Cześć. Już od dłuższego czasu nie mam ochoty na nic. Serio. Nie chce mi się grać czy to na komputerze czy na konsoli, nie chce mi się czytać książek (tygodniowo czytam tylko kilkanaście stron, a wczoraj przyszła nowa dostawa), nie chce mi się biegać (choć biegałem przez kilka miesięcy - nawet w zimę), nie chce mi się pracować (mam pieniądze, ale wiem, że mogę mieć ich więcej, ale mi się nie chce ich zarobić). Co prawda jeżeli muszę pomóc w domu no to pomagam, lecz jak na razie roboty w domu nie ma (wyremontowałem 2 pokoje w domu i od tego czasu nic nie trzeba robić). Zauważyłem, że w okresie tych długich wakacji kompletnie straciłem zapał do jakiejkolwiek pracy, sportu czy robienia tego co lubię (hobby). Wakacje mnie niszczą. Pamiętam, że tej wiosny, kiedy to bardzo interesowałem się tematyką rozwoju osobistego, czytałem książki Grzesiaka, oglądałem jego filmiki, czytałem artykuły Pasterskiego czy innego "kołcza" bo chciałem być jeszcze lepszy, jeszcze bardziej zdyscyplinowany. A teraz? Szkoda gadać...
Czy ktoś z was ma coś takiego? Syndrom wakacyjnego lenia? Nie wiem jak to nazwać, ale muszę powiedzieć, że samym nic nie robieniem męczę się szybciej niż pracą :)
Ja tam myśle że to przez te upały nic się nie chce robić. Najlepiej jakieś zajęcie sobie znaleść niż nic nie robić ,bo siedzenie może doprowadzić człowieka do głupoty.
Ja tak mam. Nie mam siły zwlec się z łóżka, chociaż nic nie robię właściwie. Jedyne, do czego mnie ciągnie to używki i oglądanie seriali. Dziwne ale nigdy w życiu, w żadne wakacje nie miałem aż takiego lenia.
Najlepiej jechać nad wodę.
@Stra
Prawie codziennie gram w nogę wieczorami, ale zawsze przyjeżdżam z boiska z bólem głowy ;) Kiedyś grałem w klubie , ale po każdym treningu bolała mnie głowa i zrezygnowałem. Robiłem sobie prześwietlenie głowy, bo myślałem, że mam tętniaka (rodzinne) albo coś gorszego ale jednak nic złego nie znaleziono. Także nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje.
Ten tekst pasuje do mnie, z tym że ja nie pracuje ale:
Miałem tak samo na początku tych wakacji i szukając jakiegoś twórczego zajęcia...zacząłem robić mapy do Heroes of Might & Magic 3 :D
Niby głupie zajęcie ale jedna mapa i tydzień roboty....a jaka radość gdy się ją wrzuci do sieci i ludzie ściągają ;)
[6]
Ja mam tak z rowerem. Często jeżdżę i choć jestem przyzwyczajony do wypraw 50 km+ to często pzy ok 10 zaczyna mnie boleć głowa. Nie wiem czy to przez wysiłek czy przez ciepło ale tak czy siak....w zimniejsze dni też tak mam.
dexapini -> No to coś bardziej "rekreacyjnego" - basen, rower, bieganie... Pobiegasz/pojeździsz po lesie i się lepiej zrobi.
Obierz sobie jakieś zawody biegowe na jesień jako cel. I dąż do tego, by brać udział i ukończyć, a jak jesteś lepszy, to by ukończyć z dobrym wynikiem. U mnie np. co roku jest grand prix okolicznych powiatów i jeden z biegów 10km jest w mojej w mieścinie. I celem jest wzięcie udziału w nim, co dla osoby, która nie biegała nigdy (a nie biegałem) jest pewnym wyzwaniem.
Niestety kolano mi odmawia posłuszeństwa i prawdopodobnie do biegu nie dojdzie, ale na szczęście mogę w to miejsce bez problemu śmigać na rolkach.
dexapini9, marne pocieszenie, ale mam to samo.
Pracuję normalnie od 8 do 16, a po pracy nic mi się nie chce :-)
Zawsze robiłem 1000 rzeczy na raz z zapałem, a teraz niechęć do wszystkiego.
Mam nadzieję, że to przez te upały. Mieszkam we Wrocławiu, tutaj ostatnio bardzo rzadko pada deszcz, powietrze jest suche. Samopoczucie znacznie spadło.
Powodzenia.
Zacznij robić coś twórczego. Widze, że cokolwiek robisz jest odtwarzaniem jakiś rzeczy. Sport, remonty, praca i czytanie książek to jedno, ale to jest wszystko odtwórcze. Nie rozwijasz się i mózg Ci zgnuśniał :)
Zacznij grać na jakimś instrumencie, malować, pisać, uczyć się języków, zacznij się uczyć programowania, grafiki komputerowej, obróbki zdjęć, fotografia, filmy, modelarstwo. Cokolwiek co polega na tym, że się rozwijasz i tworzysz coś z niczego. Nie chodzi żeby zaraz coś było Twoją pasją, hobby i żebyś wszystkie pieniaze władował w obiektywy i kolejki elektryczne. Rozruszasz mózg, będziesz miał satysfakcje ze stworzonych dzieł. W sumie to podobnie jak pisze bizon... chociaż on mało rozwojowe zajęcie sobie znalazł :P
Właśnie, zrób sobie dioramę kolejową jak masz miejsce.
Twórcze choć czasochłonne.
Zacznij pić.
Upał odbiera siły, znam to. Ale u mnie nie jest aż tak jak u ciebie. Jeżdżę na rowerze i zwykłym i stacjonarnym, spaceruję, zdrowo jem, robię pompki itp. czytam, oglądam...
Jak za długo ci się nic nic nie będzie chcieć to czas na psychologa.
A ja bym Ci polecił najpierw jakiś naprawdę porządny wypoczynek np. leżenie i opalanie się nad wodą przez chociaż dzień, ale proponował bym więcej. W tym czasie nie graj na niczym, nie czytaj nie siedź na necie. Potem przełam się i zacznij ostro ćwiczyć na dworze, basenie czy na siłowni. Zacznij się zdrowiej odżywiać i powinno być dobrze.
I może pójdź ze znajomymi na piwo czy na jakąś imprezę bo to bardzo często pomaga.
Pograj w piłkę. Odświeżysz się chociaż.
[20] hmmm o tym akurat nie pomyślałem...
Może się wypalił po tej całej aktywności? To może wakacje jakieś, podróż?
Ustanowiłem niedziele bez Facebooka w moim domu xD Mogłem w ogóle zrezygnować z siedzenia przed komputerem w weekendy, ale chyba jeszcze za wcześnie na takie posunięcia :) Nie przepadam za gorącem, lubię taką temperaturę oscylującą w okolicach 20 stopni Celsjusza i wysoką wilgotność powietrza :) Przedwczoraj chodziłem po Kielcach cały dzień na piechotkę, myślałem, że już pod koniec dnia nogi mi całkowicie wysiądą, także jak na razie granie w piłkę odpada, bo pobiegam kilka minut i możliwe że coś mi w biodrze strzeli i będę miał większy kłopot.
I wielkie dzięki za odpowiedzi/porady :) Trochę mi ulżyło, że nie tylko mnie się nie chce.
^ mieszkasz w Kielcach? No to wszystko tłumaczy, jedyne wyjście to zostać raperem.
Masz 18 lat i gadasz, że w piłkę nie pograsz bo jeszcze coś w biodrze strzeli (!) i będzie kłopot. Typowa gadka starego dziada i typowy przykład cebularskiej mentalności, raka tego kraju i narodu. Lepiej może nie, jeszcze kłopotów narobie, to nie dla mnie, trzeba mieć znajomości, ja do tego nie mam talentu, pieniedzy trzeba do tego, a po co to komu, a co źle było, ja mam kiepskie zdrowie, człowiek ledwo dyszy, wszędzie kradną (...).
Co robić? Na starcie poszukaj kogoś kto Ci sprzeda liścia na ogarnięcie, albo sam sobie przywal. Wybaczcie ton, ale jak maturzysta robi wykład, że preferuje 20 stopni celcjusza i wczoraj chodzil to go nogi bolały to scyzoryk się w kieszeni otwiera. Że Ci nie wstyd leniwa łajzo, pomyśl o ludziach którzy pracują od 40-tu lat i na starość im przypadła fucha w ochronie, sprzątaniu albo na kasie. Albo musieli pojechać do obcego kraju, gdzie żyją jak pół dzicy ludzie i cieszą się, bo mogą część kasy przesłać dzieciom (na które pracowali przez ostatnie 20 lat).