Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

tvgry.pl 17 lat później wciąż zabójczo dobry - historia Hitmana

26.05.2017 18:58
👍
1
UglyDon
54
Centurion

Ja zacząłem swoją przygodę z agentem od dema dwójki z cda. :) Muzyka w tej części to majstersztyk, do tej pory gości na mojej playliście :) Świetny materiał, Hitman zasłużył na niego :)

26.05.2017 19:03
1
odpowiedz
mirra893
76
hikikomori

Fajny materiał. W Hitmanie zakochałem się od drugiej części (na tyle że mam tatuaż z logiem serii). Każdą część ogrywałem po kilka razy, żeby wyczyścić je na 100%. Do dziś ubolewam nad zmianą aktorki podkładającej głos Dianie, bo do Blood Money voice aktorzy byli dla mnie bardzo ważną częścią tej serii. W okolicach powstawania Absoluton usiłowano nawet zmienić Davida Batesona, ale po petycjach i protestach fanów został na miejscu. Osobowość Agenta 47 to jego głos.

26.05.2017 19:26
2
1
odpowiedz
alchemiakr
34
Konsul

Te 17 lat temu jak ktoś zaczynał swoją przygodę z grami to taki pierwszy Hitman miał ekstremalnie trudny poziom trudności, dzisiaj takich gier już w ogóle nie ma.
Co do całej serii to najlepsza całościowo jest zdecydowanie dwójeczka, klimat niektórych poziomów połączony z soundtrackiem daje genialną mieszankę.

Przełomowy był Blood Money tylko przeniesienie większości gry do Stanów Zjednoczonych zabiło trochę klimat który posiadały trzy poprzednie części.

W ogóle jedna z najlepszych serii gier jaka powstała.

26.05.2017 19:33
👍
3
1
odpowiedz
zanonimizowany1183921
15
Senator
Wideo

Ja Hitmana rozpocząłem od trójki. Dwójka to moja ulubiona część i ta muzyka w menu gry: https://m.youtube.com/watch?v=K_5X3Yf7Ems

post wyedytowany przez zanonimizowany1183921 2017-05-26 19:35:08
27.05.2017 08:18
Cobrasss
4
odpowiedz
Cobrasss
197
Senator

Ach Hitman jeszcze nie miałem kompa ale grę zapamiętałem z wczesnego trailera z gry na Game One i na nim Agent 47 przenosił ciała za ramiona niż pojedynczą kończynę. Lata od tego się zleciały więc mogę się mylić.

Tak czy inaczej nie ważne. Też miałem swój prawdziwy początek z dwójką. z początku nie zależało mi się na cichym podejściu a wycięcia wszystkich w pień do zrealizowania moich celów misji.
Ale potem już przechodziłem na cicho. i przyznam grało się lepiej choć irytowała mnie misja z Snajperami Ninja na wieżach bo nie wiedziałem jak ich wyminąć. Choć sam tunel też nie był bezpieczny YAME! YAME!
Albo ta misja gdzie trzeba zestrzelić gostka w limuzynie. (Nigdy bym nie przypuszczał że można go zabić z toporka strażackiego :P TAK! można to zrobić)

Kontrakty z początku odrzuciłem bo jakoś powroty do jedynki jakoś mnie nie bawiły. Ale dałem szansę raz jeszcze i przyznam nie było tak żle zwłaszcza ta misja na Syberii. My tu się przebieramy za handlarza bronią(Czy kto to był) I ten rosyjski oficer na zaprasza nas na popitkę Wódki :D ale Agent 47 mu odmawia a oficer zastanawia się czemu?

Krwawa Forsa była nawet nawet. Choć z tych filmików na YT :) gra traci sporo uroku. NP! Vinnie może zostać rozjechany przez pilnujących go agentów FBI albo jest możliwe ostatnią misję ukończyć powodując że każdy zabity zginą przez nieszczęśliwy wypadek.

W dalsze gry nie grałem więc się nie wypowiem ale...
Czemu nie ma wzmianki o Sniper Challenge?

27.05.2017 11:47
5
odpowiedz
zanonimizowany579358
105
Senator
Wideo

"Jedynka" jak dla mnie dzisiaj jest niegrywalna, ale już części od drugiej do Krwawej Forsy są świetne. W pierwszej części wystarczy popełnić najmniejszy błąd by misję zaczynać od nowa. Na dodatek wprowadzono kuriozalny system respawnu. Po co się odradzać skoro wszyscy na mapie są już zaalarmowani? Do tego ta losowość, nie mamy gwarancji czy po zastrzeleniu przeciwnika bronią z tłumikiem on nie jęknie i nie zaalarmuje w ten sposób przeciwników. Silent Assassin a część pierwsza to jak niebo a ziemia, więc jak ktoś dopiero rozpoczyna przygodę z serią to może zacząć właśnie od "dwójki". Tam gameplay jest już lepiej przemyślany i nie ma takiej losowości jak w pierwszej części. Wreszcie też można zapisywać grę. Niewiele się też traci, bo część misji z Codename 47 powtarza się w Contracts. Krwawa Forsa jest dla mnie opus magnum serii, bo to właśnie tam gameplay doprowadzono do perfekcji i mamy naprawdę sporo możliwości na eliminację celów. Do tego ciekawie poprowadzona fabuła, różnorodne lokacje, no i genialny soundtrack autorstwa Jespera Kyda: https://www.youtube.com/watch?v=K_sY9c7feuo
W pozostałe części nie grałem, choć Rozgrzeszenie już zacząłem.

post wyedytowany przez zanonimizowany579358 2017-05-27 12:08:22
27.05.2017 12:05
Crod4312
6
odpowiedz
Crod4312
150
Legend

Dla mnie Kontrakty będą zawsze najlepszą częścią. A misja w Hotelu na zawsze pozostanie w mojej pamięci :) (te zjawiska paranormalne :D). To była, także moje pierwsze spotkanie z Agentem 47 i od razu zacząłem nadrabiać zaległości (wtedy kupowało się dużo CDA więc i Hitman 1 i 2 były). Do tej pory nie zagrałem tylko w tego najnowszego i jakoś mnie nie ciągnie do niego. Zero jakiegokolwiek powiązania pomiędzy misjami, szczątkowa fabuła. Mehh jakoś mnie to nie jara i jeszcze to cięcie na odcinki.

27.05.2017 16:52
7
odpowiedz
zanonimizowany1027056
59
Generał

Kacper to przykład, że wcale nie trzeba doświadczenia by zyskać renomę. Zajebisty materiał.

27.05.2017 20:40
Persecuted
8
odpowiedz
Persecuted
144
Adeptus Mechanicus

Dla wielu to herezja, ale ja przez długi czas (aż do premiery Hitmana 2016) za najlepszą odsłonę uważałem... Absolution :). Nasze wspólne początki były trudne. Dość powiedzieć, że w 2012 roku we wszystkich możliwych plebiscytach typowałem Absolution jako największe rozczarowanie roku, a pierwszy raz udało mi się go ukończyć w całości, dopiero około dwa lata po premierze.

Przełom nastąpił właściwie przypadkiem. Postanowiłem dać grze kolejną szansę, ale tym razem z nastawieniem, że będę ogrywał po prostu kolejną współczesną skradankę w stylu Splinter Cell Conviction (stawiającą na ukrywanie się za osłonami i liniowe etapy), a nie grę z serii Hitman. Zaliczyłem ze dwie pierwsze misje (maksując wszystko co się dało - wyzwania, znajdźki, achievementy) i "pyknęło" ;]. Okazało się, że Absolution - wzorem Blood Money - dużo zyskuje wtedy, gdy gra się w niego niestandardowo. Muszę szczerze przyznać, że mnie początkowo Krwawa Forsa średnio przypadła do gustu (głównie za sprawą dosyć niskiego poziomu trudności, wymagającego właściwie tylko dobrej znajomości poziomów). O wiele lepiej zacząłem się z nim bawić dopiero wtedy, gdy odkryłem wymyślone przez fanów "Suit Only", czyli przechodzenie gry z dodatkowym rygorem, zgodnie z którym gracz musi uzyskać rangę "Silent Assassin" nie używając przebrań. Miejscami to był straszny hardcore, ale zabawa była przednia.

Z Absolution miałem podobnie. Tam było coś takiego jak wyzwania, a wśród nich:

- Evidence Collector (zebranie wszystkich dowodów w obrębie misji),
- Suit Only (ukończenie misji bez przebieranek),
- Infiltrator (ukończenie misji bez wykrycia).

Twórcy projektując je nie przewidzieli, że ktoś będzie próbował zdobyć je równocześnie (za jednym podejściem), a ja właśnie w taki sposób grałem. Gra była przez to miejscami piekielnie trudna (Blood Money się chowa!) ale też dziko satysfakcjonująca. I choć nadal uważałem Blood Money za grę lepiej zaprojektowaną i z fajniejszym pomysłem na siebie (otwarte poziomy, przebrania), to przy Absolution bawiłem się po prostu lepiej (głównie za sprawą większego wyzwania, wynikającego z mniejszych i bardziej najeżonych wrogami etapów, czy też nowemu mechanizmowi odwracania uwagi).

Hitman 2016 pozamiatał, bo połączył oba te style. Świetny projekt rozgrywki rodem z Blood Money i wyzwanie (spowodowane choćby "nerfem" przebrań) z Absolution. Właśnie dlatego - tak jak Kacper - jestem wdzięczny IO za Absolution, bo bez niego nie byłoby Hitmana 2016 w takim kształcie, w jakim jest obecnie,

tvgry.pl 17 lat później wciąż zabójczo dobry - historia Hitmana