Nie do końca Ranczo, ale i nie Avatar - recenzja filmu Interstellar
ciekawe... eJay ma zupelnie odmienny gust filmowy ode mnie. Wszystkie filmy ktore mu sie podobaly dla mnie byla beznadzieja... te drugie w druga strone.
mam nadzieje, ze ten wyjatkowo sie bedzie mi podobal. eJay dal dobra ocene, wiec bedzie dobrze.
Walnij sobie kilka piwek najpierw abys przypadkiem nie rozkmnial pewnych praw fizyki. Bez tego znacznie lepiej sie film oglada.
Jakby się nad tym zastanowić, ten film nie ma sensu
spoiler start
SPOILER no bo Cooper musiał lecieć w kosmos, żeby za pomocą konstrukcji zbudowanej kiedyś w dalekiej przyszłości dać sobie samemu sygnał do przeszłości, żeby poleciał, żeby mógł dać sygnał córce, żeby zrozumiała fizykę kwantową, żeby Cooper wrócił... SPOILER
spoiler stop
Get a feeling so complicated...
Ale pierwsze 2h jak najbardziej na plus.
No i ta scena z kręceniem się i podczepianiem pod Endurence...
@berial6 no przecież nie po to musiał lecieć w kosmos :)
spoiler start
to o czym piszesz dowiedział się w ostatnich 30 minutach filmu, a dowiedział się tego od ludzi, którzy stali się tak rozwiniętą cywilizacją, że byli w stanie wpływać na przeszłość - to jest wytłumaczone podczas rozmowy z TARS'em w 3(5?) wymiarowym pokoju (to oni przekazali wszystkie informacje))
spoiler stop
Mnie natomiast najbardziej rozśmieszył moment, w którym z sali konferencyjnej (po odryciu NSAS) wchodzą bezpośrednio pod dysze silników rakiety :) (litości). Jest kilka takich kwiatków, ale żeby ocenić ten film na 7/10 to jest dla mnie skandal (rozumiem, że Avengers vs. Transformers vs. Super Man dostałby od autora wyższą notę - cóż... gusta). Przecież to najlepszy film Sci-fi od kilku dekad, porównywanie go do Grawitacji to jakaś kpina. Co najwyżej jedną scenę można porównać do Grawitacji, lub odwrotnie, całą Grawitację do jednej sceny w Interstellar.
Dla mnie jest to monumentalny hołd dla najlepszych filmów sci-fi jakie powstały kiedykolwiek (i tych słabszy też np. The Signs - został użyty chyba dokładnie ten sam dom do kręcenia scen przydomowych). Najwięcej wspólnego Insterstellar ma moim zdaniem z Odyseją kosmiczną 2010, sporo też z 2001. Krajobrazy - Prometeusz. Sceny w statkach - Alien/Aliens. Sporo nawiązań jest do Kontaktu itd.
Słabo zarysowane postacie? Hmmm, nawet dziadek, który był na ekranie przez kilka minut został przedstawiony bardzo wyraźnie, a to postać 3-planowa.
Mnie najbardziej zmiażdżyły psychikę trzy sceny:
- lot w czarnej dziurze (mógłbym to oglądać non-stop przez wiele godzin (natomiast wyciąłbym/skrócił sceny na farmie)
- wejście na statek po powrocie z pierwszej planety
- odtworzenie wiadomości od rodziny przez Cooper'a - za tą scenę Matthew McConaughey powinien dostać oskara
(informacja dla ojców/rodziców - zabrać ze sobą paczkę chusteczek bo Interstellar to poważny wyciskacz łez)
No i na koniec ścieżka dźwiękowa! Moim zdaniem dzieło życia Hansa Zimmera. Mnie dotknęła do głębi, przeniknęła i już została - niestety ost będzie do kupienia dopiero za tydzień i będę musiał zobaczyć Interstellar jeszcze kilka razy, żeby się delektować muzyką (już 2 razy byłem na Interstellar w kinie w ciągu 24h :) )
Taka na szybko sklecona krytyczna recenzja recenzji :)
10/10 z wykrzyknikiem.
[1] dokladnie jak napisane w [5], ale warunek to kilka piwek najpierw
akurat 7/10 jest jak najbardziej sluszna ocena tego filmu. Czasem dialogi sa do dupy, nie ma ciaglosci watkow, w jednym ujeciu jest super teoria fizyki zastosowana aby w kolejnym kompletnie zabic wrazenie sprzed 2 sekund itd itp. :)
Incepcja była dla mnie piramidalną bzdurą, z idiotycznie pozakręcaną fabułą, a widzę, że Nolan idzie dalej w kierunku budowania dziwnych historii uzasadniających dziwaczne i bezsensowne fabuły ze skomplikowanymi łańcuchami przyczynowo - skutkowymi. Wcale nie mam ochoty oglądać kolejnej Incepcji czy Efektu Motyla.
Dla mnie przykładem dobrego kina s-f był film, który przypomniałem sobie wczoraj, przy okazji emisji go na jakiejś stacji typu Ale kino: "Bliskie spotkania 3-go stopnia". Ot świetny, tajemniczy film urzekający klimatem, a nie na siłę pokomplikowaną fabułą.
@domzz
Oj nie nie, wyraźnie było powiedziane, że
spoiler start
ci cali 'oni', czyli kosmici to ludzie, ale z przyszłości, a 'ręka' którą widziała Dr. Brand to ręka Coopera. Więc... Tak, paradoks czasowy. A więc i cała fabuła to stek bzdur, bo przyczyna jest też i skutkiem.
No i ta cywilizacja osiągnęła taką wiedzę, dzięki temu, że Cooper przeżył w czarnej dziurze... dzięki nim. Przyczyna- ta budowla, skutek- ta budowla. Tak samo z tym, czemu Cooper znalazł się w NASA. Przyczyna- wlot w czarną dziurę, skutek- lot w kosmos i wlot w czarną dziurę.
spoiler stop
Ale jak pisałem- pierwsze 2h wręcz rewelacyjne, potem... typowa Nolanoza.
Ale ten koleś przecież zaakceptował scenę, w której batman przeżywa wybuch bomby wodorowej!
@berial6
SPOILERY!!
Tak zgadzam się i dokładnie to napisałem, ale dowiadujemy się tego nie na początku, ale pod koniec (ręka itd.), więc nie dlatego poleciał na początku (bo tego widz oglądający film po raz pierwszy nie może wiedzieć) :) Rozpatrujmy wydarzenia chronologicznie, bo inaczej można by zacząć oglądać film od połowy i dalej od początku. Moim zdaniem twist Nolanowy jak najbardziej udany.
@[7] co do piramidy bzdur... ja bym wszystkiego aż tak nie analizował, bo Interstellar to dzieło artysty, czyli mógł z nim zrobić co chciał, tak jak pisarz w książce. Jednak książkowe, lub bardziej - komiksowe bzdury są (z jakiejś dziwnej przyczyny) bardziej strawne. Do latania Supermana, czy kompletnych idiotyzmów z np. Avengers nikt się nie czepiał, a tu jakoś większość ma coś przeciwko... hmm.
@domzz
Ale to przecież ty pojechałeś po bandzie ze spoilerami, ja to zabezpieczyłem >.>
Co do chronologii- chodzi o sam związek przyczynowo-skutkowy nie dla widza, ale względem wydarzeń z filmu.
Lot i wątek z czarną dziurą to zarówno przyczyna, jak i skutek. Gdyby tam nie poleciał, to... no, nie dostałby się do NASA. Więc gdyby nie poleciał (przyczyna) to by nie poleciał (skutek). Więc paradoks- bo coś nie może być przyczyną i skutkiem, bo to znaczyłoby, że przyczyna jest skutkiem, więc wydarzenie nie ma czasu. Sile akcji towarzyszy siła reakcji, a reakcji brak.
Ale jak pisałem, Nolan nigdy się nie przejmował jakoś logiką.