Chyba każdy ma dość takich ludzi. Nie patrzą nawet na to, czy jest weekend, że ludzie chcą odpocząć, albo jeszcze lepiej - 8 rano i jadą z koksem. Kiedyś można było się dogadać. Wiercący przychodził z flaszką do sąsiada i wszyscy byli zadowoleni. Dziś panuje typowa nietolerancja i trzeba sprawę załatwiać inaczej. Moja metoda póki co idealnie się sprawdza, ale zanim ją powiem, chciałbym się dowiedzieć, jak Wy sobie z tym radzicie. A może macie to gdzieś i tolerujecie fakt wiercenia ? A może też sami wiercicie, byleby tylko zrobić sąsiadowi na przekór ? Czekam na Wasze opinie i zapraszam do dyskusji. Może też się nauczę czegoś nowego i jeszcze bardzie j skutecznego :>
Spotykamy się całą klatką z sąsiadami i wiercimy u jednego, dyskutujemy o sprzęcie i przeglądamy katalogi boscha.
Dobra metoda. Przynajmniej wszyscy są zadowoleni :)
Ciszy nocnej nie ma, jego mieszkanie, to niech sobie robi co chce. Na pewno nie wierci tylko po to, żeby ci życie uprzykrzyć. Uwierz, że nie każdy ma czas robić to na tygodniu, bo możliwe, że pracuje poza swoim miastem. Może być też taka sytuacja, że jest tak zarobiony na tygodniu, iż jedyne o czym myśli to położyć się spać. Czasami warto spojrzeć na to z trochę szerszej perspektywy.
Są pewne granice halo. Tak ciężko wiercić między 9, a 17 między poniedziałkiem, a piątkiem, kiedy większość ludzi jest w pracy ? Mało czasu ? Nikt nikomu by nie wchodził w drogę, czasu jest na tyle dużo, że można zrobić sporą część remontu i wszyscy mogą być zadowoleni. Ciekawe co by było, jakbyś Ty odsypiał po nocce, a tu 7 rano i wiercą Ci nad uchem udarówką.
Dalej patrzysz nie dalej, niż swój własny czubek nosa. Ty pracujesz, wracasz do domu, każdy ma się do ciebie dostosowywać? Może on dostosowuje się do swojego wolnego czasu, bo również zapierdala, nie jesteś jedyną osobą pracującą na tym świecie. Poza tym jest sobota, nie niedziela, "halo".
W godzinach od 6stej do 22 giej nie możesz nic zrobić niestety. Nie odbieraj tego jako złośliwość tego sąsiada.Po prostu musi zrobić to czego nie da rady w tygodniu.
A to tak trudno wynająć do pomocy kogoś, kto ma czas w takich godzinach ? Skoro ma kasę na remonty, to powinien mieć też na zatrudnienie kogoś do pracy w godzinach ogólnie przyjętych przez społeczeństwo, jak te powyżej. W weekendy 90% osób nie pracuje, więc to nie ja patrzę na swój czubek nosa, a on. Ja bym w życiu nie zrobił nikomu takiego świństwa w weekend. A jak bym nie miał czasu na remonty w takich godzinach, bym kogoś wynajął. A przede wszystkim, bym przyszedł do sąsiada i bym go o tym uprzedził. Nawet do kilku sąsiadów. Nie każdy oczekuje flaszki, Wystarczy bycie w porządku i mieć szacunek wobec innych.
A to tak trudno wynająć do pomocy kogoś, kto ma czas w takich godzinach ?
Jezu jak ty pie...lisz... No i co, wynajęcie fachmana ma mu podbić koszty remontu razy dwa, bo ty masz problem? A skąd wiesz że gość na ten remont nie oszczędzał rok-dwa i teraz w końcu może go zrobić samemu, żeby wyszło mu taniej?
Fakt, mógł jakoś uprzedzić - ale co by ci to dało? Kup sobie stopery i nie pie..ol. Ewentualnie jak tak bardzo rzucasz ckliwe hasła o solidarności sąsiedzkiej to idź i mu pomóż. Będzie szybciej, a i może flachę dostaniesz.
Tutaj chociaż gość uprzedza o tym fakcie ;)
Kilka lat temu gdy mój syn był malutki miałem sytuację,że sąsiad pukał młotkiem równiutko o 6 stej a wiercił nawet i po 22 giej. O ile do 6stej się nie czepiałem o tyle po 22giej to już było przegięcie. Więc pewnego dnia poszedłem zwrócić Mu uwagę grzecznie. Był niegrzeczny ale trudno, wróciłem do domu. Po jakimś kwadransie poszedłem jeszcze raz i zwróciłem uwagę,że dziecko śpi i My też chcemy spać. Zaczął się wydzierać i machać łapami. Grzecznie powiedziałem by nie machał bo to się źle skończy i nakazałem Mu przestać(było ok23) ...Nie przestał, co gorsze specjalnie zaczął tupać w podłogę akurat nad pokojem syna. Nie wytrzymałem i pobiegłem na górę stanowczo Go powstrzymać Wyszedł i zaczął machać i grozić ,że mi prz.....doli.... Poczekałem aż zacznie chcieć to uczynić....No i stało się machnął pięścią w kierunku mojej twarzy stojąc już na klatce...Troszkę się uchyliłem a potem rach ciach łup i bęc. Więcej już nie wiercił i nie stukał. Jeszcze na drugi dzień przyniósł dobre wino na przeprosiny :)
Jeszcze na drugi dzień przyniósł dobre wino na przeprosiny :)
Czyli seks był udany?
Policja po 22giej szybko by to ukróciła. Jeśli jednak doprowadziłeś do takiej sytuacji, to tylko na plus :)
Policja niewiele by zrobiła zwłaszcza,że ów jegomość miał też wcześniej skłonności do ostrego imprezowania po nocach. Inni sąsiedzi wzywali stróżów prawa i nie wiele to pomagało :)
To trzeba było dać muzykę pod ścianę na cały regulator zawsze w momencie, kiedy śpi. Skoro policja nie interweniuje, to można by było tylko z tego skorzystać ;)
Jak sobie radzicie z sąsiadami, którzy ciągle wiercą wiertarką udarową
Przypominam sobie, że jak burzyłem ścianę to sąsiedzi też pewnie nie byli zadowoleni, zaciskam zęby i czekam aż skończą to, co muszą zrobić.
Ja generalnie uważam, że są pewne granice i nie tylko wiercący ma jakieś prawa i nie tylko cała reszta ma się dostosować do jaśnie pana z wiertarką, bo on "być może zapier...la, robi wszystko sam, bo go nie stać na ekipę, i na wiertarkę też go nie stać, wiec piłuje jeden otwór godzinę". Kultura osobista wymaga wyrozumiałości od każdej ze stron.
W praktyce niestety gówno można zwykle chamowi z wiertarką zrobić, bo nawet długi remont jest za krótki by się kłócić w sądzie.
Ale np. ostatnio nowy "sąsiad", który wprowadził się kilka pięter wyżej, potrafił zrobić wszystko, co hałaśliwe, w jeden dzień. Nap...ł od rana do 20:00 bo burzył ścianki działowe, skuwał też chyba ściany i posadzki, ale przynajmniej wydaje się, że zrobił wszystko raz, a dobrze. Jeśli faktycznie równał ściany, to pewnie też nie będzie wykonywał ostatniego hitu remontów - "przedścianek" - więc wiercenia przez dwa tygodnie pod profile nie przewiduję. Obym się nie mylił
Jak widać jeśli się chce, to można, panowie specjaliści.
dVk ma racje. Kupiles mieszkanie w bloku z wszystkimi tego plusami i minusami. Twoj sasiad prawa nie lamie. Jesli cos sie tobie nie podoba to przestan wydawac wszystkie pieniadze na karte graficzna i zainwestuj je w mieszakanie w ekskluzywnej dzielnicy albo dom.
Wiec jak Ty to zalatwiasz Hydro?
Mieszkanie w domu jednorodzinnym samo w sobie nie zapewni ciszy, choć zmieni specyfikę typowych hałasów i innych egzystencjalnych przeszkadzajek z otoczenia. Mówię o osiedlu. Sposobem na ciszę jest mieszkać na odludziu.
Mieszkanie w bloku z wielkiej płyty to porażka, za takie warunki i takie sąsiedztwo powinny przyznawać mieszkańcom jakieś 500+ albo coś. A praca przy remoncie takiego budynku to jak nasranie pracownikom w twarz dosłownie i w przenośni hehe. Wiem bo sam pracowałem przez 3 lata w firmie zajmującej się wymianą pionów i poziomów wodno-kanalizacyjnych.
Hydro2
jak tak Ci wielce przeszkadza wiercenie i jakiekolwiek remonty w wielorodzinnych blokach to zaciągnij kredyt na 30-50 lat i się wybuduj gdzieś na wypiździchowie. Będziesz miał święty spokój. Wszak skoro tak ochoczo chcesz dysponować budżetem sąsiadów, to co to dla takiego hrabiego postawić własny dom.
Ja już nie rozumiem o czy jest dyskusja w tym wątku. Wielu z Nas ma kredyty i każdy chce żyć w miarę spokojnie ... Jeśli wszystkie remonty i tym podobne mieszczą się w granicach ciszy nocnej to ok i nie ma tematu...Jeśli jakiś sąsiad z uporem maniaka chce pracować "po godzinach" i tym samym zakłóca porządek i harmonię współżycia sąsiedzkiego to po uprzednim ostrzeżeniu delikwenta i nie dostosowaniu się delikwenta ...Trzeba dać Mu w pysk...Przecież to jest proste ;)
Słuchawki na uszy, głośność w górę i wyjebane. Ma prawo robić w godzinach gdy nie ma ciszy nocnej, a że jest sąsiadem zakładam, że akcja dzieje się w bloku/kamienicy - czyli znowu jakichś nieskończonych powierzchni do remontu nie ma - więc stosunkowo szybko się uwinie i długi czas nie będzie przeszkadzał. Jeśli bardzo przeszkadza, zawsze możesz go poprosić aby nie robił w konkretnych godzinach, albo najlepiej sam mu pomóż, aby remont trwał krócej...