Witam, tak się składa że mam (nie)przyjemność po raz kolejny zapytać Was o sytuację niestandardową i problematyczną :) Ale z doświadczenia wiem, że tutejsi forumowicze lubią od czasu do czasu pobawić się w prawników/detektywów lub innych specjalistów - a niektórzy nawet nimi faktycznie są. Dlatego ja z kolei lubię Wasze odpowiedzi poczytać. Ok, czyli do sedna (sytuacja oczywiście w 100% autentyczna).
Bohater opowieści, dajmy na to Tomek, popełnia głupotę od której ręce opadają. Nieodpowiedzialność, bezmyślność itd. (piszę to po to, żeby w odpowiedziach skupić się raczej na możliwościach rozwiązania problemu, a nie na epitetach) Siedząc przy piwie z kolegami zgodził się pożyczyć jakiemuś gościowi telefon na chwilę, żeby pilnie zadzwonić. Typek, który nie wiadomo skąd się tam wziął, położył mu na stole swój plecak i świadectwo szkolne - że niby zastaw ;) Łatwo przewidzieć, że telefonu już nie ujrzano nigdy więcej, !szok!. No i teraz tak: na policji wzruszyli ramionami, potrzymali z godzinę i powiedzieli, że nic nie zrobią bo nie wiadomo czy świadectwo faktycznie należy do tego człowieka. OK, tylko kto w takim razie jest od sprawdzania takich rzeczy? Na dokumencie podane są jego dane osobowe, szkoła, PESEL...a że szkoła jest "specjalna" to już szczegół :) Po drugie, znalazłem go właśnie na FB po tych danych i ze zdjęcia wygląda dokładnie tak samo jak koleś Lepka Ręka - potwierdzone przez "Tomka". No logikę, skoro jest się w posiadaniu takich danych to nie powinno być kłopotów z dalszym postępowaniem, tak?
Dla jasności, wątek jest raczej po to, żeby chociaż spróbować ogarnąć te niesamowicie zawiłe procedury policyjne, które wydają się nie dawać rady w takich przypadkach. Telefon to jakieś 200-300 zł może, więc nazwijmy to podatkiem od głupiej decyzji. Ale nawet gdyby był wart 10 zł, to dla samej zasady myślę, że warto tępić złodziei :) Niech nie będzie przekonany o swojej bezkarności.
Idiotyzm i tyle. Nie miałem zbyt wiele przypadków z Policją więc nie wiem jak to działa ale jeśli dowody są a oni mówią, że to nie wystarczy no to jedno słowo... Polska :)
na policji wzruszyli ramionami, potrzymali z godzinę i powiedzieli, że nic nie zrobią bo nie wiadomo czy świadectwo faktycznie należy do tego człowieka.
gdy ktoś tak pisze automatycznie zapala mi się lampka nad głową ostrzegająca o młodym wieku i niedoinformowaniu/ukrywaniu jakichś szczegółów
To było bardzo wychowawcze dla tego kumpla. Powinien on złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa a dodatkowo zeznać, że znalazł typa na FB i to ten. Policja będzie musiała tamtego przesłuchać. Jeśli jeszcze oprócz twojego kumpla ty potwierdzisz, że typ to właśnie ten złodziej, to powinni coś zrobić z tym, że przy tej wartości telefonu to będzie tylko wykroczenie. I nie kradzież, tylko przywłaszczenie.
Dawno temu przed klubem w Krakowie jeden dresik wyrwał kumplowi telefon, kurtuazyjnie wyjął kartę sim, dał mu ją i odszedł ze zdobyczą. Bohaterowie z nas żadni a dresik wyglądał na totalną patologię, więc uderzyliśmy do "ochrony". Ochroniarze klubu znali faceta i po imieniu prosili go, żeby "oddał młodemu telefon". Nic z tego.
Pół godziny później przyjechała policja. Pojeździli po plantach, poszukali, ale wątku ochroniarzy nie pociągnęli, pomimo naszych próśb.
Ot, takie rzeczy tylko w serialach.
^ Masz tatę batmana, czy policjanta?
[5] Oni pojeździli, bo może ktoś by akurat stał z fajkiem, lub otwartym piwem, ewentualnie oddawał mocz. Przeważnie nie chcą mieć kontaktu z panami niosącymi pod pachami dwa telewizory, pewnie nawet nie chcieli na nich natrafić. ;) Takie rzeczy też w serialach, szczególnie w tych weekendowych, późnymi wieczorami.
NewGravedigger -->gdy ktoś tak pisze automatycznie zapala mi się lampka nad głową ostrzegająca o młodym wieku i niedoinformowaniu/ukrywaniu jakichś szczegółów Młody wiek - strzał w dychę :) Niedoinformowanie zapewne też.
Medico della Peste --> ja niestety nie mogę potwierdzić, mnie przy tym nie było. Na policji również, jakoś mnie tam nigdy nie ciągnęło ani nie ciągnięto :)
To nie kradzież w rozumieniu art. 278 § 1 k.k. tylko przywłaszczenie rzeczy powierzonej z art. 284 § 2 k.k.
Jednak wartość telefonu jednoznacznie sugeruje, że sprawa zakończy się na wykroczeniu.