Amerykanie tylko partolą? Oryginał kontra remake!
O kurczę.. Ten pierwowzór 12 Małp muszę nadrobić. Film z Willisem uważam za jeden z najlepszych obrazów s-f. A w zestawieniu jako ciekawostka mógł wylądować Funny Games (swoją drogą też znakomity, ale widziałem tylko.. hm, "oryginał").
Szwedzkie Millenium jest nudne, aktorsko toporne i wielokrotnie więcej razy nie trzyma się książki niż Fincherowski film. Poza tym nie ma tam w zasadzie w ogóle muzyki.
Ludzie lubią smarować błotem to co amerykańskie (nie rzadko słusznie) i dlatego Fincherowi się oberwało. Zdecydowanie nie słusznie.
Mi się amerykański "Pozwól mi wejść" bardzo podobało. Strasznie bardzo. Okrutnie wręcz. Inna sprawa, że nie widziałem oryginału, więc mojej ocenie bez wątpienia brakuje istotnego czynnika.
Z kolei Ring USA w starciu z Ringiem JAP też wygrywa, ale tutaj mam porównanie. Jeden z najstraszniejszych filmów, jakie widziałem kontra pomysłowa, ale dziwna i dosyć monotonna historia o "duchu". A książka jest jeszcze inna - stoi gdzieś po środku :)
Ale żeby było sprawiedliwie - bardziej podeszło mi Infernal Affairs - Infiltracja jest zacna, ale za długa. Oryginał jest krótki i skoncentrowany, a przez to lepszy.
Infernal Affairs vs. Infiltracja - obydwie produkcje wspominam bardzo pozytywnie! Infiltracje oglądałem jako pierwszą. Później dowiedziałem się o oryginalnej produkcji. Natknąłem się na nią jakoś w TV i nie żałuję.
ubsersniper - gdybyś przeczytał całość tekstu, to może zauważyłbyś, że amerykańskie Millenium mu się podobało bardziej, niż szwedzxkie.
Mastyl.
Czytałem, czytałem. Autor raczej unika jedno znacznej, poważnej oceny.
Abstrahując - Moją ocenę odnoszę bardziej do ogólnej oceny wystawionej temu filmowi zarówno przez krytyków ale i zasłyszanej wśród znajomych czy w internetowych komentarzach.
Jednak amerykanie postanowili wykorzystać ten sam pomysł i zrobić swoją wersję z ich nową gwiazdeczką - Chloe Moretz. I co tu wiele mówić... Ktokolwiek jeszcze pamięta tę produkcję "made in USA"?
Oczywiście. Amerykańska wersja była dużo ciekawsza, lepiej nakręcona i miała lepszą wampirzycę. Amerykanie dodali trochę dynamiki, co filmowi wyszło tylko na plus.
Mi się amerykański "Pozwól mi wejść" bardzo podobało. Strasznie bardzo. Okrutnie wręcz. Inna sprawa, że nie widziałem oryginału, więc mojej ocenie bez wątpienia brakuje istotnego czynnika.
Może coś w tym jest, który się film zobaczy jako pierwszy. Ja widziałem najpierw wersję amerykańską, a dopiero później pierwowzór. Amerykanie wygrali.