Witam, mam do was pytanie. Otóż jeden z pracowników notorycznie sprawdza FB, swoje poczty etc. Zwracam mu uwagę, ale jak wiadomo kota nie ma myszki harcują. Jest jakiś sposób, żeby skutecznie zablokować mu niektóre strony? Możecie mi podać jakis dobry, program do tego?
P.S. Tak wiem, wujek Google nie gryzie, ale podobno da się różne sposoby blokowania obejść.
Ciekawe ile faktycznie traci czasu na zaglądanie na facebooka. Ja, wszyscy moi współpracownicy i podwładni mamy go odpalonego w tle przez cały czas i jakoś nie zauważyłem, by to robiło różnicę.
Przecież i tak nikt nie pracuje tych ustawowych siedmiu i pół godziny, bo to po pierwsze niemożliwe, a po drugie i tak nie jest potrzebne.
A.l.e.X -->
Bądź pracodawcą, opłacaj mu wakacje, urlopy, zusy, przelewaj wypłatę, a on zamiast pracować niech sobie przetraca twoje pieniądze w pracy (bo to są twoje pieniądze które mu dajesz)
Podoba mi się narracja, w myśl której pracodawca jest dobrodziejem, a pracownik beneficjentem tej dobroci.
Przecież pracownika zatrudniasz po to by robił to czego ty robić nie chcesz, nie umiesz, bądź robić nie masz czasu. Innymi słowy, pracownik wytwarza cześć zysku firmy. Zysku, którym ty się z nim dzielisz (w Polsce zwykle na podłych warunkach) wypłacając mu wypłatę i odprowadzając jego składki. To nie są twoje pieniądze, tylko dlatego, że przelewasz je z firmowego konta.
Poza tym, nigdy, ale to nigdy (a jestem uczestnikiem rynku pracy od ponad dwudziestu lat), nie trafiłem na stanowisko obarczone obowiązkami, których nie potrafiłbym wykonać w ciągu 3-5 godzin dziennie.
Ośmiogodzinny dzień pracy to bezsens i XIX-wieczny przeżytek.
To tak abstrahując od kwestii fejsbukowej.
http://www.pcworld.pl/news/384285/Jak.zablokowac.strone.internetowa.html
Najprostszy sposób i najskuteczniejszy sposób.
Ustaw mu tapetę na pulpicie:
Wejście na FB płatne 5 pln
Sprawdzenie prywatnej poczty 2 pln
Ciekawe ile faktycznie traci czasu na zaglądanie na facebooka. Ja, wszyscy moi współpracownicy i podwładni mamy go odpalonego w tle przez cały czas i jakoś nie zauważyłem, by to robiło różnicę.
Przecież i tak nikt nie pracuje tych ustawowych siedmiu i pół godziny, bo to po pierwsze niemożliwe, a po drugie i tak nie jest potrzebne.
zgadzam sie z dwoma powyzszymi postami, jakby mi pracodawca zablokowal dostep do internetu, mimo, ze robie co do mnie nalezy, tylko dlatego "ze tak", to sam by sobie wykonywal te obowiazki
jak widać gestapowcy wciąż wśród nas.
A na takiego, co faktycznie się op...la zamiast pracować, to nie blokowanie stron jest rozwiązaniem...
Uwazasz, ze przez fejsa przynosi ci straty, czy po prostu jestes typem szefa, ktory chce miec kontrole nad pracownikiem niczym nad zdalnie sterowanym autem?
Wygląda jednak na to, że pracownik siedzący na FB przynosi straty firmie.
Cos z tym cholerka jest. Ostatnio kumpel, kucharz zalil mi sie, ze nie moze znalezc pracownika, ktory potrafilby poswiecic te 10 minut na dopilnowanie steku bez gapienia sie w smartfon.
Juz trzech pracownikow za to u niego polecialo, bo ma na tym punkcie alergie.
P.S. Zeby nie robic z siebie takiego swietego, to przylapalem sie na tym, ze pisze teraz z pracowni cyklotronowej, czekajac na wyniki probek.
A teraz przyznac sie, ktory odpisuje na ten watek z roboty ]:-> ?
Aktualnie jestem w domu (przerwa miedzy kontraktami), ale do pracy zawsze zabieram wlasnego laptopa z wlasnym polaczeniem do internetu (zwykle do pracy dostaje laptopa firmowego), na ktorym moge sobie sprawdzac poczte, czytac GOLa, i robic cokolwiek zechce bez przejmowania sie czy "szefostwo" loguje ruch w sieci siec albo moze powrzucalo keyloggery w system.
No ale z drugiej strony to, co mam do zrobienia, robie zawsze na czas.
koobun --> uwierz mi, jeśli by się z robotą wyrabiał to może przymknął bym na to oko. A tak ciągle brakuje czasu, ale na FB to zawsze jest okazja wejść.
Herr Petrus --> nie płacę mu za siedzenie na FB tylko za pracę, i proszę nie nazywaj mnie gestapowcem, bo to tak jak ja w tej sytuacji nazwałbym cię komunistą i czerwonym. Po prostu dbam o interesy, bo ja za to płacę.
Lutz --> nie chodzi o blokadę internetu tylko o to, że nie płacę mu za siedzenie na swoich prywatnych rzeczach.
Muszę z nim jeszcze pogadać, może go jakoś naprostuje.
@antosjan: To go wypier... na zbity ryj, jak mu zablokujesz FB to sobie znajdzie inne zajęcie. Prosta zasada, pracownik siedzi na FB, ale robi to co ma zrobić, wszystko jest ok, olewasz. Pracownik przynosi straty, nie wyrabia się papa, niech sobie szuka innej roboty.
No popatrz, a ja w pracy notorycznie byłem zalogowany na Facebooku oraz poczcie... Cóż, było mi to potrzebne do wykonywania swoich obowiązków.
Upewnij się. Może Facebook i poczta są mu potrzebne, a Ty nawet o tym nie wiesz? :D
--->koobun - jeśli komuś zależy na pracy to pracuje dokładnie tyle ile ma w umowie. Rzeczy poza pracą może robić w domu. Bądź pracodawcą, opłacaj mu wakacje, urlopy, zusy, przelewaj wypłatę, a on zamiast pracować niech sobie przetraca twoje pieniądze w pracy (bo to są twoje pieniądze które mu dajesz)
--->antosjan - popieram post [3], jeśli ty jako szef po zwróceniu uwagi nie potrafisz wyegzekwować zmiany to znaczy że nie ma sensu powtarzać dwa razy. Każdy w czasie dnia ma przerwę ustawową w tej przerwie może robić sobie co chce także wchodzić na kupaksiążkę.
A.l.e.X -->
Bądź pracodawcą, opłacaj mu wakacje, urlopy, zusy, przelewaj wypłatę, a on zamiast pracować niech sobie przetraca twoje pieniądze w pracy (bo to są twoje pieniądze które mu dajesz)
Podoba mi się narracja, w myśl której pracodawca jest dobrodziejem, a pracownik beneficjentem tej dobroci.
Przecież pracownika zatrudniasz po to by robił to czego ty robić nie chcesz, nie umiesz, bądź robić nie masz czasu. Innymi słowy, pracownik wytwarza cześć zysku firmy. Zysku, którym ty się z nim dzielisz (w Polsce zwykle na podłych warunkach) wypłacając mu wypłatę i odprowadzając jego składki. To nie są twoje pieniądze, tylko dlatego, że przelewasz je z firmowego konta.
Poza tym, nigdy, ale to nigdy (a jestem uczestnikiem rynku pracy od ponad dwudziestu lat), nie trafiłem na stanowisko obarczone obowiązkami, których nie potrafiłbym wykonać w ciągu 3-5 godzin dziennie.
Ośmiogodzinny dzień pracy to bezsens i XIX-wieczny przeżytek.
To tak abstrahując od kwestii fejsbukowej.
No ja widzę, że większości młodocianych, podobałby się komunizm. Czy się stoi czy się leży tyś złotych się należy.
Nie rozumiem roszczeniowego pokolenia Z.
Tysia to ja bym się wstydził komuś zapłacić niezależnie od jego obowiązków.
Tu nie chodzi o 'roszczeniowość', a o prawa pracownicze, które w cywilizowanym świecie obowiązują od kilkudziesięciu lat.
W krajach skandynawskich, w Beneluksie, ludzie pracują po 35 godzin tygodniowo, a rządy myślą o skróceniu tego czasu.
Tak, tylko w krajach skandynawskich i w krajach Beneluksu koszty pracy są dużo niższe, podatki są także na normalnym, akceptowalnym poziomie. I jeszcze jedno: są to kraje KAPITALISTYCZNE, a my żyjemy w SOCJALDEMOKRACJI czyli inaczej w socjalizmie z dzisiejszą twarzą.
antosjan -> bredzisz tak że aż głowa boli. W Skandynawii niskie koszty :D
Polska jest jednym z krajów, gdzie koszty pracy są najniższe – wynika z danych Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP). Wśród 19 analizowanych państw członkowskich Unii Europejskiej Polska zajmowała pod tym względem ostatnie miejsce.
Davidian --> na pewno wolałbym prowadzić firmę tam, niż tutaj, bardziej "ludzki" i wolnorynkowy kraj od naszej pięknej Polski. Z boku na obrazku nawet fajnie jest pokazane ------>>>>>
no chyba żę siedzi w sklepie od 10-18 to raczej trudno żebyś zamknął sklepo bo wypracowałeś według siebie norme po 5 godzinach;D
no chyba żę siedzi w sklepie od 10-18
Oczywiście, że są wyjątki, ale my tu mówiliśmy o robocie biurowej, skoro typ na firmowym sprzęcie ogląda facebooka.
a to w sklepach niema komputerów? Ja na stanowisku do sprzedaży galerii wszystko robiłem na kompie (skanowanie kodów i wydruk paragonów) więc co to za problem?
Chyba nie oczekujesz, że będę wymieniał pełną listę zawodów, w których pracownik nie może zejść ze zmiany przed upłynięciem ośmiu godzin.
Mnie się też kiedyż zdarzyło pracować jako sprzedawca i doskonale zdają sobie sprawę z tego, że przez większość z tych ośmiu godzin zmiany po prostu się stoi, lub spaceruje, a nie sprzedaje.
no ale zgodzisz się z tym że nie da się takiej roboty wykonać w 5 godzin bo musisz te 8 godzin być, no bo co, umówisz się z klientami że przyjdą tylko przez 5 godzin? Co do stania przez polowe czasu to się zgodzę ale to też jest meczące, bo stać i nic nie robić to czaaaaaaaaaaaaaaas ci się wlecze
koobun - kochany kolego, gdyby system pracy był sprawiedliwy dla obu stron to pełna zgoda, tylko że pracownik ma 26 dni urlopu czyli 1 miesiąc i 1 tydzień dni wolnych z 12 miesięcy w których nie pracuje, ale jest twoim kosztem. Zakładając że płaci się mu za 12 miesięcy, a pracuje tylko 10 miesięcy i 3 tygodnie, nie widzę potrzeby aby zmniejszać ten okres do 7-8 miesięcy pracy za 12 miesięczną wypłatę. Ja wychodzę z założenia że jeśli nie mam etatu dla pracownika, to go nie ma, a jeśli pracownik jest potrzebny to jest. I nie mówię tutaj o pracy w fabryce, tylko o realnym prowadzeniu firmy gdzie największy koszt firmy to zawsze koszt pracowniczy. Pracownicy dobrze opłacani nigdy nie będą działać na niekorzyść swojej firmy. Nie spotkałem się jeszcze też nigdy z opinią że jestem @$#^@#^@, a raczej jeśli ktoś odchodził z firmy (z różnych przyczyn), to zawsze twierdził że warunki pracy miał super.
Czekaj czekaj, to w koncu placisz "swoje pieniadze" pracownikom za wykonywanie pracy, czy za okreslona ilosc siedzenia przy biurku?
--->wysiak - jeśli ktoś nie umie oszacować ile zajmuje jaka czynność w pracy to nie powinien nigdy zakładać firmy i kogoś zatrudniać.
Jakaś komiczna folwarczna mentalność.
Ty, drogi kolego, płacisz pracownikowi za czterdzieści godzin pracy tygodniowo, nie za 12 miesięcy. Płacisz brutto. Składki, podatki, półgodzinną przerwę i prawo do urlopu, opłacasz w imieniu pracownika jego pieniędzmi. I to nie jest tak, że pracodawca coś daje, bo, drogi kolego, nie prowadzisz działalności filantropijnej, czerpiesz z pracy innych zysk. To nie jest zysk, który ty wypracowujesz w 100%, a potem jakieś darmozjady wyciągają od ciebie kasę.
Tak na dobrą sprawę, to pracownik poświęca dla ciebie swój czas, za który nikt mu nie płaci, na przykład tracąc go na dojazdy do pracy. Jak sobie na szybko wyliczyłem, w tym roku stracę 168 godzin, które wolałbym przeznaczyć na coś innego niż dojazdy do i z pracy. 168 moich prywatnych, nieopłaconych godzin.
Te twoje wyliczenia to jest jakiś kosmos idiotyzmu, ale mam dla Ciebie coś lepszego, co sprawi, że już w ogóle nie zmrużysz oczu.
2016 składa się z 8784 godzin, z czego twój pracownik (zakładając, że ani razu się nie rozchoruje), przepracuje jedynie 2016 godzin (252 dni robocze). Co oznacza, że okradnie cię w tym roku na całe 6768 godzin. Skandal!
Przy okazji, Polska jest drugim po Grecji państwem, z największą ilością czasu spędzanego przez pracowników w pracy. To powinno dać polskim pracodawcom do myślenia (wiem, że nie da).
Tymczasem w wymienionych przeze mnie wyżej krajach pracuje się najkrócej.
Co ciekawe, w przeciwieństwie do Polski, mają tam wysoką wydajność pracy. A osiągają ją tym, że pracuje się krócej, zarabia więcej i nikt nie patrzy na ciebie krzywo gdy musisz się zwolnić, bo źle się czujesz, albo twoje dziecko występuje w szkolnym przedstawieniu. To sprawia, że ludzie są z pracy zadowoleni i odczuwają satysfakcję z jej wykonywania, co przekłada się na wydajność, która zjada krajową.
--->koobun - nie czytasz ze zrozumieniem, napisałem ci tylko że wadliwy jest system, bo pracodawcy nie zwalnia na urlop. Poza tym to poza składkami pracowniczymi są też składni pracodawcy. Jednak ze względu na b. duże dochody niektórych pracowników jest świetny sposób na to: jednoosobowa działalność gospodarcza. Pracownik ma 19% podatku, a nie 32%, ja nie mam kosztów zbędnych i nie płacę za czas leżenia na plaży w np. Tajlandii i nie wysyłam na chorobowe. Dzięki temu wszyscy są zadowoleniu 16 osób ma etat i pensje na poziomie 1.8-2 średnie krajowe, a pozostali zarabiają tyle ile chcą na swoim za konkretną prace. Zresztą to nie był mój pomysł, a pracowników ze względu na podatek liniowy. Ma to także jeden świetny wymiar poza obiema zadowolonymi stronami, w tym układzie jest uczciwe podejście partnerskie. I tak jak kiedyś będziesz miał firmę i będziesz zatrudniał ludzi będziesz chciał im uczciwe płacić za uczciwą pracę. Musi być w tym zdaniu dwa razy słowo uczciwe/ą. Pozdrawiam.
---> koobun może ci mam jeszcze wypłatę do domu przywieźć, a ty z łaską ją przyjmiesz?
Ale przecież pracodawca jest swoim własnym panem, czerpiącym zyski z całej firmy. Jeśli nie chce lub nie może części ze swoich dywidend przeznaczyć na urlop, to jest to albo jego decyzja, albo wynik złego zarządzania firmą.
Nigdy nie pracowałem w państwowej firmie, zawsze miałem nad sobą prywatnych właścicieli i jakimś dziwnym trafem wszyscy jeździli ze swoimi rodzinami na wakacje o jakich ich szeregowy pracownik mógł jedynie pomarzyć.
antosjan -->
Wystarczy, że przelejesz mi ja na konto, dziękuję.
koobun ---> Czytając twoje komentarze mam naprawdę wrażenie jakbym żył w utopii Marksa i Engelsa. Wyliczasz godziny - ty idziesz do pracy na 8 godzin, a po robocie half life, wszystko w czterech literach, a pracodawca tak naprawdę pracuje po 16 godzin dziennie. Wiadomo, przez to zarabia dużo więcej, ale kosztem życia rodzinnego i często własnego zdrowia. Piszesz, że twój szef jeździ na wakacje jakimś dziwnym trafem na wakacje o jakich szeregowy pracownik musi zamarzyć - widzisz, za darmo nikt mu tego nie dał, doszedł sam do tych swoich wakacji.
antosjan->
Tak, tylko w krajach skandynawskich i w krajach Beneluksu koszty pracy są dużo niższe, podatki są także na normalnym, akceptowalnym poziomie. I jeszcze jedno: są to kraje KAPITALISTYCZNE, a my żyjemy w SOCJALDEMOKRACJI czyli inaczej w socjalizmie z dzisiejszą twarzą.
He he he... niskie koszty pracownicze w skandynawii...
He he he... kapitalistyczna skandynawia, wobec socjal-Polski...?
Że co? :D
A odnośnie samego tematu wątku to aż się przypominają słynne kasjerki w pieluchach... ;)
Drendron --> może mylić to, że są tam wysokie zasiłki etc. ale ten kraj jest dużo bardziej wolnorynkowy od Polski. Państwo nie okrada tak bardzo jak w Polsce.
I jak uważasz, skąd biorą oni pieniądze na te wysokie zasiłki? Wykopują w śniegu? Rzecz jasna-z podatków. Jeden z lepszych mierników:
https://en.wikipedia.org/wiki/Tax_Freedom_Day#Tax_Freedom_Day_around_the_world
Przesadzasz. Jeśli wykonuje to, co do niego należy, to dlaczego nie miałby sobie powchodzić. Zachowujesz się jak typowy policjant. Zluzuj ;)
--->antosjan - popieram post [3], jeśli ty jako szef po zwróceniu uwagi nie potrafisz wyegzekwować zmiany to znaczy że nie ma sensu powtarzać dwa razy. Każdy w czasie dnia ma przerwę ustawową w tej przerwie może robić sobie co chce także wchodzić na kupaksiążkę.
Koledze chyba coś się pomyliło. W każdej średniej wielkości firmie funkcjonuje dokument pn. polityka bezpieczeństwa. Za wchodzenie na zakazane strony w czasie przerwy bez problemu możesz zarobić dyscyplinarkę. I tutaj wyjątkowo zgodzę się z wysiem, bo sam stosuję taki patent. Nie ma jak to swoje niezależne źródło neta :)
Ostatnio kumpel, kucharz zalil mi sie, ze nie moze znalezc pracownika, ktory potrafilby poswiecic te 10 minut na dopilnowanie steku bez gapienia sie w smartfon
zapoznaj mnie z twoim kumplem :D chciałbym zostać zawodowym kucharzem :) ja się mogę gapić w smartwon ale jak jadę gdzieś autokarem 5 godzin itp, a nie w robocie i to tak zacnej :D
Zatrudniasz pracownika do wykonywania określonej roboty, a nie do sprawdzania fb czy maila.
Spróbuj go "naprostować", jeśli to nie wypali zablokuj mu poczty, fb czy inne niepotrzebne do wykonywania zawodu strony.
Juz nie mowie o firmowym sprzęcie, ale jeśli praca jest w pełni wykonywana nie widzę problemu żeby na swoim prywatnym sprzęcie wejść sobie na cokolwiek tam się chce.
Przecież każdy może się bawić w telefonie teraz, co więc niby zmieni blokowanie stron na stanowisku pracy? Zwiększy niechęć do szefa zapewne.
Ciesz sie za na fejsie a nie na redtubie albo sciagal z torentow filmy 20GB.
Wszystko zależy od tego o jakiego rodzaju pracy mówimy. Generalnie jestem w stanie zrozumieć, że pracodawca chce zablokować pracownikowi tego typu rozpraszacze.
Ja wychodzę z założenia jako pracownik/pracodawca, że jeśli pracownik wyrabia 120% normy, ilościowo i jakościowo to może sobie nawet cały dzień spać za biurkiem i w dupie to mam.*
Jeśli nie wyrabia, to warto zmienić pracownika.
*wybaczcie to 120% normy, całe życie spędziłem w wolnych zawodach, nie chodzi o zaharowywanie się na śmierć, tylko o bycie wyśmienitym w tym, co się robi
koobun
Przy okazji, Polska jest drugim po Grecji państwem, z największą ilością czasu spędzanego przez pracowników w pracy. To powinno dać polskim pracodawcom do myślenia (wiem, że nie da).
A może da do myślenia pracownikom, że pracują mało wydajnie?
Sprawa jest prosta. Pracodawca kupuje 40 godzin czasu twojego życia tygodniowo. Ty sprzedajesz ten czas żądając w zamian określonej kwoty. Więc skoro pracodawca wywiązuje się ze swojej części umowy to jakim prawem ty nie chcesz wywiązać sie ze swojej. Podpisując umowę wiedziałeś na co się godzisz. No chyba, że uprzedziłeś pracodawce o swojej teorii Przecież i tak nikt nie pracuje tych ustawowych siedmiu i pół godziny, bo to po pierwsze niemożliwe, a po drugie i tak nie jest potrzebne. i poprosiłeś o umieszczenie stosownego zapisu w umowie.
Tak na dobrą sprawę, to pracownik poświęca dla ciebie swój czas, za który nikt mu nie płaci, na przykład tracąc go na dojazdy do pracy. Jak sobie na szybko wyliczyłem, w tym roku stracę 168 godzin, które wolałbym przeznaczyć na coś innego niż dojazdy do i z pracy. 168 moich prywatnych, nieopłaconych godzin.
Nie bardzo rozumiem o jakim poświeceniu mówisz. Że niby firma powinna przyjechać do ciebie? A umowa co mówi na ten temat?
Może warto znaleźć pracę bliżej miejsca zamieszkania lub pracodawcę płacącego za dojazd?
Mówisz, że pracodawca czerpie zysk z twojej pracy. Ok, tylko, że ty tak samo czerpiesz zysk z jego. Z jego przedsiębiorczości, z tego, że kiedyś nie bał się zainwestować swoich pieniędzy i podjął ryzyko. Wcale nie jest tak łatwo otworzyć firmę, utrzymać na rynku i jeszcze dodatkowo dać zatrudnienie.
Po pierwsze, tak, ja pracuję jakieś 30-35 godzin tygodniowo.
Po drugie, przecież ja z tym wyliczeniem dotyczącym moich prywatnych 168 godzin nabijam się z Alexa, który wyliczył jakimś debilnie pokrętnym sposobem, że płaci pracownikowi za 12 miesięcy.
Sprawa jest prosta. Pracodawca kupuje 40 godzin czasu twojego życia tygodniowo.
No brawo, dokładnie to samo napisałem w 22.3 Wypominasz mi to w czym obydwaj się zgadzamy?
Przy czym to też nie do końca prawda. Bo mnie, tak jak napisano w [32] interesują wyniki. Jeśli pracownik robi co do niego należy przez 5 godzin dziennie to kompletnie mnie nie interesuje co robi przez pozostałych 19.
Mówisz, że pracodawca czerpie zysk z twojej pracy. Ok, tylko, że ty tak samo czerpiesz zysk z jego.
No świetnie, tyle, że ja nie mówię, że mnie pracodawca okrada (chociaż po prawdzie warunki pracy w Polsce pokazują, że większość pracodawców płaci psie pieniądze), w przeciwieństwie do domorosłego Rotszylda, którego mierzi to, że musi opłacać pracownikom urlop, którego sam nie ma.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ci biedni pracownicy odeszli z pracy, założyli firmy i sami jeździli na te drogie wakacje i wymagali od swoich pracowników zaangażowania.
A może jednak stoi skoro ludzie się do tego nie garną?
Nic nie stoi na przeszkodzie, by pracodawcy zwolnili wszystkich darmozjadów i robili wszystko sami, zamiast szukać sposobów na blokowanie fejsika.
ja tak ostatnio zrobiłem, nie tyle z mojej winy, co z winy państwa, ich praca nie była warta tyle, by jeszcze płacić im ZUS
tyram teraz po 16 godzin dziennie i czasami zlewają mi się ze sobą dni, nadrabiając za dwóch pracowników, za to oni płaczą, że nie mają teraz kasy nawet na rachunki
Wydaje mi się, że jednak prędzej poradzi sobie pracodawca bez jednego czy drugiego pracownika niż odwrotnie.
Minas Morgul - kiedyś miałem spięcie z dyrektorem moim bo wpadł na pomysł przeglądnąć statystyki ruchu sieciowego, które notabene ja mu generuje. zobaczył na moich dwóch komputerach na których pracowałem regularną aktywność na forum gol'a. dns mu zwracał pełna nazwę forum, ale skupił się na słowie "gry online". oczywiście stwierdził, że grać w pracy mi nie pozwala i nie mam tam wchodzić. to mu odpowiedziałem, że jestem jego adminem i jakbym zamierzał grać to bym to po prostu ukrył w taki sposób by tego nie mógł nigdzie znaleźć a na stronę i tak będę wchodził czy mu się podoba czy nie. ostatecznie pokazałem mu forum i odpuścił. przez 2 czy 3 tygodnie jeszcze tam regularnie wchodził i pewno czytał to co piszę. to było wiele lat temu, więc pewno teraz nie pamięta ale jakby co to pozdrawiam swojego dyrektora i zadam ponownie pytanie co z moją podwyżką? :)
koobun - załóż firmę i żyj pięknym bogatym życiem :) normalnie zawsze mnie rozwalali ludzie z postawą roszczeniową do tego mający totalnie wy... na to że praca w której pracują (pomijam instytucje państwowe) nie wzięła się znikąd. Najlepiej jeszcze jak wytkną ci że ty masz za dużo. Proponuje być prawdziwym patriotą w tym kraju zmniejszać bezrobocie i opłacać podatki w Polsce, dbać o pracowników a nie pisać że łaskawie jaśnie Pan przyjdzie do pracy. Praca to układ partnerski, ktoś proponuje pracę za określone wynagrodzenie druga osoba jeśli jej odpowiadają warunki płacowe, socjalne, otoczenia pracy ją podejmuje. Nikt jej do pracy z batem w ręku nie zmusza. Zresztą jak pokazuje rynek pracy na jedno miejsce nawet w administracji w mojej firmie jest po kilkaset aplikacji. Większość ludzi młodych obecnie reprezentuje poziom wiedzy i wykształcenia niespotykany jeszcze 10 lat temu (taka jest konkurencja), można wybierać tak naprawdę z najlepszych. Dzisiaj ludzie znają biegle po dwa języki obce, co w moich czasach kiedy ja kończyłem studia było wręcz niespotykane. Jakoś nigdy nie spotkałem się z kimś w pracy kto nie doceniał że ma pracę i nie chciał się rozwijać aby nie tylko zarabiać lepiej, co przede wszystkim podnosić swoje umiejętności. I żeby nie było nikt nie jest tyranem, wszystko zależy od specyfiki branży i pracy. Autor tematu zakładając ten wątek zapewne daje miejsce pracy w której pracownik oderwany od zajęcia realnie działa na niekorzyść firmy.
Czas poswiecony na FB czy inne pierdoly to jedno. Gorsze jest to ze wielu - szczegolnie mlodych - ludzi nie jest sie w stanie skupic na pracy, ciagle myslac o tym czy ktos odpisal/odpisze, czy ktos nie przebil oferty na allegro, czy ktos skomentowal wrzucona godzine temu fotke.
Mam tylko jednego pracownika (taki ze mnie lokalny Rotszyld) i kilku podwykonawcow na umowy zlecenie. Specyfika pracy wymaga ich obecnosci po kilka godzin w biurze tygodniowo. Przez ostatnie dwa lata mialem niezle spektrum osobowosci. Teraz juz mam zgrany zespol ludzi ktorzy sie dogaduja i sa w stanie wypracowywac rozwiazania przy zlecanych projektach. A praca wspoolna i czasem zdalna jest niezbedna w tym wypadku.
Dwie osoby jednak wylecialy niedlugo po przyjeciu zlecen - notoryczne odrywanie sie od pracy (bez obciachu, nawet na moich oczach wchodzenie na fb w sekunde po otrzymaniu powiadomienia na tel.). I to jak mowie w sytuacji gdy delikwent mial przychodzic np na dwie godziny dwa razy w tygodniu.
Zdaje sobie sprawe ze sa rozne prace o roznym charakterze. Sam lubie sie oderwac co jakis czas na chwilke od zajec, to nawet wskazane - nie da sie utrzymac ciaglej koncentracji. Mam jednak wrazenie ze teraz dla niektorych praca to te przykre momenty przerywajace czas milo spedzany ze znajomymi na fb czy innym instagramie.
antosjan - w Belgii koszty pracy sa zabojcze
podatki sa szalone, ale za to 13 I 14 pensja, watpie bys chcial tu prowadzic biznes
ja siedze teraz w pracy
placa mi duzo pieniedzy a mimo to czasem zagladam na gola, wykop, inne strony
tak jhak ktos pisal wyzej, 8h dziennie to naprawde przezytek
czasem, naprawde rzadko, jak np konczymy sprinta to zdarza sie ze mam tyle pracy by pracowac 8h, ale przewaznie wyrabiam sie w polowe tego czasu, wiec zagladam na neta
co moge dodac to to, ze jak przyjechalem do Belgii I zaczalem prace w Komisji Europejskiej szef dawal mi prace, mowil np "zrob to za 2 tyg" a ja mialem zrobione w 2 dni... I szok, niedowierzanie, w ogole dziwnie sie patrzyli
nauczylio mnie to szanowac prace, juz nie mowilem ze zrobilem szybko, ale np naciagalem czas 2x (czyli I tak 2-3x mniej niz chcieli bym to zrobil)...to juz dla wszystkich lepiej wygladalo...
I tak mam zablokowane FB, gmaila, dropboxa I wszelkie dropboxy, onedrivy itp, w poprzedniej mialem zablokowanego gola:)
co moge dodac to to, ze jak przyjechalem do Belgii I zaczalem prace w Komisji Europejskiej szef dawal mi prace, mowil np "zrob to za 2 tyg" a ja mialem zrobione w 2 dni... I szok, niedowierzanie, w ogole dziwnie sie patrzyli
To jest nasza narodowa cecha, przez ktora wielu obcokrajowcow za nami nie przepada, bo podnosimy im targety :)