Niespodziewane hity - gry, które przed premierą spisaliśmy na straty
Mnie nowy Wolf nudził lekko. Te wszystkie mechy, rozkładane bronie Nie to nie dla mnie, aczkolwiek plus za brak regeneracji i brak gównianych znajdziek.
No nowy Wolfik wymiatał. Do Cień mordoru jakoś się przekonać do tej pory nie mogę. Until Dawn już raczej ogram za niedługo, po dodatku do Wiesława.
Dokładnie tak miałem z dwoma grami, które jeszcze nie zostały wspomniane. Wiedźmin 2, ponieważ jednyka była dla mnie bardzo słaba, nawet nie interesowałem się tym że wychodzi dwójka. Nie obchodziło mnie to aż do momentu kiedy gra została wydana. Przez "5 minut" Polska gra była na ustach graczy na całym świecie, kompletnie nie rozumiałem tego mając w pamięci doświadczenie z pierwszej części. W końcu aż wkurzony z ciekawości odpaliłem grę no i powaliła mnie na kolana.
Ta druga gra to Skyrim. Wcześniej nie miałem do czynienia z żadną gry bethesdy i tak samo jak wyżej widziałem, że wszyscy o niej gadają. Zabierałem się do niej 3 razy zanim mnie wciągnęła na dobre, bo to wprowadzenie w Helgen wg. mnie jest bardzo nieciekawe. Dopiero kiedy doszedłem do wątku w białej granii, zostałem wessany do gry.
Dla mnie takim pozytywnym zaskoczeniem był Styx: Master of Shadows. Nie tyle uważałem ją za słabą, co wydała mi się nieinteresująca. A teraz jest jedną z moich ulubionych gier.
mnie również wolfenstein the order nie podszedł, w ogóle mi się to nie podobało. Shadow of Mordor za to przeszedłem 2x bo ciekawie się grało. W Dooma jeszcze nie grałem- 150zł. za tą gierkę to przesada
Świetny materiał, muszę w końcu ograć Wolfensteina, bo zawsze to odkładam, fajnie by było jakbyście zrobili też materiał o największych niewypałach w branży gier.
Fajnie jakby robili gramy z gier na bieżąco, albo tych najbardziej udanych. Mam już dość materiałów o największych hitach, niewypałach, gównianych konsolach i tych w 100% udanych.
Dla mnie Shadow of mordor był zdecydowanie jednym z najpozytywniejszych zaskoczeń, chyba nigdy nie miałem tak dużego rozrzutu na + między oczekiwaniami, a tym co otrzymałem. Z ostatnich rzeczy pozytywnie zaskoczył mnie dodatek do Dying Light, po średniej podstawce za dużo się nie spodziewałem, a tu niespodzianka, nawet fabuła wywarła na mnie bardzo niespodziewane pozytywne wrażenie. Na + także Assassin Syndicate bo bardzo mi się spodobał, a po Unity nie liczyłem na prawie nic.
Ciezko nazwac twoja liste Arasz subiektywna jak wziales gry ogolnie uznane przez graczy, przed premiera, za takie z ktorych nic nie bedzie, ot takie sredniaki. Rzeczywistosc okazala sie inna i kazda z produkcji poza Until Dawn okazala sie nie malym hitem.
Dorzucilbym do tego jeszcze pierwszego Batmana, gdzie chyba kazdy sadzil ze to bedzie kolejna crapowata gra ze znanym bohaterem.
Shadow of Mordor jest świetny. Jeszcze na samym początku rozgrywki myślałem że to tylko taka siekaneczka, ale wraz z upływem czasu okazywało się że w grze jest coraz więcej głębi. No i klimat też mi się podoba - wiadomo, LOTR, ale nie jest to czysta zrzynka, widać że twórcy dodali też nieco swojej własnej inwencji.
Arasz, mówisz o tym, że Jackson świetnie zrealizował Władcę Pierścieni na "srebrnym ekranie". Chyba chodziło ci o "wielki ekran", bo "srebrny" oznacza telewizję.
Tytul oczywiscie clickbaitowy. "Spisalismy na straty"- chyba sam spisales. Lista z dupy. Jak i caly ten material, co kogo obchodzi czyjes subiektywne odczucie do gier przed premiera? Jeszcze jakby to byly glosy calej redakcji, a nie jednego goscia.
Zmarnowane 8 minut zycia. Juz naprawde nie macie pomyslow na materialy.
Czyli przez 8 minut się nie skapowałeś, że będzie tylko głos jednej osoby, aha.
"chyba sam spisales." - no spisał, skoro powiedział, że to subiektywna lista.
PS
Chyba ja zaliczam się do takich osób.
Jedynie co przychodzi na myśl to Driver: parallel lines
Po trójce Drivera(Grałem w pełną u znajomego) poczułem że seria umarła i nie powróci do dawnego blasku, i tu pojawia się Driver: parallel lines, i ją zmierzałem z błotem przy zapowiedziach.
Ale kupiłem aby sprawdzić co za chłam zrobili tym razem i zonk! gra jest całkiem dobra, może nie jest powrotem do korzeni ale grało się całkiem miło, do tego bardzo mi się spodobał moment w grze gdzie druga połowa akcji przenosi się w czasy współczesne gdy TK wychodzi z pierdla.
Miałem podobnie z Battlefieldem 4. Że czemu, po co, przecież kalka z Battlefielda 3. Generalnie okropnie tę grę mieszałem z błotem. Po jakimś roku, może więcej, od premiery mój kumpel (również zagorzały przeciwnik BF'a4) zakupił go w wersji premium na jakiejś promocji i namówił mnie do sprawdzenia. Kupiłem, pograłem i wciągnąłem się jak nigdy. Okazało się że wszystko było względem poprzednika lepsze i ciekawsze. Balans poprawiony, stabilność gry lepsza i wykrywanie trafień prawie bezproblemowe (ale kampanię singleplayer nadal wyklinam)
Przede wszystkim The Bureau: XCOM Declassified. Początkowo byłem nią podjarany. Później - wobec zmiany koncepcji rozgrywki oraz stylu artystycznego - zraziłem się do niej. I faktycznie spisałem na straty. A ostatecznie bardzo mi się spodobała.
Może nie że spisałem ją na straty, co raczej nie wiązałem większych nadziei - Mars: War Logs. Gra od studia, które wcześniej wydało straszliwą kupę, a tymczasem jego "marsjańska gra" dostarczyła mi więcej frajdy niż którakolwiek gra z serii Mass Effect.
W żadnym razie nie uważam tych gier za wybitne, ale pozytywnie mnie zaskoczyły i bawiłem się przy nich lepiej niż przed ich odpaleniem mógłbym się spodziewać.
A mnie wciągnela nieprawdopodobnie Forza Horizon. Myślałem że to znów infantylna symulacja i zwlekałem z odpaleniem kilka miechów, a ta okazała się jedną z najlepszych samochodówek ever.
A drugą to było red dead redemption. Jak kupiłem konsole to przez tego upośledzonego pada nie mogłem się przyzwyczaić i rzuciłem w kąt taki jak się później okazało hit.
Ja miałem takie odczucia w przypadku AC4: Black Flag. Po (w mojej osobistej opinii) zupełnie niepotrzebym Revelations i okropnym AC 3 po zobaczeniu pierwszego zwiastuna "czwórki" stwierdziłem, że już na prawdę kończą im się pomysły i nic z tego nie będzie. A tu ku mojemu zaskoczeniu po zagraniu uważam razem z AC2 i Brotherhoodem najlepsza część Asasyna.
Co do Wolfa to akurat zwiastuny mi się podobały, bo były mega klimatyczne. Co nie zmienia faktu, że podchodziłem do tej gry z dużym dystansem, zwłaszcza po niezłym, ale tylko niezłym Wolfensteinie z 2009 roku. Po prostu nie wierzyłem, że może to być coś więcej niż odgrzewany (i to nie po raz pierwszy) kotlet. Rzeczywistość okazała się na szczęście inna i jest to dla mnie najlepszy singlowy fps ostatnich lat.
Natomiast nie przekonał mnie do siebie Shadow of Mordor. Przy zapowiedziach i aferze wynikającej z faktu, że główny bohater porusza się niemal identycznie jak postaci z serii Assassins Creed, przestałem śledzić temat tej gry. Po ciepłym przyjęciu gotowego produktu zarówno przez graczy jaki recenzentów, moje zainteresowanie wzrosło, ale grę kupiłem dopiero niedawno. Po kilku godzinach nie zachwyciła mnie. W walce to taki uboższy Batman, a w poruszaniu się po świecie uproszczony Assassins Creed. Fabuła może się jeszcze rozkręci, ale jak na razie jest szczątkowa. Sam system Nemesis z założenia wygląda fajnie, w praktyce i tak większość przywódców tłukę na pałę, bo nawet nie chce mi się bawić w te słabości, a to że podczas walki z jednym nagle dołączy się drugi (którego obecności w pobliżu nie byliśmy początkowo świadomi) tylko pogarsza sprawę. Nagle okazuje się, że walczymy z kilkudziesięcioma orkami na raz i tylko biegamy od roślinki do roślinki regenerując swoje zdrowie... Owszem, wykorzystywanie wspomnianych słabości daje większą satysfakcję, ale w moim odczuciu za mało tutaj odpowiednich mechanik, zawodzi też konstrukcja map (w ogóle świat gry jest strasznie monotonny i nieciekawy). W efekcie wszystko staje się bardzo chaotycznei jakiekolwiek planowanie traci sens. Nie bez znaczenia jest też fakt, że świeżo przed Mordorem męczyłem AC IV Black Flag i być może taka formuła gry mi się zwyczajnie przejadła (zwłaszcza, że Black Flag jest znacznie bardziej różnorodny i lepiej mi przypasował fabularnie). Dam jeszcze szansę tej grze, ale póki co mam inne tytuły do ogrania.
Ktoś wspomniał tutaj Batmana Arkham Asylum i tu się zgodzę jak najbardziej. Gry z superbohaterami były zazwyczaj słabe lub w najlepszym przypadku średnie. Chyba najlepiej wypadały proste beatem upy z czasów SNESa. Do tego stopnia nie zaciekawił mnie nowy Batman, że o serii dowiedziałem się dopiero przy okazji drugiej części. Nie miałem w co grać, a demo Arkham City wjechało na xbox live, więc z nudów ściągnąłem. Było to chyba moje największe growe zaskoczenie, seria z miejsca stała się jedną z ulubionych, a Arkham City spokojnie mieści się w moim osobistym top 10 wszech czasów.
Ja na straty spisałem Dark Souls III...ciekawe jak wyjdzie w praniu, kiedyś jak mocno stanieje.
Mont & Blade brzydkie, zręcznościowa walka, nie wiadomo co czyli jedna z najlepszych gier.
This War of Mine czy to platformówka czy samolot nie to genialna gra.
Te gry nie napawały optymizmem przed premierą. Na szczęście rzeczywistość okazała się inna!