J.w. jaki film was tak wstrząsnął że długo po sensie o nim myśleliscie ?
U mnie zdecydowanie ,,idź i patrz"
Film opowiada o pacyfikacji białoruskiej wsi przez niemieckie oddziały einzetsgruppen, długo po tym filmie miałem w głowie te sceny.
Także Wołyń , podobna tematyka i mocne sceny.
Za młodego zszokowalo mnie ,,requiem dla snu" mocna opowieść o zgubie przez narkotyki, muzyka w filmie przerażająco niepokojąca.
,,plac Zbawiciela" ten film mnie zainspirował do stworzenia tego wątku.
Polecam , dramaty w tym filmie są lub mogą być w każdej rodzinie, dlatego tak szokuje.
Oraz oczywiście ,,pod mocnym aniołem" czyli mocne alkoholickie jazdy
Bambi.
Bambi.
A tak na pierwszą myśl, trochę Pogrzebany (2010)
- Chłopiec w pasiastej piżamie 2008
- Pianista 2002
Niestety nie mam żadnego konta na Filmwebie i nie pamiętam większości filmów. W/w filmy o drugiej wojnie światowej, ale Pianista chyba najbardziej kuje w serce.
Za co ten minus? Smierc Mufasy wywarla na mnie ogromne wrazenie, do dzis pamietam jak w kinie plakalem, zawalil sie moj dziececy swiatopoglad wtedy, pierwszy raz tak sugestywnie spotkałem sie ze smiercia. Potem zadne sceny tak na mnie nigdy juz nie podzialaly.
Minus, bo "gimby nie znajo" zapewne.
To był jeden z dwóch momentów w moim życiu, gdy zapłakałem gorzko.
Zdecydowanie, oglądałem po raz pierwszy na VHS w wieku 5 lat i pamiętam jaki szok przeżyłem. Za każdym razem gdy oglądałem ponownie miałem nadzieję, że tym razem Mufasa przeżyje.
Też nie rozumiem minusa, gimby nie znajo a to naprawdę dla dzieciaka był mocny moment. Kuźwa nawet teraz mając 25 lat i oglądając miesiąc temu na pulsie Króla Lwa miałem mokre oczy gdy Simba próbował obudzić martwego Mufase.
No to było też przykre.
Ja z bajek pamiętam ,,świat wg ludwiczka" i odcinek jak mu zmarła babcia i chcial się dowiedzieć gdzie ona jest i podziękować za sweter który mu zrobiła na urodziny. Moment krytyczny to jak mu mama tłumaczy gdzie jest i obydwoje płaczą
Srpski Film to jedyne, co naprawdę zrobiło na mnie wrażenie od czasów Króla Lwa.
Nie było to wrażenie pozytywne, jednak we łbie zostaje na długo.
Ale przyznam, ze "Idi Smotri" robi niezłą sieczkę w głowie. Pozostałe typy Kamilowego to jest przy tym leciutkie kino gatunkowe.
"Requiem dla Snu" do dziś jest przerostem formy nad treścią, gdzie tak naprawdę tylko wątek matki był mocny a reszta to przerysowana groteska (Leto i Wyans mogliby wejść do pierwszej lepszej agencji modelingowej i dostaliby dowolne prochy za darmo).
"Plac Zbawiciela" jest tak stereotypową i tak koloryzowaną wyydmuszką, że zamiast mnie zszokować wymęczył mnie srodze symulowaną ciężkością tematu i był to jeden z niewielu przypadków, w których prawie wyszedłem z kina.
O Smarzowskim i jego wałkowaniu w kółko tego samego już dość napisałem, więc nie będę się powtarzał.
Tak tylko że requiem oglądałem jak byłem w gimnazjum, i wtedy to naprawdę dawało do myślenia :)
Nie no, owszem, wizualnie to jest bardzo ładny film, pod względem technicznym niewiele da się mu zarzucić. Ale fabularnie to jest narkotykowa pisanka. Znacznie lepiej wypada przy tym choćby Trainspotting, Human Traffic, 24 hour party people, Naked Lunch czy Banhof Zoo, które też nurzają się w narkotykowo-psychotropowej panierce, a jednocześnie nie są tak łopatologiczne i czarno-białe.
Ale przyznaję, jak miałem te czternaście lat, też byłem pod wrażeniem.
niby Chłopiec w pasiastej piżami i Pianista to sa mocne filmy ale nie wstrzasnely mna.. znaczy chwile po obejrzeniu bylo lekkie przygnebienie ale po chwili znikalo i juz w porzadku wszystko.. chyba pogrzebany i 127 godzin najbardziej mnie ruszyly ale to moze spowodowane jest tym ze sie dzieja wspolczesnie
Jutro będzie futro, szczególnie moment w którym główni bohaterowie przenoszą się w czasie.
Ładunek 200
Idź i patrz
Requiem dla snu.
Wesele- Smarzowskiego
Stalingrad
Nekromantik. Bylem w dosc mlody, gdy go widzialem. Dzieki temu zainteresowalem sie innymi dziwnymi filmami z obrzydlistwami :)
Smoleńsk - poziom tego "fimu" był wstrząsający!
A tak serio, to oprócz wymienionych wyżej (tematyka IIWŚ) to odcinek kompanii braci, jak wyzwalali obóz koncentracyjny.
john wick. film o gościu który morduje pół miasta bo jakiś gnojek mu zabił psa.
Kiler
Srpski Film, tylko dla chorych zwyroli
Nie było takiego żebym dostał po nim jakiegoś wstrząsu ale Lot nad kukułczym gniazdem i Pluton to filmy o których dłużej myślałem po obejrzeniu.
kacwawa.
Mocno mną wstrząsnął. Człowiek po takim filmie zaczyna wątpić w ludzkość, za to że są twórcy którzy robią takie gówno i za to że są ludzie którzy za oglądanie gówna płacą.
Johnny Got His Gun jakoś mi bardzo doskwiera,widziałem raz ale mocno mi się osadził w głowie.
Enter The Void,mordęga...po prostu masakra.
Dodam jeszcze Man behind the sun. Tym straszniejszy, że takie rzeczy miały miejsce. Ten film tak mną pozamiatał, że żałowałem obejrzenia go i na pewno drugi raz tego nie zrobię, bo to było ciężkie.
Dług.
Trzech 18-letnich gówniarzy zasiadło do oglądania i do dziś pamiętam tę ciszę, która ciągnęła się dobrą chwilę po seansie :>
Lot nad kukułczym gniazdem (genialne kino) czy Requiem dla snu.
Wstrząsające obrazy, działające na emocjach i pozostające jeszcze kilka dni po obejrzeniu w głowie, cenię takie kino.
Wow, klasa, to jest lepsze od Klątwy Doliny Węszy.
Mną wstrząsnął The Walking Dead s07e01.
Patrząc na te liczne heheszki wcale mi się nie chce sklejać sensownego posta, ale jeden tytuł warto przypomnieć:
Irreversible (Nieodwracalne).
Jeśli nie widziałaś, zobacz co zrobił Gaspar Noe w roku 2015. Normalnego pornosa zrobił i sprzedał pod tytułem Love (w 3D nie wiem czemu).
Widziałam, ba, w kinie nawet. Może jestem głupia i nie zrozumiałam... dla mnie porno i to nudne.
W poleceniu "Nieodwracalnego" nie chodziło mi o słynną scenę z Monicą Belluci, a mam wrażenie że tak to jest głównie widziane "OMGOMGTAKIESCENY'. To jest przerażająco dołujący film w swojej fabule. "Czas niszczy wszystko" na długo miałam odpalone pod kopułą.
Z dokumentalnych to film z mojej studniowki. Obejrzalem raz przez ostanie 10 lat i narazie starczy.
A z fabularnych to chyba Lot nad kukulczym gniazdem. Moze mna nie wstrzasnal ale mocno wplynal na zainteresowania. Niby od dziecka ogladalem na VHS tony filmow z ojcem, ale na ten trafilem dopiero majac z 16-17 lat jak lecial w TV i to od tamtej pory zaczalem na wlasna reke szukac filmow i interesowac sie kinem.
A tak wstrzasnac/wzruszyc to chyba anime Grobowiec Swietlikow. Wzial mnie z zaskoczenia jak puscili na Hyperze. Nie bylem na to gotow majac 12 lat. :D
Raczej latwo wczuwam sie w filmy i rownie latwo filmom przychodzi wywolywanie we mnie emocji. :) patrzac po watku i postach moze mnie to stawiac w zlym swietle ale szczerze mowiac nie wyobrazam sobie zebym mial sie wciagnac w to hobby gdyby nie opisane cechy. O naprawde wielu filmach mysle jeszcze dlugo po seansie i czesto robie sobie jakis-tam maly research w necie. :) lubie tez gadac o filmach ale zmajomi maja juz dosc. :D
Z ostatnio oglądanych to Pogorzelisko i Wołyń, mocne filmy. W tematyce II WŚ to najmocniej poruszający film według mnie to Życie jest piękne, potem Lista Schindlera. Chłopiec w pasiastej koszuli według mnie przereklamowany, coś mi w tym filmie nie pasowało.
No a dobra, a skoro Megera narzeka ze niepoważnie podchodzimy, to wpis na serio - ostatni film, który odciął mi zapłon to był Wstyd Steva McQueena.
Nieodwracalne.
Każdy film który na filmwebie dostał ode mnie więcej niż 8 w jakiś tam sposób mną wstrząsnął więc pytanie jak dla mnie głupie, wychodzę z założenia że jeśli film ma być dobry to właśnie wstrząsnąć powinien.
No ale coś co mocno mi się wryło w psychikę miało tytuł, Martyrs skazani na strach, film z początku zachowuje się jak niskobudżetowy horror żeby się rozkręcić we "właściwym" kierunku. Utknęło mi to w głowie.
Srpski Film, to mocny film i coś tam za sobą niesie, ciężko zrozumieć artystów, prawda... ale generalnie aż takiego szału mi to nie zrobiło
EDIT: Ooo, w Nieodwracalne też było grubo przez moment, tak, ten film też mi wszedł w łeb.
Z takich mniej hardcorowych to jest tego za dużo, ostatnio opad szczenki i pewnego rodzaju wzruszenie (no homo) spowodował u mnie Interstellar ale to już zupełnie inne emocje niż Martyrs czy te dwa pozostałe.
Nietylkani, film dobry ale mogę go wymienić dlatego że od niego zaczęło się moje jako takie oglądanie bardziej.
Ogórd Luizy bo tematyka. Pierwszy Władca Pierścieni bo starszy brat zabrał do kina a mnie oczarowało fantasy i cała masa innych świetnych filmów, za to, albo za to...
Ładunek 200, Generał Nil
Transformers, The Movie. Ten płacz gdy umierał Optimus Prime, to przerażenie gdy Unicron pożerał planety (muzyka) !
9 lat później, I klasa liceum, rok 1995, okolice ferii zimowych. Nuda, może by tak na jakiś film pójść z ekipą? No dobra, to może Desperado? Spoko, fajnie, niech będzie. Poszliśmy, problem polegał na tym, że komuś coś się popieprzyło, bo premiera Desperado miała miejsce sporo później. Filmu Rodrigueza jeszcze nie grali, ale ktoś kojarzył, że Siedem to podobno niezły "friler". Nie chcieliśmy tracić seansu, więc padło na film Finchera, o którym żaden z nas - zasmarkanych gnojów, nie miał najmniejszego pojęcia...
Przypominam, że to była era przedinternetowa, a my byliśmy retro-gimbami, którzy do najmocniejszego kina zaliczali Mad Maxy, Robocopy, Terminatora, Freddy'ego Krugera, Bloba Zabójcę i inne Crittersy. Nie było czegoś takiego jak śmierć na żywo (Jelcyn przemawiający z wieżyczki czołgu do tłumu to jednak nie to samo). Najbardziej szokującą na tamte czasy rzeczą była zajechana kopia Faces of Death. Innymi słowy jeszcze nikt z nas nie widział czegoś tak mrocznego i popieprzonego jak Se7en...
W każdym razie dla 15-latka obejrzenie tego filmu było mocnym kopniakiem w japę. Tydzień chodziłem jak galareta.
https://www.youtube.com/watch?v=g4c-M4MP0GE
https://www.youtube.com/watch?v=9nNF9aQ_BhE
---
Inne? Sam nie wiem, może Secrataires Sans Culote? Ups, nie ta kategoria.
Z nowszych to było na pewno The Killer Inside Me (Jessici Alby się po prostu kurna nie bije) i może mimo swojej głupoty The Divide, oraz wspominany Ładunek 200. Na szmatławce pokroju Man Behind The Sun się spóźniłem, nie robią wrażenia.
Funny Games jak mnie złapał za jajca, to normalnie nie dał mi spać przez pół nocy. Duży plus dla Megery za Irreversible.
A, no i Manchester by the Sea.
Jeśli chodzi o zaskakujące zakończenia to: Piękny umysł, Siedem, Podziemny krąg czy Prestiż. Zaś jeśli chodzi o film, który na długo pozostał w głowie po obejrzeniu to jest to m.in. Incepcja, Requiem dla snu, Efekt motyla, Katyń, Pianista, Dług. Zapewne do tego grona będzie można zaliczyć i Wołyń, chociaż ja jeszcze nie oglądałem. Jednak i tak największy opad szczęki zaliczyłem przy Krwawych Godach w Grze o tron.
Matrix, mówię tu tylko o pierwszej części, gdzie ukazana została ciekawa, cyberpunkowa wizja świata.
Śmierć w Wenecji, zajebisty film i jeszcze film "Zabójcza Opona"
Muszę się wziąć za dzieła Pasolliniego
Kompania Braci. Niektóre sceny autentycznie wyciskały łzy z oczu. Ukazanie młodych chłopaków, pchających się praktycznie na nieswoją wojnę (bo czym jest Europa dla mieszkańca USA), walczących o wolność dla innych ze względu na swoje przekonania i oddających za to życie.
Swoją drogą przez ten film (niby serial, ale zawsze się go jako film traktowało) nabrałem jeszcze większego szacunku dla chłopaków ze Stanów, którzy oddali życie za wolność dla innych narodów. I pluje w twarz tym wszystkim (a jest ich naprawdę wielu), którzy tego nie doceniają, a wręcz ich obrażają, w tym niejednokrotnie tacy zdarzali się i na tym forum.
Życie jest piękne wstrząsa ale w ten pozytywny sposób i potrafi wyciągnąć pozytywne emocje nawet z największego mruka.
Czy wstrząsnął? Może to za duże słowo.Ale film świetny. "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona".
Kiedys na koniec' roku z klasa pojechaliśmy do kina na wonder woman. 1 osoba sie poplakała a najbardziej zryte osoby u mnie w klasie tak to komentowały ze w nocy usnac nie mogłem bo ciagle o tym myslalem. To bylo gorsze od horroru =l
Zdecydowanie Nagi lunch - chyba najbardziej zakręcony film jaki mi było dane oglądać.
Najbardziej to chyba grobowiec świetlików. Odechcialo mi sie wszystkiego na tydzień. Zwłaszcza, że to był mój pierwszy kontakt z anime w ogóle i spodziewałem się zwykłej płytkiej bajeczki.
Po Drodze też mi się odechciało, chociaż znałem pierwowzór książkowy.
Za dzieciaka tydzień ryczałtem po niekończącej się opowieści, dokładnie po scenie jak koń utopił się na bagnach. Rodzice mnie nie przekonali, że to trik filmowy.
Czas Apokalipsy, Pluton za pierwszym razem. Łowca Jeleni. Jabłka Adama. No i Dom Zły.
Wall Street, a konkretniej postać Gordona Gecko. Bo rozumiem jego sposób myślenia lepiej, niz chcialbym przyznać.
Man Behind the Sun, chociaż go nie oglądalem, bo za wrażliwy jestem na takie rzeczy. Poczytałem trochę o wydarzeniach, które przedstawia i 3 dni chodziłem struty, na samą myśl, do czego ludzie są zdolni w imię chorych idei.
Z książkami byłoby łatwiej. Jakoś bardziej mnie ruszają.
80% polskich filmów, szczególnie rodzime współczesne dramaty obyczajowe i komedie romantyczne pozostawiają niezatarte piętno na psychice :)
Uwe jest poza konkurencją :)
Oprócz Króla Lwa i Grobowca Świetlików, o których napisano już w wątku sporo, wrażenie zrobiły na mnie jeszcze dwa tytuły:
- anime Neon Genesis Evangelion - kilkanaście odcinków dość typowego anime o dzieciakach walczących z potworami w gigantycznych robotach nagle zalicza gwałtowny zwrot w kierunku depresyjnej psychologicznej dramy, która kończy się tak mindfuckowym zakończeniem, że po każdym obejrzeniu całości (czyli w sumie jakieś 3 razy) dniami rozkminiałem o co tam tak naprawdę chodziło. I nigdy do końca nie rozkminiłem.
- American History X (u nas znany jako Więzień Nienawiści) - niesamowity film, który mógł mieć naprawdę potężny wpływ na mój światopogląd. Skuteczna odtrutka na rasizm, zwłaszcza zaaplikowana w wieku nastoletnim, odpalona na zasadzie "nie wiem co to, ale ma wysoką średnią na IMDB, więc obczaję".
Ciężko filmom mnie wzruszyć i choć bardzo duży wstrząs to nie był to wzruszyłem się na "Mój przyjaciel Hachiko".
Na pewno Krótki film o zabijaniu, Tańcząc w ciemnościach oraz Mama w reż. Xaviera Dolana i Lista Schindlera. Znalazł bym takich więcej ale chyba te wyżej wymienione najbardziej.
Za młodu jednak Requiem robiło wrażenie. Głównie forma i historia matki oczywiście.
Poza tym? Ciężko powiedzieć. Dom zły był ciężki i wtedy nie była to jeszcze kserowana pod upadłego smarzowszczyzna, na której widok wzrusza się tylko ramionami i wyłącza w połowie.
O, chyba wiem. "Powrót". Taki rosyjski film o powrocie ojca. Mocne. Ale to też widziałem za młodu. Ostatnio chyba nic takiego.
O, chyba wiem. "Powrót". Taki rosyjski film o powrocie ojca.
Jak zobaczyłem tytuł wątku to od razu pomyślałem o "Vozvrashchenie". Nawet "Srpski film" nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Nie ma w Powrocie takich mocnych scen, ale atmosfera jest niesamowicie gęsta :)
ciezko powiedziec czy wszystkie mna wstrzasnely, ale na pewno przez dluzsza chwile siedzialem bez ruchu.
powrot (2003)
Apocrypha (2009) tego samego rosyjskiego rezysera, krotkimetraz, mialo wejsc do new york i love you, ale uznali, ze zbyt smutne :P
slowo (1955)
bledny ognik (1963)
pejzaz we mgle (1988)
fanfaron (1962)
okruchy zycia (1970)
jak daleko stad, jak blisko (1971)
Wetlands. W połączeniu z 2girls1cup, 2men1horse, 1man1jar przeglądanie internetów już nigdy mnie nie zadziwi ani nie obrzydzi. Po tej internetowej przygodzie jestem w stanie jeść ze smakiem obiad oglądając najbardziej chore i obrzydliwe rzeczy :D
Saló 120 Dni Sodomy, najgorszy, poniżający, sadystyczny, zboczony, najbardziej popier....ny film jaki w życiu widziałem, z tego co wyczytałem reżyser tego "dzieła" nie dożył premiery bo go zatłukli.
Polecam pozostałą twórczość Pasoliniego - przy Salo pojechał po bandzie i straszył dosłownością, ale resztę ma popieprzoną pod względem klimatu i jest to w większości surrealizm w czystej postaci. Nie da się tego oglądać choćby dla umęczenia się i podobno co roku parę osób ginie oglądając te bzdety. Fellini i Bertolucci robili w porównaniu z tymi dziwactwami wesołkowate komedie familijne (a przy ich filmach też dochodzi rokrocznie do zgonów z nudów lub z ugotowania szarych komórek).
Gdybym miał wybrac zdjęcie ilustrujące słowo "pojeb", zapewne wybrałbym jakąś fotkę wesołego Piera. Ale w sumie to nie do końca jego wina, on tylko ekranizował De Sade.
Na początku każdy filmik na sadolu w dziale hard. No ale dzisiaj to już są zabawne, szczególnie te efuktowe. Polecam :D.
Tyyyyyyle kandydatów do nagrody Darwina można zibaczyć.
Ludzka Stonoga
Przez kilka miesięcy latał mi ten film po głowię a jak szedłem spać to co chwilę sobie o nim przypominałem, mam nadzieję że więcej nie trafię na tak chory film :D
Jakim cudem ty ten film obejrzales do konca, zamist wylonczyc po 5 minutach?
Kiedyś Das Boot i jego końcówka
Stalker--Polecam. (ten z 1979 roku)
lubię filmy epickie powiedzmy od"Ben-Hur" do powiedzmy "Tańczący z Wilkami", Trylogia "Władca Pierścieni" czy powiedzmy "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie", dużo tego...
lubię filmy Akira Kurosaw'y np. "Tron we krwi", "Ran", "Straż przyboczna", też dużo tego...
ale zapamiętałem film Steven'a Allan Spielberg'a .."Pojedynek na szosie".. chyba jego debiut.? no i dalej to już się z sławnym reżyserem potoczyło..:)
Bardzo wcześnie zabrałem się za oglądanie filmów dla dorosłych. Gdy byłem dzieciakiem najbardziej fascynowały mnie horrory. W tamtym czasie widziałem ich bardzo wiele, zarówno w telewizji jak i na vhs'ie. Bardzo często były to niezwykle krwawe horrory, jeden zapamiętałem szczególnie, a mianowicie włoski horror Lucio Fulciego pt. "Zombie Pożeracze Mięsa", właściwie dopiero po latach dowiedziałem się, że film ma taki polski tytuł, na kasecie było po prostu napisane "Zombi 2". Film miał niezwykle przytłaczający klimat podkreślony upiorną muzyką Fabio Frizziego, która niejednokrotnie nawiedzała mnie potem w sennych koszmarach. Ponadto był niezwykle brutalny i krwawy, w końcu filmy Fulciego słynęły z wymyślnych i świetnie zrealizowanych scen gore. Jednak jedna wryła mi się szczególnie w pamięć, a mianowicie scena w której zombie ciągnie za włosy kobietę ukrytą w szafie, mamy w tym momencie zbliżenie na jej twarz oraz obserwujemy jak piękne oko jest przebijane przez wystającą z drzwi drzazgę, wszystko pokazane bez żadnych upiększeń. Wyobraźcie sobie reakcję 6, może 7-letniego chłopca oglądającego tę scenę. Pamiętam jeszcze wiele takich brutalnych scen z horrorów, gdyż w wypożyczalni, którą sobie upatrzyłem było wiele niszowych tytułów, między innymi tych najbardziej ekstremalnych pod względem brutalności. Parę lat później gdy chodziłem do gimnazjum przez jakiś czas oglądałem filmy, które uchodziły za najbardziej szokujące i chore. Najbardziej ruszały mnie w nich prawdziwe sceny śmierci zwierząt, było wiele takich tytułów. Zawsze robiło mi się smutno gdy widziałem fikcyjną śmierć zwierzęcia na ekranie, a gdy miałem świadomość, że jest to prawdziwa śmierć bardzo mocno oddziaływało to na moją psychikę. Jeśli chodzi o main streamowe tytuły pamiętam słynną scenę gwałtu na Monice Belluci z "Nieodwracalne", także oglądałem ten film gdy byłem dzieciakiem. Z nowszych tytułów pamiętam "Martyrs: Skazani na Strach", jeden z nielicznych tytułów, który oglądało mi się tak dziwnie, może nie jest to najbrutalniejszy film, ale ma niesamowicie przytłaczający klimat i raczej nie chce do niego wracać. Jeszcze "Robocop" był bardzo brutalny, zwłaszcza scena jak gościu wjechał furgonetką w zbiornik z kwasem. Niektóre odcinki "Z archiwum X" pozostawiły trwały ślad na mojej psychice, miałem problemy z zaśnięciem i wszędzie wypatrywałem jakiegoś zagrożenia. To w sumie takie zabawniejsze. Niektórzy wspominają jak płakali na śmierci Mufasy w "Królu Lwie", ja natomiast płakałem pod koniec "Terminatora 2" jak bohater grany przez Arniego opuszcza się na haku by rozpuścić się w lawie. Chyba nigdy tak boleśnie nie odebrałem śmierci filmowego bohatera.
Jak dla mnie film słaby, jednak zakończenie w filmie MGŁA było takie trochę no, ryło mózg :D.