Odkąd pamiętam jestem bardzo chudy, teraz mam 32 lata i muszę stwierdzić, że jak ktoś jest bardzo chudy (mowa tutaj o mężczyznach) to często spotyka się z różnymi docinkami. Czasem Ci ludzie nie mają na celu kogoś obrazić czy zrobić tej osobie przykrości. Do tego nie słyszę w towarzystwie żeby ktokolwiek mówił coś złego komuś kto jest gruby.
Grubszy jest spoko, bo odżywiony, wszystko z nim w porządku. Do tego większy i silniejszy więc walka z nim jest ryzykowna. A chudy to z pogardą traktowany i że nie ma siły. Takie przemyślenia po 32 latach życia będąc chudym :) Ja już to zaakceptowałem byle tylko mi ktoś nad głową nie gadał jeśli mu się to nie podoba.
Mogę rozwiązać Twój problem, jest to tak zwana Dieta Doktora Loona, działa, sprawdzone na siebie. Dieta jest alternatywnym planem żywieniowym do Diety Doktora Lysacka, chwalona ze względu na bogactwo substancji odżywczych, korzystało z niej wiele osób znajdujących się w przestrzeni publicznej, m.in. Rudi Schubert i Dorota Wellman.
Poniedziałek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Wtorek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Środa
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Czwartek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Piątek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Sobota
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Niedziela
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Ważne - jeżeli chcemy, możemy dowolnie zamienić pizzerie i zamawiane pizze, ale zawsze musi to być największy rozmiar.
Dla osiągnięcia upragnionego efektu unikajmy Coca Coli Zero.
Rzadko
Bo (imo) ludzie dążą do wymyślonego ideału czyli min. kaloryfer na klacie u faceta. Grubi też nie mają łatwo, ale z nich jakby trochę mniej się ludzie śmieją, przynajmniej dorośli.
Zawsze gdzieś się czai ta myśl że może taka osoba jest gruba bo jest chora a nie dlatego że się obżera. W przypadku chudego- oo paczta, nie karmią go w domu.
Przy wzroście 180 cm ważę tylko 68kg
kaloryfer na klacie u faceta
@up
Kaloryfer jest zwykle na brzuchu, albo na ścianie. Świat jeszcze nie widział żeby ktoś go miał na klacie. Wczoraj się urodziłeś?
Co jest Tomuś?
Ważę 55kg przy 180cm wzrostu. Czy wszystko jest ok?
Jak przytyć?
63 - 184cm. Witaj w klubie
Nie jest OK, jest o wiele za mało. 55 kg to jest dobra waga, ale dla dziewczyny 175 cm.
Słuchaj, ja jestem Waga Ciężka, a przed laty byłem szczupły, więc wiem jak to się robi :)
Codziennie zamów sobie najtłuściejszy kotlet (najlepiej wołowy - najmocniejszy efekt!), jaki mają w Twojej ulubionej restauracji. Dla urozmaicenia możesz go przyjmować na przemian, powiedzmy z piccą, lazanią, kebabem, kanapką z SzitDonalda, hamburgerem, itp.
Kuracja naprawdę nie jest trudna - lecz się sumiennie i bez wymówek, a za rok od dzisiaj będziesz już pulchniutki, jak pupa niemowlęcia!
Jak chcesz to mogę ci ułożyć dietę, że zaczniesz ważyć 150kg. będziesz bardzo szczęśliwym grubasem.
O kurczę, to niezłe chuchro z Ciebie. Rzeczywiście masz problem. A wydawało mi się że też jestem chudy, lecz przy identycznym wzroście ważę 74kg. Z dwojga złego wolę być chudzielcem niż grubasem, grubi (zwłaszcza kobiety) działają na mnie mocno odpychająco. Leniwe, tłuste świnie. Fuj.
Przecież przy 180 cm wzrostu i 74 wagi jesteś prawie w środku przedziału prawidłowej wagi wg BMI, ale znam ten problem z autopsji. Zapewne jest to skutek tego, że norma w realu się mocno przesunęła i ludzie o wadze prawidłowej są postrzegani jako chudzi.
63 184cm
Zacznij więcej żreć i problem zniknie.
Jak ma taką przemianę materii to nic mu obżeranie nie pomoże. Taka genetyka.
Dobra dieta, siłownia 3x w tygodniu i najdalej po 2 latach problemu nie będzie. Kwestia chęci, samozaparcia i czasu.
Ale co ma przemiana materii do dodatniego bilansu kalorycznego
Gówno prawda przemiana materii. Bilansu kalorycznego nie pokonasz. No nie ma ch*ja żeby waga nie ruszyła jak będzie jadł ponad zapotrzebowanie.
Przemiana materii ma mega duże znaczenie - przez lata miałem świetną przemianę materii - non stop jadłem ile się dało (5 posiłków dziennie - i to tłustych) - a nie mogłem przebić wagi 65kg przy wzroście 180 (a chciałem zawsze znaleźć się w przedziale 70-75kg). Po 23 roku życia metabolizm siadł - jem dużo mniej niż wcześniej (bo 2 posiłki dziennie) - z braku czasu głównie - a waga rośnie - po 5 latach (28) ważę teraz 77kg.
Tak jak mówi Super Kotlet jak się nie chce to postępów nie będzie. Grubsi ludzie jak się nie ruszą to też nie schudną więc Ty musisz po prostu jeść więcej mięsa i tyle. MrocznyWędrowiec nie wiem czy na serio tak jest, ale jak jesz 5razy dziennie to właśnie masz lepszą przemianę materii niż np.3razy dziennie
Przy podobnym wzroście ważę 95 kilo, chętnie bym ci oddał z 15.
problem zniknie
on już chyba by wolał żeby mu nic nie znikało
Siłownia i cierpliwość. Przy dobrych genach, diecie i PRACY 4-5kg suchej masy mięśniowej rocznie jest jak najbardziej osiągalne.
Jeśli jesteś naprawdę zdesperowany to nie ma wymówek, przerzucając kilkanaście ton tygodniowo po prostu NIE MA szans żeby naturalnie się nie rozrosnąć :)
Panowie, ale ja nie prosiłem o rady jak przytyć bo to już przerabiałem :) Mam takie geny i naprawdę jedzenie więcej nie ma sensu. Jestem sobą i jest spoko :)
Wiem że jakoś to się nazywa (taka szybka przemiana). Musiałbyś bardzo dużo kalorii w krótkim czasie, to wtedy może byś coś przytył.
Zresztą mam to samo.
"Mam takie geny i naprawdę jedzenie więcej nie ma sensu." Bullshit alert. Jeżeli ci nie przeszkadza bycie chudym/szczupłym to nic z tym nie rób, a jak przeszkadza to zacznij porządnie żreć. I jeśli ci się wydaje że jesz dużo to zjedz jeszcze raz to samo. Chudzielcom wydaje się że dużo jedzą, ale nasze zapotrzebowanie na kalorie jest bardzo duże a żołądki mało pojemne, dlatego ciągle jesteśmy chudzi.
No może już nie jestem chudy bo ważę 80/178 a nie 60/178. Regularna siłownia i tona żarcia robi swoje.
To nie chodzi o jedzenie wiecej tylko o jedzenie odpowiednio. Jesli to mozliwe to trzeba jesc o stalych porach i 5 posilkow dziennie, wtedy mozna i przytyc i schudnac jesli komus na tym zalezy. Oczywiscie cwiczenia fizyczne tez byly mile widziane;] Ale nic na sile, przedewszystkim trzeba chciec i lubic taki tryb zycia;]
No cóż, miałem ten sam problem, 53kg przy wzroście 178 na koniec liceum :p No szkielet. Na studiach, nie wiem w sumie czym to spowodowane, po 1.5 roku miałem już...75kg. Po studiach znowu zleciłem szybko do 66-67kg. Wiem niezdrowo.
Strzelam że to wszystko wina stresu. Liceum było dla mnie najbardziej stresującym okresem w życiu. Studia to totalna laba, fajni ludzie, chciało się chodzić na zajęcia, czlowiek się nie stresował i tył. Po studiach praca i znowu stres więc spadlem z wagą.
Ooo, to by się u mnie zgadzało. Też uważam, że im człowiek chudszy, tym ma więcej zmartwień i stresu. Ile ja bym dał, by mieć życie jak Alex, tylko z zachowaniem obecnych znajomości :/
Mogę rozwiązać Twój problem, jest to tak zwana Dieta Doktora Loona, działa, sprawdzone na siebie. Dieta jest alternatywnym planem żywieniowym do Diety Doktora Lysacka, chwalona ze względu na bogactwo substancji odżywczych, korzystało z niej wiele osób znajdujących się w przestrzeni publicznej, m.in. Rudi Schubert i Dorota Wellman.
Poniedziałek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Wtorek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Środa
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Czwartek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Piątek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Sobota
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Niedziela
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Ważne - jeżeli chcemy, możemy dowolnie zamienić pizzerie i zamawiane pizze, ale zawsze musi to być największy rozmiar.
Dla osiągnięcia upragnionego efektu unikajmy Coca Coli Zero.
bez urazy, ale powiem ci, ze czekałem na jakiś zwrot akcji w okolicach piątku... :(
To jest dieta monotonna, ale dieta to nie jest przyjemność, tylko krew, pot i łzy. Jeśli chcesz osiągnąć upragniony efekt musisz być wytrwały i nie pozwalać sobie na drobne przyjemności w postaci np. sałatek.
Też miałem brzuch pod żebrami.
Potem zacząłem jeść w McD. Parę wizyt i... no bębna nie ma ale za to tendencja do tycia się pojawiła także jest zmiana....
^Jedzenie w Maku nic z tyciem wspolnego nie ma, bo 1) ich zarcie nie jest nawet wybitnie kaloryczne i 2) 90% produktow ma podane wlasnie spozycie kaloryczne na opakowaniu. Nie kontrolujac zupelnie tego co sie je idzie wlasnie od jakiejs lokalnej pizzerri, dla osob patrzacych na cyferki najbezpieczniejsza opcja na miescie sa duze korpo jak mak, kfc, subway itd.
O grubych ludziach sie nie mowi ze sa grubi bo to faktycznie jest wada. Nie powinnismy, przynajmniej nie nagminnie, przypominac ludziom o ich problemach z ktorymi nie sa w stanie sobie poradzic. Tak jak czesc osob na pewno kladzie na to laske, tak mysle zdecydowana wiekszosc puszystych nie jest z tego faktu zadowolona ale nie wie jak/ brakuje im silnej woli zeby sobie moc z tym poradzic. Mam nadzieje ze sie tym nie przejmujesz, to takie odwracanie uwagi od prawdziwego problemu. Jezeli jednak mialbys sie poczuc gorszy, czy cie poprostu wkurzy takie gadanie, to zainwestuj w karnet na silownie. Przytyj w dobry sposob nizeli jak wiekszosc ludzi w Twoim wieku, zalewajac sie alko i wpieperzac jakis syf.
Oczywiście, że tak jest.
Chudzi ludzi często spotykają się z sytuacjami, gdzie ktoś im mówi "ojejku, jakiś ty chudziutki, pewnie nic nie jesz, ojej" i myśli, że to jest spoko.
To tak jakby grubemu powiedzieć "ojejku, jakiś ty upasiony, pewnie wpieprzasz na okrągło, ojej" i myśleć, że jest spoko.
Całe życie zmagałem się z tym problemem. W pewnym okresie 198/74kg . Zawsze była ze mnie chuda żyrafa :-)
W tym momencie jest już ok - 198cm / 100kg. Jedyne rozwiązanie - ćwiczenia fizyczne i dodatni bilans kaloryczny.
Jeżeli wstydzisz się iść na siłownię, kup sobie ławeczkę, sztangę + zestaw obciążeń oraz drążek. I trenuj ćwiczenia złożone (przysiady ze sztangą, martwy ciąg, wiosłowanie sztangą, wyciskanie na klatę, podciąganie) trzy razy w tygodniu, nie więcej. Zacznij od niewielkich obciążeń i w miarę możliwości staraj się robić jak najbardziej technicznie.
Dodatkowo dodatni bilans kaloryczny + białko (+ostatecznie jakiś Gainer w skrajnym przypadku, byle nie na wieczór bo się tłuszczem zalejesz) i rośniesz.
Zapytaj w wątku o siłowni, chłopaki Ci pewno bardziej profesjonalnie doradzą.
Potwierdzone osobiście - działa i na ch***owe geny i na wysoką przemianę materii. :-)
Bo dla początkującego nie ma sensu więcej. Tylko się zniechęci reżimem albo przetrenuje. 3 dni w tygodniu na full body workout z ćwiczeniami złożonymi i na 'luźnych' ciężarach w zupełności wystarczą żeby zacząć rosnąć. Po ~roku można się bawić w jakieś zmiany.
(edit) Oczywiście trzeba pamiętać o sensownym progresie ciężaru. Ale poza tym powyższe wystarczy.
Mnie od zarcia nie przybywa nigdzie, jedynie bęben wywala jak piwoszowi po 60.
Nogi i rece jak patyki, cale zycie taki bez wzgledu na diete.
Jestem chudzina i zazdroszczę grubasom. Przynajmniej nie mają problemu ze ściąganiem koszulki na plaży.
Przynajmniej nie mają problemu ze ściąganiem koszulki na plaży.
Jako że mialem w życiu epizody bycia grubasem to całkowicie się z tym nie zgadzam.
Chudziną nie jesteś, więc nie wiesz, co gorsze. Ja osobiście nie widziałem grubasa faceta, któremu otyłość doskwierała na plaży. U kobiet jest z tym gorzej, ale facet ? Ma najczęściej wy...ane, podobnie jak inni w otoczeniu.
No to jestem wyjątkiem bo zawsze miałem straszne kompleksy na tym punkcie. I większość moich znajomych co maja z tym problem też niechętnie pozbywają się koszulek na plaży.
Z chęcia się zamienię :>
Jeszcze by się okazało że gdybyś musiał sobie odmawiać 90% rzeczy które wymieniłeś poniżej żeby utrzymać normalną wagę to byś zatęsknił za byciem szczypiorem.
Jedzenie wszystkiego, na co tylko mam ochotę, to jedyna zaleta bycia chudym, ale czy bym zatęsknił? Wątpię :p Przy moim wzroście ważąc tyle, co Ty to spełnienie marzeń.
bo ludzie w większości przypadków rzucają wyświechtanymi tekstami "jedz dużo", ale nie mówią co jeść i ile jeść. Przede wszystkim jedzenie musi być gęste odżywczo i musi iść za tym jakaś forma aktywności fizycznej jeśli chcesz przytyć i dobrze przy tym wyglądać.
Piszesz że Ci to nie przeszkadza, że "jest spoko", ale gdyby tak było to ten wątek by nie istniał, imo powinieneś skonsultować to z dietetykiem (najlepiej sportowym), bo robienie czegoś na własną rękę nie mając w tym temacie wiedzy wychodzą błędne przekonania, że to geny i jesteś skazany na wieczną kościstość co jest błędnym myśleniem.
To są bzdury. Niemal co dziennie o 1-2 w nocy przed snem jem ilość jedzenia odpowiadającą pizzy rodzinnej. W dzień potrafię wchłonąć spory obiad. Jedyne co, to w tygodniu przed pracą rzadko jem śniadanie, ale w czasie pracy nadrabiam jakimiś drożdżówkami, pizzerkami i dużą ilością coli czy ostatnio energetyków. Często też jem w Macu. Fakt, jestem listonoszem i dużo biegam, ale jak miałem pracę stacjonarną było to samo. Przyzwyczaiłem się. Jedyny problem, to chodzenie bez koszulki w towarzystwie kogoś innego niż dziewczyny, znajomych, rodziny, ale idzie przywyknąć. Jednak jw - lepiej być grubym, bo można bez krępowania chodzić bez koszulki latem. No i dużo łatwiej schudnąć niż przytyć.
55 przy 180 cm? W czasie wiekszych podmuchow to ty bidoku musisz w domu siedziec aby Cie nie zdmuchnelo :(
A 63 przy 184 (czy nawet 185) to lepiej?
Nie zmienia to faktu, że chciałbym, by mi ktoś sponsorował Maka przez 30 dni . To bym może przytył. Niestety, był taki jeden chętny, ale jak policzył, ile go to wyniesie stwierdził, że "nie chcę Cię truć". Oczywiście oglądałem ten film, o gościu, co tak miał (na wypadek, by znowu ktoś mi z tym wyskoczył) i po nim.....jeszcze bardziej tego chcę.
Zależy, jaki smalec masz na myśli :p
A ja zawsze miałem problemy z nadprogramowymi kilogramami. W 2012 roku ważyłem nawet 114 kg (mam wzrostu 185cm). W 2013 roku postanowiłem wziąć się za siebie. No i schudłem pod koniec tamtego roku do 78 kg. W 2014 utrzymywałem wagę w granicach 78-82kg. Ale od końca poprzedniego roku nie wiedzieć czemu moja waga zaczęła rosnąć, do tego stopnia że teraz ważę 92kg. Chciałbym znowu schudnąć do około 80 kg, mało jem, czasami jeżdżę na rowerze, ale waga ani drgnie! Więc nie wiem jakim cudem udało mi się w 2013 roku schudnąć 36 kilogramów...
Co do tematu to wydaje mi się, że bardziej się śmieją z grubych niż z chudych. Jak chodziłem do podstawówki i gimnazjum to wiele osób się ze mnie śmiało, a z chudych nikt się nie śmiał. W gimbie ważyłem już 107kg - tak wiem, że to dziwne, ale teraz mam 26 lat i ważę znacznie mniej - niektóre ubrania z gimnazjum są obecnie na mnie za duże!
Niemal co dziennie o 1-2 w nocy przed snem jem ilość jedzenia odpowiadającą pizzy rodzinnej. W dzień potrafię wchłonąć spory obiad. Jedyne co, to w tygodniu przed pracą rzadko jem śniadanie, ale w czasie pracy nadrabiam jakimiś drożdżówkami, pizzerkami i dużą ilością coli czy ostatnio energetyków. Często też jem w Macu.
jem wszystko i nie tyję, faktycznie przejebane :D
A nie?
Skoro już taki temat powstał, to skorzystam z okazji: szukam sponsora, który by opłacił mi 30 jedzenia tylko w Maku 3 razy dziennie. Marzę o tym, ale każdy wykręca się moim zdrowiem (lub odpowiedzialnością za nie), podczas, gdy wiadomo, że tu chodzi o pieniądze ;) Znajdzie się chętny, który mnie otruje w ten sposób?
I proszę mnie nie pytać o Super Size Me. To jest motorem napędowym mojej prośby
Jak nie dam rady, oddam 2x tyle i tym razem z oficjalnym podpisem, by inni widzieli
Tak jasne, miałeś też oddać komputer kiedyś.
Wtedy napisałem słowo "założę" i wyszło jak wyszło. Tym razem złoże podpis, pokażę dowód, że to mój i napiszę oficjalne pismo, by każdy widział.
Też długo ważyłem okropnie mało, 67-70 kb pryzy 184 cm. Rada jest jedna - siłownia, basen, dieta, ogółem wzięcie się za siebie. Obecnie 85 kg i regularny trening.
A czy ludzie się śmieją z chudych - pewnie tak. Jak i grubych, wysokich, niskich etc. Wszystko odstające od pewnej "średniej" rodzi pewną ciekawość. A to czy coś uznawane za średnią jest faktycznie średnią, to już druga sprawa.
Pracuj sobie 12h w terenie ciągle biegając (średnio 45 km dziennie), to Ci się odechce siłowni i diet. Jeszcze biorę pod uwagę kreatynę, po której nie trzeba ćwiczyć (mam nawet jej nazwę) i oczywiście to z Makiem napisałem śmiertelnie poważnie.
Hydro ->
Kreatyna po której nie trzeba ćwiczyć ? Zawsze wydawało mi się, że kreatyna zwiększa wytrzymałość i energię, co częściowo przekłada się na siłę i możliwości treningowe. Wzrost objętościowy to zwykle retencja wody. To testosteron działa tak jak opisałeś.
A tak zupełnie obok, to nie znam Cię, ale jakbym miał strzelać - za mało jesz (mimo średniej rodzinnej pizzy na kolacje ;-) ) i dodatkowo za mało śpisz.
45 km dziennie to duży wysiłek - wylicz sobie ile kalorii / białka / tłuszczy powinieneś pochłaniać - http://www.fabrykasily.pl/bmr/ i się do tego dostosuj (mniej więcej oczywiście, to są idealne wartości - skoro nie ćwiczysz na siłce, to może skup się na kaloriach). Jak nadal nie będzie rezultatów, podnieś trochę zapotrzebowanie.
A jak już organizm odłoży jakieś zapasy i będziesz miał siłę się ruszyć, to ćwiczenia fizyczne i nagle z 65kg zrobi się 75+ . Najważniejsze to się nie łamać i zrobić ten pierwszy krok :-)
U mnie właśnie z tym pierwszym krokiem było najgorzej. Jakoś nie mogłem uwierzyć, że mój organizm coś takiego potrafi, szczególnie jak przez 20+ lat jest się mega chudym.
Masz rację. Sypiam w tygodniu około 5.5-6h na noc czasem mniej), a w weekend nadrabiam po 8.5-9. Jedzenie może wydaje się w małej ilości, ale jak mówiłem: przy trybie stacjonarnym było to samo. Moja waga od lat stoi w miejscu. W każdym razie w domu ovczaję Twój link, choć pewnie (tygodniowy bez weekendów) mój tryb życia na to nie pozwoli.
@Hydro2 jeśli myślisz, że proszek który kosztuje przeciętnie 40-50 zł działa jakieś cuda to się mylisz. Ja ćwiczę już 5 lat i pomoc kreatyny w procentach mogę ocenić na 1%. Nie więcej. To nie magiczny proszek. Równocześnie możesz żreć cukier w kostkach i wmawiać sobie, że to sterydy.
Możliwe, że tak jest, ale czy nie zależy to od tego, jaka to kreatyna?
A 84kg przy 175? Wbrew pozorom bycie "puszystym" nie jest takie fajne bo patrząc w lustro zastanawiasz się czy, aby nie przesadziłeś z wagą co powoduje brak pewności siebie. Nie jem żadnego śmieciowego żarcia. W macku ostatni raz byłem 2 lata temu i to na frytki+czisburger. Po prostu potrafię dużo wchłonąć na obiad. Nawet od miesiąca nie jem kolacji i efekt widać. Mały bo mały ale widać. I uprzedzając pytanie to nie nie uprawiam żadnych sportów. Od czasu do czasu się wyjdzie ze znajomymi pograć w piłkę i to wszystko.
Edit. Najgorsze jest to, że nie tyje nigdzie tylko na brzuchu :(. Tworzy się tak zwany "bęben piwny". Reszta fajnie. Nogi twarde jak skała bo sporo na rowerze jeździłem (obecnie trochę popuściłem), a bęben dalej taki sam.
Dla mnie Twoje proporcje byłyby moim ideałem
84Kg przy 175 to barddzo dobra waga, sam ważę 84Kg tyle że przy 178cm, oczywiście kwestia sylwetki, u mnnie jest bardzo szeroka klatka, a z kolei drobne nogi
Jeszcze biorę pod uwagę kreatynę, po której nie trzeba ćwiczyć (mam nawet jej nazwę)
hahaha jprdl
??? Jprdl, ale to nie Ty napisałeś w czym rzecz.
Heh pamiętam jak byłem chuderlak przy wzroście 175 ważyłem ledwie 55kilo:D Dopiero jak odkryłem w sobie, że mam gen do kulturystki potrafiłem zwiększyć wagę. Nic innego nie pomagało. Żadne obżeranie, nic nie robienie ( w sensie sport ). I tak o to w wieku prawie 26 lat ważę 77kilo. Co zajebiście wygląda z tkanką tłuszczową na poziomie 10-12%. Nie cierpiałem być chudy:D Ale grubasów też nie lubię. Zresztą są czy rodzaje otyłości. Jak ktoś jest przy 3 rodzaju to już niedobrze ;p
Dopiero jak odkryłem w sobie, że mam gen do kulturystki potrafiłem zwiększyć wagę.
a przechodzisz już transformację w SSJ czy jeszcze nie?
Haha jeszcze nie.
@Ernest1991
Tak, są trzy rodzaje otyłości według BMI. Ale przed otyłością jest też lekka nadwaga. Obecnie mam BMI na poziomie 27,2, czyli lekką nadwagę. Ale w 2013 roku potrafiłem schudnąć do tego stopnia, że miałem BMI na poziomie 23. Teraz za Chiny nie mogę powrócić do tak niskiej wagi. Ale przynajmniej nadal ważę ponad 20kg mniej niż w roku 2012 - jak wspomniałem w poprzednim poście, wtedy miałem 114kg, czyli otyłość I stopnia.
Z tymi trzema rodzajami otyłości to akurat miałem na myśli coś " sprośnego " :D
Wszystko to kwestia diety, treningu i cierpliwości.
Prawie 80 odpowiedzi chłopów którzy narzekają że są albo za chudzi albo za grubi. Prawda o tym zniewieścieniu, istny pudelek czy inna "Pani Domu".
Jest jakiś problem w tym żeby pójść na siłkę, albo poćwiczyć w domu? Po treningu solidny obiad i po kilku miesiącach ćwiczeń 2-3x w tygodniu będzie duża różnica...
Jest. Nazywa się wielogodzinna ciężka praca fizyczna, po której chce się tylko rozłożyć na kanapie i pić kilka bronksów. Ale normalni wagowo lub niepracujący fizycznie tego najczęściej nie rozumieją.
Yarpen z Morii w poście powyżej właśnie podał rozwiązanie i przyczynę osób za grubych lub za chudych. Waga skacze od zbyt stresującego trybu życia. Gdybym miał takie życie jak np ALEX, od razu by waga mi podskoczyła z 20 KG.
Myślicie, że to bzdura ? Rrrany, ale bym tak chciał takie dwa miesiące płatnych wakacji, na których nie robił bym absolutnie niczego, czego nie chcę, tylko spełniał 100% swoich potrzeb, umarł bym ze szczęścia. Trzeba w końcu trafić te numery w lotto :P Sponsora na Maka i tak nie znajdę, bo każdy się boi wyzwania, a lotto rozwiązałoby problem wszystkich ludzi mających równie stresujący tryb życia. Proste nie ? :>
Zawsze można zmienić pracę i stresujący tryb życia.
Ernest-->nie, nie zawsze
W tej chwili zarabiam nawet niezle pieniądze jak na pracę która złapałem odrazu po studiach. Problem w tym, że jest ona specyficzna. Mam okresy przestoju w których nie muszę robić nic oprócz siedzenia przed kompem i przeglądania Onetu przez 8h. A przychodzi tydzień taki, że nie ma czasu zjeść śniadania bo trzeba kilka rzeczy na raz wykonywać sprawnie, szybko i do tego precyzyjnie, nie ma mowy o pomyłce. Co chwila dzwoni kierownik z pytaniem czy już gotowe. Presja czasu powoduje stres. Nie mogę sobie w tej chwili pozwolić jednak na rzucenie tej pracy i szukania czegoś innego (co też jest stresujące).
Nie zawsze można zmienić pracę? A to ciekawe. Rozwiń.
Ludzie bez rąk czy nóg zdobywają szczyty gór a tu taki mi napiszę, że ma stresujący tryb życia, bo ktoś sie na niego dziwnie spojrzy ha ulicy czy boi się, że go szef z roboty wywali.
Nie tylko praca jest stresem. Są dni, gdzie w niej mogę nie myśleć o stresie :> (choć rzadko :p)
Ludzie bez rąk czy nóg zdobywają szczyty gór a tu taki mi napiszę, że ma stresujący tryb życia, bo ktoś sie na niego dziwnie spojrzy ha ulicy czy boi się, że go szef z roboty wywali.
No tak, Niesiołowski jadł szczaw ze zsypu i mirabelki a tu jakieś dzieci płaczą że są głodne bo ich rodziców nie stać na ciepły posilek. A dzieci w Afryce? Tam to jest hardkor jak 15km w jedną stronę po wodę muszą iść.
157cm 42kg.
W gimnazjum nie mam życia (znęcanie się nademną jako osoba do bicia i popychania)
To w czym problem, zeby cos z tym zrobic ?
Dieta od dietetyka w necie masz tego od zasrania, ile chcesz przytyc itd.
kolejna rzecz trening silowy np. street workout, badz klasycznie slownia i np. sztuki walki troche to zajmie az dojdziesz do wprawy i przybierzesz troche kg miesnia ale twoi oprawcy maja wpierdol murowany
no tak tylko ze do miasta w którym jest siłownia to 25 km. A ja chodze do gimnazjum...
Jezu, Hydro odpłynął.
Czytaj poniżej :P
Tu Hydro pisze, ze dziennie chodzi ponad 40 km a gdzie indziej, ze jak ma do sklepu pare metrow to musi podjechac samochodem. Jest listonoszem i nie stac go jest przez miesiac w macu a stac go na oculusy, vivy, projektory i gtx 1080 ti. Dziwne...
Nie stać. Muszę sobie chwilowo odpuścić projektor i pimaxa, bo kruchobu mnie z kasa (nawet rozważałem sprzedaż albo oculysa, albo 1080ti, ale ostatecznie się udało zschować obie rzeczy...przynajmniej na razie :P W tym roku znajdę (no, spróbuję znaleźć) na zdobycie tego jakiś sposób. Jak zawsze zresztą :P Żyję z dnia na dzień, a potem się martwię, jak co rozwiazać. Resztę wyjaśnień masz poniżej :)
Jak Ci się nie chce tego zmienić to przynajmniej nie narzekaj. A jak chcesz zmienić to rusz dupsko i leć na siłkę, apetyt Ci wzrośnie i zaczniesz tyć. W ogóle to często słyszę od chudzielców, że są za chudzi na siłownię. Co to kurwa ma znaczyć ze ktoś jest za chudy na siłownię? O_o
Z drugiej strony grubasy są za to za grubi na siłownię. Jak wejdą na jakieś urządzenie to je rozdupcą.
Zresztą zobaczcie jak "ćwiczy" Krzysztof Kononowicz -
https://www.youtube.com/watch?v=7XOqmuCOb4E
https://www.youtube.com/watch?v=AxPJG37aEI0
Dziwne że nic po nim się nie zarwało
I właśnie przez takich ludzi jest taki burdel na świecie dziś.
Każdy zakochany w swoim bólu i skupiony na nim.
Geje są prześladowani to dajmy im większe prawa niż wszyscy i niech stworzą swoją grupę.
Zboczency przeróżni są prześladowani to dajmy im większe prawa i niech trzymają się w grupie.
Gdubasy są prześladowani chodzilce czarni lub innej karnacji... Wszyscy są prześladowani I dyskryminowani.
Dziecko się spojrzy na kogoś ten sobie wmowi jestem gejem i to widać to sie na mnie patrzy jestem gruby i to widać to sie patrzy jestem Zboczencem to sie patrzy i już dyskryminacja prześladowanie
Ale wysyp chudzielców. Ja byłem chudy do 20 roku życia bo miałem wyje@$#@% i potrafiłem jeść kanapki z masełem :p
Ważyłem z 60 - 65 kg przy wzroście 183. Paliłem fajki więc to też miało wpływ.
Jak skończyłem szkołę, zacząłem pracować i rzuciłem fajki to w 2 miesiące potrafiłem przytyć ze 20kg i mówili, ze jestem gruby. Paliłem, rzucałem moja waga oscylowała w granicach 75kg.
W wieku ok. 24-25 zaprzyjaźniłem się z siłką, po 3 miechach byłem nie do poznania bo jak wiadomo największe przyrosty to pierwsze 3 mies.
Miałem raz ciężką pracę, gdzie potrafiłem schudnąć do 68 a po sześciu miechach siłki w tej samej pracy 85kg i w łapie 44.
Teraz tylko pompeczki dla bardziej zaawansowanych (300 dziennie) jak się troszkę zapuszczę i moja waga 82-85/183.
W takiej się najlepiej czuję, jem 2- max 3 posiłki dziennie ale obfite. Nadal palę xd
Ciesz się człowieku. Zestarzejesz się to ci automatycznie przybędzie. A w okolicach 40 i dalej będziesz całkiem atrakcyjnym szczupłym mężczyzną a nie tłustym wieprzkiem jak jakieś 50% w około. To trochę jak wygrać na loterii a ten płacze. Dzieci ;)
Od tamtej pory nieco się zmienilo. Nie jestem już listonoszem. Pracuję.....jako spedytor. Oczywiście jaką bylem chudzizna, taka jestem. Niestety.
@Teqnixi - do czterdziestki pozostały mi dwa lata. Śmiem więc w to wątpić. Ale po prostu przestałem już na to narzekać i polubiłem siebie takiego, jakim jestem. Poza wagą (i kilku bocznych zębów, ktorych nie widać podczas usmiechania się :E) nie mam sobie (w wyglądzie) nic do zarzucenia. Widzę, że nawet podobam się wielu kobietom, moja też przywykla do takiego chudzielca, jak ja i wszystko na temat. :) Siłownia to nie ja, choć kto wie, czy kiedyś się nie zmobilizuję. Na razie skupiam się na pracy i jest dobrze :)