Gry w kinie – dlaczego adaptacje gier są tak okropne?
Myślę, że Warcraft będzie pierwszym w pełni dobrze zrealizowanym filmem na podstawie gier. Już po samych zapowiedziach wygląda to obiecująco od strony technicznej. Jednak wiemy jedno - Blizzard ma pieniądze. A to już połowa sukcesu. W dodatku historia Azeroth jest fascynująca sama w sobie.
Nie martw się, warcraft też będzie g**y. Obiecujący od stron technicznej? To żeśmy jakieś inne zapowiedzi oglądali, seriale od hbo wyglądają lepiej.
Co do Warcrafta - najbardziej mnie emocjonowało to, że gra tam aktorka, grająca wcześniej w Agentach T.A.R.C.Z.Y. Ale uważam, że Lara Croft była fajną i dość wierną adaptacją gier, niestety ograniczoną ze względu na długość samego filmu. Zapomnieliście chyba wspomnieć o Far Cry, czyli najgorzej ekranizacji gry ever. Ale za to ten sam reżyser stworzył najlepszą ekranizację, czyli Postala. Po prostu ten film był mega, i do tego niesamowicie oddawał grę.
Warcraft być może będzie zrealizowany porządnie. Ale czy będzie to film wartościowy? Stawiam na puste widowisko.
Poza tym prawie wszystko, co miałbym do powiedzenia, zostało powiedziane, zgadzam się całkowicie co do przyczyn zjawiska - nie leżą w specyfice gier, wybitni filmowcy i z Tetrisa zrobiliby kinowe arcydzieło warte Oscara (na ile Oscary jeszcze coś warte) gdyby podeszli do sprawy odpowiednio kreatywnie. Hm. Ekranizacja Hitmana była bodaj od biedy oglądalna - taki średniak, ale może źle pamiętam.
Jedna rzecz - nie uważam, by większość ekranizacji komiksów dało się nazwać dobrymi filmami chyba, że poprzestaniemy na płaszczyznach technicznej oraz czysto rozrywkowej. Czasem coś gdzieś błyśnie, tu muzyka, tam rola, ówdzie humor. Wyjątek - nolanowskie Batmany. To istotnie filmy dobre (na mój gust, drugi zwłaszcza).
Tymczasem są nadal i książki błagające o ekranizację. Ciekaw jestem, czy dożyję czasów, gdy oczy któregoś z reżyserów spoczną na pewnych tytułach.
Jak maił by powstać diablo to musi być to horror fantasy gdzie na końcu wszyscy giną jeśli będzie drużyna bohaterów lub ginie jeśli będzie jeden bohater.
Prince of Persia: The Sands of Time zarobił $336,365,676, Lara Croft $274,703,340, Resident Evil:
Afterlife $296,221,663 więc do końca nie zgadzam się z autorem filmu :)
"Prince of Persia: The Sands of Time" było całkiem przyjemnym filmem. Dobrze oddawało klimat gry i nie czułem się zawiedziony po seansie. Reżyser Mike Newell pracował wcześneij przy filmie "Harry Potter i Czara Ignia", która była jedną z lepszych części serii. Wadą było jedynie to, że musieli trochę "wygładzić" Księcia Persji, bo kierowali go do młodszej widowni. Ocenili, że w tym przedziale wiekowym najwięcej zarobią, bo być może starsza widownia nie jest jeszcze gotowa na takie kino.
Mogłeś wspomnieć o Silent Hill, bo ze wszystkich adaptacji , ta była najbardziej znośna.
Bo filmy powinny powstawać na takich grach jak Legend of Zelda: Majora's Mask, Metal Gear Solid, NieR a nie Doom czy Mortal Kombat.
Pytanie powinno brzmieć: czy gracze potrzebują takich filmów. Po kiego wuja mam oglądać film mortal kombatant albo inny dom skoro mogę sobie pograć w te gry i bawić się znacznie lepiej?
Powiedzmy, że powstanie film na podstawie MGS albo którejś z odsłon Zeldy - dostaniemy 2godzinną skróconą wersję fabuły która trwa kilka do kilkunastu godzin. Zamiast pełnego produktu jakieś popłuczyny.
Podobnie jest z Warcraftem - to co będzie w filmie jest poza jakimkolwiek kanonem i nie ma nic wspólnego z tym co się działo w W1.
Ekranizacja powieści przydaje pierwowzorowi całą warstwę audiowizualną, w oryginale generowaną przez wyobraźnię. I tu wierność fabularna jest istotna, by oddać to, co w powieści najistotniejsze, bo fabułą w tym dialogami zwykle stoi, jeśli dobra, na równi z jakością prozy.
Z grami jest inaczej. Ekranizacja nie dodaje grze wiele w warstwie audiowizualnej, za to amputuje całą interaktywność. W dodatku mało która gra stoi fabułą i dialogami choć i takie są. Dlatego myślę, że dobra ekranizacja gry, w odróżnieniu od dobrej ekranizacji powieści, nie powinna być wiernym odwzorowaniem linii fabularnej (ta w większości gier jest zresztą zbyt uboga/prostacka jak na scenariusz dobrego filmu) czy rozgrywki, a raczej na kanwie jej i całego świata gry budować, wnosić coś więcej. Coś, co rzecz jasna zainteresuje nie tylko graczy, fanów danego tytułu.
Dobra ekranizacja czegokolwiek powinna wnosić coś od siebie (jeśli nie w warstwie technicznej, to innej, np. fabularnej), jeśli byłaby tylko powtórzeniem tego, co już jest nie dającym żadnych nowych doznań czy wrażeń lub wręcz zubożeniem - faktycznie nie miałaby sensu.
Nawiasem, przypomniało mi się, że dawniej zdarzało się, iż do gier dodawano jako bonus "upowieściowienie" gry. No to już hardkor - medium z reguły najuboższe w warstwie fabuły przekładano na medium w całości na fabule i języku oparte. I to się da, o ile autor jedynie bazuje na grze, nie zaś odzwierciedla tekstem rozgrywkę. Inna sprawa, że tych bonusów raczej nie dało się czytać bo były niemożebnie marnie napisane i/lub przełożone (próbowałem przebrnąć przez "Wrota Baldura" i "Cienie Amnu" Athansa - poległem).
Kiedyś adaptacje komiksowe zmagały się z tymi samymi problemami, co filmy na podstawie gier. Przyjdzie jeszcze czas na te drugie. W końcu branża gier jest dużo młodsza od komiksowej. Obecnie wszystkie żyjące pokolenia miały szansę wychować się na komiksach (DC -1934, Marvel - 1939). Sporo czasu na ugruntowanie ich w świadomości ludzi. Początki gier komputerowych to tak naprawdę lata 70-80, kiedy to zaczęły powstawać produkcje z jakąś treścią.
Może i Uwe Boll maczał przy Postalu to jednak nie był taki zły jak dla mnie, Jedynie do czego mogę się przyczepić to do tej sceny masakry w wesołym miasteczku "Małe Niemcy" gdzie strzelają do dzieci. no i Koleś nie jest taki wulgarny jak komputerowy odpowiednik przez co ma się wrażenie że to on nie jest głównym bohaterem.
Poza tym Uwe :D sam osobiście występuje w filmie i dostaje po dupsku jak na ironię.
Problem filmów na podstawie gier jak wspomniano w materiale to ludzie biorący się za ich produkcje nie mając pojęcia co gracze tak w danych tytułach uwielbiają. Często film to czysty cashgrab i z grą ma wspólne tylko tytuł i jakiś ogólny zamysł - patrz ostatni Hitman który jest po prostu tępym filmem akcji z łysym kolesiem z kodem kreskowym. Nadzieją napawa nadchodzący Warcraft, głównie dlatego ze panowie z blizzarda sami nadzorują powstawanie filmu, a reżyserie powierzyli Duncanowi Jonesowi który znanym reżyserem może jeszcze nie jest (z naciskiem na jeszcze), ale dał nam już 2 świetne filmy, zresztą ciekawe czy sam jest fanem warcrafta.
P.S. Prince of Persia i Silent Hill to wcale nie złe filmy. Ciekawa też jest sytuacja z Resident Evil które przez wielu fanów filmowej serii w ogóle nie jest wiązane z grami.
Jak widzę na zwiastunie orkową kobietą to aż mnie zęby bolą. Do tego przesadzone pancerze ludzi wykonane z plastiku. Kolejny blizzardowski shit? AC też wygląda żałośnie. Lepiej zostawić gry w tym miejscu, gdzie powstają a filmowość i idiotyzm w kinie.
Szczerze, to trochę nie rozumiem tego zarzutu, że "Film traktuje widza jak debila". Jak debila czyli właściwie jak? Serwując odbiorcy prostą fabułę, do której ogarnięcia nie trzeba wiele myśleć? Montując sceny w taki sposób, by nie było problemu z załapaniem przebiegu wydarzeń? Ograniczając liczbę dialogów do minimum?
Pytam zupełnie serio, bo nader często spotykam się ze stwierdzeniem, że "Film X, stanowi mało wymagające kino dla mało wybrednego widza" albo wręcz "X jest filmem dla idiotów".
Czym tak na prawdę różni się "Film dla debili" od "Filmu dla inteligentnego widza"?
Przecież taki Mad Max z 2015, został okrzyknięty - moim zdaniem słusznie - jednym z najlepszych filmów 2015 roku i jednym z najlepszych filmów akcji w ogóle (97% na Rotten Tomatoes!), a jest to produkcja, która nawet nie miała scenariusza (zamiast tego były storyboardy), a wszystkie dialogi zmieściłyby się pewnie na 5 stronach formatu A4...
Czemu Mad Max nie został okrzyknięty "Filmem dla debili", skoro ma do tego wszelkie "predyspozycje" (dosłowny brak scenariusza, niewiele dialogów, praktycznie zero fabuły, mnóstwo wartkiej i zupełnie odrealnionej akcji).
Czy ormiańskie kino egzystencjalne zasługuje na miano "kina dla inteligentnych", tylko dlatego, że jest niszowe i ambitne? Przecież film celujący w "kino wysokich lotów", też może być nudny, przegadany i w gruncie rzeczy banalny.
Piszę to wszystko po to, by unaocznić, że film może być po prostu dobry albo zły, niezależnie od tego, czy jest statyczny i powolny, czy też tryska akcją. A to, że jest lekki i nie wymaga zbyt głębokiej zadumy nad swoim życiem, nie oznacza, że trzeba go traktować jak "papkę dla mas" czy właśnie "kino dla debili".
Jakiś czas temu czytałem artykuł jakiegoś ziomeczka z Hollywood (bodajże scenarzysty), który zapowiadał, że prawdopodobnie w przeciągu najbliższych paru lat nastąpi boom na adaptacje gier podobny do tego, który obecnie mamy na ekranizacje komiksów. Wśród głównych powodów podawał to, co Hed i paru komentatorów też zauważyło - w przemyśle filmowym jeszcze nie zadomowili się ludzie wychowani na grach - w przeciwieństwie właśnie do ludzi wychowanych na komiksach, których autor wskazuje jako ojców sukcesu obecnej mocnej pozycji Marvela, DC i innych w świecie filmu.
Jak dla mnie, taka analiza ma sporo sensu i mam nadzieję, że jego prognozy się ziszczą. Masa gier świetnie nadaje się na adaptacje i przyciągnęłaby do kin masy ludzi. Jednakowoż, jeżeli gry mają się rozwijać tak jak komiksy, to jednak trochę szkoda, bo w zasadzie tylko blockbustery będą powstawać, a to też nie jest taka fajna sprawa znowu.
No nic, pozostaje czekać, aż powstaną filmy jakościowo zbliżone do pierwszych Xmenów i Spidermana, a jak kiedyś doczekamy się "Mrocznego Rycerza" gier wideo to już w ogóle będzie świetnie. Mam nadzieję, że już Warcraftowi uda się zbliżyć do tego poziomu, w końcu mamy tutaj - tak jak chciał Hed - uznanego reżysera i ludzi w ekipie, którzy faktycznie jakiś czas w Azeroth spędzili. Osobiście bardzo mocno trzymam za ten film kciuki i na 100% nań pójdę. Natomiast co do Assassyna mam więcej wątpliwości, już mieliśmy przeto próbę zrobienia filmu w, mniej więcej, podobnych klimatach, z uznanym aktorem w roli głównej - Prince of Persia. Chociaż PoP miał być "nowymi Piratami z Karaibów", a AC zdaje się celować w coś bardziej poważnego, więc jakaś nadzieja pozostaje.
A co z Książe Persji? Myślę że jest to jeden z najlepszych filmów z tytułem gry komputerowej.
Resident Evil to ty szanuj. Bardzo lubie tą serie filmów. I tak... uprzedzając atak: grałem gry z tej serii. Bardzo liczę na sukces Assassyna i Warcrafta.
Powiem Ci Hed że Irańskie Rozstanie o którym mówiłeś to świetny film. :) Też lubię takie kino i uważam że brakuje ambitnych filmów na podstawie gier.
Dlaczego "gry w kinie" to pomyłka? Spójrzmy na to technicznie: przerabianie gry na film to downgrade, robi się z czegoś interaktywnego, coś płaskiego, liniowego i jednorazowego.
zobaczycie ze z assassins creed tez bedzie beznadziejnie. Dlaczego? bo zawsze filmowcy WIEDZA LEPIEJ co i jak zrobic, przez co psuja wszystko. Pamietacie ostatniego Hitmana? Czym jest gra? skradanka. Co zrobili filmowcy? A no film akcji gdzie gdzie nie bylo nic ze skradanki i klimatu gry
Bardzo bym chciał, żeby Warcraft WYPALIŁ, ale szczerze mówiąc , to obawiam się że tak nie będzie...
Do tej pory większość adaptacji gier kończyła się źle lub tragicznie. Oby nadchodzące produkcje odmieniły ten trend!