"Gotham", czyli serial z uniwersum Batmana opowiada o czasach przed Batmanem.
Ja z kolei po 2 odcinkach wiem, że więcej nie pociągnę. Tak jak wcześniej gdzieś pisałem, beznadziejna gra aktorska odrzuca niemiłosiernie.
Po tych kilku odcinkach jest naprawdę nieźle. Fakt, gra aktorska miejscami drewniana, ale wszystko rekompensuje świetny Pingwin.
Po tych 4 odcinkach nasuwa mi się jedna myśl: Należy współczuć mieszkańcom Gotham takiego komisarza i takiego batmana jakiego będą mieć w serialu.
Po co to oglądać ? Tzn. całe założenie serialu jest bezsensowne - przygody Gordona, który ma ukrócić przestępczość w Gotham co mu się raz nie udaje, bo nasilenie tej przestępczości "tworzy" Batmana, a dwa właśnie powstaje Batman i - deus ex machina - rozwiązuje wszystkie problemy, których nie rozwiązał Gordon. Równie dobrze mogłoby nie być Gordona tylko od razu Batman ... to samo co udowodnili w Teorii Wielkiego Podrywu z Poszukiwaczami Zaginionej Arki, że film miałby taki sam przebieg Z i BEZ Indiany Jones-a :D Tam przynajmniej była dobra gra aktorów i zabawa przy filmie :D