Planuję zacząć grać w serię Mass Effect. Czy dałoby radę zacząć od 2 części, czy ta część jest tak powiązana z poprzednią, że bez rozpoczęcia od pierwszej części nie da rady ? Bo nie chce mi się za bardzo powracać do tych starych gierek, a chętnie bym tą serię obalił (bez jedynki) :)
P.S. która część wg Was najlepsza ?
Każda część nawiązuje do poprzedniej, czemu tak bardzo nie chcesz powracać do starych gierek?
Po pierwsze jedynka jest silnie powiązana z dwójką.
Po drugie można ale optymalnie przekopiować swoje decyzje z jedynki do dwójki (np. czy chcesz aby Kaiden był w ME2 itp.).
Podsumowując: ME1 jest silnie powiązany z ME2. Tak jak ME2 jest silnie powiązany z ME3.
Wg mnie najlepsza jest 2, ale jedynke przejdz. Fabula jest powiazana i rozwija sie przez wszystkie czesci. Troche Ci zazdroszcze, ze na swiezo ja odkryjesz.
[EDIT] g@mers0ft ma racje, przenos save'y do kolejnych czesci. Naprawde warto bo jest bardzo duzo smaczkow i bez nich gra sporo traci.
[EDIT2] 1 czesc nie odstaje od tego co mozna zobaczyc w innych grach z minionej generacji. Jasne, kolejne czesci sa bardziej user friendly, ale nie ma w jedynce zadnych archaizmow ktore moglyby denerwowac. A koncowka jest boska.... choc w 2 jeszcze lepsza:)
Ustaw niski poziom, zacisnij zeby i brnij przez watek glowny, pomijajac zwiedzanie planet. Warto wykonac troche misji pobocznych, ale tak, czy siak - zmiescisz sie w mniej niz 15h.
NTC [1]
nie chce mi się za bardzo powracać do tych starych gierek
A co takiego jest albo czego nie ma w ME 1, żeby się na tę grę krzywić ze względu na jej wiek?
Ta gra mogłaby wyjść równie dobrze dzisiaj i nikt większej różnicy w stosunku do "dwójki" i "trójki" by nie zauważył (bo beznadziejne zwiedzanie pustych i monotonnych planet w zadaniach pobocznych było beznadziejne i przez wszystkich krytykowane już w momencie premiery pod koniec 2007 r.).
Wg. mnie 1 i 3 są fabularnie najważniejsze dla tego, że tam główny wątek mają żniwiarze, w dwójce główny wątek mają zbieracze i ja odniosłem wrażenie, że ta część ma fabularnie najmniejsze znaczenie, największą zaletą dwójki są inne postacie i zadania (poboczne) jakie dla nich wykonujemy. Tak czy inaczej nie warto odpuszczać żadnej części, a już na pewno nie jedynki.
@Stalin_SAN Wszystkie części są fabularnie najważniejsze. A co do Zbieraczy to chyba pod koniec ME2 dowiedziałeś się kim one naprawdę są. Co nie?
Trylogię ME trzeba rozpatrywać jako całość, to jest jedna historia. Dlatego nie ma co zaczynać od dwójki, jak już chcesz się zagłębić w uniwersum, to przejdź wszystkie części, w przeciwnym razie w paru miejscach ME2 lub ME3 możesz mieć kłopoty z połapaniem się o co chodzi, gdy pojawią się nawiązania do wydarzeń z jedynki.
Główny watek fabularny jedynki to arcydzieło!Epickość od Virmiru urywa jaja.
To pierwszy Mass Effect już się kwalifikuje do "starych gierek"? Masakra bez trzymanki.
elemeledudek [14]
To pierwszy Mass Effect już się kwalifikuje do "starych gierek"? Masakra bez trzymanki.
Na początku również się zdziwiłem/zaśmiałem/oburzyłem "no bo przecież jeszcze niedawno czytałem temat numeru w CDA o ME i nawet nie było pewne, czy ta gra wyjdzie na PC (bo w końcu - jak wieszczyli snafcy - w 2007, a najpóźniej w 2008, PC miał ostatecznie umrzeć jako platforma do grania)!".
Ale z drugiej strony... To w końcu, jakby nie było, minęło już 7 lat. W 2007 r. takie np. Diablo II, Deus Ex, Baldur's Gate II, pierwszy w historii Total War czy pierwszy w ogóle Hitman też w sumie uchodziły już za wiekowe gry.
Różnica, przez którą ma się złudzenie, że ME 1 jest całkiem świeżą grą sprowadza się w zasadzie tylko do technikaliów, a konkretnie do grafiki. Od właśnie jakichś 6-7 lat mamy bowiem totalny zastój graficzny, a wszelkie zmiany to tylko kosmetyka, wobec czego np. Gears of War 1 (2006/2007), Lost Planet 1, Mass Effect 1, Crysis 1, Bioshock 1, World in Conflict czy Assassin's Creed I (a patrząc na "wczorajszy hicior" pt. Sacred 3, to pewnie nawet i Wiedźmin 1 by się kwalifikował) - jak już pisałem wyżej, w poście [7] - mogłyby wyjść równie dobrze dzisiaj i nikt by nie zauważył większej różnicy, co najwyżej tu i tam można by coś przypudrować.
Ale niech no tylko ktoś by spróbował wydać w roku 2007 grę z grafiką na poziomie Deus Exa 1, Baldur's Gate II, Diablo II, Thiefa II czy Tomb Raider: Chronicles - graficy niechybnie zostaliby zmieszani z błotem, ogłoszono by ich największymi beztalenciami w branży, byliby odsądzani od czci i wiary; przez wszystkich; bez wyjątku.
A przecież 2014 od 2007 dzieli dokładnie tyle samo lat, co dzieliło 2007 od 2000...