Ja dzisiaj dalem gosciowi na benzyne 50zl, bo zapomial portfela.
Zdarzylo mi sie pare razy w zyciu dac te komus kiladziesiat zlotych pomocy.
Natomiast zula, bezdomnym nawet 10groszy nigdy nie dalem.
10 zł starszej pani na stacji autobusowej, która wróciła z odwyku i ją suszyło. Miałem dobry humor bo do kraju wracałem.
2 zł cyganowi zaj***** grającemu na akordeonie w tramwaju. Przez tydzień gryzło mnie sumienie.
Pantofel :p
Ja, czy on?
Na różne cele różnie. 100zł na cele charytatywne lub innych działaczy na rzecz społeczeństwa (choć trzeba rozróżnić od tych, którzy tylko piszą, że dla nich pracują).
Żebrzącym z dzieckiem cyganom (dziecko często pod działaniem leków) nie powinno się dawać pieniędzy, bo wg. mnie staje się współwinnym takiego obrotu sprawy (dalej opłaca im się tak wykorzystywać ludzi). Jak ktoś prosi o pomoc na ulicy, to jeśli już proponuję przejść się z takim na obiad zamiast dawać pieniądze. Jeden, który zbierał na chleb... odmówił.
Jeżeli chodzi o takich miejscowych żulików, to chyba max 2 zł i to raz. Koleś był rozbrajająco szczery, poprosił o dwa złote, mówiąc, że on mi tu nie będzie ściemniał, potrzebuje na piwerko, żeby się "zaleczyć". Poprawił mi humor i pieniążki też dostał.
Nie wiem, nie zaczytuję się. Ale tam chyba też było coś o tym, że bez pracy to lepiej się rzucić lwom na pożarcie.
Do Kościoła chodzę tylko na śluby.
Dobra Księga mówi żeby dawać na ile cię stać a po byciu grabionym podatkami i daninami to niewiele zostaje i nawet 2zł potrafi ratować...
10 zł Na dworcu gościowi co na gitarze grał piratów z Karaibów.
Cenię sobie u ludzi jak ktoś ma talent
25zł na "Szlachetną Paczkę", a jeśli chodzi o żebraków z pod marketu to chyba tylko 1,50zł dla jakiegoś lekko podpitego, brodatego Pana, który i tak jojczył, że za mało ;)
10zł żebrakowi bez nogi pod Biedronką
Następnie poszedłem usiąść do samochodu który miałem na parkingu i zacząłem obserwować. Minęło może z 10 minut i żałowałem że dałem tę dychę, bo przyszedł jakiś drugi menel i widziałem tylko tyle że ten bez nogi oddał mu wszystko co uzbierał. Nie wiem dokładnie o co kaman ale chyba dałem się wydymać na dychę :)
A tak to kilka razy jakieś drobne (<3zł) to też menelkom dałem, pod warunkiem że nie było żadnej ściemy tylko konkret że pieniądze są potrzebne na jakieś winko czy piwko.
Dyche Polce na parkingu kolo Wiednia, uwierzylem w jej historie o problemie z powrotem do domu. Rok później spotkalem ja na tym samym parkingu z ta sama gadka, powiedzialem ze mi wisi dyche to odeszla obrażona.
Żebrakom z zasady nie daje. Najwięcej to z 2 razy "zaszalałem" i dałem ulicznym grajkom po 50 eurasów, ale należało im się - grali świetnie i umilali mi czas przez jakieś 2-3h jak byłem w restauracji, a byłem w dobrym nastroju - urlop, najedzony itd xP
Kiedys zebraczka spytala mnie czy kupie jej 2 cebularze. Zrobilem to i wreczajac jej to poczulem alkohol od niej i zrozumialem takie cos, ze aha kase traci na alkohol a potem zebrze na jedzenie.
Kilkukrotnie kwoty od 1-5 zł, za każdym razem żałowałem ale niestety nie jestem zbyt asertywny
Obudzić sie na kacu mordercy , bez dachu nad głową i pieniędzy. Nieciekawa sprawa.
Ja też chyba tak do 5 zł. Ale raz miałem farta tak zwana "karma wraca" możecie się śmiać, ale ja w to wierzę. Pod bankomatem mnie jakiś typek dorwał to mu dałem chyba z 2 -3 złote. Wracam do auta patrze rozwalony zamek, ale auta nie ukradli :D