Od kilku dni nie jadł , nic prawie nie pił , ledwo chodził , oddychal...nie moglismy patrzec jak cierpi i dzis go zabralismy do weterynarza i uspilismy....mialem go 19 lat...Nie wiem czy mieliscie psa, kota lub inne zwierze...ale jest mi zajebiscie smutno :( Czuje sie jakby mi umarl czlonek rodziny, ktorym oczywiscie byl :(
19 lat? Matko, rekordzista jakiś chyba. Współczuje, ja pochowałem na początku roku pieska który przeżył 15 lat. Niestety pod koniec życia miał padaczkę i zwyczajnie nie dał jej rady z racji wieku.
:(
Przykro mi.
Wiadomo, co mu było? Oczywiście 19 lat to sędziwy wiek jak na kota, ale raczej nagła utrata apetytu i pragnienia to objaw czegoś więcej.
Chciałbym żeby moje koty dożyły tego wieku. Jeden ma 7 a drugi 6 lat i są identycznego koloru co twój. Biało-czarne
Współczuję. Sam nigdy nie uśpilem zwierzaka ale parę lat temu straciłem 2 psy, które miałem od łebka wiec znam ten ból.
Wen-Chi Lee - niedawno mial podobnie, ale tylko jeden dzien a pozniej juz jadl normalnie i wszystko. Jak weterynarz go zoabczyl to powiedzial ze cos musial miec wewnetrznie juz nie tak , do tego byl odwodniony przez to ze ostatnio nic nie jadl i prawie nie pil. Ogolnie juz od jakiegos czasu schudl , stracil sluch i byl mnie zywy. Ale glowna role tu raczej starosc odegrala, bo malo ktory kot tyle zyje. Nawet mowil weterynarz ze nie ma sensu leczyc bo na 2 dni bedzie ok, a pozniej znowu :( Niemniej jednak bardzo smutno stracic czlonka rodziny, zawsze jak bylem chory to lezal ze mna, w lozku jak cos czytalem czy ogladalem to ze mna lezal :(
Z kotami ogolnie jest taki problem, ze one nie zasygnalizuja za bardzo jesli cos im jest nie tak, dopiero jak juz bardzo mocno cos im jest nie tak, dopiero to okaza. Kolezanka siostry tak miala ze swoim kotem...sikal krwia , poszla i sie okazalo ze mial juz jakis czas krwotok wewnetrzny a nic na to nie wskazywalo, bo ani nie miauczal ani nic...i wlasnie tam sie dowiedziala ze koty maja bardzo wysoki prog bolu
KoRReq - kazdy tak mowil, jak sie dowiedzial ile ma juz lat.
mariaczi - myslalem ze tez nie bede musial, ale nie moglem juz patrzec jak ledwo zyje :(
Wiadomo ze kiedys musila umrzec, ale raczej sadzielm ze poprostu usnie i sie nie obudzi. a nie bedzie tak ledwo zywy :(
http://www.filmweb.pl/film/Marley+i+Ja-2008-411302
to smutne chwila, ale przeżył naprawdę dużo lat. Niech mu ziemia lekką będzie.
Współczuję, ja mojego zupełnie zdrowego, szczęśliwego kota (który miał raptem 6,5 roku) dwa tygodnie po badaniach kontrolnych znalazłem martwego na łóżku po przyjściu z pracy, weterynarz stwierdził, że coś musiał mieć z sercem bo koty od tak nie umierają - a on zasnął i się nie obudził. Nie dawał żadnych najmniejszych znaków, że coś jest nie tak, zachowywał się tak samo jak zawsze, rano mnie odprowadził pod drzwi jak zawsze i zdziwiłem się, że po moim powrocie nie było go w progu gdzie codziennie czekał aż wrócę do domu. Niby to tylko kot, ale w życiu nie czułem się tak źle, to był chyba najgorszy dzień w moim życiu.
[edit] Wkleiłem jeszcze fotę i się kurwa normalnie popłakałem, ja pierdolę jak to człowiek się może do zwierzaka przyzwyczaić...
Nazgrel - wspolczuje, swietny kot :( Mam podobnie, tyle ze moj kot mnie wital jak wracalem i nawet wiele razy jak jechalem do pracy to siedzial w oknie :( Najgorsze to bylo widziec jak sie meczy :(
Ja ostatni raz tak emocjonalnie przywiazalem sie do zwierzecia w podstawowce. Mialem psa przez kilka lat, sam bylem wtedy mlody i to bylo tak, jakbym go mial cale zycie. Wbiegla pod auto na moich oczach, donioslem ja zywa do domu ale nie dala rady i zdechla mi na rekach. Zakopalem ja osobiscie, dla takiego dzieciaka jakim bylem wtedy to byl dramat nie do opisania. Potem mialem kilka psow, tylko do jednego sie przywiazalem, ale tego zas zagryzl pies sasiada. Teraz mam dwa psy, ale reraz to tylko zwierze a nie przyjaciel. Jestem z psiego obozu, kotow mialem dziesiatki, ale to byly pol dzikie dachowce i do zadnego sie nie przyzwyczailem.
Strata zwierzaka, ktorego ma sie przez lata to koszmar, teraz pierdziele i nie przywiazuje sie wiecej.
Hmm... Wszedłem do tego wątku i pomyślałem o moim rocznym piesku. Tak się przez ten rok do niego przywiązałem...
Współczuje, ja pochowałem kota w grudniu 2014 i też była tragedia w rodzinie, chlopaki z wątku o piłce nożnej potwierdzą, że kilka dni chodziłem jak struty. 15 lat mieszkał w moim domu rodzinnym, pojawiły mu się 2 wielkie guzy na brzuchu, skończył się dosłownie w miesiąc. Trzeba było uśpić, bo już się pojawiały otwarte rany na brzuchu. Strata naprawdę olbrzymia, choć nie zrozumie jej ten, kto nie pochował kota.
Teraz od 2 tygodni mam nowego kota, też czarnego, ma 3 miesiące. Trochę zapomniałem jak to jest, poprzedni tylko leżał i dostojnie rozlądał się po domu, a ten młody cały czas biega i skacze.
Ps. Ale 19 lat? To już naprawdę starczy.
mohenjodaro - jak dla mnie to i tak za malo :( Sam tez zamierzam go zakopac w niedziele, bo jutro niestety do pracy musze isc :(
Mutant z Krainy OZ - ja jednak jestem za kotami, a ciezko by bylo sie nie przywiazywac jak ci kot wchodzi na kolana, spi z toba, przyechodzi do ciebie....
dVk. - tylko rok zyl ? kurde...
Szczere wyrazy współczucia.
Zawsze były zwierzęta w moim domu. Głównie psy, ale od kilku lat mamy rezolutną kotkę o ostrych ząbkach, czarną jak smoła. Trudno nie pokochać...
jakie to fajne zakładać taki wątek :) Kurczę, dziwne, że o bliskich ludziach nikt takich miłych wątków nie zakłada, nie? I jeszcze te wszystkie zdjęcia, ahahahahah. To ja też dam
Kurczę muszę już przygotować szablon wątku dla mojego kota, za jakieś 6 do 19(!) lat się go wykorzysta..........
Nie, nie... :P obecnie ma 1 rok i ma się dobrze. Bardziej chodziło mi o przywiązanie do zwierzaka i smutek, przy czytaniu tego typu postów. Kiedyś minąłbym wątek szerokim łukiem, a teraz sam patrzę na mojego psa i czuje ból w sercu.
dVk.- to masz szczescie, oby zyl jak najdluzej
Ahaswer - u mnie tak samo bylo, tylko ze wczesniej mniejsze zwierzaki jak swinka morska , chomik, mysz .... ale kot to juz cos innego, bardzo sie przywiazalem, a teraz w domu pustka... teraz by siedzial na parapecie na kocyku a tak to pusta przestrzen :(
pare zwierzat mialem, najbardziej przywiazalem sie do doga niemieckiego, ktorego mialem 10 lat, ostatnie pol roku bylo tragiczne, oczy ciagle mial mlode i bystre, ale fizycznie to juz sie meczyl strasznie
rodzice teraz maja 4 psy, ale nie ma chyba wizyty zeby nie wspomniec tamtego
Koty sa fajne
spoiler start
jak sie nimi o sciane rzuca :D
spoiler stop
Tak czy inaczej szkoda tzw przyjaciela. Ja dostalem za mlodzienca (jakos poczatek gimnazjum) telefon od dziadka ze jego suka niemiecka, Majka, zdechla... :( tez sedziwy wiek miala i jakies chorobsko dostala.... madry, przyjazny piesel...
Współczuję. Na początku studiów odszedł mój kundelek który żył 17 lat.
Potem było spełnienie moich marzeń - dog niemiecki - który nie dożył nawet 4 lat, po prostu któregoś razu na spacerze nagle upadł i przestał dawać znaki życia...
Szkoda jak zwierzątka odchodzą. W 2006 uśpiłem naszą dalmatynkę. Prawie serducho mi pękło, taki cudowny psiak był. Do dzisiaj tęsknię. Niby zwierzę to tylko zwierzę, ale przy odpowiedniej miłości do zwierzaków, trudno żeby takowy nie został szybko "członkiem rodziny".
Później kontynuowałem już głównie hodowlę stworzeń zmiennocieplnych, myśląc, że aż tak bardzo się nie przywiążę. I co? Gdy po 17 latach hodowli, padł mój wąż (czerwiec tego roku), ryczałem jak małe dziecko :). Mam jeszcze 14-letnią samicę ptasznika. Podejrzewam, że tak samo będę jej żałował, gdy kiedyś przyjdzie jej czas. Nawet nad padłym skorpionem potrafiłem uronić łezkę. Nie ma co, miękka dupa ze mnie.
Chyba najlepsze rozwiązanie stosuje moja sąsiadka. W dniu, w którym odchodzi jej pies, wybiera się do schroniska i adoptuje nowego. I tak od wielu, wielu lat. Jak już skończę przeprowadzać się co dwa lata, będę miał kota. O.
EDIT - cześć nutkaaa!
Moj 12 letni owczarek sie trzyma, choc w tym roku pochorowal troche i rodzinka gdy do weterynarza go bralem to mowila, ze moze bym go jeszcze nie usypial z dzien, a ja go tylko na badanie bralem...to sobie wyobrazcie jak musial wygladac - w skrocie - zalatwial sie pod siebie i szczal krwia.
Seria zastrzykow i lewatyw i jakos zyje juz od kwietnia (dokladnie to na Wielkanoc to moze marzec byl)...
Ja uśpiłem mojego kota 10 października tego roku, miał 12,5 lat, też mi go szkoda było, ale już przeszło.
Przygarnąłem półtora roku temu kotka, którego mi wieziono prawie 300 km :-) Wtedy miał ok. roku. Kotek jest czarny i przesympatyczny, w dodatku przylepa. Jak się wychodzi to nas żegna, jak się przychodzi, to już go słychać przy drzwiach. Strasznie lubi gości i najchętniej by spędzał czas przy/na człowieku i się bawił. Strasznie łowczy - żaden owad w domu nie ma szans przeżyć :-)
Dlaczego to piszę - u mnie się marnuje i nudzi, a ja nie mogę zapewnić mu zabawy, więc cierpi biedaczek.
Jak ktoś ma dzieci, albo lubi się bawić z kotem - to wymarzone zwierzę - oddam za darmo, dodając krytą kuwetę itp - u mnie ten kot cierpi z braku zabawy i towarzystwa :-(
A ja nie nie mam teraz zupełnie czasu nim się zajmować, syn mieszka gdzie indziej - tragedia dla tego kotka :-)
Strasznie lubi gości i najchętniej by spędzał czas przy/na człowieku i się bawił.
A mój nienawidzi gości i obcych ludzi. Od razu jak zobaczy kogoś obcego/gościa to spierdziela gdzie się da, aby żeby się schować. Mieszaniec norweskiego leśnego z dachowcem.
Mój to typowy dachowiec, strasznie go lubię, ale mi go żal, bo się marnuje u mnie biedaczek ...
A i jeszcze dodam drapak z legowiskiem, gdyby ktoś był chętny - super kot do dzieci pewnie :-)
Bodokan
Miałem taki sam problem kiedyś. Wziąłem drugiego kota i problem zniknął :)
twostupiddogs ----> z dwoma kotami bym zwariował ;-) W dodatku dla tego mi go przywieziono, bo u poprzedników walczył z ich kotem, kiedy go przygarnęli ;-)
Ja mam dwa koty. Jeden rudy już ponad rok ma, a drugi perski jeszcze szczeniak.
To trzeci nie zaszkodzi :-) Chociaż nie, bo ten innych nie toleruje chyba.
No rudy już w ogóle w domu nie przebywa, bo się małego boi. Babcia go zaadoptowała, że tak powiem, ale nas odwiedza czasem:P Jak zapomni, że jest drugi w domu;p