Moja siostra naczytała się bredni w necie, i nie je mięsa, nawet jajek, bo twierdzi że to martwe płody. Jak ją przekonać aby jadła mięso? Jedyny prawilny pokarm
Przecież jajka to nie martwe płody. To miesiączka kury!
Niech je kamienie, rośliny też mają uczucia.
Jak nie chce to niech nie je. Dla mnie wegetarianizm i weganizm to głupota, ale nie zamierzam nikogo przekonywać, żeby jadł mięso.
Laski mają swoje dziwne fazy na jedzenie, ale mnie to nie przeszkadza. Dla mnie facet, który nie je mięsa, nie jest facetem.. ( chyba, że nie może z przyczyn zdrowotnych )
Przyjebać jej w łeb. A tak serio to sama do rozumu dojdzie.
Większym rakiem od wegetarianizmu i weganizmu jest już tylko feminizm.
Powiedz jej że w mięsie są witaminy których nie ma w żadnym innym pokarmie, jeżeli nie będzie go jadła to będzie chorować albo jej dzieci które w przyszłości urodzi (oczywiście nie mówię że tak jest :D)
"Ludzie do zawsze jedzą mięso, tak samo jak zwierzęta jedzą inne zwierzęta jedynie te najsłabsze jedzą trawę...tak samo jest z ludźmi"
Myślę że to ją przekona :P
Zrób tak:
wwwblastypl/7783/tato-jestem-wege
(kropki z adresu usunięte, bo pewnie zablokowaliby).
darciem mordy raczej jej nei przekonasz (a szkoda), wiec lepiej zrobic wykres plusow i minusow jedzenia miensa i jej go przedstawic. pewnie na necie pelno tego jest, wystarczy troche poszukac
miensa
:D
Jak nie chce to niech nie je. Nie wiem w czym problem.
A co cię obchodzi co ona je? Nikogo do niczego nie przekonuj.
Ale z was mądrale...
A wiecie, ze nasi przodkowie (prawdziwi mężczyźni!) jedli mięso tylko w niedziele i święta? I że statystycznie spożywamy 3 razy więcej mięsa, niż powinniśmy? I że naukowo udowodniono związek między namiernym jedzeniem przetworzonego mięsa a występowaniem raka oraz innych chorób?
Ci, którzy codziennie wpieprzają mięcho w dużych ilościach, powinni dostać kopa od wątroby, nerek i innych narządów. Taka ilość białka jest dla nich zabójcza. Ja bym siostrze poradził, żeby czerwone mięso jadła od święta, a przerzuciła się na inne produkty - choćby ryby.
Jasne, jasne. I rozsiewam lewacką propagandę. Bo przecież prawdziwi mężczyźni wpieprzają codziennie kotlety.
Mamy teraz możliwość swobodnego doboru diety. Możesz jeść, co chcesz. Uwielbiam mięso i nie uważam, że należy się tego produktu całkiem pozbywać z jadłospisu. Ale nie sądzę, że przetworzone mięso powinno być podstawą diety.
Jasne, jasne. I rozsiewam lewacką propagandę. Bo przecież prawdziwi mężczyźni wpieprzają codziennie kotlety.
Ty tak powiedziałeś, nie ja.
A niby gdzie przeczytałeś o tych rzekomych badaniach, jeżeli nie bezuzyteczna.pl, czy portale dla mamuś?
I o jakich przodkach mowa? Masz na myśli ludzi pierwotnych, którzy nie rozróżniali dni tygodnia? Jakież to święta obchodzili? XD
Ale z ciebie intelektualny kozak, Los Pollos...
Po pierwsze, pisałem o ludziach żyjących przed wiekiem XX (i epoką chorób cywilizacyjnych), a nie o człowieku pierwotnym. Nie wiedziałeś o tym, że na stołach naszych przodków mięso pojawiało się bardzo rzadko? Że podstawą diety były inne produkty? Nie udawaj głupka.
Po drugie, negatywny wpływ dużego spożycia przetworzonego mięsa na ludzki organizm to tzw. wiedza powszechna. Jeśli o tym również nie słyszałeś, to rzeczywiście zalecam lekturę jakichś "portali dla mamusiek" albo raportów WHO czy IARC. Dodaj do tych skrótów w Google'u sformułowanie "red meat", a znajdziesz informacje. Powodzenia. :P
Chyba sobie daruję czytanie tych forów, bo mam coś takiego jak zdrowy rozsądek. Za to ty najwyraźniej nie. Może jeszcze wierzysz w rakotwórczość słodzików i szkodliwość glutenu?
Raporty WHO? Mam niby czytać raporty organizacji, która siedzi w łapach koncernów farmaceutycznych i realizuje badania z ich pieniędzy?
A jeszcze wracając do twojej pierwszej wypowiedzi. Rybcie też wcale nie są znowu takie zdrowe, jakbyś myślał, bo zawierają znacznie większe stężenia jonów metali ciężkich niż np. takie "red meat".
Tak czy siak dieta powinna być urozmaicona, a nie tylko mięcho. Tu już nawet nie chodzi o to czy to zdrowe czy nie. No ile można jeść to samo.
Los Pollos, jakbym używał takich "argumentów", jakie starasz się wykorzystać w swojej niby ironicznej tyradzie, to pewnie bym napisał, że jesteś przedstawicielem lobby mięsnego, twój ojciec ma ubojnię, a siostra zakład przetwórstwa. ;)
To może inaczej. Źródła mojej wiedzy na temat szkodliwości przetworzonego mięsa:
1. szwagierka, doktor biotechnologii, która pracuje w zespole naukowców badających rolę białek w komórkowym procesie powstawania raka (laboratorium we Wrocławiu);
2. raport IARC na temat związków między rakiem a przetworzonym mięsem (m.in. w "The Lancet Oncology");
3. artykuły popularyzujące to zagadnienie i łatwo dostępne w sieci (np. w "Newsweeku", "The Wall Street Journal" itp.).
A teraz ty podaj, jeśli możesz, źródła swojej wiedzy na temat pozytywnego wpływu spożywania dużych ilości przetworzonego mięsa na zdrowie. Może się czegoś nowego dowiem i będę podziwiał twoje "zdroworozsądkowe" spojrzenie na świat.
I przy okazji: wiesz, jakie jest stanowisko wyśmiewanej przez ciebie WHO w sprawie glutenu?
No widzisz, tak się składa, że ja akurat nie mam żadnego biotechnologa w zanadrzu. Za to nie znam też ani jednej osoby, która dostała raka jelita przez spożywanie mięsa. Np. mój dziadek wsuwał mięso całe życie, a jego jelita mają się świetnie, chyba nawet nie cierpi na zaparcia.
3. artykuły popularyzujące to zagadnienie i łatwo dostępne w sieci (np. w "Newsweeku", "The Wall Street Journal" itp.).
To żaden głos w dyskusji. Piszą o wszystkim i o niczym, byle tylko przybyło im czytelników.
wiesz, jakie jest stanowisko wyśmiewanej przez ciebie WHO w sprawie glutenu?
Nie wiem i mnie to nie interesuje.
Ale zdajesz sobie sprawę, że historia twojego dziadka to żaden argument.
Ja nie znam żadnej osoby, która dostała raka, bo paliła paczkę papierosów dziennie. A znam osoby, które paliły nawet więcej, a nie zmarły na raka. Czy to znaczy, ze palenie nie przyczynia się do rozwoju takiej choroby?
Ta rozmowa prowadzi donikąd.
Z drugiej strony, gdyby nie regularne spożywanie mięsa, człekokształtni nigdy nie wykształciliby nowej kory mózgowej, a my nawet nie moglibyśmy tego napisać.
I co z tego? Jak ktoś nie chce go jeść, to co to zmienia?
To prawda. Dlatego potrzebny jest we wszystkim umiar.
Dawniej mięso spożywano w niewielkich ilościach. Gościło częściej tylko na stołach wyższych warstw społecznych. W naszych czasach jest inaczej. Co więcej, proces przetwarzania mięsa sprawił, że czasami (a nawet często) trudno jest ten pokarm nazwać bezpiecznym czy zdrowym.
Powiedz jej, że mięso ma witaminy.
jedzenie mięsa jest zdrowe i naturalne.
ale mięso dobrej jakości.
jak nie będzie go jeść to będzie słabnąć i chorować.
jeżeli nie ona, to jej prawnuki już będą słabsze niż gdyby ich przodkowie jedli mięso
któreś tam pokolenie wegan już jest bezpłodne (piąte, szóste??)
no i wege mają mniejsze mózgi.
haha, już szykuję się na falę hejtu lewackiego, haha :P
zaczynać! :P
"jedzenie mięsa jest zdrowe i naturalne."
Tak jak i warzyw i owoców. W ogóle to podoba mi się takie pisanie że jedzenie czegoś jest zdrowe. Gówno prawda. Zdrowa to jest odpowiednia dieta sparowana z aktywnością fizyczną.
"jak nie będzie go jeść to będzie słabnąć i chorować.
jeżeli nie ona, to jej prawnuki już będą słabsze niż gdyby ich przodkowie jedli mięso
któreś tam pokolenie wegan już jest bezpłodne (piąte, szóste??)"
Źródła które to potwierdzają są? Bo to wygląda na takie pitolenie jak to antyszczepionkowców.
No.