Rock'n'rollowy musical po polsku - recenzja filmu Polskie gówno
No nie wiem, odstrasza mnie od tego filmu mowiac szczerze postac Tymona Tymanskiego. Kojarze go troche z wystepow medialnych, np. w programie Kuby Wojewodzkiego i naprawde rzadko sie spotyka osoby, ktore maja tak malo ciekawego do powiedzenia (choc duzo mowia)
jasne, że nie wszystkim film się podoba, bo i nie jest dla wszystkich. Tymański jest specyficzną osobowością polskiej sceny muzycznej, ale ci co "kumają Kęstowicza" pokochają "polskie gówno", to na pewno!
Zajebista zachęta do zobaczenia tego filmu:-) Sprawdzę czy śmierdzi mi z ust i na pewno obejrzę.
Szaaaataaan, Szaaataaaan, Szaaaataaan, Szzaaaataaan, oł-je...
Mnie też Tymański nie przekonuje. Niby taki niezależniak, offowiec i Bóg wie co jeszcze, ale parcie na szkło ma, kiedyś u Wojewódzkiego, ostatnio widziałem z nim wywiad w Playboyu. W czasach jak wystąpił w Weselu Smarzowskiego jeszcze okej, ale potem lubił pobrylować na jakiejś gali albo rozdaniu medialnych nagród. Niby prześmiewa polski szołbiz a sam był i jest jego trybikiem. A film może być całkiem fajny.
Tymon odstrasza? bez jaj :D
Odsyłam do programu Ranne Kakao w Rock Radio od 7 do 10 - zmienicie zdanie :)
Przede wszystkim Tymon wywodzi się ze świetnej trójmiejskiej sceny, ze środowiska w którym tworzyli Sajnóg, Paulus Mazur, Brzóska, Konjo i cały kolketyw "zlali mi się do środka". To jest jedyne w Polsce zjawisko na miarę ekipy Monthy Python, a może i coś wiecej. Królowie abusrdu, a ostatnim z nich jest właśnie Tymą.
Mowa oczywiście o Totarcie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Totart