Promocja Pobierz klucz i weź udział w bitwach czołgowych w War Thunder! - promocja dla posiadaczy Abonamentów Premium z opcją VIP

Hahahahah ale śmiech,na innych stronkach rozdawali za darmo a tutaj za abonament ,żart

Jak dla mnie całkiem sprawiedliwe, pierwszeństwo mają ludzie, którzy na bieżąco śledzą i komentują to, co się dzieje na GOLu, są jego użytkownikami - w mniejszym lub większym stopniu. W przeciwieństwie do ludzi, którzy konto tworzą specjalnie dla klucza do BETY. Bo są to CBT, których serwer działa o dziwnych porach, przez co rzadko mam okazję pograć gdy mam na to ochotę, w dodatku osobny klient zżera cenne miejsce na SSD, a sama gra mimo, iż technicznie lepsza, to w obecnej formie słabsza od WoT - co za tym idzie, gdybym mógł, to podzieliłbym się swoim dostępem z takimi płaczkami, których z resztą odsyłam do sklepu Gaijin, gdzie dostęp do CBT to tylko 50€ z tego co pamiętam.

Moja najlepsza bitwa: Prosicie o opis wraz ze zrzutem z ekranu, cóż, jestem osobą, która nie przepada za robieniem zdjęć, ze screenshotami jest podobnie. Poza tym, moje najlepsze popisy w przestworzach najczęściej kończyły się odłączeniem od serwera, zanikiem prądu lub samego internetu, a w War Thunderze niestety dołączyć ponownie się nie da, tym sposobem moje serie zestrzeleń x5+ kończyły się rozbiciem niektrolowanego myśliwca o skały, przez złe zrządzenie losu. Z racji konkursu dotyczącego tak naprawdę Ground Forces, postanowiłem opisać jedną z lepszych i jak gdyby przełomową dla mnie bitwę pancerną, choć było ich niewiele. Tak więc znudzony i poirytowany dłuższymi czasami oczekiwania na kolejną bitwę, niż samym ich trwaniem, klnąc pod nosem i plując sobie w brodę, że to jednak konkurencyjna gra jest lepsza (początki w owej miałem podobne) - a było to owocem przedwczesnej destrukcji mojego pojazdu gąsiennicowego przez przeciwników - powiedziałem sobie, że to moje ostatnie podejście, że więcej denerwować się nie zamierzam! Bo cóż to za "chora" gra, gdzie przeciwnik śrutuje mnie z wielkich odległości, a ja nawet go nie widzę, choć wciskam PPM dla powiększenia! (tak jest, nie wiedziałem wtedy, że jest opcja włączenia celownika "snajperskiego"). Gdy sytuacja zaczęła się powtarzać, postanowiłem wykorzystać tą radziecką myśl techniczną, jaką był czołg średni T-28, do tego, do czego został stworzony - w końcu to "czołg przełamania"! Myślę sobie.. I ruszyłem, twardo trzymiąc przycisk W (czytaj - dwie wajhy w przód), rozpędzając te trzydzieści ton, slalomem wymijając drzewa, jak gdyby mi się gry pomyliły, szarża! Ta dawaj na przoda, ile fabryka w Leningradzie dała! Lecą we mnie pociski, lecz chybią, bo kto zdoła trafić rozpędzonego Bolszewika? I wyłonił się zza górki Panzer III, a że był blisko -zdołał trafić i trafił perfidnie, uszkadzając mi silnik i część załogi, podczas gdy wystrzał z mojej armaty zniszczył mu gąsiennicę. Siłą rozpędu zdołałem objechać unieruchomionego drania, chowając się przed gradem kul jego kolegów z zespołu. Ale cóż to? Wieża Pz III obraca się w moją stronę, a ja nie mogę nic zrobić! Wciśnij U dla naprawy, załoga nieprzytomna pisze - więc wciskam i klikam wszystko co się da - i wypaliło moje 76mm i choć krzyżyk był czerwony, że się nie przebije, to przebiło zad niemcowi, który stanął momentalnie w płomieniach, mogłem tylko podziwiać ku mej wielkiej uciesze, jak właz rozsadza niczym wulkan. Ku mojemu ździwieniu, wróg choć blisko, bo na górce, w liczbie mnogiej, stracił zupełnie mną zainteresowanie - ich błąd! Gdy tylko moja ranna załoga zdołała przeładować działo, kolejny pocisk i kolejne potwierdzone zestrzelenie! Tym razem pech dosięgnął Pz II. Po dokonaniu szybkiej naprawy, uruchomiłem silnik i ruszyłem na to wzniesienie, w końcu nadal padały stamtąd strzały, a ja mimo powaznych uszkodzeń nie straciłem nic odwagi i rozpędzony wpadłem w młodszego brata T-26, niestety stojący do mnie przodem dzielnie znosił ciosy, a że załoga u progu wycieńczenia ledwo radziła sobie z przeładowaniem działa, taranowałem skubańca, który z resztą nadal skupiony był na kimś innym -a ten inny to mój towarzysz broni, radziecki T-26, widząc całą tą sytuację opuścił ukrycie sprytnie flankując przeciwnika, ale i zabierając mi kolejne zestrzelenie - cóż, na konto wpadła asysta. Pędząc dalej w ferworze walki natrafiłem na Stuga między drzewami, niefortunnie dla niego, stał do mnie bokiem - one hit KO! Kolejne zestrzelenie - no tak to ja mogę grać! Ruszam dalej i... pojawił się komunikat, iż wróg stracił wszystkie pojazdy, bitwa wygrana. Być może nie byłem w punktacji najlepszy, ale zabawa i sam efekt zaskoczenia wroga bezcenny. Od tamtej pory kolejne bitwy rozgrywałem z podobnym rezultatem, ponownie przedzierając się za linie wroga -istny Blitzkrieg.

@up Że niby mam opis bitwy zamieścić tam? W opisie wyraźnie pisze, że jako posiadacz opcji VIP mam umieścić komentarz "do tej strony", a dla użytkowników bez abonamentu jest odnośnik, który podałeś.