Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Studia czy emigracja?

11.07.2015 20:01
marcus alex fenix
1
marcus alex fenix
83
Marcus

Studia czy emigracja?

Całkiem niezle napisałem matury, ale juz od dawna mialem upatrzony jeden, najbardziej optymalny dla mnie kierunek - filologie hiszpanska. Niestety nie mialem hiszpanskiego w szkole (na studiach mozna sie uczyc od podstaw) i stracilem przez to sporo punktow przy rekrutacji i jestem na liscie rezerwowej. Prawie na pewno sie nie dostane na ten kierunek do Wroclawia, a na inne albo sie nie nadaje albo nie ma po nich przyszlosci. Jeszcze przed skladaniem papierow powiedzialem sobie, ze albo grubo albo wcale i jak mnie nie zechca to wyjezdzam. Mam kolege z klasy, ktory wyjechal do Yeovil krotko po maturach i mowi, ze fajnie sie tam zyje i moglby mi zalatwic prace w fabryce. Jesli wyjade to raczej z kumplem, ma tutaj konto wiec moze to czyta :D Jest tez opcja wyjazdu do Yorkshire gdzie za pieniadze mialbym zalatwione mieszkanie i formalnosci zwiazane z dokumentami. Ewentualnie Irlandia, gdzie mam kuzyna - mowi ze ze znalezieniem pracy nie ma problemow a za jakies dwa tygodnie bedzie w Polsce wiec dowiem sie czegos wiecej.

Generalnie persepktywa emigracji wydaje sie calkiem spoko - lubie podroze (ostatnio wrocilem z dwutygodniowego autostoppwego tripa po Balkanach :D) a to zawsze jakas forma podrozy. Moglbym sobie pewnie pozwolic na w miare komfortowe zycie, bez wykorzystywania rodzicow.

Z drugiej strony widze kilka problemow - strace kontakt z rodzina i przyjaciolmi, bo powiedzmy sobie szczerze, tych drugich zobacze moze raz na rok. Z rodzina praktycznie to samo, juz teraz mowia mi zebym wyjechal maksymalnie na kilka miesiecy. Co wiecej mnie martwi? W zasadzie najwazniejsze juz powiedzialem, chociaz mimo wszystko fajnie byloby miec wyzsze wyksztalcenie. Rodzenstwo juz z magistrami, rowiesnicy za pare lat to samo, a ja bede pewnie pracowal fizycznie przez cale zycie :D Zawsze myslalem ze stac mnie na wiecej, no ale zycie weryfikuje nasze plany na biezaco. :D Studia wydaja mi sie przedluzeniem liceum - troche nowych znajomych, imprezy i mniejsza.odpowiedzialnosc niz w przypadku zycia na swoim.

Troche sie rozpisalem, teraz pytanie koncowe: co byscie zrobili na moim miejscu? Isc pod prad i jebac studia czy isc na jakis niezbyt wyszukany kierunek w Polsce? Rekrutacja pewnie jeszcze bedzie we wrzesniu, chociaz srednio mi sje to widzi. Rodzina i znajomi przekonuja do pojscia chocby na cokolwiek, tylko czy to ma sens? Jakby to mialo znaczenie to zarzuce jeszcze wynikami matur: polski podstawowy 80%, rozszerzony 68%, angielski podstawa 98%, rozszerzenie 78%, matematyka 62%, ustny polski 90%, angielski 100%.

Pozdrawiam

11.07.2015 20:12
Ragn'or
2
odpowiedz
Ragn'or
224
MuremZaPolskimMundurem

Nie martw się o przyjaciół, oni i tak myślą o sobie, jedź, tu nie ma perspektyw. Dobrze się żyje cwaniakom i "panom prezesom" różnej maści. Jeśli masz znajomości gdzieś wysoko, to też dasz radę.
Mówią że żyje się lepiej, PKB rośnie, tylko do kogo trafiają owoce tego wzrostu? Ja nie miałem w firmie podwyżki od pięciu lat, a wymagania rosną cały czas. Tak więc odpowiedz sobie sam...

11.07.2015 20:16
3
odpowiedz
Kondzio8
67
Konsul

Ale dlaczego jeżeli nie studia to tylko emigracja? Bez studiów w tym kraju też można zarobić, o ile ma się pomysł na siebie. Nie każdy po studiach zarabia kokosy, jak również nie każdy ze średnim wykształceniem robi za najniższą krajową pracując fizycznie. Jest trochę alternatyw, trzeba pomyśleć, pokombinować w czym się jest dobrym, szukać swojej okazji i również można fajnie żyć ;)

11.07.2015 20:17
Slasher11
4
odpowiedz
Slasher11
183
Legend

Jak mowisz, ze ktos ci pomoze na emigracji, to moze wlasnie tak zrob. Hiszpanskiego mozesz sie uczyc bez studiow. Nie mysl, ze te filologie to gwarancja jakiegos poziomu. Znam troche ludzi po filo ang i ger i powiem ci, ze jest srednio. Imo szkoda czasu.

W Polsce generalnie jest ciezko, tego nie ukryjesz. Zarobki sa jakie sa, a ceny horrendalne. Tylko kilka procent zarabia ponad 7k brutto, co nie gwarantuje zadnego luksusu, wiec widzisz jak to wyglada. Emerytur pewnie nie bedzie wcale, sluzba zdrowia jest jaka jest.

Podsumowujac, sprobowalbym wyjechac uczac sie rownoczesnie hiszpanskiego. W razie lipy bedziesz mogl wrocic.

11.07.2015 20:21
5
odpowiedz
DEFEDos
140
Generał

"...ze fajnie sie tam zyje i moglby mi zalatwic prace w fabryce."
Jedź.
Gorzej niż tutaj mieć nie bedziesz.

11.07.2015 20:52
Paudyn
😊
6
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

To zależy, jakie studia. Jeśli masz być kolejnym socjo, albo politologiem, to przy Twoich kontaktach jedź już teraz.

11.07.2015 21:17
kubaro
7
odpowiedz
kubaro
64
Konsul

To zależy, jakie studia

Nieprawda nie idąc na studia lepiej wyjechać. Wybierze sensowne studia jakieś techniczne, to i tak wyjedzie. Ponieważ za granicą wiele lepiej zarobi.

11.07.2015 22:02
marcus alex fenix
8
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Ragn'or - oni tez probuja mnie odwiesc od pomyslu emigracji, martwia sie o mnie mimo wszystko ;) Mojej rodzinie zle sie nie zyje, ale nie mam zamiaru zyc na ich koszt przez kolejne lata, to chyba oczywiste. A w Polsce raczej ciezko bez konkretnego fachu w reku pozwolic sobie na przeprowadzke do innego miasta i wynajecie tam mieszkania i jako-takie zycie.

Kondzio8 - mozna, ale tak jak mowilem - majac konkretne wyksztalcenie albo znajomosci. Ewentualnie troche samozaparcia i sporo funduszy, zeby ruszyc z jakims wlasnym biznesem. Ja niestety ich nie posiadam w nadmiarze. :D

Slasher11 - no wlasnie, tez o tym myslalem. Licze na to, ze na emigracji znalazlbym czas na cos takiego, jak nauka we wlasnym zakresie. Filologie sa o tyle spoko, ze to zawsze wieksza motywacja do nauki.

DEFEDos - mam nadzieje. ;)

Paudyn - coz, tak jak mowilem, filologia hiszpanska wydaje mi sie calkiem przyszlosciowa, jak na kierunek spoza grona scislych. Na cos pokroju politologii nie mam checi ani nie widze w tym sensu. Oferty uczelni sa pelne roznorakich pozycji, ale jak sie wiecej o nich poczyta, to dochodzisz do wniosku, ze to pic na wode. :D

kubaro - techniczne odpadaja, musialbym zdawac rozszerzona matme albo fizyke na maturach.

Mocno sklaniam sie ku wyjazdowi, tym bardziej, ze przewaga tej opcji w waszych opiniach jest miazdzaca. Po prostu troche przeraza mnie wizja utraty kontaktu z ludzmi, z ktorymi spedzalem spora czesc wolnego czasu i z ktorymi mocno sie zzylem. Jeszcze pare dni temu ustawialismy sie z kumplami na wspolne mieszkanie we Wroclawiu, a tu cos takiego. ;) Wiem, nie lece na drugi koniec swiata, ale juz teraz wiem, ze oddale sie od rodziny i tego wszystkiego co mam w Polsce. Mlodosc jest jedna i boje sie, ze ja strace.

No, troche feelsuje. :D

11.07.2015 22:20
9
odpowiedz
Thun
179
Senator

Jedź i nawet się nie zastanawiaj :)

Nie wiem tylko co masz na myśli pisząc:
"...za pieniadze mialbym zalatwione mieszkanie i formalnosci zwiazane z dokumentami."

Mieszkanie ok, wiadomo za to trzeba płacić, ale jakie formalności z dokumentami? Numer NIN wyrabiasz za darmo, za wymianę prawka płacisz 50 funtów (a i to wcale nie jest jakimś "bez tego nie da się żyć"). Konto w banku zakładasz za darmo mając tylko paszport i potwierdzenie adresu (a jak tego nie masz to wystarczy list z jobcentreplus z twoim numerem NIN). I koniec.. zero jakichkolwiek kosztów związanych z dokumentami.

Masz szansę, jedź - zobaczysz jak będzie, nie spodoba Ci się - możesz wrócić i studia zacząć w przyszłym roku. A równie dobrze możesz zacząć jakieś studia już na emigracji i na pewno lepiej na tym wyjdziesz niż w Polsce.

Więc, serio.. nie zastanawiaj się, tylko już zakładaj jakieś konto walutowe (hint: kantor.alior...) do niego zamawiaj kartę, kupuj bilet i pakuj walizkę :)

Edit: Co do przyjaciół.. przyjaciele przyjaciółmi, ale oni ci ani nie zapłacą rachunków w przyszłości, a równie dobrze sami mogą wyemigrować :)

Piszesz że boisz się stracić młodość... serio? Lepiej stracić młodość i żyć na luzie za przykładowe 10 lat, niż obudzić się za 10 lat i stwierdzić "ja pier.. dlaczego nie wyjechałem jak mogłem..."

12.07.2015 08:45
marcus alex fenix
10
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Nie wiem tylko co masz na myśli pisząc:
"...za pieniadze mialbym zalatwione mieszkanie i formalnosci zwiazane z dokumentami."

Czlowiek ktory za pieniadze znajduje mieszkania w Yorkshire, pomaga w zalatwianiu formalnosci i objasnia wszystko to, czego nie wiedza nowicjusze. No ale jesli pomoglby mi (albo nam, jesli pojade z kumplem) ten kolega albo kuzyn, to nie bedzie potrzebna odplatna pomoc.

Z ta mlodoscia... no chyba wiesz o co mi chodzi. :D Ale prawda, nikt za mnie rachunkow nie zaplaci. Jestem ciekaw jak wyglada szansa na rozwoj zagranica, bo nie sztuka jest przesiedziec cale zycie w Anglii pracujac fizycznie. No ale tym sie bede martwil jak juz wyjade.

Jeszcze jedno pytanie: polecacie jakis konkretny region na Wyspach?

12.07.2015 10:56
11
odpowiedz
zapomnialem_stary_login
78
Konsul

Jaki optymizm w narodzie! Ale w sumie się nie dziwię...

12.07.2015 19:42
12
odpowiedz
Thun
179
Senator

@marcus alex fenix

Szczerze to ja bym takim ludziom zbytnio nie ufał. Załatwiać formalności to tak naprawdę nie ma jakich... bo zgłoszenie po numer NIN możesz zrobić samemu i tyle "twoich" formalności.

Mieszkania oficjalnie na siebie i tak nie dostaniesz tylko co najwyżej wynajęte od kogoś "na czarno" lub wynajęty pokój/pokoje (a to równie dobrze możesz sam znaleźć jeszcze w Polsce). Dlaczego nie wynajmiesz oficjalnie? Bo nie masz zatrudnienia, NIN, żadnych dochodów, pracy, referencji (a te w Anglii to podstawa), itp.

Pytasz o region.. tu Ci nie powiem nic bo tak naprawdę to nie ma na to żadnej reguły. Jak masz kogoś (czyt. tego znajomego) kto ci może zagwarantować pracę, to jedziesz tam gdzie masz tą pracę. Bo możesz pojechać do Londynu, Bristolu, Southampton czy dalej na północ (wspominasz o hrabstwie Yorkshire) i szukać pracy a po dwóch-trzech miesiącach oszczędności się skończą, pracy nie znajdziesz i będzie przysłowiowa dupa. Więc nie słuchaj nikogo kto mówi "jedź do [tu wstaw cokolwiek] bo pracy jest tyle że po wyjściu z samolotu masz 50 ofert...". Jedź tam gdzie masz pewność że będziesz miał tą pracę - a później jak już "staniesz na nogi" możesz szukać jej gdzieś indziej.

Dlatego skoro masz kumpla w Yeovil który by ci załatwił pracę - kieruj się właśnie tam. Tym bardziej że albo będziesz mógł przez jakiś czas zatrzymać się u niego "na kanapie", albo pomoże ci znaleźć pokój/mieszkanie bez prowizji jak ktoś zupełnie obcy.

12.07.2015 20:07
13
odpowiedz
szaka24
33
Konsul

Jestem ciekaw jak wyglada szansa na rozwoj zagranica, bo nie sztuka jest przesiedziec cale zycie w Anglii pracujac fizycznie. No ale tym sie bede martwil jak juz wyjade.

złap język by płynnie się porozumiewać. Zrób odpowiedni kursy i zmieniaj pracę na lepiej płatną co 2-3 lata.
Certyficates/diplomas z UK są w UK bardzo dobrze rozpoznawane i preferowane.

13.07.2015 05:39
geeshu
14
odpowiedz
geeshu
62
Vault Dweller

Uciekaj z tego pieprzonego kraju nastawionego na gnojenie podatkami zwyklych obywateli.

13.07.2015 10:12
A.l.e.X
15
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

Ten temat i podobne inne z tego czy innego forum powinny trafić do Prezydenta EU Donalda, w końcu z polski wyjeżdża 9/10 osób po skończeniu szkoły, jak nieudolne w swoim działaniu przez ostatnie lata było PO i PSL to dokładnie widać : nasze państwo kształci ludzi, ale nie ma pomysłu na to aby ich potem zatrzymać.

13.07.2015 11:47
marcus alex fenix
16
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Thun - w sumie zapomnialem jeszcze o koledze, z ktorym mam dosc dobry kontakt i ktory mieszka w Nottingham. Mowil, ze na krotko przed moim przyjazdem moglby ogarnac jakas prace i doradzic w kwestii wyboru mieszkania. No i co mocno zaznaczyl, to ze najlepiej znalezc sobie kogos do wspolnego mieszkania, bo wtedy latwiej z finansami.

Co do tego goscia z Yorkshire, podobno zaufany, troche osob go poleca no i nie jest do konca anonimowy. Ale wiem co masz na mysli, no i skoro mialbym jakas forme pomocy od ktorego ze znajomych, to nie musialbym korzystac z jego uslug.

Pytajac o region mialem na mysli kwestie typu: koszty utrzymania, bezrobocie, bezpieczenstwo, ilosc emigrantow itp. Na razie opcje sa dwie: Yeovil i Nottingham.

złap język by płynnie się porozumiewać. Zrób odpowiedni kursy i zmieniaj pracę na lepiej płatną co 2-3 lata.
Certyficates/diplomas z UK są w UK bardzo dobrze rozpoznawane i preferowane.
Dzieki, na pewno skorzystam, rozwoj wazna rzecz. :D

13.07.2015 12:28
geeshu
17
odpowiedz
geeshu
62
Vault Dweller

Na kolegow tez nie masz co liczyc, kazdy moze pierwszy tydzien cos pomoze, doradzi ale pozniej to roznie bywa. Znam historie kilku dobrych kolegow co mieszkali razem w Uk a ktorzy poklocili sie o zarcie xd

13.07.2015 12:39
nagytow
18
odpowiedz
nagytow
146
Firestarter

Zakladajac, ze droge na studia masz juz zamknieta, to ja bym jechal. Nawet jesli nie na dluzej, to chociaz sprobowac, zobaczyc jak to jest w tym UK. Jesli nie teraz, to kiedy? Nawet jesli ci sie nie spodoba, to przez ten rok moze uda ci sie cos odlozyc, pouczyc hiszpanskiego i sprobowac ponownie. Hiszpanski jest bardzo popularny w UK, wiec moze nawet udaloby ci sie zalapac na kurs, zakladajac, ze twoj angielski jest na odpowiednim poziomie.

13.07.2015 12:41
19
odpowiedz
el.kocyk
175
Legend

A.l.e.X - to samo bylo za SLD, to samo bylo za PISu
otworzyly sie granice, mozna podrozowac bez paszportu, pozwolenie na prace jest niepotrzebne w wiekszosci krajow

ludzie maja oczy, widza ze gdzies indziej maja wieksze szanse

13.07.2015 12:50
Bramkarz
20
odpowiedz
Bramkarz
130
Legend

Ten temat i podobne inne z tego czy innego forum powinny trafić do Prezydenta EU Donalda

Po to by utwierdzić go w słuszności decyzji o emigracji do Brukseli? :P

13.07.2015 16:10
A.l.e.X
21
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

--->el.kocyk - dlatego każdy z rządzących powinien dążyć do poprawy warunków dla ludzi młodych aby chcieli swoje doświadczenie oddawać dla PKB naszego kraju, a nie innego.

--->Bramkarz - z jednej strony Duda którego zarobki spadły 4 krotnie, a z drugiej Donald którego zarobki wzrosły 10 krotnie. Żeby żyło się lepiej ;) czy jakoś tak to szło.

13.07.2015 17:38
22
odpowiedz
gorox
2
Legionista

Na renty wysokie walcie do Norwegii!

13.07.2015 19:43
marcus alex fenix
23
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Za namowa rodzicow przejrzalem oferte uniwerku w Zielonej Gorze. W zasadzie jedyny kierunek ktory mnie jakos zaintrygowal to: http://rekrutacja.uz.zgora.pl/?p=8941 Tzn. podejrzewam, ze to tylko na papierze wyglada spoko, ale mimo wszystko - czegos takiego jeszcze w Polsce nie ma. W zasadzie to jest ostatnia opcja dzielaca mnie od wyjazdu.

13.07.2015 19:52
24
odpowiedz
Thun
179
Senator

@marcus alex fenix

No to jak jeszcze masz drugą opcję poza Yeovil (czyli Nottingham) to jedyne co Ci pozostaje to pogadać z jednym i drugim i dowiedzieć się o koszta utrzymania bo te są różne.

O ile zakupowo to jest chyba podobnie w całej Anglii (choć i zależy co kto kupuje.. bo jednemu wystarczy 30-40 funtów na tydzień na jedzenie, inny będzie potrzebował 100 albo i więcej :), to ceny wynajmu to zupełnie inna kwestia. Np. W Oxfordzie za pokój możesz płacić 600-700 funtów, a w miasteczku obok, 350 funtów. No i musisz policzyć to że wynajmując mieszkanie w 95% opłacasz jeszcze rachunki. Prąd, gaz, woda, council tax (a ten też jest różny w zależności od miasta).

Wiadomo, że wynajmowanie mieszkania samemu to mija się trochę z celem (no chyba że będziesz zarabiał z 1500 na rękę :). Więc bardziej logiczne jest wynajęcie pokoju. Popracujesz trochę, odłożysz, poznasz warunki i wtedy po jakimś czasie będziesz mógł się zastanowić nad własnym studio czy 1 bedroom.

Tak jak już pisałem - wszystko co potrzebne na start załatwisz sam bez najmniejszego problemu.

Najważniejsze to: mieć dach nad głową, pracę, a reszta przyjdzie z czasem. Szczególnie język, bo to to na wyspach to masakra jest :D Znajomy opowiadał że jego menadżer (rodowity anglik) dzwonił do ubezpieczyciela przedłużyć umowę, odebrał jakiś walijczyk... nie mogli się dogadać bo go nie mógł zrozumieć :D.

Edit: Serio? Ten kierunek studiów to jakiś żart :D A szczególnie specjalizacje. Omijaj to coś szerokim łukiem, bo stracisz tylko czas a potem będziesz a) bezrobotny, b) bezrobotny, c) szukający czegokolwiek za najniższą stawkę.

13.07.2015 20:54
wysiak
😊
25
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Thun --> Dziwne, przeciez Walijczycy gadaja po angielsku calkiem normalnie, akcent maja dosc neutralny, duzo normalniejszy, niz chocby czesc ludkow z Londynu - wiem, bo pracuje tam od paru miesiecy, nie ma zadnych problemow ze zrozumieniem sie:) Chyba, ze ten Walijczyk rozmawial po walijsku, tego to nawet wiekszosc miejscowych nie rozumie (choc nie przeszkadza im to w pielegnowaniu tego jezyka, przykladowo wszystkie znaki w rodzaju drogowych, oraz np wszystkie komunikaty na stacjach kolejowych sa dwujezyczne):) Duzo ciezej jest komus przyzwyczajonemu do akcentow z poludnia (Londyn itp) zrozumiec niektore dialekty z polnocy w rodzaju Manchesteru, czy np akcent irlandzki, choc generalnie jest to spokojnie wykonalne nawet dla mnie, ktory mieszka tu od ledwo dziewieciu lat.

A co do tego kierunku i specjalnosci to faktycznie kupa smiechu, widac nie mieli co zrobic z roznymi wykladowcami, i stworzyli dla nich "nowy kierunek". "Biznes i turystyka: (zajęcia prowadzone w języku rosyjskim)", lol. Do tego to tylko licencjat, nawet nie daje formalnego wyzszego wyksztalcenia. Stracone trzy lata.

13.07.2015 21:19
w o y t e k
26
odpowiedz
w o y t e k
142
Gavroche

Marcus Alex Fenix ---- > nie ma dylematu studia czy zagranica. Zrób studia za granicą i już.

Studia w Polsce są czystym sportem - żadnej pracy nie zapewniają. Mogą byc przyjemne (sam skończyłem filozofię, najprzyjemniejszy kierunek do studiowania chyba) , ale za 5 lat się budzisz i Twoje szanse na pracę są takie same jak teraz.

Potem zrobiłem studia w UK i dopiero one dały mi wymarzoną pracę, której nigdy nie mógłbym wykonywac w POlsce. Znam podobnym przykładów wiele.

Kontaktów z rodzina nie stracisz, gadam z mamą i kuzynami prawie codziennie a raz w miesiącu jestem w domu. Na bilet ze Stansted razem z parkingiem pracuję pare godzin. Samolot leci do Polski 1.5 godziny, tyle co pociąg z Poznania do Bydgoszczy. Jesz śniadanie w Anglii a obiad w Polsce z rodzinką.

Ruszaj i nie myśl. Dla mnie to była najlepsza decyzja jaką podjąłem.

P.s. jako miejsce lądowania polecam Ci jakies duże ale w miarę tanie miasto. Omijaj na początek Londyn szerokim łukiem. POlecam Glasgow, albo Leeds albo Bristol - znam dobrze warunki od znajomych a w Glasgow mieszkałem 2 lata.

14.07.2015 11:48
marcus alex fenix
27
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Thun - porownujac, to Nottingham wydaje sie lepsza opcja - kumpel mowi, ze Yeovil to troche dziura, a u niego przynajmniej jest co porobic w wolnym czasie. Porownujac ceny mieszkan i jedzenia wychodzi podobnie. Poradzil mi, zeby na poczatek wziac pokoj, bo nie dosc, ze koszty oplat sa juz wliczone w cene, to nie trzeba sie meczyc z samodzielnym oplacaniem rachunkow (a na poczatek, w obcym kraju, to zawsze pewien problem). Z jezykiem wiadomo, na poczatku na pewno jest ciezko, bo angielski w szkolach to nie to samo, co jezyk uzywany przez tubylcow.

Tak jak mowilem, sam uwazam, ze ten kierunek tylko z nazwy wydaje sie spoko. No ale coz, rodzice woleliby, zebym mieszkal gdzies w Polsce. :D

Woytek - tak, slyszalem o studiowaniu w Anglii. Ale z tego co mi powiedziano, nie da sie ich polaczyc z praca na pelen etat i zarabiajac te 500 funtow miesiecznie moze byc ciezko. Oczywiscie nie wykluczam takiej opcji, bo wielokrotnie zaznaczalem, ze chcialbym sie na tych wyspach rozwijac. Co do miejsca - Nottingham wydaje sie spoko, poniewaz mam tam znajomego i jest to calkiem spore miasto.

14.07.2015 12:08
yasiu
28
odpowiedz
yasiu
199
Legend

Da się w UK zrobić studia pracując. Moja była sobie spokojnie zrobiła licencjat na kierunku na który w Polsce na pewno by sie nie dostała :)

14.07.2015 12:42
Drackula
29
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

[28] ale to akurat w Anglii to zaden wyczyn. Tu sie da zrobic dzienne studia i jednoczesnie poracujac bo godzin na uczelni tyle co kot naplakal. Co ambitniejszy to i dwa kierunki by pociagnal.
Wez tylko pod uwage ze ukonczenie studiow nie da ci pracy. Mowi sie ze w Polsce studia nic nie ucza, tu na wiekszosci univerkow jest jeszcze gozej, ludzie robie takie Manufacturing Engineering na uczelniach gdzie nawet podstawowego CNC nie maja. Zajecia typowo technicznie sa wykladane teoretycznie z pomocami posilkowymi w stylu filmikow jak takie wspomniane CNC np pracuje.

Ja wiem ze zaraz mi ti jakis Kazio wyskoczy ze skonczyl univerek w pipidowie wiekszej i ma teraz prace ale to sa raczej wyjatki potwierdzajace regule.
Jak studia w UK to jedynie na jakims univerku z Russell Group i to najlepiej po okiem wykladowcow co prowadza jakies konkretne badania a nie tylko ucza. Wtedy jest szansa ze ten studen project bedzie mial jakis sens i czegos nauczy.

Oczywiscie powyzsze nie dotyczy kogos ktos chce poprostu zrobic sobie papier aby cioci na imieninach sie pochwalic ze on studia w UK skonczyl ;)

14.07.2015 19:46
w o y t e k
30
odpowiedz
w o y t e k
142
Gavroche

Drackula --- no ja nie wiem. Mam w gronie najlbliższych przyjaciół tu prawie wszystkich, co po studiach znaleźli pracę w ciągu paru miesięcy. Jesli nie była to wymarzona praca to była to taka, co po kolejnych paru, parunastu miesiącach dała wymarzoną. Poruszam się w mieszanym środowisku związanym z designem, IT, opieką zdrowotną.

Nie sądzę żebysmy byli akurat szczególnie wybitni, chociaż na pewno uporczywi.

Musisz miec dobry plan, wiedziec co skończyć i co Ci to da. Dalej - musisz byc uporczywy. Na wyspach jesli chcesz i włożysz pracę - to na pewno się uda. Ten jest kraj w którym jesli mocno chcesz - to drzwi sie przed Tobą będą otwierały.

Z mojego doświadczenia wynika że praca do 25 godzin w tygodniu nie ma impaktu na poziom studiów. POwyzej 30 godzin - ewidetnie oceny zaczynają spadać.

15.07.2015 12:47
Drackula
31
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

rozni ludzie roznie rozumieja pojecie wymarzonej pracy :p

Jestem zwiazany ze srodowiskiem uniwerysteckim od jakis 14 lat wiec mniej wiecej wiem co ludzie po studiach potrafia :p

16.07.2015 00:07
w o y t e k
32
odpowiedz
w o y t e k
142
Gavroche

Każdy jednak ma dobre pojecia o własnych marzeniach i wie, kiedy sie spełniły.

Jeśli marzeniem nie uczyni się sławy, albo bogactwa, albo innej złudy ale cos co daje spełnienie podług własnych talentów - to każde marzenie jest do osiagnięcia. Jesli sie tylko człek uprze.

16.07.2015 08:12
33
odpowiedz
szaka24
33
Konsul

marcus - w tamtym roku zarobilem 50k GBP brutto, 40k netto.
W tym zamierzam zarobic 20-30% wiecej.
Zaczynalem w UK od zera. Wyksztalcenie z Polski (wyzsze, elektroniczne) nie przydalo mi sie nigdy. Zrobilem kilka kursow zawodowych w UK i aktualnie moge przebierac w ofertach pracy. Pracuje jako fully qualified electrician - chociaz te fully qualified jest bardzo mocno naciagane.
Mam komfort psychiczny - w moim zawodzie stawki zaczynaja sie od tych 16GBP/h, pracy jest wiecej niz ludzi. Czasami mam wyplate 600GBP (na reke), czasami 1200 (na reke 5 dni, w piatek do 14). Dlatego tak wysoko bo duza czesc staram sie wykonywac na cene, a nie na dniowki.
Zarobki boostuje swoja dodatkowa dzialalnoscia - handluje pierdami sprowadzanymi z Azji na ebay/amazon. Daje mi to kolejne 5-10k dochodu netto rocznie.
Zarobiona kase inwestuje, tez w Polsce. Staram sie conajmniej 10% z kazdej wyplaty inwestowac - obligacje, social lending, nawet kupilem troche srebrnych monet z Perthowskiej mennicy. Pasywny policzalny zysk z tego to okolica 1200zl miesiecznie netto (po polsku bo wiekszosc inwestycji mam w PL, chociaz bede stopniowo to zmienial).
Rozumiem ze myslisz po Polsku. Jedynie studia, jedynie IT, ewentualnie doktor medycyny, ahh zeby miec wujka ktory wkreci do jakiegos urzedu za 3k brutto - praca pewna i dobrze platna. Przyjedziesz bedziesz sie z tego myslenia po kilku latach smial i lapal za glowe jak mogles byc tak glupi, malo brakowalo a zmitrezylbys kolejne 5 lat zycia na studia ktore daly ci papierek - do podtarcia dupy chyba, bo pracy i tak nie ma, a jak jest to za 1500zl.
Tu zarobisz naprawde godne pieniazki praktycznie wszedzie i bedziesz sie cieszyl (a nie wkurwial) z kazdej tygodniowki. Nawet jako rubbish picker, glass collector, czy labourer zarobisz minimum 300-400GBP tygodniowo po podatku. Potem wszystko zalezy od Ciebie i od tego gdzie siebie widzisz w przyszlosci. IT - studiujesz informatyke, doktor - medycyne, w odwrotnosci do PL mozesz tu tez godnie zyc bedac np. fryzjerem, kelnerem, murarzem (aktualnie stawki dzienne dla nich to juz 200GBP), taksowkarzem itd.
Nie zastanawiaj sie, kazdy ma obawy przed nowym, ale musisz wziac sie za jaja i to zrobic - wyjezdzaj. W UK masz znacznie wieksze szanse niz w PL.
Zeby nie bylo znam tez ludzi ktorzy od dekady zarabiaja w UK te same pieniazki, wykonujac ta sama chujowa prace. Tych przynajmniej stac by codziennie sie najebac ;)

16.07.2015 09:48
geeshu
34
odpowiedz
geeshu
62
Vault Dweller

I to jest najlepsze ze tam zwykly robotnik, fryzjer, hydraulik zyje godnie bo w Polsce to codzienna walka o przetrwanie, zwlaszcza jak ma sie dzieci, rodzine. Dziekujemy Ci Tusku za " przyjazne panstwo".

16.07.2015 10:44
Drackula
35
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

[33] ciesze sie bardzo ze ci sie powodzi i jestes szczesliwy ale mam jedna prosbe - prosze, nie zakrzywiaj rzeczywistosci ok? Really? stawka godzinna od 16GBP? Szkoda ze statystyki mowia inaczej. Jak juz chcesz komus doradzac rob to rzetelnie.

http://www.payscale.com/research/UK/Job=Electrician/Hourly_Rate

16.07.2015 11:44
36
odpowiedz
zanonimizowany649466
114
Senator

Mając znajomych, czy rodzine za granicą, i możliwość wyjazdu, na twoim miejscu nie zastanawiałbym się ani sekundy, w tym kraju człowiek zarabia, za dużo żeby zdechnąć, nawet po studjach, w UK pracując przy wykończeniach i remontach domów w rok zarobiłem na 4 letnie auto i odłożyłem na chuczne wesele. W Polsce pozostaje tylko kredyt.

16.07.2015 12:09
A.l.e.X
37
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

ten temat powoli odlatuje w jednokierunkowy kosmos :)

--->Thun - jak się patrzy na dowolne ceny produktów to 30 funtów na dzień / osoba to jakby minimalne funkcjonowanie, ale pewnie da się zejść niżej.

--->woytek - no ten to już w ogóle odleciał :) "studia w Polsce są czystym sportem - żadnej pracy nie zapewniają" - szkoda że nie skończyłeś studiów z zakresu stawiania babek z piasku może byłbyś królem piaskownicy ;) Trzeba było skończyć dowolny kierunek inżynierski, medyczny, prawo itc. lub dowolny inny który uczy czegoś konkretnego, a jak wybrałeś kierunek tylko po to aby sobie przedłużyć wakacje na 5 lat to po co te zdziwienie ?!

--->szaka24 - (tutaj to już w ogóle kupa śmiechu) jeśli skończyłeś w Polsce elektrotechnikę i masz uprawienia budowlane wykonawcze i projektowe i nie mogłeś znaleźć pracy albo samu sobie jej stworzyć to pozostawiam to bez komentarza. Akurat ten zawód ma b. duże możliwości w PL ponieważ nasze sieci wymagają i przeniesienia i modernizacji. Nie chce wchodzić na prywatne tematy, wiec napiszę tak : jak ktoś nie widzi potencjału w pracy na rzecz grup energetycznych w Polsce w zakresie projektowania, wykonawstwa to jest po chyba w zaciemniaczach chowany. Ty naprawdę nie masz pojęcia ile zarabiają inżynierowie w naszym kraju.

16.07.2015 13:27
38
odpowiedz
szaka24
33
Konsul

Dracula:
nie obchodzi mnie mediana wg. niej informatyk w Polsce zarabia w okolicy 3k brutto.
Osobiscie mam 19 na godzine. Z tym ze na tej stawce pracuje jakies 10-20% czasu. Reszta to stawka zadaniowa co pozwala mi zarabiac i do 1.5k brutto w ciagu tygodnia.
I nie jestem zadnym wyjatkiem.

Alex - nie wiem dlaczego zakladasz, ze w Polsce bylem bezrobotnym. Pora sie wyleczyc z postrzegania emigracji jako zdesperowanych nieudacznikow - wyjechal i dalej wyjezdza pelen przekroj spoleczenstwa. Poczawszy od tych na zmywak do korpo managerow.

16.07.2015 13:32
Drackula
39
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

[38] jak dla mnie to mozesz miec i 200GBP na godzine, niech ci na zdrowie idzie, ale po cholere piszesz ze stawki zaczynaja sie od 16GBP za godzine co jest nieprawda.
Ktos kto pracuje w jakims zawodzie powinien chyba miec troche wieksze rozeznanie w sytuacji niz tylko czubek wlasnego nosa :p

16.07.2015 15:41
A.l.e.X
40
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

--->szaka24 - oczywiście, właśnie dlatego warto napisać, że jak ktoś ma zawód (słowo klucz) to może zarabiać bez ograniczeń tak samo w Polsce, UK, czy na końcu świata. Po prostu nie ma co obierać jednego słusznego kierunku, emigracja to powinien być każdego świadomy wybór, pisanie że ktoś zarabia więcej na emigracji jest o tyle prawdziwe jeśli porównamy prosty zawód do prostego zawodu.

16.07.2015 19:29
41
odpowiedz
Thun
179
Senator

A.l.e.X -> 30 funtów dziennie? Mówimy o samym wyżywieniu czy mówisz o wszystkich wydatkach na życie w skali miesiąca?

Bo jak tylko o wyżywieniu to chyba tylko wtedy jak kupuje się lunch / obiady i inne duperele "na mieście".

16.07.2015 22:59
w o y t e k
42
odpowiedz
w o y t e k
142
Gavroche

A.l.e.X ---> no, myślę że to raczej Ty latasz po jakies krainie wyobrażeń własnych.

Że prawo w Polsce daje prace to mit, znam mnóstwo ludzi z tym papierem którzy pracuja w innym zawodzie. W Poznaniu swego czasu przyjmowali coś koło 800 kandydatów na same studia zaoczne, każdy widział sie w garniturze lub todze zarabiającym miliony, rzeczywistość szybko sprowadziła ich na ziemię.
Inżynierów znam paru, paru radzi sobie nieźle, paru tak sobie, paru wyjechało. O lekarzach lepiej się nie wypowiadać, pensje mają marne, można oczywiście "dorabiać" korzystając z tego że system jest pseudodarmowy, ale nie każdemu to leży by tak rzec moralnie.

Jak chcesz mieć wykształcenie dające pracę to udaj sie na kurs motoniczego organizowany przez miejskie przedsiębiorsrtwo komunikacji. Ja swoich studiów ani chwili nie żałuję, uważam że dały mi dużo i pośrednio bardzo pomogły zawodowo.

17.07.2015 00:48
wilqu
43
odpowiedz
wilqu
183
Wilk medyczny

O lekarzach lepiej się nie wypowiadać, pensje mają marne, można oczywiście "dorabiać" korzystając z tego że system jest pseudodarmowy, ale nie każdemu to leży by tak rzec moralnie -> Jestem lekarzem i wszystko zalezy od tego jak sie ustawisz....ale "marnie"? Pomylilo Ci sie z latami 90-tymi

17.07.2015 01:48
A.l.e.X
44
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

--->woytek - jeśli nie żałujesz to po co tutaj biadolisz że nic ci nie dały ;) Zresztą co może dać filozofia, równie dobrze mogłeś studiować rozmyślanie o istnieniu patrząc przez 5 lat na drzewo :] Jak piszesz że lekarze mało zarabiają w Polsce to jak to się ma do tego, że zarabiają na tyle mało że nie muszę emigrować, bo mają takie same zarobki tutaj jak w każdym państwie starej EU. Widzisz jest jeszcze jedna kwestia, totalne generalizowanie i zawsze mnie to śmieszyło i będzie śmieszyć.

--->wilqu - on chyba nie zna żadnego lekarza, zapewne dentystę też ma w PL, jak 99% Polaków na emigracji ;)

17.07.2015 06:08
Belert
45
odpowiedz
Belert
182
Legend

O lekarzach lepiej się nie wypowiadać, pensje mają marne, można oczywiście "dorabiać" korzystając z tego że system jest pseudodarmowy, ale nie każdemu to leży by tak rzec moralnie ->

piles nie jedz , cpasz nie pisz.
Widzialem pita 11 lekarza laryngologa na kontrakcie .220 tys rocznie z pracy w szpitalu.I nie byl to jakies pan czarodziejskie raczki.

17.07.2015 07:11
frer
46
odpowiedz
frer
163
Legend

A.l.e.X
jeśli skończyłeś w Polsce elektrotechnikę i masz uprawienia budowlane wykonawcze i projektowe i nie mogłeś znaleźć pracy albo samu sobie jej stworzyć to pozostawiam to bez komentarza. Akurat ten zawód ma b. duże możliwości w PL ponieważ nasze sieci wymagają i przeniesienia i modernizacji. Nie chce wchodzić na prywatne tematy, wiec napiszę tak : jak ktoś nie widzi potencjału w pracy na rzecz grup energetycznych w Polsce w zakresie projektowania, wykonawstwa to jest po chyba w zaciemniaczach chowany. Ty naprawdę nie masz pojęcia ile zarabiają inżynierowie w naszym kraju.

Jestem inżynierem budowlanym, od niedawna z uprawnieniami (konstr-bud). Teraz ten papier ma już prawie każdy kto posiedzi 2-3 lata w zawodzie i tak naprawdę niczego on nie gwarantuje. Znam ludzi, którzy w projektowaniu wyciągają 6k brutto podstawy (w wykonawstwie jest nawet lepiej) + premie + fuchy, a znam i takich którzy mając papiery wegetują za 3k brutto. Sporo zależy od szczęścia, lokalizacji, specjalizacji, życiowego ogarnięcia, kombinatorstwa etc.

Akurat firma w której pracuję sporo robiła i robi dla energetyki. Tą branżą rządzą takie układy i układziki, których sobie przeciętny człowiek nawet nie wyobraża, a po tym co się dzieje na budowach aż dziwne, że odpowiednie służby śledcze nie mają ustawowego obowiązku nadzorowania każdej z nich. Z drugiej strony, jak ktoś nie ma oporów się zeszmacić i brać udziału w zorganizowanej grupie dymania podatników, to jako inżynier w branży energetycznej można naprawdę zarobić spore pieniądze.

17.07.2015 08:37
47
odpowiedz
szaka24
33
Konsul

Dracula - bo od tylu w Londynie sie zaczynaja. Pomocnicy u nas w firmie maja 12.50/h.
Aktualnie byle malarzyna z wlasnym pedzlem moze liczyc na te 12/h - podac przykladowe oferty pracy czy sam sobie poradzisz?
Gumtree.co.uk na poczatek chociaz tam stawki sa tez zanizone bo w wiekszosci to agencje sie tam oglaszaja.

Alex - strasznie teoretyzujesz a nie masz zielonego pojecia o czym piszesz.
30GBP dziennie to mi wystarcza na praktycznie caly tydzien, a w domu jadam jedynie kolacje. Kawa 70p, herbata 60p, ciacho 60p, kanapka Subway z cola 5, obiad w kafejce okolo 5GBP, obiad w tajskiej restauracji 6GBP, obiad dla 4-osobowej rodziny w Nandos - 20-25GBP (dzieci jeszcze male, niedlugo to bedzie 30GBP).

Co do pracy w Polsce. Dzieki, ale aktualnie nawet gdyby mi proponowano identyczne pieniazki to oferta zostalaby zlana cieplym moczem z gory na dol.
Powody?
1. komfort psychiczny - tutaj takie place to norma i nie mam zadnego problemu ze zmiana pracy, w Polsce to wyjatek wiec musialbym sie tego stanowiska trzymac pazurami
2. dzieci - wole jak moje dzieci wystartuja w doroslosc w UK a nie w Polsce, ktora za lat 15 bedzie przezywala zapasc demograficzna i najprawdopodobniej jak dobrze pojdzie to podzieli los Grecji.

17.07.2015 08:59
48
odpowiedz
el.kocyk
175
Legend

tanio w tym UK:)
te ceny to z jakiejs zakladowej kafeterii?
obiad 4 osobowej rodziny za 20 to super tanio, nawet 30 to nie jest wysoka cena
nie znam tej knajpy, nie wiem co to, ale w Brukseli jak chcesz dobrze (przyzwoicie) zjesc to zaplacisz duzo, duzo wiecej

17.07.2015 09:48
49
odpowiedz
b212
127
Generał

Szczerze, aż się smutno czyta, w tej chwili w Polsce jest łatwiej, niż kiedykolwiek, porównanie jakości życia Warszawa > Londyn nie ma nawet sensu, bo ta pierwsza wygrywa na prawie każdej płaszczyźnie, nie pieprzcie chłopakowi, że bez pleców i bycia prezesem się nie da, bo się da ciągle w Polsce żyć i to bardzo dobrze.

17.07.2015 11:23
Drackula
50
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

[47] tak tak, w tym magicznym londynie to nawet sprzataczki nie zarabiaja mniej niz 12 GBP/h. Zakrzywiaj dalej rzeczywistosc :)

30GBP dziennie to mi wystarcza na praktycznie caly tydzien, a w domu jadam jedynie kolacje. Kawa 70p, herbata 60p, ciacho 60p, kanapka Subway z cola 5, obiad w kafejce okolo 5GBP, obiad w tajskiej restauracji 6GBP, obiad dla 4-osobowej rodziny w Nandos - 20-25GBP (dzieci jeszcze male, niedlugo to bedzie 30GBP).

Tez znalem takich co tydzien za 30GBP robili: tania fasolka i tani chleb tostowy i dalej do przodu :). Te numerki to tak przypadkowo Ci sie wpisaly prawda? Kawa 70p? to chyba jak sobie sam w domu robisz :))

Myslalem ze napiszesz cos z sensem, ale teraz to mozesz i napisac ze juz sie dorobiles 5 domow w Londynie, taki sam poziom fantasatyki to bedzie, prawie jak onet ;)

[48] Nandos to taki kurczakowy take-away a to 20-25 za rodzine to jak przyniesiesz swoje picie do knajpy ;)

PS. Ja nie neguje ze mozna zarobic kase jako elektryk, bo mozna ale jak ktos pisze dyrdymaly to az przykro czytac. Sam znam "elektryka" ktory obecnie zarabia ponad 150k rocznie, ale on nadzoruje instalacje specjalnych sieci w duzych istytucjach. Nie znaczy to jednak ze nagle kazdy elektryk w UK to milioner i szcza moczem na stawki ponizej 20GBP za godzine ;)

17.07.2015 11:28
wysiak
😊
51
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Kawa 70p, herbata 60p, ciacho 60p, kanapka Subway z cola 5, obiad w kafejce okolo 5GBP, obiad w tajskiej restauracji 6GBP, obiad dla 4-osobowej rodziny w Nandos - 20-25GBP

Moze to nie chodzi o Londyn, tylko o Lądek, albo Lądek-Zdrój?

17.07.2015 11:44
52
odpowiedz
zanonimizowany809
160
Legend

Zdecydowanie Emigracja.

1. Zarobki: oczywiscie, nie będziesz miliarderem. Ale ta zwykla, przeciętna Londynska wypłata pozwoli Ci na całkiem godziwe życie. Nie powiesz tego samego o przecietnej (nie mylić ze średnią krajową) wypłacie w Polsce. Siła nabywcza funta jest wyższa niż zlotówki. W UK za funta kupisz więcej, niż w PL za złotówkę. Tego się tak nie da przeliczać wprost wg kursu walut.

2. Polska to społeczeństwo, które jest bardzo przeżarte komunizem. Wszelkie grupy zawodowe dwoja sie i troja by zbudować sobie swoje izby, kliki, palestry, towarzystwa ograniczajace dostep do zawodu i probujące to wcisnąć do obowiązującego prawa. Potem zatrudniają młodych ludzi po studiach, szerza debilna propagandę, że nic nie potrafią i musi minąć 20 lat zanim się nauczą i ktoś łaskawie dopusci ich do wykonywania zawodu. W UK wiekszosc koncesji zawodowych działa na zasadzie dobrowolnej: jak masz np Chartered czy inny tytuł, to fajnie, łatwiej znajdziesz prace itp, ale wcale NIE MUSISZ ich mieć. System brytyjski jest o wiele wiele lepszy dla ludzi.

3. W samym Londynie jest ogromna liczba firm. OGROMNA. W Londku ma siedzibe wiele bardzo dużych firm projektowych i wykonawczych, co dla elektryka jest super. Pracę można zmieniać jak rękawiczki. I nie jest to problem. W Polsce specyfika jaka jest - wiadomo. W branży projektowej dominują malutkie firemki. Wynika to z tego, że każdy po iluś latach łatania w tyłek robi co może by pójść na swoje i w efekcie masz miliard małych fierem i tylko kilka dużych. Do tych dużych dostać się nie łatwo, a w małych: wiadomo, wszystko na kocią łapę i oszczędności na papierze toaletowym.

Stary nie będę owijał w bawełnę. Polska to kraj-raj dla Prawników, Lekarzy może informatyków. Jesteś lub chcesz zostać elektrykiem? Lepiej Ci będzie w UK. Będziesz robił większe rzeczy, lepsz referencje, podszkolisz język tak jak nigdy nie podszkolisz tutaj, chocbyś nie wiem ile wydał na śmieciowe kursy. Zrobisz sobie tam studia, potem Chartered i wierz mi, kiedyś dojdziesz do tych 100k na rok, wbrew straszeniu Drackuli.
Tutaj, każdy na każdym etapie będzie Ci kładł kłody pod nogi.
Co do rodziny: dla rodziny to plus, bo jak się coś złego w Polsce zacznie dziać, zawsze możesz ich zgarnąc do siebie. Do tego, Twoja waluta będzie tyle warta, że jak bedzie trzeba pomóc rodzinie w jakikolwiek sposób, to bez problemu dasz radę.
A przyjaciele? Jeśli to prawdziwi przyjaciele, to zawsze nimi będą. A jeśli to tylko ekipa do flachy - to w UK też się taka znajdzie.

17.07.2015 11:48
53
odpowiedz
Oliiiii
1
Junior

U nas też można się dorobić, trochę doświadczenia i cierpliwości.

17.07.2015 11:50
w o y t e k
54
odpowiedz
w o y t e k
142
Gavroche

AleX ---> ale w którym miejscu ja biadolę? Błagam, czytaj ze zrozumieniem. Nigdy nie żałowałem że wybrałem taki kierunek studiów. I prace w Polsce miałem całkiem dobrą tyle że nie dzięki studiom. Potem jednak żeby robić to co sobie wymarzyłem musiałem wyjechać i zrobić jeszcze pare innych kursów, bo w Polsce nie ma by tak rzec strukturalnych szans na wykonywanie zawodu który mnie pasjonuje.

Co mi dały te studia? Znajomość filozofii i umiejetność analizy tekstu dostarcza ogromnej przyjemności, chociaz nie wiem jak Ci to wytłumaczyć ;) Ociera sie to o osobiste preferencje. Wierzę też że bardzo ułatwiło mi to wszystko co robiłem później w życiu.

Belert -- > no wedle danych wyborczej tak zarabiają najelpiej uposażeni ordynatorzy, więc teoretyczne jest to mozliwe jezeli gość mieszkał w Weilkopolsce i był ordynatorem.

http://wyborcza.pl/1,75248,17280539,Ile_zarabia_lekarz_w_szpitalu__Ministerstwo_policzylo.html

Nawet zakładając że facet się dochrapał ordynatora, podziel sobie tą kwotę przez dwanascie, odejmij ZUS i podatek, a zostanie Ci na rączkę może 11 tys. /miesiąc. Niby fajnie, ale jak sam utrzymujesz rodzinę i spłacasz kredyt to juz nie jest jakieś Eldorado.

Na wyspach jest mnóstwo polskich lekarzy, sam niespecjalnie szukając znam trzech. Co ciekawe wyjechali w różnym wieku, znam parę która była pod 50tke kiedy wyjechali.

17.07.2015 11:51
Łyczek
👍
55
odpowiedz
Łyczek
218
The Chosen One

Nie ma to jak GOL :) Chłopak ma pewnie teraz większy mętlik w głowie niż miał przed założeniem wątku. Nie mniej dobrze się Was czyta :)

17.07.2015 12:18
56
odpowiedz
el.kocyk
175
Legend

Łyczek - no ale chyba nie spodziewal sie czegoas innego? gdzie dwoch Polakow, tam trzy opinie:)

wiadomo, kazdy ma swoje doswiadczenia, jest naprawde spora grupa ludzi ktorym w Polsce zyje sie dobrze, jak np informatycy (nie wszyscy oczywiscie)
jest tez spora grupa ludz, ktorzy na zachodzie radza sobie jako tako, tzn lepiej niz w Polsce, ale szalu nie ma
prawda jest to, ze zarabiajac mala kase na zachodzie jest ci latwiej, zarabiajac srednia jest ci latwo, kupisz auto, pojedziesz na wycieczke i nie bedziesz sie martwil ze urodzi ci sie zaraz drugie dziecko a pralka sie zepsula
zarabiajac duza kase i tu i tu jest dosc latwo, ale wciaz zagranica latwiej, takie rzeczy jak super wycieczka, auto, nowy komp to nie jest wydatek rujnujacy miesiac...
wiekszosc informatykow moze liczyc na skok zarobkow o 3x-5x, co jest juz ladna pensja

mam kolege, ktory w Polsce mial 20 netto i wyjechal bo rypal po 16h, dzieci prawie nie widzial
tu pracuje 8h, nie ma nadgodzin, nie ma stresu, zarabia ok 7500 euro netto czyli nie zmienil na jakos szalenie wiecej, ale ma inny komfort zycia

17.07.2015 12:47
marcus alex fenix
57
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

To prawda, mam troche metlik teraz. :D Nie mam bladego pojecia co robic, a zostalo mi niewiele czasu na podjecie decyzji. Pojawila sie opcja studiowania filologii romanskiej (francuski + hiszpanski) w Zielonej Gorze. Jezyki zawsze troche ulatwiaja kariere, a wydaje mi sie, ze mam do ich nauki predyspozycje...

17.07.2015 12:54
58
odpowiedz
el.kocyk
175
Legend

marcus alex fenix -to bierz
miasto male, fajnie sie w takich studiuje
z tymi dwoma jezykami to przyszlosc jakas masz a poza tym polowa lasek twoja jak zaczniesz do nich mowic po francusku czy hiszpansku:)

a juz tak serio to moze studia nie sa jakims bardzo rozsadnym wyborem w dzisiejszych czasach, ale jest to swietna przygoda:) ja moje 6 lat wspominam bardzo dobrze

angielski pewno znasz, to bedziesz mial 4 jezyki
to juz jest ladny poczatek a znajac te dwa to wloski ci wejdzie super latwo
bedziesz wiec mial 5:)

jeszcze tylko dodam, ze jak ogolnie studia to jest czesto strata czasu, wszelkie zarzadzania (wiem bo sam robilem:) i inne zapychacze to akurat na studiach filologicznych cos tam sie nauczysz

17.07.2015 12:59
59
odpowiedz
zanonimizowany809
160
Legend

Oliiii -->

Oczywiście, że da się w Polsce dorobić. Dorobić można się nawet w Somalii. Ale nie w tym rzecz.
Miarą tego, "jak jest" jest to, jak szybko i jak bardzo dorobić się może zwykły, przeciętny obywatel (nie hiper geniusz, lub synuś tatusia, lub mistrz nad mistrze) i przy jakim nakładzie pracy / czasu. Uwzględniając powyższe, UK wgniata PL w ziemię.

17.07.2015 13:05
marcus alex fenix
60
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Znam jeszcze niemiecki, ale to juz na srednim poziomie, do kelnerowania mi wystarcza. :D

Wiadomo, w te 3 czy 5 lat nie opanuje francuskiego i hiszpanskiego perfekcyjnie, ale B2 mysle ze da sie osiagnac.

Mysle nad taka opcja: zapisac sie na studia, zobaczyc jak idzie nauka (poziom nauczania itp) i najwyzej po semestrze (albo wczesniej) zdecydowac o emigracji.

17.07.2015 13:06
Paudyn
61
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Do wypowiedzi Vadera dodam, ze takie UK, czy NL to zupelnie inne nastawienie psychiczne w zyciu codziennym, a jak wiadomo, takowy komfort tez jest stosunkowo istotny.

Jedz, porownaj, a nastepnie zdecyduj. Jezykow nie musisz sie uczyc na filologii. Podnoszac ten argument brzmisz raczej, jakbys szukal wymowki :f

Wrocic mozesz zawsze.

17.07.2015 13:11
Minas Morgul
62
odpowiedz
Minas Morgul
240
Szaman koboldów

Trudno mi się wypowiadać na te tematy generalnie, ale udało mi się nie spalić mostów po skończeniu liceum i obserwuję poczynania moich przyjaciół. Pochodzę z Polski Z, gdzie zupa z łożysk i włosów stanowi podstawę diety białkowej, zaś dla wegetarian, barszcz Sosnowskiego serwowany jest z dekoracją w postaci szyszek i sznurówek. Psy anemicznie szczekają dupami, a cyganie ubezpieczają kałuże przed atakami wygłodzonych Polaków.
Tam też ostała większość moich przyjaciół.
Głównie startujący lekarze, stomatolodzy. Kilka osób zakręciło się poważnie w pracy nad drewnem i mają prawdziwy fach w łapie. Sam kupiłem od nich meble, a ostatnio myślą coś o budowie drewnianych, fikuśnych domów dla zblazowanych neseserków, którzy poważnie biorą maksymę o pieprznięciu wszystkim i wyjeździe w Bieszczady. Radzą sobie świetnie. Wspomniani lekarze i dentyści też nie narzekają, bo zdają sobie sprawę, że po odbębnieniu staży, czeka ich jakieś 5-10 lat tyrania na dyżurach, zanim wyrobią sobie jakiekolwiek nazwisko. Wszyscy oni wiedzą jednak, że pracują na swoje, dla siebie i że będzie raczej lepiej niż gorzej. Wszyscy biadolą okrutnie na temat absurdów legislacyjnych, korupcji, hierarchii dziobania i parafiańskiej mentalności, ale są szczęśliwi, że wrócili do domu.
Mam też ludzi pracujących w elektronice, dla małych filii większych firm telefonicznych. Jest trochę mniejszego i większego płazu konsultantów. Paru szczęściarzy, co po ojcu/matce firmę odziedziczyli. Seby od robót fizycznych raczej powyjeżdżały do Brytoli. Od tamtej pory, okolica jest swoją drogą bardzo bezpieczna, bo razem z Sebami, pojechała i dresiarnia ;). Kilka osób zdecydowało się na emigrację, ale jak tak spojrzeć, to powalająca większość została w Polsce.

I mimo, że zdaję sobie sprawę, że Polska sprawia wrażenie kraju odbudowanego (po komunie) na zupełny odpierdol, to jednak widzę, że da się, skoro innym się udaje powoli budować te chałupy i zakładać rodziny. W moim osobistym przypadku... no cóż - pojawia się dramat jednostki i konsekwencja wyborów :). Będąc w liceum doskonale zdawałem sobie sprawę, że wybierając karyjerę w sektorze live science, będę prawdopodobnie zmuszony do wyjazdu. Była to de facto jedyna dziedzina, która mnie interesowała i tak jest do teraz. Toteż dziwne by było, gdybym teraz obwiniał Polskę za to, że ten sektor tutaj nie istnieje, poza profesurowaniem w skostniałych instytutach publicznych (nie licząc trzech - pięciu grup badawczych, które nierzadko przewyższają poziomem dobre grupy w zachodniej Europie). Mógłbym narzekać, że polskie środowisko akademickie to najbardziej anemiczna grupa, która zainwestowała miliardy w infrastrukturę, gdzieś po drodze zapominając o pracownikach i która podobnie jak Anna Komorowska, uważa emigrację za wielką szansę rozwoju kariery osobistej :). Ogólnie to nie ma dla tego środowiska ratunku, mogą sobie zorganizować kolejny cichy marsz, o którym po cichu napisze Kurier Łomianek. Piszę o tym, bo od wielu lat zakorzeniła się we mnie idee fixe pracy w zawodzie i niestety rzeczywistość jest dość brutalna, bo za granicą istnieją dziesiątki większych firm i maleńkich firemek, które chłoną takie osoby, jak ja. Da się tu żyć na naprawdę porządnej stopie, wynagrodzenia są świetne, praca ciekawa, nawet w instytucjach typowo akademickich można żyć jak człowiek i dorobić się czegoś. Mógłbym narzekać, ale tego nie zrobię, bo dokładnie pamiętam, że dobrze wiedziałem, co robię i na co się szykuję. Dokładnie wiedziałem, jakie są realia i niech mi język uschnie, jeśli zacznę kogoś obwiniać, że nie ma tu rozwiniętego środowiska dla ludzi o moim wykształceniu.

Nie wiem konkretnie za czym mam taką nostalgię, chyba za kulturą, klimatem i nocnymi Polaków rozmowami ^_-. Dość często rozważam powrót, ale gdy dociera do mnie, że w takiej Warsiawie, stanowisko akademickie (na które przeca trzeba też zapracować, nie ma to tamto), to koło 2400-2700 zł netto, to mnie ciarki przechodzą. Istnieje też jedna, jedyna firma, która robi to, co ja - kto wie, może będą rekrutować i ewentualnie postdoc... ale takie staże mają to do siebie, że się kończą, a tu by się chciało rodzinę założyć i wreszcie gdzieś spocząć na dupie. Tak więc to prawda - niektóre specjalizacje nie mają w Polsce żadnej racji bytu, innym jest całkiem dobrze.

A wyemigrować ZAWSZE warto. Choćby po to, żeby się przekonać, czy to akurat jest dla Ciebie. Mi się żyje dobrze... ale tęskni się trochę :).

17.07.2015 13:18
63
odpowiedz
el.kocyk
175
Legend

Paudyn - niech sprobuje, da sobie pol roku, rok
uczelnia to jest naprawde fajny czas

17.07.2015 13:37
Drackula
😁
64
odpowiedz
Drackula
231
Bloody Rider

Zrobisz sobie tam studia, potem Chartered i wierz mi, kiedyś dojdziesz do tych 100k na rok, wbrew straszeniu Drackuli. kolejny co "£%% glupoty. Jak juz mu chcesz doradzic to zrob to pozadnie, tak aby chlop wiedzial czego sie spodziewac. Tak, ma szanse na to aby kiedys zarabiac 100k, jak kazdy. Ale tu nie chodzi o szanse tylko o to ile rzeczywiscie zarobi, i czego ma sie spodziewac. I ja nie strasze, wiem jakie sa mozliwosci, polewam jedynie z tych dobrych rad w stylu: jedz, bedziesz mial 16GBP na godzine od reki, bla bla bla. A jak przyjdzie co do czego to w UK zaden Polak ci nie doradzi i nie podpowie, zrob to, zrob tamto itp. Jak juz jednemu sie udalo to po co ma sie dzielic z innymi wiedza, lepiej dzielic sie farmazonami.

Czemu ja nie doradze konkretnie? bo koles szuka zajecia w dziedzinach gdzie nie mam zainteresowan i nie doradze niestety jakie studia bylyby najlepsze dla niego. Przyjedzie to sam zobaczy czy jest to miejsce dla niego i jak sie tu odnalezc, jednak moze miec bolesny upadek na dupie jak sie w takich watkach jak ten numerkow roznych naczyta :)

17.07.2015 13:44
Paudyn
65
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

kocyk

Uczelnia to bardzo fajny czas, ale po 3 latach znudzilo mi sie zycie studenckie, wiec na 4 roku dziennych poszedlem do normalnej pracy :>

Inna sprawa, ze teraz czasami tesknie za tamta beztroska, ale to tylko chwilami ;)

17.07.2015 13:59
66
odpowiedz
el.kocyk
175
Legend

Paudyn - dlatego licencjat to idealne rozwiazanie
niby gorzej bo piszesz prace 2x a do tego 2 rok uzupelniajacych jest ciezszy niz 5 zwyklych (np moi znajomi na 5 roku to juz prawie nic nie robili) ale z drugiej strony 3 lata na uczelni to w sumie wystarczy, wybawi sie chlopak, pozyje a potem pojdzie do roboty:)

ja przyznam sie ze nie tesknie, tzn bylo super, to byl rewelacyjny czas, ale podoba mi sie moje zycie teraz, jak pomysle ze mam sie np uzerac z babka z dziekanatu to mi sie nie chce:)

17.07.2015 14:11
w o y t e k
67
odpowiedz
w o y t e k
142
Gavroche

Zaczynając jakąkolwiek pracę bez doświadczenia stawki bedą na poziomie minimalnej. Nawet w Londynie ze względu na olbrzymią podaż siły roboczej. Wiem co mówię, mam znajomą manadżerkę w retailu na Oxford Street i płacą minimalną, bo mają 300 CV w szufladzie. Johnson zaleca płacić więcej, ale nie ma na to żadnego prawa więc działania proste prawa podazy i popytu. Poniezej 18 roku płacą nawet mniej, bo mogą.

Dlatego właśnie Londynu nie ma co brać - za drogi na poczatek. Na same dojazdy kolejką kumpela wydaje 350 funciszy miesięcznie.

Na początek dobre jest miasto duże a tanie. Oferujące możliwości i pracę - a nie zabijające portfela. Leeds, Glasgow, czy to Nottingham.

Kawa za 70 p w Londynie nie istnieje. Nawet w automacie. Ceny w budkach na kółkach zaczynąją się od 1.50 i to niskie.

Drackula ma rację, piszcie ludziom prawdziwe informacje.

Mina Morgul ---> ja osobiście nie czuję żadnej legendarnej nostalgii. Może dlatego że zaczynam dzień od lektury polskich portali i polskiego piekiełka, z jakąś masochochistyczną przyjemnością śledząć kto kogo dzisiaj błotem obrzucił. Na You tubie masz co chcesz, Lisa, Urbana, jak lubisz to Cejrowskiego, cały wachlarz możliosci. A do domu moge lecieć na weekend w wtedy mama zrobi mi schabowe. Czuję że moja przesttrzeń się rozciąnęła i jestem w dwóch krajach.

Jak zreszta widać na załączonym obrazku prowadząć nocne/dzienne z polakami rozmowy :)

Środowisko akademickie to osobny i tragiczny zresztą temat. Patrząc na historię mojego rodzimego instytutu, gdzie te same mordy są od 25 lat, dawniej marksisci dzisiaj pierwszej wody liberałowie przechszczeni, trzymają etaty nic nie robiąc, mając dyżury w kazdy trzeci wtorek miesiąca między 16.00 a 16.45, prowadząc jedno autorskie seminarium na tematy których nikt nie rozumie, promują doktorantów którzzy rozwina te ich tajemnicze idee a odbijaja tych którzy mogliby okazać się zdolni i cos zmienić... odechciewa się życia akademickiego.

Jeden tylko przykład - mój serdeczny przyjaciel 3 razy zdawał na psychologie w Gdańsku, trzy razy się nie dostał. Potem wyjechał do glasgow, skończył tam te studia z wyróżnieniem, zrobił doktorat, dostał granty na dalsze badania, teraz współprwowadzi nowatorską placówkę badawczą, publikuje, konferuje - przyszły prof. Oto polski system.

Nie dziwi ze najwyżej notowany polski uniwerek jest bodaj na miejscu 396 w rankingu światowym (wiem że te rankingi sa problematyczne, ale tez coś mówią).

17.07.2015 15:16
68
odpowiedz
szaka24
33
Konsul

w o y t e k - zapraszam na fulham reach, nowopowstajace osiedle. Jedyna okazja w zyciu by zobaczyc cos co nie istnieje. Najblizsza stacja to Hammersmith, wyjscie na hospital, po drodze miniesz tajska knajpke (z napisem halal nad drzwiami.. :/) potem na lewo jest park i w glebi to osiedle z kawa za 70p ktora nie istnieje.
Od tajskiej knajpki prosto po prawej stronie sa english breakfasty z bardzo ladna azjatka jako kelnerka. Full English Breakfast z kawa/herbata, tostami kosztuje 5.50.

Sorry, ale nie znosze jak ktos nieobeznany w temacie zarzuca mi klamstwo.

17.07.2015 15:26
w o y t e k
😉
69
odpowiedz
w o y t e k
142
Gavroche

No to przepraszam i zwracam honor.

Kawa w Londynie za 70p istnieje, trzeba pojechać na Hammersmith, wyjście na hospital, pójść na osiedlowy park. Dodam od siebie jako były pracownik IKEI że jak sie ma IKEA family card to w tygodniu w Tottenham kawa jest jeszcze tansza - bo za darmo.

O śniadaniu za 5.50 nic nie mówiłem! ;) Ale Cię przebiję gdy dodam że w rzeczonej IKEI można dostac śniadanie za 1.50. Oto dowód:

http://www.ikea.com/ms/en_GB/ikea_food/ikea_restaurant.html

17.07.2015 15:49
A.l.e.X
70
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

--->frer - jak napisałeś że od niedawna z uprawieniami to jest to dopiero początek twojej drogi zawodowej. Możesz całe życie pracować dla kogoś, ale równie dobrze możesz dostać 2.5% wartości inwestycji np. 100-400 milionowej, prowadząc nadzór wielobranżowy (zakres budowlany to najczęściej 1%). Zresztą możliwości jak w każdy zawodzie który jest wolny jest nieskończoność.

--->Vader - w każdym kraju są grupy zawodowe które pilnują swoich wpływów, deregulacja jest potrzebna, ale z głową i odpowiedzialnością. Polska to taki sam raj jak w każdym innym miejscu na świecie, głównym napędem gospodarki przeważnie jest budownictwo i sektor energetyczny, a obok jest ich finansowanie czyli bankowość. Jak jesteś w czymś dobry to zawsze będzie ci dobrze niezależnie gdzie jesteś, więc też bym nie generalizował. Emigracja za to promuje głównie proste zawody (ale też nie ma co generalizować), teraz jest układ globalny w sumie miejsce pracy to tylko kropka na globusie.

--->el.kocyk - no nie wiem czy można tak przeliczać 20k netto w Polsce to jak 20k netto euro za granicą, przelicznik jest mniej więcej 1:1 jeśli chodzi o nieruchomości, a jeśli nie zamierzamy wracać to właśnie wartości nieruchomości są miernikiem zarobków. Poza tym miarą zarobków nie jest kwota, tylko bilans zysku - kosztów. Zresztą zarobki to tylko jeden i w sumie np. z mojego punktu widzenia najmniej istotny aspekt, bardziej się liczą ludzie i otoczenie, czy chcesz mieszkać w danym kraju, czy twoja rodzina się tutaj czuje wspaniale. Czy naprawdę czujesz że te właśnie miejsce to twój dom. Takie niby proste pytania, ale właśnie one chyba najbardziej się liczą na emigracji.

17.07.2015 18:36
geeshu
71
odpowiedz
geeshu
62
Vault Dweller

Polska to nawet fajny kraj jak sie zarabia 4k netto, wtedy nie ma co narzekac. Niestety stale poglebia sie przepasc miedzy biednymi a bogatymi. Tych drugich jest calkiem sporo i nieaja na co narzekac. Jezeli nic sie nie zmieni czeka nas druga grecja bo ile mozna zerowac na zwyklym obywatelu i podnosic podatki? Juz teraz oddajemy ponad 40 procent dochodow panstwu... A slyszy sie o kolejnych.

17.07.2015 19:58
frer
72
odpowiedz
frer
163
Legend

A.l.e.X --> Tylko, że to nie jest wolny zawód. Zrobiłem jeden papier, który ma już prawie każdy, więc konkurencja ogromna, a w kolejce następne papiery do robienia. Może koło 50-tki dochodzi się do momentu, gdy kasa sama spływa za podpis, ale znam wiele osób w różnych zawodach, które za o wiele mniej odpowiedzialną robotę dostają taką samą, a często i większą kasę.
Mam trochę kolegów w branży, większa część już z papierami. W wielu firmach ludzie jeszcze na stanowisku inżyniera budowy mają już papiery, a na większych budowach bywa i po kilku uprawnionych na branżę. To jest warunek konieczny, ale już nie wystarczający.
W projektach jest podobnie, za zrobienie papierów co najwyżej symboliczna podwyżka i zmiana stanowiska, ale na brak osób do podpisywania (chyba, że firma robi takie rzeczy, że potrzebuje samobójców, którzy podpiszą wszystko) nie narzekają. Kolega z firmy, który parę lat temu zrobił uprawnienia, po godzinach dorabiał na fuchach (projekty domków, prostych konstrukcji), ale przez nadpodaż ludzi na rynku ceny tak spadły, że nawet to się już nie opłaca.

17.07.2015 20:00
Mastyl
73
odpowiedz
Mastyl
161
Za godzinę pod Jubilatem

"Polska to nawet fajny kraj jak sie zarabia 4k netto"

Hola, hola.

Chyba dla singla z odziedziczonym mieszkaniem, i poza 5 największymi miastami :)

17.07.2015 20:09
w o y t e k
📄
74
odpowiedz
w o y t e k
142
Gavroche

Miał na myśli 4K EUR albo 4K GBP

17.07.2015 20:10
Paudyn
75
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Dopoki mieszkalem z rodzicami, to 4k PLN netto styknelo spokojnie (doplata do mieszkania, swoje zakupy) w takiej Wawie, wiec mysle, ze z odziedziczonym mieszkaniem faktycznie nie ma tragedii.

Mowimy oczywiscie o singlu :>

17.07.2015 20:31
76
odpowiedz
b212
127
Generał

Myślę, że ten temat można zamknąć bardzo szybko w: stary, jedź, zobacz jak jest, ocenisz sam, od gap year jeszcze nikt nie umarł, może Ci się spodoba, może wrócisz i wyjdzie Ci to na lepsze bo zaczniesz dostrzegać, że miałeś pierdyliard kompleksów związanych z Polską, które nie mają żadnych podstaw.

We Włoszech jeździłem pociągami, które nawet u nas nie byłyby dopuszczone do ruchu. W UK widziałem takie miasta, że Barczewo czy inne polskie wypizdowo zbudowane wokół zakładu karnego to jest pieprzony kurort. W Skandynawii ciągle trafiałem na ludzi zimnych jak skała, z którymi można było utrzymywać fajne, powierzchowne, relacje. W Niemczech płaciłem takie podatki, że zarabiając 2x tyle co w Warszawie zastanawiałem się kilka razy czy będę miał czym dupę podetrzeć.

Mógłbym tak długo.

Mamy taką fajną przypadłość narodową, że wszystko co polskie jest chujowe a zachodnie (amerykańskie to już w ogóle) to szał i kosmos, a później dostajesz wypłatę w formie czeku, robisz przelew na 11 funtów z konta na którym było 10 i bank dosrywa Ci karę równą 3 dniom pracy, oglądasz filmy science fiction o "płatnościach zbliżeniowych", jesz obiady za 4 funty w knajpach, które nawet polski, cienko działający sanepid zaorałby w 20 minut a Uwaga nakręciłaby film o warunkach sanitarnych, już nie mówię o 45 stopniach w metrze, 2-godzinnych dojazdach do pracy czy cenach najmu kawalerek w cenie domu na Wilanowie. W żadnym wypadku nie mówię, że w UK to słaba opcja, jedź, zobacz, ja byłem, pracowałem, może jak ktoś nie robi w IT to jest sens, dla mnie nie ma najmiejszego, nie wiem ile musiałbym mieć w Lądku żeby żyć jak za 15-20k netto w Warszawie, ale na pewno bardzo dużo. Cała reszta to prowincja, ma to swoje uroki, ale jeżeli komuś w tym temacie się wydaje, że tylko w Polsce wszystko jest na odpierdol to żebyście się nie zdziwili :)

17.07.2015 21:53
A.l.e.X
77
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

--->frer - bo ty ciągle mówisz o pracy dla kogoś, a pracuj dla siebie.
--->b212 - aby żyć na takim poziomie jak w Warszawie za 15-20k netto, musiałbyś zarabiać 15-20k netto GBP w UK (mniej więcej). Zaraz mnie poprawią, że butów, PlayStation i gier kupisz więcej :)

17.07.2015 22:52
Minas Morgul
78
odpowiedz
Minas Morgul
240
Szaman koboldów

w o y t e k -> odnośnie nauki akademickiej, to chyba po prostu miałem szczęście, bo udało mi się prześlizgnąć pomiędzy zgnilizną i trafić właśnie na prawdziwe perełki - do miejsc, gdzie szanuje się przede wszystkim pracowników. I było to w Polsce. Niestety takich miejsc jest jak na lekarstwo. Cała reszta to marazm. Utrzymuję na szczęście z tymi ludźmi kontakt, więc ewentualny powrót do takiej grupy nie byłby najgorszą opcją. Niestety jest tak, że te lepsze zespoły, wzorem zachodu, preferują mobilność i częstą wymianę pracowników. Ma to swoje świetne strony, jeśli idzie o jakość nauki, ale jest trochę gorsze, jeśli myśli się o zapuszczeniu korzeni. Przykład - przyjaciółka, która tuż po kupnie kawalerki w Warszawie, przeprowadziła się do Wrocławia ;).

b212 - o i to jest bardzo słuszny punkt :)... odnośnie tego magicznego poziomu życia, mierzonego w metrach kwadratowych plazmy na ścianie. Jeśli się spojrzy na inne wydatki, to już tak kolorowo nie jest. Jedzenie? Jeśli nie kupuje się ogolonego szczura halal z frytkami, tylko je się zwyczajnie zdrowo i urozmaica dietę świeżymi warzywami i owocami, to wydatki potrafią przyprawić o siwiznę. Faktycznie tania jest elektronika. Topowy komputer do gier to niewielka część pensji (chyba, że zarabiasz te 15-20k zł, wtedy i ta kwestia Cię nie dotyczy). Podobnie z wieloma dobrami luksusowymi. Niestety wszystko kompensuje rynek usług (taki fryzjer, czy też głupie dorobienie kopii klucza do drzwi) oraz wizja własnego mieszkania. Do tego jakieś rozrywki - nie wiem... kino co piątek, karnet na siłownię, ubieranie się w lepszych sklepach i nagle perspektywa porządnego mieszkania własnościowego w jakiejś podparyskiej wsi wydaje się nie tak bliska. 30-metrowa kawalerka z grzybem i bez wentylacji za 500-600k euro? Żadna niespodzianka [EDIT - ok, trochę przesadziłem. Tyle, to kosztuje na terenie miasta. W terenach podmiejskich, 2x mniej]. Większość Paryżan może jedynie z zazdrością westchnąć, w jakich warunkach mieszkają Warsiawiaki, czy Rzeszowianie (i Rzeszowianki). Niektóre rzeczy zaś działają lepiej. Widziałem tu zdecydowanie mniej nachuizmu, niż w Polsce. W dodatku mają kapitalną służbę zdrowia i zasadniczo ogromnie sobie cenię funkcjonowanie instytucji publicznych.
Możliwe, że mam skrzywiony obraz sytuacji, bo w Paryżu, współczynnik jakość/cena mieszkań jest chyba jednym z najgorszych w Europie.
P.S. I podpisuję się obiema rękami o Skandynawii. Po powrocie z Północy Szwecji do Polski, miałem przez chwilę taką myśl, by rzucić się na dziurawy asfalt i obcałować każdy metr kwadratowy w drodze do domu przez nieurodzajne ugory kraju Lechitów. Takie tam było eldorado. Płacą kokosy, zapewniają tonę profitów, tyle, że nikt nie chce tam zbyt długo pracować.

Słowem - gdybym mógł w Polsce znaleźć pracę na poziomie obecnej, to ani chwili bym się nie zastanawiał i wracał. Są ku temu pewne perspektywy, nie powiem, ale będzie to trudne.

17.07.2015 22:57
ElvenArcher
😍
79
odpowiedz
ElvenArcher
31
Black Arrow

Jeśli na niczym Ci nie zależy - dziewczynie, rodzinie, zwierzętach - to wyjeżdżaj z kraju. Patriotyzm od dawna nic nie znaczy, szczególnie wtedy, gdy miska pusta, a kolega debil zarabia krocie, bo ma wujka na dobrym stanowisku.

18.07.2015 09:53
frer
80
odpowiedz
frer
163
Legend

Minas Morgul --> Rozumiem, że siedzisz w nauce. Tak z ciekawości, jak ciężko załapać się do zagranicznych ośrodków naukowych i czy trzeba mieć wcześniej tam kogoś kto załatwi "wejście"?

18.07.2015 11:04
Minas Morgul
81
odpowiedz
Minas Morgul
240
Szaman koboldów

frer -> Tak, siedzę tu już ze 4 lata. Najpierw w Instytucie Pasteura, a teraz na takiej politechnice. Jestem jedną nogą na polibudzie, a jedną nogą w firmie, która tworzy sprzęt do zaawansowanej diagnostyki mikrobiologicznej dla szpitala. Dostać się nie było ciężko ani tu, ani tam. Te lepsze grupy, mają przeważnie dość solidne finansowanie dla swoich pracowników i prawdopodobnie nie będziesz się nawet musiał starać o grant. We Francji to działa tak, że jak ktoś chce rekrutować doktoranta/postdoca, to znaczy, że ma już na niego pieniądze. Głównie patrzyli na CV. Dodatkowo wysyła im się list z referencjami do swoich dawnych pracodawców - jak zrobiłeś magisterkę gdzieś, to wystarczy podać maila i telefon do promotora i może profesora, który zarządza grupą. Oni się z nim wtedy skontaktują. Ogólnie, zasada jest zawsze taka sama - kontaktujesz się Ty, wysyłasz list motywacyjny, CV, kontakt do ludzi, którzy mogą się na Twój temat wypowiedzieć (zwykle wystarczą 2 osoby) i to wszystko. Najlepiej porozsyłać CV masowo, do wielu grup na raz i czekać, aż ktoś zaprosi na rozmowę :).

P.S. Francja też ma taki specyficzny mikroklimat. Jak się posiedziało już trochę w jakiejś francuskiej grupie, to rusza łańcuszek "koleżeński" i Cię będą polecać dalej, innym zespołom... ale to zależy od Ciebie, czy zechcesz tu trochę dłużej zostać.

18.07.2015 12:51
frer
82
odpowiedz
frer
163
Legend

Minas Morgul --> A w kwestii wymagań stawianych kandydatom? Pytam, bo w sumie już kiedyś taka opcja wydawała mi się ciekawa, ale kolega pracujący obecnie w instytucie badawczy w Polsce, który się starał o staż zagraniczny, nie dostał się, bo wymagali publikacji w czasopismach posiadających IF.
Co do Francji, to trochę obawiam się o język. Francuskiego nie znam w ogóle, a nie wiem na ile w codziennej pracy można posługiwać się tam wyłącznie angielskim.
Osobiście mnie najbardziej interesowałoby tak naprawdę zrobienie doktoratu za granicą. Orientujesz się może czy pod tym kątem jest ciężko się dostać? I czy w takim wypadku sprowadza się to tylko do pracy naukowej np. w ramach jakiegoś grantu czy również do nauczania jak często to bywa w PL?

18.07.2015 13:36
w o y t e k
83
odpowiedz
w o y t e k
142
Gavroche

frer ---- > parę słów o realiach w UK (moge sie tylk wypowiadać o psychologii, ale myślę że inne dziedziny nie odbiegają mocno).

Zdobyci grantu to podstawa. Żeby to zrobic musisz mieć aplikację, a w niej recenzję od potencjalnego promotora. Czyli sprowadza sie to najpierw to nawiązania kontaktu z ptencjalnym promotorem. A zeby to zrobić musisz oczywiście mieć pomysł na badanie. Czyli czytać, czytać, czytać. Ważne: pytanie/hipoteza jaką sobie obierzesz musi by "na fali" w danym kraju. Np. masz bardzo duże szanse w UK w tej chwili zdobyć granta na badania nad demencją czy autyzmem. Widywałem już naprawdę czasem śmieszne tematy z tego zakresu ale były związane z tą dziedzina i dostały granta. Ale jak już zaczniesz robić badania nad empatią - to szanse masz mniejsze, bo temat mniej chodliwy. Tylko paru ludzi w UK sie tym zajmuje.

Dobrze jest przelecieć konferencje, tematy jakie są dyskutowane. Dobrze tez jest po prostu wejść na stronę parudziesięciu instytutów i zobaczyc dorobek ludzi - o czym oni piszą teraz.

Publikacja w czaspopiśmie z dobrym IF na tym etapie jest bardzo trudna, chyba że jako kolaboracja. W psychologii jest to bardzo trudne. Znam doktorów którzy są cały czas odrzucani... bo coś tam. Polityka publikacji to osobny temat i tylko dla ludzi o mocnych nerwach ;) Są elementy natury ludzkiej obecne wszędzie i w UK i w Polsce.

18.07.2015 16:12
frer
84
odpowiedz
frer
163
Legend

w o y t e k --> Akurat siedzę w trochę innej branży (technicznej), ale z ciekawości na bieżąco śledzę czym się ludzie ogólnie zajmują. Niektóre z tematów naukowych są tak abstrakcyjne i pozbawione praktycznego zastosowania, że aż się dziwię, że ktoś daje na to kasę. Ale dzięki za info.

18.07.2015 17:02
Minas Morgul
85
odpowiedz
Minas Morgul
240
Szaman koboldów

frer - jeśli chodzi o nauki techniczne, to jest tu dobrze. Jest cała masa, zarówno firemek, jak i instytucji zajmujących się technologią. Ta branża jest też dość wyjątkowa, jeśli idzie o współpracę nauki z biznesem. W niemalże całej Europie, nie licząc może Szwajcarii, z tym aspektem jest bardzo ciężko, bo nauka akademicka swoje, a biznes swoje. W miejscu, gdzie pracuję, nauka i biznes się przenikają... nie powiem, to jest bardzo odświeżające doświadczenie.

Jeśli chodzi o IF, to u mnie akurat na to nie patrzyli. Obecnie jestem na etapie publikowania moich starych badań w Nature i pewnie miną jeszcze ze 2 miesiące, zanim zaakceptują ten papier (jesteśmy po recenzji), ale do mojego nowego miejsca publikowałem praktycznie z białą kartą, jeśli chodzi o publikacje. Tutaj, w naukach biologicznych polityka jest taka, że szefostwo "delikatnie cię zachęca", byś zrobił jedną porządną publikację, zamiast kilka małych. Po części wybrałem pozostanie w Paryżu, by dokończyć pracę nad starą publikacją (została jedna kontrola doświadczenia do zrobienia i łatwiej mi było nadzorować techników na miejscu). Gdy aplikowałem, to nie wiedziałem wówczas, czy moja praca będzie odrzucona, czy nie. Szef powiedział, że to, czy mam teraz papier, czy będę miał za pół roku, aż tak bardzo ich nie obchodzi.

Po prostu, wszystko zależy od tego, na jaką pozycję chcesz aplikować. Jeśli masz magisterkę, a chcesz zrobić doktorat, nie potrzebujesz żadnych publikacji. Jeśli jesteś doktorem, a chcesz zrobić staż (postdoc), to papier jest mile widziany, ale jak widać na moim przykładzie, świat się nie zawali, jeśli ciągle czegoś nie masz. Posiadanie publikacji o wysokim IF otwiera wiele drzwi, ale nie jest tak, że nic się nie da zrobić. Jedyną metodą jest wysłanie z 15 aplikacji na raz, do różnych miejsc w Europie i czekanie na odpowiedź. Nawet mój kolega z dwoma papierami w Science, aplikował 9x, zanim wzięli go na staż tam, gdzie chciał. Tak więc zachęcam do próbowania.

Lista publikacji jest krytycznym kryterium dopiero wtedy, gdy starasz się o stałe zatrudnienie, jako szef grupy badawczej. Wtedy dla komisji jesteś numerkiem IF i niczym więcej.

18.07.2015 21:36
frer
86
odpowiedz
frer
163
Legend

Minas Morgul --> Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Akurat ja siedzę dokładniej w budowlance.
Co do współpracy nauki z biznesem, to masz jak najbardziej rację. Paradoksalnie, skoro podałeś przykład Szwajcarii, znam jedną firmę z tego kraju z którą jeden z moich byłych profesorów z polibudy z PL współpracuje przy tworzeniu software'u do analiz numerycznych. Firma i jej kierownictwo wywodzi się z tamtejszej polibudy, prace rozpoczynali na uczelni, potem się odłączyli, a firma zaczęła brać do współpracy ludzi z zagranicy. Imho to jest właśnie to do czego nauka powinna dążyć. W Polsce (przynajmniej w mojej branży) przychodzi się do naukowców tylko po papier i pieczątkę.

Trochę mnie uspokoiłeś jeśli chodzi o IF. Ja mam tylko mgr póki co. Chciałbym zrobić dr, ale z tego co widzę w PL, to nie warto. Znam ludzi, którzy siedzą na studiach doktoranckich i wiem, że taki tryb nie jest dla mnie. Uczelnie i stara gwardia mają ich zazwyczaj gdzieś, a efekty prac "naukowych" nie mają żadnego aspektu wdrożeniowego. Znam paru ludzi, którzy zrobili lub chcą zrobić doktorat zaocznie, pracując w zawodzie. To by mi już bardziej odpowiadało jeśli miałbym robić to w Polsce. Ale nie ukrywam, że gdyby udało się załapać za granicę na doktorat, byłoby najlepiej. Później, nawet gdybym nie chciał iść dalej w naukę, to z dyplomem zagranicznej uczelni łatwiej byłoby o robotę za granicą (a widziałem ogłoszenia z firm komercyjnych, gdzie nawet chętnie z PhD biorą ludzi.

24.07.2015 16:24
marcus alex fenix
87
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Coz, sytuacja dosc mocno sie zmienila, bo przyjeli mnie z rezerwy do Wroclawia. :D Ale podobno na pierwszym roku jest naprawde duzo roboty, poniewaz trzeba nadrobic wzgleden ludzi, ktorzy znaja hiszpanski na poziomie B1. Jak nie dam rady to wyemigruje. :D

Forum: Studia czy emigracja?