Activision wykorzysta matchmaking do promowania mikrotransakcji?
Ja to w sumie jestem zadowolony z obecnego stanu rzeczy. Już dawno odrzuciłem gry AAA właśnie z takich powodów i gram w klasyki, które mnie ominęły. Ostatnio Psychonauts, niedługo pewnie zacznę grać w Planescape Torment, bo nigdy nie miałem okazji.
Jakieś nowe Assassiny, CODy itp. dawno przestały mnie interesować.
Mnie bardziej przeraża to że świat tak durnieje że taki rzeczy da się opatentowac...
czekaj czekaj. Jak to kuce na golu zawsze powtazajo: "Nie chcesz nie kupuj nikt cię nie zmusza!"
Super bawcie się dobrze, ja w tym roku wybrałem tradycję i normalność czyli Elexa. Waszej naiwności nigdy nie zrozumiem.
Cały czas zastanawiam się jak daleko jeszcze uda się przesuwać tę granicę. Kiedy wydaje mi się że już gorzej się nie da pojawia się news taki jak ten.
Ludzie, nie krytykujcie bo zaraz przyjdą szeryfy korporacji zwanymi Ernest1991 i planeswalker.
"Nic na siłę, to jest dobrowolne. Tak dla przepustek sezonowych, tak dla śmieciowych DLC, przecież nikt do niczego nie zmusza bla bla bla".
Super bawcie się dobrze, ja w tym roku wybrałem tradycję i normalność czyli Elexa. Waszej naiwności nigdy nie zrozumiem.
No i elegancko. Gracze sami sobie pozwalają na takie praktyki skoro jakieś skrzyneczki i inne pierdoły pojawiają się już nawet w grach single. Taktyka "nie chcesz to nie kupuj" nic tu nie da skoro firmy dalej w to brną. Najwidoczniej ładna kasa z tego leci.
Ja to w sumie jestem zadowolony z obecnego stanu rzeczy. Już dawno odrzuciłem gry AAA właśnie z takich powodów i gram w klasyki, które mnie ominęły. Ostatnio Psychonauts, niedługo pewnie zacznę grać w Planescape Torment, bo nigdy nie miałem okazji.
Jakieś nowe Assassiny, CODy itp. dawno przestały mnie interesować.
Nie tylko ty. Ja też mam zaległości do nadrobienia. Mamy już za dużo gry single bez mikropłatności do wyboru, że nie mamy nic do stracenia. Da się żyć bez nowe gry od EQ i Activision. :D
Mądry wybór, również poluję na starsze gierki i nadrabiam zaległości to co mnie ominęło lub nie miałem okazji zagrać mimo znania tytułu. Nowości tylko grubo po premierze w przystępnej cenie i ze wszystkim w pakiecie co wydali i najlepiej już niewspierana, żeby nic mi dodatkowego sprzedać nie chcieli.
A ja ogrywam sobie właśnie The Incredible Adventures of Van Helsing: Final Cut w cenie batonika i bawię się lepiej niż przy jakiejkolwiek nowości za stówkę czy dwie.
Ja sobie teraz oprócz Wiedźmina 3 ogrywam pierwsze Age of Empires :D
Tyle że w WoT jest juz taki system i pewnie w nie jednej grze.
Np. jak sobie zapłacisz za czołg premium to dobija cie tylko do jednego tieru a nie do V, VI itp.
Ale powoli zaczyna być to chorę...
Tylko co innego, jak takie anty-konsumenckie praktyki stosują w grach bazowo darmowych, a co innego w grach AAA. Tak samo denerwujące w obu przypadkach, ale jednak bardziej usprawiedliwione w grze, w którą grasz za darmo. Tak, czy inaczej dodajmy do tego jeszcze news o zamknięciu Visceral i przekazaniem ich gry SW do EA Vancouver, bo gra miała za mało okazji do sprzedawania lootboxów ("nie spełniła oczekiwań EA")... czas wyciągać ze strychu mój Czerwony Sztandar xD
czekaj czekaj. Jak to kuce na golu zawsze powtazajo: "Nie chcesz nie kupuj nikt cię nie zmusza!"
Wątpię, żeby te kuce i ludzie, którzy zasysają jak gąbka mikrotransakcje się ze sobą pokrywali. W warunkach innych rynków takie stwierdzenie ma rację, ale w wypadku rynku gier, który jest wciąż całkiem młody i dynamiczny trudno o zwartego, świadomego konsumenta. Sytuacji nie poprawia też fakt, że wielu graczy to dzieci lub młodzież.
Ktoś ładnie ostatnio rozszerzył zasadę Pareta 80-20 do 80-20-5. 80 nie komentuje, tylko konsumuje. 20 % jest zainteresowanych rynkiem. 5% komentuje. Do tego dochodzi fakt, że na zachodzie większość mikrotransakcji kosztują śmiesznie niskie kwoty. W przeliczeniu wartości na nasze portfele 50 gr, 2 zł itp. Dla nich roztrząsanie tematu jest niczym sprzedaż paru puszek na skupie.
Widzę że Activision ostro goni EA i Ubi pod względem rąbania i olewania graczy.Mojej kasy nie zobaczą.Na szczęście jest mnóstwo wartościowszych gier i porządnych firm z zasadami.Niech giną jak reszta tego bagna.
Goni? Oni wyznaczają od lat standardy. Ubi przy nich wymięka, tylko EA daje radę utrzymać się z nimi w tej dyscyplinie.
Ubi jako jedyne wprowadza nowe mechaniki do gier oraz ich tematyki np. Steep, Watch Dogs czy Wildlands.
Cały czas zastanawiam się jak daleko jeszcze uda się przesuwać tę granicę. Kiedy wydaje mi się że już gorzej się nie da pojawia się news taki jak ten.
Cały czas zastanawiam się jak daleko jeszcze uda się przesuwać tę granicę.
Granica będzie się przesuwać, aż do punktu, w którym największe studia będą nam otwarcie wmawiać, że wiedzą lepiej od nas czego chcemy i co jest dla nas dobre. To nie jest kwestia tego "czy", ale "kiedy". W parze z tym procederem, być może rozpocznie się inny - o wiele podlejszy: jawne zwalczenie niezależnych przez tych największych, żeby się czasem klien... oj przepraszam "źródłu dochodu" nie przypomniało, że można inaczej. Z innymi, starszymi branżami tak już ponoć było.
Mnie bardziej przeraża to że świat tak durnieje że taki rzeczy da się opatentowac...
W sumie zastanawiam się czy patent przypadkiem nie blokuje innym wydawcom prawnej możliwości implementacji takiego systemu bez zgody Activision?
Jakie to szczęście, że wychowywałem się razem z ZXSpcetrum i mogę teraz wszystkie gry olać, bo widziałem już wszystko w dziedzinie gier wideo - nic mnie nie zaskoczy. Nawet udało się wpoić zasady dzieciom i córka woli grać ze mną w coopie na nesie w chip'n'dale niż z bratem w fife na ps4.
Młode pokolenie jeszcze nie jest tak zepsute, jest nadzieja. Mam młodzika w rodzinie, który zobaczył moje starsze gry typu Half-Life, Deus Ex, Morrowind, Gothic 2 i wiele wiele innych to się zakochał. Mimo młodego wieku to pewnego razu mi powiedział, kiedyś gry były w porządku, dostawałeś pełny produkt i grałeś, nie to co teraz niewolnictwo i ciągłe wyłudzanie.
Teraz co jakiś czas jak się widzimy wypytuje mnie o kolejne ciekawe starsze gierki, ja mu rzucam kilka ciekawych tytułów i młody poluje na rynku wtórnym i zbiera kolekcje. Jeden uratowany, który nie zasila tej teraźniejszej śmiesznej machiny zwaną branżą gier.
bardzo dobrze! szambo w końcu wybije, a wtedy wrócą czasy własnych serverów i wybierania z listy gdzie chcemy grac.
Kolejna, głupia rozwiązania.
Ja ominę gry sieciowe z mikropłatności z szerokim lukiem. Nie dostaną moje pieniędzy. Niech idą do diabła razem z mikropłatności typu "wygraj za pieniędzy", "hazard" i takie tam.
Wolę wydać pieniędzy na klasyczne gry single takich jak Shovel Knight, Darkwood, Cuphead, Elex, Owlboy i takie tam.
To raczej skok na kase naszych bogatych zachodnich sąsiadów :) dla niż te 4-19,99 Euro to nic ;) koszt dwóch piw w barze :) to tak jakbyście u nas wydali 20zł :) i myk ładnie im z kredytowej karty zniknie nawet nie poczują bo to przecież drobne :)
Ludzie, nie krytykujcie bo zaraz przyjdą szeryfy korporacji zwanymi Ernest1991 i planeswalker.
"Nic na siłę, to jest dobrowolne. Tak dla przepustek sezonowych, tak dla śmieciowych DLC, przecież nikt do niczego nie zmusza bla bla bla".
Od nich to grałem w Tony Hawka 2, Guitar Hero 1 i 2, Call of Duty do pierwszego MW i trochę World of War, Rome Total War. Czyli jakieś kilka lat w żadną ich grę nie grałem. Niech se robią, gier im to nie naprawi, a co do moich ostatnich wątpliwości, że może bym se Destini spróbował, to mnie namówili żeby jednak nie bo i tak mam dużo innych fajniejszych gier do pogrania. A i tak wolę single z fajnymi fabułami/klimatami czy challangami i tak, multiplayer to gry planszowe dużo lepsze mają ;)
Activision-Blizzard w zeszłym roku fiskalnym zgarnęła ponad 50% przychodów ze płatności w grach, i szczerze wątpię by odpuścili tak łatwy pieniądz.
Dinopo -> Przed wyruszeniem w drogę zabierz ze sobą poradnik do Elex: https://www.gry-online.pl/S024.asp?ID=1840
Szanuje poradnik tym bardziej czas poświęcony nad jego sporządzeniem, na pewno wielu się on przyda, ja natomiast osobiście wolę sam się bawić w odkrywanie świata.
Ale lepiej jest najpierw spróbować na własne siły. ;)
Dobrze, ze rynku mamy jeszcze gry typu moba, w ktorych p2w nie ma. Fajna strzelanke free2play - PlanetSide2, fajne battle royale. Z mmo mamy wowerka, Eve online. I wiele innych mniejszych gier np. Rocket League. Ludzie naprawde nie musimy grac w gry od Activi$ion i Electronic Art$.
Mam nadzieję że komisja europejska zakaże mikrotransakcji w grach które nie są f2p...
Zrobią pewnie dokładnie odwrotnie, a w najlepszym przypadku nic. Gnój się robi jak cholera czas zamówić klaser albo model okrętu.
W dzisiejszych czasach piractwo (nie tylko gry) jak i mikrotransakcje są wspierane w unii europejskiej bo żadne z tych dwóch rzeczy nigdy nie było zwalczane, a wręcz przeciwnie było jest i będzie na to przymykane oko bo tu chodzi o kasę i to grubą kasę.
Wczoraj na streamie z Overwatcha, niejaki Remigiusz Maciaszek vel Rock tudzież RockAlone alias Kamień, zakupił jakby nigdy nic skrzyneczki za 20eurasów(!), po to żeby je sobie pootwierać na streamie,mimo że miał w ciul waluty zarobionej w grze.. Głupota i bezmyślność promowana przez jednego z najpopularniejszych youtuberów, tfu!
Bo o to chodzi w skrzynkach. "O popatrz, mój ulubiony youtuber/streamer dostał ze skrzynki coś super (a była to prawdopodobnie 30sta) to ja też tak chcę". I dzieciarnia kupuje po np. 5 skrzynek, dostaje wielkie, brązowe G, i kupuje następne 5 i kasa leci. Skrzynki zostały wypromowane przez youtuberów/streamerów w CS:GO i to jest główną przyczyną zalewu tego szamba w grach.
Niestety, ale kiedyś śmiano się że dzieci wolą oglądać gry na youtube, niż w nie grać. Teraz wolą odlądać jak ktoś wydaje majątek na skrzynki w CS:GO, niż jak ktoś robi Ace. Wynikiem tego jest fakt, że przeciętny opening ma setki tysięcy wyświetleń wyświetleń niż choćby profesjonalny gameplay z tej samej gry.
Ok, tylko skąd dzieciak ma 20 euro na skrzynki? Niech sobie Rock otwiera, ale dzieciaki? I nie mów, że na zachodzie mają więcej kasy. Albo, że biorą kartę rodziców. Jeśli dzieciak mający choćby i 100 euro kieszonkowego wyda 1/5 na skrzynki to jego sprawa. Jeśli rodzice mają w d ile wyda kasy - to są złymi rodzicami. Ja mieszkam w Szkocji, córka i pies plus dwie świnki morskie, dom, samochód - zarabiam nieźle, ale ani nie dam pensa na skrzynkę ani córka mnie o to nie prosi bo woli jechać na basen czy łyżwy niż kupować skrzynki. Największy problem skrzynek to ludzka głupota. Jak ktoś jest tak głupi - niech kupuje. Gier są setki, jest w co grać.
Teraz pasowałoby zadać sobie pytanie: dlaczego tak jest, dlaczego tego typu procedery postępują ? A no może dlatego że ludzie rzucają się na nowego CoDa jak wygłodniałe psy na kość. Oczywiście to tylko przykład, ale wiadome o co chodzi. Ktoś może powiedzieć, że "co kogo obchodzi w co gram, lubię CoDy i mikrotransakcje więc co komu do tego". No ok, niby racja. Szkoda tylko że tacy gracze zapominają że w ten sposób kreują branżę. Zamawiając preordery umacniamy wydawcę w przekonaniu, że nie musi nawet martwić się o recenzje bo i tak są ludzie którzy mu płacą za grę dłuuuugo przed premierą. Gdyby ludzie nie korzystali z mikrotransakcji to nikt by ich nie umieszczał w grach, to jasne jak eta Carinea. Godząc się na takie zagrywki i kupując bezmyślnie coraz to kolejne produkcje AAA (powinno być raczej aaa) dajemy producentom wyraźne sygnały że ich metody działają. Więc nie ma co liczyć że coś się zmieni, jeśli gracze nie zmienią podejścia. A jak to zrobić ? Banalna sprawa, portfel. Decydujemy portfelami, zawsze tak było i będzie.
PS: Trial Andromedy i beta CoD WWII skłoniły mnie ostatnio do zastanowienia się nad polityką promocyjną wielkich wydawców. Zaczynają popełniać duże błędy. Udostępnienie kilku godzin z rozgrywki najnowszego ME poskutkowało ogromną falą hejtu (zbyt dużą, ale to już moje osobiste zdanie). Jestem wręcz przekonany, że w pewnym stopniu odbiło się to na nie najlepszych wynikach sprzedażowych. Konsekwencje tego już znamy: odłożenie ME na półkę. Multiplayerowa beta WWII również spotkała się ze sporym niezadowoleniem graczy. Ciekaw jestem jak wpłynie to na sprzedaż. Krótko mówiąc, wielcy wydawcy, prawdopodobnie w swojej arogancji, zaczynają podejmować durne decyzje. Może jednak siła oddziaływania społeczności graczy jest silniejsza niż nam się wydaje.
Wiem, że to nie nasze sprawy, gdy chodzi o cudze portfele, ale...
Smutne jest patrzeć, jak niektórzy wolą wydać duużooo pieniędzy na słabsze gry z wszelkie mikropłatności, mini-DLC i takie tam (gry free-to-play też są bardzo dużo i "opłacalne") i poświęcali za dużo czasu na takie gry, a nie mają ochoty rozejrzeć się za dobre i NORMALNE gry (np. Indie takich jak Darkwood), kupić i pograć. Piszę tylko o niektóre graczy, a nie wszyscy.
Uważam, że niektóre firmy takich jak D-Pad Studios (Owlboy), Yacht Club Games (Shovel Knight), Acid Wizard Studio (Darkwood) i takie tam zasługują na lepsze zyski, a nie EA i Activision. W końcu głosujemy portfelem i mamy pewne wpływy na "świat gry", ale nie wszyscy zdają sobie sprawę.
Lepiej już kończę post, bo "to nie moja sprawa" jak twierdzą niektórzy.
Smutne to jest to, że tyle ludzi głoduje na świecie, a my kupujemy w ogóle gry. Czy tracimy czas na rozrywkę, zamiast np starać się jak najszybciej zasiedlać obce planety.
No ale takie życie, każdy wydaje na co chce i robi w sumie to co chce. Ja im portfela nie napcham, a to że inni wpychają cóż.. ich kasa. Ale też na pewno wolę gry te dobre, niż te reklamowane. Ale tak jest ze wszystkim, sam może (a na pewno wiele innych graczy) kupujesz buty Nike czy Adidas czy Rebook, a podejrzewam że są jakieś buty nonamy które są lepsze, ale jako że nie orientujemy się w tym, to nie znamy ich, bo nie ma ich na ekranach, tak jak takiego Darkwooda. Komercha i tyle
// takie se przemyślenia, bo wczoraj oglądałem dokument o rozwoju komunikacji w przyszłości. Telepatia + internet, brak prywatności, inteligencja roju i ludzie pracują jak pszczoły dla dobra cywilizacji. Szybka ekspansja i maksymalizowanie zysków. Elminacja słabych jednostek. Tylko pytanie co z naszym 'ja'.
Derailed wiem ;P sorry
Mi się jednak wydaje, że większość ludzi się od tytułu odbije, jeśli dostanie niezły łomot w pierwszej partii, a nie poleci wydawać kasę na skrzyneczki.
Ostatnio na tv.gry był odcinek, że niektóre gry pomagają graczom początkującym, np zwiększając ich celność w pierwszych meczach, aby się właśnie nie odbili od tytulu i mieli czas się wciągnąć, a tu taka zagrywka. Na brawa.
Dobrze, że mam jeszcze masę klasyków do zagrania. Sram na te wszystkie gnioty AAA, niech się wypchają kasą z mikrotransakcji. To, co się dzieje w tej branży jest niepojęte.
Dinopo -> O ile normalnością można nazywać wydanie gry zabugowanej, ze skopanym systemem walki i światem klejonym na taśmę.
Żeby nie było - w żadnym stopniu nie bronię Activision, bo ich pomysł to także patologia, tylko w innym wydaniu.
Spokojnie, poczekajcie - zaraz przyjdzie planeswalker i wytłumaczy wam, dlaczego nie macie racji.
Heh, a i tak znajdą się jakieś ameby, które nadal będą twierdzić, że tego typu systemy wcale nie są w głównej mierze tworzone od samego początku z myślą o utrudnieniu rozgrywki, napisałbym darmowemu graczowi, ale to już do tego doszło, że to będzie utrudnieniu płacącemu TYLKO RAZ graczowi, no bo za grę,a le jak widać hieną za mało...
I nie wystarczą im już jak widać opcjonalne dodatki, jak każdy rozsądny wie, daj palec, nie będziesz miał zaraz całej ręki...
Dlatego nie mam nic przeciwko piractwu dla takich firm jak Ubi czy EA. Sam tego nie robię, najwyżej kupię dostęp do konta steam na allegro za 5zł co jest już bardziej legalne niż torrenty i mam wyrąbane na Ubi, Acti, EA itd. Powiem jedno - miodem na moje serce jest jak widzę na różnych stronach cracki do gier dzień, dwa po premierze. Wiem przynajmniej że wywalili kasę na Denuvo, które padło po paru chwilach. Takie drobne pocieszenie :P Swoją drogą co do tego posta porównajcie go sobie do matchmakingu w For Honor. Baardzo podobna sprawa, tyle że nie wiem jak z mikropłatnościami bo nie grałem w tę grę od premiery, żałuje tylko 200zł i dania kredytu zaufania.
Paradoksalnie właśnie dzięki grupom crackerskim ta branża jeszcze nie upadła. Gdyby nie ich obecność, developerzy mieliby kompletnie w dupie konsumenta i mogliby robić co im się żywnie podoba. Chociaż w zasadzie to już tak jest, tylko nie w aż takiej skali, jak mogłoby być.
Z jednej strony masz wyrąbane na te firmy, a z drugiej jesteś w stanie kupić na lewo ich gry. Kapitalne podejście :D
A nie na tym właśnie polega "wyrąbanie" ? Dajmy na to CD Projekt lubię, więc pójdę i w dniu premiery kupię ich gierkę jak mi się spodoba. Ale to że ich lubię nie znaczy że ta gra będzie doskonała. Adekwatnie do tego, to że nie lubię jakiegoś studia i mam je gdzieś nie znaczy że nie zagram nigdy w żadną ich grę i że nie będzie ona całkiem fajna. Stestuje chociażby dlatego żeby nie być kretynem, który bojkotuje nie znając tematu i nie wiedząc o czym gada. Jak chcesz pohejtować jakieś auto np. to warto się nim przedtem przejechać :P Dlatego wolę wydać symbolicznego piątaka, obczaić czy gra mi się podoba i jak tak to dopiero wtedy mogę z czystym sumieniem zapłacić im 200zł niż rzucać po 300zł za pre-ordery, a potem płakać że gra w częściach, albo DLC po 100zł.
Ohoho więźniowie branży się oburzyli. Sęk w tym, że nikt tego nie broni, bo to jest chore. Jesteście więźniami branży, bo doszliście do wniosku, że wyboru nie macie. Żenada.
@ WolfDale znajdź mi choć jeden post w którym tego bronie.
Tęsknię za czasami, kiedy na premierę otrzymywało się kompletny produkt, który wymagał tylko czasem kilku łatek. Gdy dodatek był pełnoprawnym dodatkiem jak Noc Kruka, Opowieści z Wybrzeża Mieczy czy Bloodmoon a nie tylko wyciętym fragmentem gry i sprzedawanym oddzielnie. Nie było bzdurnych mikrotransakcji, lootcrate'ów ani pay2win. Gry były w pudełkach, w ładnym wydaniu, z instrukcją (a nie cienką kartką z kluczem), z jaką dodatkową zawartosciścią jak poradnik czy mapka - oczywiście drukowane a nie w postaci pliku. Płaciło się wtedy za coś dodatkowego, co grę wydłużało i/lub utrudniało przez co nad daną grą można było spędzić więcej czasu i dawała więcej radości a nie po to, żeby skrócić rozgrywkę i ograniczyć grind jak e najnowszym Śródziemiu. To co się dzieje od kilku lat w branży to jest coś bardzo niepokojącego. Najgorsze jest to, że to przede wszystkim wina graczy, którzy na coś takiego się godzą a nawet bronią pazernych wydawców, bo "to nie jest obowiązkowe", bo "nie trzeba tego kupować" itd. Cytując klasyka: źle się dzieje w państwie duńskim.
To były czasy PC, gdzie branża walczyła o graczy, trzeba było się postarać żeby zainteresować potencjalnych nabywców, te 10-15 lat temu budowano dopiero obecne marki (CoD, BF itd). Nikt wtedy nie mógł sobie pozwolić na stratę wizerunkową. Co więcej, ówczesni recenzenci tez łaskawi nie byli i jak coś było kupą to nie dostawało 8/10 z terminem "dobry średniak" (jak obecnie niektóre tytuły na GOLu) tylko "pomyłka".
Gdy rynek został zdominowany przez konsole skończyła się walka o gracza, bo kazdy producent konsoli ma swoich ślepych i gorliwych wyznawców którzy kupią wszystko, za każdy pieniądz i jeszcze dopłącą za byle pierdołę żeby czuć się lepszymi od innych. Dzisiaj można zapiąć gracza w dupsko, a on tylko westchnie "dobrze, ale delikatnie". Nie będzie żadnej innej reakcji. Nawet w recenzjach.
Poza tym wyrosło nowe pokolenie które które nie zwraca uwagi czy produkt/usługa jest kompletny (vide PUBG), czy w ogóle jest grywalny (AC: Unity). Można też bezczelnie wydawać ten sam tytuł wiele razy z jakąś dodatkową pierdołą (Skyrim) a i tak znajdą się chętni. Ci siedzący w Activision, EA czy innych królestwach marketingu i sprzedaży doskonale o tym więdzą, wiedzą że przeciętny gracz stał się jełopem który piszczy cienkim głosikiem wieku adolescencyjnego na YT ze słuchawkami na głowie.
Wtedy każdy chciał mieć jak najlepszą grę, studia ze sobą rywalizowały i chcieli tworzyć coś co będzie pamiętane przez lata, a przy okazji dobrze na tym zarobić. Gry też wypełniali w dodatki typu skórki, malowania, ubrania które się odblokowywało po prostu za punkty w grze. Teraz na tym kręci się biznes, a dzieciaki kupują i potem biegają z różowym AWP. Co w tym fajnego, nigdy nie skumam.
Jak sobie pomyślę, taki NFS Underground jakby był nowością teraz pierwszą i świeżą, to 90% tzw. "wiejskiego" tuningu byłoby pewnie za realną kasę.
jak dla mnie to niech sobie dodają, trzeba być noobem nie umiejącym grać i wtedy zęby cokolwiek posiadać w grze, broń czy inne dodatki to płacą. Smutek ogarnia że takich osób jest coraz więcej, zamiast osiągać sukcesy grając - płacą.
Wielu pisze, że to nie nasza sprawa a jak ktoś głupi to niech płaci. Nie do końca macie rację. Bo oto Activision dobrze obserwowało graczy i wykorzystało jedną z podstawowych rzeczy, mianowicie chęć bycia lepszym od innych przy najmniejszym wysiłku. To co w realnym świecie jest trudne do uzyskania nie naruszając prawa w wirtualnej rozgrywce można mieć na przysłowiowe pstryknięcie palcami. Z garść dolarów już na początku rozgrywki można stać się weteranem i lać maluśkich.
Dla pozostałych nadchodzą trudne czasy bo teraz już nie wystarczy zapłacić by sobie zagrać, ba nawet płacenie by wygrać może okazać się niewystarczające. Teraz jakakolwiek sensowna rozgrywka będzie niemożliwa bez dokonywania kolejnych zakupów.
Pay for play => Pay for win => Pay for... buy.
Skoro nie ma się pomysłu jak zatrzymać graczy na dłużej i zachęcić do mikropłatności to przecież można wydoić od nich ile się da już na samym wstępie.
A może wystarczy stworzyć tylko świat gry a wszelki ekwipunek kazać graczom kupować w sklepach za realną gotówkę. Po co przejmować się jakimś tam balansem postaci. Jak cię stać kup sobie "kałacha" a jak nie to masz to obrony tylko własne pięści.
Wszystko ładnie opisane, tylko jest jeden problem. Wargaming i Gajin poniekąd już wprowadzili to co Activision dopiero ma w planach. Nie, nie w tak bezpośredni sposób, nie tak z kopa w twarz, na zasadzie wydzierania i wyszarpywania kasy, ale każdy kto grał w WoT czy WT odczuł "dziwne" losowania. Gdy jest się zbyt dobrym, gdy człowiek gra głową i kręci dobry wynik zaczynają się losowania żeby uwalić gracza, a to wrzuca na wyższe ery, a to wrzuca na mocno doświadczonych pilotów, a to nagle pojawia się brak zliczania trafień.... przypadek? No nie, tak ma być, tak zostało to opracowane.
W tytułach MMO zawsze będzie pewien zakres dostrajania rozgrywki pod reguły jakie sobie ustalił deweloper. Tylko z czasem przestanie być to ukryte i subtelne. Kwestia czasu ;)
Nie wiem jak w War Thunderze, ale w produkcjach Wargaming żadna z rzeczy, które opisałeś, nie ma miejsca. Jak inaczej gracze byliby w stanie osiągać ponad 60% wygranych starć?
Po prostu porażki odczuwa się znacznie bardziej dotkliwie, przez co zostają bardziej w pamięci i zostawiają nieproporcjonalny ślad we wrażeniach płynących z gry. Dodać do tego nieprzewidywalną naturę losowych starć i naprawdę wcale nie jest dziwne, że niektóre bitwy kończą się po czterech minutach z wynikiem 14:1.
Pracowałem w tej firmie i tego typu zarzuty pojawiały się praktycznie od zawsze. Co ciekawe, rzadko kiedy od naprawdę dobrych graczy. Twórcami najbardziej kreatywnych teorii spiskowych zazwyczaj byli użytkownicy, którzy z grą radzili sobie średnio i nie potrafili przeskoczyć na wyższy poziom. Nie chcialbym, żebyś traktował to jako atak - granie na naprawdę wysokim poziomie we właściwie jakąkolwiek grę to bardzo wymagające zajęcie. Mało kto jest w stanie poświęcić na to odpowiednio dużo czasu i uwagi.
Nie bronię byłego pracodawcy, ale po prostu uważam zrzucanie winy za niedostateczne umiejętności i wiedzę o grze na jakieś tajne mechanizmy, stosowane przez twórców by uprzykrzyć życie graczom, za dosyć zabawne ;)
Zmienić zainteresowania lub piracić(nie namawiam),ja w swoim 32-letnim życiu jeśli chodzi o sprzęt elektroniczny tj. smartfon,komputer czy TV lub gry na ps4(kiedyś również pc) jadę praktycznie tylko na używkach czyli na mnie nie zarabiają a i we łbie mam tyle żeby nie dać się robić we wała i mogą mi wyjebkarze skwarki z dupy wydłubywać