gamescom 2017 z rekordową frekwencją
I rekordowo słabą biblioteką gier i kilerów. Wiecznie odgrzewanie kotletów lub indyki.
Indyki to najlepsze co ta branża ma do zaoferowania.
Akurat byłem, od 7:30 czekałem na zewnątrz gdzie krótko po 8:00 wpuszczono nas przed bramki i nie widziałem nigdzie tej Merkelowej ;)
Co do samych targów, fakt jest tego za dużo. Do obskoczenia było 7 hal z 11 które stały. Człowiek się musi nastawić na 7-8 gier w które będzie chciał zagrać bo kolejki były ponad godzinne, ale w tym momencie bez szans na zwiedzenie wszystkiego.
Bardzo zaskoczyła mnie strefa retro pod błędnie brzmiącą nazwą "family&friends" jak i specjalna wioska cosplayerów, która tam też była.
Tak czy siak warto było bo lepszych tego typu targów w europie nie ma.