Szlag mnie trafia gdyż od dawna zauważyłem, że mam pecha w życiu..
Oto kilka przykładów z ostatnich miesięcy:
Idę do LOTu kupić bilet lotniczy. Pani informuje mnie iż znalazła promocyjną taryfę (faktycznie dobra cena), po czym zaczyna mi mówić o punktach miles&more po czym wraca do wypełniania danych do biletu. Minutę później infomruje iż właśnie ktoś kupił ostatni bilet objęty promocją i kwota dla mnie to już 500zł więcej :/
Znalazłem w wyszukiwarce ofertę wakacji (oznaczona jako dostepna), dzwonię Pani potwierdza że moge zakupić- akcptuję warunki i mówię by wpisywała moje dane a przelww będzie zrobiony w przeciągu 2 minut. Kilka minut temu infomracja od Pani z biura: "oferta wyprzedana".
Znalazłem w necie sprzęt rtv w jednym ze sklepów, dzwonię na infolinie i rezerwuję model chcac po niego pojechać za godzinę. W międzyczasie telefon, ze dany model jest powystawowy i nie nadaje się na sprzedaż.
Ląduje na lotnisku pierwszego dnia wyjazdu urlopowego i rezytdent przy wejściu do autokaru informuje o zmianie hotelu (?!).
Dzwonię do Orange z chęcia przedlużenia umowy- słyszę że nie można podpisać umowy na telefon i nesotradę; muszę podpisać dwie oddzielne umowy bo rezygnuję właśnie z FunPack HD...
Kiedyś kupowałem samochod korzystajac z promocji jesiennej dealera, przy podpisywaniu umowy (poinformowano mnie) że miałem 2 kolory do wybory wśród gamy 8 różnych bo niby się skonczyły te modele w promo...
Wtf ?! Czy ja mam nieziemskiego pecha czy wszystko wkoło mnie jest porypane ?!
Dzwonię do Orange z chęcia przedlużenia umowy- słyszę że nie można podpisać umowy na telefon i nesotradę; muszę podpisać dwie oddzielne umowy bo rezygnuję właśnie z FunPack HD...
A tu akurat miałeś szczęście, bo Orange ssie ostatnio i nie ma sensu przedłużać z nimi umowy tylko zajrzeć do konkurencji. Szczególnie, że dla nowych klientów zawsze dają coś lepszego niż dla stałych.
Masz pecha to fakt ale pocieszę cię i napiszę że ja mam o wiele większe zmartwienia od ciebie.
Gdybyś zginął w katastrofie lotniczej z biletem last minute albo trafił na tsunami leżąc na plaży to byłby pech. To są jakieś popierdółki.
Stare porzekadło pszczół mówi: raz pod wozem, raz na wozie. I tak w życiu bywa najczęściej - zwyczajnie nie zauważasz kiedy Ci się szczęści. Każdy ma czasem serie wpadek, a czasem lepszy okres. Gdy jestem szczęśliwy to z reguły nawet tego nie zauważam, jak powinie mi się noga, to czasem rozdrapuję porażki do krwi. Nie uważaj, że jesteś pechowcem, po prostu przydarzyło Ci się parę małych peszków. Zresztą pecha to ma dziecko z anacefalią, osoba, która dowiaduje się o białaczce, czy dziewczynka w Somalii...
To moja wczorajsza przygoda:
Udało mi się wcześniej o godzinkę wyjść z pracy. Pognałem czym prędzej do baru w którym jadam czasami, wiedząc, że na pewno będzie chłodnik i był. Osiem osób przede mną w kolejce i widzę jak chłodniku ubywa. Jedna osoba przede mną... chłodniku zostało na dwie porcje...nie więcej, myślę sobie:- Dobra nasza, tym bardziej że facet zamówił na wynos inne zupy, jakieś kotlety i już nawet zapłacił, tyle że jak chował resztę do kieszeni, wystrzelił: ...i podwójny chłodnik na miejscu.
spoiler start
KUUUURWAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!
spoiler stop
Życie boli, ale niniejszy wątek winien zostać zamknięty na poście nr 5.
Hehe Kanon-> żeś mnie rozbawił i poprawił humor :D
Nie no oczywiście, ciesze się że ja i moi najbliżsi są zdrowi (odpukać) i pod tym względem oczywiście jest super. Nie mniej jednak w takich głupich na co dzien sytuacjach, czasem dochodzę do wnisoku że jakieś fatum nade mną wisi...
Oczywiście jak juz wspomnieliście, niektórzy ludzie mają tragedie rodzinne w postaci wypadków, cięzkich chorób, osobistych tragedii itp; dla tego na prawdę potrafię się cieszyć z małych radosci..
Nowa definicja pecha, według specjalistów od wygrywania życia na GOL-u: kupić samochód za 200000zł, kiedy można byłoby to zrobić za 199000zł.
Moje to moze nie do końca pech, ale też z tym zasranym Orange.
8 czerwca kończyła się umowa, ale jej celowo nie wypowiedziałem, by z automatu została przedłużona na pół roku na tych samych warunkach (potwierdzone telefonicznie kilkukrotnie już nawet w lutym).
6 czerwca zlecona cesja na innego abonenta, miała wejść w życie od 1 lipca.
Po 6 czerwca do starego abonenta przychodzi faktura za pierwsze 6 dni czerwca. Jakieś 60-70zł.
Już tutaj było zdziwienie co oni kombinują, skoro umowa na nowego właściciela ma obowiązywać od 1 lipca. No ale ok, trzeba zapłacić, by cesja ruszyła.
Wczoraj do starego właściciela przychodzi faktura na 167 zł za resztę dni lipca, a dzisiaj dodatkowo faktura za usługi stałe (czyli internet, tv i telefon) na lipiec na nowego właściciela. Jedyne 140zł (i to bez opłat za telefony wykonane w lipcu).
Do tej pory rachunki oscylowały w okolicach 115-130 zł (opłaty stałe i rachunek za rozmowy telefoniczne).
Ciekawe czy mają taki bajzel, że sami nie wiedzą co wysyłają, czy może kruczki w regulaminach, że jednak przedłużenie automatyczne umowy nie jest tożsame z zachowaniem wszystkich opłat jak do tej pory.
Będzie dym, bo im tego nie odpuszczę. Chyba też zagwarantowali sobie zerwanie umowy po tym półroczu.
Mam pecha w życiu. Możecie mnie obśmiać, że nie skończyłem nawet 20 lat, ale patrząc na znajomych, którzy są w moim wieku i mają co chcą, robią co chcą to faktycznie chyba mam pecha, kiedy moi znajomi jadą sobie na wakacje za granicę, rodzice kupują im co miesiąc albo i co tydzien nowe ciuchy za Bóg wie ile, nowe telefony lub nowa fura (mojej koleżance ostatnio tata kupił E90). Zawsze jest problem co włożyć do gara i co będzie następnego dnia do jedzenia. Tak - tak błaha rzecz jaką jest żywność w moim domu jest tym, czym dla niektórych jest zapewne 100 tysięcy złotych. Myślcie sobie co chcecie, że to jest prowokacja, czy mierny żart, ale nie mam zamiaru robić wątku z zażaleniami, a że jest już taki wątek dot. pecha to postanowiłem się wypowiedzieć na temat pecha, który mi towarzyszy od paru lat. Zapewne powiecie, że tylko się żale i liczę na kasę rodziców, którzy i tak jej nie mają - szukam pracy już od momentu zakończenia matur i niestety bez większych sukcesów, bo albo większość to ściema, albo wystawiający ogłoszenie się nie odzywają. Tak patrząc na Wasze pechowe momenty to uśmiech mi się na twarzy pojawia a zwłaszcza sytuacja Kanona, która jest komiczna. Wiem, że ten wątek nie został wzięty na poważnie, więc i jego odpowiedzi nie będą, ale po prostu chciałem się wypowiedzieć i wyżalić.
Pozdrawiam.
Tak - tak błaha rzecz jaką jest żywność w moim domu jest tym, czym dla niektórych jest zapewne 100 tysięcy złotych.
Na szczęście na komputer wystarczyło. I to chyba nie byle jaki (Acer ExTENSA 7620G Intel Core 2 Duo T5550 1,83 2 mb l2 ATI MOB.Radeon HD 2400 XT 512 2x1 GB DDR2 Sata 250 GB)
To jak ty tej pracy szukałeś jak wielu moim znajomych jeszcze przed zdaną maturą pracowało już jako telemarketerzy, kelnerzy czy na zmywaku. No chyba, że liczysz na od razu super płatną pracę po maturze, ale w tej sytuacji chyba się przeliczysz.
Wysiu - Z postów wynika że ma też PS 3. To chyba mieszkaniec jednego z tych familoków, gdzie nie ma na ścianach tynku a dzieci wyglądają jak uchodźcy, ale przy każdym oknie piękny talerz satelitarny.
Zarty sobie stroicie z kolegi a ja jak bylem w szkole to takiego kolege mialem ktory owszem mial PC nawet Internet (areo) ale to tylko z wyrzeczen rodzicow (ojciec z niemiec przywiozl z jakiejs wystawki pc ) zeby mogl sie ksztalcic :) i nie widze w tym nic smiesznego.
Mówi się trudno.
Tak się składa, że konsolę zakupiłem sam, z pieniędzy na 18-te urodziny i bynajmniej nie od rodziców. A laptop ma już 5-6 lat i też nie był kupowany jako nówka sztuka.
Ale widzę wszyscy haj-lajf wiodą i wysuwają pochopne wnioski.
[21]
a czy życie kogoś biedniejszego musi polegać tylko na jedzeniu i próbie przetrwania kolejnego dnia? ja pierdolę, piszecie tak jakby człowiek nie zasługiwał na trochę przyjemności bo nie ma kasy, zresztą czego ja oczekuję od gola i tutejszych odrealnionych ludzi
No może i było, ale reszty, które mi zostały przeznaczyłem właśnie na jakąś mniej ważną pomoc w domu typu rachunki i tym podobne, czyli ogólnie rzeczy potrzebne.
Zakończę już rozmowę z Tobą Aen i innymi jegomościami bo po prostu nie ma sensu.
EDIT: Zapewne drapiesz mnie o to, że porównałem jedną błahą rzecz do tych już 100 tys. Może przesadziłem, ale myślałem, że są tutaj inteligentniejsi ludzie, którzy zrozumieją sytuację a nie będą wytykać, że "Skoro tak, to jakim prawem śmiesz mieć internet i tu pisać" lub coś innego.
EDIT2: Bartimaeus - nigdzie nie napisałem, że konsolę dostałem od wspomnianego wujka z Ameryki. Nie mam nawet rodziny za granicą, ani chyba nawet poza województwem.
Stary nie przejmuj się - to są problemy First World :-)
Niektórzy naprawdę nie mają co do gara włożyć albo co gorsza na zabawki dla dzieci...;
Nie mówię o milionerach z rakiem nieborakiem - to dopiero pi.dziawa...
Też mam dość sporego pecha. Miałem już chyba wszystkie możliwe schorzenia, szczególnie uciążliwe w młodzieńczym wieku. Teraz mając 22 lata męczę się z brodawkami, które za cholerę nie chcą mi odpuścić. W innych sferach także dość często miewam pech, chociaż nie ukrywam, że często na własne życzenie ułatwiam mu zadanie.
Nie mówię, że musze wbijać zęby w ścianę. Zresztą, nie będę się tłumaczył, bo z tego co widzę, Ci co tak piszą prawdopodobnie nie byli w takiej sytuacji.
@qupa. No cóż, ja bym tego nie nazwał first world problems, bo tam raczej narzekają, że dostali iPhone'a nie w takim kolorze jakim sobie zażyczyli :) I zanim mędrcy znów sie odezwą - wiem, i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że są ludzie, którzy mają naprawdę przekichaną sytuację, ale też chodzi o to jak na Ciebie patrzą a raczej jak nie chcą, i np. taki znajomy nie będzie chciał spotkać się bo akurat Ty nie masz kasy i przez to robisz kiche. Że przechodzisz wokół grupki znajomych (i ich znajomych) tylko po to, żeby po przywitaniu się gadali i walili podtekstami nt. Twojego statusu.
preDratronIX --> No widzisz, ty sobie kupiles konsole do gier za pieniadze, ktore dostales na 18 urodziny, a ja majac 18 lat cale letnie wakacje przepracowalem na czarno na CPNie - codziennie 7-19 - zeby zarobic na pierwszego porzadnego peceta, ktorego potrzebowalem do dalszej nauki informatyki (wczesniej kilka lat jechalem na kupionym przez rodzicow - za co jestem im do dzisiaj niezmiernie wdzieczny - klocku z procesorem 286, niecalym 1 megabajtem ramu, i dyskiem twardym 40MB, otrzymanym za darmo od znajomego taty). Ty narzekasz, ze "masz pecha", ja nie narzekam, i wtedy tez nie narzekalem, choc slodko nie bylo, po prostu pracowalem na swoja przyszlosc. Teraz w dzien zarabiam tyle, co dostalem wtedy za te dwa miesiace, czego i tobie zycze, ale z takim narzekajacym podejsciem to jakos jednak tego nie widze.
Bardzo Cię rozumiem wysiak. Ale uwierz mi, że pracy na wakacje pożądam tak jak Jola Rutowicz uwagi, i wysyłam miliony CV dziennie, tylko po to, żeby nie dostać odpowiedzi od 3/4 ogłoszeniodawców i zdać sobie sprawę z tego, że 1/4 to ściema i pic na wodę. Zdarzają się oczywiście uczciwe ogłoszenia typu magazyn czy coś w tym stylu, ale niestety nie jestem maszyną i nie siedzę 24/7 i jest zazwyczaj już zaklepane.
Domyślam się, że minął spory kawał czasu od kiedy skończyłeś 18 wiosen. Czasy też się raczej zmieniły i sam powiedziałeś, że wakacje na czarno na CPNie przepracowałeś. Dzisiaj by to przeszło? Nie sądzę, chyba że byłoby to po znajomościach w co i tak wątpię. Po znajomościach też nikt nie załatwi teraz, a uwierz mi, chodzę i pytam się znajomych czy nie mają czegoś do załatwienia, czy pomóc im w ogrodzie czy coś w tym stylu. Rozumiem więc Twoje podejście do mnie, ale nie jest tak, że narzekam i zbijam bąki nic nie robiąc i licząc że samo przyjdzie.
Mam pecha bo męczą mnie od dawna dwa przeklenstwa:
- Łojotokowe zapalenie skóry, na głowie i w brwiach ( za parę lat będę łysy i bez brwi prawdopodobnie...)
- częste silne bóle nad prawym okiem
nijak tych cholerstw się pozbyć nie mogę