Jak nie to chyba najfajniejszy event na świecie. Jestem domatorem ale mam każdego roku coraz większą ochotę tam pojechać. Totalny odlot, piękna surowa przyroda i 65 tysięcy nieprzeciętnych ludzi (w tym roku) w środku pustyni. Prawdziwe święto kultury alternatywnej, sztuki i muzyki. Coś naprawdę kosmicznego.
Woodstock dla bardzo bogatych...
Bo to nie jest zabawa dla kucy :)
W dodatku naszpikowana policją pod przykrywką do porzygu.
No to same plusy :)
W komentarzach artykułu na gazecie, ktoś napisał, że bilety kosztują 300 dolarów :)
Imak, ale nikt nie napisał, że tam nie masz infrastruktury noclegowej, sam sobie musisz ogarnąć wodę, jedzenie, spanie, nie mówiąc o tym, że co chwilę przechodzą tam burze piaskowe więc pod gołym niebem na pewno nie chciałbyś spać... na Audioriver w tym roku w kinie festiwalowym był film dokumentalny o Burning Manie i szczerze powiedziawszy, tak jak kiedyś się strasznie 'jarałam' tym festiwalem tak po tym filmie stwierdziłam, że klimat hipisowski jaki tam panuje jest absolutnie dla mnie obcy ;)
Film „A Burning Dream“ gdyby ktoś był bardziej tematem zainteresowany.
Longwinter - to prawda - jeśli cię stać, to istotnie te ograniczenia to plusy.
Poza glinami - niektórzy lubią zapalić, co jest zasadniczo aktywnością legalną w wielu stanach więc nie należy do tego podchodzić moralnie, ale ryzyko jest za duże.
Bilety są za $650 albo $380 (im wcześniej kupione tym droższe) plus 40$ za auto plus inne opłaty.
Brak wody, żarcia, prysznicy. Kamper z wyposażeniem właściwie niezbędny.
Burning Man z zewnątrz wygląda na imprezę (tyle że na pustyni), jednak tak naprawdę jest to festiwal transformacyjny:
www.backpackista.com/pl/burning-man-transformational-festival/
Byłem rok temu, obyło się bez kampera, miałem tylko namiot, a całe zapasy przywiozłem z ludźmi poznanymi przez internet. Mój obóz na ostatnim zdjęciu:
www.backpackista.com/pl/burning-man-arriving-to-black-rock-city/
A co jest zamożnego w wynajęciu kampera?
Tak sobie zerknąłem na trailer tego filmu o festiwalu i taka mnie myśl naszła, że ta nasza "zachodnia" cywilizacja ma jakiś ogromny problem ze sobą. Duch materialistyczny zaczyna nam nie wystarczać i szukamy odpowiedzi gdzie indziej, najczęściej w filozofii wschodu. Pół biedy, gdy to się ogranicza do własnego podwórka. Robi mi się gorzej, gdy u wszystkich tych oświeconych włącza się tryb misyjny. Kiedyś zdarzyło mi się spędzić kilka nocy na squatach - miałem znajomych, którzy wtedy postanowili żyć jak nomadzi - przy kim byś nie przysiadł dostawałeś tę samą gadkę o znaczeniu życia, o poszukiwaniu szczęścia, o własnej drodze, o tym, że ja (osoba przygodna) nie potrafię tego zrozumieć, o podróży i wartościach uniwersalnych. A wszystko to w oparach krążącego jointa. Super, dopóki rano nie okazało się, że ktoś się znów nie dorzucił do śniadania. :)
[11]
Nie rozumiem zasadności uwagi. Tzn. przeszkadza Ci, że sobie tak żyją? Niech sobie żyją, ich sprawa. Jedni mają jogę, inni feng-shui, a inni konter strajka.
Nic mi nie przeszkadza, to tylko taka luźna uwaga na temat tego, że niezależnie od poglądów i filozofii ludziom zwykle nie wystarcza po prostu własny sposób życia. Istnieje jeszcze silna potrzeba przekonania do niego innych i to rozkoszne poczucie wyższości, bo się nie ma domu, rachunków, pracy... a także drugich majtek na zmianę. ;)
[9] No ba, bogactwo !!! W końcu...z wyposażeniem.
----------------------------------------------------------
http://www.reddit.com/r/pics/comments/2fk0tm/a_dust_nymph_at_burning_man/cka4m94
A mnie to dalej fascynuje. Kolejny zestaw zdjęć:
http://edition.cnn.com/2015/07/28/arts/gallery/the-art-of-burning-man/index.html
I co tam sie robi?
Goozys[DEA] ---> żyje pełnią życia i dobrze się bawi :) główną atrakcją jest interakcja z innymi ludźmi, muzyka i performance.
Malcolm z rodziną raz pojechał, Walter wtedy niezłą manianę odstawiał...