Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Wygraj Kolekcjonerki i Cyfrowe Edycje Specjalne w konkursie Dragon Age: Inkwizycja

początekpoprzednia123456następnaostatnia
30.09.2014 14:36
wysłannik
401
odpowiedz
wysłannik
59
Łowca Czarownic

Bardziej mi się wydaje, że to chodzi o te 3000 znaków niż o ilość zdań.

30.09.2014 14:41
402
odpowiedz
otnok101
9
Legionista

Ale tu chodzi o zasady, a nie wydawanie się. Zasady podaje się wprost i nie ma w nich miejsca na domysły. Regulamin mówi 3000 znaków, Zasady Autorki 10-15 zdań. Chcę po prostu. by przestrzegano ustalonych reguł.

30.09.2014 14:46
403
odpowiedz
kryfionka
11
Legionista

A ja fragemnty o Blackwallu i Inkwizytorce wycięłam żeby zmieścić sie w limice, ech. Nie oszukujmy sie, w tak krótkim fragemencie ciężko zawrzeć wszystko. No cóż trzeba się będzie postarać przy kolejnej części.

30.09.2014 14:47
404
odpowiedz
Musich
111
Konsul

I żeby być ścisłym: zasady autorki mówią "jakieś 10-15 zdań", a nie "10-15 zdań". To pozostawia pewien luz w obie strony i wszystko tu akurat zależy od jej oceny ;)

30.09.2014 14:50
wysłannik
405
odpowiedz
wysłannik
59
Łowca Czarownic

Saerwen - chyba nie tylko ty musiałaś coś wyciąć w swoim opowiadaniu.

otnok101 - Autorka konkursu dała nam dość spory fragment tekstu, do którego kontynuacja w postaci 10 zdań mogłaby nie wystarczyć. Wygląda na to, że ważniejsze jest to, by zmieścić się w limicie 3000 znaków. Zresztą wyżej mycha734 napisała, że dla autorki też jest ważna ilość zdań, ale i tak najważniejszy jest pomysł, więc jeżeli przekroczysz nieco te 15 zdań a pomysł będziesz miał dobry to i tak masz szanse.

FUIN - gratuluje wygranej :)

30.09.2014 14:52
406
odpowiedz
otnok101
9
Legionista

Ale my mówimy o dwukrotnym przekroczeniu widełek, a nie o trzech- czterech zdaniach więcej. Czy jeśli ktoś powie,że ma np. jakieś 15 lat, a ma 30 to mówi prawdę?

30.09.2014 15:00
407
odpowiedz
Musich
111
Konsul

Wciąż - mieści się w 3000 znaków. Zresztą mycha wyżej napisała Ci, że to jest główne kryterium.

I do tego nie byłbym tak pewny wygranej tekstu, który Ty obstawiasz. Osobiście obstawiam Teatime, mnie urzekł, a do tego spełnia wymogi :D

30.09.2014 15:04
408
odpowiedz
otnok101
9
Legionista

To po co była mowa o około 10-15 zdań? Powtórzona dwukrotnie, w zasadach Autorki zarówno do początku i pierwszej części? Dla zabawy? Dla zmyłki? Zresztą chciałbym,by oficjalnie się do tego ustosunkowano.

30.09.2014 15:10
409
odpowiedz
Fuin
3
Junior

Dziękuję za wyróżnienie :) :) :) Nie wiem czy się cieszyć - bo widzę, że trwa batalia o ten werdykt ;)

otnok101 - mój fragment ma o 92 znaki (30 słów) mniej niż Twój fragment... Różni nas jedynie liczba kropek. Naprawdę tak bardzo Ci to przeszkadza?

Jedyne co osiągasz, moim zdaniem, to złą atmosferę całej zabawy. A może to właśnie Ty jesteś zwycięzcą tego etapu?

Pozdrawiam. Nie dajmy się zwariować.

30.09.2014 15:16
410
odpowiedz
Astro2199926
21
inny na swój sposób

Rozumiem tolerancja do 5-10 zdań w jedną czy drugą, ale ok. piętnastu? I to w tak krótkim tekście. Tekst wybitny nie jest i sporo brakuje mu do drugiej epopei. Mimo to czyta się przyjemnie, a całość jest nawet ciekawa gratuluje.

30.09.2014 15:24
Saerwen
411
odpowiedz
Saerwen
3
Legionista

Hehe, wiecie, jest tu pewna ironia. W poprzednim etapie problemy miały osoby, które nie doczytały regulaminu, w tym etapie problemy mają ludzie, którzy zbyt dokładnie go doczytali :P

30.09.2014 15:37
412
odpowiedz
otnok101
9
Legionista

@Fuin Niestety nie jestem zwycięzcą. W moim tekście nie ma nic o małej dziewczynce, o której wspomina Autorka. Poza tym poświęciłem naprawdę dużo czasu na żonglowaniu słowami, tak, by uzyskać zdania wielokrotnie złożone, które nie są niezrozumiałe. Wszystkie prace wyróżnione w poprzednim etapie mieściły się mniej więcej w widełkach i nie, nie dybię na twoje wyróżnienie (nie bardzo miałbym co zrobić z cyfrową wersją PC).

30.09.2014 16:08
413
odpowiedz
zanonimizowany581957
99
Generał

@Fuin Niestety, jak się odnosi sukces zawsze jest ktoś, kto stara się tą przyjemną chwilę popsuć... ;) Postaraj się tym nie przejmować. Gratuluję ci serdecznie! :)

30.09.2014 16:11
414
odpowiedz
Astro2199926
21
inny na swój sposób

Zostałem poproszony o powiększenie rysunku, rysowałem i odbijałem go kilka razy zanim skończyłem, a ostateczna kopia została zalana u dołu sokiem więc poprawiłem inny rysunek.Układ na nim jest ten sam: Morrigan, mgła, drzewo, ptaki. Może pióra narysowałem w innych miejscach. Oprócz tego różni się od wcześniejszej pracy kolorami. Mam nadzieje, że moje kolejne zgłoszenie będzie się liczyło za wcześniejsze. Od razu podkreślam, że gdybym nie został poproszony nie wykonałbym pracy po raz kolejny.

30.09.2014 16:16
415
odpowiedz
Astro2199926
21
inny na swój sposób
Image

/

30.09.2014 16:32
416
odpowiedz
Astro2199926
21
inny na swój sposób
Image

Przepraszam, ale głupi ja dodałem obrazem na, którym się wzorowałem. Ten jest już na pewno ostatni. Wszystko przez porypany internet.

30.09.2014 16:37
417
odpowiedz
zanonimizowany983828
88
Senator

Obraz @Astro2199926 to najzwyczajniejszy plagiat: http://wallpaperswa.com/Nature/Trees/morrigan_women_video_games_dragon_age_wizards_artwork_crows_tree_trunk_witches_1920x1080_wallpape_17164

Zalał sokiem? Ciekawe... to chyba monitor do wyrzucenia... :P

30.09.2014 16:55
418
odpowiedz
StilleR666
80
Pretorianin

Czytam te komentarze ,i tylko jedno słowo mi przychodzi do głowy . MADNESS

30.09.2014 17:33
419
odpowiedz
mankiet
4
Legionista
Image

Moja praca. Ilustracja nawiązuje do fragmentu:
-Zwiążcie go. – Najemnik nie zwracał się do nikogo w szczególności, ale mógłbym przysiąc, że jego jedyne oko łypnęło właśnie na mnie. – A najlepiej też zakneblujcie, zanim coś nam ściągnie na kark.

30.09.2014 17:41
😊
420
odpowiedz
Reaper23
18
Legionista

Boojan27 tu nie chodzi o to, że ktoś chce popsuć komuś chwilę radości albo dybie na jego wygraną, wszyscy bierzemy udział w konkursie z nadzieją, że coś wygramy i wydaje mi się normalne, że jeśli nam się nie uda to mamy smuteczek :)
Nie chodzi też o to, że ktoś napisał gorzej lub lepiej od kogoś tam. Jurorem w konkursie jest pani Ania i ona wybiera opowiadania, które najlepiej pasują do jej wizji i tego, co najbardziej lubi w fantastyce, skoro Fuin czy ktokolwiek inny został wyróżniony to na to zasługiwał w oczach jurorki i co do tego nikt nie może mieć pretensji, bo każdy z nas będąc jurorem mógłby wybrać inne opowiadanie.
Sprawą dyskusyjną jest tutaj regulamin a dokładniej punkt o ilości zdań, który miesza ludziom w głowach, bo albo mamy regulamin i trzymamy się go albo wprowadzamy limit znaków i dajemy ludziom wolną rękę. Niektórzy tak jak Otok101 starają się przedłużać swoje zdania by trzymać się regulaminu w obawie o nie zaliczenie pracy do konkursu, poza tym takie sztuczne przedłużanie źle wpływa na opowiadanie i jego treść.
Prosiłbym, więc organizatorów by przed następnym etapem konkretnie wypowiedzieli się na temat tego punktu, albo bierzemy ten punkt pod uwagę i sztywno się tego trzymamy, albo wykreślcie go z regulaminu i ułatwcie ludziom życie :)

30.09.2014 17:58
421
odpowiedz
Asderuki
3
Junior

Duże wymagania jak na kontynuację opowiadania. Zawszeć to wszystko w krótkim kawałku jest ciężkie. Ja na przykład jestem spaczona przez RPG, gdzie to ktoś inny wprowadza wątki i je odkrywa przed graczami, którzy odpowiednio postępują. Także, logiczne jest dla mnie aby to autorka wyjaśniła nam swój pomysł i wizję.

No zobaczymy co tam będzie ja zagrzewam się do zrobienia ilustracji na wszelki wypadek :D

30.09.2014 18:20
422
odpowiedz
mycha734
23
Harley Quinn

Tak jak pisałam - naszą zasadą jest maksymalny limit znaków - 3000 bez spacji. Prace spełniające tą i resztę zasad regulaminowych wysyłamy do autorki. Ona wybiera prace na podstawie swoich zasad podanych również na stronie. Jeśli dostrzeże dobry pomysł to nagradza również i prace wykraczające ponad 15 zdań.
Nie wiem gdzie widzicie naruszenie tych zasad? otnok101 wytypował sam zwycięzcę, który nie jest jeszcze przez nas ogłoszony i zgłasza swoje pretensje - nie wiadomo tak naprawdę do czego.
Wszystko jest jasne, żadnych zasad zmieniać nie będziemy.

30.09.2014 18:47
😊
423
odpowiedz
Reaper23
18
Legionista

Źle mnie zrozumiałaś Mycha nigdzie nie napisałem że ktoś naruszył zasady czy ze zgłaszam jakieś pretensję [mam ważniejsze sprawy na głowie niż wyliczanie zdań w czyjś opowiadaniach :) ] chodziło mi o to że ten punkt wprowadza troszkę zamętu przynajmniej w moim wypadku bo sam do końca nie wiedziałem czy mam traktować go jako sztywną zasadę czy luźną sugestię. Dzięki twojej odpowiedzi już wiem, to wasz konkurs i wasze reguły mi nic do tego, chciałem tylko uzyskać pewność co do tego punktu i ją uzyskałem :)

30.09.2014 18:55
424
odpowiedz
StilleR666
80
Pretorianin

@mycha734
Bez urazy dla organizatorów, ja się świetnie bawię. Ale mam wrażenie jakby to był symulator Sejmowy . Ot, taka luźna uwaga. :)

30.09.2014 19:11
425
odpowiedz
igips
2
Junior
Image

Zgłoszenie do konkursy graficznego.

30.09.2014 19:15
426
odpowiedz
otnok101
9
Legionista

@mycha Zwycięzca nie jest ogłoszony, ale zasugerowany, jak najbardziej - coś takiego nazywamy chyba spoilerem?.

30.09.2014 19:33
427
odpowiedz
zanonimizowany581957
99
Generał

@otnok101 Po znaku zapytania nie stawia się kropki, to po pierwsze. Po drugie - O co ci właściwie chodzi?

30.09.2014 23:09
428
odpowiedz
kryfionka
11
Legionista
Image

Moje zgłoszenie na konkurs graficzny.
Nie będę oryginalna:) Varric z bagnem i Morrigan w tle.

01.10.2014 11:10
Wotson
429
odpowiedz
Wotson
21
Nekromanta Roślin

Moje zgłoszenie do części graficznej ;)
Praca wykonana czarnym cienkopisem i ołówkiem

01.10.2014 11:17
Wotson
430
odpowiedz
Wotson
21
Nekromanta Roślin

w sumie mam pytanie: Dodał się mój rysunek ? ( u mnie go nie widać)

01.10.2014 11:37
431
odpowiedz
mycha734
23
Harley Quinn

Wotson - nie, nie załączył się. Spróbuj jeszcze raz, sprawdź jego rozmiar, maksymalna waga to 1,1 MB.

01.10.2014 11:38
432
odpowiedz
mycha734
23
Harley Quinn

Ogłaszamy kolejnego wyróżnionego w drugim etapie!
Jest nim użytkownik o ksywce MICHU9212! Serdecznie gratulujemy!

01.10.2014 12:17
Wotson
433
odpowiedz
Wotson
21
Nekromanta Roślin
Image

Moja praca jeszcze raz

01.10.2014 14:40
434
odpowiedz
the_matrix
104
Pretorianin
Image

Zgłoszenie do części graficznej.

01.10.2014 15:24
Saerwen
435
odpowiedz
Saerwen
3
Legionista

@the_matrix - twoja praca to przecież tylko lekko zmodyfikowany screenshot z gry:
http://dafan.cz/wp-content/uploads/2014/01/Valecny_stul_0.jpg

01.10.2014 15:30
436
odpowiedz
the_matrix
104
Pretorianin

To prawda, co nie zmienia faktu, że w regulaminie nie jest napisane, że nie można przerabiać istniejących obrazków.

01.10.2014 16:21
Mateusz16b
📄
437
odpowiedz
Mateusz16b
135
Rycerz
Image

Zauważyłem, że znaczna ilość osób, które złożyły swoje zgłoszenia do części graficznej konkursu, na swoich pracach się nie podpisuje. Dlatego też wysyłam ponownie swoją ilustrację bez podpisu.

01.10.2014 16:29
Graphos
438
odpowiedz
Graphos
45
Centurion
Image

Moje zgłoszenie do konkursu graficznego.

01.10.2014 17:05
439
odpowiedz
Agi244
15
Legionista
Image

Ufff narysowane :D

01.10.2014 17:12
440
odpowiedz
zanonimizowany581957
99
Generał

Ostatnie dwie, rewelacyjne prace graficzne, rozwiały moje nadzieje na sukces w tym etapie... Ale tanio skóry nie sprzedam, będę walczył aż do ostatniego etapu! :)

01.10.2014 17:33
👍
441
odpowiedz
the_matrix
104
Pretorianin

Przyznaję, dwie ostatnie prace są bardzo dobre

01.10.2014 18:53
442
odpowiedz
robcio1994
9
Legionista
Image

"Blackwall ze łzami w oczach stał nad nieprzytomną inkwizytorką z mieczem wymierzonym w jej pierś. Szamotał się gwałtownie, jakby walczył z niewidzialną ręką, która popycha ostrze w dół. Zamarłem ze zdumienia, ale Morrigan jednym ruchem ręki odrzuciła Szarego Strażnika na kilka sążni."

01.10.2014 19:27
443
odpowiedz
zanonimizowany885743
14
Generał

A ja zamiast się załamywać robiłbym swoje - deviantart Twoim przyjacielem;)

01.10.2014 20:48
444
odpowiedz
Michu9212
4
Junior

No proszę, bardzo miłe wyróżnienie, dziękuję :)

01.10.2014 20:49
445
odpowiedz
Nennesis
3
Legionista
Image

"- Niebawem uderzą – odezwała się Morrigan, wypowiadając na głos to, co i tak wszyscy przecież wiedzieliśmy."

02.10.2014 13:23
Dzwiedziiu
446
odpowiedz
Dzwiedziiu
49
pracownik GOL

GRYOnline.pl

Dzisiaj ogłaszamy kolejnego, trzeciego wyróżnionego w naszym konkursie. Jest to mastji, gratulacje! Komentarz Autorki możecie przeczytać w zakładce Wyniki.
Jutro ogłosimy zwycięzcę tego etapu, więc bądźcie czujni!

02.10.2014 14:46
447
odpowiedz
zanonimizowany983828
88
Senator

Z dotychczasowych prac graficznych najlepsza jest użytkownika @Graphos - najbardziej klimatyczna i bardziej mroczna od niezłej w sumie też pracy @Agi244, która jest jakby ucięta od góry i jak na dark fantasy, zbyt kolorowa wg mnie.

02.10.2014 15:12
😊
448
odpowiedz
Astro2199926
21
inny na swój sposób

drenz
Moje prace skanowałem na drukarce Hp deskjet. Większość prac umieściłem na kupce, a te, które miałem wyrzucić jak się okazuje uratowały mnie.

02.10.2014 16:58
Sophikar
449
odpowiedz
Sophikar
18
Legionista

Moje zgłoszenie na konkurs graficzny.
"Opętany Blackwall"

" - Oni mnie wołają. - Jego twarz wyglądała jak upiorna maska. - Wołają z Pustki, mówią, że nadszedł mój czas. Nie zamykać wyrw, krzyczą, zabić tę, co zapieczętowuje. Mroczne Pomioty, moi skażeni bracia wołają mnie! "

MCH

02.10.2014 17:05
Sophikar
450
odpowiedz
Sophikar
18
Legionista
Image

Moje zgłoszenie na konkurs graficzny.
"Opętany Blackwall"

" - Oni mnie wołają. - Jego twarz wyglądała jak upiorna maska. - Wołają z Pustki, mówią, że nadszedł mój czas. Nie zamykać wyrw, krzyczą, zabić tę, co zapieczętowuje. Mroczne Pomioty, moi skażeni bracia wołają mnie! "

MCH

02.10.2014 17:27
451
odpowiedz
Nerio
40
Centurion
Image

Moja wersja opętanego strażnika.

Spodziewałem się, że będzie trudno wygrać. Powodzenia wszystkim!

02.10.2014 18:15
452
odpowiedz
Asderuki
3
Junior
Image

Ja też się zgłaszam do konkursu.

Jakoś tak postanowiłam, że wolę bardziej przedstawić nieufność Żelaznego byka do Morrigan.

Powodzenia wszystkim.

02.10.2014 18:26
453
odpowiedz
pablodar
7
Legionista
Image

Oto moja propozycja. Przednia zabawa - prosimy więcej takich konkursów :)

02.10.2014 19:36
454
odpowiedz
Morwen the Proud
1
Junior
Image

Morrigan, mgła i mrok - oto moje zgłoszenie.

02.10.2014 19:41
455
odpowiedz
zanonimizowany581957
99
Generał

OK, oficjalnie porwałem się z motyką na słońce... :D Moimi faworytami są Graphos i Nerio. Ciekawe, kto zatriumfuje.

02.10.2014 22:52
red-foxie
456
odpowiedz
red-foxie
3
Junior
Image

"Bo odkąd zagłębiliśmy się w Bagna Nahashinu, coś się w Morrigan zaczęło zmieniać. Coś w jej oczach, w sposobie, jakim ściągała poły płaszcza, kiedy wieczorem siedziała przy ognisku, zawsze samotna, w pewnej odległości od innych [...]"

02.10.2014 22:56
457
odpowiedz
MorningStar
8
Legionista
Image

Moja praca :) Mam nadzieję że się spodoba :)

02.10.2014 23:45
Pliszka18
458
odpowiedz
Pliszka18
7
Legionista

Moje zgłoszenie :)

02.10.2014 23:49
Pliszka18
459
odpowiedz
Pliszka18
7
Legionista
Image

moje zgłoszenie :)

03.10.2014 14:47
Dzwiedziiu
460
odpowiedz
Dzwiedziiu
49
pracownik GOL

GRYOnline.pl

Nadszedł dzień na który czekaliście!
Zwycięzcą w tym etapie konkursu jest...
Teatime!
Gratulujemy nagrody i jednocześnie informujemy, że jutro zacznie się kolejny etap konkursu oraz podamy zwycięzcę zgłoszeń graficznych! Powodzenia!

03.10.2014 15:31
461
odpowiedz
zanonimizowany885743
14
Generał
Image

Gratulacje!

03.10.2014 15:45
wysłannik
462
odpowiedz
wysłannik
59
Łowca Czarownic

Gratuluje wygranej!
Chociaż dziwi mnie nieco fakt, że autorka w swoim komentarzu ponownie zachęca do poprawności stylistycznej - przecież robiła to w poprzednim etapie i chyba każdy powinien się z tym zapoznać i się do tego zastosować, a tu wygrywają prace, które i tak nie zastosowały się do podanych wskazówek. Ale no cóż... trudno.

Pytanie do organizatorów: czy będzie możliwe aby ukazała się jakaś lista użytkowników, których prace zostały wysłane do autorki konkursu? Już nie chodzi mi o ten etap, ale o kolejny.

03.10.2014 16:01
463
odpowiedz
Fuin
3
Junior

Gratulacje Teatime!

@Eredin - mehehe ;)

03.10.2014 16:30
464
odpowiedz
MorningStar
8
Legionista

Nie ma mojej pracy wśród zgłoszeń graficznych, czy można wiedzieć dlaczego?

03.10.2014 16:33
465
odpowiedz
zanonimizowany581957
99
Generał

Teatime - Gratuluję zwycięstwa :)

03.10.2014 17:11
Saerwen
466
odpowiedz
Saerwen
3
Legionista

Gratulacje!
Czy w następnym etapie to my mamy już dopisać zakończenie, czy zrobi to sama Autorka?

03.10.2014 18:29
Dzwiedziiu
467
odpowiedz
Dzwiedziiu
49
pracownik GOL

GRYOnline.pl

wysłannik: tak, będziemy mogli podać taką listę.
MorningStar: musiałem ją przeoczyć, ale oczywiście jest brana pod uwagę. Niedługo pojawi się na odpowiedniej zakładce ;)
Saerwen: Autorka będzie dopisywać końcówkę.

03.10.2014 19:36
468
odpowiedz
falka10
2
Junior

Ciekawi mnie kto będzie pisarzem zaproszonym do do następnej edycji zabawy. Graphos, Nerio, Agi244 i Sophikar - fantastyczne prace.

03.10.2014 21:05
469
odpowiedz
MorningStar
8
Legionista

Dzwiedziiu dziękuję za odpowiedź. Nie chciałam zabrzmieć jak stara baba :), po prostu myślałam, że ominęłam jakiś punkt w regulaminie i coś zrobiłam źle w mojej pracy.

03.10.2014 22:42
470
odpowiedz
Teatime
3
Junior

Dziękuję bardzo za tak miłą niespodziankę i wszelkie gratulacje. Mam nadzieję, że komuś spodobało się moje opowiadanie i jego czytanie sprawiło mu przyjemność. Dziękuję również za wszelkie słowa krytyki i uwagi odnośnie mojej pracy, szczególnie od Pani Brzezińskiej, które na pewno postaram się wziąć do siebie.

03.10.2014 23:34
471
odpowiedz
Musich
111
Konsul

Gratuluję, Teatime.
Jeśli chodzi o Twojego powyższego posta - tak, mi się podobało, byłaś jedną z moich faworytek. Możesz być z siebie dumna :)

03.10.2014 23:38
472
odpowiedz
zanonimizowany581957
99
Generał

Mi również się podobało, a przede wszystkim znalazło uznanie Pani Brzezińskiej, także ciesz się zasłużonym sukcesem! No i oczywiście kolekcjonerskim wydaniem Inkwizycji :)

04.10.2014 12:13
Suomi
473
odpowiedz
Suomi
26
Moon Scented Hunter

GRYOnline.pl

Dziękujemy za wszystkie zgłoszenia graficzne. Zwycięzcą w pierwszym etapie konkursu graficznego jest... Nerio! Serdecznie gratulujemy :) Kolejne ilustracje do części II przyjmujemy do 10 października.

Jednocześnie dzisiaj zapraszamy również do przeczytania II części opowiadania Dragon Age oraz dopisania dalszego ciągu historii. Zgłoszenia przyjmujemy do 6 października włącznie.
Powodzenia!

04.10.2014 12:37
474
odpowiedz
zanonimizowany581957
99
Generał

Nerio jak najbardziej zasłużonym triumfatorem. Sam był moim faworytem, także gratuluję! :)

04.10.2014 14:53
475
odpowiedz
Lapak
8
Legionista

Noc była ciężka i chociaż spotkałem już wiele dziwactw to jednak nadal czułem przerażenie myśląc o okrucieństwie tych wszystkich istot, zarówno mrocznych pomiotów jak i demonów Pustki. Mimowolnie spojrzałem na Inkwizytorkę, była młoda, zdecydowanie każdy w tej grupie był od niej starszy, Blackwall, Morrigan, Żelazny Byk, ja ale także nasi przyjaciele, którzy zostali w Val Royeaux. Coś jednak się w niej kryło, wiedzieliśmy o jej mocy, sile. Wtedy w siedzibie apostatki pokazała także swoją determinację, była jak Hawke, zawsze w najcięższych momentach jego przywództwo dawało siłę całej naszej grupie. Byli tylko oni, moi kompani, moja rodzina. Brata straciłem, oszalał przez czerwone lyrium. Teraz cały świat stoi na krawędzi katastrofy a wszyscy zachowują się jakby słyszeli ten sam śpiew jaki słyszał mój brat.
Mój wzrok spoczął na Morrigan, ta czarownica mnie przerażała ale czasami na jej twarzy widziałem smutek, jakby tęsknotę za czymś lub kimś. Może chodziło o jej dawne życie? Wiedziałem, że była z pierwszym Szarym Strażnikiem, bohaterem Fereldenu. Nie tylko pomagała mu pokonać Arcydemona ale także łączyło ich coś więcej. Czarodziejka niewiele o tym mówiła, prawie nic. Leliana w tajemnicy powiedziała mi o dziecku wiedźmy. Nikt jednak nie wie gdzie to dziecko jest, gdzie zniknął także Szary Strażnik. Może ona wykorzystała tych dwojga do przedziwnego rytuału.
Wtedy z zamyślenia wyrwał mnie donośny głos Byka.
- Budzi się – te dwa słowa sprawiły, że każdy stanął jakby został sparaliżowany jakimś czarem. Inkwizytorka poruszyła się niespokojnie. Zamknięte powieki drgały, wyglądało to jakby Inkwizytorka rozglądała się w ciemności swojego umysłu. Jej wskazujący palec uniósł się po czym opadł. Walczyła. Chociaż była czarodziejką to jednak w jej sercu widziałem prawdziwego wojownika, postawiłbym cały swój majątek, zapewniam, że nie raz dowiodła, iż mimo młodego wieku, jest silniejsza od niejednego z nas.
Wtem Morrigan zmarszczywszy brwi uniosła resztki swej sukni i podeszła do Inkwizytorki następnie położywszy dłoń na jej czole. Można by nawet stwierdzić, że zrobiła to delikatnie, z matczyną troską. Wszyscy wiedzieliśmy o użyteczności Inkwizytorki w tej misji, misji zażegnania największego konfliktu od lat. Ja jednak wiedziałem swoje, Morrigan przypominała sobie o dziecku. Nikt więcej nie podejrzewał Wiedźmy z Głuszy o taką delikatność.
- Czasami mam wrażenie, że to są tylko sny, te same sny jakie widuję co noc. – Odezwał się nasz kompan, Szary Strażnik. Nie było już tajemnicą jakie brzemię musieli nosić Ci, którzy walczyli z pomiotami, a którzy stanowią zbrojne ramię każdego narodu. Właśnie przez to traktowaliśmy ich jak bohaterów. Tym razem może miał rację? Może to był tylko sen? Może zostaliśmy wrzuceni do Pustki, świata snów?
- Coś jest nie tak – zakomunikowała wiedźma i położyła obie dłonie na skroniach naszej małej bohaterki. Morrigan zamknęła oczy, skupiła się na czymś co sięgało poza zmysły zwykłych ludzi a już na pewno krasnoludów. Zielona energia wyglądająca jak bardzo szybko rozszerzająca się kopuła wokół ciała Inkwizytorki śmignęła przez otaczającą nas przestrzeń…

04.10.2014 17:54
476
odpowiedz
Nerio
40
Centurion

Miłe zaskoczenie! Dzięki wielkie i powodzenia wszystkim w kolejnych etapach. Nie mogę się doczekać aby zobaczyć co wymalujecie! :)

04.10.2014 18:15
477
odpowiedz
Nennesis
3
Legionista
Image

dodanie Flemeth do opowiadania było świetnym pomysłem :D

04.10.2014 20:20
478
odpowiedz
Astro2199926
21
inny na swój sposób

- A my – Byk popatrzył na mnie posępnie – nic nie wiedzieliśmy i nie mogliśmy was powstrzymać.
- Nikt nie mógł - wtrącił nadzwyczaj łagodnie quanari.
- Zmywajmy się zanim ściągniemy sobie na głowę stado genloków - odezwała się inkwizytorka z niekrytym bólem w głosie.
- Nie one są naszym największym zmartwieniem, ruszajmy zanim wyjdzie za nami coś gorszego - Morrigan jakby wyczuwała coś o wiele potężniejszego niż tylko kilka demonów z pustki.

Noc była bezgwiezdna, szliśmy jeden za drugim oświetlani już tylko przez nikłe światło księżyca przebijające zza ciemnych chmur. Każde z nas widziało co najwyżej plecy następnego, z wyjątkiem Blackwalla, on widział wszystko to co dla innych było niewidoczne. Czuł zew demonów. Szedłem za nim od kilku godzin i chyba jako jedyny dostrzegałem jaką walkę toczył on z samym sobą. Mimo, że szedł tyłem do mnie jego postawa i sposób w jaki stąpał po ziemi świadczyły o całym tym cierpieniu jak nosił on w sobie.

W końcu byliśmy zmuszeni zrobić postój Blackwall, Byk, Inkwizytorka, oni wszyscy niebyli w stanie ustać na nogach. Razem z Morrigan postanowiliśmy trzymać wartę, cokolwiek by się stało teraz to my mimo wycieczenia trzymaliśmy w rękach odpowiedzialność za nich wszystkich.

- Demony - nagle donośny krzyk Szarego Strażnika wyrwał mnie ze snu.
- Nie, nie teraz - pomyślałem.
Blackwall miotał się jak w amoku, wszyscy stali w okuł niego jak zaklęci.
- Inkwizytorka - Morrigan jakby tym słowem rzuciła na mnie czar.
Na ustach i ręku kobiety zaczęły pojawiać się rubinowe runy.
- Kiedy to się stało - pomyślałem.
Po chwili widziałem Już wszystko: Inkwizytorkę, Szarego Strażnika, Żelaznego Byka z toporem w ręku i Morrigan, która wyciąga zza szaty nuż z jakiegoś błękitnego kruszcu.
- Co wy chcecie zrobić - wykrzyczałem.
- Ulżymy tym nieszczęśnikom - wyszeptała Morrigan.

05.10.2014 03:31
mastji
479
odpowiedz
mastji
10
Legionista

(...)

Ta przeklęta noc na Moczarach Nahashin trwała zdecydowanie zbyt długo, co gorsza, jaśniejący srebrnym blaskiem księżyc na usianym migoczącymi gwiazdami firmamencie jak na złość świadczył o tym, że do jej końca wciąż jest dalej niż bliżej. Wreszcie uwolniliśmy się od ciężkiej mgły i duszących oparów, i gdyby nie smród porozrzucanych jak okiem sięgnąć zwęglonych ciał i wypalonego do szczętu fragmentu bagniska gotów był bym pomyśleć, że oto jestem świadkiem tego, co powierzchniowcy zwykli nazywać "pięknymi okolicznościami przyrody". Bez wątpienia, ta noc była piękna: cicha, jasna i spokojna. Była, zapewne tak - dla każdego, oprócz nas...

Wyczerpani, głodni i w większym lub mniejszym stopniu ranni - w tamtym momencie nie widzieliśmy sensu dalszej wędrówki przez mokradła. Wszystko, co do tej pory mogło pójść źle, poszło źle. W milczeniu, razem z Żelaznym Bykiem, pochowałem jego dwóch poległych kompanów, czyli przeniosłem to, co dało się w jednym kawałku donieść do wykopanego przez niego gołymi rękami dołu w szarej, wilgotnej ziemi. Mdły zapach spalonego ciała powodował, że zbierało mi się na wymioty, mimo to z zaciśniętymi zębami dokończyłem swoją robotę, chcąc choć trochę ulżyć w tej ciężkiej chwili coraz bardziej ponuremu kompanowi. Nie liczyłem na podziękowania - i słusznie, bo żadnych się nie doczekałem. Po wszystkim olbrzym stanął przy zaimprowizowanej mogile i począł coś szeptać w swoim szorstkim języku, najpewniej rodzaj modlitwy lub podziękowania. Nie było tam już miejsca dla krasnoluda, skierowałem się więc bez słowa w kierunku zwalonego, ogromnego drzewa, przy którym siedziała ciężko oddychająca Morrigan, pilnująca naszego opatulonego czerwonymi od krwi kocami skarbu - inkwizytorki.

- Popatrz na nią, bez jednego pantofelka i w podartym odzieniu, z poparzonymi aż do łokci rękami i spalonymi włosami - a mimo to w jej oczach wciąż jest ta iskra...ta duma. Cała Morrigan. - zanim pomyślałem, skąd dochodzi i do kogo należeć może spokojny głos rozlegający się w nocnej ciszy, zorientowałem się, że wierna Bianka już celowała w rozlewający się półmrok. To był Blackwall, o którym w całym tym zamieszaniu zapomniałem. Szary Strażnik wyglądał fatalnie, leżał wsparty o zmurszały głaz, a z jego boku wciąż sterczał mój bełt. Twarz miał białą jak śnieg, tylko jego czarne, wciąż bystre oczy świadczyły o tym, że nie przemawia do mnie trup. Schowałem swoją kuszę i sięgnąłem po bukłak, by podać mu wody, jednak on gestem odmówił.
- Wiesz, to zabawne Varricku, ale czuje się teraz najlepiej odkąd weszliśmy w to cudowne miejsce. Miło jest znowu kontrolować swoje ciało, nie słyszeć ciągłego wrzasku w swojej głowie. Choć i taki bełkot pozwala zrozumieć pewne rzeczy. Na przykład to, z czym się mierzymy. - Strażnik spojrzał mi w oczy z pozbawionym radości uśmiechem i dodał: - Pomioty, wiedźma z bagna, Morrigan, Byk, ja i Ty. Wszyscy jesteśmy pionkami, Ona rozgrywa nas od dawna. Pomyśl...Apostatka żądna potęgi, nasza czarodziejka i jej chęć dorównania matce, qunari i jego upór, bezrefleksyjny zapał inkwizytorki, Szary Strażnik, Ty...To szczególny rodzaj... demona, siedzący po trochu w każdym z nas, toczący nas, przybierający różne kształty. Zaiste, mający wielu przyjaciół. Co jeśli spaczona magia może nadać Jej formę? Miecza i magii Ona się nie boi. Wiesz o czym mówię, prawda?

Nie wiedziałem. Kręcąc głową odszedłem bez słowa od konającego Blackwalla, nie świadom tego, że nawet w tamtej chwili dokarmiałem Ją, nie przyznając się przed samym sobą do swojej ignorancji.

05.10.2014 07:44
480
odpowiedz
Boim
111
Konsul

- Zabierajmy się stąd, nic tu po nas, wracamy do Val Royeaux, i tym razem wracamy na moich zasadach. - Quanari spojrzał na mnie, a potem na resztę, gwizdnął do swojego podkomendnego, i wydał mu kilka rozkazów. Dwóch zwiadowców poszło dokonać zwiadu drogi powrotnej, trzech innych zaczęło przetrząsać pobojowisko. Morrigan podeszła do inkwizytorki, aby ją zbadać. Poprawiało jej się, oczy przestały być takie mętne jak kilkanaście minut temu, jej oddech się uregulował, a sama zaczęła nabierać kolorków na twarzy. Wierzcie mi drodzy panowie, że dzisiejsza przygoda zapadnie mi w pamięć najbardziej. Ostatni raz kiedy widziałem coś tak szalonego, była wyprawa do więzienia starych strażników z Hawke. Znalezienie Koryfeusza i poznanie jego historii całkowicie zmieniło mój pogląd na świat, i jego historie. Jeszcze była wyprawa na głębokie ścieżki i sytuacja z bratem, ale to jest coś bardziej prywatnego.

- Inkwizytorka się wyliże, to co ją opętało traci wpływy. Pozostałem tylko ja - Blackwall oparł się o pień, jego oczy stały się całkowicie szare, ciało zaczęło blednąć, a z rany po bełcie wylewała się krew o bardzo ciemnym kolorze.

- Dobrze wiesz, co musimy zrobić. - Powiedział bez ceregiel Byk, ale w jego głosie nie wyczuwałem złości, czy grozy. - Jeżeli Cię zostawimy, możesz narobić nam kłopotów.

- Wiem Byku, masz racje. Zwykły pomiot, a pomiot zrodzony z Szarego Strażnika to wielka różnica. Jestem gotowy. Nie chcę stać się powodem do czyiś łez, czy smutku. Zabij mnie, zanim przemiana dobiegnie końca.

Morrigan spojrzała na Byka, i Blackwalla. W jej oczach zauważyłem zrozumienie, skinęła na wznak głową. Inkwizytorka dopiero teraz zrozumiała co się mniej więcej wydarzyło, pokręciła z niedowierzaniem głową, ale nie widziałem żadnych oznak sprzeciwu. Byk podszedł do Blackwalla, uklęknął przy nim. Dotknął palcem jego czoła, i wypowiedział w swoim ojczystym języku słowa, które brzmiały jak pożegnanie, albo namaszczenie. Po tych słowach nastała absolutna cisza, pozostali Quanari, w tym Ci co szukali jakiś śladów przy poległych, uklęknęli w stronę Blackwalla, oddając mu szacunek. Moi drodzy, nigdy w życiu nie widziałem aby Quanari potraktował tak kogoś nieswojej rasy. Było to coś pięknego, a zarazem smutnego, gdyż w momencie kiedy Quanari uklękli, Byk odpiął od pasa długi sztylet, przyłożył ostrzę do serca Blackwalla, i wypowiadając znów kilka nieznanych słów, wbił szybkim ruchem żelazo w serce strażnika. Mężczyzna stęknął, z jego ust wypłynęła strużka krwi. Blackwall wydał z siebie ostatni oddech, i odszedł od nas, na zawsze.

Byk się uniósł, spojrzał na Morrigan, i dodał:

- Morrigan, spodziewałaś się swojej matki?
- Spodziewałam się kogoś potężniejszego niż zwykła wiedźma, ale nie wiedziałam że ona nas tutaj znajdzie. - Morrigan nie oderwała wzroku od inkwizytorki, którą starała się doprowadzić do normalnego stanu.
- Nie wdawajmy się teraz w szczegóły. - szybko rzekłem do nich. Ta rozmowa mogła doprowadzić do mocnej awantury, a nie mieliśmy ani czasu, ani sił. - Flemeth już dała się Morrigan we znaki podczas ostatniej plagi, potem spotkałem ją w Kirkwall. To że ją spotkaliśmy tutaj nie dziwi mnie wcale. Dlatego też proponuje przełożyć tą rozmowę na później. Musimy pochować Blackwalla i zająć się naszą ukochaną inkwizytorką, a potem zastanowić się jak wrócimy do Val Royeux.

Oboje zaakceptowali moje słowa. Morrigan zaczęła czarować zaklęcia uzdrawiające na inkwizytorkę, a Byk wydał rozkaz swoim podkomendnym do przygotowania pochówku. Po niecałych trzydziestu minutach nasz wierny przyjaciel został pochowany, a inkwizytorka była zdolna do stanięcia na własnych nogach, chociaż i tak była dość osłabiona. Byk nakazał swoim ludziom zebrać to co znaleźli, a resztę niezbadanych rzeczy zostawić. Wyruszyliśmy przed zmrokiem, zaraz po wyjściu, Morrigan użyła magii by zakryć wszelkie dowody dzisiejszej bitki. Szliśmy wolniej z powodu inkwizytorki, pytała się naszej magiczki co się z nią działo, ale ta wymijała się z odpowiedzią. Ale ja, moi drodzy, domyślam się co się stało. Widziałem jej oczy, oczy inkwizytorki, żółte i ponure, a także zauważyłem kolor oczu Flemeth przemienionej w smoka, istna żółć. Morrigan też to musiała dostrzec, ale nie chciała nam zrzucać następnych powodów do zmartwień, chociaż i tak kiedy wrócimy do Val Royeaux, będziemy musieli wyjaśnić sobie kilka spraw.

Szliśmy przez całą noc, Byk rzadko kiedy się odzywał, z godziny na godzinę zwiększaliśmy tempo. Inkwizytorka zaczęła iść sama, na jej twarz wrócił ten jedyny w swoim rodzaju uśmiech. Morrigan wyglądała ponuro, a ja sam nie byłem zadowolony z wyprawy. Dziewczyna której szukaliśmy nie żyje, znikąd spadła na nas Flemeth, Blackwall nie żyje, i prawie straciliśmy inkwizytorkę. Nie wiem co będzie dalej, ale chciałbym chociaż raz nie wracać ze złymi nowinami.

Zarządziliśmy postój kiedy zaczęło świtać. Zjedliśmy część prowiantu, i ogrzaliśmy się przy ognisku. Morrigan usiadła przy inkwizytorce by sprawdzić jej stan. Byk nie odezwał się ani słowem, tak samo jak i ja. Bez odpoczynku ruszyliśmy dalej. Nikt z nas nie chciał zostać w tej głuszy nawet na chwilę dłużej. Byk co jakiś czas konsultował się ze zwiadowcami, i z ich raportów nie było czego się obawiać. Z dowodów jakie zebrali jego ludzie nie było nic ciekawego, poza kilkokam nadpalonymi książkami napisanymi w nieznanym języku. Zapewne są to jakieś księgi czarów, czy rytuałów. Kiedy nastało południe widzieliśmy już baszty Vol Royeaux. Uradował mnie ten widok, innych tak samo, nawet Byk się uśmiechał szerzej niż zwykle. Tylko ile potrwa ta chwila? Znaleźliśmy tamtą dziewczynę, ale w postaci hurloka. Co powiemy jej podopiecznym? - Przepraszam mości państwa, ale wasza dziewczynka była pomiotem, urąbaliśmy jej głowę i zostawiliśmy wronom. - Będziemy o tym głowić się potem, jak wyjdziemy z głuszy. Zlecono nam odnalezienie tej dziewczyny, a nie sprowadzenie. Baronowie nie będą mogli mieć nam za złe tego, że dziewczyna nie jest żywa. Do tego sami straciliśmy towarzysza, więc będą musieli zrozumieć że nie było możliwości ratunku. Mam nadzieje, że tylko to zrozumieją.

Pod wieczór doszliśmy do bram. Dwóch strażników stało przy wejściu, kilku na blankach. Jeden na nasz widok coś krzyknął, potem drugi raz. Po kilku sekundach otworzyła się brama, a my przeszliśmy przez mury. Strażnik kazał nam niezwłocznie udać się do sal Barona zamku. Zauważyli że nie mamy ze sobą dziewczyny, ale czy zauważyli że brakuje nam także kompana?

Weszliśmy do głównej hali. Ten kto informował Barona o naszym powrocie, musiał powiedzieć też o tym, że nie mamy ze sobą dziewczyny. Ponieważ kiedy drzwi za nami się zamknęły, w naszą stronę ruszyło kilkunastu żołnierzy z wydobytą bronią.

- Brać ich!! Chcę mieć ich żywych!! - Krzyknął baron.

Zanim straciłem przytomność, moja Bianka tańczyła jak szalona...

05.10.2014 08:05
481
odpowiedz
zanonimizowany579358
105
Senator

- A my – Byk popatrzył na mnie posępnie – nic nie wiedzieliśmy i nie mogliśmy was powstrzymać.
- Wszyscy ulegliśmy złudnemu wrażeniu - rzekła z goryczą Morrigan. Gdy na nią zerknąłem ciągle miałem przed oczami Flementh.
- Jedno jest pewne - odparłem - musimy dopaść to coś zanim to dopadnie nas.
- On ma rację - powiedział Blackwall, a ja spojrzałem na niego z zaskoczeniem, gdyż nieczęsto się ze mną zgadzał. Nie miał też najwyraźniej do mnie żalu ani o tę cuchnącą derkę, ani o to, iż bełt wystrzelony z mej ukochanej Bianki tkwił mu teraz w ramieniu. - Musicie to zrobić, inaczej cały nasz dotychczasowy wysiłek pójdzie na marne. Ja się wam już do niczego nie przydam, Mrok coraz szybciej bierze mnie we władanie i najpewniej nie dożyję świtu. Gdy będzie po wszystkim przekażcie Szarej Straży wieść o mej śmierci i niewykonaniu powierzonej mi misji, tylko o to was proszę. Żelazny Byku, zrób to co konieczne.
Obaj spojrzeli na siebie z powagą. Wszystko to trwało mrugnięcie oka i już Szary Strażnik zwisał bez życia z rąk qunari. Byk położył jego ciało pod drzewem, odwróciłem wzrok i rozejrzałem się po reszcie. Inkwizytorka majaczyła leżąc na noszach, Morrigan wycieńczona, opierała się o swój kostur, zaś po szarżownikach qunari zostało tylko kilka strzępów nieopodal. W tym momencie szczerze zwątpiłem w to, iż doczekam ranka i będę miał jeszcze okazję wysączyć kufel chłodnego, złocistego, pienistego trunku w słonecznym cieple dnia. Takie myśli w mrocznych, zimnych Moczarach Nahashin wydawały się kompletnie nierzeczywiste. By oderwać się od nich wbiłem wzrok w nieprzeniknioną ciemność. Wydawało mi się, że i tak już gęsta mgła zaczęła gęstnieć jeszcze bardziej. Mlecznobiałe obłoki napierały na nas z coraz większą mocą. Wzdrygnąłem się, ścisnąłem mocniej Biankę, co dodało mi otuchy i spojrzałem pytająco na Morrigan.
- Ten demon, czy cokolwiek to jest, uciekł - powiedziała niechętnie zmęczonym głosem, próbując doprowadzić do porządku swą szatę. - Najwidoczniej zranienie Blackwalla w jakiś sposób go osłabiło. Żebym tylko wiedziała dokładnie z jakiego rodzaju magii korzysta... Z pewnością nie jest to coś z naszego świata.
- Nawet nie wiemy gdzie szukać tej istoty - mruknął ponuro Byk, czyszcząc swój piękny, dwuręczny miecz z czarnej juchy pomiotów.
- Co ty nie powiesz - wycedziła ironicznie czarodziejka. Wyczuwając nadejście jednej z ich kłótni chciałem się wycofać, gdy naszych uszu dobiegł jakiś dźwięk, a raczej głos. Głos dziewczynki.
- Trzeba...odwrócić...rytuał...
Słaby szept dobiegał z ust inkwizytorki.

- I co? Co dalej? - gromadka wnucząt siedzących przed kominkiem z niecierpliwością dopytywała się o ciąg dalszy.
- Późno już. Nie sądzicie, moi mali panowie, że powinniście pójść do łóżek? - zapytał z chytrym uśmiechem Varrik, choć tak naprawdę tylko się z nimi droczył. Nie bez pewnej dumy stwierdził, iż każde jest choć trochę do niego podobne.
- Nie możesz nam tego zrobić! - wywrzaskiwały oskarżycielsko.
- Poprowadź ich lub giń! - przypomniały mu stare krasnoludzkie przysłowie.
- No już dobrze, już dobrze. Na czym to ja skończyłem? - zapytał się drapiąc się w podbródek, choć doskonale wiedział gdzie przerwał swą powieść.
- Na tym jak inkwizytorka zaczęła odzyskiwać przytomność - oznajmił Thorglin, najstarszy z jego wnuków. - A właśnie dziadku, jeszcze nic nam o niej nie powiedziałeś.
- A więc posłuchajcie...

05.10.2014 10:27
482
odpowiedz
Gogetas
21
Legionista

Blackwall zakaszlał, z jego ust chlusnęło kilka kropel bordowej krwi.
– Ale się rozgadaliśmy – wycharczał, uśmiechając się słabo, po czym zerknął ukradkiem na wciąż sterczący mu z ramienia bełt. – Na mnie już chyba czas.
Owładnęła mną wtedy, moi mili panowie, niespodziewana fala politowania i współczucia dla Strażnika, którego przez całą tę podróż – mimo ostatnich wydarzeń, kiedy to postradał rozum – zdążyłem polubić, poprosiłem więc Morrigan, by przy użyciu jakichś czarodziejskich sztuczek zajęła się jego raną. Pewnie was to zdziwi, tak samo jak wtedy zdziwiło i mnie, ale wyobraźcie sobie, że jakimś cudem zdołałem się przebić przez jej barierę i trafić w pokłady człowieczeństwa. Zapewne równie dobrze jak ja wiedziała, że ratowanie Blackwalla przy jego skażeniu to zwykła głupota i że przysporzy nam to tylko i wyłącznie kłopotów, ale uklęknęła nad nim i wyciągnęła ręce w stronę zranionej ręki, mamrocząc zaklęcia. W tej samej chwili Strażnik, stękając z wysiłku, podniósł z ziemi sztylet – pozostałość po jednym z genloków – i zanim ktokolwiek zdążył zareagować, wbił go sobie w lewą pierś.
Skonał szybko, przed śmiercią zdążył jeszcze wysilić się na jeden, ostatni uśmiech.
– Pewnie tak będzie lepiej – odezwał się nagle Żelazny Byk, z uznaniem wpatrując się w ciało Strażnika.
Nie wiem, jak to się stało, może śmierć Blackwalla w jakiś sposób nas pogodziła i wzmocniła łączącą nas więź – wynikającą nie z wzajemnego uznania, a prędzej ze spędzonych wspólnie ciężkich chwil – ale mimo dzielących nas kłamstw doszliśmy do porozumienia i zdaliśmy sobie sprawę, że teraz, bardziej niż kiedykolwiek przedtem, ważna jest współpraca.
Dopiero wtedy dostrzegłem, że nacierająca na nas wcześniej mgła zniknęła. Do teraz nie wiem dokładnie, jak to się stało, może wy macie jakąś sugestię, ale podejrzewam, że miało to związek z odejściem bosonogiej dziewczynki.
– Co teraz? – zapytałem, całkowicie zdając się na ich propozycje. Ja nie miałem żadnej.
W oczach Morrigan dostrzegłem niespodziewany błysk – błysk, na który wszyscy tak naprawdę czekaliśmy. Widząc go, zrozumiałem z ulgą, że wróciła do nas stara, dobra Wiedźma z Głuszy, która zawsze miała plan w zanadrzu.
– Znam to miejsce – powiedziała głośno i dobitnie, podkreślając każde słowo. – Bywałam tu kiedyś z moją matką, niedaleko znajduje się chata, w której spędzaliśmy noce.
– Sugerujesz, żebyśmy tam poszli? – wtrąciłem, unosząc brwi. – Przecież właśnie tam będą na nas czekać, chcesz wejść prosto w pułapkę!
Uśmiechnęła się chytre i tajemniczo.
– I właśnie o to chodzi. – Przeniosła wzrok na wciąż nieprzytomną inkwizytorkę. – Pytanie tylko, co z nią?
Wtedy, moi drodzy ziomkowie, stało się coś, czego również do dzisiaj nie potrafię pojąć, jak zresztą wielu innych rzeczy z tamtej nocy, choć podejrzewam, że miało to związek z eliksirem Żelaznego Byka, o którym wcześniej wam wspominałem. Otóż inkwizytorka podniosła się nagle, jakby wywołana przez Morrigan, i stanęła przed nami, dumna i wyprostowana.
– Z nią wszystko w porządku – oznajmiła stanowczym i pewnym siebie głosem. – O nią nie trzeba się martwić.

05.10.2014 11:23
483
odpowiedz
zanonimizowany1031545
2
Junior

- Teraz jest już za późno… - powiedziała słabym głosem Morrigan.
- Nie jest za późno. – niespodziewanie do rozmowy wtrąciła się rześka teraz inkwizytorka – Trzeba znaleźć tę dziewczynkę i wykonać rytuał. Odesłać ją w Pustkę.
Spojrzałem na nią nieco zmieszany i pomyślałem, że chyba zwariowała. Dopiero co leżała bez sił i wszyscy myśleliśmy, że zaraz wyzionie ducha, a teraz raptem zagrzewa nas do walki. Wyraziłem swe wątpliwości na głos.
- Nie martw się, Varricu, czuję się dobrze, wiedźma jest osłabiona po walce, czuję to, bo nie jestem już pod jej wpływem. Znajdziemy ją i odeślemy…
- Zaraz, zaraz – przerwał jej Byk – a jak niby chcesz to zrobić? Zostawiła ci mapę do swojej kryjówki?
Zanim smarkula zdążyła cokolwiek powiedzieć, odezwała się Morrigan. Doprawdy zdumiewające, jak te dwie doskonale się rozumiały!
- Blackwall nas zaprowadzi, wyczuwa pomioty. A ona… ona będzie tam, gdzie one.
Wszyscy równocześnie spojrzeliśmy na Strażnika. Nie pamiętam dokładnie jego słów, ale radził nam uciekać, zabić go i zapomnieć o całej sprawie. Twierdził, że nie mamy szans przeciwko tamtej zmiennokształtnej czarodziejce. Zmienił zdanie, kiedy Inkwizytorka podeszła do niego i wyszeptała mu coś na ucho.

Po chwili przemierzaliśmy od nowa Bagna Nahashinu w poszukiwaniu, zdaje się, Flemeth.
Trzeba przyznać, że starucha sprytnie ukryła swoją siedzibę. W gąszczu krzaków, pnączy i porostów znaleźliśmy wejście do jaskini. Szliśmy powoli długim, wąskim tunelem, który po pewnym czasie zaczął rozszerzać się, by stworzyć wielką grotę z licznymi odnogami.
Wiedźma i jej pupilki czekały na nas i zaatakowały błyskawicznie. Flemeth ponownie przybrała postać staruchy- ot, niegroźnej siwowłosej babulinki. Kiedy ona mierzyła się ze swą córką, reszta naszej kompanii zajęła się pomiotami. Żelazny Byk wpadł w furię – najwyraźniej mścił się za swych poległych pobratymców. Inkwizytorka również walczyła z zwarciu, nie chcąc najwidoczniej czerpać ze swej magicznej mocy. Ja i Bianka zaś powalaliśmy hurloki i genloki wystrzeliwanymi pociskami. Zapytacie zapewne, co w tej sytuacji zrobił nasz drogi druh, Blackwall. Zdaje się, że Szary Strażnik stoczył ze sobą jakąś niebagatelną wewnętrzną bitwę. Ostatecznie jednak, rzucił się nam do pomocy.
Naraz grotę wypełnił przeraźliwy krzyk, wydobywający się z dwóch gardeł jednocześnie. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą walczyły Morrigan i wiedźma kłębił się ciemnoszary dym, a kiedy się rozwiał ujrzeliśmy dwa nieruchome ciała.
- Nie! Matko! – krzyknęła rozpaczliwie Inkwizytorka.

05.10.2014 12:09
484
odpowiedz
zanonimizowany581957
99
Generał

-A my – Byk popatrzył na mnie posępnie – nic nie wiedzieliśmy i nie mogliśmy was powstrzymać.
Cisza, jaka zapadła po tych słowach była nieznośnie uciążliwa. Niemal tak mocno jak zmęczenie, które nieubłaganie dopadło naszą kompanię po starciu z tajemniczymi siłami. Siłami, których do końca nie pojmowaliśmy. Tak, moi drodzy, to chyba właśnie to zagubienie i niepewność smakowały nam największą goryczą…
Morrigan zajęła się opatrywaniem ran Blackwall’a. Nie sądzę, by robiła to z litości, bądź sympatii do towarzysza wyprawy, a raczej aby wypełnić tą pustkę, jaka nas ogarnęła… Szepcząc pod nosem starożytne formuły muskała palcami okaleczone ramię Szarego Strażnika, ja zaś przywoływałem w pamięci każdy krok naszej kompanii, od Val Royeaux, aż po piekielne moczary Nahashin, starając się znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie sytuacji, w jakiej przyszło nam się znaleźć. Arlaine bezpowrotnie przepadła, a wraz z nią zdawał się zanikać cel, który przyciągnął nas aż tutaj.
Odpowiedzi znaleźć nie potrafiłem. Jednak nie musiałem, gdyż przyszła do nas sama.

Wyrwany z posępnego letargu Żelazny Byk, zakrzyknął głośno zwracając uwagę nas wszystkich. Podążyłem za jego wzrokiem, by natychmiastowo poderwać Biankę i przycisnąć kolbę do prawego policzka.
-Ona musi umrzeć… - Zimny głos rozbrzmiał w momencie, jak z zarośli wyłoniła się wysoka sylwetka opatulona ciemnym płaszczem. Zdawała się niemal płynąć prze morze mgły w naszą stronę. Dopiero gdy dostrzegłem zniekształcone lico, jakby obite przez Ogra, oraz zdobiącą je wysoką tiarę na czubku głowy, pojąłem z kim mamy do czynienia.
-Nadchodzi burza, którą sami na siebie ściągniecie… Szalejąca na tych ziemiach wojna przebudziła w czeluściach Pustki potęgę, której wielkości sobie nie wyobrażacie. – Ciągnął beznamiętnym głosem Architekt, teraz już będąc zaledwie kilka stóp od nas – A ta, w której widzieć będziecie wybawczynię, okaże się waszą i moją zgubą… Inkwizytorka musi umrzeć. Dla mnie, dla was, dla całego świata… Niechaj pochłonie ją Pustka, nim będzie za późno.
-Chcesz mnie, plugawcu? – Głos niesłyszany od dawna, sprawił iż jak jeden mąż wszyscy podążyliśmy wzrokiem do jego źródła. Dziewczyna podnosiła się na drżących nogach a rękoma nałożyła srebrzysty hełm na głowę.
-Chodź więc – dodała Inkwizytorka mocniejszym głosem. Poderwała z ziemi swój długi miecz a w momencie, gdy jej palce zacisnęły się na rękojeści, klingę błyskawicznie pokryły rozszalałe płomienie.
-Chodź i weź mnie, jeśli zdołasz!

05.10.2014 13:12
Mateusz16b
485
odpowiedz
Mateusz16b
135
Rycerz

Witam.
Mam małe pytanko z jakiej strony korzystacie, by obliczyć liczbę znaków bez spacji? Ja sprawdzam liczbę znaków w programie Word.
Pozdrawiam

05.10.2014 13:29
486
odpowiedz
Teatime
3
Junior

Ja również korzystałam z Worda, patrzyłam żeby nie przekroczyć 3000 znaków bez spacji.
btw. Powodzenia wszystkim w dalszych etapach konkursu;)

05.10.2014 15:07
487
odpowiedz
Lastoftheliving
2
Junior

Ostatnie wydarzenia odcisnęły piętno na każdym z nas, dlatego musieliśmy zdecydować się na rozbicie obozu i opracowanie dalszej strategii. Żelazny Byk udał się na zwiady, a Morrigarn i Blackwall usiedli obok siebie i bez słowa obserwowali nieprzytomną dziewczynę.
- Nie możesz jeszcze odejść. - zwróciłem się do Szarego Strażnika. - Musimy do końca wypełnić powierzone nam zadanie, a bez twojej mocy wyczuwania pomiotów utkniemy w martwym punkcie.
Po kilkunastu minutach Qunari powrócił i przystanął przy naszej ponurej gromadce. Mój wzrok powędrował za spojrzeniem wojownika i dostrzegłem napływające w naszym kierunku opary gęstej mgły. Nawet w głębokich ścieżkach, gdzie odnaleźliśmy ten przeklęty posążek, nie czułem tak przejmującego chłodu jak tej straszliwej nocy.
- Też cię lubię. - niemal podskoczyłem, kiedy usłyszałem łagodny głos naszej małej Ayari. - Jeśli chcesz zostanę twoją przyjaciółką.
Szybko otoczyliśmy Inkwizytorkę. Blackwall wyciągnął w jej kierunku drżącą dłoń, lecz nim zdołał jej dotknąć zawahał się i cofnął. Nie byłem w stanie sobie wyobrazić, co mógł czuć w takiej chwili. Przez całą naszą podróż traktował ją z niemal ojcowską życzliwością.
- Jesteś taka jak ja. Też byłam samotna. - Ayari usiadła, ale jej powieki pozostały zamknięte.
- To koniec. - Morrigarn przez chwilę wyglądała jak bezbronne dziecko zostawione na pastwę losu pośród dzikich bagien, które tak często pojawiają się w baśniach. Mam na myśli te historie opowiadane przez starych bajarzy i nianie, zsyłające sny pełne niepokojących obrazów i słyszanych gdzieś, na granicy snu i jawy, chlupotów trzęsawisk.
- Weź się w garść! - nasz porywczy Qunari potrząsnął brutalnie ramieniem wiedźmy.
- Jej dusza wciąż błądzi w Pustce, lecz świadomość zaczyna powracać. W dodatku rozmawia z kimś. Nawet taki ptasi móżdżek jak ty potrafi domyślić się z kim.- z obrzydzeniem zrzuciła z siebie dłoń Żelaznego Byka, po czym obdarzyła go pogardliwym spojrzeniem. Ucieszyłem się w duchu. Nasza urocza wiedźma wreszcie przypominała dawną siebie.
- Czas rozpocząć zabawę. - mgła powoli uformowała się w kształt dziewczynki. - Ayari, chodź do mnie kochanie.
Równocześnie na polanę zaczęły napływać hordy pomiotów. Jednak tym razem poruszały się wolniej, a ich postaci zdawały się kołysać. Widocznie efekt zaklęć apostatki zaczynał słabnąć.
Morrigarn zaatakowała kulą ognia, lecz jej zaklęcie zostało odbite w naszym kierunku. Żelazny Byk jak przystało na prawdziwego wojownika szybko przeanalizował sytuację i ruszył do natarcia. Niespodziewanie rozległ się głośny szczęk żelaza, a cios olbrzyma zatrzymała bariera Inkwizytorki. Ayari wyciągnęła swój miecz i otoczyła się niepokojącą poświatą: - Oszaleliście?! Nie możecie zabić bezbronnego dziecka!
Qunari ogarnięty szałem bojowym ponownie wyprowadził cios. Tym razem reakcja inkwizytorki okazała się zbyt wolna. Ostrze Żelaznego Byka otarło się o jej bok, który wkrótce zabarwił się na czerwono.
- Nie! - Blackwall stojący dotąd za Ayarii objął ją i osłonił swoim ciałem.

05.10.2014 18:02
488
odpowiedz
Glandire
3
Legionista

Zapadłą po słowach Żelaznego Byka ciszę przerwał odgłos gwałtownie wciąganego do płuc powietrza. Z osłupieniem obserwowaliśmy, jak inkwizytorka, która przecież ledwie chwilę wcześniej wciąż pogrążona była w malignie, jednym ruchem zerwała się do pozycji siedzącej. Prawą rękę wyciągniętą miała daleko, przed siebie, zupełnie jakby próbowała uchwycić czyjąś dłoń.
-Solas...- wyszeptała niemal bezgłośnie, między kolejnymi, łapczywie łapanymi oddechami, które w pewien sposób przypominały mi oddechy nowo narodzonego dziecka. Jej oczy wciąż miały lekko nieobecny wyraz, jak gdyby wpatrywała się w coś, co znajdowało się poza zasięgiem naszego wzroku.
-My odwalamy brudną robotę, a ona przeżywa pełne pasji sny z łysolem w roli głównej?- zapytałem, czując potrzebę przerwania napiętej ciszy. Morrigan o dziwo zignorowała mój dowcip, Blackwall zagryzł wargi - jak później utrzymywał, z dezaprobatą, choć wiąż jestem przekonany, że były to jedynie desperackie próby zachowania powagi, a Byk, wbrew wszystkiemu ryknął śmiechem.
-Solas odwiedza pustkę podczas snu w sposób znacznie bardziej świadomy niż zwykli śmiertelnicy- rzeczowy ton wiedźmy, która w skupieniu wpatrywała się teraz w twarz inkwizytorki wcale nie pozbawił mnie ochoty do kontynuowania głupich żarcików - w końcu po całym tym bagnie, ha ha, z pomiotami i smokiem, należało mi się nieco rozluźnienia. Tym bardziej, że przecież wcale jeszcze z owym bagnem nie skończyliśmy.
-A więc łysol, w istocie mógł uratować damę w opresji? Nie wiem jak wy, ale ja wyczuwam w najbliższej przyszłości gromadkę jajogłowych, elfich dzieci... Założę się, że będą paskudne jak...- cichy syk Morrigan sprawił, że urwałem w pół zdania. Młodziutka elfka znów poruszała ustami, z każdym kolejnym słowem coraz przytomniej spoglądając na znajdującą się przed nią wiedźmę.
-"Pustka nie jest już dłużej miejscem, w którym mogę mieszkać. Ten świat jest o wiele ciekawszy." To nie tylko ciekawość, ona NIE MOŻE już tam dłużej mieszkać. Rytuał przyzwania okazał się dla niej wybawieniem, ucieczką, bo jest w pustce coś, co zagraża jej egzystencji. Solas twierdzi, że jeśli w razie kolejnej konfrontacji otworzymy niewielką szczelinę i zwrócimy uwagę większego drapieżnika, a później w porę zamkniemy wyrwę, nasze problemy rozwiążą się same...- wzrok dziewczyny stał się wówczas już całkiem przytomny, a w jej oczach zalśniła determinacja. Westchnąłem ciężko, zdając sobie sprawę z tego, że cały ten plan był jedną wielką niewiadomą, która mogła zakończyć się katastrofą. Twarze towarzyszy mówiły mi jednak, że chcieli spróbować, a Byk na samą myśl o ryzyku uśmiechał się szeroko.
-Więc musimy jedynie pozwolić większemu szkodnikowi zeżreć mniejszego i nie zginąć od rykoszetów? Już nie mogę się doczekać...- zapewne nie powiedziałby tego, gdyby wiedział co nas czekało, choć z drugiej strony, bitwa przyniosła nam przecież niemałą sławę - w końcu zaproszono mnie tu właśnie po to, bym wam o niej opowiedział.

05.10.2014 18:38
489
odpowiedz
stynka22
1
Junior

- Nie wiedzieliśmy – odparłem patrząc w oczy Bykowi. – Ale czy dalibyśmy radę ich powstrzymać ? Czy pozwoliłbyś apostatce zabić z pozoru niewinną małą dziewczynkę ?
- Nie wiem..- odparł Byk marszcząc brwi.
- Nie czas się nad tym zastanawiać.- odparł Blackwall wstając z ziemi i spoglądając na nas z powagą. – Przeszłości się nie zmieni i do niej nie wróci. A przynajmniej nie czas na to. Teraz musimy się zastanowić co dalej.
Spojrzał na Morrigarn. Czarodziejka odwróciła wzrok i spoglądała w rozciągający się wokół mrok. Byłem pewny ,że chce zadać to samo pytanie co ja ,jednak bałem się odpowiedzi. A może ona już ją znała.
- Nie wiem ile czasu mi jeszcze zostało- odparł Blackwall wyprzedzając nasze pytanie i spoglądając na nas wszystkich.- Może to kwestia dni, tygodni, miesiąca. Ale na pewno nie mam go za dużo. Ale nie o mnie teraz mowa. Co robimy dalej ?
- Jak to nie o Tobie ? – przerwał mu Byk patrząc na niego z gniewem.- W każdej chwili możesz się przecież rzucić na nas z nożem i zabić nas ! Nie wiadomo kiedy znowu ogarnie Cię szał!
- Wtedy mnie zabijesz .- powiedział Blackwall spokojnie patrząc Bykowi w oczy.- Chyba, że chcesz to zrobić już teraz. Śmiało..
- Nie ! –rozkazujący ton głosu Morrigarn sprawił, że natychmiast wszyscy na nią spojrzeliśmy. Czarodziejka już nie opierała się o pień drzewa. Z jej postaci emanowała ogromna energia. – Jeszcze go potrzebujemy. A raczej jego umiejętności wyczuwania pomiotów. Jak zacznie się wierzgać to będziesz mógł go zabić ,ale ten czas jeszcze nie nadszedł.
- To co robimy ? –zapytałem chcąc wiedzieć na co mam się przygotować.
- Musimy znaleźć i rozprawić się z tą diabelską dziewczynką a raczej odesłać ją tam gdzie jej miejsce- powiedziała Morrigarn patrząc na leżącą dziewczynę – ale najpierw musimy pomóc wrócić do żywych Inkwizytorce.

05.10.2014 19:31
490
odpowiedz
KowalPrime
4
Junior

-Powinniście skupić wydostaniu stąd – słaby głos rannej dziewczyny przerwał tę rzadką między nami chwilę szczerości. Zastanawiałem czy to że się obudziła oznacza że matka Morrigan uciekła czy że skupiła swoją magię na czymś paskudnym, co zaraz wbiegnie w naszą grupkę.
-Najpierw musicie mnie zabić – ponaglił Blackwall
-Nie, wierzę że dasz radę...
-Nawet jeżeli wrócę z wami to tylko po to by udać się prosto na Głębokie Ścieżki. - przerwał jej szorstko brodacz - Skażenie postąpiło zbyt głęboko. Zostając narażę was tylko na niebezpieczeństwo jeśli wiedźma wróci.
Inkwizytorka tylko smutno patrzyła mu w oczy, by w końcu wyszeptać - Masz rację - i opaść z powrotem na nosze. Zapewne czuła się odpowiedzialna za to co się stało, bo chociaż Strażnik i tak zrobiłby to co postanowił, to jednak ta dziewczyna, formalnie czy nie, była naszą przywódczynią.
-Varricu - Blackwall wyrwał mnie z chwilowej zadumy - chciałbym abyś ty w moim imieniu złożył raport o tym co się tu stało reszcie Szarej Straży. Najdokładniej jak tylko zdołasz.
-Wiesz że uwielbiam kłamać o wydarzeniach takich jak to?
-Cóż - mężczyzna szybko powiódł oczami w kierunku Byka i Morrigan - wydaje mi się że jesteś najlepszą osobą do tego zadania. Po za tym raczej nie odmówisz mi ostatniego życzenia prawda? - chociaż na twarzy malowała się mu już tylko pozbawiona emocji determinacja przysiągłbym że kryła się tam nuta satysfakcji z przymuszenia mnie do tej jednej historii bez upiększeń. Ostatnie małe zwycięstwo.
-Niech będzie, ale dla wszystkich innych padłeś w zwycięskiej walce z ogrem dosiadającym smoka.
-Byku? - Strażnik spojrzał na niego na co ten tylko kiwnął głową - odejdźmy za tamte drzewa - dodał wstając. Po czym obaj bez słowa udali w ich kierunku. Qunari zatrzymał się jeszcze by podnieść jednoręczne ostrze jednego ze swoich martwych towarzyszy. Czyżby jakaś forma skrywanego szacunku nie pozwalała mu po prostu ściąć mu głowy? Qun nie dba o ciała martwych, tyle wiem, głębsze zrozumienie tych szarych gigantów ciągle spełza na niczym.
-W śmierci, poświęcenie - powiedziała do siebie z goryczą Morrigan, która zajęła się sprawdzaniem ran Inkwizytorki.
Mój wzrok utkwił zaś na ciałach pomiotów rozrzuconych bezładnie po okolicy. W mojej głowie zakiełkowała szalona myśl że skoro jeden z tych szczyli był tutaj to może i drugi się znajdzie . Nadzieja szybko stopniała gdy spostrzegłem co smoczy ogień zrobił z potworami. Jedyne co znalazłem to wtopiony albo może raczej wrośnięty w szyję jednego z hurloków medalik. Nawet po opłukaniu w wodzie wolnej od czarnej juchy nie byłem pewien czy jest on - jak mi się początkowo zdawało - krasnoludzki, mimo że powinienem przecież znać się na takich przedmiotach.
Wróciłem do reszty naszej kompani, gdzie Żelazny Byk milcząco wpatrywał się w pozbawioną mgły okolice.
-Skończyłam, powinniśmy ruszać, póki możemy. - Odezwała się czarodziejka.

05.10.2014 20:03
491
odpowiedz
Igniss
2
Junior

- To już nie ma znaczenia – odpowiedziałem. – Po prostu się stąd wynośmy.
- Niby dokąd? – wycharczał z trudem Szary Strażnik. Wtedy pojąłem, że jego czas się skończył. Że już nigdy nie porozmawia z nami tak, jak przed chwilą. Jego ciało wygięło się w łuk, nabrzmiałe od trucizny żyły zdawały się przebijać przez poszarzałą skórę i już sam nie wiem, czy z jego ust wypływało więcej piany, czy krzyków. – Ona wszędzie… nas dopadnie! – Zrozumiałem tylko tyle. Potem Blackwall osunął się na spopieloną ziemię, by wśród własnej krwi i odchodów toczyć ostatnią, niemożliwą do wygrania walkę.
Żelazny Byk zareagował, zanim zdążyłem chwycić Biankę.
- Nie! – wrzasnęła Morrigan. Wielki, dwuręczny miecz zatrzymał się w połowie drogi do celu. – Jest nam potrzebny!
Oboje, ja i Byk, popatrzyliśmy na nią, jakby do reszty straciła rozum.
- Blackwall ma rację! – czarodziejka krzyczała, ale jej głos i tak prawie zagłuszały krzyki tego, któremu właśnie odmówiła łaski. – Moja matka nas dopadnie, jeszcze tej nocy! Żeby przeżyć, musimy zaatakować pierwsi!
- Nie myślisz jasno! – odkrzyknąłem, kładąc palec na spuście. – To nie jest Flemeth! Ten demon przybrał jej postać, żeby cię omamić… i najwyraźniej mu się udało! Ile jeszcze żyć poświęcisz, by doprowadzić do tego starcia?
Nagle Byk stanął na linii strzału, zasłaniając konającego Strażnika własnym ciałem.
- Nieważne, czy to Flemeth, czy nie! Musimy walczyć – zagrzmiał, po czym zwrócił się do czarodziejki. – Tylko po co ci Blackwall?
- Jest połączony z tym… demonem – Morrigan mogła już mówić normalnym tonem, bo wrzaski zakażonego słabły. - Kiedy Varrik go zranił, smok też odczuł ból. Inkwizytorka również jest jakoś w to wszystko zaplątana. Musimy wykorzystać te więzi.
- Żeby zabić tę kreaturę? – spytałem z powątpieniem.
- Połączenie nie jest aż tak silne – powiedziała do mnie jak do głupiutkiego dziecka. – Ale możemy ją dzięki nim odnaleźć.
- Po nitce do kłębka – mruknął Żelazny Byk. – Znasz zaklęcie?
- Nie – zaśmiała się Morrigan. – Nie ma takiego zaklęcia, które wymieszałoby prawa świata materialnego i niematerialnego. Które zamieniłoby ślady magii na odciski stóp w błocie… Nie ma takiego zaklęcia. Ale jest miejsce, w którym takie anomalie to codzienność.
Wszyscy trzej spojrzeliśmy na zatraconą w Pustce Inkwizytorkę. I na Blackwalla, który też błąkał się gdzieś poza naszym światem.
- Demon jest potężny, ale i tak tkwi jedną nogą w Pustce? – upewniłem się.
- Zapewne.
- Więc dołącz do nich, Morrigan – powiedziałem, wskazując na nieprzytomnych towarzyszy. - Zróbcie to, czego nie możemy dokonać po tej stronie Zasłony. Poprowadź Blackwalla i Inkwizytorkę.
- Poprowadź ich albo giń – dodał Żelazny Byk.

05.10.2014 20:30
czosnecki
492
odpowiedz
czosnecki
11
Legionista

-Tutaj mam wielu przyjaciół - głos kobiety roznosił się po okolicy niczym dźwięk złota upadającego o ziemię. I nie jest to porównanie wyrwane z kontekstu. Jak stoimy, wszyscy byliśmy niemal wykończeni długą, zdawało by się – niekończąca się podróżą. Widok każdej nowej twarzy, wolnej od skażenia pomiotów niezwykle radował naszą kompanię. Chwilowe zadowolenie szybko jednak ustąpiło miejsce zaniepokojeniu...Nie sądziłem bowiem, że jeszcze kiedyś przyjdzie mi spotkać tę jakże niezwykłą postać. Tymczasem pomiędzy Morrigan a nieznajomą wywiązała się interesująca rozmowa.
Flemeth! Raczysz żartować, nie znam nikogo kto chciałby być twoim przyjacielem. - Na te słowa białowłosa Flemeth roześmiała się głośno, odpowiadając tym samym rozbawionym tonem
Aach... ty za to nie narzekasz na brak towarzystwa. Spójrzcie na siebie: wiedźmy, qunari, krasnoludy, szary strażnik. Czyżby moja droga Morrigan tęskniła za starymi dobrymi czasami, kiedy to stała u boku króla Fereldenu i dzielnego młodego Szarego Strażnika? I proszę, mów mi mamo.
Taaak – ciągnęła cynicznie Morrigan – Stare dobre czasy....Przybyłaś tu by się zemścić za to że kazałam cię zabić? A może staruszka Flemeth, słynna wiedźma z głuszy, Asha'bellanar, marzy o rodzinnym zjednoczeniu?

Wraz z Bykiem stałem w ciszy i zaskoczeniu obserwując tę jakże niezwykłą wymianę zdań. Miało się wrażenie, że większa część rozmowy odbyła tylko poprzez wymianę spojrzeń, jakby słowa miały służyć jedynie wypełnieniu niezręcznej chwili ciszy.
W pewnym momencie Flemeth gwałtownie zerwała rozmowę, obracając się w kierunku moim i Żelaznego Byka. Nawet związany nieopodal brodaty szary strażnik, obserwował wiedźmę w ciszy i spokoju.
To nie czas na tę rozmowę – w tym momencie matka Morrigan zwróciła się do nas wszystkich - Zmierzacie w niebezpieczne miejsce. Świat stoi na krawędzi. Nie było by mnie tutaj, gdyby nie ta jedna leżąca bezwładnie dziewczyna. - mówiąc to przyglądała się spokojnie Inkwizytorce – Tylko z jej pomocą macie szanse na zwycięstwo. Tak to już bywa że w chwilach zagrożenia gdzieś tam zawsze pojawia się jakiś bohater. Czempion w złotej zbroi gotowy oddać życie w imię wolności. Ale tym razem, to ona potrzebuje waszej pomocy. A wy potrzebujecie mojej. -
Mam wrażenie że przyglądająca się matce Morrigan jakby w złości poczerwieniała na twarzy. Ewidentnie nie podobała jej się pomysł korzystania z pomocy białogłowej wiedźmy. Szybko więc poparła swoje przekonanie słowami – Ach tak....a więc zjawiasz się nie wiadomo skąd, oferując zupełnie bezinteresowną pomoc, i co jeszcze? Liczysz na wdzięczność? Po wszystkim po prostu podziękujemy ci i pójdziemy w swoją stronę? Chwała ci! Słynna nieśmiertelna Flemeth niczym święta zstąpiła z nieba by nieść pomoc potrzebującym! Wiecie że jej nie potrzebujemy – rzuciła w naszą stronę jak gdyby oczekiwała chociażby przytaknięcia.
Nie miałem ochoty na podróż u boku kolejnej wiedźmy, i to w dodatku tak potężnej i nieobliczalnej. Odnosiłem także wrażenie, że Żelazny Byk również nie poczuł sympatii do naszego gościa. Białogłowa nie zostawiła nam jednak czasu na debatę. Niezrażona naszym wahaniem ciągnęła dalej.
To nie czas na głupią dumę i arogancję. Czy naprawdę niczego ciebie nie nauczyłam. Spójrz na siebie..Kobieta w sile wieku. Pierwsza Czarownica Cesarzowej upadająca z sił z powodu głupiej mgły i kilku dzieciaków.
A ty krasnoludzie? Pamiętam tą śmieszną zabawkę na twych plecach. Myślisz że Hawke lepiej poradziła by sobie w roli przywódcy? Zapewne tęsknisz za tymi latami beztroski u jej boku. - Jej słowa zaskoczyły mnie zupełnie
Skąd ty? - Nie wiedziałem co chcę powiedzieć. Wiedźma za to zwróciła się w stronę Żelaznego byka.
No i do tego qunari...Taki silny i niepokonany. Teraz upadający pod ciężarem własnej świadomości. Czujesz się słaby? Powiedz mi, o czym myślisz zabijając pomioty o małych dziecięcych ciałach?
Flemeth trafiła w sedno. Zawsze wesoły qunari, jakiego znałem do tej pory, w czasie naszej podróży zmienił się w milczącego, przygnębionego wojownika. Jednak to jego słowa zaskoczyły mnie najbardziej.
Ja..One..Te dzieci...Moj syn... Mój mały wojownik. Nigdy nie miałem dla niego czasu. Zawsze w ruchu. Pijąc i walcząc, tylko tego potrzebowałem. Teraz...masz rację. Wiem jak wiele od nas zależy. Nie wiem, jak długo jeszcze dam radę. -
Chyba nikt, kto choćby krótko znał Żelaznego Byka, nie spodziewał by się tak szczerego wyznania. Nikt prócz Flemeth, która spojrzała przez chwilę na Morrigan. Gdy ta spuściła głowę. Jakby dając za wygraną. Bialowłosa wiedźma podeszła do związanego strażnika, który kołysząc się na boki przyglądał się wiedźmie.
Weź się w garść Szary Strażniku. Inkwizytorka cię potrzebuje. To nie wstyd okazać strach w obliczu niebezpieczeństwa tak wielkiego. Wstań. Wszyscy wstańcie i idźcie w stronę światła. Mgła niedługo opadnie. Tę światło to płonąca osada. W niej znajdziecie pomoc dla waszej inkwizytorki. Spieszcie się jednak, osada nie będzie płonąć wiecznie.
Zgodnie ze słowami wiedźmy, w oddali migotało małe światło. Przez chwilę tylko zastanawiałem się skąd w miejscu tak mrocznym osada, wiedźma ma coś wspólnego z jej pożarem. Jednak długa draga przed nami. Teraz w końcu mieliśmy nadzieję. Koniec błądzenia we mgle.
Flemeth z kolei zbliżyła się do córki, szepcząc jej coś do ucha, na co Morrigan, już na głos odpowiedziała
Zawsze jest jakiś haczyk.
Życie jest jak haczyk. Lepiej go łapcie puki możecie. Zobaczymy się później kochana - odparła Flemeth śmiejąc się głośno. Ostatnim co widzieliśmy to widok olbrzymiego smoka odlatującego w nieznane. Po wiedźmie pozostał tylko roznoszący się głośny śmiech...

05.10.2014 20:34
😁
493
odpowiedz
zanonimizowany885743
14
Generał

Czy tylko mnie szkoda że pani Brzezińska rozpoczęła przygodę z cRPG od Dragon Age? Może jeszcze nabrać przeświadczenia że walka z bossami jest czasochłonna jak mordowanie szpilką słonia, a problemy rozwiązuje się zawsze obuchem topora. A przecież wystarczyłoby sprezentować w. czc. Autorce drugiego Baldura, o Planescape nie wspominając.

Ale dzisiaj drogie dzieci, dobry wujek Varric opowie wam bajkę o dzielnym Komturze Bacy z Siódmego Legionu Morskiego; zacnych dzierlatkach na jego fregacie Ormandia - tak zacnych że kolana powyżej uszu opuszczały jeno za dnia - i krzepkich brodatych bosmanach co w jednej stali kajucie, hej!
Bajka nosi tytuł Wiatr w Trzech Żaglach.

edit: To nie jest zgłoszenie konkursowe!!

05.10.2014 21:15
Szymon_1904
494
odpowiedz
Szymon_1904
79
Rivski pogromca

@mycha734 > Czy jak jestem niepełnoletni, to mogę wziąć udział w konkursie? Mam 15 lat, a grałem w gry o podobnej tematyce. Bo nie wiem, czy jak uda mi się wygrać to nie dostanę gry, bo jest ona od +18. Proszę o szybką odpowiedź.
P.S.: Co Wy macie za zysk z tych konkursów?

05.10.2014 21:16
Tyr/Tiwaz
495
odpowiedz
Tyr/Tiwaz
67
Jednoręki

Tak, moi drodzy, sytuacja, mimo wyjaśnienia motywów poszczególnych członków wyprawy, była tragiczna. Pośrodku bagien Nahashinu, pozbawieni głównego celu, osaczeni przez mroczne pomioty pod przywództwem równie plugawej co tajemniczej istoty z Pustki. Jakby było tego mało, nasza nędzna gromadka nie przestraszyłaby najdrobniejszego genloka. Ledwie żywa z wysiłku Morrigan, osmalony Żelazny Byk, nieprzytomna inkwizytorka, wpół-opętany szary strażnik, i ja, nieczujący własnych nóg, poczciwy krasnolud, który powoli zaczynał tracić nadzieję na wyjście żywo z tych przeklętych bagien. No, przynajmniej Bianka, wyszedłszy ze smoczego płomienia bez szwanku, nie wyglądała na zmęczoną. Ani zbierająca siły Morrigan, ani ja, rozmyślający czule o Biance, nie zauważyliśmy zbliżającego się qunari do Blackwalla.
Stanowisz dla nas zagrożenie... Giń! - Byk uniósł błyskawicznie miecz zadając śmiertelny cios, lecz ciszę rozerwał gwałtowny huk a qunari wyładował w kałuży błota, rozbrojony.
Nie tkniesz go - usłyszałem twardy głos wydobywający się z stojącej dumnie postaci inkwizytorki która w niczym nie przypominała powalonej czarem smarkuli jakby nagle przerwane cierpienie przekuło ją w nowy, twardszy materiał.
On jedyny potrafi wyczuć te nowe pomioty - zgromiła wzrokiem próbującego złapać tchu Byka - Tylko zamykając szczelinę i odsyłając rządzące nimi plugastwo, zdołamy opuścić to miejsce!

05.10.2014 21:49
496
odpowiedz
zanonimizowany581957
99
Generał

@Szymon_1904 Za przeproszeniem, ale jaja sobie robisz? W poprzednim konkursie wyzywasz redakcję, oskarżasz o ustawianie konkursów a teraz chcesz brać udział w kolejnym? Pozdrawiam...

05.10.2014 23:47
497
odpowiedz
tardisadaar
2
Junior

- A my – Byk popatrzył na mnie posępnie – nic nie wiedzieliśmy i nie mogliśmy was powstrzymać.
- A teraz najpewniej zginiemy tu wszyscy – dodał Blackwall, podsumowując naszą sytuację.
Jego przewidywania, jak widzicie, nie sprawdziły się i muszę dodać, że to dzięki temu, co odkrył właśnie wasz uniżony sługa. Kiedy Morrigan odeszła na chwilę, by sprawdzić stan inkwizytorki, dołączyłem do niej i opowiedziałem o tym, jak zareagował smok po zranieniu Szarego Strażnika.
- Jesteś pewien? – zapytała, poprawiając bandaże dziewczyny. – W takim razie musimy gotować się na kolejny atak jeszcze tej nocy. To coś na pewno zorientowało się, że możemy wykorzystać ich więź.
Gładząc kolbę Bianki obserwowałem, jak wyjaśniała Bykowi i Blackwallowi, że być może czeka nas jeszcze jedno starcie… nie wspominając ani słowem o tym, co dostrzegłem w czasie walki. Być może bała się, że potwór może wyciągnąć informacje z umysłu Strażnika.
- Powinniście mnie zabić, zanim zaatakują – w głosie Blackwalla brzmiała desperacja. – Nie będziecie w stanie mnie pilnować, a ja nie potrafię wygrać z zewem Pomiotów. Tak będzie lepiej.
- Nie. Wciąż możesz przydać się w walce. Zostało nas na tyle mało, że jestem w stanie to zaryzykować – czarodziejka była nieubłagana. – A teraz postarajmy się zebrać siły – westchnęła, spoglądając w niebo, które powoli zaczęło nabierać jaśniejszych tonów. – Wszystko się rozstrzygnie zanim nadejdzie świt.

06.10.2014 00:06
Mateusz16b
📄
498
odpowiedz
Mateusz16b
135
Rycerz

Zgłoszenie opowiadania

Fragment autorki:

Jednak wbrew moim obawom Morrigan nie uniosła się gniewem.
- Wtedy – odpowiedziała niemal łagodnie – wiedziałam już bardzo niewiele. Ale tak, kiedy wyruszaliśmy z Val Royeaux, spodziewałam się, że spotkamy coś potężniejszego niż wiejska wiedźma, która zagustowała w pieczystym z niewinnych dziatek. Tyle że później ta wiedza uleciała mi z głowy. To coś zmąciło mi rozum. Wydawało mi się, że wyczułam moją matkę...
- Ja ścigałem Architekta – wyznał Blackwall.
- Inkwizytorka próbowała ocalić niewinne dziecko przed magią krwi – powiedziałem.
- A my – Byk popatrzył na mnie posępnie – nic nie wiedzieliśmy i nie mogliśmy was powstrzymać.

Twarz mu się zmieniła: była teraz napięta i czujna. Ogarnął mnie paniczny strach. Poczułem ściskanie w dołku. Znałem to uczucie, dopadało mnie od czasu do czasu nagle i bez uchwytnej przyczyny: wszystko było możliwe w tym świecie, w którym od dawna nie było już nic pewnego.

Nastrój Moczar Nahashinu udzielał się wszystkim, a głód doskwierał niemiłosiernie. Ruszyliśmy dalej – przez pole minionej bitwy mijając kolejne popalone, ranione od broni i pocięte zwłoki – szukając sposobu na zwalczenie naszego obecnie największego wroga – głodu.

Śmierć inny miała zapach na bagnach niż w Kirkwall. W Kirkwall zwłoki także nieraz długo leżały nie pogrzebane, ale słońce szybko operowało. Nocą wiatr przynosił ckliwy, duszący i ciężki zaduch – trupy pęczniały od gazów i unosiły się w świetle obcych gwiazd niesamowicie, jakby jeszcze walczyły, w milczeniu, bez nadziei, każda z osobna, ale już następnego dnia zaczynały się kruszyć – a później były lekkie i wysuszone. To była sucha śmierć – w piasku, słońcu i wietrze. Na bagnach śmierć była mazista i cuchnąca. Spoglądając ukradkiem na Apostatkę można było wyczytać z jej twarzy mniej myśli i emocji niż wcześniej – zmęczenie dawało o sobie znać, a mimo to Morrigan jako jedna z niewielu starała się, swą postawą, wmówić nam , że nic się nie stało – była małomówna, ale to akurat jest w jej zwyczaju, zapewne Flemeth i kłębiące się pytania bez odpowiedzi nie dawały jej spokoju.

Padało od wielu dni, głód się nasilał, a jego towarzystwo wydawało się bardziej meczące niż zwykle. Był wczesny wieczór, a słońce chyliło się ku zachodowi. W końcu na horyzoncie wyłoniły się pierwsze zwęglone dachy pobliskiej wioski. Zwróciliśmy się ku wsi. Aby umożliwić przejście przez strugi wody spływającej ze zboczy, ułożono na drogach belki i deski. Obślizgłe dechy uginały się, gdy po nich stąpaliśmy, a pod nimi chlupała woda. Już przy bramie strażnik wioski wyrobił sobie o nas zdanie po pierwszym rzucie oka na dzierżone miecze i cięcia bitew na ciele. Był to mężczyzna leciwego wieku, ledwo trzymał się na nogach, bełkotał coś pod nosem. Ruszyliśmy w stronę gospody, był to jedyny budynek w zdatnym stanie. Okolica była posępna, jałowa i zdradliwa, światło pochodni zwodziło, to wyolbrzymiało domy, to zacierało ich kontury i nic nie budziło zaufania. Wszystko to było wrogie, zamrożone samotnością, a nic nie dawało oparcia, ni ciepła. Wszystko było bezkresne, obce z wyglądu i ducha.

- Ta przeklęta wioska leży niżej aniżeli wszystko dookoła. – syknął Byk w moją stronę – Może wiesz, co dostaniemy w gospodzie do żarcia?
- Kapustę. Kapustę z wieprzowinką, kalafiorami i winem. – uśmiechnąłem się pod nosem. - Z tym wszystkim to oczywiście bujda. Nie trzeba zasięgać opinii zmarłych, by dojść do wniosku, że w tym miasteczku dzieje się coś potwornego – umiera, gnije od środka ...

Nagle zielony błysk przetoczył się przez środek wioski. Zaczęło się, wyrwa rozdzierała mieścinę na strzępy, taranując i burząc zielonymi kulami pobliskie domy. Nie było już nic prócz deszczu, wycia, nocy, błysków eksplozji i fruwającego błota. Niebo się zawaliło. Z ulewnym deszczem bombardowały meteory zielonych kul, w których gnieździły się najmroczniejsze czeluści z pustki. W błyskach eksplozji spostrzegłem przed sobą hełm, a pod nim szerokie otwarte oczy konającej inkwizytorki – wydawało się, że to zieleń nieba w nich się odbija – rozwarte usta, a wyżej jakby sękaty żywy konar – uniesione ramie. Złapałem dłoń objętą zieloną mgiełką inkwizytorki, uniosłem do góry. Obłok z dłoni strzelił i połączył się z niebem. Wyrwa wybuchła.

06.10.2014 00:24
499
odpowiedz
StilleR666
80
Pretorianin

Parshaara!- Warknął rozwścieczony wielkolud- Na tym przeklętym kontynencie, dzieją się rzeczy o jakich w Par Volen nie ma mowy. Bas winno się zabijać , tuż po narodzinach...
Wysłuchaliśmy tego monologu, jednak nikt nie miał ochoty przerywać. Zbyt dużo się działo przed kilkoma chwilami aby mieć siłę na kolejny konflikt, nawet słowny. Ja sam zajęty byłem podziwianiem swoich ran i zgniłej skóry . Oczy Morrigan zawieszone były na linii drzew. Pot spływał z jej czoła, przez nos i brodę aż na rozdartą suknię. Nie otarła czoła, nie interesowała się krzyczącym Żelaznym Bykiem, ani mną czy smrodem zwęglonych od smoczego ognia zwłok ,zupełnie niczym, wiedźma oparta o pniak czytała z oparów. Nie mam bladego pojęcia co takiego w tym widziała, i myślę że ona też nie . Zapewne była zmęczona tak jak każdy inny członek tej zapomnianej przez wszystkie bóstwa wyprawy. Sam Qunari nie ujadał tak długo jakby się miało zdawać, legł na ziemie tuż obok martwego towarzysza a jego samego zepchnął buciorem w bagno. Do rany w biodrze przyłożył mały opatrunek, który wyjął z sakwy, medykament zrobiony ze swoich specjałów i niewymawialnych naszym językiem indgrediencji . Normalny człowiek nosiłby tam złoto, ale to jest Qunari. Odwróciłem wzrok w drugą stronę, i zobaczyłem krasnoluda z tą przeklętą kuszą. Doglądał jej jakby mu miała urodzić, ale nie, ona po prostu jest umorusana we krwi pomiotów. Nikt nie zwrócił uwagi na mnie ani Inkwizytorkę. No może , wielkolud. W przerwie przy okładaniu rany spoglądał na mnie , jego przekrwione oczy wręcz mnie pytały ''Czy mogę już cię wykończyć? Będziesz nas spowalniał, sam prosiłeś." Głowa opadła mi na ramie. Z pewnością zaraz stracę przytomność , skażenie jest tak wielkie iż ledwo przewracam oczyma o oddychaniu nie wspominając. Trochę tak jakby Pomiot nie pozwalał widzieć dzieła Stwórcy, ni cieszyć się powietrzem . Panie mój, jeżeli zostanę sługą Architekta, to wiedz ,iż będzie to najlepszy dowcip w dziejach Thedas. Wiem jakim potrafisz być żartownisiem. Ale wiem również ,że potrafisz okazać łaskę, i o nią Cię proszę. Chce aby się to skończyło, jestem ciężarem dla naszej wyprawy. Poświęciłem życie aby walczyć z wynaturzeniem ,które jest twoją karą dla nas. Broniłem twoje dzieci przed mrocznym pomiotem, i wszystko o co cię proszę, to łaska. Niechaj Żelazny Byk zakończy moją opowieść, której nikt nie usłyszy. Tej nocy pragnę ujrzeć koniec.
Poza brudem, to Bianka była cała. Wiecie jak to jest otrzeć się o śmierć, albo prawie stracić przyjaciółkę życia? Ja wiem, panie i panowie słuchacze . A gdy otarłem czoło z potu oraz oczywiście przeprosiłem Biankę za kłopoty w jakie ją wpakowałem , postanowiłem umilić sobie pewny koniec życia , ''zajrzeniem'' jak to moi zacni kompani sobie radzą. Żelazny Byk kończył owijanie biodra opatrunkiem, wiedźma patrzyła w obłoki, nie wiem dokładnie które i jaki cel jej przyświeca, nie interesuje mnie to. Moją uwagę jednak zwrócił Blackwall. Trzymał amulet, chyba zakonny, w prawej dłoni która leżała na czarnej od skażenia klatce piersiowej. Usta lekko się poruszały , biedny drań. Gdybym był kapłanem , albo nie . Gdybyśmy zabrali ze sobą kapłankę, to słuchałbym teraz ostatniego namaszczenia. I kolejny ziomek naszej grupy ratunkowej z uśmiechem opuściłby te bagna. Mnie jednak jeszcze czeka trwanie w naszym świecie, oczekiwanie śmierci, lub co gorsza... Rhegisie jak powiem Ci o twojej stracie? Będziesz chciał mnie wysłuchać do końca? Nie wiem, i chyba nie chce wiedzieć. Pewnym jest jedno: zabijanie pomiotów jest prostsze.

06.10.2014 07:59
500
odpowiedz
falka10
2
Junior

Lecz, choć bardzo tego chciałem, nie potrafiłem przytaknąć słowom qunari. Plułem sobie w brodę, że nie wyczułem niebezpieczeństwa i tak łatwo zdałem się na innych, choć przecież od opuszczenia ostatniej sadyby coś w rozbieganych oczach towarzyszy mówiło mi, że ich umysły coraz bardziej pogrążają się w kipieli snów na jawie.
I kiedy tak zmagałem się sam ze sobą, nieświadomie puszczając rozmowę kompanów mimo uszu, poczułem się jak samotna skała obmywana przez spienione fale. Ale nie była to skała tak samotna jak mi się z początku zdawało - siedziała na niej jedna myśl-mewa, która bezustannie krzyczała:
- Nawaliłeś! Zawiodłeś Rhegisa i drużynę, zawiodłeś nawet Kamień, nędzny powierzchniowcu!
- Rhegis - powtórzyłem w myślach imię przyjaciela i na wspomnienie staruszka żal ścisnął mi serce. Bo choćbym nawet wyszedł żyw z całej tej wyprawy i powróciwszy do Val Royeaux starym swym zwyczajem pozwolił nogom powieść się przez rynek, później przez kuszącą zapachami Ulicą Piekarzy zaraz za delikatnym zakrętem przechodzącą płynnie w dzielnicę nieludzi, cóż bym mu powiedział nagle zorientowawszy się, że stoję tuż pod jego drzwiami? Że gdy zamykam oczy wciąż widzę drobne i nieruchome ciało jego wnuka, jakże mniejsze od ciał ludzkich dzieci leżących przy nim w krwawym pentagramie?
Z zamyślenia na łono dyskusji przywróciła mnie Morrigan.
- Przestań udawać Byku - krzyczała - Przecież widziałam, jak ciągle zwieszasz ten swój rogaty łeb, czemu teraz zapierasz się, że na ciebie te przeklęte moczary nie mają wpływu? Te wyziewy, czy to ze swej natury, czy też za sprawą czyichś czarów sprowadzają na nas półsen, który czyni nas podatnymi na manipulacje umysłu. Ta istota to wykorzystuje, podsyła nam wizje, czyta w nas jak w otwartej księdze!
Odchrząknąłem głośno i pięcioro oczu skierowało się na mnie.
- To nie tyczy się wszystkich.
Oszczędzę wam słuchania o wszystkim cośmy wtedy uradzili. Starczy rzec, że po burzliwej debacie, przerywanej krzykami strażnika, gdy czarodziejka wyrywał mu strzałę, ustaliliśmy, że moja skromna osoba dzięki całkowitej krasnoludzkiej amagiczności jako jedyna jest w stanie opierać się działającej tu sile, po czym ruszyliśmy dalej.
I myślę, że gdybyście nas wtedy ujrzeli, niechybnie dalibyście nam z litości monetę lub dwie, tak, jak ja rzuciłem sztukę złota dziewczynie z Kurzowiska żebrzącej pod waszą karczmą, gospodarzu. Bo wiedzcie, że w nadpalonych ubraniach i umorusani sadzą prezentowaliśmy się doprawdy żałośnie, zdaje się nawet gorzej od wspomnianej dziewki, całej upapranej odchodami bryłkowca.
Po godzinie z nieba spadły pierwsze krople deszczu, bębniąc głucho o pancerz wlokącego się przede mną Blackwalla. Kap, kap, kap - wystukiwały jednostajny rytm, który instynktownie podejmowały moje stopy. Nie wiem ile czasu maszerowaliśmy mijając jednakowo wyglądające kępy łozin i brodząc w wodzie po kostki, gdy wtem wyszliśmy na okrągły spłachetek suchej ziemi. Pośrodku uroczyska, na szczycie omszałego menhiru siedziała nasza znajomo.
- Oddajcie mi tą, którą niesiecie - powiedziała i nie był to już głos małej dziewczynki - Potrzebuję jej, bo ciało do którego mnie sprowadzono jest już zbyt słabe.
Kątem oka dostrzegłem, że mięśnie twarzy Blackwalla napinają się nienaturalnie, a jego sczerniała dłoń niczym pająk pełznie w kierunku miecza inkwizytorki i zaciska się na rękojeści. Ostrze wysunęło się, zadrżawszy lekko, gdy ostatni cal lśniącej stali opuścił schronienie.
- Nigdy jej nie dostaniesz - wychrypiał Strażnik i jednym cięciem pozbawił inkwizytorkę głowy.

06.10.2014 09:27
501
odpowiedz
Czechu62
3
Junior

Żelazny Byk uniósł wielki miecz, gotów zadać śmiertelny cios Blackwallowi.

- Nie! – Powiedziała oschle Morrigan, ledwo łapiąc oddech po wyczerpującej walce, która przed chwilą miała miejsce. – On może się jeszcze przydać. I tak jest nas zbyt mało.

Qunari spojrzał na wiedźmę z nienawiścią i zarzucił sobie miecz na plecy. Nie odpowiedział jej, tylko prychnął i podszedł do ogniska oglądać swoje rany. Widziałem po nim, że jego lojalność jest na wyczerpaniu. Z pewnością bez zastanowienia przeciąłby Morrigan na pół swoim wielkim mieczem, gdyby tylko miał gwarant opuszczenia bagien cało.

- Co teraz zrobimy? – Spytałem, ale tak naprawdę znałem już odpowiedź.

- Musimy odnaleźć Flemeth i liczyć na cud, który sprawi, że odejdzie z powrotem do Pustki

Nie mogłem winić jej za chęć walki do końca, ponieważ tak naprawdę nie było innego wyjścia. Patrząc na naszą drużynę powoli gotowałem się na swój los. Nasze szanse były mniejsze niż Amarantu podczas inwazji Orlais, czy nawet króla Marica w bitwie pod Ostagarem. Nie pozostawało mi nic innego jak wspominać spokojne wieczory w karczmie w Orzammarze.

Wyruszyliśmy gdy tylko Blackwall stanął na równe nogi i był gotów maszerować. Widziałem jego dłonie i wierzcie mi, nie wyglądały jakby należały to świetnego niegdyś wojownika. Trzęsły się i z pewnością nie był w stanie nam pomóc, nie wiem czemu Morrigan zdecydowała się kontynuować wędrówkę z nim u boku.

Wiedźma straciła wiele energii życiowej, była bledsza niż zwykle, a na głowie pojawiło się kilka siwych włosów. Poruszaliśmy się powoli gotowi na przyjęcie śmierci w każdej chwili, gdy nagle rośliny przed nami poruszyły się i dostrzegłem postać zbliżającą się w naszym kierunku. Był to hurlok w pełnej okazałości. Miał długie czarne pazury, ostre zęby i czerwone oczy, a twarz przypominała mi starego bryłkowca. Wycelowałem w przybysza Biankę, Żelazny Byk rozkazał ostatniemu swojemu podwładnemu przygotować się do walki.

- Nie. Proszę. Nie przybyłem tu żeby walczyć. Ktoś was oczekuje. Musicie mi uwierzyć, ponieważ też chcemy odejścia Flemeth. Chodźcie za mną. – Powiedział mroczny pomiot.

- Wy umiecie mówić? – Spytała z odrazą Morrigan. – Chyba nie mamy wyjścia. Zachowajcie spokój tam z tyłu i róbcie, co każe.

Wiedźma nie była chyba do końca przekonana swoich słów, ale naprawdę nie było innego wyjścia. Qunari zaczęli szeptać coś między sobą z niezadowoleniem, kiedy szliśmy za pomiotem. W końcu na środku bagnistej polany ujrzeliśmy kamienny budynek. Pochodnie przymocowane do ścian dawały tylko trochę światła i nie było widać, co jest na końcu, ale na środku ujrzałem kamienny ołtarz. Weszliśmy do budynku niepewnie oczekując tego, co się zaraz stanie.

- Połóż dalijskie dziecię na ołtarzu dzielny wojowniku. – Rozległ się tajemniczy głos na końcu Sali.

Ku mojemu zdziwieniu Byk, który całą drogę niósł inkwizytorkę, położył ją, a następnie uklęknął wraz ze swoim podwładnym za ołtarzem. Wszyscy byliśmy w szoku. Z mroku wyłoniła się wysoka, opancerzona postać z jakby przyrośniętą do twarzy maską i koroną.

- Tyyyy… - Powiedział ledwo Blackwall i padł na ziemię krztusząc się.

- Mówią na mnie Architekt. – Powiedziała postać. – Nie mamy za dużo czasu, Flemeth może uderzyć w każdej chwili.

- Chyba wszyscy to wiemy. – Rzekła Morrigan. – Słucham zatem, co masz nam do zaoferowania.

- Słyszałaś o moich eksperymentach z pomiotami? – Spytał, ale nie czekał na odpowiedź i kontynuował. – Szary Strażnik pije krew pomiota, aby móc z nimi walczyć, a ja daję pomiotom krew strażników, aby uwolniły się od klątwy i zaczęły rozumieć. Otóż wpadłem na nowy pomysł. Super Przemiana. Polegałoby to na podaniu osobie wymieszanej krwi Szarego Strażnika i „rozumnego” pomiotu. W waszych szeregach jest dalijska księżniczka zabrana z domu jak niemowlę i nauczona inkwizycji. Podanie jej wymieszanej krwi mogłoby wzmocnić niewyobrażalnie jej moc i wydobyć ją z letargu w jakim się znalazła.

- Postradałeś zmysły? – Morrigan wycelowała w Architekta czarem, a ja załadowałem Biankę.

- Zastanówcie się chwilę. To nasza ostatnia szansa. Jeśli tego nie zrobimy zginiemy na pewno, a tak jest szansa. Jeśli się uda zostawię wam inkwizytorkę i odejdę.

Wiedźma ze zrezygnowaniem machnęła ręką i zostawiła pomiotowi wolną rękę więc i ja odstawiłem Biankę. Architekt podszedł z naczyniem, w którym znajdowała się już krew pomiota do Blackwalla i pobrał krew od niego i przystąpił do mieszania. Byłem wściekły, że musimy tak eksperymentować z młodziutką elfką. Wychodziło to poza wszelką moralność. Pomiot posadził inkwizytorkę i przystawił jej naczynie do ust.

06.10.2014 10:16
Suomi
502
odpowiedz
Suomi
26
Moon Scented Hunter

GRYOnline.pl

@Szymon_1904 Niestety, konkurs jest tylko dla osób, które w chwili zgłoszenia pracy konkursowej mają ukończone 18 lat (pkt 12e regulaminu).

06.10.2014 11:54
503
odpowiedz
zanonimizowany579358
105
Senator

@Suomi, @mycha734 - Chciałem wrzucić pracę drugi raz i mam nadzieję, że nie będziecie mieli nic przeciwko. Po prostu spłynęło na mnie nagłe natchnienie, a zauważyłem, że nie wykorzystałem limitu znaków więc mam nadzieję, że mogę to zrobić. W pierwotnym tekście nic się nie zmieni, po prostu dodam ciąg dalszy. Proszę o szybką odpowiedź.
PS. Jeszcze tak dla czystego sumienia zapytam się czy moja praca zostanie dopuszczona do konkursu. :P W regulaminie wyczytałem, że nie mogą w tekście pojawić się narkotyki, wulgaryzmy, intymne części ciała czy alkohol. Trzech pierwszych u mnie nie ma, ale jest zdanie: "W tym momencie szczerze zwątpiłem w to, iż doczekam ranka i będę miał jeszcze okazję wysączyć kufel chłodnego, złocistego, pienistego trunku w słonecznym cieple dnia.". Starałem się napisać to niejednoznacznie i mam nadzieję, iż nikt nie będzie miał nic przeciwko. Przecież nie musi to być piwo, a jakiś inny napój, niekoniecznie alkoholowy w świecie Dragon Age'a albo po prostu najzwyklejszy, świeżo wyciskany sok z jabłek. :) W poprzednich rozdziałach pojawiły się już wzmianki o winie, więc myślę, że nie będziecie aż tak restrykcyjni, tym bardziej, że pasuje to do postaci narratora. Najważniejsze, tak mi się wydaje, są kryteria dotyczące wieku oraz długości tekstu, a te są bez zarzutów. Jeśli jednak będą jakieś wątpliwości to mogę to zmienić.

06.10.2014 12:58
Suomi
504
odpowiedz
Suomi
26
Moon Scented Hunter

GRYOnline.pl

@sebogothic
Twoja praca zostanie dopuszczona do konkursu. Jak sam napisałeś zostało to określone tak niejednoznacznie, że może chodzić o wszystko :)
Niestety w przypadku wrzucenia tekstu po raz drugi, nie możemy brać go pod uwagę - liczy się pierwsze umieszczone w komentarzu zgłoszenie.

06.10.2014 13:05
505
odpowiedz
zanonimizowany579358
105
Senator

@Suomi - A gdybym edytował tamtego posta posiadając abonament?

06.10.2014 13:29
Suomi
506
odpowiedz
Suomi
26
Moon Scented Hunter

GRYOnline.pl

@sebogothic
W przypadku edytowania posta (bądź co bądź pierwszego zgłoszenia) praca będzie brana pod uwagę.

06.10.2014 13:35
507
odpowiedz
ziralea
3
Junior

- A my – Byk popatrzył na mnie posępnie – nic nie wiedzieliśmy i nie mogliśmy was powstrzymać.
Po jego słowach zapadła cisza, którą w końcu przerwała Morrigan.
- Musimy zdecydować, co zrobić dalej - oznajmiła, kucnąwszy przed Blackwallem i zaczynając opatrywać jego ranę. - Nie mamy szans w bezpośrednim starciu. Nie pokonamy... tego czegoś, możemy ją jednak odesłać.
- Z magią krwi? - wtrącił oburzony Żelazny Byk. - Nie ma mowy. Czy nie zapłaciliśmy już zbyt wysokiej ceny? - zapytał, wskazując na martwego qunari i widziałem, że śmierć towarzysza, do tego tak brutalna, odcisnęła na nim swe piętno. - Wracajmy i oddajmy tą sprawę komuś innemu. Niech wrócą w większej liczbie.
- Nie mamy na to czasu. Armia pomiotów będzie coraz większa. Odeślemy ją oraz pomioty do Pustki przez wyrwę. Dokończymy to, co przerwaliśmy - oznajmiła nieznoszącym sprzeciwu tonem. - Czyżbyś tchórzył, Byku?
Qunari poczerwieniał i odpowiedział czarodziejce nie przebierając w słowach, których wierzcie mi, że nie przytaczam tylko z tego względu, iż nie pasują one do naszego zacnego towarzystwa. Najemnik pozostał jednak na miejscu wiedząc, że sam nie ma szans wydostać się z Bagien Nanashinu. Ja z kolei z każdą chwilą traciłem nadzieję na odnalezienie wnuka Rhegisa i odprowadzenie malucha z powrotem do dziadka, by mógł wrócić do Orzammaru w Górach Mroźnego Grzbietu, nie mówiąc już o tym, iż plan czarodziejki również budził we mnie obawy, jeśli nie obrzydzenie. Powiedzcie jednak sami, co mogłem zdziałać przeciwko komuś takiemu jak ona?
Morrigan skończyła opatrywanie rany Strażnika i stanęła nad Blackwallem z ogniem w oczach, zdeterminowana, a jej wyraz twarzy sprawił, że nawet taki dzielny krasnolud jak ja poczuł odrobinę strachu.
- Potrafisz wyczuć pomioty. Wskażesz nam drogę do ich leża. Poprowadź nas - wysyczała - lub giń.
Strażnik spojrzał na nią ze znużeniem i już otwierał usta by odpowiedzieć, nigdy jednak nie dowiedziałem się, co wybrał, bo przerwała mu inkwizytorka; nawet nie zauważyliśmy, kiedy usiadła na swoich noszach, śmiertelnie blada lecz żywa.
- Ja mogę to zrobić - szepnęła cicho, wodząc po nas wciąż nieco nieprzytomnym wzrokiem. - W jakiś sposób potrafię... wyczuć jej obecność. Wskażę nam drogę.
Spojrzałem na dziewczynę krytycznym wzrokiem, nawet się z tym nie kryjąc. Bo też powiedzcie sami, kto uwierzyłby w słowa osoby, która jeszcze przed chwilą umierała na noszach, w dodatku przez swoją własną głupotę? Szaleństwem byłoby ponownie zawierzać jej nasze życia, Morrigan skinęła jednak głową.
- Dobrze. Ruszajmy więc. Pomożesz jej iść - zwróciła się do mnie, bardziej z braku innego wyjścia niż dlatego że uważała, że nadaję się do tego zadania; ani Żelazny Byk, ani tym bardziej Blackwall nie wchodzili w grę. Westchnąłem więc jedynie cicho, tak by nie usłyszała tego Morrigan, i pomogłem wstać smarkuli, obejmując ją jedną ręką w pasie, jako że z oczywistych względów nie mogłem złapać jej nigdzie wyżej. Inkwizytorka wbiła wzrok w moczary przed sobą i rozpoczęliśmy swój pochód - ja na przedzie z uwieszoną na mnie dziewczyną, Morrigan idąca nadzwyczaj sprężystym krokiem jakby poprzednie wydarzenia nie zrobiły na niej wrażenia, nadąsany Żelazny Byk oraz Blackwall; nie wiedziałem, czy dobrze postępujemy zabierając go ze sobą zamiast zabić tak jak groziła mu całkiem niedawno Morrigan, i niedługo miałem się o tym przekonać. Magia krwi zawsze ma swoją cenę. A nic, co dotychczas przeżyliśmy nie mogło przygotować nas na to, co spotkamy wewnątrz tamtej jamy.

06.10.2014 14:05
😊
508
odpowiedz
zanonimizowany579358
105
Senator

@Suomi - Dobra, edytowałem tamten post. :) Ma niemal 3k znaków bez spacji, oczywiście bez pierwszego pogrubionego zdania, które jest końcówką poprzedniej części. Długość sprawdzałem za pomocą tej strony: http://fklar.pl/2013/05/licznik-slow-i-znakow-w-tekscie/
Mam nadzieję, że przy ewentualnym sprawdzaniu długości tekstu nie weźmiecie pod uwagę pogrubionej kwestii oraz że program się nie myli i nie zostanę zdyskwalifikowany za kilka znaków za dużo. :)

06.10.2014 14:44
509
odpowiedz
poomex97
7
Legionista

Gdy ta szczera rozmowa dobiegła końca, nastała krępująca cisza przerywana jedynie niepokojącym śpiewem lelków. Wokół szalały płomienie, a my staliśmy, patrząc z góry na klęczącego Blackwalla, każdy z nas w lepszym lub gorszym stanie.
Morrigan miała rozciętą wargę i poszarpane szaty, Byk poniósł znacznie większe straty – lewy róg został ukruszony, a z jego ramienia obficie sączyła się jucha. Ze strachem obejrzałem siebie. Mogą sobie państwo tylko wyobrażać moje zdziwienie - przepiękna skórzana kurtka została przepalona; zza koszuli wystawały me, sławne na całe Thedas, włosy klatki piersiowej. Na szczęście Biance nic się nie stało - sprawna i jak zwykle gotowa do działania. Inkwizytorka w dalszym ciągu spokojnie spoczywała na noszach. Zazdrościłem tej małej szpiczastouchej.
Blackwall podniósł głowę, każdego z nas po kolei zlustrował wzrokiem. Gdy tylko jego pełne błagania spojrzenie padło na mnie, szybko odwróciłem się w stronę wiedźmy i popatrzyłem na nią wyczekująco. Każdy z nas dobrze wiedział o co chodziło biedakowi – Strażnik nie miał szans wyjść z tych bagien żywy, a ktoś spośród naszego grona musiał dopełnić jego przeznaczenia. Ciszę przerwała Morrigan:
- Który z Was się tym zajmie, hm? Bardzo mi przykro, ja nie mogę tego zrobić ponieważ… - AH CO SIĘ DZIEJE?!
Niestety nie dane nam było poznać powodów nagłego tchórzostwa czarodziejki, gdyż stało się coś nad wyraz niespodziewanego. W gardło Blackwalla wbił się długi, przeźroczysty szpikulec – sopel. Strażnik zaczął charczeć, usłyszeliśmy obrzydliwy bulgot dobywający się z jego ust a następnie ciało mężczyzny zwiotczało.
Szybkim, zwinnym ruchem dobyłem Bianki, naciągnąłem bełt i odwróciłem się w stronę z której nadleciały śmiertelne, lodowe pociski. Ku mojemu zdziwieniu dostrzegłem stojącą na wyprostowanych nogach Inkwizytorkę z wyciągniętymi w naszą stronę dłońmi.
- Nic już nie można było dla niego zrobić. Widziałam go w moich snach. W JEJ snach – wyszeptała dziewczyna.
- Opuść dłonie smarkulo! – krzyknąłem, celując doń z mojej wiernej kuszy.
Posłuchała mnie. Padła na kolana, a z jej wielkich, błękitnych oczu pociekły łzy. Podszedłem do niej, słyszałem ciche kroki Byka za mną – ubezpieczał mnie. Natomiast Morrigan stała w miejscu z rozdziawioną szczęką i szeroko otwartymi oczyma. Po chwili otrząsnęła się z szoku, jakim była nagła śmierć Strażnika i orzekła swym cichym ,lecz donośnym głosem który dodatkowo doprawiony był zaciekawieniem.
- To doprawdy interesujące. Wygląda na to, że Flemeth (zakładam że jako Zaklinacze wiecie kim, a raczej czym, jest ta istota) jest na tyle osłabiona, że nie może utrzymywać klątwy. Jednak mamy jeszcze szansę! Musimy tylko wypocząć i zebrać siły. Chyba wiem, w którą stronę powinniśmy się udać. Co zrobimy ze zwłokami?
- Powinniśmy je spalić. – rzekł Byk – rozpalę ognisko, odpoczniemy i zmówimy modły za duszę Blackwalla.
Nadzieja wróciła do naszych serc. Poczułem nagły przypływ determinacji. Wziąłem pod rękę inkwizytorkę i powiedziałem:
- Chodź, dziecko. Czas położyć temu kres.


06.10.2014 15:15
510
odpowiedz
pablodar
7
Legionista

(...)
- Inkwizytorka próbowała ocalić niewinne dziecko przed magią krwi – powiedziałem.
- A my – Byk popatrzył na mnie posępnie – nic nie wiedzieliśmy i nie mogliśmy was powstrzymać. A kto zapłacił za to najdrożej? Moi ludzie oczywiście. Dla was to tylko bitewne mięso. - niedbałym gestem wskazał na ciała szarżowników: jedno na wpół pożarte przez genloki, a drugie niemal upieczone przez smoczy ogień. Potem spojrzał na księżyc i dodał cicho:
- Godzina sowy. Dobry czas na oddanie ich ciał Płomieniom.
Popatrzył na Morrigan, a ona skinęła głową.
- Tylko szybko.
Żelazny Byk mruknął potakująco. Dobrze wiedział, że nie ma czasu na przeprowadzenie pełnego Rytuału Płomieni. Zresztą nawet nie znaliśmy go dokładnie, bo Byk nie był skory do dzielenia się tą wiedzą. “Szczegóły niewiele wam powiedzą. To zrozumie tylko qunari. - powiedział - Wszystko co powiem będzie tylko jak domalowywanie na obrazie cieni i refleksów, których i tak nie dostrzeżecie swym niewprawnym okiem.” Było to jedno z wielu stwierdzeń, które powodowały, że o Byku nie dało się myśleć jak o zwyczajnym najemniku, który w ramach odpoczynku od bitwy zajmuje się przepijaniem żołdu i roztrzaskiwaniem czaszek w karczmie.
Dłonie Morrigan zawirowały, a cicho wypowiedziana inkantacja odbiła się głuchym echem. Na ile było możliwe starała się poskładać ciała szarżowników w przypominającą qunari całość. Nie specjalizowała się w magii leczniczej, ale Flemeth nauczyła ją wystarczająco, aby efekt był bardziej niż zadowalający. Byk podszedł najpierw do jednego, a potem do drugiego ciała. Przy każdym zatrzymał się tylko na chwilę. Mówił coś cicho ze spuszczoną głową. Zetknął ze sobą kciuki obu dłoni, a także palce wskazujące. Ułożył je w kształ trójkąta, co symbolizowało triumwirat ducha, ciała i umysłu, najważniejszy element filozofii Qun.
Potem odsunął się, a palce Morrigan wykonały subtelny taniec. Oba ciała zapłonęły złotofioletowym płomieniem, w którym poutykano pomarańczowe i czerwone nitki, grube jak bełt mojej Bianki. Temperatura takiego ognia była ponoć niewiele niższa niż smoczego, choć magia sprawiała, że nie czuliśmy tego nawet stojąc w odległości raptem kilku stóp.
Po chwili ciał już nie było.
“Życie jest jak płomień świecy. Wystarczy mocniej dmuchnąć i już go nie ma” - przypomniało mi się zdanie dawno temu przeczytane w jakiejś księdze. Rzadko rozmyślałem o kruchości życia, bo zbyt dużo widziałem i wiedziałem, aby tracić na to czas. Ale tym razem nic nie mogłem poradzić i wierzcie mi, że wcale nie chodziło o moją skromna osobę. “Co ja powiem Rhegisowi?” - pytanie zaczęło coraz mocniej tłuc się w mojej głowie. Obiecałem, że przyprowadzę do niego wnuka w jednym kawałku, a tymczasem jakieś jego fragmenty leżą może gdzieś na pobojowisku, które nas otaczało. Wprawdzie nie dostrzegłem twarzy dzieciaka wśród bestii, które nas zaatakowały, ale przecież nie miałem czasu by im się przyglądać. To Bianka im się przyglądała tuż przed wysłaniem swojego pocałunku. Cały czas miałem więc nadzieję… Choć była licha.
Byk zakończył rytuał, a ja spojrzałem na inkwizytorkę. Po raz kolejny zdziwiłem się, że jest z mojej rasy. Krasnoludy nie cierpiały Inkwizycji, a poza tym nie posiadały zdolności koniecznych, by do niej dołączyć. Ta jednak posiadała.
Kim ona była, do diaska, i co tutaj tak naprawdę robiła?
I oto, moi zacni panowie, okazało się, że może doczekam się odpowiedzi na to pytanie. Słów lub czynów. Bo dokładnie w tym momencie Inkwizytorka otworzyła oczy.

PS. Word: 2765 znaków bez spacji

06.10.2014 15:27
Szymon_1904
511
odpowiedz
Szymon_1904
79
Rivski pogromca

@boojan27 > Za przeproszeniem, nie wzywałem redakcji. Źle zrozumiałeś moją wiadomość. Akurat tak się składa, że dostałem maila z odpowiedziami na moje pytania, i wiem już na ten temat w zasadzie wszystko. Więc to Ty mnie oskarżaj o coś, czego nie zrobiłem. I odwal się odemnie, bo do Ciebie nie pisałem. Pozdro!

06.10.2014 16:19
📄
512
odpowiedz
Reaper23
18
Legionista

Staliśmy tak pośrodku niczego próbując ułożyć wszystkie fakty w logiczną całość, i wtedy to usłyszałem dziecięcy głos, obróciłem się i ujrzałem stojącego za nami chłopca
-Czy to wy zaprowadzicie mnie do mamy ? - odezwał się ponownie
-Kim jesteś chłopcze i jak do licha się tu znalazłeś - spytałem
-Jestem Ronan - odparł malec. A uwolniła mnie ta straszna starsza pani - dodał ocierając nos
Starsza pani ? - spytała z zaciekawieniem Morrigan
Tak - odparł malec najpierw kłóciła się z jakaś dziwną dziewczynką ale kiedy na nia krzyknęła dziewczynka rozpadła się a w jej miejsce pojawił potwór. Z początku myślałem ze to jeden z tych straszliwych stworów jednak nie wyglądał jak oni raczej jak bardzo brzydki człowiek i powiedział:
- Jam jest Nahashin władca tych bagien, najpotężniejszy z magów krwi i jedyny któremu udało się połączyć człowieka z pomiotem
- Tak i jedyny którego wysokie mniemanie o sobie przekracza jego wielka moc - dodałem przerywając malcowi
Moje wtrącenie nie spodobało się jednak wiedźmie która spojrzałą na mnie tak że aż nogi się pode mną ugięły
- Ucisz się krasnoludzie a ty mały mów dalej
-Starsza pani wydawała się lekko przerażona - zaczął ponownie chłopiec
-Myślisz że jesteś w stanie mnie powstrzymać Ta mała gówniara która mnie przyzwała już próbowała, nie wiem w jaki sposób uodporniłaś się na działanie oparów ale masz świadomość że w tej chwili nie poradzisz sobie ze mną -Starsza pani mu przytaknęła i rozpłyneła się w obłoku dymu. Myślałem że to już koniec ale kiedy tylko stwór zniknął starsza pani pojawiła się ponownie, nie lada się wystraszyłem kiedy podeszła do mojej klatki, ale wtedy ona otworzyła klatkę i powiedziała, że ma dla mnie misję, powiedziała że mam was znaleźć, opowiedzieć co widziałem i zaprowadzić w miejsce gdzie byłem zamknięty, a potem podprowadziła mnie aż tutaj i zniknęła mówiąc że musi się przygotować. To wszystko zakończył malec.
-Więc to nie moja matka za tym stoi, ciekawe co tak naprawdę ją tu sprowadza - powiedziała jak by do siebie Morrigan
-Być może staruszka nie lubi kiedy w okolicy pojawia się konkurencja - rzuciłem kąśliwie zwracając jej uwagę na to że również tu jesteśmy
Jednak wiedźma dalej mamrotała pod nosem
-Nahashin. Jaką mocą musi dysponować ta istota, że potrafiła przerazić nawet moją matkę
-Potężną - przerwał jej ledwo przytomna inkwizytorka. Czytałam o nim jeszcze w akademii. Prowadził eksperymenty z magią krwi na tych bagnach, legendy mówią że udało mu się całkowicie połączyć człowieka z pomiotem dzięki czemu zyskał ogromną moc, terroryzował te to miejsce przez bardzo długi czas dopóki nie został schwytany i uwieziony w pustce przez grupę śmiałków, jednak nie do końca im się to udało. Jak już wspomniałam czarodziej posiadał moc którą nie mógł się pochwalić żaden inny czarodziej w tamtych czasach. Nim został wessany w pustkę zdołał rzucić klątwę a wraz z nią pozostawił w tym świecie cząstkę siebie, nie myślałam jednak że ktoś będzie na tyle głupi by go uwolnić.
-A jednak jestem wolny - odezwał się dziwny głos
Spojrzeliśmy w jego kierunku i ujrzeliśmy Blackwalla unoszącego się w nad ziemią
-Jam jest Nahasim, władca...
-Tak wiemy kim jesteś- przerwała mu Morrigan. Czego chcesz ?
-Podziękować wam za uratowanie mnie przed ponownym odesłaniem w pustkę i zaprosić do swojej siedziby, wasz przyjaciel już ze mną jest dołączcie do nas - odpowiedział głos po czym ciało strażnika rozpłynęło się we mgle a ku naszemu zdziwieniu w jego miejsce pojawiła się Flemeth i rzekła do nas z uśmiechem:
- Niegrzecznie było by nie przyjąć zaproszenia. Prawda ?

06.10.2014 16:42
Mateusz16b
513
odpowiedz
Mateusz16b
135
Rycerz

- Kapustę. Kapustę z wieprzowinką, kalafiorami i winem. – uśmiechnąłem się pod nosem. Jak wykorzystałem słowo winem, to nie robi żadnego problemu? Czy jeszcze raz muszę umieścić treść opowiadania wykorzystując słowo zastępcze?

06.10.2014 17:31
514
odpowiedz
sekrec
1
Junior

I naraz, w jednym momencie, popatrzyliśmy wszyscy po sobie nawzajem, na te osmalone i ubłocone twarze, na te zabryzgane krwią i podarte resztki zbroi lub szat, na worki mięsa pokryte ranami i sińcami, które opierały się teraz o pieńki lub leżały bezwładnie na ziemi, które jeszcze parę dni temu dzielnie kroczyły w głąb bagien Nahashin tworząc dumną kompanię obcych i nieufnych względem siebie wojowników. I wtedy, czując jak bardzo wszyscy zostaliśmy oszukani, roześmialiśmy się. Tak moi drodzy słuchacze, nie przesłyszeliście się. Spod bolących żeber, spomiędzy wybitych zębów czy rozciętych warg wydobył się śmiech szczery i naruszający podstawy murów jakie pomiędzy sobą postawiliśmy. Nawet Byk nie miał tak posępnej twarzy jak zwykle. Prawdopodobnie wytworzona wtedy nić porozumienia zaważyła, że sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej…
Klątwa nie miała zamiaru odpuścić. Do tej pory nikt o zdrowych zmysłach nie opuścił tych moczar i tak miało pozostać na zawsze. Noc przedłużała się nienaturalnie i przestaliśmy wyczekiwać świtu. Wyglądało na to, że sami musimy o niego zawalczyć. Nie mieliśmy czasu, ale równie mało mieliśmy sił. Ustaliliśmy, że Morrigan się prześpi podczas gdy reszta będzie trzymała straż, nie dłużej jednak niż czeka się na jadło w przydrożnym zajeździe, ponieważ nasza mała "przyjaciółka" również regenerowała siły, a tego chcieliśmy za wszelką cenę uniknąć. Gdy czarodziejka obudziła się ze sztucznie narzuconego sobie snu podleczyła magią nasze rany i zregenerowała nieco zapas naszych sił. Iluzja czy nie, zadziałało - nawet Blackwallowi przestały pomioty szumieć w uszach.
Na samym końcu pochyliła się na Leią. Wyciągnęła rękę, lecz natychmiast cofnęła z błyskiem zrozumienia w oczach.
- Ona jest ostatnim dzieckiem podtrzymującym kontakt demona z naszym światem. – czyżby nuta żalu zabrzmiała w głosie czarodziejki? – Demon rzucił przeciw nam wszystkie swoje siły i przegrał. Została tylko ona.
- Na co więc czekamy? – Lubiłem te małą smarkulę, no ale jeśli jej śmierć miałaby zakończyć ten koszmar na zawsze, to pewnie sama by się poświęciła. Gdyby mogła oczywiście… Gdyby nie leżała jak martwa na trawie. Gdyby w tym momencie nie chwyciła Morrigan za gardło…
Blackwall wciąż był szybki. Odciął dłoń Inkwizytorce i odepchnął ją na sporą odległość. Podniosła się błyskawicznie. Ciało Lei było młode i wytrenowane, jak przystało na wychowanicę klasztoru. Otworzyły się jednak stare rany na jej ciele i popłynęły z nich strużki krwi.
- Ja jestem Klątwą Nahashinu. - Żółte oczy dziko błądziły po polu walki. – Pokażcie mi czego boicie się najbardziej…
I wtedy dopiero rozpętało się piekło. Dla każdego inne, jego własne. Morrigan skuliła się na ziemi jęcząc: „Dlaczego to tak boli, mamo? Mamo!”. Blackwall zaciskał swoje ramię, aż paznokcie wpijały się ciało i charczał: „Nie pójdę!”. Byk szukał czegoś gorączkowo w błocie mrucząc „…Valo-kas”. A ja widziałem to wszystko tylko przez sekundę, przez mgnienie pionowej źrenicy na żółtym tle, ponieważ chwilę później opierałem się o konar łykając z haustami powietrza panikę jaka mnie otaczała. Świat zalała ciemność. Najzwyczajniej w świecie straciłem wzrok.
Demon uderzył w nas resztkami swych sił zasilanych furią i nienawiścią. Każde z nas wiło się w swym osobistym koszmarze nie wiedząc, że to tylko wybór naszych własnych umysłów. Blackwall wcale nie był zarażony ani Zew nie śpiewał w jego głowie, ja nie byłem ślepy a Morrigan nie uczestniczyła w krwawym rytuale swojej matki, miecz Żelaznego Byka wisiał cały czas na jego plecach…

06.10.2014 17:48
515
odpowiedz
YtseMan
10
Legionista

- A my – Byk popatrzył na mnie posępnie – nic nie wiedzieliśmy i nie mogliśmy was powstrzymać. Zresztą i tak bym tego nie zrobił - dodał po krótkim wahaniu - Czułem, że jeśli doprowadzę to do końca, to Ben-Hassrath pozwolą mi wrócić na moją wyspę zamiast zmuszać mnie do pracy tutaj, z osobami takimi jak wy. Bez urazy - zakończył z nieprzyjemnym grymasem na twarzy. Niektórzy zdecydowanie nie powinny się uśmiechać.
- Bartrand. Mój brat. Znacie tą historię. - podniosłem głowę, mając nadzieję, że nie da się na niej tak łatwo odczytać bólu, który przeszywał mnie jak rozgrzana włócznia, gdy tylko doganiało mnie to wspomnienie. - Cały czas miałem wrażenie, że jest gdzieś obok mnie. Gdy nie widzieliście, nieraz odruchowo chwytałem Biankę - parsknąłem.
- Zagrała naszymi demonami przeciwko nam - powiedziała Morrigan ze wzrokiem zapatrzonym gdzieś w ciemność. “Gdzieś w tych cieniach znów widzi Flemeth.” - pomyślałem.
Cisza, która zapadła była z rodzaju tych, które potrafią stępić najostrzejszą broń i najmocniejsze charaktery. Ale nie mogłem dopuścić do tego, by dopadło nas zniechęcenie, czy wręcz zaczątki strachu. Mocniej zacisnąłem palce na Biance i wstałem.
Miałem już tego wszystkiego serdecznie dość. Dość tułania się po bagnie, wilgoci, trujących oparów wyciskających łzy z oczu. Dość podmokłej ziemi, której miękkość nieustannie przypominała nam, że wszystko wokół jest zdradzieckim bagnem. Dość ciszy, która zalegała wokół nas. Braku ochoty na przerywanie jej głośnym śmiechem i rozmowami, jak to miało miejsce na początku wyprawy.
Chciałem, żeby wreszcie ta historia znalazła rozstrzygnięcie.
- Wiecie, że zwykle lubię słuchać swojego głosu - moje słowa bardziej niżbym chciał były przesycone zmęczeniem. - Ale tym razem… Po prostu chodźmy i dokończmy to. Zapłaciliśmy już temu demonowi daninę z trupów. Zapłaciliśmy Bagnom. Słono. Więcej niż ktokolwiek z nas mógł przypuszczać. Pora na odebranie długu.
“W taki lub inny sposób. Śmierć lub chwała i zimny napitek w karczmie”. To dodałem już w myślach, choć byłem pewien, że moi towarzysze wiedzieli co kryje się w mojej głowie. Bo ja dokładnie wiedziałem, co czaiło się w ich duszach. Widziałem to w ich twarzach, po których tańczyło światło księżyca przebijające się z trudem przez mgłę i schorowane drzewa Mokradła. W zaciśniętych jak imadło szczękach Byka, w pełnych skupienia oczach Morrigan, nawet w determinacji umęczonego i na wpół żywego Blackwalla.
Spojrzałem na Inkwizytorkę, której obecność miała być naszym największym atutem, a stała się największym ciężarem. I właśnie gdy po raz setny zastanawiałem się, co mamy z nią zrobić, młoda kobieta otworzyła oczy. Płynnym ruchem podniosła się, tak, jakby po prostu wstała po poobiedniej drzemce, a nie po kilkudniowym zawieszeniu między tym światem, a Pustką. Moje serce zgubiło dwa uderzenia, w czasie których nie byłem pewny czy nas nie zaatakuje. Ale ona odezwała się cichym głosem, który miał w sobie głębię i mądrość godny osoby dwukrotnie od niej starszej. A to co powiedziała, świadczyło, że słyszała wszystko, co mówiliśmy.
- Macie racje. Mnie też przyciągnęła do siebie wykorzystując… moją przeszłość. Chcę ją dopaść, podobnie jak wy. Ale cokolwiek zrobimy, musimy pamiętać, że ona też chce, abyśmy do niej przyszli. Będzie przygotowana i sądzi, że my zupełnie nie wiemy czego się spodziewać. Ale przekona się, jak bardzo się myli...

06.10.2014 18:07
516
odpowiedz
Charles Popko
5
Junior

Żelazny Byk mógł być Tal-Vashoth, który opuścił wyspy Par Vollenu i Seheronu, ale wciąż pozostawał Quanari. Sam wielkolud wielokrotnie oburzał się, że jest Kossith bo nie podąża już drogą Qun, ale odbiegam od tematu. Jeśli przygody u boku Hawke'a i króla Fereldenu mnie czegoś nauczyły to fakt, że wielcy bohaterowie mają zdumiewający pociąg do śmierdzącego feredeńskiego sera i że z olbrzymami nie warto zadzierać. Nie jestem może największym znawcą charakterów, ale sądząc po minie zwykle stoickiego Byka nasza wesoła kompania może się wkrótce rozpaść w dość nieciekawy krwawy sposób. Nie żebyśmy się z Bianką obawiali ewentualnej potyczki, ale czułem, że ta opowieść może być nawet lepsza niż moje najbardziej znane dzieło Hard in Hightown. Nadszedł więc czas na użycie magii nieporównywalnie większej niż magia wiedźmy- mojej charyzmy.
-Zanim zaczniemy zmieniać wystrój tej uroczej dziury na bardziej bitewny z dominującą czerwienią, chciałem zauważyć, że jakiekolwiek różne byłyby nasze cele nadal się potrzebujemy. Choć niektórzy z nas zachowali się jak własne matki – kątem oka widzę malujące się na twarzy Morrigan oburzenie, czyżby czuły punkt?- i zmanipulowali resztę to teraz musimy zacząć grać w jednej drużynie.
-Powiedzmy, że się zgadzam, to nie jest jednak równoznaczne z tym, że o tym zapominam.- wycedził Żelazny Byk, którego twarz przybrała bardziej łagodny wyraz.- Pragnę jednak zauważyć, że nieprzytomna Inkwizytorka, ranny Szary Strażnik, niesamowity Qunari, wredna wiedźma o przydługim języku i dziwny krasnolud z dziwnym upodobaniem do swojej kuszy...
-Bianca nie słuchaj go.
-Jak mówiłem zanim mi przerwano, nasza drużyna może być ciekawą zbieraniną indywiduów, ale jak mamy sobie poradzić z tym demonicznym czymś, które Andrasta wie jak wielką mocą dysponuje. Co więcej, nie wiem jak wy, ale nie mam zamiaru spędzić ani chwili dłużej na tych przeklętych mokradłach niż to konieczne. Innymi słowy potrzebny nam dobry plan i to szybko.
-Morrigan znałem kiedyś pewnego maga, który zanim zaczął bawić się w wysadzanie zakonów był w stanie fenomenalnie leczyć, dałabyś radę zrobić coś podobnego?
-Do pewnego stopnia, będę potrzebować resztek magii na cokolwiek nas czeka.
Nagle z jej rąk wydobywa się błękitne światło, które sprawia, że odczuwam mrowienie na swoim ciele. Sądząc po twarzach moich towarzyszy przynosi im odrobinę ukojenia, choć o całkowitym uleczeniu ran nie ma mowy.
-Czy wiemy cokolwiek o tym czymś? Czy Flemeth naprawdę jest w to zamieszana?
-Przypuszczam, że ta głupia dziewczyna weszła w posiadanie pewnej księgi ...
-Chodzi Ci o Grimoire Flemeth? Nie rób takiej zdziwionej miny, czasami dobra opowieść wymaga przygotowania
-Zadbałam aby księgi matki były bezpieczne, ale nie mogę tego samego powiedzieć o moich siostrach...
-Spotkałem Yavannę i nie mogę zaliczyć naszego małego rande vous do udanych
-Istnieje możliwość, że ta głupia dziewczyna weszła w posiadanie niebezpiecznej księgi, co swoją drogą przy tym całym zamieszaniu z Celene i Gspardem jest niezwykle łatwe. Ewidentnie do końca nie zrozumiała treści i próbując odtworzyć jeden z rytuałów matki ściągnęła coś z za zasłony...
Nagle coś zatrzęsło ziemią wokół nas, wkrótce potem moje ciało przeszył dreszcz gdyż z oddali usłyszałem znajomy mi ryk. Minęło wiele lat, ale takich stworzeń się nie zapomina.
-Na gatki moich przodków nadchodzi Varterral!

06.10.2014 18:15
517
odpowiedz
YtseMan
10
Legionista

Jeszcze dwie luźne uwagi.
Czy dałoby radę po każdym etapie konkursu wrzucić informację, które prace zostały przekazane p. Annie , a które nie i dlaczego (tylko hasłowo, w stylu “zbyt dużo znaków”, “niezgodność z wcześniejszą fabułą”, “użytkownik poniżej 18 lat”, “brak oznaczenia “biorę udział w konkursach”” itp.).
I jeszcze jedno: może przy okazji kolejnych etapów/konkursów warto byłoby sprecyzować w jaki sposób sprawdzać ilość znaków. Ja sprawdzałem na kilka sposobów i za każdym razem miałem inny wynik (Open Office, Word, patrzyłem też na kilku stronach zliczających ilość znaków) ;)

06.10.2014 18:24
Mateusz16b
518
odpowiedz
Mateusz16b
135
Rycerz

- Kapustę. Kapustę z wieprzowinką, kalafiorami i winem. – uśmiechnąłem się pod nosem. Jak wykorzystałem słowo winem, to nie robi żadnego problemu? Czy jeszcze raz muszę umieścić treść opowiadania wykorzystując słowo zastępcze?

06.10.2014 18:45
519
odpowiedz
YtseMan
10
Legionista

(skasowany - zamiast tego edycja zgłoszenia #515)

06.10.2014 19:00
520
odpowiedz
Crawler
8
Legionista

Wydawałoby się, że w tym momencie powinniśmy mieć wyostrzone wszelkie zmysły, prawda? A jednak, odgłos pokasływania dobiegającego zza naszych pleców dotarł do nas dopiero po chwili. Umilkliśmy i spojrzeliśmy się po sobie. Byk chciał jeszcze coś dodać, ale Morrigan uniosła dłoń i zamilkł. Gdybym był w stanie odróżniać poszczególne grymasy qunari, mógłbym przysiąc, że zmarszczył brwi. W tym samym momencie, jak na komendę, po kolejnym kaszlnięciu odwróciliśmy się i ujrzeliśmy inkwizytorkę wyciągającą ramię w kierunku przybrudzonego nieba znajdującego się nad tymi przeklętymi moczarami. Kto pomyślałby, że to czarodziejka pierwsza do niej doskoczy. Żelazny Byk zacieśnił swój uścisk na ramieniu Blackwalla, nie dając mu drgnąć. Ten jednak nie próbował się szarpać i spuścił głowę.
- Przebudziła się? – wyszeptałem w kierunku Morrigan, nie wiedząc, jaka odpowiedź zadowoliłaby mnie najbardziej.
Czarodziejka nuciła coś cichutko, zaraz nad uchem inkwizytorki. Wtem dłoń rannej upadła z głuchym trzaskiem na ziemię. Skrzywiłem się, jednak zaraz znów wzbiła się w powietrze.
Podszedłem bliżej i przełknąłem ślinę, widząc mieniące się oczy kobiety. Morrigan westchnęła, poderwała się z ziemi i kurczowo chwyciła mnie za ramiona.
- Masz lyrium, prawda? – powiedziała grobowym tonem. – Masz?! – powtórzyła głośniej, z większą dawką emocji w głosie.
Nie muszę tłumaczyć jak irytujące są te stereotypy. Krasnolud bez brody, najpewniej bezkastowiec, szmugler, łgarz i stały bywalec… czerwonych bawialni. Niemniej, w tym momencie potwierdziłem je wszystkie. Moc przyzwyczajeń.
Niechętnie sięgnąłem do kieszeni prochowca i wyjąłem kilka flakonów z płynnym lyrium.
- Były u apostatki… - wzruszyłem ramionami i wyszczerzyłem się, dostrzegając piorunujące spojrzenie woja qunari. Zresztą, kto by nie wziął? Pieniądz nie gryzie, nikt się tego nie wstydzi.
- Do… Pustki… - wycedziła przez zwarte zęby inkwizytorka.
- Oszalała – odburknął Blackwall. – Dobijcie nas. - Byk upewnił się, że jego ostrze jest na podorędziu.
- To nasze jedyne wyjście. – Morrigan ujęła w dłonie niebieskawą substancję. Zachowywała się jakby ktoś podwoił jej siły witalne. – Miała kontakt z… tą… dziewczynką, będziemy mogli dojść do źródła.
Na te słowa ożywił się Strażnik. - Szaleństwo! Do Pustki?!
- Ostatnim razem to nie była dla mnie kaszka z mlekiem – dodałem na potwierdzenie jego słów.
Qunari, początkowo obojętny całej tej rozmowie, wbrew wszelkim oczekiwaniom stanął po stronie czarodziejki.
- Ma rację – mełł słowa, niechętnie przystając na tę propozycję. – Żadne stworzenie nigdy nie opuści w pełni Świata Zmarłych. Tylko tam będziecie mogli ją zgładzić.
- Tutaj zawsze nam umknie. – Pojąłem ich tok rozumowania i przestąpiłem z nogi na nogę, czując dziwne mrowienie w całym ciele. Każda wyprawa do Pustki jest nad wyraz ekscytująca. Nie pojmiecie, ludzie. Wy śnicie.
- Przypilnuję was. Wasze ciała. – Byk zgłosił się na ochotnika. – Qun wzbrania mi wstępu do Świata Zmarłych. – Nie zważając na jego słowa, Morrigan odkorkowała flakoniki.
- W ten sposób będziemy mogli wszyscy wyjść z tego cało. – Zabrzmiała wybitnie pragmatycznie, ale już ją poznałem. Znów coś utkwiło w jej świadomości, czego nie chciała wyjawić przed nami.
- Ale niekoniecznie żywi. – Skwapliwie zauważył Blackwall, przyglądając się wręczonemu mu płynnemu lyrium. Nie namyślając się zbyt długo, wszyscy przechyliliśmy flakoniki, a płyn rozlał się w naszych ciałach. Wiedźma zadbała, żebyśmy przeżyli przejście do Pustki.

- Wreszcie! – Ucieszyła się śniąca wersja inkwizytorki.

06.10.2014 19:38
Mateusz16b
521
odpowiedz
Mateusz16b
135
Rycerz

- Kapustę. Kapustę z wieprzowinką, kalafiorami i winem. – uśmiechnąłem się pod nosem. Jak wykorzystałem słowo winem, to nie robi żadnego problemu? Czy jeszcze raz muszę umieścić treść opowiadania wykorzystując słowo zastępcze? Proszę o szybką odpowiedź, ponieważ w dniu dzisiejszym do godziny dwunastej w nocy kończy się termin przyjmowania zgłoszeń do opowiadania.

06.10.2014 19:55
522
odpowiedz
Musich
111
Konsul

- Bo powstrzymalibyście nas mieczem, by nie iść w głąb Bagien? – Z właściwą sobą delikatnością rzuciła Morrigan.
- Nie. Misja. – Qunari wydawał się w ogóle niezrażony kąśliwym komentarzem. Nie miało dla niego znaczenia, czy ktoś mu coś insynuuje czy nie. Misja w jego ustach urosło do rangi świętości.
- Dobrze, panowie i damy… - Któż więc miał zażegnać to tlące się zarzewie konfliktu, który teraz był nam najmniej potrzebny? Odpowiedź jest oczywista. – Po co tu kto przybył, co widział, co słyszał, co myślał i czego nie myślał nie ma znaczenia. Jeśli chcemy dokończyć dzieła, trzeba wytropić tę małą.
Zanim ktokolwiek zdążył mi przytaknąć, niecierpliwą ciszę przerwało chrząknięcie Blackwalla.
- Jeszcze nie. Możesz nam się przydać. – Rozkazała wiedźma. Ja tylko kątem oka dostrzegłem, jak Qunari przejeżdża dłonią po ostrzu swojego miecza, jakby składał cichą obietnicę, że spełni prośbę Strażnika. – Masz więź z pomiotami, a przez pomioty możemy trafić do ich pani.
Pragmatyzm. Phi.
- I poszukamy jej, przebijając się przez gęstniejącą falę tych maszkar? – Żelazny Byk tylko się upewniał. Tonem, który sugerował, że nie ma dla niego znaczenia, że pomioty skrzyżowano z dziećmi.
- Nie. Ja was do niej zaprowadzę.
Wszyscy podskoczyli, choć głos, który wypowiedział te słowa był melodyjny i świeży, jak głos kogoś, kto podniósł się z łoża i z radością wita nowy dzień. Wszyscy spojrzeli na Inkwizytorkę. Ta wygrzebała się z przyczerniałych traw i rozprostowała kości.
Nikt jednak nie spojrzał na nią z takim optymizmem, jakim ona promieniowała.
- Gdzie byłaś? – W ustach Morrigan zabrzmiało to jak oskarżenie. Może dlatego, że oskarżeniem było.
- W Pustce. Odesłała mnie tam pocałunkiem.
- Chciała się ciebie pozbyć? – zapytał Blackwall. Urodziło się we mnie współczucie. Dziewczyna musiała się bronić.
- Nie. Chciała mnie przekonać do swoich racji. Odesłała mnie w specyficzne miejsce. Spotkałam tam dziewczynkę, która wcześniej zamieszkiwała to ciało.
Zapadła cisza. Gdyby nie brak ogniska, gdyby nie poczucie, że wszędzie wokół są pomioty, gdyby nie brak tłustego mięsiwa, ktoś mógłby pomyśleć, że dziewczyna snuje wieczorną gawędę.
- Więcej parszywej magii – prychnął Żelazny Byk.
- Wiecie, co kiedyś wydarzyło się na tych terenach? Jeden z gorszych pogromów w czasie Świętych Marszy. Zginęło wielu elfów. I dzisiaj dziecko, które ma dziwny kontakt z Pustką, skontaktowało się z pewnym bytem. Wielu elfów wierzy, że ich bogowie zostali uwięzienie w Wiecznym Mieście. W Pustce właśnie.
Każdy z nas patrzył na uszy Inkwizytorki, na jej rysy twarzy, jak na ostateczny dowód winy.
- Wiecie, jak mogą się z niego uwolnić? Gdy ktoś odda im ziemskie ciało. Tak jak ta dziewczynka. Andruil. Bogini łowów. Elficka bogini chodzi wśród nas i pragnie oddać swoim dzieciom, elfom czy nawet krasnoludom, wszystkim wyklętym to, co im się należy. Przy pomocy wszelkich możliwych środków.
Nikt z nas nie zapytał, czemu zdradziła swój plan Inkwizytorce. Elfi sojusznik w Inkwizycji był dla niej idealny.
- Więc musimy ją znaleźć i zabić. Tego chciałaby Cesarzowa. – I czy ktoś mógł uwierzyć, że Morrigan nie mówi tego z głębi swojego serca? Wiadomo przecież, że dobro Cesarstwa stawia ponad wszystko inne. – Zaprowadzisz nas do niej?
- Zaprowadzę.
Zapadła cisza. Nikt nie wiedział, czy Inkwizytorka zaprowadzi nas tam na śmierć, czy by zabić boginię w ciele dziewczynki.

06.10.2014 20:16
Saerwen
523
odpowiedz
Saerwen
3
Legionista

Spojrzeliśmy po sobie z goryczą, tracąc jakąkolwiek chęć na rozmowę. I wierzcie mi, moi drodzy panowie, w tym momencie prawie całkowicie straciliśmy resztki nadziei na wydostanie się ze zdradzieckich Moczar Nahashinu, a nasze ciała ogarnęło w końcu znużenie. Wycieńczona Morrigan ze stęknięciem usiadła na przypalonym smoczym ogniem pieńku, mamrocząc coś do siebie o zwodniczych mocach demonicznej dziewczynki. Żelazny Byk pieczołowicie zebrał to, co pozostało z jego kompanów i wbił w grząską ziemię ich ukochane miecze, oddając szarżownikom ostatnie honory. Ja tymczasem bezwiednie trącałem czubkiem butem spopielałą głowę pomiota, obserwując zapomnianego przez resztę Blackwalla, który jak zahipnotyzowany wpatrywał się z Inkwizytorkę. Jego oczy znów powoli traciły resztki życia, zew pomiotów powracał ze zdwojoną siłą, a ja zdałem sobie sprawę, że Szary Strażnik nie dożyje następnego dnia.
Myślałem już, że to koniec naszej ponurej przygody, gdy niespodziewanie czarnowłosa elfka leżąca na noszach wzięła głęboki oddech, a srebrzysty vallaslin stał się prawie niewidoczny, gdy jej twarz pobladła jeszcze bardziej.
- Fen’Harel powrócił. Straszliwy Wilk uciekł z Pustki i włóczy się znów po świecie żywych. - szepnęła z wysiłkiem, walcząc z koszmarem – Połączony z nim Zakażony musi zostać poświęcony, by bóg stracił ciało. Wtedy ta elvhenan, która go wypuściła, ta, która otwiera i zamyka wyrwy musi zapieczętować go na wieki w Pustce.
Ależ tak, moje panie, nasza dzielna drużyna była tym równie zszokowana. Przeklęta dziewczynka nie była byle jakim demonem, o nie! Nasza droga Inkwizytorka przypadkiem uratowała z rąk apostatki niesławnego dalijskiego boga kłamstw i oszustw, którego jedynym celem jest sianie zamętu i tworzenie iluzji. Gdy zdaliśmy sobie sprawę z kim mamy do czynienia Morrigan poczerwieniała ze złości, odzyskując nagle wigor.
- Cała ta wyprawa była pułapką, intrygą uknutą przez tego przeklętego boga – wycedziła jadowicie przez zęby – Omamił nam umysły twarzą niewinnej dziewczynki, a potem ukrył się za iluzją Flemeth, wykorzystując moją jedyną słabość.
- Bawi się naszym kosztem i kpi z nas! – zagrzmiał wściekle Byk, wbijając czujne oczy w niespokojnie poruszającą się na noszach elfkę – Pewnie chowa się gdzieś rozchichotany za drzewem, gdy my w tym czasie zastanawiamy się nad poświęceniem jednego z nas.
- Wszyscy wiemy o kogo chodzi. – przerwał im zrezygnowanym tonem Blackwall, a jego ciałem wstrząsnęły drgawki. Skażenie prawie całkowicie pochłonęło Szarego Strażnika – Gdy Varric mnie postrzelił, odczuł to również smok. W jakiś sposób jestem z nim połączony, a więc to o mnie musiało chodzić Inkwizytorce, to mnie musicie poświęcić.
Morrigan i Byk zamilkli zmieszani, nie wiedząc co powiedzieć. Bo wierzcie mi, nie ma niczego podniosłego i wspaniałego w takiej śmierci. Nie bez powodu Szarzy Strażnicy czujący zew Powołania wybierają się samotnie na Głębokie Ścieżki i giną w pełni chwały otoczeni przez pomioty.
- Nie macie innego wyjścia, i tak już właściwie jestem martwy – ponaglił nas Blackwall, w jego oczach zalśniła determinacja – Nie pozwólcie bym zmienił się w plugawego pomiota.
Skóra schodziła mu płatami z twarzy, a oddech cuchnął zgnilizną. Gdy źrenice zaszły mu mgłą, nieprzytomna do tej pory Inkwizytorka niespodziewanie otworzyła oczy i usiadła na noszach.

06.10.2014 20:23
524
odpowiedz
Quintelore
3
Junior

Niewiele już potem rozmawialiśmy. Szybko postanowiliśmy, że najlepiej odpocząć, póki jeszcze się da – Morrigan w obecnym stanie nie była zbyt przydatna, kilkoro qunari potrzebowało opatrzenia. Blackwella na życzenie Morrigan związał i zakneblował Żelazny Byk, nawet nie kryjąc niezadowolenia. Nie mieliśmy już siły zastanawiać się, czy decyzje, jakie podejmowaliśmy, były naszymi.
Pierwszy objąłem wartę. W ciszy wypatrywałem niebezpieczeństwa, słysząc za plecami moich śpiących towarzyszy – głębokie wdechy qunari, płytkie oddechy wycieńczonej Morrigan i Blackwella. Było to, poza biciem mojego własnego serca, jedyne, co zakłócało nienaturalną ciszę, dopóki głos inkwizytorki nie sprawił, że prawie podskoczyłem.
– Marnujecie czas – powiedziała dziewczyna. Mówiła cichym, słodkim głosem, który dobrze znałem, jednak tym razem była w nim jakaś nowa nuta i nietrudno było zgadnąć, co się dzieje. Zbliżyłem się do niej i przykucnąłem obok.
– Jeszcze żyjemy, zatem ty też. Ciesz się więc nim póki możesz, demonie. – Być może brzmiałem odważnie, ale prawda jest taka, że w tamtej chwili myślałem tylko o tym, żeby nie ujawnić zbyt szybko, że jesteśmy wszyscy u kresu sił. Potwór w ciele inkwizytorki zaśmiał się cicho i kontynuował, tak, bym tylko ja usłyszał:
– Myślisz, że nie zabiłabym was wszystkich z łatwością, gdybym chciała? Nie doceniasz mnie, krasnoludzie. Ale nie wydajesz się tak tępy jak reszta, więc zdradzę ci coś. Co wiesz o Szarych Strażnikach i Rytuale Dołączenia?
Zmarszczyłem brwi. Czemu pytała akurat o coś takiego? Z wysiłkiem przypomniałem sobie kilka zasłyszanych kiedyś opowieści, między innymi o tańcach nago w świetle księżyca i piciu krwi Mrocznych Pomiotów.
Demonica, jakby czytając w moich myślach, zaśmiała się.
Chwilę później leżałem na wznak, niezdolny do najmniejszego ruchu, a ona zaciskała dłonie na mojej szyi.
– Krótka opowiastka do snu, kransoludzie. – Błysnęła zębami. – Żadne tańce nie mają miejsca, ale picie krwi pomiotów jak najbardziej. Widzisz, – kontynuowała, zacieśniając chwyt, – dzięki temu Szarzy Strażnicy mogą wyczuwać Mroczne Pomioty, ale nie tylko. Przede wszystkim daje im to całkowitą odporność na Plagę. Bo i na co komu wojownik, który po najpłytszej ranie zasila szeregi przeciwnika, prawda?
W tamtej chwili zrozumiałem wszystko, choć byłem już wtedy na granicy życia i śmierci. Kiedy wkraczaliśmy na Bagna, myśleliśmy, że przeciwnik czeka naprzeciwko nas.
Tymczasem on maszerował z nami ramię w ramię.

06.10.2014 20:46
wysłannik
525
odpowiedz
wysłannik
59
Łowca Czarownic

Zacząłem to sobie układać wszystko powoli w głowie. Jak wspomniałem przed chwilą, dziewczynka w jaskini zapewniała inkwizytorkę, że jeszcze się spotkają... i do tego te jej oczy. Wtedy doszedłem do wniosku, że to mogła być Flemeth albo przynajmniej mogła kontrolować dziewczynę. Nawet gdy teraz wam to opowiadam to przechodzą mnie ciarki po plecach. Nie pytajcie mnie jak tego dokonała, to przecież bardzo stara i potężna wiedźma, legendy o niej wcale nie są zmyślone... a przynajmniej nie wszystkie.

- Co się tak patrzycie? Dobrze, że to się tak skończyło – zaczął Blackwall z grymasem bólu na twarzy – Wstąpiłem do Szarej Straży z własnej woli, wiedziałem że mogę tak skończyć. Poległem w walce z pomiotami, z tymi, których poprzysiągłem niszczyć. Lepsze to niż śmierć przez brudnych opryszków w ciemnym zaułku Kirkwall czy Denerim.
Żelazny Byk przykucnął przy strażniku i wyciągnął do mnie rękę – Daj mi swój sztylet, Varric – powiedział. Szkoda mi było strażnika, ale w głębi cieszyłem się, że to nie ja będę skracał jego cierpienia, chyba nie dałbym rady. Sięgnąłem po broń.
- Zamknij się, najemniku – wtrąciła się nagle Morrigan. Przez chwilę myślałem nawet, iż zależało jej na życiu Blackwalla – Strażnik może się nam jeszcze przydać. Wygląda na to, że zagrożenie jeszcze nie minęło, więc odsuń się i daj mi spojrzeć na jego ranę.
Wierzcie, ale ulżyło mi wtedy. Naszą kompanie i tak opuściło zbyt wiele osób.
Szary Strażnik nie protestował, kiedy Morrigan, która ledwo sama trzymała się na nogach, wyszła z inicjatywą pomocy.
- To bez znaczenia, nie przeżyje. Daj mi znać jak skończysz, a dokończę co miałem – odpowiedział Żelazny Byk, zataczając się powoli pod wielki, porośnięty wilgotnym mchem konar, gdzie leżał martwy ostatni z jego oddziału, podczas gdy ja odwróciłem się i skierowałem swe kroki w stronę inkwizytorki. Ale to nie mogło się tak łatwo i przyjemnie skończyć, panowie.
Przy inkwizytorce już stała bosonoga dziewczynka trzymając ją za rękę. Byliśmy tak zajęci konającym Szarym Strażnikiem, że nie wyczuliśmy ruchu za nami, nasze rany i zmęczenie również nam w tym nie pomagało.
Chciałem użyć Bianki, ale raptownie dotarło do mnie, że nie zdążyłem jej przeładować wcześniej. Nie wiedziałem, czy zdążę to zrobić zanim dziewczynka zrobi swój ruch.
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć, drogie dziecko... - uśmiechnęła się paskudnie wpatrując się w Morrigan.

06.10.2014 21:03
526
odpowiedz
Fenixlia
2
Junior

Na skroni qunari dostrzegłem pulsującą, sinoczerwoną żyłę. Jedno słowo za dużo, jedno złe spojrzenie Morrigan, a z pewnością skończylibyśmy wszyscy jak hordy podmiotów, które miały czelność w przeszłości stanąć na drodze najemnika.

-Szukałeś strażniku Architekta, tak? - jego ręka niepewnie zadrżała na rękojeści topora wykończonej kością wiwerny – Wy i wasze tajemnice jesteście winni śmierci moich pobratymców oraz sytuacji, w której się znaleźliśmy! Bardzo chętnie mogę spełnić twoje życzenie i cię zabić Blackwall, ale co mi to po tym, skoro i tak dalej będziemy tkwić na tych przeklętych bagnach! – Byk energicznie odwrócił się od rannego, splunął na pobliskiego martwego pomiota, po czym spojrzał porozumiewawczo w moją stronę. Tak! On też zauważył tę dziwną więź między Blackwallem a demonem.

-Chyba, mam pewien plan, ale strażnik musi jeszcze trochę pożyć. Wiecie, tak na wszelki wypadek, gdybyśmy w desperacji nie widzieli, co robić- na moje słowa Morrigan zaczęła badać wzrokiem nieprzytomną inkwizytorkę tak, jakby dokładnie już wiedziała o co mi chodziło.

Obawiam się, że to, co postanowiliśmy z naszą wesołą gromadką, może wydawać się dla was moi drodzy, dość dziwnym rozwiązaniem. Musieliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i nie czekając na kolejny ruch demona samemu zwabić go w pułapkę. Nie było mowy o tym, by wysłać kogoś w pustkę – nie mieliśmy aż tylu zapasów lyrium, by dokonać rytuału, a magia krwi… no cóż… Wątpię, żeby po tym wszystkim Morrigan była w stanie sama zmierzyć się z jakimkolwiek przeciwnikiem, a co dopiero tak potężnym.

Podczas przygotowań z pod drzewa dobiegł do mnie cichy jęk konającego strażnika. Blackwall wydawał się być pogodzony z nadchodzącym końcem- jego spojrzenie było spokojne, skierowane cały czas na inkwizytorkę, oddech ciężki, ale mimo wszystko równy. Czarna, cuchnąca maź, która kiedyś była krwią, spływała po zbroi na ziemię. Miałem wrażenie, że nieszczęśnik wolałby odebrać sobie życie sam, niż patrzeć na wielce możliwą śmierć dziewczyny.

- Jesteś pewien krasnalu, że to zadziała? – qunari nie spoglądając na mnie przetarł kawałkiem znalezionej szmaty zakrwawione ostrze swojego topora.

- Jak nie zadziała, to osobiście – jeżeli oczywiście przeżyję – odnajdę tego blondasa Andersa, a moja kochana Bianka zafunduje mu śliczny bełt wystający z piersi – odpowiedziałem rozstawiając ostatnią pułapkę ze żrącym kwasem.

- Spokojnie Byku, ja też znam tę sztuczkę. Demon będzie bronił swojego nosiciela, nawet jeżeli nie jest on mu całkowicie uległy. A gdy pozbędziemy się już tej kreatury, pomioty z twarzą dzieci nie będą miały kogo słuchać.-Morrigan z tymi słowami wyjęła z sakwy swoje dwie ostatnie fiolki z miksturą z lyrium, po czym jedną z nich wypiła.- Jestem gotowa.

Czarodziejka skierowała kostur w stronę leżącej na noszach inkwizytorce, natomiast ja z najemnikiem stanęliśmy tuż za nią mając cały czas na oku Blackwalla, który po raz krztusił się czarną mazią.
Wymawiając po cichu odpowiednie zaklęcie, kostur Morrigan zaczął świecić, a z jego końca wyleciała nagle wiązka błyskawic.

06.10.2014 21:05
527
odpowiedz
Chocobo
9
Legionista

- Czas najwyższy przełamać klątwę Nahashin i wziąć się w garść. Do tej pory dawaliśmy sobą manipulować. Tym razem świadomie ruszymy ku legowisku zła – powiedziała Morrigan. - Przede wszystkim musimy zdecydować, co zrobić z tobą, Szary Strażniku. - dodała wiedźma dobitnie z obojętnością jak sędzia ogłaszający wyrok.

- To proste! – wtrącił bez namysłu Byk, nie dając dojść do głosu Strażnikowi. – Musimy go zabić. Został skażony i w każdej chwili może rzucić nam się do gardła.

- Spokojnie – wycedziła Wiedźma - To nie takie oczywiste. On może nam się jeszcze przydać.

Nie wiedziałem, co o tym myśleć, pomimo, że zaledwie chwile temu odpowiedź wydawała się oczywista, gdy strzelałem do niego z bianki. Czy godzi się zabić człowieka niestawiającego oporu - naszego kompana? Po chwili przełamałem się i odezwałem:

- Myślę, że najlepiej będzie jak…

- Ciszaaa! – krzyknął Strażnik. – Mam już dosyć waszego wyliczania korzyści oraz strat, jakie niesie ze sobą moja śmierć. Zabawne, że nikt mnie nie zapyta o zdanie. W końcu to moje życie!

Odetchnął głęboko i uspokoił się. My patrzyliśmy na niego w osłupieniu. Nikt nie ośmielił się wydobyć z siebie najmniejszego dźwięku.

- Bez obaw – ciągnął - nie zamierzam prosić was o pozwolenie kontynuowania misji przy waszym boku. Było by nierozsądne narażać was na takie ryzyko. Skażenie postępuje szybko i niema dla mnie już ratunku. Chcę odejść z godnością - jako człowiek, nie jako mroczny bezrozumny Pomiot. Uszanujcie więc moją decyzję.

Po tych słowach zapadła ciężka krępująca cisza, którą po wydawałoby się wieczności przerwała Morrigan i powiedziała:

- Dobrze, więc skoro taka jest twoja wola pomogę ci w tym. Znam odpowiednie zaklęcie, aby zakończyć twój żywot szybko i bezboleśnie.

Powoli podeszła do klęczącego Blackwalla i zapytała.

- Masz jakieś ostatnie życzenie?

- Niech bogowie wam sprzyjają. – odpowiedział Strażnik.

Nachyliła się nad nim, objęła delikatnie jego głowę dłońmi, po czym wyszeptała coś niezrozumiale i osunął się na ziemie.

Wydawałoby się jak by po prostu spał. Ściskało mnie coś w gardle, oczy mi się szkliły.

Nagle usłyszałem chlipanie, płacz jakby dziecka. W pierwszej chwili pomyślałem, że to Morrigan nie wytrzymała, lecz ku ogólnemu zdumieniu tą osobą okazała się nasza śpiąca królewna - elfia inkwizytorka.

- Obudziłaś się! – zawołał wesoło qunari, na przekór sytuacji.

- Głowa mnie boli. Co tu się właściwie dzieje? Dlaczego pozwoliliście uśmiercić Blackwalla? – odezwała się elfka drżącym głosem.

Była zaskoczona i zdezorientowana. Lecz my byliśmy nie mniej zaskoczeni jej nagłym obudzeniem. Jedynie czarodziejka zdawała się tym nie przejmować.

Wszystko ci wyjaśnimy – oznajmiła Morrigan – ale po drodze, w czasie marszu. Musimy wyruszyć na spotkanie z… tym czymś, co nas zaatakowało. Jeśli nie dasz radę iść o własnych siłach Żelazny Byk cię poniesie.

- Dam radę – szybko odparła inkwizytorka, z trudem wstając z ziemi.

- Pytanie tylko jak odnajdziemy tą małą wiedźmę? – zapytałem.

- Chyba wiem kogo szukacie. – odparła elfka - pomogę wam ją znaleźć, słyszę w myślach jak mnie woła. Poprowadzę was.

- Niech tak będzie. - odezwał się qunari. - Pomszczę w ten sposób moich pobratymców. Nie traćmy zatem czasu, szczegóły ustalimy po drodze.

Pobieżnie sprawdziliśmy nasze zapasy i rynsztunek, po czym bez większego namysłu ruszyliśmy przed siebie prowadzeni przez smarkulę. Wtedy wydawało się to jedynym słusznym rozwiązaniem.

Cóż, z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że decyzja ta nie należała do najmądrzejszych, ale za to nie sposób odmówić nam odwagi - prawda panowie?

06.10.2014 21:17
528
odpowiedz
Leighton
2
Junior

- Możliwe, że gdyby nie Wy mogło by nas tutaj nie być. - powiedziałem patrząc na Morrigan, która chyba miała za nic ich udział w wyprawie.
- Zatrzymajmy się tu. - odezwała się po chwili milczenia ignorując moje spostrzeżenie - Muszę na chwilę odsapnąć, a wy opatrzcie te rany, bo wyglądacie okropnie.
Wszyscy usiedli i zaczęli się doprowadzać do porządku, a ja podszedłem do Morrigan, która siedziała na małym wzgórzu i przykucnąłem obok Niej.
- Co chcesz teraz zrobić? - zapytałem grzecznie nie licząc na odpowiedź.
Wiedźma patrzyła cały czas w niebo i chyba nie zwróciła na mnie uwagi. Chciałem już odejść kiedy popatrzyła mi w twarz.
- Chce ją na zawsze odesłać z powrotem do Pustki i mieć pewność, że nie wróci. Nie obchodzą mnie teraz inne sprawy, wszyscy możecie odejść.
- Nie, trzymamy się razem do końca. Nie pozwolę na to, żeby ktokolwiek poszedł teraz w swoją stronę. - Wiedziałem, że ten plan nie ma racji bytu. Też chciałem już wrócić do domu, zapomnieć o tej wyprawie i porządnie się napić.
Naszą rozmowę przerwał głośny ryk. Ryk smoka, który niszcząc wszystko na swojej drodze sunął po ziemi. Zatrzymał się przed Nami i ryknął ponownie.
- Nadszedł wasz koniec. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo Morrigan. - powiedział smok głosem Flemeth.
Wszyscy stali już na nogach gotowi do walki. Morrigan stanęła za drzewem przygotowując jakieś zaklęcie, a ja szybko rzuciłem się na ziemię, bo smok machnął łapą w moją stronę.
Byk rzucił się na Niego ze swoim wielkim mieczem. Trafił go prosto w wielką szyję, ale bestia miała takie twarde łuski, że Jego potężny miecz pękł, a on sam został odepchnięty przez smoka na wielkie drzewo z taką siłą, że po upadku nie miał siły wstać. To był Jego koniec. Popatrzył się na mnie ze smutkiem w oczach, a ja nic nie mogłem zrobić. Po chwili na Jego miejscu zobaczyłem wielką łapę smoka, która go zgniotła.
Szybko odwróciłem wzrok i ładując Biankę wystrzeliłem kilka bełtów w stroną bestii lecz żaden z nich nie miał prawa się przebić przez te łuski. Morrigan nie mogła naładować zaklęcia, bo smok cały czas ją atakował. Nie mieliśmy szans. Wiedźma nie miała już sił uciekać, a ja i Blackwall nic nie mogliśmy zrobić.
Byłem przekonany, że wszyscy zginiemy jak Byk, kiedy przypomniałem sobie co się stało jak mój bełt trafił Blackwalla w ramię. Popatrzyłem na Niego, a on wyglądał tak jakby ten smok był z nim jakoś powiązany, cały czas trzymał się za głowę, cierpiał. Robił się coraz słabszy z każdym ruchem smoka. Wiedziałem co w tedy zrobić.
Smok dopadł Morrigan leżącą na ziemi. Czekała na swój koniec.
W tym momencie z wielką niechęcią wbiłem sztylet w pierś Blackwalla. Nie wyglądał jakby coś czuł, ale smok głośno zaryczał, a z jego piersi zaczęła płynąć krew. Morrigan widząc to szybko rzuciła zaklęcie na smoka. Bestia zaczęła się spalać, jej ciało wyparowywało, wiedźma odsyłała ją do Pustki.
- Nie! - krzyczała Flemeth - Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz córko! Jeszcze się zobaczymy!
Smok zniknął, Blackwall upadł, a Morrigan straciła przytomność. Szybko do niej podbiegłem. Była wyczerpana.
- Co... co się stało? - wymamrotała.
- Udało się nam.

06.10.2014 21:20
529
odpowiedz
JasnyGwint
2
Junior

Zapanowała cisza. każdy niezręcznie wpatrywał się w osłupiałych towarzyszy. Nie wiedziałem w jaki sposób mam się odezwać. Pierwszy raz na wyprawie poczułem się przygnębiony całą sytuacją. Lady Morrigan nie powiedziała nam całej prawdy na samym początku, po prostu nie miała do nas zaufania, co było równoznaczne z wrogim nastawieniem.

- Jesteśmy na wojnie. Tu każdy jest twoim bratem i siostrą Czarodziejko - Odezwałem się z niechęcią.
Po chwili wszyscy odwdzięczyli mi się jedynie parsknięciem z nosa. Nic nie wskazywało na to, żebyśmy doszli do porozumienia.

Skupieni czekaliśmy na czyjeś następne zdanie, które jak podejrzewał każdy z nas nic by nie zmieniło. Zza moich pleców usłyszałem cichy odgłos szelestu liści. Instynktownie odchyliłem się w bok. Spod liści wystawał zamszony kamień. Inni nie zwrócili nawet na mnie uwagi. Kiedy podniosłem kamień, okazało się że to nic innego jak jajo. Trzymałem w dłoniach jajo wielkości chleba. Zielone łuski pokrywały część skorupy, pozostała część była oślizgła i przezroczysta. Ze środka wydobywały się jasno-zielone promyki światła. Trzymając przyszłe stworzenie w skorupie takiej wielkości zdążyłem się domyślić, skąd może pochodzić.

Wtem wszyscy oprócz Żelaznego Byka wkuli we mnie swój wzrok. Lady Morrigan wzdrygnęła ze strachu.
- Powinieneś to zostawić na swoim miejscu. - mówiła z przerażeniem w oczach. - To nie jest moc, którą można zawładnąć.

Qunari w końcu poruszył się, a gdy spojrzał w moją stronę, podszedł szybkim krokiem i uklęknął przed moim obliczem.
- Mogę Wam przysiąść, że w bardziej zawstydzającej sytuacji nigdy się nie znajdowałem.

Zwariował. Tak, On na pewno zwariował. Nie wiedząc jak się zachować odrzekłem jedynie by wstał i wrócił na swoje miejsce, lecz ten przykuty stopami do ziemi nie raczył się ruszyć z miejsca nawet na metr.
- Słyszałem jedynie trzy takie historię, gdzie "One" wybierają swoich wybrańców. Niewątpliwie jesteś tą osobą. - odrzekł qunari. - To smocze jajo.

06.10.2014 21:25
Mateusz16b
530
odpowiedz
Mateusz16b
135
Rycerz

Napisałem w swoim opowiadaniu (numer wątku #498) następujące zdania: - Kapustę. Kapustę z wieprzowinką, kalafiorami i winem. – uśmiechnąłem się pod nosem. Jak wykorzystałem słowo winem (słowo, które może być powiązane z alkoholem) naruszyłem w jakikolwiek sposób regulamin konkursu, przez co zostałbym zdyskwalifikowany? Czy jeszcze raz muszę umieścić treść opowiadania wykorzystując słowo zastępcze? Proszę o szybką odpowiedź, ponieważ w dniu dzisiejszym do godziny dwunastej w nocy kończy się termin przyjmowania zgłoszeń do opowiadania.
PS
Ewentualnie mógłbym zalogować się na swoim drugim koncie, jakie posiadam na stronie gry-online.pl i napisać taką samą treść opowiadania, tylko tym razem zmienię słowo winem na inne.

06.10.2014 21:35
531
odpowiedz
magi75
2
Junior

Nasz szoj prysł szybko niczym senne marzenie. Czas ścigał nas nieubłaganie, a pewnym było, że ścigają nas kolejne grupy pomiotów. Bagna Nahashimu wydawały się nie mieć końca, a mimo to pobiegliśmy za tą dziwną istotą. Gałęzie, błoto czy kamienie nie przeszkadzały mknącemu Żelaznemu Bykowi w torowaniu nam drogi. Gdy zbliżylismy sie na mniej niż sto stóp, ukazała się w pełnej okazałości. Przekrwione kocie oczy, podwójne kły i kończyny niczym konary dębu. To wszystko w rozmiarze trojga qunari. Przerażenie dało sie poznać nawer na Morrigan, jednak podobnie jak poprzednio, nie było na nie czasy. Miałem wrażenie, że Bianka reaguje szybciej ode mnie samego. Dziurawiła obślizgły korpus poczwary równie szybko co lodowe pociski Morrigan. Gdy zaprzestała prób ataku, myślałem, że już po niej, ale wtedy znowu pojawiły sie dzieci-pomioty. Rozprawa z nimi poszła jak bułka z masłem. Niestety było to tylko mięso armatnie, które odciągnęło naszą uwagę. Żelazny Byk w dębowej łapie przeraził mnie do szpiku kransoludzkich kości. W myślach zakłębiła mi się wizja porażki. I wtedy właśnie na grzbiecie potwora pojawił się Blackwall przebijający śmiertelnie jego czaszkę na wylot. Wszyscy trzej runęli na ziemię.

06.10.2014 21:45
532
odpowiedz
Grzyma2408
2
Junior

Zapadła grobowa cisza, przerywana tylko od czasu do czasu trzaskiem płonących kikutów drzew. Atak smoka obrócił w czarny, tłusty pył dużą część bagniska, a centrum tej katastrofy stanowiła poobijana, wycieńczona i nieufna sobie nawzajem grupka przybłęd z najodleglejszych krain świata. Wierzcie mi, to był naprawdę żałosny widok. Kto by wtedy przypuszczał, że choć jedna osoba z tej ubłoconej, zakrwawionej zgrai zarozumiałych obdartusów opuści cuchnące Moczary Nahashinu w jednym kawałku, mając przeciw sobie siły, przy których plujący ogniem smok to pestka. Miecz, płonąca kula, kły czy pazury - z tym potrafiliśmy walczyć. Narzędzia zagłady zdolne są jednak przybierać najdziwniejsze formy.
"Zdaje się, że pomioty to teraz najmniejszy z naszych problemów. Nie każdego dnia widuje się smoki." - Blackwall opadł ciężko w mętną płyciznę, opierając się o zwalony pień wielkiego drzewa. Qunari, stojący kilka kroków od rannego Strażnika spojrzał na niego jedynym okiem, w którym teraz odbijał się blask tańczącego nieopodal pożaru, po czym rzekł beznamiętnym głosem, twardym jak trzewia góry "Tak, z pewnością masz inne zmartwienia, człowieku. Może nie jestem najbystrzejszym z was, ale nawet ja dostrzegłem reakcję kreatury, gdy brodaty karzeł uraził cię ze swojej broni. W jakiś sposób byłeś częścią tego przedstawienia i tylko ciekawość tego w jakiej, powstrzymuje mnie od urwania ci łba". Za plecami usłyszałem, jak Morrigan prycha pogardliwie, choć czarodziejka oprócz tego nie odezwała się ani słowem. Blackwall, wyraźnie nieporuszony oczywistą groźbą Byka, odparł nad wyraz spokojnie: " Bełt, który wciąż tkwi w moim ciele, w jakiś sposób przerwał nić łączącą mnie z tą istotą. Nie mam tylko pewności, czy to kwestia bólu, upływającej krwi czy może jeszcze czegoś innego. W tym towarzystwie zdają sie być osoby dużo mądrzejsze od prostego Strażnika, niech one się nad tym głowią. Uwierz mi jednak rogaczu, w tamtej chwili jedynie chciałem umrzeć...". Oczy wszystkich jak na komendę powędrowały w stronę osmolonej Morrigan, która wyraźnie podirytowana już miała rzucić przez zęby jakiś nieprzychylny komentarz. Nie zdążyła, bo z boku dobiegł zupełnie inny, miękki i cichutki głosik: "Tylko tak można to pokonać. Poświęceniem, przyjaźnią, walką ramię". Młoda inkwizytorka niepewnie stanęła na drżących nogach, wspierając się o młodą brzózkę. "Ty Blackwallu, gdy zapragnąłeś swojej śmierci, byle tylko zakończyć opętańczy pościg za życiem nieznanej ci dziewczyny, wykazałeś się uczuciami znienawidzonymi na tych moczarach. Tym samym ugodziłeś w samo ohydne serce bagniska. To przeklęte miejsce, zrodzone z wszystkiego, co najgorsze. Wiedziałam o tym od początku, niestety, dałam się złapać w pułapkę już na samym ich skraju. Przywołana do życia, obleczona w formę mrocznymi rękami apostatki kwintesencja Nahashianu niemal wpędziła mnie do Pustki. Dzięki waszemu oddaniu wróciłam, za co po stokroć dziękuję. ". Inkwizytorka skinęła głową w geście podziękowania, po czym dodała "Strzeżmy się, nasz przeciwnik może przyjąć każdą formę, każdy kształt, byle wzbudzić w nas najgorsze emocje i instynkty. To jego domena.".
Po tych słowach niebo nad nami zawirowało, gęstniejąc i kracząc histerycznie. Ogromne stado czarnych jak smoła ptaków przysłoniło jaśniejący księżyc, po czym rozległ się piskliwy, rozbawiony głos małej dziewczynki. " O tak, mała hipokrytko, łgaj, poprowadź tę zgraję do mnie. Tak jak wtedy. Poprowadź ich lub giń! Tak jak wtedy..."

06.10.2014 21:54
533
odpowiedz
zanonimizowany946917
74
Generał

I w ten sposób Pustka pokonała nas po raz kolejny. Morrigan nic więcej już nie mówiła; nawet nie musiała, bo błysk w jej oku powiedział nam wszystko. Flemeth. Pomijając
zbieraninę pół-prawd i twory pijackich hord nigdy tak naprawdę nie dowiedzieliśmy się kim ona jest. Hawke znał swoją część prawdy ze smokiem w tle, Morrigan zaś znała tą
gdzie pojawia się Szary Strażnik i ostatnia noc z mrocznym rytuałem. To jednak tylko fragmenty znacznie większej całości. Kiedyś pewnie dowiemy się więcej,
ale nie dziś...
- Pora ruszać - rzuciłem.
Ale twarze wokół mnie spowija grymas niepewności i rozgoryczenia. Zaufanie stało się towarem deficytowym. Magia krwi, Pustka, Flemeth - słowa które wywołują mnóstwo
negatywnych emocji. I ofiary, których być nie powinno. Przegrana nie wchodzi w grę ? Hah.
Morrigan w końcu zdecydowała się przerwać ten krótki moment refleksji.
- Dość. Stało się. Każdy z nas spotkał tutaj dziś demona z którym nie był w stanie wygrać. Nie każdą bitwę można wygrać. Nie każdą bitwę powinno się stoczyć. Ale stało się.
Varrick ma rację - pora ruszać. Na demony jeszcze przyjdzie czas. Ale tym razem na naszych warunkach.
Qunari rzucił tylko jedno krótkie spojrzenie. Blackwell w końcu wstał. Inkwizytorka w milczeniu przyglądała się temu, ale jej spojrzenie mówiło wszystko. To nie był jej dzień. Dała się zwieść jak my wszyscy. Cóż...
Zarzuciłem Biankę na plecy, spojrzałem przed siebie i najzwyczajniej w świecie zapytałem, kierując ku sobie wszystkie spojrzenia:
- To gdzie teraz ? -

06.10.2014 21:57
534
odpowiedz
kryfionka
11
Legionista

-Nic więcej nie wiem -wycharczał Blackwall z trudem łapiąc oddech. -Błagam, zabij mnie teraz, zanim całkiem zawładną moim umysłem.
Skaza pomiotów nie może być wyleczona, wszyscy to wiedzieliśmy. Choć myśl o jego śmierci napawała mnie smutkiem, rozumiałem że najlepsze co możemy dla niego zrobić, to uwolnić go od bólu i cierpienia. Byk zdawał się nie mieć żadnych wątpliwości, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, po prostu podniósł swój ciężki miecz, który zawisł nad drżącym Blackwallem. Morrigan odwróciła wzrok, ale ja patrzyłem. Bo widzicie moi drodzy, czasem choć bardzo chcemy, nie jesteśmy w stanie odwrócić się od tego co nas przeraża. Dopiero gdy rozpędzone ostrze było zaledwie o cal od piersi mężczyzny, zamknąłem oczy. Na pewno nie spodziewałem się usłyszeć trzeszczenia, więc natychmiast podniosłem powieki. Ujrzałem Szarego Strażnika, całego i zdrowego, jeśli można tak powiedzieć o kimś, kto cierpi z powodu zarazy pomiotów, który wciąż zwijając się z bólu, wpatrywał się w postać nad sobą. Byk zastygł, a jego skóra przypominała kamień.
-Potrzebujemy go! -znałem ten głos, choć nie słyszałem go już od jakiegoś czasu.
Inkwizytorka, to ona rzuciła skamienienie by powstrzymać egzekucję. Stała oparta o jedno z drzew z trudem utrzymując równowagę, była blada jak ściana, ale jej błękitne, elfie oczy błyszczały z determinacją.
-Zabierzcie Blackwalla, czar zaraz minie.
W jej głosie było coś takiego, co kazało mi jej posłuchać, ruszyłem więc do strażnika i mimo jego protestów odciągnąłem go kilka kroków dalej, co uwierzcie, łatwe nie było, bo jakby nie patrzeć był znacznie wyższy i cięższy ode mnie. Dosłownie po chwili, usłyszałem chlupot i przekleństwo qunari, którego z grzeczności przytaczać wam nie będę, gdy jego wierny miecz wbił się do połowy klingi w błoto.
-Wytłumacz się, co robiłaś w Pustce? -Morrigan, kilkoma susami doskoczyła do elfki i wycelowała w nią kostur. -A może nie jesteś inkwizytorką, tylko kolejną iluzją, mająca nas zwieść.
-Rozmawiałam z Nią, próbowała mną zawładnąć, ale ja walczyłam, przez cały ten czas -wyszeptała tak cicho, ze ledwo ja dosłyszeliśmy. -Byłam w Czarnym Mieście. Ona pochodzi z tego miejsca, pragnie się z niego wydostać, w naszym świecie jest tylko jej część. By osiągnąć pełnię sił potrzebuje najsilniejszego maga. Myślała że dzięki mnie zbliży się do ciebie Morrigan, ale nie doceniła mojej siły.
-Jaka Ona, czym jest? -czarodziejka nie rozumiała, dokładnie tak jak ja, o czym dziewczyna bredzi.
-Nie znasz jej, nikt nie zna, wszyscy o niej zapomnieli. Barak'ahn, prorokini Dawnych Bogów, niczym nasza Andrasta wyruszyła swego czasu by nieść ich pieśń, ale nie chciała być tylko ich marionetką, zapragnęła stać się bogiem. Została uwięziona w Czarnym mieście, na wieczność miało być jej więzieniem, ale apostatka którą spotkaliśmy, dostała się do niej i pomogła jej uciec. Jeśli Ona całkowicie opuści Pustkę, na świat spadnie plaga gorsza od wszystkich, które do tej pory splamiły nasz świat.

06.10.2014 22:16
535
odpowiedz
akinimida
5
Junior

Zapadło niezręczne milczenie, które po długiej chwili przerwał żałosny głos Blackwalla.
- Chce umrzeć zanim… zanim to się stanie, zabijcie mnie p-póki możecie – Morrigan gorzko skinęła głową, a Żelazny Byk przygotował swój topór.
- Byłeś człowiekiem honoru, więc pozwolę ci zginąć z honorem – powiedział Qunari, po czym ceremonialnie uniósł broń. Szary Strażnik uklęknął, spuścił głowę i dumnie oczekiwał na cios, który miał niebawem nadejść.
Niespodziewanie drgnął, a z jego rany chlusnęła krew, która poszybowała w stronę Byka. Olbrzym złapał się za szyję i trzymając topór w jednej ręce, obrócił się, a potem z krzykiem zaszarżował w stronę nieprzytomnej elfki. Podczas gdy ja stałem zadziwiony cała tą sytuacją, Morrigan zareagowała szybko. Krzyknęła i agresor został sparaliżowany, lecz widać było, że powstrzymywanie go przychodzi jej z trudem.
Gdy czar zaczął pryskać, do akcji wkroczył Blackwall, który z impetem rzucił się na rogacza przewracając go. Do całej zabawy przyłączyła się moja Bianka, dwa bełty natychmiast zatopiły się w jego ramieniu przygwożdżając je do ziemi. Byk wrzasnął, lecz nagle urwał ogłuszony uderzeniem laski czarodziejki po łbie.
Odetchnąłem głęboko. Wierzcie mi, nie chcielibyście stanąć na drodze wściekłego Qunari, który dodatkowo postradał zmysły.
Morrigan z pomocą strażnika przewróciła Żelaznego Byka i zaczęła oglądać jego szyję, a wtedy wybrzuszenie pod rozerwaną skórą poruszyło się obrzydliwie.
- Dziwne… Wygląda zupełnie jak skażenie krwią pomiotów, lecz wydaje mi się, że jest to coś zupełnie innej natury – odezwała się Wiedźma z Głuszy.
- To żyje i żeruje na człowieku jak pasożyt, ale jednocześnie ma silną więź z pomiotami. Z czasem rośnie w siłę, korzystając z energii żywiciela – rzekł Blackwall przyglądając się ranie.
W chwili gdy tych dwoje zastanawiało się nad tym dziwnym zjawiskiem, mój wzrok przykuła leżąca inkwizytorka. Była cała rozpalona, zimy pot skraplał się na jej bladej skórze, targały nią coraz mocniejsze spazmy; zaczęła mamrotać, potem mówić coś w jakimś nieznanym języku, w końcu krzyczeć, aż w swoim szaleństwie przegryzła wargę, z której poleciała strużka świeżej krwi. Smarkula momentalnie uspokoiła się, a powietrze zgęstniało od magii.
Wiedziałem, że to mi się nie spodoba; w tej chwili wstrząsnął mną dreszcz i zapragnąłem znaleźć się gdziekolwiek, byleby jak najdalej od tych przeklętych bagien. Lecz jak wiecie, moi drodzy, pragnienia niekoniecznie się spełniają tak, jak byśmy tego chcieli; często po prostu lubią się z nami droczyć.
Z mgły zaczęła formować się mała, lśniąca zielonkawym światłem szczelina. Rozległ się również jęk Żelaznego Byka, z którego szyi wyskoczyło owo tajemnicze stworzenie i z zawrotną prędkością skierowało się prosto w otwierający się portal. Z Pustki zaczęła się wylewać biała masa; po chwili widzieliśmy przed sobą chudą, wysoką formę człowieka bez twarzy; wyróżniały się u niego tylko jarzące się żółcią ślepia.
Inkwizytorka podniosła się prędko i wyciągnęła swoją lewą dłoń, która rozbłysła powoli zamykając wyrwę. Następnie rozległo się upiorne westchnienie i demon odezwał się.
- Nareszcie całkiem wolny – roześmiał się – lecz gdzie moje maniery? Wybaczcie, zwą mnie Bezkształtnym.

06.10.2014 22:45
536
odpowiedz
gsed
3
Junior

- Saarebas - rzucone w kierunku czarodziejki słowo zabrzmiało jak splunięcie - wszyscyście warci tylko łańcuchów na karku albo ostrza w gardle.
W oczach Morrigan błysnął lód.
- Chętnie popatrzę jak samotnie radzisz sobie z demonem. Ze strachu przed Twą szarżą z pewnością bez walki umknie do Pustki i oszczędzi nam problemu.
Miałem już dosyć tej bezsensownej gadaniny.
- Jeśli dzielni Qunari i potężne czarodziejki raczą choć chwilę umilknąć i się zastanowić, zauważą że osoba, której ta istota najbardziej się obawia leży w tej chwili nieprzytomna.
Jak na komendę wszyscy spojrzeliśmy na inkwizytorkę. Blada, oddychala płytko i nic nie wskazywało by miala w najbliższym czasie odzyskać przytomność.
- Obawia albo... pożąda - wyszeptał Blackwall.
Ciarki przeszły mi po plecach.
Morigan unosła głowę i zdecydowanym tonem powiedziala:
- Musicie za wszelką cenę chronić inkwizytorkę.
- Wybierasz się gdzieś? - spokojny głos Żelaznego Byka zdecydowanie nie szedł w parze z twardniejącym spojrzeniem.
- Sprowadzę ją z powrotem... z Pustki.
Na chwilę zapadła cisza.
- Dasz radę? Ledwo stoisz. - wyraziłem głośno wątpliwość.
- Dam, jeśli zaczerpnę z dodatkowego źródła siły życiowej.
Mówiąc to spojrzała w oczy Strażnikowi.
Blackwall spuścił głowę, ale gdy odpowiedział, głos jego przepełniało zdecydowanie:
- "W śmierci, poświęcenie."

06.10.2014 22:51
537
odpowiedz
Kuuierutsunia
2
Junior

I wiecie co? Pomimo tej całej absurdalnej sytuacji zacząłem się śmiać.
- Nie wiem jak wy ale wolałbym przywrócić do świata realnego naszą słodko śpiącą szpiczasto uszną Inkwizytorkę. W końcu jest nadzieją tego świata. A chciałbym jeszcze wychylić kufla z moimi wiernymi słuchaczami w karczmie pod Wisielcem – zwróciłem się do nich z błyskiem w oku.
Przyznam, że taka skromna osobistość jak ja, po tych słowach zagrzała moich dzielnych towarzyszy. Nawet posępny Byk wykrzywił usta, które prawdopodobnie miały być uśmiechem.
Do tego przyświecał nam jeden główny, wspólny cel. A zwada chwilowo odeszła w zapomnienie.
- A bezczelności tej małej nie mogę puścić płazem – Morrigan powiedziała do nas z dawną nutą arogancji.
- Chodźcie za mną. Myślę, że ten zew, który czuję zaprowadzi nas do jej kryjówki, a jest niedaleko - powiedział Strażnik. Żelazny Byk przyjrzał się podejrzliwie Blackwallowi po czym burknął – ruszajmy.
I ruszyliśmy, przemilczając fakt, że wtedy znów nasza śpiąca królewna się odezwała i próbowała nas ostrzec przed Blackwallem.
Wiecie co moi drodzy? Powinniśmy w tamtym momencie wyspać się i przemyśleć wszystko bo wtedy to zgłupieliśmy ze zmęczenia do reszty.
Zmierzaliśmy wtedy w stronę opustoszałej zrujnowanej chatki. Przedzieraliśmy się przez błotnistą breję, która sięgała mi aż do pasa. Ponoć kompanie się w błocie odmładza, ale ziomy dobrze wam radzę nie próbujcie tego nigdy.
Po tym jak weszliśmy na bardziej pewny grunt Strażnik znowu obnażył swój miecz i spróbował zaatakować nas śmiejąc się opętańczo, ale Byk musiał to przewidzieć bo powalił go jednym ruchem ręki. On to był mocarzem, uwierzcie mi. W tym samym czasie drzwi od chatki się otworzyły i wypadły na nas dziecięce pomioty. Czarodziejka raz zarazem zamrażała je. A moja Bianka śpiewała rześko. Podczas tego całego chaosu zdawało mi się, że zobaczyłem coś żywego związanego wewnątrz schronu.
Słuchajcie mnie teraz uważnie moi drodzy, bo to brzmi jak bajka. Nasza młoda elfka jak nigdy nic wstała i oznajmiła nam wesoło, że jest połączona z demonem i ukazała nam swoją prawdziwą postać, zdaje mi się, że demona pychy. Byliśmy w szachu. Szczerze teraz przyznam, że w takiej postaci nasza Inkwizytorka nadawałaby się do zawierania różnych transakcji. Nikt by się jej nie oparł.
- A niech to. Byku osłaniaj mnie. Mamy dwie możliwości rytuał, albo pustka. W obydwóch przypadkach unieruchommy to monstrum – krzyknęła do mnie wiedźma.

06.10.2014 22:59
538
odpowiedz
zanonimizowany1036551
1
Junior

Ponowne zgłoszenie opowiadania ze zmienionym słowem. Jest to mój pierwszy komentarz na tym koncie, więc nie łamię regulaminu.

Fragment autorki:

- Ja ścigałem Architekta – wyznał Blackwall.
- Inkwizytorka próbowała ocalić niewinne dziecko przed magią krwi – powiedziałem.
- A my – Byk popatrzył na mnie posępnie – nic nie wiedzieliśmy i nie mogliśmy was powstrzymać.

Twarz mu się zmieniła: była teraz napięta i czujna. Ogarnął mnie paniczny strach. Poczułem ściskanie w dołku. Znałem to uczucie, dopadało mnie od czasu do czasu nagle i bez uchwytnej przyczyny: wszystko było możliwe w tym świecie, w którym od dawna nie było już nic pewnego.

Nastrój Moczar Nahashinu udzielał się wszystkim, a głód doskwierał niemiłosiernie. Ruszyliśmy dalej – przez pole minionej bitwy mijając kolejne popalone, ranione od broni i pocięte zwłoki – szukając sposobu na zwalczenie naszego obecnie największego wroga – głodu.

Śmierć inny miała zapach na bagnach niż w Kirkwall. W Kirkwall zwłoki także nieraz długo leżały nie pogrzebane, ale słońce szybko operowało. Nocą wiatr przynosił ckliwy, duszący i ciężki zaduch – trupy pęczniały od gazów i unosiły się w świetle obcych gwiazd niesamowicie, jakby jeszcze walczyły, w milczeniu, bez nadziei, każda z osobna, ale już następnego dnia zaczynały się kruszyć – a później były lekkie i wysuszone. To była sucha śmierć – w piasku, słońcu i wietrze. Na bagnach śmierć była mazista i cuchnąca. Spoglądając ukradkiem na Apostatkę można było wyczytać z jej twarzy mniej myśli i emocji niż wcześniej – zmęczenie dawało o sobie znać, a mimo to Morrigan jako jedna z niewielu starała się, swą postawą, wmówić nam , że nic się nie stało – była małomówna, ale to akurat jest w jej zwyczaju, zapewne Flemeth i kłębiące się pytania bez odpowiedzi nie dawały jej spokoju.
Padało od wielu dni, głód się nasilał, a jego towarzystwo wydawało się bardziej meczące niż zwykle. Był wczesny wieczór, a słońce chyliło się ku zachodowi. W końcu na horyzoncie wyłoniły się pierwsze zwęglone dachy pobliskiej wioski. Zwróciliśmy się ku wsi. Aby umożliwić przejście przez strugi wody spływającej ze zboczy, ułożono na drogach belki i deski. Obślizgłe dechy uginały się, gdy po nich stąpaliśmy, a pod nimi chlupała woda. Już przy bramie strażnik wioski wyrobił sobie o nas zdanie po pierwszym rzucie oka na dzierżone miecze i cięcia bitew na ciele. Był to mężczyzna leciwego wieku, ledwo trzymał się na nogach, bełkotał coś pod nosem. Ruszyliśmy w stronę gospody, był to jedyny budynek w zdatnym stanie. Okolica była posępna, jałowa i zdradliwa, światło pochodni zwodziło, to wyolbrzymiało domy, to zacierało ich kontury i nic nie budziło zaufania. Wszystko to było wrogie, zamrożone samotnością, a nic nie dawało oparcia, ni ciepła. Wszystko było bezkresne, obce z wyglądu i ducha.

- Ta przeklęta wioska leży niżej aniżeli wszystko dookoła. – syknął Byk w moją stronę – Może wiesz, co dostaniemy w gospodzie do żarcia?

- Kapustę. Kapustę z wieprzowinką, kalafiorami i mlekiem. – uśmiechnąłem się pod nosem. - Z tym wszystkim to oczywiście bujda. Nie trzeba zasięgać opinii zmarłych, by dojść do wniosku, że w tym miasteczku dzieje się coś potwornego – umiera, gnije od środka ...

Nagle zielony błysk przetoczył się przez środek wioski. Zaczęło się, wyrwa rozdzierała mieścinę na strzępy, taranując i burząc zielonymi kulami pobliskie domy. Nie było już nic prócz deszczu, wycia, nocy, błysków eksplozji i fruwającego błota. Niebo się zawaliło. Z ulewnym deszczem bombardowały meteory zielonych kul, w których gnieździły się najmroczniejsze czeluści z pustki. W błyskach eksplozji spostrzegłem przed sobą hełm, a pod nim szerokie otwarte oczy konającej inkwizytorki – wydawało się, że to zieleń nieba w nich się odbija – rozwarte usta, a wyżej jakby sękaty żywy konar – uniesione ramie. Złapałem dłoń objętą zieloną mgiełką inkwizytorki, uniosłem do góry. Obłok z dłoni strzelił i połączył się z niebem. Wyrwa wybuchła.

06.10.2014 23:03
539
odpowiedz
tomek1477
1
Junior

-To ta apostatka! Ma te same oczy! - wykrzyczała przebudzona z transu nasza elfia inkwizytorka.

-I co było dalej? Opowiadaj Varriku.
-Najpierw niech karczmarz wypełni swój obowiązek. Nie będę chyba zdzierał sobie gardła na sucho. Uhmm! Ambrozja! Na czym to ja skończyłem? Ach no tak.

Dalijska elfka przestraszyła nas bardziej od tej dziewczynki. Wiedzieliśmy, że w pełni wróciła do naszego świata, wprost na te posępne mokradła. Zgodnie z jej poleceniem ruszyliśmy za apostatką. Nie mieliśmy wątpliwości co do tego z kim mamy do czynienia. Podczas pościgu zmieniła swoją formę jeszcze z 3 razy lub więcej. Na dodatek Blackwall ciagle utrudniał bieg Żelaznemu Bykowi. Mimo to dogoniliśmy dziewczynkę, tym razem w formie końskiego plugawca. Z rechotem wezwała swoje sługi i dodała:
-Ten świat jest dużo ciekawszy! Hhahha!
Morrigan z refleksem młodej smoczycy unicestwiła jesj slugusów gradem kamieni. Wtedy rzuciło sie na mnie jedno z dzieci-pomiotów. Wnet wszystko ułożyło mi się w logiczną całość. Odrzuciłem stwora i przestrzeliłem Bianką. Elfka, Morrigan i Byk rozprawili się z pozostałymi. Niestety w miedzy czasie, nasza maleficarka zbiegła. Jednak ślady szlamistej krwi jednoznacznie wyznaczyły nasz kolejny kurs.

06.10.2014 23:08
540
odpowiedz
Elfaba
1
Junior

- A my – Byk popatrzył na mnie posępnie – nic nie wiedzieliśmy i nie mogliśmy was powstrzymać.
Zapadła cisza, przerywana tylko świszczącym oddechem inkwizytorki. Wszyscy zwrócili wzrok w jej kierunku: kiedy leżała bezwładnie wyglądała jak zwyczajna kobieta. Cały ogień, jaki zradzała jej dusza, a który mieszkał w oczach i sercu, wydawał się nigdy nie istnieć.
Morrigan podniosła się z klęczek i spojrzała w gęstą, cuchnącą ciemność.
- Musimy ruszać - powiedziała stanowczo, po czym chwyciła kostur i robiąc z niego prowizoryczną pochodnię, zaczęła powoli kuśtykać przed siebie.
Powietrze przeszył głuchy dźwięk upadku, któremu zawtórował kaszel połączony z jękami. Blackwall leżał w kałuży błota, wierzgając jak zwierzę, a jego krzyki z chwili na chwilę stawały się coraz mniej ludzkie.
- Przyjacielu, nie poddawaj się! Niewiele nam zostało! - Wrzasnął Byk, który klękając nad jego cierpiącym ciałem wciąż najwidoczniej miał nadzieję, że to jeszcze nie koniec.
Podszedłem i położyłem mu dłoń na ramieniu. - Nic nie możemy dla niego zro… - przerwałem wpół słowa widząc, jak miecz nagle rześkiej inkwizytorki znajduje jego klatkę piersiową i zatapia się w niej jak pazury drapieżcy zatapiają się w ofierze. W jej oczach płonął ogień pomieszany z żalem i ciężko było uwierzyć, że naprawdę jest tak młoda, jak w istocie była. Odwróciła się i przyciskając dłoń do boku, jakby została w niego zraniona, wstała na obie nogi.
- Ruszajmy - zadecydowała, odwracając się plecami - nie pozwolę by jego śmierć poszła na marne.

06.10.2014 23:13
541
odpowiedz
YtseMan
10
Legionista

Dopiero teraz dostrzegłem, że nie mogę drugi raz zamieścić poprawionej propozycji (konwersacja między sebogothic oraz Suomi). Stąd edytowałem pierwszy post (#515), a ten zdublowany (#519) skasowałem. Mam nadzieję, że nie będzie problemu.

06.10.2014 23:53
542
odpowiedz
F_Macomber
2
Junior

Ja nic nie powiedziałem. Żadne słowa nie mogły poprawić naszego położenia, a to co miałem do powiedzenia tylko pogorszyłoby sytuację. Na moment zapanowała cisza, przerywana dźwiękiem tlącego się gdzieniegdzie ognia i cichymi, wypełnionymi bólem jękami Strażnika. Współczułem mu. Szczerze. Trafił mu się paskudny sposób na zejście z tego nie najlepszego ze światów. Nie byłem w stanie mu pomóc. Żelazny Byk raczej też nie. Inkwizytorka sama wymagała ratunku. Morrigan z tą całą jej magią także była bezradna. Żadna z niej uzdrowicielka. Pozostało tylko ulżyć biednemu Blackwallowi w cierpieniach, o czym sam nie omieszkał przypomnieć.
- Zabijcie mnie. Teraz. Dłużej. Już. Nie wytrzymam. - wychrypiał.
Qunari zwrócił się ku niemu, unosząc broń. Nie miałem pewności, ale chyba się uśmiechnął.
- Ja to zrobię. - powiedziałem.
Nie zwlekając uklęknąłem obok Blackwalla. To były paskudne warunki do umierania. Wokół śmierdziało dymem, palonymi ciałami i juchą pomiotów. Wyciągnąłem długi nóż. Już miałem posłać go na tamten świat, gdy powstrzymał mnie głos. Ten słodki, dziewczęcy głos, który znał każdy bywalec orlezjańskich tawern.
- Zaczekaj! - krzyknęła z oddali Leliana.

06.10.2014 23:53
543
odpowiedz
zanonimizowany885743
14
Generał

- A my – Byk popatrzył na mnie posępnie – nic nie wiedzieliśmy i nie mogliśmy was powstrzymać.
Zabawne jak dorosłe osoby mogą unikać się wzrokiem, niczym miejscy strażnicy odwracający spojrzenie od czeladników gildii złodziei. Beznamiętnie kontemplowałem niedostatki garderoby Morrigan, odsłaniające teraz rozstępy i inne objawy macierzyństwa.
- Sam tego nie wyjmę – Przyznał się w końcu Blackwall, obmacując bełt. – Zresztą, nie ma potrzeby. Dobijcie mnie,teraz.
- Zostaw, żelazo weszło głęboko.- Przerwałem bez szacunku dla umierającego. - Skrwawisz się jak bryłkowiec, jeżeli naruszone są tętnice. Może szanowna towarzyszka poratuje zaklęciem leczącym?
Czarownica nie traciła czasu na deklamację - wbiła pięść w bark mężczyzny, drugą ręką wyszarpnęła pocisk, huknęło, strzeliły sine ogniki. Blackwall zaryczał i poturlał się w błocie, skażone ciało zawrzało na plecach.
Morrigan nie zaszczyciła mnie uwagą, kierując swoją wypowiedź w powietrze między moją głową a łokciem najemnika:
- To była flara. Na nic więcej mnie nie stać, nie w tej chwili. Zachowałam na specjalną okazję miksturę z lyrium, ale..
- Będzie nam potrzebna – Ten głos dochodził od strony noszy. Nasza kula u nogi w podziurawionym kaftanie Inkwizycji usiadła, opierając się o pień. – Możemy zapędzić to … to stworzenie z powrotem do Pustki, ale musimy współpracować.
- Musimy najpierw tę pokrakę znaleźć. – Podkreślił Żelazny Byk kręcąc rogatym łbem. – Dziecko, to nie jest zbiegły mag, którego wytropisz z filakterią w garści.
- Nie potrzebujemy filakterii. – Nie myślałem, że zobaczę jak ta smarkula się uśmiecha. Nawet półgębkiem, nie odsłaniając wybitego zęba. - Mamy jego – wskazała na Blackwalla. A potem przedstawiła nam resztę planu.
- Nie ma mowy. To cuchnie praktykami Krwawej Meredith! Ilu magów zamęczono w katowniach pod Kirkwall żeby dowiedzieć się takich rzeczy? – Poderwałem się na nogi i wierzcie mi, przez moment zobaczyłem znowu Żniwiarkę, żywe posągi, opętaną komtur gorejącą na strzaskanym mieczu oraz inne przyjemności, jakie stały się moim udziałem w ostatnich dniach rebelii. Rozważyłem nasze aktualne położenie i prędko usiadłem.
- Właściwie, może się udać –zaoponowała Morrigan. -Chyba nie wycofacie się teraz, szlachetni rycerze, zwłaszcza, że wspomożenie waszego oręża uczyni mnie bezbronną? Synergia magiczna wymaga trafienia celu z kilku źródeł.
- Tylko w walce zwycięstwo, Varricu. – Strażnik doszedł już do siebie i chociaż stracił możliwość władania mieczem i płat skóry na plecach, to wróciła mu determinacja. Popatrzyłem na Żelaznego Byka z nadzieją, że przerwie to szaleństwo i nakaże odwrót.
Nasz pochód kalek maszerował przez mgłę – przodem Blackwell, za nim Qunari wciąż łypiący ponuro na boki, dwie panie i ja w ariergardzie. Jak to się stało, że półprzytomne dziecko zdołało nagiąć nas do swojej woli? Nie mogę mówić za moich towarzyszy, jednak pochlebiam sobie, że już wtedy zorientowałem się, kto trafił z nami na Bagna Nahashanu. Czyją córkę wysłano na wyprawę po chwałę, w towarzystwie potężnej czarodziejki, Szarego Strażnika i pocztu zamorskich kondotierów. W paszczę Bestii.

spoiler start

wow, 3000 znaków i minuty przed czasem.. lepiej już nie dam rady.

spoiler stop

06.10.2014 23:57
544
odpowiedz
Ivalla
2
Junior

Staliśmy jak wryci, a u naszych stóp leżała nieprzytomna inkwizytorka. Przeżyła nas ledwie garstka: Wiedźma z Głuszy, która w tamtej chwili wyglądała zaledwie jak cień dawnej Morrigan, Żelazny Byk - Qunari, który podczas naszej wyprawy stracił cały oddział najemników. Z ostatnich dwóch zostały dwie kupki popiołu. Byłem jeszcze ja i Szary Strażnik - Blackwall - który jak się wcześniej okazało, był połączony jakąś więzią z Flemeth - smokiem, który o mały włos nie odesłał naszych dusz do Pustki, skazując je na wieczne potępienie. Była jeszcze młoda dziewczyna, na którą zwrócony był wzrok pozostałych przy życiu członków drużyny- inkwizytorka. Dopiero w tym momencie przyjrzałem się jej dokładnie. Miała krótkie, sięgające ledwie ramion blond włosy, wielkie, modre oczy i... była człowiekiem... na pewno człowiekiem, miała okrągłe małżowiny, ale... urodę iście elficką.

Wokół nas było pogorzelisko. W powietrzu unosił się zapach spalonego mięsa, siarki i wszystkich innych rzeczy, które potrafią przyprawić krasnoluda o mdłości, wierzcie mi - w tamtym momencie to było moje najmniejsze zmartwienie. Z pozostałych na wypalonej ziemi kupek popiołu unosił się delikatny, ledwie dostrzegalny pas dymu. Mgła wokół nas powoli opadała, to był dobry znak. Morrigan opierała się na swoim kosturze, ocierając przedramieniem pot z czoła. Wyglądała na wykończoną, choć robiła wszystko, aby nie dać tego po sobie poznać.

Po jakimś czasie dostrzegliśmy ciemną postać, która z każdą kolejną chwilą zdawała się być coraz bliżej nas... poruszała się szybko, za szybko. Dobyliśmy broni ustawiając się w szeregu. W tym momencie inkwizytorka odzyskała przytomność, uniosła do góry rękę, jak gdyby chciała nas uspokoić. Uspokoiła. Nie wiedzieć czemu opuściliśmy oręż i ze spokojem na twarzy oczekiwaliśmy przybycia nieznajomego. Nie musieliśmy czekać długo. Był wysoki, ubrany w czarną skórę, kapturem narzuconym na głowę i mieczem o dziwnym kształcie przerzuconym przez plecy, schowanym w pochwie spiętej rzemiennym pasem. Nie zwracając na nas najmniejszej uwagi podszedł do leżącej na ziemi młodej kobiety, wlewając jej do ust przeźroczysty płyn. Nie śmieliśmy nawet drgnąć, Byk był dziwnie spokojny.

Inkwizytorka poderwała się na nogi.

- Wypij to - nieznajomy wyciągnął rękę w stronę Blackwalla. W dłoni trzymał podobny flakonik do tego, z którego poił naszą ostatnią nadzieje - powstrzyma na jakiś czas rozwój skażenia.
Blackwall wypił zawartość bez namysłu.

- Nie zostało nam wiele czasu - rzekł po chwili, zimnym, szorstkim jak nieociosane drewno głosem. Jego twarz skrywał cień, który w jakiś magiczny sposób rzucał nań ów kaptur, który miał na głowie - Musimy się śpieszyć.
Było w nim coś, co każdemu z nas dawało nadzieje, na powodzenie naszej misji.
- Kim jesteś? - zapytała Morrigan, która do tej pory nie odezwała się nawet słowem. - Skąd się tutaj wziąłeś? - Wszyscy oczekiwaliśmy na odpowiedź.
- Opowie nam po drodze - Inkwizytorka pozbierała się już do kupy, była gotowa do dalszej drogi.
- Blackwell... - nie musiał kończyć. Szary Strażnik kiwnął potwierdzająco głową na znak, że rozumie.

07.10.2014 00:01
Dzwiedziiu
545
odpowiedz
Dzwiedziiu
49
pracownik GOL

GRYOnline.pl

Dziękujemy wszystkim za zgłoszenia, zamykamy przyjmowanie prac w tym etapie!

Wyniki zaczną pojawiać się jutro - zapraszamy do sprawdzania.

Powodzenia!

07.10.2014 07:43
wysłannik
546
odpowiedz
wysłannik
59
Łowca Czarownic

Dzwiedziiu - czy w związku z moją niedawną prośbą możecie dać listę użytkowników, których prace zostały wysłane? Czy może wszystkie prace w tym etapie poszły do autorki konkursu?

07.10.2014 10:39
Dzwiedziiu
547
odpowiedz
Dzwiedziiu
49
pracownik GOL

GRYOnline.pl

Wysłannik:

5 prac jest niezgodnych z regulaminem: Boim i Czosnecki napisali zbyt długie zgłoszenia (dużo ponad 3 000 znaków bez spacji), a Czechu62, Crawler oraz Grzyma2408 nie wyrazili zgody na przetwarzanie swoich danych osobowych.

07.10.2014 11:06
548
odpowiedz
Crawler
8
Legionista

Naprawdę? Są aż cztery tabelki z danymi osobowymi, zaznaczona była jedna, byłem pewien, że to starczy. Smutne.

07.10.2014 11:25
549
odpowiedz
Crawler
8
Legionista

Żeby zaraz jakiś obrońca moralności się na mnie nie rzucał w nerwach, nie mam do nikogo pretensji, tylko do siebie. Takie małe sprostowanie do powyższego postu ;)

07.10.2014 13:52
mastji
550
odpowiedz
mastji
10
Legionista

Crawler, mimo że regulamin jest jednoznaczny i jest już po czasie, może po prostu zaznacz co trzeba w ustawieniach konta, a zostaniesz wzięty pod uwagę. Oczywiście, wszystko zależy od dobrej woli Redakcji i samej pani Ani, ale w konkursach takich jak ten chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę. Skoro Twoja praca spełnia wszystkie wymagania merytoryczne, a cały problem sprowadza się do "zaptaszkowania" odpowiedniej opcji w ustawieniach konta, może da się sprawę uratować. Nie wiem jak reszta kolegów i koleżanek z forum, ale ja, jako Twój potencjalny "rywal" w walce o wyróżnienie nie mam nic przeciwko wzięcia, mimo wpadki, Twojej pracy pod uwagę. Może uda się skruszyć lód na zimnym sercu Redakcji ;o). Pozdrawiam.

07.10.2014 14:17
551
odpowiedz
Czechu62
3
Junior

Dzwiedziiu czy nie da się nic zrobić żeby moja praca poszła do oceny? Mam w zakładce zaznaczone przetwarzanie danych osobowych, nie mam tylko w zakresie newslettera, a tu chyba nie o to chodzi :/ Zależy mi żeby wziąć udział w równej walce :)

07.10.2014 14:53
552
odpowiedz
Crawler
8
Legionista

Nie będę się o to gryzł mastji, bo i pani Brzezińska musi mieć czas na porządne wykonanie pracy. Ale dziękuję za miłe słowa, oczywiście wszelkie "ptaszki" już zaznaczyłem, zmierzymy się innym razem. ;)

07.10.2014 16:07
553
odpowiedz
zanonimizowany579358
105
Senator

@Czechu62 - Ja też nie mam zaznaczonych kratek odnośnie newslettera. By brać udział w konkursach trzeba zaznaczyć to co jest na samym dole: Chcę otrzymywać specjalnie dla mnie skierowane informacje i promocje oraz brać udział w konkursach [..]

07.10.2014 16:31
Suomi
554
odpowiedz
Suomi
26
Moon Scented Hunter

GRYOnline.pl

Image

@Crawler - Niestety nie możemy już uznać Twojej pracy. Jest za późno na wprowadzenie zmian, niebawem zaczniemy umieszczać wyniki. Zachęcam jednak do wzięcia udziału w dalszych etapach konkursu - będzie ich jeszcze całkiem sporo więc szanse na wygraną nadal są.

Opcja, którą należy zaznaczyć, by wziąć udział w konkursie to "Chcę otrzymywać specjalnie dla mnie skierowane informacje i promocje oraz brać udział w konkursach [..]", która znajduje się w zakładce "moje gry-online.pl" na górze strony. Umieszczam screenshota po prawej, gdzie znajduje się opcja do zaznaczenia.

07.10.2014 17:14
555
odpowiedz
Crawler
8
Legionista

Nie ja prosiłem o to, tylko Czechu62, ale i tak miło, że ktoś się tym zainteresował. :)

08.10.2014 13:52
Suomi
556
odpowiedz
Suomi
26
Moon Scented Hunter

GRYOnline.pl

Ogłaszamy pierwszego wyróżnionego w trzecim etapie konkursu!

Jest nim użytkownik o ksywce GOGETAS! Serdecznie gratulujemy!
Zapraszamy do zapoznania się z komentarzem autorki w zakładce "Wyniki".

08.10.2014 15:18
👍
557
odpowiedz
zanonimizowany579358
105
Senator

Gratulacje! Czytałem komentarz pani Brzezińskiej i wydaje mi się, że EK zwycięży Igniss, który w sumie od początku był moim faworytem.

08.10.2014 15:58
558
odpowiedz
zanonimizowany885743
14
Generał

Ale będzie jeszcze druga cześć konkursu, prawda?

08.10.2014 16:25
559
odpowiedz
Gogetas
21
Legionista

Serdecznie dziękuję za wyróżnienie oraz od razu gratuluję zarówno innym wyróżnionym, jak i zwycięzcy. Cały ten konkurs to wspaniała zabawa i z niecierpliwością czekam na więcej jemu podobnych. :)
Dodatkowo dziękuję pani Brzezińskiej za komentarz dot. mojej pracy i zapewniam, że wezmę sobie do serca jej konstruktywną krytykę.

08.10.2014 17:33
Dzwiedziiu
560
odpowiedz
Dzwiedziiu
49
pracownik GOL

GRYOnline.pl

@Eredin

Tak, po pani Brzezińskiej będzie jeszcze jeden autor - powstanie jeszcze jedno opowiadanie, więc jest jeszcze sporo do wygrania!

08.10.2014 20:02
561
odpowiedz
zanonimizowany581957
99
Generał

Pytanie tyczące się prac graficznych: Powoli już planuję projekt okładki do opowiadania, miałbym jednak małe pytanko. Czy pojawienie się w pracy niewielkich ilości narysowanej krwi, nie będzie w żaden sposób łamało regulaminu? Byłoby jej naprawdę niewiele, a myślę że fajnie podkreślałoby to moją koncepcję. Z góry dziękuję za odpowiedź :)

08.10.2014 20:53
562
odpowiedz
odymt
10
Legionista
Image

Uwielbiam Dragon Age Początek, więc nie mogłem przejść obojętnie obok takiego konkursu.

09.10.2014 10:17
Suomi
563
odpowiedz
Suomi
26
Moon Scented Hunter

GRYOnline.pl

@boojan27 Nie, niewielka ilość krwi o której mówisz nie będzie łamała regulaminu. Spójrz na prace z poprzedniego etapu, choćby Sophikar czy Graphos - jest tam krew i zostały przyjęte do walki o nagrodę :)

09.10.2014 11:10
564
odpowiedz
zanonimizowany581957
99
Generał

@Suomi Ok, to dobrze. Mogę więc kombinować dalej. Dziękuję bardzo za odpowiedź :)

09.10.2014 11:55
Suomi
565
odpowiedz
Suomi
26
Moon Scented Hunter

GRYOnline.pl

Ogłaszamy drugiego wyróżnionego w trzecim etapie konkursu!

Jest nim użytkownik o ksywce SAERWEN! Serdecznie gratulujemy!
Zapraszamy do zapoznania się z komentarzem autorki w zakładce "Wyniki".

09.10.2014 16:31
566
odpowiedz
Agi244
15
Legionista

Gratki :D

09.10.2014 17:29
Saerwen
567
odpowiedz
Saerwen
3
Legionista

Ojej, ale super, jestem naprawdę mile zaskoczona :D Dziękuję pani Brzezińskiej za cenne uwagi i życzę powodzenia w dalszych częściach konkursu! :)
Mam jeszcze jedno pytanie - w regulaminie jest podane, że nagrody zostaną wysłane w ciągu 2 tygodni po zakończeniu konkursu. Czy to samo tyczy się edycji cyfrowych? Bo fajnie by było pograć sobie już w dniu premiery, czyli 20 listopada :)

09.10.2014 18:32
568
odpowiedz
Gogetas
21
Legionista

Ja również mam pytanie. Wydaje mi się, że ktoś już o to pytał, ale wypadła mi z głowy odpowiedź.
Czy wyróżnieni wciąż mogą starać się o główną nagrodę w drugim etapie konkursu?

09.10.2014 20:28
569
odpowiedz
Agi244
15
Legionista

Mało Ci ? :P

09.10.2014 20:48
570
odpowiedz
Gogetas
21
Legionista

Wiesz, jak to mówią ;] Dać palec, weźmie całą rękę.
Naprawdę fajna zabawa, więc dlaczego nie spróbować? :)

09.10.2014 22:44
571
odpowiedz
MikeTT
1
Junior
Image

Praca na konkurs.

10.10.2014 11:39
Dzwiedziiu
572
odpowiedz
Dzwiedziiu
49
pracownik GOL

GRYOnline.pl

Trzecim wyróżnionym w tym etapie jest... Pablodar! Gratulacje!

Jutro poznacie zwycięzcę, który wygrał Edycję Kolekcjonerską Dragon Age: Inkwizycja. Powodzenia!

Odymt, Nennesis i MikeTT - Wasze zgłoszenia są już na stronie!

@Gogetas - możesz próbować dalej, zwłaszcza, że niedługo zacznie się nowe opowiadanie ;)

10.10.2014 12:23
573
odpowiedz
Lapak
8
Legionista

Jak dobrze, że jest tak dużo szans na wygranie tej gry ^^

10.10.2014 17:20
574
odpowiedz
kryfionka
11
Legionista
Image

Moje zgłoszenie do konkursu graficznego:)

Jakby były wątpliwości: to Hurlok, z twarzą dziewczynki. Właściwie wrzucam to tylko dlatego, że jak już namalowałam to wrzucę;)

10.10.2014 18:54
575
odpowiedz
Astro2199926
21
inny na swój sposób
Image

Narysowane, przeskanowane

10.10.2014 19:03
Mateusz16b
😜
576
odpowiedz
Mateusz16b
135
Rycerz

Astro2199926 ---> Znowu skorzystałeś z gotowych grafik, ale tym razem trochę więcej się pobawiłeś z ich modyfikacją :P

http://www.dragonage.com/media/cache/full/content/dam/ea/DragonAgeInquisition/Characters/morrigan/morrigan-gallery-01.jpg

10.10.2014 19:54
577
odpowiedz
Fenixlia
2
Junior
Image

Zgłoszenie do konkursu graficznego- Bosonoga dziewczyna :)

10.10.2014 20:06
578
odpowiedz
Morwen the Proud
1
Junior
Image

Bez smoka się nie liczy, prawda?

10.10.2014 21:32
Mateusz16b
📄
579
odpowiedz
Mateusz16b
135
Rycerz
Image

Zgłoszenie do graficznej części konkursu

Zawirowała. Kawałki czarnej skóry oderwały się od jej stroju i przemieniły w chmurę czarnych ptaków, po czym poderwały się z krakaniem, jakby miały nam wydziobać oczy. Odruchowo zasłoniłem twarz ramieniem, a kiedy je opuściłem, zobaczyłem przed sobą smoka.

Przemiana Flemeth w stado czarnych ptaków, a następnie w smoka.

10.10.2014 22:05
Graphos
580
odpowiedz
Graphos
45
Centurion
Image

Moje zgłoszenie do konkursu graficznego.

10.10.2014 22:11
😊
581
odpowiedz
burfik
7
Junior

Konkurs związany z moim ulubionym uniwersum a ja jeszcze nie wziąłem udziału. Swoją drogą podobny był kiedyś konkurs przed premierą Dragon Age 2 na facebook'u gdzie trzeba było dopisać historię w oparciu o parę początkowych zdań.

10.10.2014 23:01
582
odpowiedz
StilleR666
80
Pretorianin

Wszystkie nagrody są jak najbardziej zasłużone. Biją moje ''PRACE"" w każdym aspekcie :). Gratuluje wszystkim łebkom ,którzy zostali wyróżnieni. A samym organizatorom proponuje urządzać więcej takich konkursów , zabawy co nie miara. Przynajmniej dla mnie :P

10.10.2014 23:15
583
odpowiedz
MorningStar
8
Legionista
Image

Scena z zagrody wiedźmy.

10.10.2014 23:29
Pliszka18
😊
584
odpowiedz
Pliszka18
7
Legionista
Image

Moja praca :)

10.10.2014 23:41
Insorin
585
odpowiedz
Insorin
3
Legionista
Image

Moje zgłoszenie. Pozdrawiam

10.10.2014 23:44
red-foxie
586
odpowiedz
red-foxie
3
Junior
Image

"Poprzez kłęby dymu patrzyłem oniemiały, jak czar rozrasta się błyskawicznie, oplątując potwora ciasną pajęczyną i krępując ruchy, aż wreszcie runął ciężko na ziemię."

11.10.2014 14:29
587
odpowiedz
Lapak
8
Legionista

Kiedy ujawnicie zwycięzcę? :P

11.10.2014 16:10
wysłannik
588
odpowiedz
wysłannik
59
Łowca Czarownic

Spoko, dziś się ukaże, w końcu jest czas do 23:59 :)

11.10.2014 17:48
Suomi
589
odpowiedz
Suomi
26
Moon Scented Hunter

GRYOnline.pl

Ogłaszamy ostatniego zwycięzcę pierwszego opowiadania!

Kolejnym laureatem w konkursie Dragon Age zostaje użytkownik... IGNISS! Serdecznie gratulujemy wygranej :)

Dziękujemy Wam za wszystkie zgłoszenia do części pierwszej. Frekwencja jest naprawdę ogromna!
Tych z was, którzy nadal chcą wypróbować się w konkursie pisarskim zapraszamy już 17 października. Na stronie ukaże się kolejna historia ze świata Dragon Age.
Jednocześnie przypominamy, że 12 października kończy się konkurs graficzny na ilustracje. Od jutra rozpoczynamy przyjmowanie waszych propozycji okładki obrazującej opowiadanie.

Powodzenia :)

11.10.2014 22:16
590
odpowiedz
zanonimizowany885743
14
Generał

Gratulacje dla zwycięzcy, gratulacje dla wyróżnionych.

12.10.2014 10:33
Daygon
591
odpowiedz
Daygon
11
Legionista

Na początku chciałbym pogratulować wszystkim zwycięzcom i wyróżnionym

a sam mam jedno pytanie:

@Suomi - a nie powinno być jeszcze etapu z ilustracją do końca opowiadania? Wydaje mi się, że w regulaminie jest o tym wzmianka (punkt 5b oraz 6f gdzie czytamy : w przypadku zgłaszania grafiki ilustrującej koniec pierwszego opowiadania: od dnia 12 października do godziny 23:59 dnia 18 października 2014)?
Oczywiście okładka już się robi, ale myślałem, że może uda się jeszcze zrobić ilustrację.

12.10.2014 12:47
wysłannik
592
odpowiedz
wysłannik
59
Łowca Czarownic

Z niecierpliwością czekam na drugą część i na innego autora ;]

12.10.2014 14:22
Dzwiedziiu
593
odpowiedz
Dzwiedziiu
49
pracownik GOL

GRYOnline.pl

@Daygon:

Tak, będzie jeszcze jeden etap konkursu na ilustrację, która będzie przedstawiać końcówkę opowiadania.

12.10.2014 16:47
594
odpowiedz
Igniss
2
Junior

To miła niespodzianka, dzięki :)
I gratulacje dla innych wyróżnionych - naprawdę ciekawe teksty. Dziękuję za słowa konstruktywnej krytyki od pani Brzezińskiej i za świetną zabawę w klimatach Dragon Age.

12.10.2014 17:02
Dzwiedziiu
595
odpowiedz
Dzwiedziiu
49
pracownik GOL

GRYOnline.pl

Ogłaszamy zwycięzcę tego etapu konkursu graficznego, jest to Mateusz16b, serdeczne gratulacje!

Możecie również przeczytać całe opowiadanie, które stworzyliście wraz z Anną Brzezińską. Chciałbym również ogłosić start konkursu na ilustrację do końcówki oraz okładkę opowiadania - powodzenia!

17 października rusza tworzenie drugiego opowiadania, będzie jeszcze więcej okazji do wygrania gry Dragon Age: Inkwizycja. Zapraszamy do zabawy!

12.10.2014 17:41
Mateusz16b
596
odpowiedz
Mateusz16b
135
Rycerz

Dziękuje bardzo za wyróżnienie i gratuluję pozostałym wyróżnionym oraz trzymam kciuki za wszystkich w dalszych etapach konkursu :)

13.10.2014 09:44
597
odpowiedz
pablodar
7
Legionista

Dziękuję za wyróżnienie oraz za uwagi krytyczne. Nie mogę się już doczekać 20.11, a żeby czas szybciej mijał, to trzeba będzie zdecydowanie przypomnieć sobie DA 2 :)
Od razu mam też pytanie czy zwycięzcy i wyróżnieni mogą grać dalej?
A właściwie nie grać (bo tego nikt chyba nie zabroni :)) ale wygrać? Czy jak wyślę swoją propozycję do kolejnego etapu, to moja praca pójdzie do Autora do oceny, czy nie pójdzie, czy też pójdzie, ale z 10 "punktami karnymi" na dzień dobry? :)

13.10.2014 10:31
Dzwiedziiu
598
odpowiedz
Dzwiedziiu
49
pracownik GOL

GRYOnline.pl

@pablodar:

Ci, którzy już wygrali mogą dalej startować i wygrywać, bez żadnych "punktów karnych" ;)

13.10.2014 10:48
😃
599
odpowiedz
zanonimizowany885743
14
Generał

Jest już koniec opowiadania, przeczytałem, przyznam z dziką przyjemnością.

13.10.2014 14:47
BlackElffu
600
odpowiedz
BlackElffu
22
Legionista

gwoli opowiadnia, mam pewna drobną uwagę. Wiecie że we wszystkich przeglądarkach polskie litery mam inna czcionką w opowiadaniu? :)

Forum: Wygraj Kolekcjonerki i Cyfrowe Edycje Specjalne w konkursie Dragon Age: Inkwizycja
początekpoprzednia123456następnaostatnia