Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Jakie studia po maturze aby mieć pracę i dobrze zarabiać?

04.05.2016 19:30
😎
1
zanonimizowany561661
45
Senator

Jakie studia po maturze aby mieć pracę i dobrze zarabiać?

Chciałbym się z wami podzielić świetnym cytatem który właśnie usłyszałem z okazji matur:

Jeżeli wybierzesz trudne, oblegane przez innych studia, będziesz się twardo uczył osiągając conajmniej dobre wyniki i ukończysz je w terminie ... Pracodawcy będą na ciebie czekali z dobrą pracą ... A na pozostałych nie czeka nikt.

04.05.2016 19:35
Szyszkłak
2
odpowiedz
Szyszkłak
203
RZUŁTY WONSZ PIENĆ

Patrząc po mojej dziewczynie i jej studiach to najlepiej zapowiadający się reprezentanci jej przyszłego zawodu wcale nie są w czołówce biorąc pod uwagę oceny a Ci co raczej na 4 jadą.

04.05.2016 19:37
DanuelX
3
odpowiedz
3 odpowiedzi
DanuelX
82
Kopalny

Myślałem, że prawomyślni z zasady nie oglądają TVNu.

04.05.2016 20:10
3.1
1
zanonimizowany561661
45
Senator

Ty oglądasz TVP ja HBO :)
I jaki kurde prawomyślny, masz strasznie monochromatyczne spojrzenie na świat.

post wyedytowany przez zanonimizowany561661 2016-05-05 09:40:48
05.05.2016 09:11
3.2
Tworzymy Gre
19
Pretorianin

*monoCHromatyczne

Ale tak to się zgodzę, chyba pierwszy raz, lewaczki mają strasznie nazistowskie podejście- jesteś z nami, albo przeciwko nam.

05.05.2016 14:15
3.3
zanonimizowany1080091
33
Legend

Lewaczki mają cały czas nazistowskie podejście. Wystarczy sobie porównać program NSDAP i obecnych partii politycznych ;)

04.05.2016 19:41
4
1
odpowiedz
4 odpowiedzi
czader--master
7
Generał

Oceny ocenami, wyniki wynikami, a i tak się liczy umiejętność danego fachu.

Dajmy na to 2 programistów, jeden ma analizę w małym paluszku, drugi ledwo wyrabia, tyle że ten pierwszy nie ma pojęcia o programowaniu, a drugi potrafi sam projektować aplikacje webowe itp.

Kogo bardziej pożąda pracodawca?

04.05.2016 19:44
DanuelX
4.1
DanuelX
82
Kopalny

Niestety muszę cię rozczarować, jeśli jesteś programistą i przy okazji nie masz pojęcia o matmie (w tym o analizie) to będziesz marnym programistą. Matematyka wyrabia odpowiedni sposób logicznego myślenia (nie mówiąc o tym, że niskopoziomowe programowanie to w sumie sama matma) i pewną dyscyplinę pracy. Przez takich "domorosłych" programistów mamy pobugowane oprogramowanie.

04.05.2016 19:50
4.2
czader--master
7
Generał

To nie był mój ból dupy, tylko zapodałem przykład, mogłem również odnieść się do innego zawodu.

Akurat Twój przykład pokrywa się 50/50 z rzeczywistością, może tak być, ale też wcale nie musi.

04.05.2016 20:00
DanuelX
4.3
DanuelX
82
Kopalny

Wiesz ja nie przeczę, że są naturalni geniusze (gejts i inne karmaki) - ale przeciętny janusz kodowania powinien być dobry z matmy. Widziałem takich co na informatkę się pchali bez wiedzy o algebrze czy nawet skróconym mnożeniu - nie byli jacyś wybitni w c++.

04.05.2016 20:12
4.4
zanonimizowany561661
45
Senator

Dla programisty najważniejsza jest matematyka, oczywiście na wyższym poziomie. Programowania można każdego nauczyć, logiki, analizy itd nie.

04.05.2016 23:29
5
odpowiedz
4 odpowiedzi
zanonimizowany1143571
3
Pretorianin

Znam gościa bez żadnych studiów który założył firmę i w tej chwili zarabia takie pieniądze jakich ty prawdopodobnie nigdy na oczy nie zobaczysz, znam też gościa po obleganych studiach który na piątkach zrobił dyplom i w tej chwili robi właśnie u tego gościa za 2500 zł.

Więc wsadź se swoje mundrosci w buty

Twoje prostolinijne i wręcz naiwne poglądy na świat którymi raczysz nas na tym forum wynikają zapewne z tego, że tobie bida nigdy w dupe nie zajrzała. Od małego miałeś wszystko. Taki trochę A.l.e.x 2.0

Ja kończę gównostudia typu filologia angielska i skończę prawdopodobnie jako nauczyciel robiąc za 1600 zł i dorabiając korepetycjami/ szkołami językowymi.

post wyedytowany przez zanonimizowany1143571 2016-05-04 23:33:12
05.05.2016 05:00
5.1
1
zanonimizowany561661
45
Senator

To czego brakuje na "gównostudiach" to z pewnością przedmiotu logika, a w szczególności wątków przyczynowo skutkowych.

To że znasz kogoś kto ma dużo pieniędzy bez ukończenia studiów nie ma żadnego związku z tym że po dobrych studiach łatwiej jest o dobrą pracę, żadnego logicznego związku.

Pieniądze których nigdy na oczy nie zobaczę, uwielbiałem ten tekst. Gdy byłem dzieckiem, a było to sporo lat temu, mój ojciec kierował firmą w Afryce, byłem przy tym jak za gotówkę kupowali 32 samochody terenowe, dwa wielkie pudła dolarów. To jest dobry przykład takiej sytuacji :)

Co do biedy, nie mam się czego wstydzić, tak miałem dwa razy więcej niż ty uważasz za "zbyt wiele" i wcale się tego nie wstydzę, bo teraz jest moja kolej i od 20 lat to ja mam na utrzymaniu kilka osób. Uczciwych pieniędzy nie trzeba się wstydzić.

Wolał bym nie musieć za każdym razem sprowadzać rozmowy do mojej osoby. To jest żenujące ja o studiach a ty o mnie. Wiesz, jeżeli to co piszę wywołuje u ciebie taki atak frustracji to gdybyś rzeczywiście mnie poznał lepiej, myślę że byś mnie naprawdę znienawidził :)

No ale wracając do studiów.

Wcale nie uważam że filologia angielska to złe studia. Tyle tylko że powinieneś je ukończyć na dobrej uczelni w Anglii lub US i albo zająć się wykładaniem i pracą nsukową na uczelni (za dobre pieniądze) albo pisaniem książek albo ogólnie pisaniem, np. scenariuszy, czyli robić to do czego te studia mają cię przygotować. I każda z tych rzeczy przyniesie ci dużo pieniędzy jeżeli będziesz w tym dobry.

A ty, choć cię nie znam ale mogę z dużym prawdopodobieństwem to założyć, wcale nie jesteś na prawdziwych studiach filologicznych na dobrej uczelni tylko na jakiejś parodii studiów które mają wypluć niedorobionego nauczyciela angielskiego.

Twoje studia wcale nie są trudne,ukończysz je bez problemu przy średnim nakładzie pracy. Tego warunku z pierwszego postu moim zdaniem nie spełniasz.

Ale nawet w PL jako tłumacz jesteś w stanie sporo zarobić, tylko musisz być najlepszy. Dla średniaków nie ma pieniędzy.

05.05.2016 07:35
5.2
zanonimizowany1143571
3
Pretorianin

Tyle tylko że powinieneś je ukończyć na dobrej uczelni w Anglii lub US

No świetnie i bardzo chętnie, jak mi sfinansujesz to postaram się skończyć nawet Yale University. Jak mi napiszesz, że gdybym chciał to mógłbym zarobić na studia za granicą to prychne srogo.

Dla średniaków nie ma pieniędzy.

Średniaków to wy zatrudnianie do pisania tekstów na gamepressure. Nawet taki niedorobiony nauczyciel jak ja łapie się za głowę jak czyta tam artykuł po angielsku.

post wyedytowany przez zanonimizowany1143571 2016-05-05 07:38:34
05.05.2016 09:46
5.3
zanonimizowany561661
45
Senator

Ale dlaczego mam ci cokolwiek finansować?

Trzeba było zbierać pieniądze na studia, pracować w wakacje, pożyczyć od rodziny, wziąć kredyt, wyjechać do pracy na dwa lata itd. jesteś taki super to sobie poradzisz, są stypendia dla najlepszych.

05.05.2016 09:52
5.4
czader--master
7
Generał

Takie gadanie, Soul.

Ja rok pracowałem za granicą i odkładałem na studia, jednak mimo to nie mogę sobie pozwolić na brak pracy, gdyż żaden trzeźwo myślący człowiek nie wyda wszystkich swoich oszczędności na studia, żeby w razie czego zostać na lodzie :)

04.05.2016 23:40
Lindil
6
odpowiedz
Lindil
249
Lumpenliberał

Politologia;)

04.05.2016 23:53
wert
7
odpowiedz
wert
204
Kondotier

Wydaje mi się, że w cytacie [1] jest ~ 83% prawdy.

05.05.2016 00:20
8
odpowiedz
zanonimizowany869910
114
Legend

Pisałem już o tym kiedyś. Dobra uczelnia, odpowiedni kierunek i czasem już na przedostatnim roku studiów otrzymuje się oferty z kraju i zagranicy.
Przykładowo: wydział architektury Politechniki Warszawskiej. Na ostatnim roku studiów roi się od skautów. Moja była Pani dostała kontrakt 2-letni w jednym z największych biur architektonicznych w Dublinie. Potem przedłużony. Warunek: język angielski. I tyle.

Oczywiście, zawsze znajdą się narzekający, którzy w nic nie inwestują, nawet w siebie, którym zawsze jest wszędzie pod górkę i którzy oczekują państwa socjalistycznego, które będzie im przewijać pieluchy.
Niech jadą więc do Zjednoczonego Królestwa i głosują za brexitem. I tak maja fajnie, bo Zjednoczone Królestwo żerowało na innych przez 300 lat, a my na UE żerujemy dopiero od 10 :D

05.05.2016 00:48
9
odpowiedz
1 odpowiedź
czader--master
7
Generał

Ashawer, jakbys otworzyl oczy, to moze bys zobaczyl wiecej niz chcesz widziec.

Nie kazdy ma mozliwosc studiowania na dobrej uczelni, nie kazdych rodziców stac na poslanie dziecka na studia, nie kazdy otrzyma stypendium.

Reszta musi radzic sobie sama, praca caly tydzien, studia i rozwijanie sie w danym kierunku.

Nie kazdy ma kolorowo, nie kazdy moze poswiecic duzo czasu na nauke i miec wyjebane na reszte, czy ma co jesc, gdzie mieszkac, bo rodzice wszystko zafunduja, kupia samochodzic, oplaca imprezki i wycieczki.

Jak mozna byc tak krótkowzrocznym, wrecz ograniczonym...

05.05.2016 05:16
9.1
zanonimizowany561661
45
Senator

Jeżeli jest ci ciężko w życiu musisz się po prostu mocniej starać, aby zredukować dystans jaki dzieli cię od tych którzy mają kasę. Musisz być twardy bo nikogo twoję narzekania nie obchodzą. Walcz.
Masz już 18 lat? Zapewne tak.
To powinieneś już mówić w dwóch obcych językach.
Jesteś świetny z matematyki? Ile tysięcy zadań zrobiłeś.
A może masz uzdolnienia artystyczne? Ile masz zeszytów z rysunkami.

Jak uważasz że masz gorszy start to nikt ci taryfy ulgowej nie da. Musisz po prostu więcej pracować aby nadgonić.

Nie masz kasy na studia, idź do pracy, zarób przez rok. A potem tani akademik, tanie żarcie, praca i nauka. Albo sobie poradzisz albo odpadasz.

05.05.2016 07:48
AyenoKanno
10
odpowiedz
AyenoKanno
193
SomeoneElse

Ciekawe kiedy przestanie obowiązywać to złudzenie, że tylko studia gwarantują porządne zarobki. Zgodzę się z tym stwierdzeniem ale tylko w przypadku studiów po których zostaje się specjalistą czyli medycyna np. Ja studiów ukończonych nie mam żadnych a mimo to zarabiam lepiej niż 90% ludzi których znam i którzy studia mają zrobione z tytułami magistra włącznie. I wcale nie mówię tu o ludziach po socjologii itp.

05.05.2016 08:19
marcing805
11
odpowiedz
marcing805
186
PC MASTER RACE

Tak naprawdę, to się liczy zaradność w życiu. Pizda po polibudzie i tak tą pizdą zostanie. Czyż nie? A obrotny mechanik po podstawówce czasu wolnego nie ma, bo tyle ma zamówień. A pieniądze, to ostatnia rzecz, na którą może narzekać.

post wyedytowany przez marcing805 2016-05-05 08:23:58
05.05.2016 08:25
Deser
😊
12
2
odpowiedz
Deser
266
neurodeser

Pieniądze bywają przydatne tylko z powodów finansowych, z całą resztą można spokojnie dać sobie bez nich radę.

05.05.2016 09:03
iNfiNity!
13
odpowiedz
2 odpowiedzi
iNfiNity!
98
NSX

soul, akurat filologia angielska i serwis Gry-Online w jednym zdaniu mają prawo występować tylko w charakterze prześmiewczym :)

tak na szybko, odpalamy słownik z transkrypcją fonetyczną i sprawdzamy te trzy wyrazy:

ultimate
stalker
half-life

P.S. no offense, darmowa porada od niedorobionego filologa :)

05.05.2016 09:20
Soulcatcher
13.1
1
Soulcatcher
268
Dragons Dogma 2

Premium VIP

Nie podoba mi się że śmiejesz się z serwisu gry-online.pl i we mnie partnera do tego śmiechu nie znajdziesz.
Ja pracę w redakcji GOLa zakończyłem kilkanaście lat temu i nie mam nic wspólnego z poziomem językowym materiałów.
Znam język angielski całkiem dobrze, mimo tego nie czuję się na siłach aby być ekspertem w tej dziedzinie.
W tej chwili w naszej firmie pracuje na etacie kilka osób po filologii angielskiej i kolejne współpracują zdalnie.
I to jest jedna z rzeczy którą się zajmuję, aby było coraz lepiej.

Nie wiem dlaczego jesteś "niedorobionych filologiem", ale przypuszczam że to twoja wina.
Zadowolenie można mieć z każdej pracy, trzeba tylko ją lubić i wykonywać ja z przekonaniem.

post wyedytowany przez Soulcatcher 2016-05-05 09:37:58
05.05.2016 09:22
iNfiNity!
13.2
iNfiNity!
98
NSX

mea culpa, nie było w tym złośliwości

moglibyście po prostu zwracać większą uwagę na wymowę angielskich słów w materiałach wideo - jakby nie patrzeć, największy serwis w kraju, więc zobacz, ile osób powtarza potem takie błędy

edit:
bez obaw, uważam się za cały czas "dorabiającego" się filologa - coś tam wiem, może trochę więcej, niż przeciętny absolwent, ale cały czas kontynuuję naukę samemu

skomentowałem, ponieważ nie uważam, że z filologią w Polsce jest tak źle; uczyłem się na dwóch, ekhem, uczelniach (wybacz repetitio) w zachodniej części kraju i spotkałem na swojej drodze wielu utalentowanych studentów i jeszcze lepszych wykładowców

jasne, są czarne owce, ale jak zwykle sprowadza się to do indywidualnej dyscypliny i ambicji

post wyedytowany przez iNfiNity! 2016-05-05 10:20:12
05.05.2016 09:18
Yoghurt
14
4
odpowiedz
2 odpowiedzi
Yoghurt
101
Legend

Widzę, ze Soul propaguje jakże dziś popularną postawę tryharderiatu.
Self Made Man to jest mit, milionerem nie zostaje się tylko dlatego, że się ciężko pracowało, studia nie gwarantują zatrudnienia - notariusze zamykają kancelarie, połowa wydziału architektury robi DTP w miesięcznikach lajfstajlowych, programiści tłuką strony za 100 PLN, a ci zdolniejsi klepią darmowe klony flappy birda na androida, doktoraty na uczelniach są kiepsko płatne i coraz mniej osób wybiera naukową scieżkę kariery, polscy badacze nie mają pieniędzy, a bez nich nie mogą realizować niesamowicie kreatywnych projektów, bo nawet nie mogą sobie kupić zapasowego ołówka i ryzy papieru do drukarki bez przejscia biurokratycznej ścieżki przypominającej najgłębsze komunistyczne archiwa NKWD. I nie, to nie dlatego, że się za mało starali, ze zamiast siedzieć w piaskownicy mogli napierdalać całki albo projektować wieżowce podczas wakacji rodzinnych w Ustce. Po prostu liczba intratnych, wspaniałych, wymarzonych stanowisk do obsadzenia jest niewielka, a każdy chciałby na nich siadać. I pierwszeństwo mają nie ci, co to się starają jak nikt inny, tylko ci, którzy mają odrobinę szczęścia, koneksje lub akurat się napatoczą. Stanowisk nie obsadza się ludźmi najzdolniejszymi, tylko najbardziej opłacalnymi z punktu widzenia pracodawcy - jeśli coś umiesz i przydasz się naszej firmie, to swietnie. Ale ten gościu, co umie tylko troszeczkę mniej, ale też weźmie o 500 złotych mniejszą pensję, do tego zgodzi się robić na śmieciówce, przyda nam się bardziej.

Zawsze chciałem coś znaczyć, zawsze chciałem być kimś,
iść dumnie. Sukces kryje się w rozumie, jestem inny niż ci durnie,
w wieku ośmiu lat wygrałem teleturniej.
Kto żyć nie umie, ten żyć nie powinien,
kto na dobry byt pracuje, ten nie zginie.
Prezydent miasta rzekł: przyjeżdżajcie,
tu każdy ma szansę, każdy ma szansę
na lepszą passę. Moja dziewczyna
wciąż czyta w kolorowych magazynach
jak mieszka elita. Kiedyś powstrzymując płacz
mówiła "powiedz, że kiedyś i nas będzie na to stać..."
Jasne, że będzie. Oczywiście, że będzie.
Naturalnie, że będzie, mała tancereczko.
Będziemy jeździć po świecie. Będziemy mieć dziecko.
Nie jest to łatwe, ale nie bądź smutna,
każdy ma szansę. Zrobimy to, zacznę od jutra.
Zacząłem tak: zaraz po studiach
wszedłem w spółkę - i po stu dniach
znalazłem się w bagnie głębokim jak studnia.
Sytuacja nagle stała się trudna,
gdy wspólnik firmy, co była nasza wspólna,
wziął całe pieniądze i nakupił za nie gówna.
Interes życia!... Ciekawa inwestycja,
lecz nic się nie sprzedało i nadzieja prysła
tak szybko jak przyszła. Przyjaciele mali,
kapitał uciekł - wierzyciele zostali.
Spółka zabita dechami, wspólnik zniknął.
Ale nic to, znajdę pracę, mam kwalifikacje, dyplom
i dołożę starań tak, reanimując trupa,
aż cały ten schoene stadt odbije mi się w butach.
Zawsze pierwszy zdawałem kompetencji testy,
pływalnia, taniec, angielski; nie przewidziałem tylko, że lepsi
byli ci, co z odpowiednimi
ludźmi z firm chwytali dni jedząc psylocybiny.
Na dyskach, w klubie przeżycia ich zbliżyły -
oni mają stanowiska, a ja długi, skurwysyny!
Oddałem wszystko co tylko w zastaw,
w miesięcy kilka zlazłem pół miasta.
Starłem nogi aż do tyłka!... Kaleka z twarzą martwą,
cały ten schoene stadt odbił mi się czkawką.
Do dupy. Tancereczka w baletkach uciekła,
leżę struty - była tak piękna. Mój koniec bliski.
Leżę bezwolny, wspominam jej cycki.
Wpadł komornik i zabrał mi wózek inwalidzki.

Ja mam pracę w wyuczonym zawodzie, lubię ją, ale dostałem ją dzięki odrobinie fuksa, dzięki temu, ze znajomy znajomego znajomego potrzebował kogoś o moich umiejętnościach i akurat byłem w pobliżu. I fajnie, wszystko super, zdolny jestem niesłychanie w tym co robię i otrzymuję za to godziwe wynagrodzenie, ale nie potrzebowałem do tego ani studiów (dopiero teraz je kończę, dekadę po fakcie i raczej hobbystycznie, niż ze względu na wymogi zawodowe). Ja wiem, że ten mityczny sukces da się odnieść, ale nie utwierdzajmy ludzi w przekonaniu, że po dobrej uczelni praca człowieka znajdzie sama, że wystarczy tylko chcieć i się mocno postarać - to jest sprzedawanie kłamstw, mrzonek i marzeń o rynku pracy, zupełnie jak totolotek, przy czym w tym drugim jest większa szansa na zostanie milionerem.

post wyedytowany przez Yoghurt 2016-05-05 09:33:45
05.05.2016 10:17
14.1
zanonimizowany561661
45
Senator

Trochę jak w maszynie czasu. Twój tekst był kiedyś aktualny, teraz stoi przed ludźmi otworem cały świat. Tysiące miejsc pracy.

05.05.2016 10:42
Yoghurt
14.2
2
Yoghurt
101
Legend

Piszesz do nas z roku 2050, w którym VII Rzeczypospolita skolonizowała opuszczone wyspy Japońskie i utworzyła nowe możliwości dla młodych, chętnych kolonizatorów?

Ja wiem, ze miejsc pracy jest sporo, nawet tysiące (z czego poszukujących przyzwoitej pracy są miliony). Przy czym mniej więcej 50% tych miejsc nie spełnia podstawowych wymogów co do warunków i wynagrodzenia, 20% już dawno jest obsadzone tymi, którzy zostali desygnowani na odpowiednie stanowiska więc konkurs jest tylko pro forma, zatem zostaje jakieś 30% z tych sensownych, a obłożenie jest spore.

Oczywiście, można wziąc się do kiepsko płatnej, urągającej przyzwoitości roboty i nie narzekać, bo "przecież masz pracę, a inni nie". Tylko wtedy zaprzecza to lansowanemu przez ciebie i wielu innych sukcesowi, bo ze spełnieniem ma to wtedy niewiele wspólnego. Tak, można sobie stanowisko również utworzyć samemu, tyle ze rynek ma ograniczoną chłonność i na jednego małego przedsiębiorce, który utrafi z koniunkturą przypada stu jemu podobnych, z dobrym pomysłem i wykształceniem, którym się nie powiodło, mimo, ze harowali jak woły, nabrali kredytów studenckich na naukę na Harvardzie i pożyczek na rozruch biznesu. Bo mieli pecha, bo jakiś TIR nie dojechał na czas, bo frank podrożał, bo im matka ciężko zachorowała, bo złamali nogę i nie dojechali do potencjalnego klienta.
Kreowanie poglądu, jakoby sukces zależał tylko i wyłącznie od ciebie i od twojej ciężkiej pracy to jest tworzenie rzeczywistości alternatywnej. Od pracy własnej zależy wiele, ale nie wszystko. Stwierdzenie "nie starałeś się dostatecznie" nie pasuje do każdej sytuacji i nie ma przełożenia na realne warunki panujące w kraju czy na świecie.

05.05.2016 09:30
15
odpowiedz
Wiarołomca
85
Senator

Jak sie jest nieogarem to i najlepsze studia w niczym nie pomoga ;]

05.05.2016 10:37
16
4
odpowiedz
1 odpowiedź
zanonimizowany809
160
Legend

1. Znajomosci i układy. Dalej żyjemy w niewoli tych dwóch rzeczy i niezależnie od wszelkich oficjalnych stanowisk - kogokolwiek - taka jest rzeczywistość i choćby nie wiem jak ją zaklinać i jakie przykłady podawać - nic tego nie zmieni.
2. Nie ważne jest to, jak trudne są studia. Ważne jest to, jaki jest popyt na rynku na danego specjalistę. Nie wspominając już o tym, że to co dla jednego trudne - dla innego łatwe.
3. Wiedza nie jest na samym poczatku listy, jeśli chodzi o robienie kariery. NIkt tego oficjalnie nie powie, nie przyzna a każdy będzie powtarzał jak mantrę stale to samo "bądz mądry, pracuj ciężko, ucz się a osiągniesz sukces". Nic bardziej mylnego. Wiedza pomaga, ale to jakieś 20% w drodze do sukcesu. Cała reszta to polityka, polityka, polityka, charyzma, bycie w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie itp. Pamiętam wstępniaka do gry Cyberpunk "nie wazne kim jesteś, ale jeżeli wyglądasz jak AS ludzie Cię za takiego będa brali".
4. Trzeba pamiętać, że wszystkie firmy kłamią. Zatem jeśli firma A stwierdza: brakuje nam 30 tysięcy inżynierów o specjalności automatyka - to nie można dawać temu wiary. Bo to zazwyczaj oznacza: "brakuje nam 30 tysięcy inżynierów, abyśmy mogli utrzymać niski poziom wynagrodzeń".
5. W Polsce mamy problem związany z wielka nadprodukcją ludzi z wyższym wykształceniem. Wynika to trochę z przemian ustrojowych i tego co miało miejsce w okresie przejsciowym. Wiele osób zauważyło pewna prawidłowośc: w trudnych czasach, kto sobie lepiej poradził? Kto otworzył biznesy, przebrażowil się, dostał pracę - a kogo zwalniali i nie chcieli nigdzie przyjąc? No właśnie. I się zaczeło: "synek, musisz koniecznie isć na studia, by znaleźć prace". I ruszyły całe armie szturmowac uniwersytety by zwiększyć swoją szansę na upragnione 1500 brutto.
W efekcie, przyzwyczailiśmy pracodawców do tego, ze czynności wykonywane do tej pory z powodzeniem przez techników czy ludzi po zawodówce - teraz robią inżynierowie czy magistrowie. Dlaczego? Bo sa na rynku i godzą się ta pracę wykonywać. I to za niewielkie pieniądze.
Duża ilość ludzi wykształconych sprawia, że od lat mamy rynek pracodawcy (nawet jeśli oni twierdza, że mają "problem" ze znalezieniem pracownika - co zwykle jest nieprawdą), a rynek pracodawcy to zazwyczaj rynek niskich zarobków. Ludzie zatem zaczeli robić po 2, 3 kierunki by ładniej w papierach wyglądało. Coraz więcej osób za wszelką cenę chce zrobić doktorat - nie z ciekawości naukowej, czy dla pasji - ale to też czasami zwiększa szanse na pracę czy awans (choć bywa, że przeszkadza). I mamy paradoks: życia nie wystarcza PROFESOROWI by zgłębić 50% swojej własnej branzy, a mamy wysyp dyletantów, którzy pokończyli po 2-3 kierunki. I wszyscy umowilismy sie na to, że dajemy wiare w to, że te osoby naprawdę wiedza wszystko z 3 dziedzin.
Mamy zatem tutaj proces bardzo złożony, do którego wszyscy dokładają. I nie jest tak banalny, jak zwykło się to przyjmować, że "winne są uczelnie bo uczą ludzi zbyt ogólnie, a nie przygotowują do zawodu".
6. Propaganda. Interesującym elementem całej układanki jest pewna przezabawna propaganda. Składają się na nią dwie bzdurne tezy:
a) że studia mają niby przygotowywać do zawodu a tego nie robią
b) że po studiach młody człowiek jest nic nie wart i nic nie umie

ad a) Ten sam głupi tekst pojawia się w każdym kraju. Weźmy np. informatykę. Ilośc zawodów jakie można wykonywać po takich studiach idzie w setki. Do którego z nich ma przygotowac uczelnia? Przekonanie o tym, że z uczelni ma wyjść człowiek o umiejętnościach praktycznych, kto od razu wpasuje sie w mechanizm firmy niczym zaprojektowany na wymiar element - jest albo skrajnym brakiem umiejętnośći myslenia i rozumienia czym sa studia wyższe, albo sprytną manipulacją. Obstawiam to drugie.
ad b) Skoro człowiek po studiach nic nie potrafi, to dlaczego ktokolwiek ich zatrudnia? Po co na stanowiska specjalistyczne wybierać absolwentów, skoro można by brac ludzi przypadkowych z ulicy?... A no wlasnie. Bo jednak ten absolwent wie i to nie mało. Bywa, że ma wiedze nieuporzadkowana, część musi nadrobić - ale wie jednak sporo by podejmowac pewne działania pod nadzorem.
A i B ma obniżyć ludziom poczucie wlasnej wartosci i oczekiwania. Gdy po latach wmawiania tego samego, powtarzają to już wszyscy - to efekt jest osiągnięty. Ludzie po studiach czują się nikim i godza sie na najniższe stawki. Przestają tez wierzyć w sens edukacji i zamiast przykładać się do nauki, odbębniają byle zaliczyć - bo "liczy się papier a zawodu nauczę się w pracy". I potem spotykam ludzi, dla ktorych elementarne pojęcie bilansu masy i energii jest czymś na poziomie odkrywania nowych doznań.

7. Strategia pracodawców.
Polski rynek jest trudny. Ludzie sa na dorobku, nie mają kasy. O ile nie mówimy o programistach czy zawodach regulowanych (co jest odrębna patologią na odrębny temat) - to dominuje praktyka działania: szybko, tanio, po łebkach, byle jak dużo na raz. Aby uzyskać rentowność, czesto zatem zatrudnia się ludzi najtańszych (czytaj. absolwentów, studentów) zarzuca ich robotą i obrabia się partactwo w ramkę dobrego marketingu. Zatem ten absolwent, czesto w pracy uczy się byle jakości - i nagle uświadamia sobie, ze jedyne rzeczy które robił porzadnie, dokładnie i rzetelnie z przemyśleniem i analizą - to były projekty na studiach.
Ale tego tez nikt nie powie. Dobrze, że to forum o grach i można wbić kija w mrowisko i poczekać na reakcję oburzonych :-)

BTW prosze się od GOLa odczepić. Gdyby wszystko w tym kraju było na takim poziomie jak ten serwis, to by tutaj ludzie z USA składali masowo wnioski o pozwolenie na osiedlenie sie z zamiarem stalego pobytu.

post wyedytowany przez zanonimizowany809 2016-05-05 10:43:16
05.05.2016 11:14
Drackula
16.1
Drackula
231
Bloody Rider

I mamy paradoks: życia nie wystarcza PROFESOROWI by zgłębić 50% swojej własnej branzy, a mamy wysyp dyletantów, którzy pokończyli po 2-3 kierunki.

Patrzac na to z boku, nie babrajac sie w tym bagienku, osobiscie mam wrazenie ze w Polsce mamy nadmiar profesorow ktorym wydaje sie ze sa specjalistami a prawda jest taka ze ich wiedza, czesto szczatkowa zatrzymala sie jakies 20-30 lat temu i tak tkwia w tym marazmie kolejne lata, produkujac kolejne tabuny magistrow i doktorantow, ktorzy podazaja ta sama sciezka.
Owszem nauka w Polsce jest niedofinansowana ale gorszym zjawiskiem jest uczelniany nepotyzm. Wszystkie wazne stolki sa obsadzone kolesiami , ktorzy lape na wszystkim trzymaja. W wiekszosci sa to ludzie posiadajacy dosc mialka wiedze co odbija sie na jakosci zatrudnianych doktorantow i adiunktow, no bo przeciez nie zatrudni zdolniejszego od siebie bo jakby to wygladalo, jeszcze by go ze stolka wygryzl. Z moich studiow, ci najlepsi znalezli prace juz na studiach lub zaraz po nich ewentualnie wyjechali robic nauke do innych krajow. Doktorantami i asystentami na uczelni zostali ludzie ktorzy cale studia mieli problem z zaliczeniami i jechali na warunkach. Przeloz to na skale kraju i wyloni sie obraz polskiej nauki, ktora poza nielicznymi wyjatkami nie jest w stanie wymyslic nic konkretnego. Dzieki Bogu dolaczylismy do EU, to chociaz te zapyziale instytuty mogly nakupic nowego sprzetu. Ale tu tez sa patologie; wydzial materialow na AGH kupil najwiekszy dostepny TEM (Titan) za kilka milionow ojro, ktory mial slyzyc calej uczelni i co? jeden z komuszych profesorkow "zawlaszczyl" sobie sprzet nie dopuszczajac innych. Taka polska uczelniana patologia.

post wyedytowany przez Drackula 2016-05-05 11:15:33
05.05.2016 11:20
17
odpowiedz
7 odpowiedzi
zanonimizowany1171381
0
Chorąży

Pan Vader ma całkowitą rację i bardzo mądrze pisze.

Mój przykład:
Lat 21, w trakcie studiów zaocznych, pracujący po przeprowadzce do dużego miasta, czynsz za mieszkanie większy niż mediana polskich wynagrodzeń.

Bycie programistą to dosłownie jak oszukiwanie, nie obowiązują nas żadne problemy, z którymi borykają się inni ludzie, których znam lub znałem męczący się za 15zł/h w byle jakiej pracy.

05.05.2016 11:56
blood
17.1
blood
241
Legend

Oszukiwanie, dobre jaja. Informatycy z odpowiednią specjalizacją wszędzie zarabiają dobrze, bo na to jest zapotrzebowanie i w tym jest kasa. Jeśli Twoja lodówka zaczyna z Tobą rozmawiać i pytać się czy zamówić Ci przez net żarcie, bo skończyły Ci się jajka i podwawelska, to wiedz, że coś się dzieje.

Każdy kogo spotkasz i powiesz mu, że jesteś lekarzem, "informatykiem", "jakikolwiek wysoko płatny zawód", masz własną firmę, to zaraz będą komentować, że takiemu to dobrze, spadło z nieba i w ogóle. Ludzie wiedzą jakie zawody są opłacalne, więc mogą sobie pójść na informatykę czy medycynę. W dzisiejszych czasach każdy może wziąć się do roboty i wyrobić sobie zawód jaki chce.

05.05.2016 12:08
17.2
zanonimizowany1171381
0
Chorąży

Właśnie dlatego zostałem programistą apliacji webowych. Tym bardziej, że zagraniczny kapitał nie płaci w złotówkach.

05.05.2016 12:12
moneo
17.3
moneo
121
Nikon Sevast

Programiści mają na pewno super sytuację obecnie, bez dwóch zdań.

Ale nie tylko oni. Sporo specjalizacji zahaczających o tematy cyfrowe jest obecnie bardzo pożądane (product owner / UX / PM / mądry marketing webowy). Wszelkie specjalizacje, które stoją pomiędzy IT a biznesem.

I nie trzeba tu mieć wyształcenia IT. Sam znam (lub sam zatrudniłem) pracujących w takich rolach ludzi bez studiów technicznych, którzy super sobie radzą, ba - nawet zdecydowanie lepiej niż osoby z wykształceniem IT.

Sami notorycznie mamy problem ze znalezieniem ludzi z pogranicza IT i biznesu, bo doświadczenie ma garstka, a młodzi na ogół nawet jak bystrzy, to są bez osiągnięć nawet na małą skalę. Na szczęście są wyjątki.

Z mojej perspektywy więc bzdurnie brzmią poglądy, że "praca tylko po znajomości". Nigdy się z tym nie spotkałem i brzmi absurdalnie, bo jeśli firma jest zorganizowana wokół sukcesu projektów, to dobierasz optymalnych ludzi, a nie swoich kumpli.

post wyedytowany przez moneo 2016-05-05 12:13:53
05.05.2016 12:13
blood
17.4
blood
241
Legend

No i pięknie. BTW oglądałem jakieś statystyki dużej firmy rekrutującej i w zeszłym roku zarobki proponowane nowym pracownikom są o 30% wyższe niż w roku poprzedzającym. Także w Polsce też zaczynają płacić sensownie.

05.05.2016 12:20
17.5
zanonimizowany1171381
0
Chorąży

@blood

Mój znajomy z Łodzi na rękę ma obecnie 16k u swojego holenderskiego pana, a jest regular JS dev'em z 4 letnim doświadczeniem, ja z 2 letnim mam dwukrotnie mniej.

Oby ta napompowana bańka nigdy nie pękła, albo przynamniej dopóki nie przejdę na emeryture.

@moneo

Oczywiście, że masz racje. Po znajomości pracę dostają ludzie w urzędach i spółkach państwowych.

05.05.2016 12:28
blood
17.6
blood
241
Legend

Bardzo fajnie, ale wiedz, że 16k to kwota jak najbardziej do zarobienia w Polsce. Zapotrzebowanie jest realne, informatyzowane są kolejne sektory gospodarcze i dziedziny życia, dlatego można być raczej spokojnym o dostatniość. Problemem bardziej jest automatyzacja pewnych zadań i trzeba dobrze się zastanowić, czy ktoś nie robi akurat roboty, którą łatwo będzie niebawem zastąpić/uprościć jakiejś maści automatem.

Proszę tylko nie mów o holenderskim "panu", bo brzmi to nieciekawie.

05.05.2016 12:37
moneo
17.7
moneo
121
Nikon Sevast

@Kimochaser
Bańka pewnie jeszcze długo nie pęknie, pytanie na jak długo będziesz się cieszył samą kasą. Czy za 10 lat nie stwierdzisz, że od ostatnich pięciu robisz to samo. Czy będziesz dumny z tego, co zrobiłeś. Czy nie dopadną Cię choroby zawodowe itp. Tym bym się martwił bardziej niż zarobkami :)

Jeśli macie na to wszystko plan, to super, tak trzymać!

05.05.2016 11:23
18
2
odpowiedz
zanonimizowany809
160
Legend

Drackula --> To odrębny temat. Mnie chodzilo o to, że nawet gdyby wziąc takiego profesora najwyższego sortu, np z jakiegoś renomowanego univerku z USA, to swojej branży nie zgłębi nawet do 50% za życia, a tu udajemy, ze ludzie po 2-3 kierunkach maja opanowane 3 branże.

Ale to co napisałeś o uczelniach wyższych jest prawdą absolutną. Tylko z tym jest taka sama sytuacja jak z zawodami regulowanymi. Ktokolwiek chce to zmienić, to zwykle ustawy nie pisze sam, tylko jakas grupa specjalistów.... która się wywodzi z kręgów będących przedmiotem owej regulacji, zatem nikogo chyba nie dziwi, że zmian nie ma i nie będzie.
Przykład Titana wywołuje u mnie uśmiech szeroki na buzi, bo to tak bardzo symptomatyczne, że gdyby Bareja jeszcze żył....

05.05.2016 12:10
blood
19
odpowiedz
blood
241
Legend

Dla mnie podstawowym problemem jest nastawienie ludzi do studiów. Przekonanie jest takie, że studia "zrobią" z kogoś specjalistę. Niestety jest jednak odwrotnie i to pytanie co człowiek zrobi ze studiami. Po tym samym wydziale, kierunku i grupie wychodzi 20 zupełnie różnych osób. U mnie na studiach część się interesowała czymś dodatkowo, część się dużo uczyła, część była bardziej kreatywna, inni po prostu zaliczali przedmioty i liczyli, że po studiach "jakoś to będzie". Najlepiej wyszli Ci, co potrafili się składnie wypowiedzieć i jasno zaprezentować techniczny problem, zaprezentować siebie i do tego dużo się uczyli, mieli dodatkowe zainteresowania, bądź byli kreatywni i cheli zrobić coś na własną rękę.

Zawsze mnie irytuje jak z kimś gadam i komentuje, że ja to mam dobrze i "farta", że informatykę kończyłem. Tylko jakoś do świadomości ludzie nie przyjmują, że ledwie wyrabiałem na studiach, robiłem magisterkę dziennie i pracowałem na raz i pisałem pracę magisterską śpiąc po 3 godziny dziennie, zainwestowałem dziesiątki tysięcy złotych w certyfikacje z własnej kieszeni i przeprowadziłem się na 2 koniec świata, żeby zdobyć za granicą doświadczenie. W oczach ludzi obok to idzie się na studia, dryfuje się przez 5 lat jakoś tam zaliczając i papier magicznie powoduje, że pracodawcy ustawiają się w kolejce. Chodzenie z musu na zajęcia i wracanie do domu, żeby pyknąć w Fifę, albo spić browara to przeciętność. Nie mam nic przeciwko przeciętności, należy mieć jednak realistyczne podejście do życia i oczekiwać później przeciętnego zainteresowania pracodawców i przeciętnego wynagrodzenia, jeśli nie jest się na tyle kreatywnym i obrotnym, żeby wystartować z czymś na własną rękę.

05.05.2016 12:13
20
1
odpowiedz
zanonimizowany809
160
Legend

Zupełnie odrębnym tematem jest to, że "normalność" to nie jest sytuacja taka, gdy tylko najlepsi i wybitni godziwie zarabiają - ale taka, gdzie przeciętni godziwie zarabiają a wybitni zarabiają super.
Dlatego nasz rynek nie jest normalny, tylko bardzo trudnym. Jeśli trzeba być najlepszym aby nie głodować, to znaczy, że jeszcze mamy dużo do nadgonienia.

05.05.2016 12:16
Niedzielny Gracz
21
odpowiedz
1 odpowiedź
Niedzielny Gracz
84
Konsul

Te mity o internetowym selfmade nadal funkcjonują?

Kilka lat temu na facebookowym wallu pewnej znanej osoby rozgorzała ostra dyskusja na ten temat.

Przyszedł inny, równie znany pan, który już nie zajmował się branżą internetową i wyjaśnił od serca. Wiekszość ówczesnych rozwijających się portali opierała się na pożyczkach od rodziców lub znajomych. Valhalla, Fotka, Grono, Gry-Online. Nawet Showup. Można było to poznać po tym, że od razu były tworzone jako sp. z o.o. A póżniej funkcjonowały miejskie legendy, takie jak o redaktorach Valhalli, którzy w '99 zarabiali na pisaniu o grach po 3tys. miesięcznie. Czyli równowartośc highendowego 19c monitora.

Praca była, i to ciężka. Ale bez początkowych zastrzyków finansowych mamy i taty, ówcześni 20 latkowie utoneli by w ciągu pierwszego roku. Jak setki innych o których nawet dziś nie pamiętamy.

Internetowy selfmade w Polsce można policzyć na palcach jednej ręki. nie liczę dzisiejszych gwiazd youtuba. Bo to inna para kaloszy.

05.05.2016 12:33
moneo
21.1
moneo
121
Nikon Sevast

Od tych czasów rozwinął się trochę rynek i inwestorem nie musi być koniecznie rodzina, pojawiają się fundusze, inwestorzy.

Ale nie ma co ukrywać, że dołączenie do młodego startupu to na pewno praca za mniejszą kasę w zamian np. za opcję udziałów jeśli biznes się uda. To już wybór indywidualny czy ktoś woli ciepłą posadkę w roli trybika czy opcję na budowanie czegoś fajnego, ale wymagającą cierpliwości i ryzyka.

05.05.2016 12:22
blood
22
odpowiedz
blood
241
Legend

Vader - Częściowo to prawda, ale w zawodach, na które jest popyt, osoby przeciętne zarabiają godziwie. Gorzej jest z osobami przeciętnymi, które kończą kierunki, na które jest zalew absolwentów, a pracy mało. W takim wypadku wybitni dadzą sobię radę a przeciętni będą musieli szukać szczęścia gdzie indziej narzekając na to, że wybrali kierunek, po którym nie ma roboty, obijali się podczas studiów, wychodzą poza mury uczelni i raptem roboty nie ma. Ja bym wolał zostać stolarzem/kamieniarzem/spawaczem niż skończyć kierunek przedłużający dzieciństwo o 5 lat.

post wyedytowany przez blood 2016-05-05 12:22:46
05.05.2016 13:16
deTorquemada
23
2
odpowiedz
2 odpowiedzi
deTorquemada
245
I Worship His Shadow

Dzieciom bogatych rodziców wydaje się że wszystko osiągnęli sami. Nie rozumieją, że od małego uczono ich obycia z pieniędzmi, kontaktów interpersonalnych, siły jaką niesie za sobą "znajomość", pewnej lekkości w patrzeniu na świat z góry, bez zbędnych i niepotrzebnych kompleksów. Dodatkowo wsparcie finansowe, świadomość tego, ze zawsze ktoś pomoże ... o czym my tu mówimy. Ludzie są czasem bardzo oderwani od rzeczywistości, wiek nie gra tutaj roli żadnej.

05.05.2016 13:54
23.1
zanonimizowany561661
45
Senator

To jaką masz radę dla osób ubogich, maja siedzieć i patrzeć się w okno przez całe życie.

05.05.2016 14:34
deTorquemada
23.2
deTorquemada
245
I Worship His Shadow

Twoje rady są dobre. Rozwój jest dobry, trzeba cały czas mierzyć wysoko, pracować, podnosić sobie poprzeczkę i otaczać się mądrzejszymi od siebie. Tylko po prostu to jest za mało i w wielu przypadkach decyduje co innego.

05.05.2016 14:12
mohenjodaro
24
odpowiedz
mohenjodaro
109
na fundusz i prywatnie
Image

To co napisał Longwinter nie jest gwarantem sukcesu, ale lepszej metody nie ma. Znam dużo osób, które dokładnie tak potoczyły swoje kariery i odniosły sukces zawodowy (przez sukces rozumiem dobrą i prestiżową pracę, a nie doganianie Kulczyka). Zarówno osoby biedne, jak i bogate. Zarówno osoby z kontaktami, jak i bez kontaktów.

Do zespołu niezbędnych cech dodałbym jeszcze zaradność życiową potocznie rozumianą jak "ogarniętość", bo niestety znam wiele jeszcze mądrzejszych i jeszcze bardziej pracowitych osób od ww., które kompletnie nie potrafiły pokierować swoją karierą.

05.05.2016 14:32
Minas Morgul
👍
25
1
odpowiedz
Minas Morgul
240
Szaman koboldów

Dla mnie podstawowym problemem jest nastawienie ludzi do studiów. Przekonanie jest takie, że studia "zrobią" z kogoś specjalistę.
Trąbię o tym od dawna.

Może wypowiem się zatem z perspektywy starego absolwenta kierunku "przyszłościowego". W oryginalnej interpretacji, słowo to zostało wyrwane żywcem z angielskiego cytatu: "the future looks fucking grim". Mnie poszło raczej dobrze, bo z góry założyłem, że po tym co robię, nie ma w praktyce żadnej pracy i że będę musiał wykazać się czymś więcej, niż piątkami w indeksach, żeby móc robić coś ciekawego i pozwolić sobie od czasu do czasu na nowy worek do odkurzacza.
Nie tyle w Polsce, ale na świecie panuje takie przeświadczenie, że samo ukończenie studiów do czegoś wystarczy. Później masz oto profil bezrobotnego, który nie dość, że bezrobotny, to w dodatku wk**wiony, że przepaprał pięć lat na coś, z czego pamięta jedynie kręte i wyboiste ścieżki do akademika.
Weźmy sobie np. ścieżkę naukową. Jeszcze z 20 lat temu, kariera naukowa był to pewien prestiż, do którego dobić mogli jedynie ci, którzy przeszli ostrą selekcję. Było ich mało. Teraz jest ich dużo i są tani. Opłacają się. Poświęcenie kariery kilku doktorantów lub postdocków nie przynosi większych strat finansowych i jak już osiągnie się tytuł profesora (jakieś 0,5% ludzi, którzy weszli w ścieżkę akademicką), można dociskać śrubę i ryzykować kosztem innym. My tu mówimy o magistrach dowolnej dziedziny, a powiem Wam, że znam ludzi, którzy po uzyskaniu tytułu doktora, mają jeszcze więcej mordu w oczach, niż przeciętny magister, który upadł na tyłek, otrzepał się i postanowił iść dalej. Wszystko dlatego, że gdzieś w ludzkiej psychice istnieje przeświadczenie, że "ostro pracowałem, nie spałem nocami, to mi się należy". A obecnie rynek pracy działa tak, że nic nikomu się nie należy, chyba że z racji pokrewieństwa, przy dziedziczeniu. Nie wiem, czy w innych branżach rynek pracy też przeszedł taką transformację, ale pisząc ten post, ciągle brzęczą mi w uchu słowa mojego grubego, rubasznego wujka, który od lat siedzi wysoko w strukturach pewnego banku (i nie chodzi o budowanie rusztowań): "hehe słuchaj (siąk), teraz to wy macie przechlapane młodziki hehe. Słuchaj no hehe jak ja aplikowałem te 25 lat temu na bankiera to człowiek łamał angielszczyznę, umiał zaświecić komputyr hehe i jakoś to poszło. Was to niedługo bez chińskiego nie zatrudnio hehe".
Gdzieś w głębi serca wydaje mi się, że coś w tym może być, zaś wzrost formalnych wymogów na rynku pracy, w stosunku do absolwentów, jest czymś faktycznym.

Jedna rzecz natomiast przez te 20-kilka lat się nie zmieniła i się nie zmieni. Jest to to, o czym pisał Yoghurt. Szczęściu można dopomóc. Pewne konsorcjum medyczne organizowało nam kiedyś kurs pt. "rynek pracy, hemoroidy, samobójstwa i marzenia" (mogłem nie zapamiętać oryginalnego tytułu). Wszystkie szychy, które tam wykładały, w kuluarach przyznały się, że robotę znalazły poprzez przyjacielskie pogawędki przy piwie, ze swymi przyszłymi pracodawcami. Lub że kolega kolegi przyrodniej ciotki ich żółwia. Ja, oraz większość moich kolegów doświadczyło czegoś podobnego. Mam jakąś dziwną pracę, polegającą na drobiazgowej koordynacji badań klinicznych pomiędzy uniwersytetem, firmą prywatną i szpitalem. Dlaczego mnie zatrudniono? Bo jestem bezpośredni... i że dawniej pracowałem u kogoś, kto ma znane nazwisko. Bogate CV i znajomości technik genetyki molekularnej tam raczej nie pomogły :))). W pracy wykorzystuję niewielki odsetek wyuczonej wiedzy.

Jeśli miałbym więc dać radę komuś, kto idzie na studia i akurat nie jest to specjalizacja, po której ma się określony fach w łapie (medyk, programista), ciągle jest dla takich osób szansa. Najlepsze, co można zrobić, to już podczas studiów budować wokół siebie odpowiedni mikroklimat. Patrzeć, co robią ludzie, którzy nas jakoś tam inspirują i próbować do nich dotrzeć. Wówczas wzrasta prawdopodobieństwo, że trafi się na coś ciekawego. To jak z wątkami o pukaniu i truskawkach. Nikt nigdy nie puknął, użalając się w piwnicy. Trzeba też zaakceptować możliwość tego, że czasem nasza przyszłość obierze inną ścieżkę, niż ta, zaplanowana podczas złożenia papierów na Alma mater.
Z innych rad - nigdy nie zapominać swoich byłych pracodawców, trzymać kontakt z kumplami ze studiów, interesować się tym, co się dzieje wokół.
W Polsce, z powodów, które zostały opisane przez kolegów, ten mikroklimat zależności jest jeszcze ujowy i im mniejsze miasto, tym gorzej. Nie jest jednak tak, że pozostali tam wyłącznie bezrobotni. Po moim kierunku większość osób znalazła całkiem ciekawe zatrudnienie, może niekoniecznie zawsze w wyuczonej branży. Po prostu trzeba zdać sobie sprawę, że studia same w sobie niczego nie gwarantują i DO NICZEGO NIE TYTUŁUJĄ. Jest to jedno z narzędzi, które można wykorzystać na wiele sposobów.

post wyedytowany przez Minas Morgul 2016-05-05 14:37:48
05.05.2016 14:50
Kyahn
26
1
odpowiedz
Kyahn
267
Rossonero

Jako człowiek, który ma dyplomy z informatyki jak i z ekonomii mogę powiedzieć, że nie warto studiować czegoś tylko dlatego że po tym jest dobra praca.
Jeśli już się decydujemy na studiowanie to trzeba się realizować w czymś co się lubi. Nie ma sensu marnować czasu na studiach dla samej idei studiowania.
Mi dyplomy do niczego nie były/są potrzebne, ale ja miałem zawsze wyjście awaryjne, z którego po prostu skorzystałem.

05.05.2016 15:17
27
odpowiedz
2 odpowiedzi
zanonimizowany869910
114
Legend

A jak wyglądają dane dotyczące średniej płacy według wykształcenia? Czy nie jest tak, że statystycznie osoba z wykształceniem wyższym zarabia więcej? Jak wyglądają podobne dane dotyczące bezrobocia?

Oczywiście, idealnie jest gdy studiujemy coś z pasją, a potem znajdujemy w tej dziedzinie zatrudnienie albo sami kreujemy firmę i tworzymy miejsca pracy. Ale rzeczywistość często wymaga jednak pewnej elastyczności. I chyba mimo wszystko na rynku pracy ludziom z wykształceniem wyższym jest łatwiej...

Dane statystyczne z 2014 roku podają, że osoba z wykształceniem podstawowym i gimnazjalnym zarabiała wtedy średnio 2400 brutto. Osoba po zawodówce: 2650. Osoba z wykształceniem średnim: 3100. Osoba po studiach licencjackich/inżynierskich - 3900. Magister: 4500. Osoba z wykształceniem wyższym magisterskim inżynierskim - 5750.

post wyedytowany przez zanonimizowany869910 2016-05-05 15:24:49
05.05.2016 15:54
27.1
zanonimizowany1171381
0
Chorąży

Correlation does not imply causation.

Bardziej ogarnięci ludzie na ogół idą na studią.
Mniej ogarnięci ludzie na ogół nie idą na studia.

Na ogół bardziej ogarnięci ludzie zarabiają lepiej od tych mniej ogarniętych.

05.05.2016 19:25
Slasher11
27.2
Slasher11
183
Legend

Najbardziej przykre jest to, ze dopiero tego ostatniego stac na oplacenie rachunkow i jakiekolwiek rozrywki.

05.05.2016 18:53
Leo Tar
😃
28
odpowiedz
1 odpowiedź
Leo Tar
60
Wyjątek Krytyczny

Co tu więcej gadać...? [link]

05.05.2016 19:47
Leo Tar
28.1
Leo Tar
60
Wyjątek Krytyczny
Image

Nie wiem kto zrobil cenzure linkow ale jest to cholernie irytujace...

Obrazek z linka ------------------------>

05.05.2016 19:18
Slasher11
29
odpowiedz
Slasher11
183
Legend

Hahaha, po samym pierwszym poscie bylem przekonany, ze to sa przesmiewcze heheszki, a potem czytam dalej i okazuje sie, ze jednak nie, lol.

Forum: Jakie studia po maturze aby mieć pracę i dobrze zarabiać?