej jeśli kiedyś byłeś nastolatkiem (patrząc na twój profil i ostatnio odwiedzane tytuły tak przypuszczam) i miałeś więcej czasu na granie to dziś powinieneś narzekać na to, że dobrych gier jest za dużo by ograć wszystkie. Nie pleć bzdur.
Nie chodzi o to, że dziś są dobre gry, ale brak na nie czasu. Dla mnie świetnym przykładem jest Fallout:NV. Teoretycznie nie miałem czasu, by go ukończyć, ale w ciągu trzech tygodni jednak znalazłem 76 godzin...
Ludzie porzucają tytuły, bo nie ma w nich nic nowego.
Kiedyś prawie każda gra miała w sobie coś wartego uwagi. Spójrzmy na np. rok 2001 (mógłbym tu w sumie wstawić dowolny rok z okresu 1996-2004).
GTA III - pierwsze GTA w świecie 3D;
Max Payne - komiksowa opowieść, bulettime;
Black & White - niesamowite podejście do strategii;
Arcanum: Of Steamworks and Magick Obscura - ten świat; pierwsze (i jedyne?) pełnoprawne role play;
Ico - opowieść;
Red Faction - model zniszczeń;
Silent Hill 2 - opowieść godna najlepszych filmów;
Operation Flashpoint: Cold War Crisis - REALIZM...
Metal Gear Solid 2
Gothic
Project Zero
Clive Barker's Undying
Wszystkie te gry nie tylko spełniały ówczesne standardy graficzne, dźwiękowe i gameplayowe, ale każda z nich miała jakieś unikalne elementy, które je wyróżniały.
A dziś? Ile wyjdzie gier z segmentu AAA, które czymś się odróżniają swoich poprzedników/konkurentów? Chodzi o to, że w każdej grze jest prawie to samo, to po co je kończyć? Po co w nie grać? Prawie każda gra musi mieć system walki z AC/Batmana, bo wydawców nie stać na ryzyko zmiany. Stać ich za to na ciągłe nadmuchiwanie balonika z napisem „standardy wizualno-dźwiękowe”, bo to łatwo rozreklamować. Miliony wydawane na grafików, programistów, aktorów, studia mo-cap, wymuszają zmiany w monetyzacji gier, prowadzą także do zmniejszania ryzyka = braku innowacji.
Podejście do gier się zmieniło i mówi o tym każdy w branży. Każdy, kto grał kiedyś w gry i gra dziś; oraz każdy, kto kiedyś tworzył gry i tworzy (lub do niedawna tworzył) gry.
Cytując jednego z twórców: "Kiedyś wymyślało się, co nowego wprowadzić do produkcji (coś czego jeszcze nie było); dziś w zespołach deweloperskich dyskutuje się nad tym, co i z której produkcji zapożyczyć" (luźny "cytat' -nie 1 do 1).
Ale bzdury i głupota.
Nie wyobrażam sobie by ludzi bardziej kręciły mistrzostwa w grach czy jakaś premiera czy mundial, olimpiada czy nawet codziennie rozgrywki typu ligi pilkarskie czy f1, naprawdę nic glupszego dawno nie widziałem
Ale twoja opinia nie ma nic tutaj do rzeczy, fakt pozostaje faktem a branża gier jest bardziej opłacalna niż sportu. Deal with it.
Jeśli ktoś jest nastawiony wyłącznie na segment AAA to faktycznie może narzekać. Na szczęście oprócz tego badziewia jest cała masa świetnych indie devów produkujących doskonałe, złożone i oryginalne gry. Jako miłośnik strategii (i nie mam ty na myśli durnych, erteesowych klikadełek) i symulacji, nie wiem w co ręce włożyć, tyle jest kapitalnych gier.
Szkoda, że ze wzrostem wartości nie idzie wzrost jakości gier. Pal licho jeszcze te mikrotransakcje, ale stan niektórych gier na premię czy bugi to masakra w porównaniu do tego, ile trzeba zapłacić za grę. A potem jeszcze wychodzi cały na biało jakiś żałosny analityk i mówi, że w sumie to gry powinny być droższe.
Kiedyś gry nie miały bugów!
Miały bugi, ale pomimo ich istnienia dało się w nie normalnie grać. W przeciwieństwie do niektórych gier, które wyszły w przeciągu ostatnich dwóch lat.
Co to znaczy krojenie bugów?
Oczywiście chodzi o zawartość, teraz masa DLC i coraz więcej mikropłatności, kiedyś jak gra wychodziła to raz a dobrze plus co najwyżej jakieś duże dodatki.
Ale co ci przeszkadza dodatkowa zawartość? Nie musisz przecież jej kupować.
Problem z dodatkową zawartością polega na tym, że od jakiegoś czasu w większości przypadków ona wcale nie jest dodatkowa, tylko wycięta z gry, żeby sprzedać ją w formie dodatków.
A masz na to jakieś dowody czy to tylko teoria spiskowa?
Skoro w momencie premiery można zakupić wersję gry zawierającą season passa, to chyba o czymś świadczy.
I bardzo dobrze. Lepiej kupić od razu Season Passa niż wszystkie dodatki oddzielnie. Wyjdzie znacznie taniej.
359,90 zł w przypadku edycji Gold AC: Origins to nie jest tanio.
Dharxen - świadczy to tylko o tym, że wydawca zaplanował sobie, że do gry będzie ileś DLC, zapewne już na bardzo wczesnym etapie produkcji. To nie jest tak, że robią grę, po czym stwierdzają, że: "o, a te fragmenty sobie sprzedamy jako DLC". Gdyby wydawca postanowił sobie założyć, że żadnych dodatków nie będzie, to ten content by w ogóle nie powstał, bo producenci nie chcieliby marnować roboczogodzin, a woleli przeznaczyć je na inny projekt. Myślisz, że kiedyś tak nie było? Że koncepcja dodatków nie powstawała zanim gra wyszła na rynek?
To cięcie na kawałki to przenośnia. Właśnie o to chodzi, że kiedyś mało kto planował dodatki podczas prac koncepcyjnych nad grą, a teraz praktycznie każdy większy wydawca tak robi. Myślisz, że oni pracują nad DLC po zakończeniu prac nad podstawką? Nie, oni na pewno robią je w tym samym czasie. Inaczej nie da się wyjaśnić tego, że season pass i jego zawartość jest dostępna w momencie premiery. Przecież te "dodatki" mogliby wrzucić do podstawki, tylko wtedy nie byłoby season passa i różnych, coraz droższych edycji tej samej gry, a więc byłby mniejszy zysk.
planeswalker- przykład współczesnego gracza, czyli takiego co KORPO kochają.
Nic mu nie przeszkadza, na nic nie narzeka. Dzięki takim nowy Battlefront byłby teraz nieskazitelnym hitem.
Wiele rzeczy mi przeszkadza, ale dodatkowa zawartość, czyli uzupełnienie istniejącej już gry nie jest jedną z nich.
@domino310 - Za to narzekanie na wszystko jak leci jest w porządku, no nie ?
Btw, ciekaw jestem jakimi ścieżkami myślowymi kroczycie dochodząc do wniosku, że kiedyś grę projektowano jako całościowy, jednoelementowy produkt (ewentualnie z późniejszymi dodatkami), a teraz to wszystko robi się naraz i gra tak naprawdę jest niepełna bo za jakiś czas będzie miała dodatki.
Nie grałem we wszystkie gry w ostatnich 10 latach, rzecz jasna, ale grałem w wiele tytułów. No i jakoś nie przypominam sobie ani jednego przykładu gdzie jakaś zawartość DLC wydawałaby się żywcem "wykrojona" z gry. Oczywiście nie twierdzę, że takiego procederu nie ma wgl, na pewno jest, ale mam wrażenie że w mniejszym nasileniu aniżeli przedstawiają to niektórzy niezadowoleni gracze.
Co do season passa to ośmielę się nie zgodzić. Jasne, że w dniu premiery dla posiadaczy przepustki sezonowej zazwyczaj są jakieś bonusy, ale bardzo często są to pierdołki typu dodatkowy oręż, jakieś skórki czy tam jedna dodatkowa misja, tyle. Przepustka sezonowa, jak sama nazwa mówi, daje automatyczny dostęp do zawartości jaka ukaże się w przyszłości. To jest po prostu taki sposób, żeby z jednej strony uprościć cały proceder dokupywania DLC, a z drugiej związać ze sobą gracza na dłużej. No i oczywiście zarobić na nim od razu.
Chyba wolalem czasy, jak bylem nerdem i gry byly robione przez nerdow dla nerdow. Dzis sa wydawane przez krawaciarzy ktorzy nie odrozniaja headshota od raidu, a skierowane dla calych mas. Wygladaja pieknie, to fakt, ale cala reszta (gameplay, fun z grania) gdzies sie zagubila.
No nie gadaj w roku wychodzą zazwyczaj 2-3 gry które są bardzo dobre albo swietne czasami nawet jakas genialna sie trafi raz na 2 lata
Tutaj się całkowicie zgadzam. Brakuje coraz bardziej tytułów pod określone środowisko. Strzelanki, ścigałki, a nawet pseudo symulacje są tworzone teraz pod wszystkich, efekt jest taki że gracz który nie grał i tak się nie zainteresuje czym spoza jego zainteresowań, a ten który szuka czegoś na serio w jego klimatach nie ma w co grać.
Sa co prawda jeszcze wyjątki jak np. w przypadku symulatorów (seria Ił Sturmovik) jednak jest to już sztuka dla samej sztuki.