że jesteśmy ponad miarę inwigilowani przez firmę google
czy popadam w jakąś paranoję czy jest coś na rzeczy?
czy aplikacje googlowe słuchają nas bez naszej zgody?
Google doskonale wie, gdzie i kiedy przebywasz. Wie gdzie mieszkasz i gdzie pracujesz.
Wie co wyszukiwałeś 5 minut temu, i czego szukałeś 10 lat temu. Wie na jakich brzydkich stronach spędzałeś czas. Wie, czym się interesujesz.
Wie co kupiłeś, gdzie masz zaplanowany wylot i wakacje.
Pamięta (i posiada zachowane) każde nagranie głosowe które wykonywałeś bawiąc się poleceniem "OK Google" na telefonie.
Ostatnio byłem w szoku kiedy w kalendarzu samo od siebie pojawiło się wydarzenie "Wylot do Niemiec" i "Pobyt w Motelu" (dostałem bilety na maila).
Google nie robi z tego żadnej tajemnicy - przed wszystkim użytkownicy są jawnie ostrzegani, na każdej aplikacji można sobie sprawdzić czego nasłuchuje.
Nie zmienia to faktu że ich usługi są absolutnie genialne, a mapy i google photos to jedne z najlepszych aplikacji jakie są teraz na rynku. Wszystkie dane są szyfrowane i przetwarzane maszynowo, w teorie konspiracyjne że siedzi sobie spocony intern w Dolinie Krzemowej i przegląda zdjęcia mojego pytonga po prostu nie wierzę - byłby okropny kwas gdyby coś takiego wyszło na jaw, a usługom google przyglądają się najzdolniejsi hakerzy - nic dziwnego, trudno o lepsze repozytorium wiedzy o ludziach.
Godzę się na zbieranie informacji o moich wyszukiwaniach, bo ich usługi po prostu ułatwiają życie - realnie pozytywnie wpływają na jego jakość.
Założę się że przeczytałeś właśnie newsa o Słowach Davida Bowiego o Google.
Też myślę że Google za dużo wie, ale ile dostanie to zalezy od usera.
Google doskonale wie, gdzie i kiedy przebywasz. Wie gdzie mieszkasz i gdzie pracujesz.
Wie co wyszukiwałeś 5 minut temu, i czego szukałeś 10 lat temu. Wie na jakich brzydkich stronach spędzałeś czas. Wie, czym się interesujesz.
Wie co kupiłeś, gdzie masz zaplanowany wylot i wakacje.
Pamięta (i posiada zachowane) każde nagranie głosowe które wykonywałeś bawiąc się poleceniem "OK Google" na telefonie.
Ostatnio byłem w szoku kiedy w kalendarzu samo od siebie pojawiło się wydarzenie "Wylot do Niemiec" i "Pobyt w Motelu" (dostałem bilety na maila).
Google nie robi z tego żadnej tajemnicy - przed wszystkim użytkownicy są jawnie ostrzegani, na każdej aplikacji można sobie sprawdzić czego nasłuchuje.
Nie zmienia to faktu że ich usługi są absolutnie genialne, a mapy i google photos to jedne z najlepszych aplikacji jakie są teraz na rynku. Wszystkie dane są szyfrowane i przetwarzane maszynowo, w teorie konspiracyjne że siedzi sobie spocony intern w Dolinie Krzemowej i przegląda zdjęcia mojego pytonga po prostu nie wierzę - byłby okropny kwas gdyby coś takiego wyszło na jaw, a usługom google przyglądają się najzdolniejsi hakerzy - nic dziwnego, trudno o lepsze repozytorium wiedzy o ludziach.
Godzę się na zbieranie informacji o moich wyszukiwaniach, bo ich usługi po prostu ułatwiają życie - realnie pozytywnie wpływają na jego jakość.
Oczywiście, że inwigilacja jest permanentna. Prawie wszyscy, milcząco, bez protestu zgadzamy się aby stalker, stał się częścią naszego życia i gromadził na nasz temat wszelakie dane, bez ograniczeń, przy zachowaniu pozornej kontroli https://myactivity.google.com/myactivity
Google wie o tobie właściwie wszystko i masz niewielki wpływ na to, czego o tobie wiedzieć nie może.
Pytanie nie powinno brzmieć "ile wie" tylko "co z tym zrobi". Daleki jestem od spiskowych teorii o RFIDach czy szpiegowaniu nas przez jaszczuroludzi z ciemnej strony księżyca i wiem, że w 99% przypadków algorytmy sieciowe są wykorzystywane tylko i wyłącznie po to, by ci coś sprzedać - produkt, usługę lub dobre samopoczucie (dzięki któremu kupisz produkt lub usługę).
Botów Google czy reklam Facebooka nie obchodzi, jakie pornosy oglądasz (nawet karły z osłami nie robią im różnicy), czy zdradzasz żonę (choćby z kolegą z wojska) lub czy o czym rozmawiasz przez telefon, bo linijki kodu nie mają moralności i zbierają o tobie tylko takie dane, które są perspektywiczne z reklamowego punktu widzenia (wiek, płeć, wymiary, miejsce zamieszkania, upodobania popkulturowe, przeglądane strony, historia zakupów, wyjazdy w ciepłe kraje - wystarczy choć raz skonstruować targetowaną reklamę w AdWords lub na fejsie, by zobaczyć, jak szczegółowymi informacjami dysponują algorytmy, można siedzieć nad tym cały dzień i podziwiać kunszt tworzących je programistów).
To nie jest tak, ze przed ekranem w serwerowni w Krzemowej Dolinie za słupkami i wykresami siedzi jakiś zwyrol, który wali sobie radośnie konia, czytając twoje mejle, to tak nie działa. Niemniej, musiałbyś niemal całkowicie zrezygnować z wielu usług sieciowych (a więc także z wygody użytkowania), by internet o tobie nie wiedział, a już zebrane dane zawsze mogą być wykorzystane przeciw tobie, gdy komuś przyjdzie do głowy wprowadzić jakiś Patriot Act lub inne tałatajstwo mające na celu szpiegowanie własnych obywateli. Botom nie zależy na większości twoich danych (pytałem kiedyś Wysia), ale ludziom - a i owszem.
No i czego się czepiacie googla?
To mały żuczek jest w machinie, a jak już Trurl z Klapaucjuszem skończą budować machinę machin i wpuszczą w nią demona to nawet nie pierdniecie cichutko bez jej wiedzy.
Na życzenie, na wzór i podobieństwo.
Black Mirror pięknie obrazuje niebezpieczeństwa związane z technologią, dla mnie ten serial jest o wiele bardziej przerażający niż jakikolwiek horror.
Swego czasu miałem podobną myśl, gdy google pewnego dnia wyświetlił mi drogę od mojego domu do pracy (wskazując adres), obliczył czas, uwzględniając korki i ruch. Nigdy w guglu nie podawałem takich danych. Wystarczyło, że każdego dnia pokonuję tę drogę z włączoną lokalizacją.
może wyda wam się to śmieszne, ale przedwczoraj z kumplem rozmawialiśmy na temat konsoli PSP. i wieczorem u mojego kumpla pojawiła się reklama na FB z zakupem PSP. niby nic nadzwyczajnego, ale:
- kumpel nigdy nie sprawdzał informacji o PSP
- nie jesteśmy w tej samej sieci komórkowej
- nie korzysta z sieci wifi firmowej
- nie jesteśmy znajomymi w sieciach społecznościowych
jedynie posiada aplikacje googla wraz z wyszukiwarką głosową i to może być jedyne źródło informacji
jedynie posiada aplikacje googla wraz z wyszukiwarką głosową i to może być jedyne źródło informacji
Niekoniecznie. Kolega ma Facebooka, a to wystarczy. Prędzej po prostu ktoś targetował kampanię według jego polubień i interakcji na Fejsie (a reklamy da się personalizować tak, że możesz trafić nawet do jednej konkretnej osoby - na przykład koleś z Brand24 dotarł kiedyś ze swoim komunikatem reklamowym wprost do typa, który siedział naprzeciwko niego w pociągu z laptopem na kolanach). To raczej niezły zbieg okoliczności związany z aktywnością w sieciach społecznościowych. Ewentualnie kolega sobie zapomniał, że jednak kiedyś sprawdzał PSP albo dane pokrewne (w końcu wnoszę, ze rozmowa była o grach, a to już zawęża krąg dla reklamodawcy jeśli kolega lajkował strony i wydarzenia związane z branżą).
Tak, kinect czy kamery w laptopach i telefonach mogą nas podglądać i nagrywać, ale podejrzewam, ze kolega nie jest nikim na tyle waznym, by ktoś gdzieś w centrali w Langley czy w piwnicy u Antioniego z tego korzystał, kupując od Google'a zapisy rozmów, by wyświetlić mu reklamę PSP. To trochę za droga zabawa do tak błahych celów.
Coś w tym jest, ostatnio rozmawiałem (w sensie nie przez FB tylko normalnie) ze znajomym o Whiskey, chwilę później moją tablice zasypały reklamy Chivasa Regala.
No bo apka fb podsłuchuje, jest sporo przypadków gdy ktoś tylko o czymś rozmawia, telefon leży blisko, a potem fb w reklamach/sugestiach daje to o czym tam osoba mówiła.
No patrz Pan, podsłuchują i to ze zrozumieniem.
Co za dziwność, no jaki jestem zaskoczony.
A te wszystkie kamerki, gpsy i wszelkie inne piździajstwa, to na co?
A Cortany, automatyczne tłumaczenia, słowniki, chmury to dla wygody?
Zawsze jestem zdziwiony, ludzie z branży, mniej czy bardziej, a naiwni jak gimbusy.
Masz tygrysku dwa wyjścia, obydwa są złe, pierwsze, olej to i żyj jakby nic się nie działo.
Drugie, zostań wychodźcą wewnętrznym bez gadżetów i komputerków. Nic to nie da, ale poprawi samopoczucie.
:)
..muszę jednak potwierdzić ową "inwigilację Google" - w jakimiś sensie wychodzi ona na przeciwko oczekiwaniom użytkowników i jest wypadkową korzystania z różnych jego narzędzi. Starałem się aby świat Google na moim smartfonie, był izolowany w jakimś stopniu, od świata Google na komputerze. Trochę może się udać, pod warunkiem doboru narzędzi (aplikacji) Google.
Ależ może się udać, i to w sporym zakresie. Póki co jeszcze może się udać :)
Nie używaj GPS-a gdy ci niepotrzebny, nie używaj w ogóle telefonu jako nawigacji, nie używaj aplikacji google do wyszukiwania w sieci, zamiast tego wchodź na stronę google w przeglądarce - innej niz Chrome. Ostatecznie zostanie ci wtedy tylko szpiegowanie przez FB oraz przez Gmaila/G+
Nie uwierzę w to, że na obecnym etapie ktoś podsłuchuje rozmowy albo nagrywa przez przednie kamerki i analizuje materiał tylko po to, by stargetować reklamę, w którą może ktoś kliknie, a może nie. Mimo wszystko na tym etapie to wciąż chyba zbyt duże koszty.
Chociaż nie twierdzę, że to niemożliwe i że w przyszłości tak nie będzie. :)
A nawet jeśli się mylę, nie sprawdzę tego, nie czytam adwords w gmailu, a wyszukuje zawsze jako niezalogowany - nie uzywam synchronizacji ani w ogóle Chrome. Nigdzie nie loguję się przez Facebooka ani G+.
Herr Pietrus -> jest to zupełnie bez znaczenia co zrobisz czy czego nie zrobisz.
Jesteś automatycznie w sposób bezludny lokalizowany, wystarczy dobór wartości kluczowych, nikt aktywnie nie podsłuchuje (to znaczy nie nasłuchuje co też masz do powiedzenia).
Użycie wartości kluczowych powoduje przesłanie informacji o tym że zostały użyte.
Podsłuchiwany i jednocześnie nie podsłuchiwany jesteś praktycznie zawsze.
Brak aktywności (fizyczne odłączenie zasilania) też jest interesującą informacją, gdzie się ostatnio logował sprzęt, gdzie wypadł z sieci, czy był aktywny poza zasięgiem, czy był wyłączony fizycznie.
Pierdylion różnych informacji pozornie zbędnych i bez znaczenia, miliard filtrów, miliony algorytmów tylko po to żeby ci coś sprzedać, albo wiedzieć co mógłbyś kupić teraz lub w przyszłości.
A z tego bałaganu ktoś kto potrzebuje wyciąga dane zupełnie innego rodzaju, profiluje, tworzy wzorce, sortuje drogi, sieciuje przyzwyczajenia i co możesz tylko sobie wyobrazić.
Zabawne że robi to też bezludnie, nikt (prawie) nie wsadza ci paluchów w tylną dziurkę, to wszystko dzieje się właściwie samo.
System (nie jest to dobra nazwa, ale nie mamy na to sensowniejszego określenia) jest napychany danymi wszelkiej maści i precyzyjna lokalizacja nie potrzebuje do tego gps.
Praktycznie społeczeństwo na ten temat nie dyskutuje, bo właściwie nic o tym nie wie, a jakby co to nic z tego nie rozumie a na dokładkę żąda żeby było bezpiecznie, a bezpiecznie to jest tak jak mówi mu władza, która przecież wie lepiej.
Robię to co ty, Herr Pietrus ale obawiam się że to Widzący ma rację.
Kiedy go czytam wiem że "czuje" ten..hmm, zagadkowy "system", lepiej niż każdy z nas.
Świadczy o tym jego sposób podsumowania..choć to też tylko wycinek, bez szczegółowych specyfikacji.
Na przykład owe wartości kluczowe - kto z nas jest świadomy w pełni kiedy je używa a kiedy nie?
..ja, biedny niedouczony w temacie mogę posiłkować się tylko pogłębioną analizą logiczną, Widzący zna technologię.
Widzący po prostu wie, że nie ma ucieczki.
ja na wszelki wypadek wchodze na gola z poziomu ms-dosa, troche sie bezpieczniej czuje wtedy : //
Ostatnio miałem taką sytuacje.
Znajomy zaczął rozmowę o elektrycznej hulajnodze, trochę pogadaliśmy na ten temat ( mój telefon leżał luźno na stole ). Następnego dni wchodzę na fejsa, a tam jako pierwsza reklama wyskakuje mi dotycząca hulajnogi. Dodam że na temat hulajnogi w ostatnim czasie nic w Internecie nie szukałem.
Jest to już druga sytuacja gdzie po rozmowie , reklama na fejsie dotyczy danego tematu. Być może przypadek.
jest taki dodatek do chrome cos na "q" i on ladni epokazuje co nas w danej chwili sledzi i pobiera informacje co ogladamy i co robimy.Widzialem to na komputerze kolegi i jesdt to dobijajace.
Z tego co pamietam to sledzilo 15 programow 5 bylo z google a 5 z facebooka.Kumpel sie smial że wystarczy wjesc na fejsa i potem go zamknac zeby dalej sledzil nasz aktywnosc w sieci.
W sumie to bylo o tyle ciekawe ze kolega ma swira na punkcie ochrony siebie i swojego komputera i ma nawalone kilka programow ktore walcza z namierzaniem go etc.Np. laczy sie przez VDN-a. (chyba sie to tak nazywa)
Nikt nie podsłuchuje waszych rozmów telefonicznych. To nie o to chodzi w tym programie.
Jakiś czas temu zakleiłem kamerkę internetową w laptopie bo co mają mnie gugle i fejsbuki podglądać :v
Nic Ci to nie da. Jeszcze daję maks 10 lat i w każdym pokoju będzie normalna kamera monitoringu jak na ulicach czy galeriach handlowych.
Oczywiście w imię Twojego bezpieczeństwa czy nikt nie okrada Ci mieszkania lub czy krzywda Ci się nie dzieje w domu.
Godzimy się na Steamy by nie mieć fizycznych kopii, godzimy się pokazywać wszystko na FB, więc kamery w domach to tylko formalność. Chyba otworzę taki biznes, miliony zarobie na kamerach w przyszłości!
Jakie dziesięć lat ? A o licznikach prądu z telemetrią to słyszeli ? Pewnie większość już je ma.
Oczywista oczywistość.
Niemal 20 lat temu powstał świetny film "Wróg publiczny" (Enemy of the State). Nawet jeśli wówczas połowa w nim była fikcją to od tego czasu technika poszła znacznie do przodu.
Ja to nawet jak idę na kebsa czy do jakiegoś sklepu to dostaje powiadomienie od Google czy jestem w tym czy tym miejscu i czy mogę je ocenić dla innych użytkowników. Google śledzi wszystko i wie o naszych zwyczajach więcej niż my sami.
Dzisiaj trudno wskazać oprogramowanie które nas nie szpieguje. Ogromne korporacje wiedzą o nas wszystko.
Jeśli ktoś nie potrafi się z tym pogodzić to jest jedno wyjście - przestać korzystać z internetu i nowoczesnych urządzeń.
Tak propo przez ostatni miesiąc może dwa mam ciekawe sytuacje.
Wchodzę do sklepu kupuję na śniadanie produkty. Wychodzę że sklepu i wiadomość z pytaniem jakimś odnośnie sklepu z którego właśnie wyszedłem.
Stoję obok przystanku odjeżdżam od przystanku i pytanie na telefonie czy na tym przystanku jest miejsce zadaszone przed deszczem.
Byłem w parku i wychodzac z parku pytanie odnośnie tego parku.
Taka jakaś złośliwość i kpina mówiąca że wiedzą co robisz gdzie jesteś.
Jakby tego było mało dostałem u dentysty szczoteczkę do zębów na Bluetooth z aplikacją na telefon gdzie udostępniasz mikrofon żeby dźwięk szczoteczki był rozpoznawany że jest włączona i kamerę która śledzi ruch szczotki nacisk itp. :D
I ostatnio widzę po raz pierwszy na mapie mam zaznaczonego dentystę i pokazuje mi fajny komunikat kiedy i o której jestem umowiony na następną wizytę.
A to było mi powiedziane tylko słownie jak byłem u dentysty i nigdzie nie zapisywałem :)
Nic nowego. Wszystko zależy od konfiguracji waszego Androida. Gdyby ludzie czytali jakie usługi włączają, to nie byłoby tego wątku.
Taki drobiazg:
https://www.theguardian.com/technology/2017/sep/07/new-artificial-intelligence-can-tell-whether-youre-gay-or-straight-from-a-photograph
Dla zainteresowanych preprint (https://psyarxiv.com/hv28a/).
Jak to dobrze, że nigdy nie korzystałem z kozy czy donkey konga. NSA może cmoknąć mnie w pupkę!