Witam
Byliście już na wyborach?
Ja byłem około godziny 11, bardzo dużo osób było po kościele ale udało się zagłosować bez żadnych problemów. Oddałem 1 ważny głos na prezydenta miasta i 2 nieważne bo uważam, że tamte głosowanie to jest zwykły wyścig świń do koryta!
Zachęcam wszystkich do głosowania bo wybory samorządowe to moim zdaniem ważne wybory.
bo uważam, że tamte głosowanie to jest zwykły wyścig świń do koryta!
no tak, bo urzad prezydenta to wolontariat
Oczywiście że byłem :) z samego rana o 9
Na ogół nie chodzę bo jak wyżej napisane - świnie do koryta pędzą, tak dzisiaj byłem żeby na jednego ch.ja nie zagłosować tylko na jego przeciwnika.
Byłem z żoną i ojcem. Ogólnie jednak będzie jak zawsze tragiczna frekwencja, w zasadzie najważniejsze dla szarego obywatela wybory, a najbardziej są zlewane.
[5] I właśnie przez takich jak ty pozwalacie świniom wejść do koryta. Frekwencja pewnie będzie niska, bo myślenie jest takie: A oj tak wygrają te gorsze. Ale jakby ludzie poszli i zagłosowali na tych lepszych to by się role odwróciły.
Jaki obowiazek? Przeciez przy ostatnim glosowaniu cala elita rzadzaca dala wyrazny znak, zeby nie glosowac.
Byłem, zagłosowałem, teraz w spokoju będę mógł narzekać na ludzi którzy obejmą władzę.
A czy wy już spełniliście swój obywatelski obowiązek?
Nie, ale obejrzałem ten śmieszny filmik, Polecam!
http://www.youtube.com/watch?v=vnPvbfogeSI
[7] a którzy to są ci lepsi? Ci "twojszy"?
Jak masz stado krów, i cześć pomalujesz na biało, część na czerwono, a cześć wytarzasz w smole, osypiesz pierzem i będziesz wołać "kurczoki" to nie zmieni to faktu że to nadal takie samo bydło
Nie byłem i nie będę. Wybory nie są żadnym obowiązkiem, a możliwością, z której według uznania można skorzystać bądź nie. Poza tym, co to za wybory? Co to za wybór, gdzie podsuwa mi się pod nos listę kilku osób, z których mam wybrać jednego?
WrednySierściuch -> 100% racji z tym bydłem.
Jeszcze nie byłem, ale na pewno pójdę.
Zawsze chodzę na wybory, bo chce mieć (choćby minimalny) wpływ na to kto będzie mną, i moimi pieniędzmi, rządził.
Obowiązek spełniony! :)
I tak idzie przez Ruskie serwery, nimniej zagłosuje przeciw złodzieją, tym w białych rękawiczkach.
Ogólnie jednak będzie jak zawsze tragiczna frekwencja, w zasadzie najważniejsze dla szarego obywatela wybory, a najbardziej są zlewane.
To zdanie mówi wszystko. Każdy głos się liczy zważywszy na to, że do rady miasta głosujemy tylko na kandydatów ze swojego okręgu
@down. Dokładnie
Najważniejsze wybory dla zwykłych ludzi a oni mają to w większości w dupie. Co za Naród.
I po bólu. Dostałem cztery książki do wypełnienia z przykazem, że w każdej może być tylko jeden krzyżyk. Oczywiście doszło do burzliwej dyskusji pomiędzy wyborcami a komisją o to, czy krzyżyk musi wyglądać jak "x", czy może być "+" oraz o to, czy cukier w Biedronce przypadkiem nie jest słodszy od tego w Tesco. Mimo że to drugie bardzo mnie zainteresowało, to wyniku tej batalii już nie doczekałem. Ktoś zaczął wykrzykiwać, że to przerwanie ciszy wyborczej, bo ciotka jednego z kandydatów robi na kasie w supermarkecie Społem.
@Wielka_Wieśniara Ale do narzekania to są pierwsi w kolejce... ;)
Każdy, kto nie idzie na wybory, nie ma prawa potem pyskować na kraj i narzekać na władze.
Każdy, kto nie idzie na wybory, nie ma prawa potem pyskować na kraj i narzekać na władze.
Czyli mam iść zagłosować i swoim głosem legitymować ten cyrk TYLKO po to żeby potem narzekać? Bo nie ma NIKOGO na kogo mógłbym oddać głos choćby z minimum czystego sumienia.
TL;DR I don't give a fuck.
pisz -> Bzdury mówisz. Jeśli ktoś startuje w wyborach, a ja na niego nie głosuję niezależnie od mego powodu, to i tak kandydat, który wygra, ze względu na swój start w wyborach, zobowiązuje się do załatwienia moich spraw. Nie ma tu znaczenia, czy ja go lubię, czy on lubi mnie. Nie ma znaczenia, czy byłem na wyborach, czy nie byłem. Jeśli ktoś startuje na takie stanowisko z własnej woli i zostaje wybrany to zobowiązuje się on do załatwienia spraw każdego jednego obywatela z danego rejonu i to bez dyskusji. A jeśli się nie sprawdzi to każdy ma prawo na niego "pyskować".
I właśnie przez takich jak ty pozwalacie świniom wejść do koryta. Frekwencja pewnie będzie niska, bo myślenie jest takie: A oj tak wygrają te gorsze. Ale jakby ludzie poszli i zagłosowali na tych lepszych to by się role odwróciły
Tak, tak. Oczywiście.
[31] Ale jak taki obywatel nic nie daje od siebie żeby tę władzę zmienić to trochę nie bardzo jest takie pyskowanie.
[37] Napisałem o tych co nie chodzą, a ty wyjeżdżasz z A jak obywatel chodzi i głosuje od lat. Czytać to ty umiesz?
Nawet przez mysl mi nie przeszlo zeby pojsc.
I ta gadka -> "nie byles nie masz prawa narzekac", pusty smiech mnie bierze normalnie.
[31], [39] +1000
[35]
A jak obywatel chodzi i głosuje od lat, bez skutku, bo jego kandydat zwyczajnie nie ma przebicia wśród "elity", to jego chodzenie ma znaczenie, czy tylko chodzi, bo chodzi ale sensu żadnego to nie ma? A może ma się "przełamać" i zagłosować w końcu na "beton", bo nikt inny szans nie ma?
Ja idę po południu, ale mówiąc szczerze jestem przerażony widząc ryje tych nieudaczników, tych samych od 10 lat, gdzie to jest często nizina intelektualna miasta, przypomniało im się, że są wybory 2 miesiące temu i od tego czasu ładowali się we wszystkie kretyńskie akcje społeczne, typu nalewanie zupy, rozdawanie jabłek czy mycie twojej klatki schodowej - o czym zapewne jutro zapomną.
O ile wybory parlamentarne to jeszcze jakaś w miarę poważna liga, tak kampania i kandydaci w samorządowych napawają mnie obrzydzeniem. Przede wszystkim dlatego, że większość z nich to szczerzy debile, którzy chcą w ten sposób poprawić wyłącznie swoją pozycję społeczną - jak nie przez dodatkową pensję, to przez możliwość szafowania stołkami i szantażowania znajomych ze swojego otoczenia.
Obrzydlistwo.
[35] Jeśli obywatel płaci sumiennie podatki i utrzymuje tych patałachów - to ma pełne prawo krytykować to, co się dzieje. Bez względu czy chodzi na wybory, czy też nie.
[36]
PRZEBIJAM! Nawet nie wiedziałem, że jest jakiś plebiscyt dzisiaj.
Jasne że tak, prezydenta miasta mam takiego fajnego ze tylko czekać aż go spryciarze z CBA zgarną.
[38]
mnie napawa obrzydzeniem to, ze ktos glosowanie nazywa obowiazkiem
stado matolow, ot co
[41] U nas burmistrz własnie przeżył drugą kadencję a nie pamiętam roku, w którym nie byłoby rozprawy sądowej z nim w roli głównej. No ale co zrobić jak piniondze same się do ręki kleją, a ludzie głosują na niego woląc znane zło niż jakieś inne nieznane, co może rozkradnie więcej.
Do osób które piszą że nie ma na kogo głosować mam pytanie: dlaczego w takim razie sami nie kandydujecie i nie próbujecie walczyć o swoją przyszłość. Lepiej teraz siedzieć wygodnie na fotelu i narzekać pózniej. Z takim podejsciem juz wiem dlaczego jest tak zle jak jest.
To, czy ktoś pójdzie na wybory czy nie, to jest prywatna sprawa. Ale bycie dumnym z tego, że się olewa ten przywilej jest po prostu małe i pokraczne, niczym penis Grodzkiej.
Siedzę w komisji. Kawy, błagam.
[44] U mnie tan pan na kolejną kadencję raczej już nie zostanie, przynajmniej mam taką nadzieję.
Korupcja to raczej poważne oskarżenie, więc nie ma co pisać. Liczę na to, że za kilka miesięcy usłyszę o nim w faktach.
hahaha to była tylko kwestia czasu aż jakiś tuman wyskoczy z tekstem "jak się nie podoba to sam kandyduj, a nie krytykuj"
Przecież i tak każdy kandydujący ma w głowie zdanie "Jak najwięcej nakraść", więc co to za obowiązek, żeby głosować? Mam pomóc jakiemuś baranowi dorobić się? Dawno temu głosowanie miało jakiś sens, ludzie coś robili, aktualnie KAŻDY kto dostaje się do koryta próbuje jak najwięcej zgarnąć. Polska nawet nie jest krajem demokratycznym, a głosowanie to tylko zasłona dymna, żeby mało inteligentni ludzie myśleli, że jest inaczej. A gadki typu "To obowiązek", "Nie należy tego olewać", "Niegłosujący nie ma prawa narzekać" są conajmniej idiotyczne i śmieszne.
Przecież wybory to jest jedyny sposób zmiany - jeśli ktoś narzeka, to przede wszystkim powinien iść i głosować aby to zmienić. Z jednej strony narzekania jak to źle, a z drugiej kiedy się pojawia jedyny sposób żeby zmienić na lepiej - to nie.
Niezależnie od upodobań, zawsze z pośród tych kilkudziesięciu osób znajdzie się parę interesujących. Tylko trzeba nie raz poszukać - tylko że się nie chce.
Nie, bo jestem bardzo daleko od domu, a żałuję, bo to pierwsze opuszczone przeze mnie wybory od kiedy mam dowód, będzie to 5 lat.
dlaczego w takim razie sami nie kandydujecie i nie próbujecie walczyć o swoją przyszłość.
odpowiedz zawarta jest w pytaniu. ja nie kandyduje dlatego, ze jestem zajety walka o swoja przyszlosc.
Niestety garnitur w praniu i nie mam w czym iść żeby godnie zagłosować....
Tak przy okazji wybór na burmistrza mam niezły:
Nr 1 - obecny burmistrz, który wpędził miasto w długi
Nr 2 - radny z mojego okręgu, który zajmował się tylko tym żeby być zawsze przeciw obecnemu burmistrzowi (o takich sprawach jak problemy dzielnicy, z której startował nie pamiętał przez całą kadencję)
Nr 3 - poprzednik obecnego burmistrza, który wsławił się tym, że pod koniec kadencji załatwiał sobie L4, renty i inne papiery żeby jak najdłużej ciągnąć kasiorę
Nr 4 - gość, który jest znany z tego, że jest synem byłego prezesa MPGK, więcej zasług nie stwierdzono
Nic tylko iść wybierać.
Jednemu zarzuca sie to ze kradnie, innemu ze jest zaniski i niema karty kredytowej. Polakowi nie dogodzi. W sumie głosują na mniejsze zło w ich odczuciu czyli na tego co kradnie. Hipokryzja.
nawet nie wiem kto startuje - więc nie, polityka lokalna mnie zbytnio nie interesuje, poczekam na wybory do sejmu, w europejskich byłem również
Nie byłem i nie będę
Wy wierzycie jeszcze w ten kraj?
Wierzycie w obietnice polityków ,i że ktoś myśli by zmienić twoje miasto a nie myśli o zmianie swojego życia?\
Jestem kolejnym z tych który zbiera pieniążki na wyjazd.
Przecież wybory to jest jedyny sposób zmiany - jeśli ktoś narzeka, to przede wszystkim powinien iść i głosować aby to zmienić.
Mózg idealnie wyprany. Takich łosi najbardziej sobie ceni Państwo.
Te wybory są dość dziwne. Z jednej strony nie mają żadnego znaczenia dla "dużej" polityki, ale akurat dla przeciętnych zjadaczy chleba, mogą mieć.
Pochodzę z miasta, które jest zagłębiem jednej partii i owa partia zwycięża tam w każdych wyborach parlamentarnych - tymczasem od wielu lat rządzi burmistrz z zupełnie innej partii.
Jako, że co kilka lat trzeba się jakoś wyborcom przymilić, gruntownie wyremontowali moją ulicę (tam nikt nigdy nawet nie zagląda), odpowiedzieli na wszystkie pisma ze skargami dot. postępów nad pracami remontowymi i obecnie wszystko działa jak w zegarku - a prace są już na wykończeniu. W ten sposób, w mieście rzeczywiście coś się dzieje, bo nawet jak nasze świnki przez kilka lat śpią, to tak na rok przed wyborami przypominają sobie, że trzeba za coś żyć ;). W takich niewielkich miastach, nietrudno jest osobiście zaznajomić się z urzędasami (po paru wizytach już wiedzą, co ty za jeden), a wówczas można próbować ich nieco przydusić, by robili co do nich należy.
Plusy są też takie, że w małych pipidówach smród roznosi się szybciej niż grypa i już paru radnych z tego powodu, skończyło w urzędach pracy razem z innymi mieszkańcami.
Byłem. Chociaż cały czas te same ryje w lokalnej polityce z drobnymi wyjątkami. I na te wyjątki oddałem dziś swój głos.
Ja oddałem głos rano. W Warszawie 4 karty:
- wybory na prezydenta miasta;
- wybory do sejmiku wojewódzkiego;
- wybory do rady miasta;
- wybory do rady dzielnicy (głos oddany na kolegę, którego zresztą znam od piaskownicy).
Wybory samorządowe są pod pewnymi względami ważniejsze od parlamentarnych. Na szczeblu lokalnym (od województwa w dół) pozostaje około 55% dochodów z naszych podatków. Do tego dochodzą dotacje unijne, niemałe. To samorządy decydują o takich sprawach jak przedszkola, szkoły, parki miejskie, place zabaw, drogi gminne, powiatowe, mosty, oczyszczalnie ścieków czy ścieżki rowerowe. Jeśli od lat nie możemy się doprosić równego chodnika, to nie jest to wina Tuska. Jest to nasza wina, i tylko i wyłącznie nasza, bo widocznie nie dokonaliśmy właściwego wyboru, albo nie dokonaliśmy go wcale. Wyniki tych wyborów decydują o naszej najbliższej okolicy, więc olanie tych wyborów jest czymś po prostu niezrozumiałym. Najśmieszniejsze jest to, że ci co nie głosują, później pierwsi rzucają kamieniem. Narzekają, że tu nie ma sygnalizacji świetlnej, tam jest dziura w jezdni a straż miejska do likwidacji.
Frekwencja w wyborach samorządowych do tej pory rosła.
2002: 44.23%
2006: 45.99%
2010: 47.32%
Oby ta tendencja się utrzymała.
bylem , choc uczucia mam mieszane .Co to do k... nedzy jest sejmik wojewodzki i dlaczego tam wybieramy radnych?
Co malo darmozjadow k.... jest ?
Pierwszy raz nie byłam na wyborach, tylko dlatego, że nie jestem zameldowana w miejscu w którym od ponad roku mieszkam i szkoda mi było zachodu na udowadnianie miastu, że faktycznie tu mieszkam ;) A jechać głosować do rodzinnej wioski po to żeby tylko głosować na ludzi którzy i tak dla mnie są nieistotni nie miało dla mnie sensu.
Oczywiście, że byłem, niestety na tym polega ten idiotyczny system zwany demokracją.
Oczywiście, jak większość w moim mieście głosowałem na ogólnopolskiego celebrytę znanego jako "Czesław Jerzy co wali z wieży", siedział w więzieniu, wiszą nad nim wyroki, umie się zabawić, jak dla mnie kandydat idealny.
I chyba tyle komentarza wystarczy dot. tych "wyborów"... Pozdrawiam wszystkich, którzy myślą, że mogą coś zmienić (możecie: wyjechać).
Ordynacja wyborcza jest wręcz rewolucyjna i zupełnie zmienia dotychczasowy wybór do rad miasta. Chociaż wątpię czy większość kandydatów zdała sobie sprawę co i jak bardzo się zmieniło, ale za cztery lata pewnie będą przygotowani koncertowo.
Teraz jest po hamerykańsku. W małym mieście wybiera się jednego kandydata praktycznie z obrębu dwóch - trzech ulic. Teraz radny nie będzie już anonimowym pionkiem wybranym z całego miasta - będzie musiał być adwokatem swojej ulicy, dzielnicy w ratuszu.
W porównaniu z poprzednim systemem, ma to same oczywiste zalety, łącznie z tym że każdy mający pomysł na okolicę i siłę przebicia ma szansę zostać radnym, wystarczy że przekona ludzi blisko siebie.
A co jeśli uważam że żaden z tych kandydatów nie zasługuje na bycie radnym i ja sobie nie życzę aby mnie reprezentował?
To nagle wszyscy zrobią wszystko, żeby Ciebie zadowolić!
4 karty, 4 krzyżyki i po sprawie.
Frekwencja rośnie, ale to nie zmienia faktu, że i tak zbyt mało ludzi głosuje.
Nie byłem głosować, pierwszy raz od momentu gdy mam prawa wyborcze. Niestety w tym moim nieszczęsnym mieście nie było na kogo zagłosować. Kandydaci na prezydenta - źli, kandydaci na radnych - jeszcze gorsi....
A kandydatów do sejmiku nie znam, trzeba by głosować w ciemno.
Z jednej strony dżuma, z drugiej cholera.
Też byłem. Wyszedłem trochę wcześniej z domu przed umówionym spotkaniem i odfajkowałem swoje.