SyFy w kinie #4 - Recenzja filmu "Lone Survivor"
Czyli warto, tak? Bo Marka Wahlberga wręcz uwielbiam, a na film gdzie wciela się w żołnierza trzeba było czekać od 1999 roku.
Generlanie w Shooterze też był żołnierzem. byłym :)
Wahlberg czasem jest zajebisty, jak w Boogie Nights, a czasem jakiś nijaki... w LS nie zabyłszczał wg mnie, albo to też wina scenariusza, który za szybko przeszedl do samej akcji
Film zaczyna się całkiem ciekawie, ale im dalej tym gorzej. Końcówka to już kompletne jaja są.
Tyle amerykańskiego patosu i bzdur co tutaj dawno w żadnym filmie nie widziałem.
Oprócz tego, że AC 130 pokazano, że lata za dnia - to co jeszcze było bzdurą wg ciebie? :) to film na faktach... zakończenie zmienono by bylo ciut bardziej widowiskowe, ale bzdurnych rożnic nie ma, jest przyśpieszenie akcji...
wyjaśnienie obecności patosu masz w recenzji, dziwne by było, gdyby go nie było w takim filmie...
Szczególnie utkwiło mi w pamięci jak arabus pół doliny zdemolował strzelając z RPG, nie mogąc trafić w amerykanów z 30 metrów(?), a później jednym strzałem zdjął helikopter. Oczywiście trafiając centralnie w otwarte wrota, a jakże.
Zastanawiałem się też czemu na początku musieli wypuścić tych pastuchów i iść wszyscy razem, zamiast wysłać gościa z radiem żeby wezwał wsparcie i dopiero wtedy wypuścić pastuchów i się stamtąd zmyć?
To ich zeskakiwanie na łeb na szyję po skałach, tak że nikt się nie połamał też zbyt przekonująco nie wyglądało, ale pewnie boscy amerykańscy sealsi mają już szkielety z adamantium:)
helikopter zdjał jednym strzałem dwunastolatek - jak większość takich sytuacji - tu decyduje głównie przypadek, to są wieśniacy, nie wyszkoleni wojownicy, strzelają gęsto a nie celnie
w filmie masz dokładnie omówioną każdą kwestie czy wypuścić czy nie wypuścić, czy związać, czy zostawić...
to nie jest call of duty - żołnierze nie wędrują sami po afganistanie - nie istnieje coś takiego - jak "wysłać gościa z radiem"... radio nie działało, po wypuszczeniu pastuchów misja była odwołana, zmywali się już stamtąd
Tak, nie chodziło mi o wsparcie tylko o transport do bazy, co przecież chcieli zrobić. Mogli zatem wysłać połowę składu z radiem żeby skontaktowali się z bazą, a druga połowa pilnowała by jeńców. Radio nie działało w tamtym miejscu, wyżej działało normalnie.
Jeśli moje spostrzeżenia są nielogiczne, to proszę o argumenty inne niż "to nie jest call od duty". Na co oni niby liczyli? Ze ci arabowie pójdą sobie na grzyby zamiast powiadomić swoich?
meelosh
poczytaj prawdziwą historię Marcusa i wtedy zestaw ją z filmem. Zobaczysz, że życie bywa równie nieprawdopodobne co scenariusze filmowe.
Zgodzę się z autorem że główny bohater został przyćmiony przez trójkę poległych. Brakowało mu tej charyzmy co reszcie. Nie mniej jednak jest to jeden z lepszych filmów wojennych ostatnich lat. Trudno porównywać go do Helikoptera w ogniu, gdzie operacja była przeprowadzana na dużo większą skalę
Dylemat moralny co zrobić z jeńcami faktycznie mógł zostać inaczej rozwiązany. Mogli zabrać ze sobą jednego, a reszte przywiązać do drzew. W momencie gdy byliby blisko punktu zbornego wypuściliby zakładnika, który uwolniłby swoich pobratymców gdy Sealsi byliby już daleko za linią wroga.
wg mnie porównania do BHD są oczywiste, bo i ten film i ten film pokazuje autentyczne wydarzenia z udziałem sił specjalnych w najnowszych wojnach :)
jasne, że nie można porównywać skali, ale chodziło mi o takie rzeczy jak kunszt w zdjęciach, efekty specjalne itd - tu trochę było widać komputerowość katastrofy śmigłowca, użycie zwykłych helikopterów od armii, a nie tych czym latają Nighstalkersi...
Gdyby budżet był tak duży jak w przypadku BHD, być może mogliby sobie pozwolić na więcej...
Co do decyzji różnych itd, jak zwykle łatwo rozmyślać o tym w fotelu, trochę inaczej to wygląda będąc w górach obcego państwa, analizując na bierząco swoje szasne przeżycia... myśle, że raczej o wiele lepiej wiedzieli od nas, na co mogą sobie pozwolić a na co nie...
Barth - jak na razie nie ma takiej gwarancji, chyba że mówisz o ściąganiu z amazona :)
a tak jeszcze co do tego przywiązywanai do drzew - niby czym mieli to zrobić... sznurowadłem ? :) (nie wspominając o tym, że w autentycznym miejscu spotkania pasterzy zdaje sie, że nie było żadnych drzew...)
Dla zainteresowanych bardziej tematem: sceny ze szkolenia BUD/S, gdzie całkiem bystrzy ludzie mają problemy z mnożeniem do 20, z napisów początkowych - pochodzą z filmu "Class 234" - do obejrzenia na YT
btw
LS dostał dwie nominacje do oscara - za dźwięk ;)
DM przecież mieli te plastikowe prowizoryczne sznurki, które działają na zasadzie ściągaczy. Gdy wystarczająco mocno zepniesz ze sobą oba nadgarstki wokół pnia drzewa to nie ma takiej siły, żeby je rozerwać bo ręce by przeszkadzały żeby wywolać tarcie. Prędzej byś sobie starł skórę do kości.
Poza tym zabierając tego butnego Afgańczyka zostawiliby starca i młokosa - żaden z nich nie miałby siły by sie oswobodzić
to co pokazał ci film, nie jest idealnym odtworzeniem tego jak było naprawdę, skład pasterzy był trochę inny, inny był też teren - to nie było w takim lesie białowieskim jak na filmie...
w takim razie można to trochę zmodyfikować - zabraliby ze sobą wszystkich i wypuściliby będąc w punkcie zbornym
Lone Survior został w końcu zauważony w Polsce.
Wejdzie do kin 14 marca, pod polskim tytułem "Ocalony".